Rozmowa z dr. Maciejem Kijowskim, adiunktem
w Zakładzie Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Rzeszowskiego
i działaczem Polskiego Towarzystwa Prawa Wyznaniowego i Zrzeszenia
Prawników Polskich, autorem szeregu publikacji omawiających m.in. zagadnienia
prowadzenia cmentarzy, pogrzebów, traktowania zmarłych.
„ZNAKI CZASU”: Każdego pierwszego dnia listopada miliony
Polaków odwiedzają groby swoich bliskich. Wydaje się, że jako naród darzymy
zmarłych szczególną estymą. Bliska nam jest nie tylko pamięć o nich, ale
i miejsce złożenia ich doczesnych szczątków. Czy to tylko nasza polska
specyfika, czy innych nacji też?
MACIEJ KIJOWSKI: Zapanował już przed laty taki
na przykład stereotyp, w myśl którego stawianie z końcem roku
choinki w domu jest szczególnie polskim i to odwiecznym zwyczajem.
Gotów byłbym powiedzieć, że nic bardziej błędnego, gdyby nie to, że nie mniej
fałszywe są rozgłaszane każdej jesieni do znudzenia i do bólu
rewelacje mediów, w myśl których Polacy od wieków czcili pamięć
zmarłych, czuwając przy ich grobach, a pierwszy listopada urasta
do rangi nieomal narodowego święta.
Przypomnijmy sobie, że na dobrą sprawę
w średniowieczu nie znano w Polsce pojęcia żałoby, co podkreślam tu i teraz,
gdyż ogłaszanie sankcjonowanej ustawą żałoby narodowej jest w moim
przekonaniu nadużyciem, a ustanawianie żałoby lokalnej przez wójtów,
burmistrzów czy starostów stoi w sprzeczności z prawem. Ale mówię
o tym i dlatego, by przypomnieć, że na przestrzeni wieków śmierć
traktowano w Polsce w sposób jak najbardziej naturalny. Czuwanie przy
grobach, kwiaty, znicze to dziedzictwo dopiero XIX wieku i to wyrosłe nie
z przesłanek religijnych, lecz z ducha polskiego romantyzmu.
Kultywowany nadal przez znaczną część Polaków ceremoniał Święta
Zmarłych w znacznym stopniu odbiega od zewnętrznych wyrazów oddawania
czci zmarłym w innych państwach i innych kręgach kulturowych.
Pamiętać trzeba o tym przede wszystkim, że święto to obchodzone jest
za granicą w różnych terminach. A celebruje się je bardzo często
nie żałośnie, lecz radośnie, by wspomnieć anglosaskie Halloween
i cmentarne uczty w Meksyku czy na Filipinach.
Sposób obchodzenia się z grobami w Polsce świadczy
niejednokrotnie o sporej hipokryzji, czego przykładem zanieczyszczanie
cudzych grobów, a także kradzieże kwiatów i zniczy. Boleję też
nad postępującą komercjalizacją pierwszego listopada, stanowiącego źródło
zysku dla producentów i sprzedawców koszmarnie brzydkich zniczy.
Zniczy potworków.
W związku z pomyleniem zwłok osób, które tragicznie
zginęły w katastrofie pod Smoleńskiem, już doszło do kilku
ekshumacji. Słychać głosy domagające się ekshumacji wszystkich ofiar tej
tragedii. Czy rzeczywiście może dojść do czegoś takiego? Czy każdy może
się domagać ekshumacji każdego, nawet tych, których rodziny sobie tego nie
życzą?
Jeśli chodzi o cmentarz, którego przeznaczenie ma być
zachowane, ekshumację przeprowadza się na zarządzenie prokuratora lub sądu
bądź na umotywowaną prośbę osób uprawnionych do pochowania za zezwoleniem
właściwego państwowego inspektora sanitarnego. Potencjalna ekshumacja en
bloc wszystkich ofiar byłaby tyleż bezsensowna, co bezprawna.
Czy każdy, kto chce, ma prawo uczestniczyć
w ekshumacji, np. posłowie?
Wstyd mi za tych posłów, którzy uważają własny mandat
za gwarancję bezkarności i przepustkę do miejsc, w których
nie powinni prowadzić politycznej agitacji, z cmentarzami na czele.
W czasie ekshumacji każdy ma prawo wejść na cmentarz, nikomu zaś nie
wolno przeszkadzać w ekshumacji jako czynności procesowej, tak
z uwagi na jej dobro, jak i na zachowanie powagi miejsca.
Czy w związku z pogrzebami „smoleńskimi” państwo
polskie mogło zrobić więcej? Czy nie ustrzegło się błędów?
Największym błędem było asygnowanie na rzecz tych
pogrzebów ogromnych środków płynących z podatków i Pana,
i moich, i milionów rodaków przy jednoczesnym wypłacaniu zasiłków
pogrzebowych rodzinom ofiar.
Niedawno zmieniło się podejście Kościoła rzymskokatolickiego
do kwestii kremacji zwłok. Na czym ta zmiana polega? Czy liczba
kremacji wzrosła, czy zmalała?
Jeśli ma Pan na myśli nowe, finansowe, materialne
instrumenty dyskryminacji spopielania zwłok, to potwierdzam w istocie, że
stosunek wspomnianego Kościoła do kwestii kremacji zwłok zmienił się.
Na niekorzyść. Nie ma to jednak znaczenia dla obiektywnego faktu
wzrostu liczby spopieleń, który spowodowany jest opuszczaniem wymienionego
Kościoła przez rosnącą z roku na rok liczbę wyznawców, liberalizację
poglądów znacznej części Polaków na kwestie śmierci i pogrzebu
a także naturalne względy ekonomiczne i higieniczno-sanitarne —
na tradycyjnych cmentarzach po prostu brakuje już miejsc!
Skoro dotknęliśmy Kościoła katolickiego, do którego
należy większość nekropolii w naszym kraju, to czy zarządca katolickiego
cmentarza ma prawo odmówić pogrzebu osoby innego wyznania? Kiedyś takie
sytuacje się przecież zdarzały.
W miejscowościach pozbawionych cmentarza komunalnego ma on
obowiązek umożliwić pochówek każdej osoby bez jakiejkolwiek dyskryminacji.
Jeśli odmówi, powinien liczyć się z odpowiedzialnością sądową.
Czy spotkał się Pan z sygnałami jakiegokolwiek
przeszkadzania duchownym niekatolickim w prowadzeniu ceremonii
pogrzebowych na katolickich cmentarzach?
O tak, i to z niejednym. Sporo tego rodzaju
wstydliwych sytuacji miało miejsce między przełomem października 1956 r.
a wejściem w życie ustawy z 31 stycznia 1959 r.
o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Z uwagi na znaczną
poprawę stosunków między państwem a Kościołem katolickim duchowni tej
wspólnoty poczuli się nieomal bezkarni i niejeden z nich dopuścił
do karygodnych incydentów dyskryminujących niekatolickie pochówki. Zmiany
polityczne zaistniałe w roku 1989 zaowocowały, niestety, rozkwitem
podobnych zachowań ze strony katolickiego kleru, co postrzegam jako
przykre i haniebne.
Czy ceremonia pogrzebowa jest chroniona prawem?
Zaskakujące w państwie świeckim jest to, że chroni
religijne ceremonie pogrzebowe (jako jeden z obrzędów tego czy innego
wyznania), odmawiając zarazem jednoznacznej ochrony ceremonii świeckich.
Czy polskie prawo potrzebuje zmian w zakresie przepisów
dotyczących grzebania zmarłych, czy też obowiązujące obecnie przepisy są
wystarczające?
W moim przekonaniu uchylanie ustawy z 1959 r. tylko
dlatego, ze obowiązuje ponad pół wieku (a ten argument podnosiło środowisko
przedsiębiorców pogrzebowych), jest pomysłem absurdalnym, jeśli zważyć choćby
na fakt, że najstarsze z obowiązujących do dzisiaj ustaw
brytyjskich pochodzą z XIII w.
Ustawę o cmentarzach i chowaniu zmarłych psuje się
z wytrwałością godną lepszej sprawy od ponad dwu dekad, co nie
oznacza bynajmniej, że nie wymaga ona kolejnej, ale rozsądnej nowelizacji.
Powinno się w niej zawrzeć przepisy stanowiące o ochronie prawnej
wszystkich ceremonii pogrzebowych, a także umożliwiające przechowywanie
spopielonych szczątków ludzkich poza cmentarzem, w tym w domu
bliskich zmarłego, oraz dokonywanie ich pochówków w ogrodach pamięci
zlokalizowanych na cmentarzach, jak również rozsypywanie nad wodami
morskimi i śródlądowymi czy określonymi obszarami lądowymi.
Co w świetle obowiązujących obecnie w tym zakresie
przepisów można powiedzieć o najgłośniejszym w ostatnich latach
pochówku, mianowicie Pary Prezydenckiej na Wawelu? Zaznaczam jednak, że
nie chodzi mi tu o próbę oceny, czy Para Prezydencka była dostatecznie
godna pochówku w tym miejscu, a jedynie o to, czy odbyło się to
zgodnie z obowiązującym prawem.
Prawo obowiązujące tak podówczas, jak i dzisiaj, zostało
złamane w sposób bezwzględny i brutalny. Nie ma znaczenia, czy
pochówek dotyczy prezydenta RP i jego rodziny, duchownego czy świeckiego —
jakikolwiek pochówek we wnętrzu kościoła jest niedopuszczalny, o ile
nie dokonuje się go w katakumbach, których szczegółowa definicja zawarta
jest w obowiązujących przepisach1.
Co Pan sądzi o coraz bardziej popularnych świeckich
ceremoniach pogrzebowych?
Zarówno tych ceremonii, jak i ich mistrzów jest
w Polsce coraz więcej i będzie ich przybywać, co świadczy
o rosnącym zapotrzebowaniu społeczeństwa, a w szczególności jego
bezwyznaniowej części na niereligijną formę pogrzebów. Niewątpliwy wpływ
na to miały telewizyjne transmisje pogrzebów świeckich tak znanych osób
jak Wisława Szymborska i prof. Zbigniew Religa. Pamiętać należy i
o tym, że ceremonię świecką można połączyć z religijną oraz że
mistrzowie ceremonii świeckich znają religijny ceremoniał pogrzebowy także
dlatego, że niektórzy — jak Anna Borowik czy Mirosław Nadratowski — mają
wykształcenie teologiczne.
Jednym z przejawów wolności sumienia i wyznania
jest prawo do pogrzebu w obrządku Kościoła, którego jest się wyznawcą.
Kłopot w tym, że jeśli zmarły należał do mniejszości wyznaniowej,
a cała jego rodzina do wyznania dominującego, to zdarza się, iż
rodzina ta — nawet wbrew woli zmarłego — organizuje pogrzeb w obrządku
swojego Kościoła. Zmarły już nie może zaprotestować. Czy spotkał się Pan
z takimi przypadkami i jaka jest w takiej sytuacji realna
możliwość wyegzekwowania prawa do pochówku zgodnego z wyznawanymi
przez zmarłego przekonaniami religijnymi? Kto miałby się tego domagać — jego
współwyznawcy, Kościół, do którego należał?
Najistotniejsze znaczenie ma to, czy zmarły wyraził przed
śmiercią jednoznaczną wolę pochowania jego ciała w obrządku zgodnym
z jego przekonaniami religijnymi. Nieraz podkreślałem w swoich
publikacjach, że decydującą rolę odgrywa wola zmarłego, przyznając zarazem, że
niejednokrotnie jest ona łamana przez członków rodziny. Ochrona dóbr osobistych
zmarłego ma charakter pierwszorzędny w stosunku do ochrony dóbr
osobistych jego bliskich. Jeśli zmarłego pochowano w obrządku innym niż
jego własny, obawiam się, że wyegzekwowanie prawa do pochówku zgodnego
z jego przekonaniami nie będzie łatwe, jedyną szansę postrzegałbym przeto
w ewentualnym przekonaniu jego bliskich bądź to do wniesienia
o ekshumację, bądź też zebrania nad grobem współwyznawców zmarłego
i wspólnego odbycia nabożeństwa pogrzebowego nad już pochowanym
ciałem. Można pomyśleć też o wystąpieniu z pozwem przez Kościół,
do którego zmarły należał, przeciwko osobie z rodziny organizującej
pogrzeb o naruszenie dobra osobistego zmarłego. Kościół mógłby zażądać np.
opublikowania w prasie oświadczenia, w którym organizator pogrzebu
przyzna, że pochował zmarłego w innym obrządku niż powinien. Koszt takich
oświadczeń to zawsze jakaś dolegliwość, do której można jeszcze dorzucić drobną
kwotę zadośćuczynienia na organizację charytatywną prowadzoną przez ten
Kościół.
A co z sytuacją w pewnym sensie odwrotną, gdy
zmarły i jego rodzina należą do tego samego Kościoła, powiedzmy
dominującego, ale z pewnych względów, może finansowych, rodzina ta sama
zwraca się do jednego z Kościołów mniejszościowych z prośbą
o przeprowadzenie pogrzebu? Czy spotkał się Pan z takimi przypadkami?
Czy są prawnie dopuszczalne?
Przypadki takowe są mi znane i nie są niezgodne
z prawem. Najistotniejszym kryterium decydującym o miejscu pochówku,
wyglądzie grobu, treści inskrypcji nagrobnej, a także — co również ważne —
religijnym lub świeckim ceremoniale pogrzebowym, a jeśli religijnym, to
jakiego wyznania — jest wola zmarłego. Gdyby był on jednoznacznie
identyfikowany jako osoba deklarująca przynależność do określonego
Kościoła (związku wyznaniowego), można domniemywać, że życzył sobie pochówku
w obrządku właściwym dla jego wyznania. Tak czy inaczej decydująca
jest wola nie rodziny, lecz zmarłego, czego przykładem sytuacja, w której
Edward Gierek, ateista przecież, sprawił katolicki pogrzeb swojej matce,
zgodnie z jej życzeniem. Możliwa jest jednak sygnalizowana w pytaniu
sytuacja, w której i zmarły, i jego bliscy prezentują ten sam
światopogląd, ale ubóstwo rodziny połączone z zamiłowaniem
do pieniędzy cechującym wielu duchownych Kościoła dominującego, tudzież
zmniejszeniem zasiłku pogrzebowego, decyduje o tym, że bliscy zmarłego
proszą o sprawowanie pogrzebu duchownego Kościoła mniejszościowego. Skoro
takie sytuacje mają miejsce, jest to dla Kościoła dominującego powód
do wstydu.
Jak w świetle prawa odnoszącego się do traktowania
zmarłych traktować zagadnienie relikwii?
Tak zwane relikwie, będące częściami zwłok osób uznanych przez
niektóre Kościoły za święte lub błogosławione, są z prawnego punktu
widzenia niczym innym jak ludzkie szczątki. Podlegają zatem wszystkim przepisom
prawa regulującym postępowanie ze szczątkami ludzkimi, począwszy
od ich sprowadzania z zagranicy (o ile tam nastąpiła śmierć), poprzez
przewóz (takimi samymi samochodami specjalnymi, jakimi przewozi się zwłoki), aż
po pochówek (na cmentarzu, a jeśli w świątyni, to tylko
w katakumbach). Niestety, Kościoły oddające im cześć ignorują te rygory,
a sanepidu nie interesuje dokonywane w ten sposób łamanie prawa.
Rozmawiał Andrzej Siciński
ZNAKI CZASU listopad 2012 r.
1 Według § 2 pkt 4 Rozporządzenia Ministra
Infrastruktury z dnia 7 marca 2008 r. w sprawie wymagań, jakie muszą
spełniać cmentarze, groby i inne miejsca pochówku zwłok i szczątków
(DzU nr 48, poz. 284) przez katakumby należy rozumieć „pomieszczenie
z niszami w ścianie, przeznaczone do pochówku zwłok”.