środa, 28 listopada 2012

APEL DO EUROPY I ŚWIATA Dr. Rath

Od spotkania 13 marca 2012 roku w Berlinie Dr. Rath wzywa ludzi w Niemczech i w całej Europie, aby wzięli na siebie odpowiedzialność. Jest to wezwanie, aby budować wspólnie demokratyczną Europę dla ludzi i przez ludzi -- budować nowy świat oparty na zdrowiu poprzez prewencję i zwalczanie chorób.

Dostępne wyniki badań naukowych opartych na naturalnych środkach dają do zrozumienia, że można zmniejszyć wiele powszechnych chorób do ułamka ich obecnego rozmiaru. Ale ten wspaniały „świat bez chorób" nie jest nam dany - ponieważ każda z nich jest dla przemysłu farmaceutycznego miliardowym zyskiem! Jeśli chcemy stworzyć świat bez chorób dla naszych dzieci: musimy się zaangażować. Teraz!

http://www.youtube.com/watch?v=YgoCOxgI85M&feature=player_embedded#!

--------------------------------------------------------------
Biuletyn StopCodex
http//:Stopcodex.pl
-----------------------------------------------------------

Jak od wspomóc swoje zdrowie w prosty sposób...
http://joyday.implesite.pl/

poniedziałek, 26 listopada 2012

VETO DLA GMO


Nie dopuśćmy do podpisania ustawy wprowadzającej Genetycznie Modyfikowane
Organizmy na nasze stoły!

To ostatni dzwonek!

Zobacz koniecznie:

Prezydencie Komorowski, wyborcy chcą VETA dla ustawy nasiennej.
http://youtu.be/S8E-PKuBYUM

Udostępnij ten film na swoim profilu Facebook - to ostatni dzwonek !!!
Poniżej informacje o zbliżającym się proteście:
https://www.facebook.com/events/388630321213817/


Prosimy posyłać dalej!!!
-----------------------------------------------
Czym jest GMO? Dowiedz się więcej tutaj: http://stopgmo.org/kurs.htm

Pozdrawiamy
FNBG.org
StopCodex.pl

ATOM I GMO

Dwie technologie drastycznie zmieniły świat w XX wieku - energia nuklearna i inżynieria genetyczna. To pierwszy raz, gdy technologia może zmienić cały świat dając tym, którzy nią władają władzę nad resztą świata.

Obie te technologie są bardzo ściśle ze sobą związane.
GMO i energię nuklearną łączą trzy podstawowe elementy.
Pierwszym elementem jest nieodwracalność.
Drugim elementem jest wszechobecne skażenie.
Trzecim i najbardziej przerażającym elementem jest akumulacja skażenia w jedzeniu.

Film Jeana-Paula Jauda  My, króliki doświadczalne?

Wkrótce w kinach ZOBACZ ZWIASTUN . Napisy pl.
http://www.stopcodex.pl/2012/10/gmo-i-atom-my-kroliki-doswiadczalne/
lub
http://youtu.be/u2BcToNQD1c

www.touscobayes-lefilm.com
Ostrzeż innych! Działaj!


niedziela, 25 listopada 2012

OSTATNI BÓJ

"Boć jeszcze bardzo, bardzo maluczko, a oto ten, który ma przyjść, przyjdzie, a nie omieszka". (Hebr. 10;37)

Żyjemy w czasie końca. Szybkie spełnianie się znaków czasu świadczy o tym, że powtórne przyjście Chrystusa jest bliskie, jest tuż przed drzwiami. Poważne i pełne znaczenia są dni, w których żyjemy. Stopniowo, niezawodnie opuszcza Duch Boży ziemię, Plagi i wyroki, już spadają na tych, co wzgardzili łaską Bożą. Katastrofy na lądzie i morzu, niepewna sytuacja społeczeństw, wieści o wojnach - zwiastują klęskę. Zapowiadają one nadciąganie wydarzeń o największej wadze.

Narzędzia zła łączą swe siły i wzmacniają swe siły. Gromadzą je na czas ostatniego wielkiego boju. Wielkie przeobrażenia nastąpią wkrótce w naszym świecie, a wydarzenia końcowe będą gwałtowne niespodziewane i szybko będą przemijać.

Stan rzeczy w świecie wskazuje, że czasy udręki są tuż przed nami. Codzienna prasa jest pełna doniesień o straszliwych konfliktach i to w najbliższej przyszłości. Zuchwałe napady rabunkowe są zjawiskiem częstym. Strajki są na porządku dziennym. Złodziejstwa i morderstwa popełniane są wszędzie. Opętani złym. duchem ludzie odbierają życie mężczyznom, kobietom i dzieciom. Są oślepieni niegodziwością, wszelkiego rodzaju zło bierze górę.
Nieprzyjacielowi udało się przeinaczyć sprawiedliwość i napełnić serca ludzi pragnieniem egoistycznego zysku. "Tak, że się sąd opak obrócił, a sprawiedliwość z daleka stoi; bo na ulicy prawda szwankowała, a prawość przejścia nie ma". (Izaj. 59;14)

W wielkich miastach tysiące ludzi żyje w ubóstwie i nędzy, prawie bez środków do życia: gnieżdżą się w norach nie mają się w co ubrać, gdy jednocześnie w tych samych miastach znajdują się tacy, którzy posiadają więcej, niż serce może sobie życzyć; żyją w luksusach, wydają pieniądze na bogate umeblowanie mieszkania, na stroje i ozdoby, na biżuterię, albo - co jeszcze gorszą jest rzeczą - na zaspokojenie zmysłowych namiętności, na trunki, tytoń i inne rzeczy niszczące władzę umysłu, naruszające jego równowagę i poniżające duszę. Podczas gdy krzyki głodującej ludzkości docierają do Boga, inni uciskiem i zdzierstwem gromadzą kolosalne bogactwa.

Będąc pewnego razu w Nowym Jorku, obudzono mnie w nocy, żebym patrzyła, jakie wielkie budynki piętro za piętrem wznosi się wysoko ku niebu. Budynki te mają być ogniotrwałe; wzniesiono je, aby oddały chwałę ich właścicielom i budowniczym. Wznosiły się coraz wyżej i wyżej, na ich budowę zużyto najdroższy materiał. Właściciele tych wspaniałych gmachów nie pytali: "Jak możemy najlepiej oddać chwałę Bogu"? Myśli ich nie sięgały tak wysoko. O Panu nie myśleli.

Pomyślałam: ach, gdyby ci, którzy wykosztowali się na te budynki, mogli zobaczyć swe postępowanie takim, jakim Bóg je widzi! Wznoszą wspaniałe budowle, ale jakże nierozumne i chybione są ich plany w oczach Władzy wszechświata! Nie myślą o tym, by z całego serca i ze wszystkich sił umysłu sławić Boga. Stracili pojęcie o tym, co jest pierwszym i najważniejszym obowiązkiem człowieka...

Gdy te imponujące wieżowce wzniesiono, właściciele ich triumfowali, chwaląc siebie w swej pysze, że dość mają pieniędzy, by móc zaspokoić, wszystkie swoje pragnienia, a zwłaszcza swoje własne "ja" i tym wzbudzić zazdrość bliźnich. Wiele w ten sposób wydanych pieniędzy pochodziło ze zdzierstwa, z wyzysku biedaków. Zapomnieli, że w niebie prowadzi się sprawozdanie z każdego przedsięwzięcia, interesu, że notuje się każdy nieuczciwy postępek, każde popełnione oszustwo. Idzie czas, w którym ludzka obłuda, ludzkie oszustwo i przywłaszczenia osiągną granicę, której przekroczyć Bóg nie pozwoli. Dowiedzą się, że cierpliwość Pana kiedyś się skończy.

Następny obraz, jaki przesunął się przed moimi oczyma, to był alarm pożarowy. Ludzie spoglądali na wysokie i - zdawałoby się - bezpieczne od ognia budowle, mówiąc: "Te są całkowicie bezpieczne". A jednak zostały strawione przez ogień, jak gdyby były ze słomy. Maszyny przeciwpożarowe i gaśnice nie były w stanie powstrzymać zniszczenia. Strażacy nie zdążyli uruchomić urządzeń gaśniczych.

Pokazano mi, że gdy nadejdzie czas Pański, a w sercach ludzi pysznych i żądnych sławy, nie nastąpiła do tego czasu żadna zmiana, to ludzie ci przekonają się, że ręka mocna, zdolna zachować, jest wystarczająco silna, aby móc zniszczyć. Żaden materiał jakiego używa się dzisiaj do wznoszenia budynków, nie zdoła oprzeć się zniszczeniu, kiedy nadejdzie przez Boga przewidziany czas zapłaty dla ludzi za wzgardzenie Jego Zakonem, za ich samolubne ambicje.

Niewielu jest ludzi, nawet wśród osób wykształconych, wychowawców i mężów stanu, którzyby rozumieli przyczyny tłumaczące obecny stan społeczeństwa. Żaden z władców, ani z tych co rządzą, nie mogą rozwiązać problemu zepsucia moralnego, nędzy i narastania przestępczości. Na próżno starają się przedsięwzięcia handlowe stawiać na pewniejszych podstawach. Gdyby ludzie baczniejszą uwagę zwrócili na Słowo Boże i jego nauki, to by znaleźli odpowiedź na dręczące ich pytanie.

Pismo Święte opisuje warunki, w jakich świat się tuż przed powtórnym przyjściem Chrystusa znajdzie. O ludziach, którzy drogą rabunku i wyzysku zgromadzili zdumiewająco wielkie bogactwa, napisano: "Złoto wasze i srebro pordzewiało, a rdza ich będzie na świadectwo przeciwko wam, i pożre ciała wasze jako ogień; zgromadziliście skarb na ostatnie dni. Oto zapłata robotników, którzy żeli krainy wasze, od was zatrzymana woła, a wołania żeńców weszły do uszów Pana zastępów. Żyliście w rozkoszach, aa ziemi i bajaliście: wytuczyliście serca wasze, jako na dzień zabijania ofiar. Potępiliście, zamordowaliście sprawiedliwego, a nie sprzeciwia się wam". (Jakub 5;3-6)

Ale któż czyta przestrogi udzielane przez szybko spełniające się znaki czasów? Jakie wrażenie wywierają one na ludzi tego świata? Jaka zmiana daje się zauważyć w ich postępowaniu? Nie większa od tej, jaka była widoczna w postępowaniu mieszkańców ziemi w czasach Noego. Pochłonięci interesami i przyjemnościami ludzie przedpotopowi nie zwracali uwagi na ostrzeżenia: " aż nastał potop i pochłonął wszystkich". (Mat. 24;39)
Niebo zsyłało ludziom przestrogi, ale ludzie nie chcieli słuchać. I świat dzisiejszy, nie bacząc na ostrzegawczy głos Boga zdąża ku wiecznej zgubie.

Świat opanowany jest duchem wojen. Proroctwo z jedenastego rozdziału księgi Daniela prawie że znalazło ostateczne spełnienie. Wkrótce nadejdzie straszliwy czas ucisku, o jakim jest mowa w tym proroctwie. "Oto Pan obnaży ziemię i spustoszy ją, i przemieni oblicze jej, a rozproszy obywateli jej... albowiem przestąpili prawa, odmienili ustawy, wzruszyli przymierze wieczne. Dlatego przekleństwo pożre ziemię, a zniszczeją obywatele jej... Ustanie wesele bębnów, ustanie wykrzykanie weselących się, ucichnie wesele cytry". (Iz. 24;1-8)


czwartek, 22 listopada 2012

DIABELSKIE WROTA SPIRYTYZMU


Nasza droga, ukochana Barbara poszła do nieba do naszego Pana — informuje zapłakanych
 parafian duchowny na pogrzebie. — Już więcej nie cierpi. Jest teraz z Bogiem i wielbi Jezusa.
Pogląd ten pozornie wydaje się nie mniej oczywisty jak to, że papież jest katolikiem, a rabin Żydem. Któż śmiałby w to wątpić? Skoro Barbara głęboko wierzyła w Jezusa Chrystusa, to przecież oczywiste jest, że trafiła do nieba, prawda?
Zanim odpowiemy sobie na to pytanie, spójrzmy na kolejną scenkę.
Minął miesiąc od złożenia do grobu zwłok Barbary. Pokój jest rozświetlony jedynie migoczącymi płomieniami kilku upiornych świec. Na czarnej kanapie rozparta madame Sophia, medium rzekomo kontaktująca się ze zmarłymi. Obok kilkoro pogrążonych w żałobie bliskich Barbary niechodzących do kościoła. W powietrzu ciężki zapach kadzidełek. Wysoko ponad domem, którego wygląd przyprawia o gęsią skórkę, tarcza księżyca. W oddali wycie psa.
— Kogo mam przyzwać? — pyta cicho madame Sophia.
— Barbarę — odpowiada nerwowo Robert, mąż nieboszczki. — Niedawno umarła i chcielibyśmy zapytać ją o parę spraw.
Nagle pośród zebranych ukazuje się duch.
— Witaj, Robercie! — przemawia zjawa. — Co chciałbyś wiedzieć?
Zdumieni bliscy wdają się w długą rozmowę z lśniącą istotą „z tamtej strony”, która wygląda, mówi i zachowuje się identycznie jak Barbara.
Przesadzam? Bynajmniej, takie rzeczy dzieją się coraz częściej.
A teraz przyjrzyjmy się sprawie bliżej. Pomimo wielu różnic światopoglądowych duchowny Barbary i madame Sophia podzielają jedno zasadnicze przekonanie. Oboje wierzą, że człowiek po śmierci wcale nie jest martwy, lecz jego dusza ulatuje do innego miejsca gdzieś we wszechświecie — nieba, piekła, czyśćca, nirwany lub czegoś w tym rodzaju. Z naszego świata przechodzi do innego. Żywa. Świadoma. I może się z nami kontaktować.
W nieśmiertelność duszy wierzy większość ludzi na świecie, w tym wyznawcy największych religii świata: katolicy, protestanci, muzułmanie, hinduiści, buddyści, a także spirytyści. Choć wszystkie te religie i konfesje bardzo odmiennie definiują miejsce, gdzie dusza trafia po śmierci, to jednak według każdej z nich wszyscy ludzie mają nieśmiertelną duszę, która po fizycznej śmierci ciała gdzieś wędruje. Tak zwane komunikowanie się ze zmarłymi określa się mianem spirytyzmu, od łacińskiego słowa spirit — ‘duch, dusza’.

Co powiedział Bóg?

A teraz trzymajcie się mocno krzeseł: nauka o nieśmiertelności duszy była pierwszym kłamstwem diabła, na które nabrała się Ewa w ogrodzie Eden. Ja nazywam tę doktrynę diabelskimi wrotami spirytyzmu.
„Możesz jeść owoce ze wszystkich drzew tego ogrodu. Nie wolno ci jednak jeść z drzewa poznania dobra i zła, bo gdy zjesz z niego, na pewno umrzesz”1. Zwróćmy uwagę na trzy ostatnie słowa: „na pewno umrzesz”. Bóg nie powiedział Adamowi, że po zjedzeniu zakazanego owocu umrze tylko jego ciało, lecz „na pewno umrzesz”, czyli że umrze cała osoba Adama. Bóg podkreślił to w słowach „na pewno”. Przestroga była jasna: wystarczy, że Adam lub Ewa zjedzą z niewłaściwego drzewa, a na pewno umrą. Słowo „umrzeć” oznacza, że mieli być martwi, a nie żyć gdzie indziej.

Co powiedział wąż?

Kilka wersetów dalej czytamy, że wąż rzekł kobiecie: „Na pewno nie umrzecie. Ale Bóg wie, że gdy zjecie ten owoc, otworzą się wam oczy i staniecie się jak Bóg: poznacie dobro i zło”2.
Zauważyliście? To wąż po raz pierwszy powiedział „na pewno nie umrzecie”, całkowicie zaprzeczając słowom Boga. Większość konserwatywnych interpretatorów Biblii upatruje w wężu medium, przez które przemawiał szatan. Kto zatem powiedział prawdę: Bóg czy diabeł? Niestety, Ewa uwierzyła wężowi i skosztowała owocu, a potem dała go Adamowi i ten również zjadł3. Skutek był taki, że całą ludzkość dotknęły grzech, ból i śmierć. Ten niepozorny czyn doprowadził ostatecznie do śmierci Jezusa Chrystusa, potrzebnej do rozwiązania tego problemu. Grzech to nie przelewki. Zawsze trzeba wierzyć słowom Boga.
Gdy Adam i Ewa zgrzeszyli, Bóg powtórzył ostrzeżenie, że na pewno umrą. Do Adama rzekł: „W pocie czoła będziesz zdobywał pożywienie, aż wrócisz do ziemi, bo z niej zostałeś wzięty. Bo z prochu jesteś i do prochu wrócisz”4.
Bóg znowu nie powiedział Adamowi, jakoby tylko jego ciało miało się na powrót stać prochem, lecz że stanie się to z samym Adamem. „Bo z prochu jesteś — wyjaśnił Bóg — i do prochu wrócisz ”. Chodziło więc o całą osobę Adama.

Jak został stworzony Adam?

W rozdziale 2. i wersecie 7. Księgi Rodzaju czytamy, że Adam został ukształtowany z prochu ziemi w połączeniu z „tchnieniem życia”. Owo tchnienie życia nie było żadną bezcielesną inteligentną istotą, lecz iskrą życia, którą Bóg obdarzył każde stworzenie5. To właśnie połączenie prochu z tchnieniem uczyniło Adama „duszą żywiącą [żyjącą]”6. W chwili śmierci, będącej skutkiem grzechu, „tchnienie życia”, zwane też „duchem” ożywiającym do czasu istoty ludzkie, po prostu wraca do Boga, który je dał7. Ludzka świadomość nie trwa, lecz przepada8. Właśnie tak powiedział Bóg.
Biblia wyraźnie uczy, że upadłe istoty ludzkie nie są nieśmiertelne. Tylko Bóg ma nieśmiertelność9. Ludzie muszą chwały, czci i nieśmiertelności szukać10. Dopiero w dniu zmartwychwstania zbawieni otrzymają nieśmiertelność11. Pismo Święte nie mówi, jakoby w chwili śmierci nieśmiertelna dusza człowieka ulatywała gdzieś w kosmos, lecz że ludzie ożyją dopiero po zmartwychwstaniu.

Nic nie wiedzą

A teraz coś, od czego przejdą wam ciarki po plecach. Chrześcijanie wierzący, że ich ukochani zmarli nie są tak naprawdę martwi, tylko gdzieś tam dalej żyją, narażeni są na niebezpieczne zwiedzenie przez demony podszywające się pod ich nieżyjących bliskich. Gdyby Barbara rzeczywiście poszła do nieba, to czemu jej duch nie mógłby się zjawić na wezwanie madame Sophii i skontaktować się z żyjącymi?
Biblia odpowiada, że Barbara nie tyle nie wróciła, ile wręcz wrócić nie mogła. „Żyjący przynajmniej wiedzą, że muszą umrzeć — pisał Salomon — podczas gdy umarli nie wiedzą już zupełnie niczego”12. Niczego. Dlatego właśnie komunikowanie się ze zmarłymi nie jest możliwe. Król Dawid napisał, że „umarli (…) zstępują do krainy milczenia”13, gdzie — jak dodał apostoł Jan — czekają na „zmartwychwstanie w dniu ostatecznym”14.

A co z Nowym
Testamentem?

Być może myślicie sobie: Zaraz, zaraz! A co z tekstami w Nowym Testamencie, na przykład o opuszczeniu ciała i stanięciu w obliczu Pana, o bogaczu i Łazarzu czy obietnicy danej konającemu na krzyżu łotrowi, że będzie z Jezusem w raju?15. Czy te fragmenty nie uczą, że wierzący idą od razu po śmierci do nieba?
Nie, nie uczą. W skrócie: jeśli porównać rozdział 5. i werset 8. Drugiego Listu do Koryntian z wersetem 4. tego samego rozdziału oraz z rozdziałem 15. i wersetami 51-55 Pierwszego Listu do Koryntian, to staje się zupełnie jasne, że mówiąc o opuszczeniu ciała, apostołowi Pawłowi chodziło o to, iż wierzący staną w obliczu Pana dopiero w dniu zmartwychwstania, nie wcześniej16.
Z kolei opowieść o bogaczu i Łazarzu była ewidentnie przypowieścią, a nie prawdziwą historią. Gdyby było inaczej, to jak wyjaśnić stwierdzenie, że Łazarz udał się „na łono Abrahama”?17.
Wreszcie, po usunięciu interpunkcji z wersetu 43. w rozdziale 23. Ewangelii Łukasza, dodanej setki lat po napisaniu Nowego Testamentu, Chrystusowa obietnica dana łotrowi na krzyżu brzmiałaby w rzeczywistości: „Zapewniam cię dzisiaj [w tej chwili]: będziesz ze mną w raju”. Skąd wiadomo, że właśnie to miał na myśli Jezus? Stąd, że owego dnia trafił nie do raju, lecz do grobu nowo kupionego przez Józefa z Arymatei18, a po zmartwychwstaniu oświadczył Marii: „Nie wstąpiłem jeszcze do Ojca”19. A zatem nawet Jezus poszedł do nieba dopiero po zmartwychwstaniu.
„Gdy kłamstwo obiega już cały świat, prawda dopiero zakłada buty” — napisał kiedyś słynny kaznodzieja baptystyczny Charles Spurgeon. Według Biblii jednym z takich kłamstw jest właśnie nauka o nieśmiertelności duszy. Owszem, cieszy się dużą popularnością i wierzą w nią miliony. Ale jest faktem, że była ona pierwszym kłamstwem, które w Edenie podsunął człowiekowi wąż. Niestety, Ewa uwierzyła w nie i tak samo czyni większość ludzi, między innymi media spirytystyczne pokroju madame Sophii, a nawet chrześcijańscy duchowni.
Pismo Święte ostrzega, że wielki smok, dawny wąż nazywany diabłem i szatanem „zwodzi cały świat”20.

Diabelskie wrota

Wiele średniowiecznych kościołów, które do dziś stoją w Anglii, ma od północnej strony specjalne drzwi, zwane diabelskimi wrotami. Nie do końca wiadomo, czemu miały służyć, ale jedno nie ulega wątpliwości: jeśli wierzycie w naukę o nieśmiertelności duszy, pogląd ten może być dla was diabelskimi wrotami spirytyzmu, po przekroczeniu których dacie się zwieść legionom Lucyfera podszywającym się pod zmarłych21.
Moja rada: uwierzcie w to, co Bóg powiedział Adamowi na temat grzechu i śmierci, i nie przyjmujcie od spirytystycznych mediów zaproszenia do przekroczenia diabelskich wrót.   
Steve Wohlberg
ZNAKI CZASU listpoad 2012 r. 

1 Rdz 2,16-17. 2 Rdz 3,4-5. 3 Zob. Rdz 3,6. 4 Rdz 3,19. 5 Zob. Rdz 7,21-22; Ps 104,29-30. 6 Rdz 2,7 Biblia gdańska. 7 Zob. Koh 12,7. 8 Zob. Ps 146,4. 9 1 Tm 6,16. 10 Zob. Rz 2,7 Biblia Tysiąclecia. 11 Zob. 1 Kor 15,53. 12 Koh 9,5. 13 Ps 115,17. 14 J 11,24; 5,28-29. 15 Zob. 2 Kor 5,8; Biblia Tysiąclecia; Łk 16; Łk 23,43.
16
 Zob. 1 Tes 4,17. 17 Łk 16,22. 18 Zob. Łk 23,52-53. 19 J 20,17. 20 Ap 12,9.
21
 Zob. Pwt 18,11; Hi 7,9-10; Ap 16,14.

DATEK NA ODCZEPNEGO



Gdybym był Japończykiem, mieszkańcem wyspy Sendai. Gdybym stracił dzieci i żonę oraz całą rodzinę, część przyjaciół i sąsiadów.
  I całe me życie i wspomnienia znikłyby na zawsze pod wielką falą, by potem spłynąć w ścieku pełnym resztek mego dobrobytu...
Gdybym był matką z Port au Prince na Haiti, gnieżdżącą się od wielu miesięcy wraz z czwórką dzieci, które przeżyły trzęsienie ziemi, pod dachem z kawałków blachy i plastikowych beczek. Gdybym tak nie miał co im dać jeść. Gdyby tak całą moją energię pochłaniała troska o przeżycie z dnia na dzień...
Gdybym był biedną, siedemnastoletnią dziewczyną z Niamey w Nigerii. Najstarszą z szóstki dzieci, analfabetką. I jeśli moim jedynym źródłem dochodów byłaby prostytucja za równowartość dwóch lub trzech euro...
Gdybym był dzieckiem Romów z przedmieścia Tirany, żyjącym na ogromnym śmietniku, pijącym wodę z rzeki, która jest zwykłym rynsztokiem. Gdybym nawet nie wiedział, ilu mam braci i ile sióstr, ponieważ niektórzy z nich zmarli przed drugim rokiem życia. Bo w Albanii Romowie nie mają żadnej tożsamości. Nie istnieją dla nikogo...
Gdybym był starszym bratem trójki rodzeństwa, uciekającym przed bojownikami libijskimi do obozu na granicy tunezyjskiej, gdzie brakuje wody i żywności. Gdybym tak dzień i noc bał się o życie swoje i najbliższych...1.

Odruch serca

Ogrom nieszczęść, jakie dzieją się na świecie, straszliwe katastrofy i wynikająca z nich ludzka bieda mało kogo pozostawiają obojętnym. Czujemy się wzruszeni, czytając powyższe relacje światowej organizacji charytatywnej ADRA, działającej również w Polsce pod nazwą Chrześcijańska Służba Charytatywna. Dlatego gdy pojawiają się ludzie wyciągający na ulicy ręce po datek, rozdajemy w przypływie autentycznej litości nasze ciężko zarobione pieniądze na lewo i prawo. I spoczywamy na laurach miłego samozadowolenia, myśląc: jak to dobrze pomagać innym! Jednak gdy potem zobaczymy dofinansowaną przez nas osobę kupującą papierosy lub alkohol, to deklarujemy z wielkim oburzeniem: już nigdy nikomu nie dam ani złamanego grosza!
Zanim zaleje nas gorycz i inne niedobre uczucia, bo oto jakiś obibok zrobił z nas frajerów, posłuchajmy opinii ludzi, którzy wiedzą coś o pomaganiu i znają siłę pieniądza. Siłę ku udzielaniu mądrej pomocy, ale i też ku rozplenianiu się szczególnego zła — sankcjonowaniu lenistwa i postaw roszczeniowych. Dobrych rad nigdy za wiele.

Znani o pomaganiu

Janina Ochojska, założycielka i prezes Polskiej Akcji Humanitarnej, twierdzi na przykład, że dawanie pieniędzy żebrakom nie rozwiązuje niczyich problemów. Zwłaszcza że żebractwo może być procederem, w którym rodzice wykorzystują swoje dzieci. Czasem jednak ona również miewa dylematy — przytacza przykład dziewczynki z Sudanu Południowego, która poprosiła ją o sfinansowanie jej nauki, co kosztowałoby 10 złotych miesięcznie. Ochojska odmówiła, choć w pierwszej chwili miała ochotę ulec prośbie. Jednak zaraz zadała sobie pytanie: Dlaczego akurat ta dziewczynka? Bo jest ładna i ma duże oczy? Bo miała odwagę do niej podejść? Stwierdziła, że czasami pomaganie polega na mówieniu „nie”. Jak to możliwe? Otóż w tym samym czasie planowała zbiórkę pieniędzy na szkołę dla sudańskich dzieci — tak aby pomóc wszystkim, a nie jednej przypadkowej osobie. Jej zdaniem czasami pomagając jednostce, w rzeczywistości szkodzimy, bo nie znając szerszego kontekstu, nie dokonujemy właściwego wyboru. Na pytanie, co ma zrobić podróżnik, który będąc w Afryce, widzi wyciągniętą dłoń i łzy w oczach, odpowiedziała, żeby znalazł miejscową organizację charytatywną i wsparł ją2.
Leszek Balcerowicz, wybitny ekonomista, napisał: „To bardzo pouczające poczytać, jak robotnicy organizowali się w XIX wieku w stowarzyszenia wzajemnej pomocy. Miliony ludzi do nich należały. Nie należy także lekceważyć dobroczynności, która w XIX wieku była normą przyzwoitego zachowania. Te dwa wielkie prądy: samopomoc i dobroczynność zostały podważone przez ekspansję państwa socjalnego. Już Alexis de Tocqueville napisał w 1833 roku Traktat o pauperyzmie, niezwykle wnikliwą analizę, jak rozrastające się państwo socjalne deformuje ludzi. Im niższy jest próg pomocy socjalnej, tym większy odsetek tych, którzy będą jej nadużywać, i tym mniejsza rola niepaństwowych mechanizmów pomocy ludziom w autentycznej potrzebie. Monopol socjalny państwa nie tworzy dobrego społeczeństwa. Najwięcej patologii tworzy dostęp do pieniędzy bez pracy. Etyka robotników w XIX wieku była wysoka. (...) ludzie zdolni do pracy powinni żyć z własnej pracy, a nie wyciągać rękę do państwa. To lepsze nie tylko z punktu widzenia ekonomicznego, lecz także moralnego. (...) rozdęte państwo socjalne prowadzi do tego, że z owoców twojej pracy utrzymuje się iluś ludzi, którzy też mogliby pracować”3.
Z kolei Muhammad Yanus, ekonomista z Bangladeszu, założyciel Grameen Banku, laureat Pokojowej Nagrody Nobla za działalność, która umożliwiła milionom osób wydostanie się z nędzy, napisał: „Pamiętam ten dzień, kiedy zobaczyłem pierwszego trupa na ulicy. To było w 1974 roku. Ciało było tak wychudzone, że nie rozpoznałem, czy to kobieta, czy mężczyzna. Potem z dnia na dzień przybywało tych ludzi bez płci. Setki, tysiące. Układały się w sterty. I to wszystko nie przez jakąś chorobę, ale przez głód. Wykłady o teoriach ekonomii, które prowadziłem wtedy na uniwersytecie, z dnia na dzień zaczęły brzmieć jak science fiction. Musiałem wrócić na ziemię. (...) Sufia Khatum. To od niej wszystko się zaczęło. Jak ją pierwszy raz ujrzałem, trzymała w swoich ubrudzonych rękach pięknie wypleciony z bambusa stołek. Szybko go rzuciła i zwiała. (...) Patrzyłem więc na ten porzucony stołek, który sama zrobiła. Był piękny, misterna robota. W stolicy za coś takiego dostałaby minimum dwa dolary. W jej miejscowości dwa centy. Dwa centy! Za to nawet w Bangladeszu nie można było nic kupić. Resztę tego, co zarobiła, oddawała facetowi, który jej dostarczał bambus. Chciałem jakoś pomóc, najlepiej od razu. Musiałem ze sobą nieźle walczyć, żeby po prostu nie dać jej tych pieniędzy. Tak wymyśliłem mikropożyczki i Grameen Bank. (...) największy problem z tymi kobietami był taki, że one w siebie nie wierzyły. (...) To przecież dobrze biznesowi nie wróży. Wymyśliłem więc (...) salutowanie. (...) Może to trochę dla pani śmieszne. Ale ja chciałem, żeby one się wyprostowały i przestały przypominać skulone w sobie kokony. Bo żeby zasalutować, to trzeba stanąć prosto. Chcesz być w Grameen Banku, musisz patrzeć innym w oczy”4.

Pomoc na wieczność

Jest takie powiedzenie: każda technika, jak każda siekiera, może służyć do różnych celów. Tak samo jest z pieniędzmi. Jak więc pomagać, żeby nie zaszkodzić? Wygląda na to, że potrzeba tu dużo zwykłego rozsądku, rozwagi, chęci sprawdzenia dostępnych danych o sytuacji potrzebującego, braku uprzedzeń i życzliwości zwanej przez chrześcijan miłością bliźniego.
A skoro mowa o postawie chrześcijańskiej, to Pismo Święte często porusza temat troski o najuboższych. Nie ma Kościoła, który nie zbierałby na nich datków, bo tak nakazuje sam Bóg. Zanim jednak zdecydujemy pójść za radą Jezusa skierowaną do pewnego bogatego młodzieńca, by rozdać swój majątek ubogim5, to rozważmy jeszcze inny fragment Ewangelii. Według biblijnej relacji „Jezus (...) przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku”6 oraz „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki”7. Skoro Stwórca wie o ludziach wszystko, zna nasze życie od podszewki, a nawet wie, ile mamy włosów na głowie8, to wie też, komu najbardziej potrzeba pomocy i jakiej. Najlepiej będziemy w stanie pomóc bliźniemu, pozostając w dobrych relacjach z Bogiem. On nam wskaże, komu i jak pomóc. I nie chodzi tylko o pomoc materialną. Jednemu wystarczy datek, drugiemu tylko pożyczka, by zmobilizować go do pracy. Inny zaś potrzebuje wsparcia psychicznego, przyjaźni, rady, jak rozsądnie gospodarować tym, co ma, lub informacji, jak dbać o swe zdrowie. Ktoś inny potrzebuje pomocy fizycznej, pocieszenia czy zrozumienia.
Czy słyszałeś już o tak zwanych adopcjach serca — finansowym wspieraniu na odległość biednych dzieci w Afryce? Czy wiesz, że są organizacje zajmujące się „adopcją” przez ubogie rodziny afrykańskie... dorosłych Europejczyków, którzy czują się osamotnieni w zachodnim społeczeństwie?9. Często ludziom tylko się wydaje, że gdyby mieli więcej dóbr materialnych, byliby szczęśliwsi. W rzeczywistości są zagubieni, uwikłani w nałogi, toksyczne relacje, nie do końca wiedzą, czego im brakuje. Rozmowa z nimi i rozmowa o nich z Bogiem może przynieś więcej korzyści niż rzucone na odczepnego kilka złotych. Bo „czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie?”10.
Małgorzata Woźniak
 ZNAKI CZASU listopad 2012 r. 

CMENTARNA HIPOKRYZJA



Rozmowa z dr. Maciejem Kijowskim, adiunktem w Zakładzie Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Rzeszowskiego i działaczem Polskiego Towarzystwa Prawa Wyznaniowego i Zrzeszenia Prawników Polskich, autorem szeregu publikacji omawiających m.in. zagadnienia prowadzenia cmentarzy, pogrzebów, traktowania zmarłych.
„ZNAKI CZASU”: Każdego pierwszego dnia listopada miliony Polaków odwiedzają groby swoich bliskich. Wydaje się, że jako naród darzymy zmarłych szczególną estymą. Bliska nam jest nie tylko pamięć o nich, ale i miejsce złożenia ich doczesnych szczątków. Czy to tylko nasza polska specyfika, czy innych nacji też?

MACIEJ KIJOWSKI: Zapanował już przed laty taki na przykład stereotyp, w myśl którego stawianie z końcem roku choinki w domu jest szczególnie polskim i to odwiecznym zwyczajem. Gotów byłbym powiedzieć, że nic bardziej błędnego, gdyby nie to, że nie mniej fałszywe są rozgłaszane każdej jesieni do znudzenia i do bólu rewelacje mediów, w myśl których Polacy od wieków czcili pamięć zmarłych, czuwając przy ich grobach, a pierwszy listopada urasta do rangi nieomal narodowego święta.
Przypomnijmy sobie, że na dobrą sprawę w średniowieczu nie znano w Polsce pojęcia żałoby, co podkreślam tu i teraz, gdyż ogłaszanie sankcjonowanej ustawą żałoby narodowej jest w moim przekonaniu nadużyciem, a ustanawianie żałoby lokalnej przez wójtów, burmistrzów czy starostów stoi w sprzeczności z prawem. Ale mówię o tym i dlatego, by przypomnieć, że na przestrzeni wieków śmierć traktowano w Polsce w sposób jak najbardziej naturalny. Czuwanie przy grobach, kwiaty, znicze to dziedzictwo dopiero XIX wieku i to wyrosłe nie z przesłanek religijnych, lecz z ducha polskiego romantyzmu.
Kultywowany nadal przez znaczną część Polaków ceremoniał Święta Zmarłych w znacznym stopniu odbiega od zewnętrznych wyrazów oddawania czci zmarłym w innych państwach i innych kręgach kulturowych. Pamiętać trzeba o tym przede wszystkim, że święto to obchodzone jest za granicą w różnych terminach. A celebruje się je bardzo często nie żałośnie, lecz radośnie, by wspomnieć anglosaskie Halloween i cmentarne uczty w Meksyku czy na Filipinach.
Sposób obchodzenia się z grobami w Polsce świadczy niejednokrotnie o sporej hipokryzji, czego przykładem zanieczyszczanie cudzych grobów, a także kradzieże kwiatów i zniczy. Boleję też nad postępującą komercjalizacją pierwszego listopada, stanowiącego źródło zysku dla producentów i sprzedawców koszmarnie brzydkich zniczy. Zniczy potworków.

W związku z pomyleniem zwłok osób, które tragicznie zginęły w katastrofie pod Smoleńskiem, już doszło do kilku ekshumacji. Słychać głosy domagające się ekshumacji wszystkich ofiar tej tragedii. Czy rzeczywiście może dojść do czegoś takiego? Czy każdy może się domagać ekshumacji każdego, nawet tych, których rodziny sobie tego nie życzą?

Jeśli chodzi o cmentarz, którego przeznaczenie ma być zachowane, ekshumację przeprowadza się na zarządzenie prokuratora lub sądu bądź na umotywowaną prośbę osób uprawnionych do pochowania za zezwoleniem właściwego państwowego inspektora sanitarnego. Potencjalna ekshumacja en bloc wszystkich ofiar byłaby tyleż bezsensowna, co bezprawna.

Czy każdy, kto chce, ma prawo uczestniczyć w ekshumacji, np. posłowie?

Wstyd mi za tych posłów, którzy uważają własny mandat za gwarancję bezkarności i przepustkę do miejsc, w których nie powinni prowadzić politycznej agitacji, z cmentarzami na czele. W czasie ekshumacji każdy ma prawo wejść na cmentarz, nikomu zaś nie wolno przeszkadzać w ekshumacji jako czynności procesowej, tak z uwagi na jej dobro, jak i na zachowanie powagi miejsca.

Czy w związku z pogrzebami „smoleńskimi” państwo polskie mogło zrobić więcej? Czy nie ustrzegło się błędów?

Największym błędem było asygnowanie na rzecz tych pogrzebów ogromnych środków płynących z podatków i Pana, i moich, i milionów rodaków przy jednoczesnym wypłacaniu zasiłków pogrzebowych rodzinom ofiar.

Niedawno zmieniło się podejście Kościoła rzymskokatolickiego do kwestii kremacji zwłok. Na czym ta zmiana polega? Czy liczba kremacji wzrosła, czy zmalała?

Jeśli ma Pan na myśli nowe, finansowe, materialne instrumenty dyskryminacji spopielania zwłok, to potwierdzam w istocie, że stosunek wspomnianego Kościoła do kwestii kremacji zwłok zmienił się. Na niekorzyść. Nie ma to jednak znaczenia dla obiektywnego faktu wzrostu liczby spopieleń, który spowodowany jest opuszczaniem wymienionego Kościoła przez rosnącą z roku na rok liczbę wyznawców, liberalizację poglądów znacznej części Polaków na kwestie śmierci i pogrzebu a także naturalne względy ekonomiczne i higieniczno-sanitarne — na tradycyjnych cmentarzach po prostu brakuje już miejsc!

Skoro dotknęliśmy Kościoła katolickiego, do którego należy większość nekropolii w naszym kraju, to czy zarządca katolickiego cmentarza ma prawo odmówić pogrzebu osoby innego wyznania? Kiedyś takie sytuacje się przecież zdarzały.

W miejscowościach pozbawionych cmentarza komunalnego ma on obowiązek umożliwić pochówek każdej osoby bez jakiejkolwiek dyskryminacji. Jeśli odmówi, powinien liczyć się z odpowiedzialnością sądową.

Czy spotkał się Pan z sygnałami jakiegokolwiek przeszkadzania duchownym niekatolickim w prowadzeniu ceremonii pogrzebowych na katolickich cmentarzach?

O tak, i to z niejednym. Sporo tego rodzaju wstydliwych sytuacji miało miejsce między przełomem października 1956 r. a wejściem w życie ustawy z 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Z uwagi na znaczną poprawę stosunków między państwem a Kościołem katolickim duchowni tej wspólnoty poczuli się nieomal bezkarni i niejeden z nich dopuścił do karygodnych incydentów dyskryminujących niekatolickie pochówki. Zmiany polityczne zaistniałe w roku 1989 zaowocowały, niestety, rozkwitem podobnych zachowań ze strony katolickiego kleru, co postrzegam jako przykre i haniebne.

Czy ceremonia pogrzebowa jest chroniona prawem?

Zaskakujące w państwie świeckim jest to, że chroni religijne ceremonie pogrzebowe (jako jeden z obrzędów tego czy innego wyznania), odmawiając zarazem jednoznacznej ochrony ceremonii świeckich.

Czy polskie prawo potrzebuje zmian w zakresie przepisów dotyczących grzebania zmarłych, czy też obowiązujące obecnie przepisy są wystarczające?

W moim przekonaniu uchylanie ustawy z 1959 r. tylko dlatego, ze obowiązuje ponad pół wieku (a ten argument podnosiło środowisko przedsiębiorców pogrzebowych), jest pomysłem absurdalnym, jeśli zważyć choćby na fakt, że najstarsze z obowiązujących do dzisiaj ustaw brytyjskich pochodzą z XIII w.
Ustawę o cmentarzach i chowaniu zmarłych psuje się z wytrwałością godną lepszej sprawy od ponad dwu dekad, co nie oznacza bynajmniej, że nie wymaga ona kolejnej, ale rozsądnej nowelizacji. Powinno się w niej zawrzeć przepisy stanowiące o ochronie prawnej wszystkich ceremonii pogrzebowych, a także umożliwiające przechowywanie spopielonych szczątków ludzkich poza cmentarzem, w tym w domu bliskich zmarłego, oraz dokonywanie ich pochówków w ogrodach pamięci zlokalizowanych na cmentarzach, jak również rozsypywanie nad wodami morskimi i śródlądowymi czy określonymi obszarami lądowymi.

Co w świetle obowiązujących obecnie w tym zakresie przepisów można powiedzieć o najgłośniejszym w ostatnich latach pochówku, mianowicie Pary Prezydenckiej na Wawelu? Zaznaczam jednak, że nie chodzi mi tu o próbę oceny, czy Para Prezydencka była dostatecznie godna pochówku w tym miejscu, a jedynie o to, czy odbyło się to zgodnie z obowiązującym prawem.

Prawo obowiązujące tak podówczas, jak i dzisiaj, zostało złamane w sposób bezwzględny i brutalny. Nie ma znaczenia, czy pochówek dotyczy prezydenta RP i jego rodziny, duchownego czy świeckiego — jakikolwiek pochówek we wnętrzu kościoła jest niedopuszczalny, o ile nie dokonuje się go w katakumbach, których szczegółowa definicja zawarta jest w obowiązujących przepisach1.

Co Pan sądzi o coraz bardziej popularnych świeckich ceremoniach pogrzebowych?

Zarówno tych ceremonii, jak i ich mistrzów jest w Polsce coraz więcej i będzie ich przybywać, co świadczy o rosnącym zapotrzebowaniu społeczeństwa, a w szczególności jego bezwyznaniowej części na niereligijną formę pogrzebów. Niewątpliwy wpływ na to miały telewizyjne transmisje pogrzebów świeckich tak znanych osób jak Wisława Szymborska i prof. Zbigniew Religa. Pamiętać należy i o tym, że ceremonię świecką można połączyć z religijną oraz że mistrzowie ceremonii świeckich znają religijny ceremoniał pogrzebowy także dlatego, że niektórzy — jak Anna Borowik czy Mirosław Nadratowski — mają wykształcenie teologiczne.

Jednym z przejawów wolności sumienia i wyznania jest prawo do pogrzebu w obrządku Kościoła, którego jest się wyznawcą. Kłopot w tym, że jeśli zmarły należał do mniejszości wyznaniowej, a cała jego rodzina do wyznania dominującego, to zdarza się, iż rodzina ta — nawet wbrew woli zmarłego — organizuje pogrzeb w obrządku swojego Kościoła. Zmarły już nie może zaprotestować. Czy spotkał się Pan z takimi przypadkami i jaka jest w takiej sytuacji realna możliwość wyegzekwowania prawa do pochów­ku zgodnego z wyznawanymi przez zmarłego przekonaniami religijnymi? Kto miałby się tego domagać — jego współwyznawcy, Kościół, do którego należał?

Najistotniejsze znaczenie ma to, czy zmarły wyraził przed śmiercią jednoznaczną wolę pochowania jego ciała w obrządku zgodnym z jego przekonaniami religijnymi. Nieraz podkreślałem w swoich publikacjach, że decydującą rolę odgrywa wola zmarłego, przyznając zarazem, że niejednokrotnie jest ona łamana przez członków rodziny. Ochrona dóbr osobistych zmarłego ma charakter pierwszorzędny w stosunku do ochrony dóbr osobistych jego bliskich. Jeśli zmarłego pochowano w obrządku innym niż jego własny, obawiam się, że wyegzekwowanie prawa do pochówku zgodnego z jego przekonaniami nie będzie łatwe, jedyną szansę postrzegałbym przeto w ewentualnym przekonaniu jego bliskich bądź to do wniesienia o ekshumację, bądź też zebrania nad grobem współwyznawców zmarłego i wspólnego odbycia nabożeństwa pogrzebowego nad już pochowanym ciałem. Można pomyśleć też o wystąpieniu z pozwem przez Kościół, do którego zmarły należał, przeciwko osobie z rodziny organizującej pogrzeb o naruszenie dobra osobistego zmarłego. Kościół mógłby zażądać np. opublikowania w prasie oświadczenia, w którym organizator pogrzebu przyzna, że pochował zmarłego w innym obrządku niż powinien. Koszt takich oświadczeń to zawsze jakaś dolegliwość, do której można jeszcze dorzucić drobną kwotę zadośćuczynienia na organizację charytatywną prowadzoną przez ten Kościół.

A co z sytuacją w pewnym sensie odwrotną, gdy zmarły i jego rodzina należą do tego samego Kościoła, powiedzmy dominującego, ale z pewnych względów, może finansowych, rodzina ta sama zwraca się do jednego z Kościołów mniejszościowych z prośbą o przeprowadzenie pogrzebu? Czy spotkał się Pan z takimi przypadkami? Czy są prawnie dopuszczalne?

Przypadki takowe są mi znane i nie są niezgodne z prawem. Najistotniejszym kryterium decydującym o miejscu pochówku, wyglądzie grobu, treści inskrypcji nagrobnej, a także — co również ważne — religijnym lub świeckim ceremoniale pogrzebowym, a jeśli religijnym, to jakiego wyznania — jest wola zmarłego. Gdyby był on jednoznacznie identyfikowany jako osoba deklarująca przynależność do określonego Kościoła (związku wyznaniowego), można domniemywać, że życzył sobie pochówku w obrządku właściwym dla jego wyznania. Tak czy inaczej decydująca jest wola nie rodziny, lecz zmarłego, czego przykładem sytuacja, w której Edward Gierek, ateista przecież, sprawił katolicki pogrzeb swojej matce, zgodnie z jej życzeniem. Możliwa jest jednak sygnalizowana w pytaniu sytuacja, w której i zmarły, i jego bliscy prezentują ten sam światopogląd, ale ubóstwo rodziny połączone z zamiłowaniem do pieniędzy cechującym wielu duchownych Kościoła dominującego, tudzież zmniejszeniem zasiłku pogrzebowego, decyduje o tym, że bliscy zmarłego proszą o sprawowanie pogrzebu duchownego Kościoła mniejszościowego. Skoro takie sytuacje mają miejsce, jest to dla Kościoła dominującego powód do wstydu.

Jak w świetle prawa odnoszącego się do traktowania zmarłych traktować zagadnienie relikwii?

Tak zwane relikwie, będące częściami zwłok osób uznanych przez niektóre Kościoły za święte lub błogosławione, są z prawnego punktu widzenia niczym innym jak ludzkie szczątki. Podlegają zatem wszystkim przepisom prawa regulującym postępowanie ze szczątkami ludzkimi, począwszy od ich sprowadzania z zagranicy (o ile tam nastąpiła śmierć), poprzez przewóz (takimi samymi samochodami specjalnymi, jakimi przewozi się zwłoki), aż po pochówek (na cmentarzu, a jeśli w świątyni, to tylko w katakumbach). Niestety, Kościoły oddające im cześć ignorują te rygory, a sanepidu nie interesuje dokonywane w ten sposób łamanie prawa.             
Rozmawiał Andrzej Siciński
ZNAKI  CZASU listopad 2012 r.

1 Według § 2 pkt 4 Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 7 marca 2008 r. w sprawie wymagań, jakie muszą spełniać cmentarze, groby i inne miejsca pochówku zwłok i szczątków (DzU nr 48, poz. 284) przez katakumby należy rozumieć „pomieszczenie z niszami w ścianie, przeznaczone do pochówku zwłok”.


CISZEJ NAD TYMI TRUMNAMI



Tegoroczna jesień przebiega pod znakiem ekshumacji niektórych ciał ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Rodziny ofiar i społeczeństwo są w tej sprawie podzielone.
2011 roku ekshumowano jedno ciało, w marcu bieżącego
roku — dwa, we wrześniu — kolejne dwa, a do końca roku prokuratorzy zapowiedzieli następne cztery ekshumacje. Nieoficjalnie mówi się o wątpliwościach co do tożsamości kilkunastu kolejnych ciał. W kilku przypadkach ekshumacje faktycznie potwierdziły, że doszło do pomyłki.
Rodziny ofiar są podzielone. Dla jednych to skandal, kolejny dowód, jeśli nie na zamach lub utrudnianie śledztwa, to co najmniej na słabość państwa i niekompetencję jego urzędników,
a w każdym razie na uległość polskich władz wobec Rosji. Wśród tej części rodzin pojawia się nawet żądanie ekshumacji wszystkich ofiar, bez czego nie wyobrażają sobie zamknięcia śledztwa. Inne rodziny chcą, by zmarłym dać już spokój i nie wykorzystywać ich do bieżącej politycznej gry, a ekshumacji wszystkich ofiar nawet nie biorą pod uwagę.
My zaś, zwykli obserwatorzy, chcąc nie chcąc, jesteśmy zmuszeni oglądać w programach informacyjnych te cmentarne przepychanki z coraz większym zażenowaniem. Co ekshumacja, to demonstracja — krzyże, flagi narodowe, dyskusje z policją, wygłaszanie manifestów politycznych, niemający końca młyn medialny. Parafrazując znane powiedzenie z okresu międzywojnia, chciałoby się powiedzieć: ciszej nad tymi trumnami. Skończmy z tym tańcem stronniczych oskarżeń nad zwłokami ofiar, który spod cmentarzy przenosi się do telewizorów i internetu, a w internetowych komentarzach nawet najświętsi są brutalnie odzierani ze wszelkiej świętej pamięci. Zostawmy dochodzenie prawdy prokuraturze i tym rodzinom ofiar, które faktycznie mają jakieś wątpliwości co do tożsamości zwłok swoich bliskich. Takie są odczucia ponad połowy Polaków — 55 proc. respondentów z sondażu TNS przeprowadzonego 25 września na zlecenie TVP przeciwnych było dalszym ekshumacjom.
Nie należy lekceważyć odczuć tych rodzin ofiar smoleńskich, które domagają się ekshumacji, zwłaszcza zważywszy na zapewne wspólnie podzielaną przez większość z nich — jako katolików — wiarę w nieśmiertelność duszy. Można sobie łatwo wyobrazić, że jeśli ktoś wierzy w nieprzerwaną przez śmierć egzystencję niematerialnej świadomej duszy ludzkiej, nietrudno mu uwierzyć w jej niezadowolenie ze złożenia do grobu z jej nazwiskiem obcego ciała. Można w to wierzyć albo nie, ale odczucia takie trzeba uszanować. Tak samo nie należy żądaniami ekshumowania wszystkich narażać uczuć tych rodzin, które — niezależnie od tego, czy mają jakieś wątpliwości, czy ich nie mają — ekshumacji swoich bliskich nie chcą.
Z relacji świadków — lekarzy i ratowników towarzyszących rodzinom w Moskwie podczas identyfikacji ciał bezpośrednio po katastrofie — wynika, że jej rozmiar i znaczenie (ze względu na ilość i pozycję ofiar) prawdopodobnie przerosły możliwości logistyczne służb obu krajów, w efekcie czego mogło dojść do niezamierzonych pomyłek.
W wywiadzie dla tygodnika „Wprost” jeden z polskich lekarzy z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego ujawnia, że było ich pięciu na 200 osób; że spali po godzinę lub dwie na dobę; że nigdy wcześniej nie widział tylu ciał i takiej tragedii. Ciała identyfikowano po ubraniach i znakach szczególnych. Wiele było pokawałkowanych. Czasem do identyfikacji wystawiano tylko jeden fragment ciała, np. rękę. Wszędzie było zamieszanie i okropny, dławiący smród. Ciała nie mieściły się w chłodniach. Leżały zawinięte w folie. Rosjanie ratowali się alkoholem, choć pijani nie chodzili. Zdaniem tego lekarza do pomylenia ciał mogło dojść podczas wkładania ich w czarnych workach do trumien, czego nikt nie sprawdzał. Nadzór był dopiero podczas lutowania trumien1.
Na wielu polskich nagrobkach powtarza się napis „niech odpoczywa w spokoju” — odpowiednik łacińskiego requiescat in pace i angielskiego rest in peace. Pozostawienie zmarłych w spokoju było i jest ważne dla każdej nacji. Znów chcemy się z czegoś wyłamać? Postępować inaczej niż inni? Tylko czy zakłócanie zmarłym spokoju to jest faktycznie to, czym chcielibyśmy się wyróżniać?
Mienimy się narodem chrześcijańskim. Świętą księgą chrześcijan jest Biblia. W niej znajdujemy wskazówki dotyczące stosunku żyjących do zmarłych. Są to wskazówki nakazujące szacunek dla miejsc pochówku, dla ludzkich zwłok. Abraham nabył specjalne pole z jaskinią na grób dla siebie i swojej żony Sary2. Gdy patriarsze Jakubowi umarła żona Rachela, postawił na jej grobie pomnik3. Sam Jakub przed śmiercią zobowiązał swoich synów, by po jego śmierci pochowali go nie w Egipcie, ale w Kanaanie; ci zaś jego życzenie spełnili4. O to samo poprosił swoich braci Józef, syn Jakuba5. Wymagało to kosztów i zabiegów, ale szacunek dla zmarłego i jego woli był nadrzędny.
Okażmy szacunek naszym zmarłym i zostawmy ich w spokoju.             
Olgierd Danielewicz
 ZNAKI CZASU listopad 2012 r. 

1 Zob. http://wiadomosci.onet.pl/katastrofa-smolenska,5270681,temat.html [dostęp: 24.10.2012]. 2 Zob. Rdz 23,19-20. 3 Zob. Rdz 35,19-20. 4 Zob. Rdz 47,29-31; 49,29-31. 5 Zob. Rdz 50,24-26; Joz 24,32.


A MÓJ KSIĄDZ PALI !!!



Chrześcijanie, zaniedbując znajomość Pisma Świętego i potrzebę osobistej relacji z Bogiem, tak dalece odeszli od biblijnych standardów postępowania, że trudno im dziś wyznaczyć granicę pomiędzy sacrum a profanum. Stąd wielu nie widzi nawet związku chrześcijaństwa ze stylem życia.Większość polskich chrześcijan myśli, że dla bycia chrześcijaninem wystarczy :
 być w dzieciństwie ochrzczonym, przystąpić do określonych obrzędów (sakramentów), uczestniczyć w nabożeństwach i obchodzić święta. Znicze na 1 listopada, kolęda, pasterka w Boże Narodzenie, koszyczek ze święconką na Wielkanoc, dla szczególnie pobożnych sierpniowa pielgrzymka — i wystarczy. Otóż nie wystarczy. Chrześcijaństwo to przede wszystkim kultywowanie osobistej i duchowej relacji przyjaźni z żyjącym Jezusem Chrystusem. To codzienna modlitwa i czytanie Pisma Świętego — sposoby na rozmawianie z Bogiem. Jednak ta duchowa relacja nie ogranicza się tylko do spraw szeroko pojętego ducha. Bóg ma wobec nas również oczekiwania natury bardziej przyziemnej, wręcz cielesnej.
Żeby to wyjaśnić, muszę przypomnieć pewną historię z moich czasów studenckich. Pewnego razu po zajęciach WF-u siedziałem w szatni z kolegą. Obaj byliśmy setnie zmęczeni. Kolega jeszcze się nie umył, nie przebrał, a już sięgnął po papierosa. Były to czasy, kiedy nikt się jeszcze specjalnie nie krępował, paląc, obecnością niepalących. Jednak nie to mnie wtedy ruszyło. Ruszył mnie widok krzyżyka, który swobodnie zwisał z szyi kolegi, podczas gdy on podnosił papierosa do ust.
— Godzisz to? — zapytałem.
— Co? — zrobił zdziwioną minę.
— Papierosa i krzyżyk.
— A co to ma ze sobą wspólnego?
— Ma, bo krzyżyk oznacza, że jesteś chrześcijaninem.
— No i?
— Ano to, że według Nowego Testamentu nasze ciała są świątynią Ducha Świętego i nie należą do nas, bo wykupił je za bardzo drogą cenę Chrystus, za cenę swojego życia. Ciało jest święte i nie należy go niszczyć. I właśnie w tym ciele mamy wysławiać Boga1.
— A mój ksiądz proboszcz pali i mu to nie przeszkadza w byciu nie tylko chrześcijaninem, ale i księdzem — podsumował kolega.
Na to nie miałem już nic do powiedzenia. Poza tym, że byłem wnerwiony na tego księdza. Powinien dawać przykład. Jeśli on nie rozumiał, że wysławianie Boga w ciele pociąga za sobą potrzebę abstynencji od używek niszczących nasze ciała, za które Chrystus też umarł, to jak to miał zrozumieć ten chłopak?
Zamiast samemu czytać Pismo Święte i wyciągać właściwe wnioski, większość woli chodzić na skróty, przyglądając się ludziom darzonym autorytetem i opierać się na ich przykładzie, a to tylko grzesznicy, tacy jak wszyscy.
W bieżącym numerze poświęcamy zdrowiu aż trzy artykuły. W jednym z nich zadajemy pytanie: Dlaczego chrześcijanie chorują? No właśnie, dlaczego? Skoro Bóg przedstawia się w Biblii jako lekarz swojego ludu, na każdym kroku obiecuje swoim dzieciom opiekę, uzdrowienie, uleczenie. I nie były to, i nie są to czcze obietnice. Za tymi obietnicami idą jednak określone nakazy i zalecenia odnoszące się do prowadzenia właściwego stylu życia. Więcej o nich można przeczytać w artykule Biblijne zasady zdrowia. Jeśli ich przestrzegamy, będziemy zdrowi. Jeśli je będziemy lekceważyć, zachorujemy.
Śmieszne i tragiczne zarazem jest to, że gdy już poważnie zachorujemy, to mamy pretensje właśnie do... Boga. No bo dlaczego właśnie nas to spotkało? Przecież nikogo nie zabiłem, nie kradnę... (tu najczęściej kończy się bliższa znajomość przykazań Bożych), chodzę do kościoła, daję na tacę. Dlaczego ja? Dlaczego mnie? To niesprawiedliwe, Boże! — czynimy Mu wyrzuty.
A przecież On ostrzegał, odradzał, mówił, jak należy postępować, a myśmy go ignorowali. Czytanie Pisma Świętego — będącego miejscami swoistą instrukcją obsługi naszego ciała — zostawialiśmy „specjalistom”, często mającym problemy z samymi sobą, lekarzom niepotrafiącym uleczyć samych siebie. I dlatego właśnie chrześcijanie, którzy powinni być okazami zdrowia, przynoszącymi w swych zdrowych ciałach chwałę swojemu Stwórcy i Zbawicielowi — w gruncie rzeczy niczym nie różnią się pod tym względem od niechrześcijan. To w czym ich Bóg ma być lepszy od innych?
Na wielu nagrobkach przedwcześnie zmarłych chrześcijan umieszcza się zupełnie bezsensowne epitafium: „Bóg tak chciał”. Kłamstwo! Bóg wcale nie chce, żeby ludzie tak wcześnie umierali. Chce, żebyśmy byli zdrowi i długo żyli. Na tych nagrobkach powinno być raczej napisane: „Wykopał sobie grób nożem i widelcem” lub: „Wykopał sobie grób własnymi zębami”. I to dopiero jest prawdą!             
Andrzej Siciński
Znaki Czasu Listopad 2012 r.

1 Zob. 1 Kor 3,16-17; 6,19-20.

Ludzie listy piszą...

czwartek, 8 listopada 2012

NIEBO I NOWA ZIEMIA

 


Jak bedzie wygladac zycie wieczne zbawionych?

Jak bedzie wygladalo zycie zbawionych w krolestwie Bozym? Czy bedzie tak nudne, jak niektorzy to sobie wyobrazaja, a wiec jako rodzaj niebianskiego domu spokojnej starosci, gdzie jedyna rozrywka jest gra na harfach, a zajeciem polerowanie aureoli?

Kogo dzis pociagaloby takie niebo? Dlatego nie zdziwilbym sie wcale, gdyby to diabel byl odpowiedzialny za namalowanie takiego obrazu nieba przed oczyma ludzi.

Jakim jest niebo?
Zanim opowiemy o tym, jak Pismo Swiete ukazuje niebo, zauwazmy, ze mowa w nim o trzech niebach. Pierwsze, to atmosfera okoloziemska z chmurami (Rdz.1:20). Drugie, to niebo z gwiazdami i galaktykami (I.14:12). Trzecie, to centrum wszechswiata z tronem Bozym (Ps.11:4), gdzie zostal zabrany w wizji apostol Pawel (2Kor.12:2). To niebo jest ponad wszystkie nieba. (Ef.4:10).

Niebo to rzeczywiste miejsce, ktore istnieje "od zalozenia swiata" (Mt.25:34), a wiec istnialo juz zanim Bog stworzyl Ziemie. Z tego nieba stracony zostal diabel: "I wybuchla walka w niebie: Michal i aniolowie jego stoczyli boj ze smokiem. I walczyl smok i aniolowie jego, lecz nie przemogl i nie byo juz dla nich miejsca w niebie. I zrzucony zostal ogromny smok, waz starodawny, zwany diablem i szatanem, ktory zwodzi caly swiat; zrzucony zostal na ziemie, zrzuceni tez zostali z nim jego aniolowie." (Ap.12:7-9).

Z tego nieba przyszedl na Ziemie Pan Jezus i tam powrocil po swoim zmartwychwstaniu. Tam tez zabierze zbawionych po swoim powtornym przyjsciu, jak przyobiecal: "Niechaj sie nie trwozy serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie! W domu Ojca mego wiele jest mieszkan; gdyby bylo inaczej, bylbym wam powiedzial. Ide przygotowac wam miejsce. A jesli pojde i przygotuje wam miejsce, przyjde znowu i wezme was do siebie, abyscie, gdzie Ja jestem, i wy byli" (J.14:1-3).

Uczta Baranka
W tym niebie odbedzie sie uczta Baranka (Ap.19:9), na ktora zaproszeni beda wszyscy zbawieni. Jezus zapowiedzial ja slowami: "Nie bede pil odtad z tego owocu winorosli az do owego dnia, gdy bede go pil z wami na nowo w Krolestwie Ojca mego" (Mt.26:29).

Coz to bedzie za wspanialy moment! Zbawieni spotkaja swoich przodkow wrod wierzacych, ktorzy zyli przed nimi, a takze wierzacych, ktorzy zyli wraz z nimi. Poznaja Adama, Ewe, Noego, Abrahama, Mojzesza, prorokow i meczennikow. Za wielkim stolem na uczcie Baranka beda mogli rozmawiac z apostolami Piotrem, Janem czy Pawlem. Jakze wiele bedziemy mogli sie od nich dowiedziec i nauczyc!

Zbawieni spedza w niebie tysiac lat (Ap.20:4). To siodme tysiaclecie, po szesciu tysiacach lat panowania grzechu, bedzie zarowno tysiacleciem odpoczynku dla Ziemi, jak i dla zbawionych, ktorzy spedza je w niebie, odpoczywajac po znojach i cierpieniach na Ziemi.

W tym czasie zbawieni beda mieli prawo sadu, a wiec wglad w ksiegi Boze (Ap.20:4). W tym czasie beda mogli sie przekonac, co do slusznosci kazdej z Bozych decyzji. Znajda tez wtedy odpowiedz na wszelkie pytania i watpliwosci, jakie mieli na Ziemi.

To jeszcze nie koniec! Zbawieni beda mogli odwiedzic inne swiaty stworzone przez Boga i zobaczyc caly wszechswiat. Po tysiacu lat zbawieni zstapia z Chrystusem na Ziemie (Zach.14:5), o czym prorokowal juz Enoch slowami: "Oto przyszedl Pan z tysiacami swoich swietych" (Jd.14).

Wiecznosc w niebie czy na Ziemi?
Zbawieni nie pozostana na wieki w niebie, lecz po tysiacu lat powroca na Ziemie. Dlatego Pismo Swiete nie zaprzecza sobie, gdy raz mowi, ze powedruja oni z Chrystusem do nieba (J.14:1-3), ani gdy mowi, ze spedza wiecznosc na Ziemi:

Pokorni odziedzicza ziemie... Sprawiedliwi posiada ziemie i beda mieszkac na niej zawsze (Ps.37:11.29).
"Blogoslawieni cisi, albowiem oni posiada ziemie" (Mt.5:5).
"Ale my oczekujemy, wedlug obietnicy nowych niebios i nowej ziemi, w ktorych mieszka sprawiedliwosc" (2P.3:13).
"Beda krolowac na ziemi " (Ap.5:10).

Caly proces zabrania zbawionych do nieba na wielka uczte, a potem na ziemie, gdzie zamieszkaja ze Zbawicielem, pieknie ilustruje bliskowschodnia tradycja slubna.

Pan mlody po zareczynach zostawial oblubienice, aby przysposobila sie do wesela, on zas przygotowywal dla nich mieszkanie. Podobnie Pan Jezus pozostawil swoj lud na Ziemi, aby przysposobil sie na wesele z Nim, a sam poszedl przygotowac zbawionym ubranie (J.14:1-3).
Potem pan mlody wprowadzal oblubienice do domu ojca, gdzie odbywala sie dluga uczta. Podobnie Pan Jezus obiecal, ze zabierze zbawionych do nieba, w ktorym jest tron Bozy na wielka uczte Baranka
Na koniec malzonkowie udawali sie do domu zbudowanego przez pana mlodego, aby tam zamieszkac na zawsze. Pan Jezus takze zabierze zbawionych ze soba na Ziemie, odnowiona i oczyszczona, gdzie zamieszka z nimi na wieki (Ap.21:3).

Wedlug Apokalipsy po tysiacu latach na Ziemie zstapi kosmiczne miasto zwane Nowa Jerozolima (Ap.21). W nim beda zbawieni. O tym miescie wiedzial juz Abraham: "Oczekiwal bowiem miasta majacego mocne fundamenty, ktorego budowniczym i tworca jest Bog" (Hbr.11:10).

Kosmiczne miasto
Miasto to bedzie tak piekne, ze Janowi trudno bylo znalezc slowa, aby oddac jego wspanialosc. W swoim opisie uzyl najcenniejszych materialow, jakie znal (Ap.21:19-20). Napisal, ze jego mury beda ze szlachetnych kamieni, bramy z perel, a ulice wybrukowane zlotem (Ap.21:18).

Kiedy zbawieni zstapia na Ziemie w Nowej Jerozolimie, nastapi zmartwychwstanie niezboznych z wszystkich wiekow, dlatego w Apokalipsie czytamy, ze blogoslawieni sa ci, ktorzy zmartwychwstana przy przyjciu Jezusa, a wiec w pierwszym zmartwychwstaniu (Ap.21:6). Co do pozostalych ludzi czytamy: "Inni z umarlych nie ozyli, az sie dopelnilo tysiac lat" (Ap.21:5). Charaktery niezboznych nie zmienia sie. Ulegna wplywowi diabla, tak jak za zycia. Szatan podjudzi ich do ataku na Miasto Boze, ludzac ich nadzieja, ze znajdujace sie w srodku drzewo zycia pozwoli im zyc wiecznie:

"A gdy sie dopelni tysiac lat, wypuszczony zostanie szatan z wiezienia swego i wyjdzie, by zwiesc narody, ktore sa na czterech krancach ziemi, Goga i Magoga, i zgromadzi je do boju; a liczba ich jak piasek morski. I ruszyli na ziemie jak dluga i szeroka, i otoczyli oboz swietych i miasto umilowane. I spadl z nieba ogien, i pochlonal ich." (Ap.20:7-9).

W ogniu, przygotowanym dla diabla i demonow (Mt.25:41; Ap.20:10), zgina takze niezbozni: "I smierc, i pieklo zostaly wrzucone do jeziora ognistego; owo jezioro ogniste, to druga smierc. I jezeli ktos nie byl zapisany w ksiedze zywota, zostal wrzucony do jeziora ognistego" (Ap.20:14-15). Splonie wszystko, co znajdzie sie poza murami Miasta Bozego. Powierzchnia ziemi stanie sie niczym plynna lawa - jeziorem ognia.

Nie bedzie to wesola chwila. Niemal kazdy zbawiony straci kogos bliskiego, kto odrzucil zbawienie i zginie w jeziorze ognia. Zbawieni uronia niejedna lze. Czytamy jednak, ze ostatnia lze otrze z ich oczu sam Jezus: "I otrze z ich oczu wszelka lze, a smierci juz odtad nie bedzie" (Ap.21:4).

Utrapienia poprzedniego wieku nie beda zacieniac mysli zbawionych, a smutek wypelniac ich serc, gdy wspomna przyjaciol utraconych w jeziorze ognia. Bog obiecuje:

"Oto Ja stworze nowe niebo i nowa ziemie i nie bedzie sie wspominalo rzeczy dawnych, i nie przyjda one na mysl nikomu, a raczej beda sie radowac i weselic po wszystkie czasy z tego, co Ja stworze, bo oto Ja stworze z Jerozolimy wesele, a z jego ludu radosc! I bede sie radowal z Jeruzalemu i weselil z mojego ludu, i juz nigdy nie uslyszy sie w nim glosu placzu i glosu skargi." (I.65:17-19).

Apostol Jan napisal: "I ujrzalem niebo nowe i ziemie nowa, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminely" (Ap.21:1). Tak jak wody oczyscily ziemie z nieprawego pokolenia w czasie potopu, tak tym razem ogien oczysci Ziemie i atmosfere okoloziemska. Jan uzyl slowa "nowa" (gr. kainos), ktore nie odnosi sie do Ziemi stworzonej ex nihilo, lecz do Ziemi odnowionej ogniem, ktora otrzymuje nowy poczatek (Ap.21:1).

Z naszej planety zniknie wszystko, co wiazalo sie z grzechem. Apostol Piotr napisal: "Ziemia i dziela ludzkie na niej splona" (2P.3:10). Na nowej ziemi nie bedzie gangow, handlarzy narkotykow, pedofilow, zlodziei, slumsow, spalin, ani korkow drogowych. Nie beda tam juz wiecej potrzebni policjanci, strazacy, zolnierze. Znikna wiezienia, szpitale i cmentarze (Ap.21:23).

Nie bedzie juz wiecej smierci, nie bedzie zaloby, ani krzyku, ani mozolu juz nie bedzie, bo "pierwsze rzeczy przeminely" (Ap.21:4). Jedynym wspomnieniem po grzechu pozostana blizny po gwozdziach na rekach i stopach Jezusa Chrystusa. Po wszystkie wieki swiadczyc beda one o glebi Jego milosci do ludzi: "Wspanialosc Jego podobna do swiatla, promienie z rak Mu tryskaja, w nich to ukryta jest moc Jego" (Ha.3:4).

Jezus Chrystus wywyzszyl charakter Bozy, demaskujac nature zla i intrygi diabla. Jego niesamolubna i gotowa na powiecenie milosc zabezpiecza wszechswiat przed ponownym odstepstwem, dlatego Slowo Boze zapewnia nas: "Nie nastanie po raz drugi ucisk" (Na.1:9). Zbawieni beda zabezpieczeni przed grzechem. Przed nimi bedzie wspaniale wieczne zycie, przypominajace to, ktore wiedli Adam i Ewa.

Nowa ziemia
"I ukazal im rzeke wody zycia, lsniaca jak krysztal, wyplywajaca z tronu Boga i Baranka. Pomiedzy rynkiem Miasta a rzeka, po obu brzegach, drzewo zycia, rodzace dwanascie owocow - wydajace swoj owoc kazdego miesiaca - a liscie drzewa sluza do leczenia narodow. Nic godnego klatwy juz odtad nie bedzie. I bedzie w nim tron Boga i Baranka, a sludzy Jego beda Mu czesc oddawali. I beda ogladac Jego oblicze, a imie Jego - na ich czolach. I odtad juz nocy nie bedzie. A nie potrzeba im swiatla lampy i swiatla slonca, bo Pan Bog bedzie swiecil nad nimi i beda krolowac na wieki wiekow. I rzekl mi: Te slowa wiarygodne sa i prawdziwe, a Pan, Bog duchow prorokow, wyslal swojego aniola, by slugom swoim ukazac, co musi stac sie niebawem." (Ap.22:1-6).

Poglad, ze niebo to eteryczne miejsce, gdzie ludzie unosic sie beda jako duszki na chmurach grajac po calych dniach na harfach nie ma zadnego pokrycia w Pismie Swietym. Takie nieatrakcyjne miejsce dla zbawionych moze byc jedynie wymyslem Szatana lub ograniczonego ludzkiego umyslu. Bog jest zbyt tworczy, aby zadowolic sie taka monotonna wizja przyszlosci. Spojrzmy, kazdy lisc jest inny! Nie ma dwoch identycznych platkow sniegu! Nie ma dwoch palcow o takich samych liniach papilarnych! Jesli Bog zadbal o to, aby nawet liscie, platki sniegu czy linie papilarne roznily sie od siebie, mozemy byc pewni, ze tym bardziej dla zbawionych przygotowal swiat pelen niespodzianek i roznorodnosci.

Jak bedzie wygladala nowa ziemia - wieczna ojczyzna zbawionych? Bog przywroci ludziom wszystko to, co utracili Adam i Ewa, a wiec krolestwo Boze bedzie przypominac Ogrod Eden, tyle ze obejmie cala ziemie. Jej oblicze pokryja krystaliczne strumienie, jeziora, bujne laki i gory o lagodnych stokach.

Przez srodek Raju przeplywala rzeka. Takze przez Nowa Jerozolime przeplywac bedzie rzeka (Ap.22:1). W Raju szczesliwie zyli ze soba Adam i Ewa. Na nowej ziemi szczeliwie zyc bedzie Drugi Adam, czyli Chrystus z Oblubienica, czyli zbawieni. W Raju bylo drzewo zycia i drzewo proby. W Miescie Bozym bedzie juz tylko drzewo zycia (Ap.22:1). Drzewo proby nie bedzie potrzebne, gdyz zbawieni juz przez nia przeszli.

Czy zbawieni beda duchami?
Adam i Ewa nie byli duszkami, lecz stworzeniami z krwi i kosci. Zbawieni takze beda istotami z krwi i kosci. Skad ta pewnoc? Slowo Boze mowi, ze ich przemienione ciala (1Kor.15:52) beda przypominac uwielbione cialo Jezusa Chrystusa (Flp.3:21). Jak wygladal Jezus po zmartwychwstaniu? Czy byl duchem? Nie. Jezus mial cialo, ktore mozna bylo dotknac, jak przekonal sie Tomasz. Jezus po zmartwychwstaniu jadl i pil, czego istoty bez krwi i kosci zdaje sie nie czynia. Pismo Swiete tak opowiada o spotkaniu zmartwychwstalego Jezusa z uczniami:

"On sam stanal wsrod nich i rzekl im: Pokoj wam. Wtedy zatrwozyli sie i pelni leku mniemali, ze widza ducha. Lecz On rzekl im: Czemu jestescie zatrwozeni i czemu watpliwosci budza sie w waszych sercach? Spojrzcie na rece moje i nogi moje, ze to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i patrzcie: Wszak duch nie ma ciala ani kosci, jak widzicie, ze Ja mam. A gdy to powiedzial, pokazal im rece i nogi. Lecz gdy oni jeszcze nie wierzyli z radosci i dziwili sie, rzekl im: Macie tu co do jedzenia? A oni podali Mu kawalek ryby pieczonej i plaster miodu. A On wzial i jadl przy nich." (Lk.24:36-43).

Zbawieni beda miec ciala podobne do tego uwielbionego ciala Jezusa (Flp.3:21), a wiec i oni beda jesc i pic. Jakze inaczej mogliby spozyc z Nim uczte Baranka w niebie? Jezus zapowiedzial: "Nie bede pil odtad z tego owocu winorosli az do owego dnia, gdy bede go pil z wami na nowo w Krolestwie Ojca mego" (Mt.26:29).

Tak jak w Raju, ludzie zywic sie beda wspanialymi owocami, orzechami i nasionami, jakie Bog dal Adamowi i Ewie (Rdz.1:29). Gdyby zbawieni mieli byc tylko duszkami, po coz bylaby na nowej ziemi woda zycia oraz "drzewo zycia, ktore wydawac bedzie owoc kazdego miesiaca" (Ap.22:2).

Czytamy, ze liscie tego "drzewa sluza do leczenia narodow" (Ap.22:2). Chorob w krolestwie Bozym nie bedzie (I.33:24), totez uzyte przez Jana slowo therapeia, od ktorego pochodzi nasza "terapia", rozumiec nalezy jako regeneracje sil i stopniowe przywracanie pelnej sprawnosci. Dzieki owocom zycia zbawieni osiagna zamierzony dla nich potencjal. Tylko pierwsze generacje zbawionych zmartwychwstana w poteznych sylwetkach, jakie ludzie mieli przed potopem. W pozniejszych pokoleniach Bog dopucil proces degeneracji (Rdz.6:3), aby potencjal ludzkosci nie stal sie jej przeklenstwem, a dlugowiecznosc nie sluzyla jedynie wytwarzaniu coraz przemyslniejszej broni. Na skutek grzechow witalnosc umyslowa i fizyczna ludzi stopniowo malala. W rezultacie, dzis uzywamy tylko kilku procent umyslu, z ktorego niegdys ludzie korzystali w pelni.

Owoce drzewa zycia symbolizowac beda fakt, ze czlowiek nie jest niesmiertelny z natury, lecz jego zycie wieczne jest w rekach Bozych.

Zapowiedz drzewa zycia w Nowej Jerozolimie, ktora znajdujemy w ostatnich rozdzialach Apokalipsy nawiazuje do proroctwa Izajasza. Faktycznie, ostatnie dwa rozdzialy Apokalipsy, to reinterpretacja ostatnich rozdzialow ksiegi tego starotestamentowego proroka. Zapowiedzial on w nich nowe niebo i nowa ziemie, sad Bozy i wspaniala przyszlosc dla zbawionych (65:17-66:23).

Czytajac jego slowa musimy jednak pamietac, ze Izajasz zyl zanim przyszedl Jezus. W czasach Izajasza ludem Bozym byl wciaz Izrael i mial nim pozostac, gdyby przyjal Jezusa jako Mesjasza i kontynuowal Jego dzielo. Taka byla wola Boza i plan dla Izraela. Gdyby Izrael przyjal Mesjasza i zyl w posluszenstwie wobec Slowa Bozego, wowczas ludy z calej ziemi przychodzilyby do Ziemi Obiecanej, aby uczyc sie prawdy, a w Izraelu choroby i przedwczesna smierc bylyby wyeliminowane, dlatego w zapowiedzi nowej ziemi u Izajasza czytamy o starzeniu sie i smierci, a wiec konsekwencjach grzechu.

"Oto Ja stworze nowe niebo i nowa ziemie i nie bedzie sie wspominalo rzeczy dawnych, i nie przyjda one na mysl nikomu. A raczej beda sie radowac i weselic po wszystkie czasy z tego, co ja stworze, bo oto Ja stworze z Jeruzalemu wesele, a z jego ludu radosc! I beda sie radowac z Jeruzalemu i weselic z mojego ludu, i juz nigdy nie uslyszy sie w nim glosu placzu i glosu skargi. Nie bedzie juz tam niemowlecia, ktore by zylo tylko kilka dni, ani starca, ktory by nie dozyl swojego wieku, gdyz za mlodzienca bedzie uchodzil, kto umrze jako stuletni, a kto grzeszy, dopiero majac sto lat bedzie dotkniety klatwa." (Izajasz 65:17-20).

Izajasz opisal rzeczywistoc, ktora nastalaby, gdyby Izrael nie zawiodl planu Bozego, gdyz czesc jego proroctwa miala warunkowy charakter. Apostol Jan w Apokalipsie reinterpretuje proroctwo Izajasza juz w swietle tej nowej rzeczywistosci, ktora nastala, gdy Izrael odrzucil Mesjasza i Jego poselstwo. Jego slowa pokazuja, ze wiele czesci proroctwa Izajasza zrealizuje sie na nowej ziemi.

Co zbawieni beda robic?
Zbawieni beda uprawiac ogrody i budowac domy wkomponowane w piekne otoczenie (I.32:18; 65:21-22). Powyzsze zajecia zakladaja planowanie i konstruowanie, a wiec aktywnosci umyslu i ciala. Praca nie bedzie jednak stresowala, ani meczyla, lecz podobnie jak w raju bedzie przyjemnoscia. Kazdy bedzie mogl robic to, co lubi, rozwijajac swoje zainteresowania i realizujac najsmielsze marzenia. Uplyw lat nie bedzie juz w tym przeszkoda, gdyz nie bedzie sie go odczuwac, ani nie bedzie go po ludziach widac.

Caly wszechswiat stanie przed ludzmi otworem. Zbawieni skorzystaja z wiedzy zgromadzonej przez innych mieszkancow kosmosu. Odkryja kolejne duchowe prawdy. Zglebia madrosc i milosc Boga. Postep wiedzy wzmoze wdziecznosc i powiekszy milosc ludzi do Jezusa Chrystusa. Drogi Boze stana sie lepiej zrozumiale, a laska okazana nam w Synu Bozym jeszcze dobitniejsza. Apostol Pawel napisal, ze teraz widzimy i poznajemy, jakby przez mgle, wowczas zas poznamy, tak jak jestesmy poznani (1Kor.13:12).

Czlowiek bedzie mogl ogladac Boga twarza w twarz (Ap.22:4), jak Adam i Ewa. Wszyscy zbawieni spotykac sie beda ze soba co tydzien na nabozenstwie, sluchajac Slowa Bozego z ust samego Boga, jak zapowiedzial Izajasz (I.66:22-23). Najwiekszym skarbem ludzkosci bedzie obecnosc Chrystusa na Ziemi:

"Oto przybytek Boga miedzy ludzmi! I bedzie mieszkal z nimi, a oni beda ludem Jego, a sam Bog bedzie z nimi". (Ap.21:3).

Czy zbawieni zachowaja swoje podobienstwo?
Zbawieni zachowaja swe podobienstwo, tak jak zmartwychwstaly Jezus. Maria Magdalena poznala Go po glosie (J.20:11-16), Tomasz po wygladzie (J.20:27-28), uczniowie z Emaus po charakterystycznym zachowaniu przy stole (Lk.24:30-35). Skoro zbawieni otrzymaja podobne ciala do uwielbionego ciala Chrystusa (Flp.3:21; 1J.3:2), to znaczy, ze i oni beda rozpoznani i sami rozpoznaja wsrod zbawionych swoich bliskich i przyjaciol (1Kor.13:12).

Mimo, ze zbawieni zachowaja swoje podobienstwo, to beda miec doskonale ksztalty i proporcje. Zniknie nadwaga i niedowaga, lysina i siwizna, protezy i wszelkie cielesne niedomagania. Kazdy bedzie tak piekny, jakim bylby, gdyby nie grzech. Izajasz tak o tym napisal:

"Wtedy przejrza oczy niewidomych i uszy gluchych sie otworza. Wtedy chromy skoczy jak jelen i jezyk niemych wesolo krzyknie. Bo trysna zdroje wod na pustyni i strumienie na stepie; spieczona ziemia zmieni sie w pojezierze, spragniony kraj w krynice wod; badyle w kryjowkach, gdzie legaly szakale - na trzcine z sitowiem. Bedzie tam droga czysta, ktora nazwa Droga Swieta. Nie przejdzie nia nieczysty, i glupi nie beda sie tam walesac. Nie bedzie tam lwa, ni zwierz najdzikszy nie wstapi na nia ani sie tam nie znajdzie, ale tamtedy pojda wyzwoleni. Odkupieni przez Pana powroca, przybeda na Syjon z radosnym spiewem, ze szczesciem wiecznym na twarzach: osiagna radosc i szczescie, ustapi smutek i wzdychanie." (I.35:5-10).

Na nowej ziemi nie bedzie smutkow. Nie bedzie sie wspominac dawnych przykrych chwil i zlych rzeczy, ani nie przyjda one nikomu na mysl.

Zycie na nowej ziemi wypelnia niespodzianki i radosci, ktore przerastaja nasza wyobraznie. Apostol Pawel napisal: "Czego oko nie widzialo i ucho nie slyszalo, i co do serca ludzkiego nie wstapilo, to przygotowal Bog tym, ktorzy go miluja" (1Kor.2:9).

Miedzy ludzmi i istotami niebianskimi zapanuje doskonala harmonia, jak i miedzy ludzmi i zwierzetami (Ef.3:15; 1:10). Nawet drapiezne zwierzeta stana sie wegetarianami i powroca do bezmiesnej diety, jaka Bog wyznaczyl przy stworzeniu (Rdz.1:29-31). Izajasz napisal:

"I bedzie wilk gosciem jagniecia, a lampart bedzie lezal obok kozlecia. Ciele i lwiatko, i tuczne bydlo beda razem, a maly chlopiec je poprowadzi. Krowa bedzie sie pasla z niedzwiedzica, ich mlode beda lezec razem, a lew bedzie karmil sie sloma jak wol. Niemowle bawic sie bedzie nad jama zmii, a do nory weza wyciagnie dziecie swoja raczke." (I.11:6-8).

Czy nie jestesmy juz zmeczeni tym, co przyniosl grzech? Choroba, smiercia, przestepczoscia, stresem, smutkiem, znojem? Czas, aby stare rzeczy przeminely. W ostatnim rozdziale Apokalipsy czytamy slowa: Przyjdz! A ten kto slyszy, niech powie: Przyjdz!" (Ap.22:17).

dr Alfred Palla

Wydawnictwo "Znaki Czasu" www.znakiczasu.pl
ul. Foksal 8
00-366 Warszawa
+48 22 331 98 00 ;
__._,_.___


 
__,_._,___