czwartek, 23 lutego 2012

TOLERANCJA


 TOLERANCJA
to wielkie i magiczne słowo tolerancja pochodzi od łacińskiego słowa tolerare , co oznacza :znosić , cierpieć. Już samo przetłumaczenie na polski język tej łacińskiej nazwy bardzo dużo nam mówi o tym pojęciu. Ogólnie tolerancją nazwiemy wszystkie zjawiska i zachowania , które mimo tego ,że nie będą nam się podobać i nie będziemy podświadomie ani też świadomie mogli ich zaakceptować jako prawidłowe czy wręcz normalne ,to jednak je uszanujemy . To powiedzmy taka główna cecha zachowania tolerancyjnego.

O moich rozważaniach mogę rozmawiać jedynie z ludźmi dla których   autorytetem jest Pan Bóg i jego Słowo . Stawianie warunków  może wydać się  nieuczciwe ,ale nie każdy posiada takie predyspozycje jakimi  apostoł Paweł  wykazał się na Areopagu  , nie mogąc  przebić  się z Bożą prawdą przez ludzką tendencyjną  filozofię .Jeżeli kocham Pana Boga i mam świadomość własnej grzeszności  i życia na grzesznym przeklętym świecie, to  zawsze powinniśmy rozstrzygać słuszność naszego stanowiska w kontekście Słowa Bożego  - NAPISANO. W biblii mamy wskazówki, rady dotyczące   całokształtu życia, bez względu na wiek, sytuację polityczną ,warunki  w jakich żyjemy. Jeżeli chcemy   przeanalizować interesujące nas zagadnienie, uczyńmy to z Biblią, bo w niej jest cała prawda. Z Biblijnego  opisu  zwiedzenia czyli zaistnienia pierwszego grzechu, można dowiedzieć się prawdy o zastosowaniu pojęcia „tolerancja”. Termin ten,  choć nie występuje w Piśmie Świętym to pojęcie tolerancji jest nietrudne do zauważenia. To że Pan Bóg pozwolił człowiekowi dokonywać wyboru jest dowodem ogromnej wyrozumiałości i tolerancji wynikającej z miłości gdyż ostrzegał człowieka o konsekwencjach pragnąc uchronić przed przykrymi skutkami  a równocześnie nie powstrzymując przed realizacją własnych pragnień.  Zarówno w niebie jak i w Edenie  panowała atmosfera miłości i pełnego szacunku dla Bożego prawa. Istoty będące przy Panu Bogu żyły tym prawem  i wszelkie  pokrętne manipulacje słowne były tam nieznane. Ta  atmosfera miłości i porządku została zmącona przez pierwszego buntownika (szatana). Po  połowicznym zwycięstwie  w niebie, mistrz zwiedzenia i manipulacji  - diabeł, postanowił zaatakować boleśnie  Pana Boga, atakując  dzieci Boże (Adama i Ewę).  Grzechem  nie było zerwanie owocu ale zwątpienie w to co powiedział Pan Bóg. Zjedzenie owocu było skutkiem  diabelskich manipulacji słowami poprzez  zadawanie pytań. W Biblii zawarta jest prawda.  Pan Jezus określił siebie słowami: Ja jestem droga i prawda. Istnieją  też informacje  i opisy, które możemy nazwać  „półprawdami”. Jest to sprytna diabelska metoda zwodzenia  i zbałamucenia człowieka. Bardzo trudno dostrzec  niebezpieczeństwo zafałszowania prawdy zwłaszcza  gdy mówimy  niby o tym samym tylko jedne  zrozumienie będzie zgodne z prawdą całkowicie a inna wypowiedź będzie odejściem od rzeczywistości określanej przez Boga co stanie się automatycznie  półprawdą. Poniższy opis dwóch rozmów w Biblii jest wymownym przykładem występowania  prawdy i półprawdy. Wszystko co Adam i Ewa powinni wiedzieć  o zasadach życia w Edenie, o tym  co dobre a co złe, nie było dla nich  niewiadomą  zagadką, ponieważ sam Pan Bóg zadbał o ich poinformowanie. Wiedzieli  z czego mogą korzystać a czego nawet nie powinno się dotykać. Ewa uważała się za mądrą, fascynowało ją to czego przedtem nie widziała – (mówiący wąż) i zaczęła  się rozmowa .Dlaczego to zrobiła? Wystarczyło podniecające kłamstwo -będziecie jako Bóg. Chociaż w Edenie niczego im nie brakowało, to jednak kłamstwo poruszyło wyobraźnie i ciekawość.  Wąż wciągnął Ewę w rozmowę  sugerując odpowiedzi, bo już wiedział, że ta chwila należy do niego. Ewa dała się wciągnąć w jego sposób rozumowania. Zaczęła manipulować między tym o czym została powiadomiona przez Boga a tym co ją zaczęło pociągać  i tu pojawia się w jej zachowaniu  zlekceważenie Bożego pouczenia. Sugestia to broń wykorzystywana nie tylko przez diabła, prowadzi  do  lekceważenia wyraźnych Bożych pouczeń a współcześnie nazywa się to neurolingwistyczną manipulacją, coraz powszechniej stosowaną tak, iż stała się  czymś normalnym, modelem  nie tylko stosowanym w interesach ale i w religii.  Druga rozmowa  którą diabeł przegrał sromotnie, to rozmowa z Panem Jezusem. Choć diabeł próbował sztuczki manipulowania  pytaniami, Pan Jezus zwyciężył odwołując się do tego co NAPISANO. Słowo Boże, (Biblia), życie Pana Jezusa to obraz pełnego poddania się woli Bożej.  Tylko wierność Bożym wartościom   prowadzi do zwycięstwa. „Będziesz miał zawsze Pana przed oczyma swymi”. Nic nie zastąpi w życiu człowiekowi  Bożego Prawa miłości.  Prawdziwą miłość poznajemy w wieczerniku i na Golgocie.  Pan Jezus ukazał Judaszowi tolerancje i to do końca. Była to tolerancja pełna miłości, bólu i cierpienia.  Czym skończył się zły wybór Judasza dla niego samego?  - Prawdziwa miłość daje to wszystko co reguluje kontakty między ludzkie. Takiej miłości nie zastąpimy  ani tolerancją ani kompromisem. Człowiek winien być Bogu posłuszny ,nawet wtedy ,gdy do końca nie rozumie sensu swego posłuszeństwa. Gdyby Ewa odpowiedziała tak jak Jezus Chrystus odpowiadał na tego typu prowokacje słowami: „Tak mówi Pan ,tak powiedział mi mój  Bóg”- nie byłoby problemu  z grzechem. Jezus Chrystus krótko odpowiadał: NAPISANO.  Nie polemizował, nie dyskutował, nie udowadniał, tylko mówił : „NAPISANO”.  Łatwo jest być tolerancyjnym i nie stawać po niczyjej stronie.
Biblijne  opisy , lekceważenia Bożych pouczeń to tragiczne opisy  i to od nieszczęsnej rozmowy w Edenie, której skutki będą odczuwalne aż do przyjścia Pana.
Przykład Kaina, jego twórczych myśli , który  był bardzo aktywny w realizowaniu  swego pomysłu,  a jedyna z tego  indywidualna  korzyść to poczucie  dumy i zadowolenie z siebie i to tylko dlatego, że  bardzo  lekceważąco podszedł do pouczeń Bożych, które zmodyfikował według własnego widzimisię  a w rezultacie -  został mordercą.
Kapłan Heli - poniósł klęskę bo  tolerancyjnie potraktował  grzechy swoich synów.
Król Saul  podszedł bardzo   lekceważąco do tego co powiedział Pan i stracił wszystko.  i.t.d.
Tak trwa do dziś bo to się podoba, bo tolerancja dla samego siebie i swoich wyborów pobudza samozadowolenie. Walka toczy się nie przy pomocy jakiejkolwiek broni, ale wielki bój to walka o umysły i serca posłuszne Bogu lub szatanowi. Albo dokonujemy wyboru w stronę Pana Boga a ten wybór wiąże się z posłuszeństwem, albo  zwiedzeni  odniesiemy chwilowe, połowiczne zwycięstwo które prowadzi do nikąd i w końcu na zatracenie.  Nie topmy wszystkiego w słowie miłość i tolerancja. Miłując Boga i bliźniego, będziemy podporządkowani Bożym poleceniom i będziemy szanować bliźniego nawet jeśli wybierze niewłaściwą drogę, która zaprowadzi go na zatracenie. Jeżeli jesteśmy pewni własnego wyboru, bądźmy temu wierni.  Stosując zasadę tolerancji człowiek możemy wpaść w stan nieważkości  nie umiejąc zająć właściwego stanowiska, ani na tak ani na nie. Mamy prawo wyboru ale musimy liczyć się z konsekwencjami. Pan Bóg jest gwarantem  prawości i sprawiedliwości i jeżeli my odstępujemy od  Jego zasad, sprowadzamy na siebie nieszczęście.  Nastała moda na akcentowanie Bożego miłosierdzia. Kiedyś akcentowano mocno Bożą sprawiedliwość. W naszych czasach określa się Bożą sprawiedliwość jako ograniczanie wolności. Bóg się nie zmienia. Zmieniają się nasze trendy moralne i teologiczne ale Bóg zawsze równoważy miłosierdzie i sprawiedliwość w swoim postępowaniu. Pan Bóg dał wolną wolę człowiekowi i aniołom. Pismo Święte uczy nas, że tym wielkim darem należy się posługiwać bardzo rozumnie i odpowiedzialnie. Swojej wolności nie można rozszerzać tak dalece, aby ubliżać drugiemu człowiekowi, aby ubliżać Bogu oraz deptać czy ingerować w Jego odwieczne i mądre prawa, bo nasze nieodpowiedzialne wybory  obrócą się przeciw nam samym. Powinniśmy zdawać sobie sprawę, że nieodłączną częścią Bożego charakteru jest sprawiedliwość i praworządność. Wolna wola jest darem  Jego miłości. Nie zapominajmy, że odbędzie się sąd nad dziełami naszych wolnych wyborów ponieważ Pan Bóg jest sprawiedliwy. Znajomość Pisma Świętego utwierdza mnie w przekonaniu, że Bóg postępuje sprawiedliwie.  „Niechaj więc mowa wasza będzie : Tak - tak, nie - nie bo co ponad to jest, to jest od złego”. (Mat .5;37 )
„ A powiadam wam, że z każdego nieużytecznego słowa, które ludzie wyrzekną zdadzą sprawę w dzień sądu”.
„Tak więc każdy z nas za samego siebie zda sprawę Bogu” (Rzym.14;12)-odpowiedzialność  indywidualna a nie zbiorowa.
„Bóg bowiem odbędzie sąd nad każdym czynem, nad każdą rzeczą tajną - czy dobrą
czy złą”. (Kaz.Sal.14;12 )

ENCYKLOPEDYCZNA DEFINICJA  SŁOWA  TOLERANCJA :
To postawa bazująca na okazaniu wyrozumiałości lub szacunku dla poglądów  bądź sposobu życia jakiejś jednostki lub grupy, uznanie prawa innych ludzi do posiadania innych poglądów, postaw, zachowań i gustów, także wówczas, gdy są one niezgodne z naszymi poglądami czy postawami.
Kazanie na górze. Jan 10;1  / 17
Autor Halina Turoń /recenzja Jan Pawlak  

piątek, 10 lutego 2012

BIBLIA I ALKOCHOL

Co mowi Biblia o Alkoholu?
Autor: ,,Alcohol and the Scriptures'' Edith A. Kerr

Zrodlo: http://www.cai.org/pl/
Nie patrz na wino, jak sie czerwieni, jak sie skrzy w pucharze i lekko splywa do gardla. Bo w koncu ukasi jak waz, wypusci jad jak zmija.
(PRZYP 23:31-32)
Wino - Sporzadzanie i Uzycie
Slowo ,,wino'' uzyte jest w niektorych czesciach Biblii, ale nie zawsze jest jasne czy oznacza to napoj alkoholowy czy tez nie. We wczesnych wiekach ludzie byli przyzwyczajeni do wyciskania soku z winogron przeznaczonego do natychmiastowej konsumpcji. Mozemy zobaczyc to w 1 Mojzeszowej 40:11:

A mialem w reku puchar faraona. Wzialem wiec grona i wycisnalem je do pucharu faraona, a puchar wreczylem faraonowi.
Bylo wiele metod zapobiegania fermentacji soku i temu by stal sie alkoholem. Jedna z nich bylo robienie gestego soku poprzez gotowanie, chlodzenie, filtrowanie i ponowne podgrzewanie. Innym, znanym juz wowczas sposobem, bylo konserwowanie soku poprzez dodanie chemikaliow, takich jak siarka. Do produkcji napoju alkoholowego, winogrona byly wyciskane w dobrze przewietrzonych pomieszczeniach, a sok byl potem przechowywany w roznych kamiennych naczyniach. Pory drozdzowe mogly osadzic sie na soku rozpoczynajac proces fermentacji. Zasadniczo w ten sam sposob wino jest wytwarzane do dnia dzisiejszego.
Wino wytwarzane jest poprzez czesciowa lub calkowita fermentacje cukru znajdujacego sie w soku owocowym. Drozdze odgrywaja glowna role w procesie fermentacji. Komorki drozdzy produkuja system enzymow zwany ,,zymaza'', ktory zdolny jest rozdzielic cukier na alkohol i CO2. Pory drozdzowe znajdujace sie w powietrzu lub w owocu, automatycznie rozpoczynaja fermentacje kiedy wejda w kontakt z rozkladajacym sie cukrem zawartym w owocu. Komercyjna produkcja wina oczywiscie nie moze polegac na zalozeniu, ze te komorki drozdzy sa juz obecne, dlatego uzywany jest specjalnie hodowany gatunek drozdzy, by zapewnic szybka i skuteczna fermentacje. Normalnie zawartosc alkoholu w winie wynosi miedzy 6 a 14 procent. Zawartosc wyprodukowanego alkoholu zalezy od tego, czy proces fermentacji byl zatrzymany czy kompletny. Wielkie znaczenie ma rowniez zawartosc cukru dostepnego dla fermentacji. W idealnych warunkach maksymalna zawartosc wyprodukowanego alkoholu podczas fermentacji wina wynosi 20 procent. Ta granica nie moze byc przekroczona, poniewaz komorki drozdzy nie przezyja w wyzszym stezeniu alkoholu.
Niektorzy twierdza, ze ludzie w czasach starozytnych nie wiedzieli jak zapobiec fermentacji soku. Dlatego twierdza, ze wszystkie wina musialy byc alkoholowe. Faktycznie istnieja dowody pochodzace od wczesnych pisarzy, ktore podtrzymuja twierdzenie, ze pospolicie pito wina bezalkoholowe, i ze czasami byly one nazywane najlepszymi winami. F.R. Lees (Ph.D.) i Dawson Burns (M.A.) w swojej pracy ,,Temperance Bible Commentary'' jasno i autentycznie cytuja Arystotelesa, Herodotusa, Jozefa, Pliniusza, Columella i innych greckich i rzymskich pisarzy. Ta ksiazka zawiera co najmniej 5 metod konserwacji owocow i niedopuszczania do fermentacji soku owocowego. Jednym z przykladow bylo dodawanie chemikaliow takich jak siarka, innym odsaczanie wody i zageszczanie soku owocowego na syrop. Kiedy zageszczenie cukru wynosi ponad 32 procent, wtedy komorki drozdzy nie moga przezyc i fermentacja jest zastopowana. Jedyna rzecza, jaka trzeba bylo zrobic, by otrzymac niesfermentowany sok z winogron bylo rozcienczenie syropu z woda.
Pliniusz, ktory poswiecil przedmiotowi wina caly 14 rozdzial swojej ksiazki ,,Historia Naturalis'' (60 lat po Chrystusie), odkryl, ze istnieje 185 roznych nadajacych sie do picia win.
Miejsce Alkoholu w Pismach Starego Testamentu
Sprawdzenie hebrajskiego tekstu pokazuje, ze jedno angielskie slowo ,,wino'' uzyte jest do tlumaczenia okolo trzynastu hebrajskich i aramejskich slow o roznym znaczeniu. ,,Wino'' moze oznaczac owoc winorosli czyli winogrona, rodzynki lub kawalki rodzynek; plyny - geste, rzadkie lub gotowane; napoje - alkoholowe lub bezalkoholowe; wina - kwasne, slodkie jak rowniez ocet. Tak wiec znajdujemy slowo dla ,,mlode wino'' (IZ 65:8) jest to ,,tirosh'', zas ,,mocny napoj'' to ,,shekar'' a okresleniem ,,wina'' jest ,,yayin'' (IZ 5:11). Tak wiec w angielskiej wersji brak jest biblijnego odniesienia do ,,wina'', okreslenia te moga wiec byc interpretowane bez zwrocenia uwagi na uzyte slowa hebrajskie, kontekst, ludzi, ktorych to dotyczy i okresu odniesienia. Tak wiec jasne rozstrzygniecie, co do rzeczywistego znaczenia i wlasciwa interpretacja nie zawsze jest mozliwa. Ponadto, bardzo wazne jest by zwrocic uwage na to, ze nie mozna porownywac wspolczesnych napoi alkoholowych z tymi w czasach starozytnych, poniewaz destylacja alkoholu z wina itd. zaczela sie dopiero okolo 1000 lat po narodzeniu Chrystusa. Stopniowo zaczeto uzywac tego jako napoju alkoholowego, podczas gdy wzmacnianie wina czystym spirytusem, w celu podniesienia zawartosci alkoholu, nie bylo praktykowane przed XVIII wiekiem. Jak stwierdzono, naturalna fermentacja, nigdy nie przekracza 14%, zas wspolczesne napoje alkoholowe moga zawierac do 50% alkoholu.
W hebrajskim nie ma specjalnego slowa, ktore zawsze oznaczaloby sfermentowane wino, ani tez nie ma zadnego slowa, ktore zawsze wyrazaloby Boza zgode, ani domyslna ani wyrazona w jasny sposob. Natomiast tam, gdzie jest mowa o ,,blogoslawienstwie'', w kontekscie nie wystepuje nic, co wskazywaloby na wlasciwosci alkoholu - a wrecz przeciwnie. Slowo "yayin" w polaczeniu z blogoslawienstwem wystepuje tylko dwa razy i powiazane jest z innymi polnymi produktami, kukurydza i oliwkami, podczas gdy ,,tirosh'' w tym znaczeniu uzyte jest jedenascie razy, (np. w JER 31:12) i jest polaczone z zywnoscia jakies trzydziesci razy.
W Starym Testamencie pijanstwo wraz ze wszystkimi jego konsekwencjami jest zawsze obrzydliwoscia:
Wino - to szyderca, mocny trunek - to wrzaskliwa klotnia
(PRZYP 20:1).
Boze niezadowolenie jest czesto polaczone z napojami odurzajacymi i skutkami ich spozywania, wyrazone jest przez prorokow w nie budzacych watpliwosci wyrazeniach. (Zobacz rowniez IZ 5:11-12; 22:13; 28:1,7-8; 56:12; JOEL 1:5; AMOS 6:6).
Ziemia Kanaan byla panstwem rolniczym, majacym za swoje glowne produkty kukurydze, oliwki i winogrona, a Izrael jest czesto uzywany jako symbol Bozej winnicy:
Zaiste, winnica PANA Zastepow jest dom izraelski, a mezowie judzcy ulubiona jego latorosla...
(IZ 5:7)
Tak wiec nie jest zaskakujace to, ze znajdujemy symbol wina przeplatajacy sie w wielu najbardziej ulubionych i duchowych wersetach zarowno Starego jak i Nowego Testamentu.
Ja jestem krzewem winnym, a wy jestescie winna latorosla
jest gleboka alegoria w stosunku do tych, ktorych zycie jest ,,ukryte w Chrystusie''. W rezultacie twierdzi sie, ze wino (alkohol) musialo byc postrzegane jako dobry Bozy dar dla ludzi. Prawda jest, ze Bog dal ludziom winna latorosl i jej soczyste owoce, ale to nie Bog lecz czlowiek wzial dajacy zdrowie sok winogronowy i zrobil napoj, pozbawiony skladnikow odzywczych, ale silnie oddzialujacy na umysl i cialo:
Mysli serca ludzkiego sa zle od mlodosci jego...
(1 MOJ 8:21)
Hebrajskie Slowa Oznaczajace Produkty Winnej Latorosli
Najczesciej wystepujacymi slowami sa wczesniej juz uzyte; ,,yayin'', ,,shekar'' i ,,tirosh''.

,,Yayin'' jest uzyte przynajmniej 140 razy. Jest ono postrzegane jako glowny termin oznaczajacy sok winogronowy wyrazony w rozmaity sposob. Mozemy jedynie stwierdzic o jaki typ ,,wina'' chodzi w biblijnym kontekscie. Pierwsza wzmianka o ,,yayin'' powiazana jest z grzechem Noego (1 MOJ 9:21). Jednak nie wystepuje wsrod ofiar Abla mimo, ze przyniosl je z owocu ziemi.
Slowa ,,yayin'' i ,,shekar'' tlumaczone jako ,,wino'' i ,,mocny napoj'', wystepuja razem kilkakrotnie zawsze wskazujac na napoj odurzajacy. Greckie tlumaczenie Starego Testamentu, Septuaginta (LXX), tlumaczy slowo jako ,,oinos'' i ,,sikera''.
,,Shekar'' w Starym Testamencie jest uzyte 23 razy, ale tylko raz w Nowym Testamencie:
...wina, i napoju mocnego pic nie bedzie.
(LUK 1:15)
Odkryte w 1887 roku listy Tell-Armana, a datowane na okolo 1380 lat przed Chrystusem, wskazuja, ze jeczmien, miod i inne owoce, uzywane byly do przyrzadzania silnych napojow. Zgodnie z Encyclopaedia Biblica, etymologia (pochodzenie wyrazow i ich znaczen) slowa ,,shekar'' uzasadnia konkluzje, ze oznacza on kazdy rodzaj napoju alkoholowego, bez znaczenia z jakiego zrodla pochodzi.
Uzywanie alkoholu oraz mocnego napoju bylo zabronione kaplanom podczas swietej poslugi w Namiocie Zgromadzenia:
Wina i mocnego napoju nie pijcie ani ty, ani synowie z toba, gdy bedziecie wchodzic do Namiotu Zgromadzenia abyscie nie pomarli. Jest to przepis wieczny dla waszych pokolen, abyscie umieli rozroznic miedzy tym, co swiete, a tym co nie swiete, miedzy tym, co czyste, a tym co nieczyste.
(III MOJ 10:9,10 = EZECH 44:21)
Duchowe znaczenie Nowego Testamentu jest nastepujace: przez smierc Chrystusa mozliwe jest aby Duch Bozy, ktory zamieszkuje najbardziej swieta czesc namiotu i swiatyni w Jeruzalem, zamieszkal w naszych cialach (HEB 10:9-10; 1 KOR 3:16-17). Dlatego jestesmy swiatynia Boza:
Albo czy nie wiecie, ze cialo wasze jest swiatynia Ducha Swietego, ktory jest w was i ktorego macie od Boga.
(1 KOR 6:19)
My, ktorzy zyjemy w wolnosci Nowego Przymierza wierzymy, ze Jezus Chrystus przez Swoja Krew wykupil ludzi ,,...z kazdego plemienia i jezyka, i ludu, i narodu...'', by sluzyli naszemu Bogu jako kaplani (OBJ 5:9,10). Kaplanstwo wszystkich wierzacych wlacza kazdego Chrzescijanina w posluge nieograniczona czasem. Oznacza to calkowite poswiecenie calego zycia tak, ze nie ma w nim czasu na to bysmy mogli czynic roznice pomiedzy swietoscia a nieswietoscia, czystoscia a nieczystoscia. Chrzescijanin wypelnia zadanie przez caly czas; jest caly czas na sluzbie!
Trzecim czesto uzywanym hebrajskim slowem na oznaczenie ,,wina'' jest ,,tirosh''. W Septuagincie (LXX) jest ono przetlumaczone jako ,,glukos'', od ktorego pochodzi dzisiejsza polska forma glukoza, dekstroza lub cukier winogronowy. W Nowym Testamencie jest ono uzyte tylko raz, gdzie w greckim jest to ,,gleukos'', a w polskim tlumaczeniu ,,mlode wino'' (DZ AP 2:13). W Starym Testamencie ,,tirosh'' jest uzyte okolo 37 razy.
Nastepnym slowem uzytym w hebrajskim jest slowo ,,asis''. Wystepuje ono w Izajasza 49:26, Joela 1:5 i Amosa 9:13. Tlumaczenie w kazdym przypadku brzmi ,,mlode wino'' lub ,,slodkie wino'', a kontekst sugeruje swiezy sok z winogron.
Innym uzywanym hebrajskim slowem jest ,,chemer'', ktore oznacza gesty, klejacy sie syrop lub pieniacy sie sok. Moze to oznaczac wszystkie rodzaje wina.
Aramejskie slowo ,,chamar'' pochodzi od hebrajskiego slowa ,,chemer'' i jego uzycie odpowiada ,,yayin'', co oznacza, ze moze byc uzywane do przedstawienia kazdego rodzaju wina.
,,Yegev'', ktore wystepuje szesnascie razy jest oryginalnie dziura lub kadzia, do ktorej skladano winogrona lub oliwki w celu konserwowania, lecz potem oznaczalo ono cala aparature do wyciskania wina.
Wino w Nowym Testamencie
W Nowym Testamencie uwagi dotyczace tego, co jest wyraznie napojem alkoholowym wystepuja w powiazaniu z grupami ludzi, ktorzy zostali nawroceni na wiare chrzescijanska w Azji Srodkowej, Grecji i Rzymie, w czasach, gdy morale bylo niskie a uleganie napojom alkoholowym nadmierne. W Ewangeliach sa tylko dwie stanowcze aluzje do napojow odurzajacych. Pierwsza jest bardzo wazna. Wystepuje na poczatku pierwszego rozdzialu Ewangelii Lukasza w zapowiedzi danej Zachariaszowi o nadchodzacych narodzinach zwiastuna Mesjasza.
Bedzie bowiem wielki przed Panem; i wina, i napoju mocnego pic nie bedzie, a bedzie napelniony Duchem Swietym...
(LUK 1:15)
W Listach odniesienia do pijanstwa sa liczne i wyrazne. Pawel byl Apostolem wsrod pogan i czesto spotykal sie z nadmiernym piciem, nawet w mlodych chrzescijanskich zgromadzeniach, gdzie nawroceni byli albo Zydami zyjacymi w niezydowskim otoczeniu, albo poganami, ktorzy zachowywali swoj poganski styl zycia.
Pawel przy wielu okazjach napominal swoich sluchaczy poprzez jasne okreslenia:
Postepujmy przystojnie ... nie w biesiadach i pijanstwach.
(RZYM 13:13)
Wsrod przestepstw, ktore wylacza ludzi z Krolestwa Bozego, a o ktorych on ich ostrzega jest pijanstwo:
Nie ludzcie sie ... ani pijacy ... Krolestwa Bozego nie odziedzicza.
(1KOR 6:9-10)
Raz jeszcze wskazuje on wlasciwa droge dla Efezjan:
I nie upijajcie sie winem, ktore powoduje rozwiazlosc, ale badzcie pelni Ducha...
(EFEZ 5:18)
.
Rowniez Galacjanie potrzebowali ostrzezenia, ze ci ktorzy oddaja sie takim rzeczom jak ,,pijanstwo, obzarstwo i tym podobne ... Krolestwa Bozego nie odziedzicza.'' (GAL 5:21).
Wino w Oryginalnym Tekscie Nowego Testamentu

Mlode Wino i Nowe Buklaki
Jest wiele wzmianek w Ewangeliach, w ktorych istota napojow zarowno alkoholowych jak i bezalkoholowych nie jest wyraznie pokazana (MAT 9:17; MAR 2:22; LUK 5:37-38).
I nie wlewaja wina mlodego do starych buklakow, bo inaczej buklaki pekaja, wino wycieka, a buklaki niszczeja. Ale mlode wino wlewa sie do nowych buklakow, a wtedy zachowuje sie jedno i drugie.
MAT 9:17
Normalne wytlumaczenie tego porownania, ze nowe buklaki byly uzywane, zeby przeciwstawic sie ekspansywnej sile gazu wytwarzanemu przez fermentacje, nie oznacza faktycznego stanu rzeczy. Przy fermentacji, winogrona wkladane sa do kadzi, ktora jest otwarta w celu mozliwosci dostepu swiezego powietrza, robione jest to do dzisiaj. Ekspansywna sila wyzwalana przez sok winogronowy jest ogromna. Piata czesc soku ze zmiazdzonych winogron stanowi glukoza. W czasie procesu fermentacji, dwutlenek wegla rozrasta sie 47-krotnie, w zamknieciu wywieralby on nacisk odpowiadajacy 34,3 atmosferom. Jest to rowne okolo 500 funtom przypadajacym na cal kwadratowy (34,5 kg/cm˛). Jesli wino zostaloby rozlane do buklakow, zrobionych z wolu lub wieprza, podczas swojej pierwszej fermentacji, rozsadziloby skory, rowniez nowe i silne. Byl to fakt dobrze znany w Palestynie przez wiele wiekow!
Oto moje wnetrze jest jak moszcz, ktory nie ma ujscia, grozi peknieciem jak nowe buklaki.
(JOB 32:19)
Wysuszone buklaki uzywane w czasach naszego Pana, wspaniale nadawaly sie do zapobiegania fermentacji. Ich zalepione smola szwy, wykluczaly dostep powietrza oraz bakterii drozdzowych, dlatego fermentacja nie mogla miec miejsca. Bylo konieczne, aby byly do tego uzywane nowe, perfekcyjnie czyste skory, poniewaz jakiekolwiek odpadki pozostawione w srodku starych skor moglyby rozpoczac proces fermentacji mogacy zepsuc wlane do srodka ,,mlode wino'' i rozerwac buklaki.
,,Mlode wino'' jest tutaj tlumaczeniem greckich slow ,,oinos neon'', ktore sa odpowiednikiem hebrajskiego ,,tirosh'' i oznaczaja swiezy sok z winogron. Wszystko to bylo ogolnie znane przez sluchaczy Jezusa, stad zrozumiale bylo gdy powiedzial, ,,Swieze skory dla mlodego wina;;. Nie byl On skoncentrowany na sprawie jakosci wina, ale na koniecznosci przestrzegania Jego nowej nauki, czystej od niszczacego fermentu konserwatyzmu oraz wlasnej sprawiedliwosci Faryzeuszy. ,,Swieza skora'', czyli nowa postawa byla wymagana dla ,,mlodego wina'' Ewangelii.
Cud w Kanie
Pierwszym cudem zapisanym jedynie przez Jana jest przemienienie wody w wino na uczcie weselnej w Kanie (JAN 2:1-11). Nie jest tutaj powiedziane nic o naturze wina, greckie slowo ,,oinos'', ktore jest tutaj uzyte, moze oznaczac zarowno wino alkoholowe jak i bezalkoholowe. Septuaginta (LXX) tlumaczy ,,yayin'' i ,,tirosh'' jako ,,oinos'', (wino) i dalej jest to nasladowane przez Nowy Testament, napisany po grecku i przez tlumaczenie angielskie.
Uzycie tego ogolnego terminu ,,oinos'' zdarza sie 33 razy w Nowym Testamencie, a o jego naturze, jesli to mozliwe, mozemy dowiedziec sie przez odniesienie do kontekstu.
Jezus nie byl asceta, przyszedl po to by ludzie mogli miec obfitsze zycie. Chcial przylaczyc sie i pomnozyc radosc uczty weselnej, ale nie do pojecia jest by On, ktory przyszedl by wypelnic wszelka sprawiedliwosc, mogl przemienic wode w 470 litrow alkoholowego wina, ktore niewatpliwie przyczyniloby sie do zniszczenia domow, zrujnowania zycia i niekonczacej sie nedzy. Byc moze wytlumaczeniem jest, ze ,,najlepsze wino'' wedlug Piliniusza nie mialo najmniejszych sladow fermentu, czyli plesni.
Nasz Pan przyszedl by wypelnic, a nie zniszczyc prorokow (MAT 5:17). Wtedy zaprzeczylby surowemu ostrzezeniu Habakuka:
Biada temu, kto swojego blizniego poi... az do upicia...
(HAB 2:15)
Pijak
Zarowno Mateusz jak i Lukasz zapisali, ze wrogowie Jezusa oskarzali go o bycie ,,pijakiem''.
Przyszedl Syn Czlowieczy, jadl i pil, a mowia: ,,Oto zarlok i pijak...''
(MAT 11:19; LUK 7:34)
Jednakze nigdy nie zostal przedstawiony zaden dowod potwierdzajacy to oskarzenie. Oskarzali Go rowniez, nieprawdziwie, o bluznienie i grozenie zniszczeniem swiatyni. Jan bedac Nazarejczykiem (IV MOJ 6:2-3), z tego powodu powstrzymywal sie od spozywania wszelkich produktow winnej latorosli. Jezus nie mial takiego obowiazku, ale wniosek, ze bral udzial w upijaniu sie napojami alkoholowymi jest calkowicie bezpodstawny. Jego wrogowie krytykowali ascetyzm Jana Chrzciciela i w rownej mierze krytykowali Jezusa. W jednym z zapisanych przypadkow, kiedy Jezusowi zaoferowano napoj odurzajacy, odmowil (MAR 15:23). Bogate kobiety w Jeruzalem mialy w zwyczaju podawac lyk nasennego wina, zmieszanego z mirra lub innym narkotykiem, kryminalistom, przed powieszeniem ich na krzyzu. Pomimo tego, ze Jezus cierpial z powodu pragnienia i byl wyczerpany z powodu bolu, kiedy zaoferowano Mu wino z narkotykiem, odmowil. Odkupiciel mial osuszyc kielich cierpienia i chcial to zrobic w pelni wladz umyslowych, a nie otepiony poprzez przyjecie jakiegos narkotyku.
Wieczerza Panska
Potem wzial kielich, podziekowal, dal im i pili z niego wszyscy. Ale powiadam wam: Nie bede pil odtad z tego owocu winorosli az do owego dnia, gdy go bede pil z wami na nowo w Krolestwie Ojca mego.
(MAR 14:23-25; MAT 26:27-29; LUK 22:17-18; 1 KOR 11:25)
Najbardziej kontrowersyjny punkt, jesli chodzi o uzycie slowa ,,wino'' w Nowym Testamencie, skupia sie wokol podstaw nauki, dotyczacych ustanowienia Ostatniej Wieczerzy. Pawel i trzej Ewangelisci zgadzaja sie mowiac, ,,wzial kielich'', podczas kiedy inni Ewangelisci dodaja slowa ,,owoc winnej latorosli''.
Widzielismy, ze kiedy w Starym Testamencie uzyte jest ,,owoc winnej latorosli'', powszechnie uzywane ,,tirosh'', oznacza swiezo wycisniety sok z winogron. W obecnym jezyku slowo ,,wino'', przede wszystkim oznacza ,,wino alkoholowe'', powodem tego jest to, ze winogrona sa glownie uzywane do produkcji napojow alkoholowych.
Natomiast rzadko kto pomyslalby o winie z jablek lub gruszek, kiedy mowa o owocach drzewa gruszki czy jablka, pomimo, ze mogloby byc z powodzeniem produkowane poprzez fermentacje.
Swieto Paschy bylo obchodzone szesc miesiecy po zniwach, z czego wywnioskowano, ze ,,kielich'' naszego Pana musial zawierac sfermentowany sok alkoholowy: jednakze o czym byla juz mowa, istnialy rozne sposoby zapobiegania fermentacji, dlatego taki wniosek jest bezpodstawny. Co wiecej, winogrona mogly byc powieszone w piwnicy i w ten sposob przechowywane przez wieksza czesc roku. Jaskinie skal wapiennych Palestyny stwarzaja idealne komory do chlodzenia. Robia to wciaz jeszcze Arabowie, co potwierdzone jest przez Niebhura w jego ksiazce ,,Podroze przez Arabie''. Dlatego latwo bylo otrzymac swiezo zachowane winogrona w czasach Jezusa.
.Jest to bardzo wazne, ze slowo ,,wino'' (oinos) nie jest uzyte ani razu, ani przez Ewangelistow, ani przez Pawla podczas pisania o wieczerzy. Nasz Pan wzial pospolite pozywienie pospolitego ludu, chleb i owoc winnej latorosli i poswiecil je, uzywajac jako symbolu Jego zycia i smierci za cala ludzkosc. Jezus mowi:
Kto spozywa cialo moje i pije krew moja, we mnie mieszka, a Ja w nim.
(JAN 6:56)
Cud Zielonych Swiat
W dniu Zielonych Swiat Apostolowie otrzymali Ducha Swietego ze znakiem mowienia w innych jezykach, a ludzie, ktorzy byli zebrani byli bardzo zdziwieni (DZ AP 2). Niektorzy zartowali sobie: ,,Mlodym winem sie upili'' (grecki: gleukos). Greckie slowo ,,gleukos'' oznacza (w tlumaczeniu) ,,mlode wino''. Jest to jedyny raz, kiedy slowo to jest uzyte w Nowym Testamencie. Juz widzielismy, ze slowo ,,tirosh'' w greckim tlumaczeniu Starego Testamentu (Septuaginta) oznacza niesfermentowany swiezy sok z winogron i bylo zawsze tlumaczone na grecki jako ,,gleukos''.
Obcy Zydzi, ktorym zdarzylo sie w tym czasie byc w Jerozolimie, zrozumieli modlitwy i byli zdziwieni. Zrozumieli, ze to byl cud.
Lecz inni nie zdali sobie sprawy, ze byl to cud, poniewaz nie znali zadnego z tych nowych jezykow. Dla ich uszu byly to niezrozumiale dzwieki. Ich reakcja bylo nasmiewanie sie. Szydzili, poniewaz uczniowie zachowywali sie jaki pijani, pomimo iz wiadomym bylo, ze pili tylko sok z winogron.
Piotr wyraznie zaznacza, ze to byla ekstaza duchowa, a nie spowodowana alkoholem.
Wiadomym bylo, ze jesli Zydzi pili wino, robili to do kolacji, a nie o 9 rano (trzecia godzina). Powiedziano juz, ze greckie slowo oznaczajace ,,mlode wino'' brzmi ,,gleukos''. Podobienstwo w stosunku do slowa glukoza nie moze byc niezauwazone.
Po Trosze Wina ze Wzgledu na twoj Zoladek
Samej wody juz nie pij, ale uzywaj po trosze wina ze wzgledu na twoj zoladek i czeste twoje niedomagania.
(1 TYM 5:23)
Slowo uzyte tutaj w oryginalnym greckim tekscie wystepuje jako ,,oinos'', co moze oznaczac sfermentowany lub niesfermentowany sok z winogron.
Usmierzajace bol wlasciwosci soku z winogron byly w Palestynie dobrze znanym faktem. Sok z winogron uzywany byl rowniez jako srodek na problemy zoladkowe. Z tego powodu Pawel zalecil Tymoteuszowi uzywanie tego soku. Athenaeus (280 n.e.) uzupelnia informacje, ze bylo to ,,wino'' na dolegliwosci zoladkowe. Daje recepte - ,,Niech wezmie zmieszane z woda lub podgrzane gleukoz, zwlaszcza tak zwane "protropos", bedace bardzo dobre dla zoladka.'' Poparte jest to wieloma odkryciami medycznymi, ze alkohol przedluza problemy zoladkowe. Mimo, ze dostarcza kalorii, to jednak nie zawiera bialka, mineralow czy witamin i moze byc przyczyna powaznych uszkodzen tkanek mozgowych, watroby i innych organow ciala.
Trzy Slowa od Pawla
W pierwszym liscie do Tesaloniczan, Pawel pisze:
Przeto nie spijmy jak inni, lecz czuwajmy i badzmy trzezwi. Albowiem ci, ktorzy spia, w nocy spia, a ci, ktorzy sie upijaja, w nocy sie upijaja. My zas, ktorzy nalezymy do dnia, badzmy trzezwi...
(1 TES 5:6-8)
Kiedy greckie slowo ,,nepho'' i jego pochodne, ciagle wystepuja w listach, jego znaczenie wymaga rozwazenia. Jest ono uzyte w 1 Koryntian 15:34:
Opamietajcie sie nareszcie i nie grzeszcie...
W 1 Tymoteusza 3:2, 3 i 8 jest napisane ,,Biskup zas ma byc nienaganny... trzezwy... nie oddajacy sie pijanstwu'' (nephalion, sophrona, me paraoinon). Oznacza to, ze ma byc kontrolujacym sie abstynentem. Pawel daje te sama rade diakonom plci meskiej i zenskiej. W Liscie do Tytusa biskup jest ponownie przynaglany by ,,...nie oddawac sie pijanstwu'', starsi mezczyzni by byli abstynentami, a kobiety nie byly oddane winu (w greckim = ,,calkowita abstynencja'').* * *
Biorac wszystkie te biblijne twierdzenia majace na wzgledzie ,,alkohol'', zrozumiemy, ze Bog nie pochwala rowniez ,,umiarkowanego'' picia, by uratowac Swoich ludzi od destruktywnego wplywu, ktory z niego wyplywa.
Interesujace jest, ze najnowsze odkrycia medyczne sa zgodne z Biblia:
U calkowicie pijanego czlowieka niszczonych jest do 7 milionow komorek mozgu.
Prof. Dr Gustav Schimert, (Cardiology Magazine,1984)
Alkohol zawsze niszczy komorki mozgowe - nawet jesli spozywany jest w malych ilosciach.

Dr Med. A. Sequeira, (Med. News Magazine, 1984)
Czy nie wiecie, ze swiatynia Boza jestescie i ze Duch Bozy mieszka w was? Jesli ktos niszczy swiatynie Boza, tego zniszczy Bog, albowiem swiatynia Boza jest swieta, a wy nia jestescie.

niedziela, 5 lutego 2012

DO SOBOTY



„Jeden robi różnicę między dniem a dniem, drugi zaś każdy dzień ocenia jednakowo;
niechaj każdy
pozostanie przy swoim zdaniu”1. Edward nie uwierzył w pozorny relatywizm, jaki ma wynikać z tego fragmentu Pisma Świętego. Czy to naprawdę wszystko jedno, jaki dzień powinni święcić chrześcijanie?
Czy ważna jest sobota, niedziela, a może piątek?
Sama była pobożną osobą, ojciec zaś, jako członek PZPR-u,
wybijał mi z głowy Boga. „Ty chodzisz na zebrania partyjne i nikt ci tego nie zabrania, to nie zabraniaj mi chodzić do kościoła, skoro nie ma w tym nic złego” — powiedziałem ojcu w wieku dziewięciu lat. Mówiłem tak pod wpływem mamy, która zachęcała mnie: „Idź rano do kościoła, a będziesz miał cały dzień spokój”. Z lekcjami religii było tak samo. Chodziłem tam z szacunku dla mamy. W starszej klasie szkoły podstawowej przyniosłem kiedyś na zajęcia Ewangelię Świętego Marka, gdyż omawialiśmy właśnie tego ewangelistę. Pokazałem ją księdzu, a on... rzucił tę książeczkę na podłogę ze słowami: „To jakieś

kociarskie wydanie,

tego nie wolno wam czytać”. Kupiłem ją wprawdzie od przygodnego kolportera, ale było mi przykro. Dlaczego ksiądz nie wytłumaczył mi, co tam było złe, dlaczego rzucił czymś, na co się sam powoływał?
W trzeciej klasie liceum moi koledzy przyprowadzili na religię ateistę. Nie dla prowokacji, ale w dobrej wierze — aby ksiądz go jakoś zachęcił do chodzenia do kościoła. Ale katecheta nie potrafił podjąć z nim rzeczowej dyskusji. Ten chłopak powiedział mi potem, że nie podoba mu się pogarda, z jaką traktowani są w tym społeczeństwie ludzie mający inne przekonania. Dowiedziałem się też od niego o nieznanych mi faktach z przeszłości Kościoła — o inkwizycji i wyprawach krzyżowych. Pytał mnie, jak to wytłumaczyć. Zupełnie nie wiedziałem, co odpowiedzieć.
Na studiach mieszkałem w akademiku razem z byłymi franciszkanami. Opowiadali mi przykre rzeczy o niemoralności, jaką zauważyli w zakonie. Jeden z nich przystąpił do luteranów, bo uważał, że ich nauki są prawdziwsze w świetle Biblii od niespójnych nauk katolickich. W tamtych latach miałem kontakt z rozmaitymi wyznaniami. Pierwszy kurs biblijny zaliczyłem u adwentystów. Miałem dwóch takich na roku. Dziwiliśmy się, że nie piją alkoholu, kawy, nie palą papierosów. Tłumaczyli nam, dlaczego dbają o zdrowie, oraz udowadniali z Biblii, że sobota jest właściwym dniem świętym. Byłem na kilku wykładach biblijnych, lecz na nabożeństwo nie miałem odwagi pójść. Ich nauki były logiczne, jednak ja za słabo znałem Pismo Święte, by móc z nimi polemizować.
Studiowałem teorię muzyki i jako temat pracy semestralnej wylosowałem: muzyka w okresie reformacji. Chciałem przyłożyć się i napisać coś oryginalnego. Chodziłem po różnych znanych mi Kościołach w poszukiwaniu wiedzy „u źródeł”. No i tu pojawiły się problemy. U luteranów usłyszałem, że pastora nie ma, u metodystów — zamknięte, u dominikanów nie chcieli mnie wpuścić do biblioteki, a w jednym z kościołów ksiądz mnie zwymyślał, że co ja sobie wyobrażam, że osoba świecka nie może zajmować się takimi sprawami! Odpowiedziałem mu, że przecież ja jestem za głupi na teologię, nie znam się na tym, chcę tylko opisać wąski krąg kulturowy, a dokładnie chorał protestancki. Nie dał się jednak przekonać. Pracę napisałem w oparciu o pozycje dostępne w bibliotece uniwersyteckiej. Dziwiłem się tyko, dlaczego protestanci nie chcą pomóc, a katolicy wściekają się, gdy mowa o reformacji.
Skończyłem studia i zacząłem pracę w szkole muzycznej. Dowiedziałem się, że w pobliżu powstał zbór zielonoświątkowy. Pewnego dnia zdecydowałem się tam wstąpić. Podczas nabożeństwa odczułem dziwne mrowienie w nogach, a potem paraliż, który rozciągał się na całe ciało. Przerażony zapytałem siedzące obok osoby, czy to normalne, a one zaczęły krzyczeć: „Alleluja, chwalcie Pana! Dotknął cię Duch Święty!”. Będąc pod wrażeniem tych niesamowitych efektów, przyjąłem chrzest i

mówiłem „językami”.

Jako osoba, która zaczęła dopiero czytać Nowy Testament, wiele rzeczy nie rozumiałem, na przykład tego, co oznaczał zwrot z Listu Jakuba „człowiek o rozdwojonej duszy”. Pytałem więc, a w odpowiedzi usłyszałem: „Po co pytasz; tak jest napisane i już” lub: „Takich pytań się w ogóle nie zadaje”. Zaczęły mnie nurtować wątpliwości: skoro moi przywódcy są napełnieni Duchem Świętym, który jest Duchem mądrości, to powinni znać odpowiedzi na wszelkie pytania. Rozmawiałem więc z adwentystami, badaczami, świadkami Jehowy i oni podejmowali dyskusję. Myślałem: jak to jest — ci, co „mają Ducha”, nie mają argumentów, a ci „bez Ducha” je mają? Ci, co mają Ducha, powinni mieć broń przeciwko błędom, jeśli to błędy.
Te i inne powody sprawiły, że po dziesięciu latach opuściłem wraz z żoną Kościół zielonoświątkowy. Potem przez dwa lata spotykałem się z badaczami ze Świeckiego Ruchu Misyjnego Epifania. Tam z kolei nie mogłem zgodzić się z ich twierdzeniem, że „Kościół został wybrany z bezgrzesznej rasy ludzkiej”. To jak to jest, pytałem, Jezus umarł za wszystkich grzeszników, tylko nie za Kościół? Ich repliki nie były przekonujące. Ponadto nie podobało mi się, że przed adwentystami, z którymi się spotykałem i czasem przyprowadzałem do nich, zgadzali się, że sobota jest biblijnym dniem świętym, a gdy oni wyszli, wyśmiewali ich dowody.
W roku 1989 przeprowadziliśmy się na wieś. Miałem problemy ze znalezieniem pracy. Chciałem uczyć w miejscowej szkole muzyki, ale ludzie, gdy dowiedzieli się, że nie chodzę do kościoła, protestowali, że taki nie będzie uczył ich dzieci.
Przyprowadzili mi nawet księdza, bym się przed nim opowiedział. Powiedziałem mu, że instytucja, która ma tyle na sumieniu, nie jest dla mnie wiarygodna. Ten się obraził i pracy oczywiście nie dostałem. Za to pogrzeb mojej teściowej stał się jedną wielką lekcją tolerancji, gdyż przybyli na niego przedstawiciele wszystkich religii z naszych stron.
Kilka lat później ponownie nawiązałem kontakt z adwentystami poprzez korespondencyjny kurs biblijny. Myślałem: tylko oni i Żydzi podejmują sprawę soboty i kwestie odpowiedniej żywności, podczas gdy chrześcijanie generalnie nie zwracają na to uwagi. Skoro pewne zasady żywieniowe są dobre w Starym Testamencie, do dlaczego mają być złe w Nowym? Większość przywódców daje

wymijające odpowiedzi

(że wtedy były inne czasy, inni ludzie, inny klimat), miesza prawo ceremonialne z moralnym lub rozkłada ręce. A mnie przekonuje odpowiedź, że Pan Bóg zakazał tego, o czym wiedział, że jest niezdrowe, i w pewien sposób ogranicza kontakt z tym, wpływając na procesy myślowe, intelektualne.
Kwestię soboty też starałem się zgłębić tak dokładnie, jak tylko mogłem. Rozmawiałem z mormonami przez internet w sprawie dnia świętego. Odsyłali mnie do swych misjonarzy, którzy byli trudno dostępni. Mówili: „Dlaczego nie święcimy soboty? Bo tak jest napisane, chyba w Dziejach Apostolskich”. Ja na to, że w Księdze Mormona jest mowa o Żydach mieszkających w Ameryce i święcących szabat. „Nie widzę związku” — usłyszałem w odpowiedzi. Napisałem ostatnio do pastora metodystów w tej samej sprawie i czekam na odpowiedź. Jednocześnie w metodystycznym „Pielgrzymie Polskim” znalazłem artykuł stwierdzający (bez podania dowodów), że szabat to dziwactwo. Świadkowie Jehowy teraz już nie przestrzegają szabatu i zarzekają się, że nigdy tego nie robili. Jak to! Moja żona pamięta, że w dzieciństwie w jej wiosce mieszkali świadkowie, którzy świętowali właśnie w sobotę. Od starszych wyznawców dowiedziała się, że któregoś dnia przyszły do nich wytyczne, by święcić niedzielę, i oni bez dyskusji się podporządkowali. Pytałem nawet mahometan o szabat, bo przecież uznają za święte postaci ze Starego Testamentu, które tego dnia przestrzegały. W odpowiedzi wysłali mi broszurkę o roli kobiety w islamie (sic!). Może to przeoczenie, a może jest tak jak w większości wspólnot, gdzie teoretycznie można stawiać pytania, ale w praktyce pewne tematy są niewygodne.
Około roku 2000 byłem bezrobotny, miałem dużo czasu i zapragnąłem

nauczyć się
hebrajskiego.

Bo jak to jest, że jedni, posługując się Biblią, twierdzą, że sobota nie jest ważna, a drudzy, otwierając tę samą Biblię, mówią, że jest ważna? Jedni mówią, że to „archeologia”, a inni, że święto do dziś. Przypadkiem brat dał mi hebrajską Biblię, w kiosku kupiłem słownik i całkiem sprawnie mi poszło. Gorzej poszła mi greka, ale rozumiem oryginalne pisma. I odkryłem między innymi to, że szabat jest tam postawiony bardzo wysoko, prawie na piedestale.
Kwestia soboty nie dawała mi spokoju od dawna. Ale jak człowiek nie ma oparcia, to się waha. Trzydzieści lat musiało upłynąć, zanim ugruntowałem się w tym przekonaniu. Na podstawie obecnej znajomości Biblii twierdzę, że nie jest tak, jakoby było wszystko jedno, który dzień jest święty. Biblijnym dniem odpoczynku jest siódmy dzień tygodnia, biblijny szabat, dzisiejsza sobota. Święcili ją Jezus, apostołowie, pierwsi chrześcijanie. Pismo Święte i źródła historyczne dostarczają odpowiednich argumentów. Wystarczy chcieć się z nimi zapoznać. W każdym wieku naszej ery w wielu krajach Europy istniały zbory święcące siódmy dzień tygodnia. Tacy chrześcijanie wyraźnie zaznaczyli też swą obecność od centralnej Azji po Chiny, w Etiopii, w Ameryce Północnej. Cały 14. rozdział Listu do Rzymian pojmuję w ten sposób, że ludzie mają różne poziomy świadomości i nie wolno ich za to potępiać. Ponieważ jednak, jak jest tam napisane, „wszystko, co nie wypływa z przekonania, jest grzechem”2, należy dotąd zgłębiać Słowo Boże, aż nabędziemy pewności, że rozumiemy je właściwie. Jeśli ktoś twierdzi, że ma prawdę, a wymiguje się od dyskusji, rzuca Biblią, a nawet ją pali — bo i tak bywało w przeszłości — to czego się obawia? Przecież prawda sama się obroni! Czyż nie?        
Wysłuchała Beata Frańczak

1 Rz 14,5. 2 Rz 14,23.
Znaki Czasu luty 2012r. 

PRZESTAĆ SOBIE ROBIĆ


Trzydzieści  Rzeczy które należy przestać    sobie robić
„Nikt nie może cofnąć się w czasie i napisać nowego początku,
ale każdy może zacząć od dzisiaj i dopisać nowe zakończenie”.
To słowa wypowiedziane kiedyś przez Marie Robinson. Nic bliższego prawdy. Jednak zanim
będziemy mogli zacząć się zmieniać, należy przestać robić rzeczy, które ciągną nas w dół. Oto kilka pomysłów, co można zrobić na początek.

  1. Przestać spędzać czas z niewłaściwymi ludźmi. Życie jest za krótkie, aby spędzać czas z ludźmi, którzy wysysają z nas szczęście. Jeżeli ktoś chce, żebyśmy byli częścią jego życia, zrobi dla nas miejsce. Nie musimy o nie walczyć. Nigdy, przenigdy nie narzucaj się komuś, kto notorycznie lekceważy twoją wartość. I pamiętaj, że prawdziwym przyjacielem nie jest ten, kto jest u naszego boku, gdy jest nam dobrze, lecz ten, kto nas nie opuszcza, gdy jesteśmy rozbici.
  2. Przestać uciekać od swoich problemów. Należy stawić im czoło. Nie będzie to łatwe. Nie ma na świecie takiej osoby, która byłaby zdolna do łatwego przyjmowania każdego zadawanego jej ciosu. Nie potrafimy ciągle rozwiązywać problemów. Potrafimy być rozbici, smutni, obrażeni, uparci. Potrafimy potykać się i upadać. I na tym polega życie — na stawianiu czoła problemom i rozwiązywaniu ich od czasu do czasu, na nauce i adaptacji. To właśnie kształtuje osobę, którą się stajemy.
  3. Przestać siebie oszukiwać. Nasze życie usprawnia się dopiero wtedy, gdy dokonujemy zmian, dlatego główna rzecz, którą należy zrobić, to być szczerymi wobec siebie samego.
  4. Przestać lekceważyć swoje potrzeby. Najbardziej bolesną rzeczą jest zatracić się, kochając drugą osobę zbyt mocno i zapominając, że też jest się wyjątkowym. Można pomagać innym, ale należy pomagać również sobie. Jeżeli szukasz momentu, by podążyć za swoją pasją i zrobić coś ważnego dla siebie, to ten moment jest teraz.
  5. Przestać próbować być kimś, kim się nie jest. Jednym z największych wyzwań w życiu jest bycie sobą w świecie, który próbuje upodobnić nas do reszty. Zawsze będzie ktoś milszy, bystrzejszy, młodszy, jednak ci ludzie nigdy nie będą nami. Nie zmieniaj się po to, by ludzie cię polubili. Bądź sobą i właściwi ludzie polubią cię takiego, jaki jesteś.
  6. Przestać trwać w przeszłości. Nie można otworzyć nowego rozdziału w życiu, czytając po raz kolejny ostatni.
  7. Przestać obawiać się błędów. Robienie czegoś źle jest co najmniej 10 razy bardziej produktywne niż nicnierobienie. Każdy sukces poprzedza łańcuszek porażek i każda porażka prowadzi do sukcesu. Zawsze bardziej żałujemy rzeczy, których nie zrobiliśmy, niż tych, które zrobiliśmy.
  8. Przestać krytykować siebie za błędy popełnione w przeszłości. Mogliśmy pokochać niewłaściwą osobę i płakać nad niewłaściwymi rzeczami, jednak niezależnie od tego, jak wszystko się potoczy, jedno jest pewne: porażki pomagają nam znaleźć osoby i rzeczy, które są właściwe dla nas. Wszyscy popełniamy błędy, walczymy, a nawet żałujemy czegoś, co minęło. Jednak nie jesteśmy tożsami z błędami czy walką, lecz z tym, co robimy teraz i jutro. Każda rzecz, która zdarzyła się w naszym życiu, przygotowuje nas do czegoś, co ma dopiero nadejść.
  9. Przestać próbować kupić szczęście. Wiele z pożądanych przez nas rzeczy sporo kosztuje. Jednak prawda jest taka, że w zupełności wystarczy nam rzeczy, które są darmo: miłość, śmiech, rozwijanie swoich pasji.
10. Przestać potrzebować innych do szczęścia. Jeżeli nie znajdujesz szczęścia z kimś, kto siedzi w tobie, nie będziesz w dłuższej perspektywie szczęśliwy również z inną osobą. Musisz mieć stabilność najpierw w swoim życiu, zanim zaczniesz dzielić je z kimś innym.
11. Przestać się lenić. Nie myśl za długo, ponieważ ryzykujesz pojawienie się problemu, którego nie było przedtem. Oceniaj sytuacje i podejmuj działania. Nie można zmienić czegoś, z czym boisz się zmierzyć. Postęp wymaga podejmowania ryzyka. Kropka. Nie można przejść o jeden stopień wyżej, ciągle stojąc na poprzednim.
12. Przestać myśleć, że się nie jest gotowym. Nikt nie jest stuprocentowo gotowy na nadchodzącą okazję. Większość szans, które nadarzają się w życiu, wymaga wyjścia ze strefy komfortu, co oznacza, że nie będziemy czuli się na początku całkowicie komfortowo.
13. Przestać nawiązywać relacje z niewłaściwymi ludźmi. Lepiej być samemu niż znaleźć się w złym towarzystwie. Nie ma pośpiechu. Jeżeli coś ma się wydarzyć, wydarzy się — w odpowiednim czasie i z odpowiednią osobą. Zakochuj się, gdy jesteś gotów, nie zaś wtedy, gdy jesteś samotny.
14. Przestać odrzucać nowe znajomości tylko dlatego, że stare się nie sprawdziły. Każdy ma w życiu cel do osiągnięcia. Niektóre znajomości przyniosą nam nowe doświadczenia, niektórzy ludzie nas wykorzystają, a jeszcze inni czegoś nas nauczą. Co najważniejsze, niektóre znajomości pozwolą nam odkryć najlepsze, co mamy w sobie.
15. Przestać z kimkolwiek rywalizować. Przestań martwić się o to, że ktoś coś robi lepiej od ciebie. Skup się na poprawianiu własnych wyników. Sukces polega na ciągłej walce ze sobą i tylko sobą.
16. Przestać zazdrościć innym. Zazdrość jest sztuką liczenia cudzych talentów zamiast własnych. Zadaj sobie pytanie: co mam takiego, czego pragną inni?
17. Przestać narzekać i mieć żal do siebie. Życie nie bez powodu zsyła przeszkody — wyznaczają nam ścieżkę. Możemy nie widzieć bądź nie rozumieć chwili, w której to się dzieje, i to może być trudne. Jednak spójrz na trudności, które cię spotykały w przeszłości. Zobaczysz, jak często prowadziły cię do lepszej osoby, miejsca, stanu umysłu czy sytuacji. Uśmiechnij się więc! Niech każdy wie, że dziś jesteś silniejszy niż wczoraj. A będziesz.
18. Przestać żywić urazę. Nie trzymaj w sercu nienawiści. W ten sposób bardziej krzywdzisz siebie niż ludzi, których nienawidzisz. Przebaczenie nie polega na tym, że powiesz: „To, co mi zrobiłeś, jest okej”, lecz raczej: „Nie pozwolę na to, aby to, co mi zrobiłeś, przekreśliło moje szczęście”. Przebaczenie jest odpowiedzią… daruj, odnajdź spokój, wyzwól siebie! I pamiętaj, że przebaczenie nie dotyczy jedynie innych ludzi, lecz również ciebie. Wybacz sobie, jeżeli musisz, rusz do przodu i próbuj następnym razem być lepszy.
19. Przestać pozwalać innym na sprowadzanie siebie do ich poziomu. Nie zgadzaj się na obniżanie własnych standardów, aby zadowolić tych, co nie chcą podnieść własnych.
20. Przestać tracić czas, próbując tłumaczyć się przed innymi. Twoi przyjaciele tego nie potrzebują. Z kolei wrogowie i tak ci nie uwierzą. Po prostu rób to, co twoim zdaniem jest słuszne.
21. Przestać ciągle robić to samo, nie robiąc przerw. Jeżeli czujesz, że nie masz czasu, by zatrzymać się i zrobić głęboki wdech, właśnie w tej chwili masz to zrobić. Jeżeli dalej będziesz robić to, co robisz, będziesz otrzymywać to, co otrzymujesz. Czasem trzeba zdystansować się od siebie, aby rzucić świeże spojrzenie na sprawy.
22. Przestać nie doceniać piękna małych rzeczy. Ciesz się z ulotnych chwil, ponieważ pewnego dnia możesz spojrzeć wstecz i odkryć, że były to wielkie chwile. Najlepszy odcinek twojego życia będzie składał się z krótkich, bezimiennych chwil, które spędzisz, uśmiechając się z kimś, na kim ci zależy.
23. Przestać być perfekcjonistą. Prawdziwy świat nie docenia perfekcjonistów. Woli ludzi, którzy po prostu doprowadzają sprawy do końca.
24. Przestać iść po linii najmniejszego oporu. Życie nie jest łatwe, zwłaszcza gdy planujesz osiągnąć coś wartościowego. Nie idź na skróty. Rób coś wyjątkowego.
25. Przestać zachowywać się tak, jakby wszystko było w porządku, podczas gdy wcale tak nie jest. Można na krótką chwilę się załamać. Nie zawsze musisz udawać, że jesteś silny, i nie musisz ciągle udowadniać, że wszystko jest dobrze. Nie należy przejmować się także tym, co myślą inni. Płacz, jeżeli czujesz, że zaraz się poryczysz — dobrze jest czasem puścić łezkę. Im szybciej to zrobisz, tym szybciej będziesz w stanie ponownie się uśmiechnąć.
26. Przestać oskarżać innych o własne problemy. To, ile ze swoich marzeń jesteś w stanie osiągnąć, zależy od tego, ile odpowiedzialności jesteś w stanie na siebie wziąć. Obwiniając innych za to, przez co przechodzisz, próbujesz uniknąć odpowiedzialności i dajesz innym władzę nad częścią swojego życia.
27. Przestać próbować być wszystkim dla wszystkich. Jest to niemożliwe i spowoduje jedynie wypalenie. Co innego wywołany przez ciebie uśmiech na twarzy drugiej osoby — ten potrafi odmienić świat. Być może nie cały, ale świat tej osoby. Skoncentruj się właśnie na tym.
28. Przestać za bardzo się przejmować. Martwienie się o jutro nie sprawi, że będzie lżejsze, lecz pozbawi radości dzisiejszy dzień. Istnieje sposób na sprawdzenie, czy coś jest warte zachodu. Zadaj sobie pytanie: czy będzie to ważne za rok, trzy lata, pięć lat? Jeżeli nie, nie warto tym się przejmować.
29. Przestać skupiać się na czymś, czego wolimy uniknąć. Skup się na tym, co chcielibyśmy, żeby się wydarzyło. Pozytywne myślenie warunkuje każdą wspaniałą historię ze szczęśliwym zakończeniem. Budząc się każdego poranka z myślą, że w ciągu dnia wydarzy się coś wspaniałego, i będąc uważnym obserwatorem, często będziesz zauważać, że masz rację.
30. Przestać być niewdzięcznym. Budź się każdego dnia, myśląc z wdzięcznością o swoim życiu, niezależnie od tego, czy jest dobre, czy złe. Wdzięczność to jeden z kluczy do prawdziwego szczęścia. Ktoś gdzieś desperacko walczy o swoje. Zamiast myśleć o tym, że czegoś ci brakuje, pomyśl, co masz takiego, czego brakuje innym.   v

[Oryginał został opublikowany w serwisie Lifehacker Polska: http://lifehacking.pl].
 Znaki Czasu luty 2012r.

ATEIZM I WOLNY RYNEK



Historia ateizmu pokrywa się z historią kapitalizmu. Narodził się w XVIII wieku, gwałtownie zyskał na znaczeniu w wieku XIX, a obecnie ulega globalizacji. Czy to jest przypadek, że światopogląd ateistyczny podąża w ślad za gospodarczymi wpływami
globalnych
korporacji i spekulacyjnych „rynków finansowych”? Na pewno nie.
lobalne korporacje, które pośrednio bądź bezpośrednio kontrolują media, rozrywkę
i politykę (już nie mówiąc o zamęczającej nas reklamie), indoktrynują masy światopoglądem ateistycznym, przynajmniej w jego „słabej” wersji — to znaczy całkowitej obojętności na perspektywę duchową ludzkiej egzystencji. Dlaczego? To proste. Światopogląd religijny nie daje żadnych podstaw do tego, aby uzasadnić globalną akumulację kapitału, spekulację, produkcję ludzi-robotów nastawionych wyłącznie na konsumpcję — pochłanianie i wydalanie, pochłanianie i wydalanie… Ateizm natomiast taki system usprawiedliwia i ugruntowuje.

Perspektywa religijna

Religijna wizja świata, a precyzując — wizja chrześcijańska, to wizja świata, który ma sens. Bóg stworzył wszechświat i nadał mu prawa, które rozum ludzki jest w stanie poznać. To z gruntu „religijne” założenie inspirowało ludzi do prowadzenia badań naukowych i było bezpośrednią przyczyną „rewolucji naukowej”. (Jak widać przeciwstawianie religii nauce to nic więcej jak ideologiczny bełkot. Ale to już temat osobny).
Bóg stworzył ludzi. Są oni więc braćmi i siostrami. Stanowią wspólnotę. Ta wspólnota jest odpowiedzialna za przyrodę, w której Bóg osadził człowieka. Człowiek został więc powołany do wspólnoty z Bogiem, innymi ludźmi, a nawet całością stworzenia. Miłość, troska o innych, odpowiedzialność, poskramianie własnego egoizmu — oto w pełni ludzka postawa.
Historia ludzka ma sens. Zdąża w określonym kierunku. Bóg kieruje historią, ale człowiek obdarzony wolną wolą może z Bogiem współdziałać (lub mówić „nie”). Bóg jest Stwórcą, ale człowiek jest także twórcą, a kiedyś, do czego właśnie dąży historia, będzie pozostawał w jedności z Bogiem — całkowicie wolny i doskonały.

Perspektywa
ateistyczna

Nasze fizyczne istnienie jest ulotne w pozbawionej sensu rzeczywistości. Właściwie ta prosta myśl stanowi cały fundament światopoglądu ateistycznego. Co można zbudować na tak pesymistycznym fundamencie? Indywidualizm i egoizm. Nie mamy nic poza naszą fizyczną, ulotną egzystencją. Skoro tak, trzeba zabiegać wokół własnego „ja”. I tylko wokół niego.

Kapitalizm
— dobro jako
zsumowany egoizm

Fundamentem ustroju kapitalistycznego jest przekonanie, że maksymalne do osiągnięcia dobro jest wynikiem konkurowania ludzkiego egoizmu. Każdy działa wyłącznie dla własnej korzyści, ale aby ją osiągnąć, musi w jakiś sposób zadowalać egoizm innych. Sprawniejsi eliminują z rynku mniej sprawnych, wzajemna konkurencja wymusza coraz doskonalsze działanie. W ten sposób indywidualizm i egoizm przekładają się na powszechne dobro i postęp.
Kapitalizm jest w tej chwili traktowany jako ustrój oczywisty i bezalternatywny. Moment, w którym ustrój ten rozprzestrzenił się z niewielkimi wyjątkami na cały glob, został uroczyście ogłoszony „końcem historii”.
Oto do czego dążyła nasza historia — do globalnego kapitalizmu, do panowania globalnych korporacji. Nie do zjednoczenia z Bogiem, nie do zrealizowania doskonałej wspólnoty ludzi wolnych. Dążyliśmy do globalnego kapitalizmu — sumy wszystkich nieposkromionych żądz i egoizmu.
Są i malkontenci, którzy narzekają na „deficyt wolnego rynku”. Ich zdaniem wciąż za dużą rolę odgrywa państwo — jako organizacja z założenia nienastawiona na zysk, a więc nieegoistyczna. To państwa są więc winne wszystkim kryzysom. Gdyby nie ingerowały w wolny rynek, gdyby zostawiły całkowitą swobodę globalnym korporacjom i globalnym spekulantom — wtedy dopiero zapanowałby „raj” i nastąpiłby „koniec historii”.
Cóż można odpowiedzieć owym malkontentom? Po pierwsze, globalne korporacje od dawna już kontrolują politykę. Rynek więc pozostaje „wolny”, nawet jeśli działa na nim państwo. Po prostu silni realizują swoje prawo do egoizmu po swojemu, a nie w sposób narzucony przez liberalnych doktrynerów. Po drugie, takie utyskiwania, że „system jest dobry, tylko te wypaczenia…” znamy już z historii. Najwyraźniej „wypaczenia” są częścią każdego systemu.

Chrześcijanin
w kapitalistycznym
świecie

Chrześcijaństwo nie daje się pogodzić z ustrojem opartym na indywidualistycznym zaspokajaniu egoizmu ludzi istniejących ulotnie w pozbawionym sensu świecie. Z ustrojem, który zorganizowanie ludzi w korporacyjne „zasoby ludzkie” oraz „konsumentów” uważa za ostateczny cel historii. Pochłanianie i wydalanie, pochłanianie i wydalanie, zapomnijcie o doskonałej wspólnocie, do której ludzkość dążyła przez ostatnie dwa tysiące lat.
Ponieważ chrześcijaństwo z kapitalizmem pogodzić się nie da, jego wpływy maleją wraz ze wzrostem roli globalnych korporacji.
Co dalej? Czy chrześcijaństwo całkowicie zniknie? Na pewno nie. Boży plan nadal obowiązuje i nie da się go anulować żadną kampanią reklamową. Bliska jest chwila, w której ludzie spostrzegą, że są ludźmi, a nie „ludzkimi zasobami”. Świat, w którym prezes spekulacyjnego banku Goldman Sachs może oświadczyć: „To ja tu jestem bogiem”, na pewno nie jest końcem historii.           
Marek Błaszkowski
 Znaki Czasu luty 2012r.

KRACH FINANSOWY


Krach finansowy
 w proroctwach Apokalipsy
„Kraje nie wycofują się z interesów. (…) Produktywność społeczeństwa, infrastruktura i zasoby naturalne nie znikają.
To aktywa zawsze przewyższają pasywa, stanowiąc formalną przyczynę bankructwa. Tym właśnie kraje znacząco różnią się od firm” — Walter Wriston, były prezes zarządu Citicorp.
kraje nie wycofują się z interesów”. Ludzie pochodzący z różnych warstw —
bogaci i biedni, inwestorzy i robotnicy fizyczni, kredytodawcy i kredytobiorcy — mogą na ogół przyjąć te słowa za pewnik. Ostatnie wydarzenia w niektórych krajach świata, między innymi w kilku państwach Unii Europejskiej, wykazały jednak błędność takiego myślenia, Grecja zaś stała się najlepszym przykładem wynikłych z tego problemów.
Rządzący tym krajem wydawali przez dziesięciolecia więcej pieniędzy, aniżeli gospodarka wytwarzała dochodu. Grecy mają teraz wysokie pensje, krótki tydzień pracy, długie urlopy i ogólnie od wielu lat żyją ponad stan. Do niedawna polityka taka cieszyła się ogromną popularnością. George Bernard Shaw wypowiedział kiedyś słynne słowa: „Rząd, który okrada Piotra, aby dać Pawłowi, zawsze może liczyć na poparcie Pawła”.
Wszystko opierało się na założeniu, że „kraje nie wycofują się z interesów”. Ale kraje to nie rządy. To nie kraje emitują środki płatnicze, sprzedają obligacje i kierują gospodarką, lecz rządy. I to rządy mogą zbankrutować.
Casus Grecji jest jednak zarazem mniej i bardziej złożony. Grecja nie emituje już własnej waluty. Zamiast tego posługuje się euro, emitowanym w strefie obejmującej 17 z 27 państw członkowskich UE. Inne kraje strefy euro postanowiły wyciągnąć Greków z tarapatów finansowych, oferując rządowi pożyczki i inną pomoc pod warunkiem znacznego zmniejszenia wydatków. Na razie wsparcie pomogło utrzymać wartość euro, ale greckie obligacje rządowe osiągnęły status „śmieciowych”. Prywatni wierzyciele żądają odsetek w wysokości co najmniej 20 proc.
Kiepsko to wygląda, ale jakby jeszcze tego było mało, z podobnymi, choć mniej dotkliwymi problemami dotyczącymi długu publicznego borykają się cztery inne kraje strefy euro: Portugalia, Włochy, Irlandia i Hiszpania. Niewykluczone, że zagrozi to całej strefie euro, a globalne konsekwencje walących się systemów gospodarczych 17 krajów okażą się katastrofalne w skutkach.

Mocny jak... dolar?

W przeszłości nawet w sytuacji powszechnych kłopotów ekonomicznych — a nie wspomnieliśmy jeszcze o bankructwie Islandii i problemach Wielkiej Brytanii — inwestorzy zawsze mogli polegać na najbezpieczniejszej walucie świata, czyli dolarze amerykańskim. Ostatnio jednak główne agencje ratingowe jak Moody’s, Standard & Poor’s i inne ostrzegają, że rosnące zadłużenie Stanów Zjednoczonych może się negatywnie odbić na amerykańskich obligacjach skarbowych, zagrażając pozycji USA jako lokomotywy gospodarki światowej. Ponieważ w amerykańskich obligacjach skarbowych lokuje kapitał bardzo wielu inwestorów, między innymi Chiny, niewypłacalność USA natychmiast wpłynęłaby na globalną gospodarkę.
Stany Zjednoczone, jak zauważył Walter Wriston, nadal by istniały, podobnie zresztą jak amerykański naród, zasoby, przemysł i siła robocza. Chociaż wszystko to by się ostało, Ameryka straciłaby najważniejszy czynnik wspierający jej walutę i gospodarkę — zaufanie. Ludzie szukają zaufanych miejsc, gdzie mogliby ulokować swój kapitał. Chcą wiedzieć, że zarobione w pocie czoła pieniądze są bezpieczne.
Dawniej amerykańskie obligacje ceniono za sprawą powtarzanej opinii, że amerykański dług ma wsparcie w postaci „pełnego zaufania do amerykańskiego rządu”, cały świat wierzył bowiem, że amerykańska administracja spłaci swoje długi. Ale tak jak w przypadku innych krajów dług, który w stosunku do dochodu narodowego za bardzo rośnie, burzy to zaufanie. A kiedy inwestorzy boją się o utratę kapitału włożonego w amerykańskie obligacje, wycofują go, i to szybko.

Księga Apokalipsy

Nasza obecna sytuacja dziwnie przypomina tę z 18. rozdziału Księgi Apokalipsy, kiedy to Babilon upada, a wraz z nim światowy handel: „[Królowie ziemi] stanąwszy z daleka (…) powiedzą: »Biada, biada, wielka stolico, Babilonie, stolico potężna! Bo w jednej godzinie sąd na ciebie przyszedł!«. A kupcy ziemi płaczą i żalą się nad nią, bo ich towaru nikt już nie kupuje: towaru — złota i srebra, drogiego kamienia i pereł, bisioru i purpury, jedwabiu i szkarłatu, wszelkiego drewna tujowego i przedmiotów z kości słoniowej, wszelkich przedmiotów z drogocennego drewna, spiżu, żelaza, marmuru, cynamonu i wonnej maści amomum, pachnideł, olejku, kadzidła, wina, oliwy, najczystszej mąki, pszenicy, bydła i owiec, koni, powozów oraz ciał i dusz ludzkich. (…). Biada, biada, wielka stolico (…) bo w jednej godzinie przepadło tak wielkie bogactwo!”1.

W jednej godzinie?

Być może w minionych latach byłoby zrozumiałe kwestionowanie tak błyskawicznej zupełnej zapaści gospodarczej, ale ostatnie czasy oferują mnóstwo przykładów potwierdzających realność tego proroctwa.
19 października 1987 roku akcje na światowych rynkach papierów wartościowych gwałtownie poszybowały w dół. Począwszy od Hongkongu, krach szybko się rozprzestrzeniał, gdy w ciągu dnia otwierały się giełdy w kolejnych krajach. Amerykańskie parkiety spadły jednego dnia o ponad 20 proc. i gospodarka światowa nieprędko podźwignęła się z tego upadku. Pod koniec października, niecałe dwa tygodnie później, hongkońska giełda straciła 45 proc. wartości, australijska 42, hiszpańska 31, brytyjska 26, amerykańska 23, kanadyjska 22,5, a nowozelandzka spadła o prawie 60 proc. w porównaniu do szczytowego momentu 1987 roku.
We wrześniu 2008 roku globalny kryzys ekonomiczny, tak zwany krach kredytowy, o mało nie wstrzymał światowego systemu finansowego. Istotą kryzysu było właśnie zaufanie. Udzielono wówczas zbyt wielu ryzykownych kredytów hipotecznych, które przestały być spłacane. Na domiar złego wiele kredytów wysokiego ryzyka łączono z innymi (często wieloma) zdecydowanie mniej ryzykownymi pożyczkami i takie wiązane kredyty hipoteczne sprzedawano jako jeden pakiet. Niestety, inwestorzy nie wiedzieli już, które pakiety są dobrymi inwestycjami, a które samobójczymi golami — nie wiedzieli, którym ufać. Właśnie to doprowadziło do krachu kredytowego.
Potem nadszedł rok 2011. Pierwsze złowieszcze oznaki potencjalnej zapaści globalnej zaczęły się pojawiać latem. Rządy odpowiadające za niektóre co większe światowe systemy gospodarcze zmagały się z rosnącym zadłużeniem i społecznym sprzeciwem wobec polityki zaciskania pasa, obliczonej na zmniejszenie wzrostu długu lub jego stopniowe obniżenie. Kiedy agencja ratingowa Standard & Poor’s po raz pierwszy w historii obniżyła notowania amerykańskich obligacji skarbowych, akcje na parkietach na całym świecie poszybowały w dół, podskoczyły i znowu gwałtownie spadły, tracąc na wartości miliardy dolarów i powszechnie odstraszając inwestorów. Pomimo kredytowej zapaści amerykańskie obligacje skarbowe zyskały na wartości, inwestorzy bowiem jeszcze bardziej obawiali się chaosu na giełdach europejskich. Pomimo starań ministrów finansów próbujących uspokoić parkiety coraz dotkliwsze straty na giełdzie ponosi coraz więcej inwestorów.

To jeszcze
nie apokalipsa

A zatem czy kryzysy te stanowią spełnienie proroctw z 18. rozdziału Księgi Apokalipsy? Zapewne nie. Księga Apokalipsy mówi, że przed opisanymi w tym rozdziale zajściami muszą nastąpić inne, na przykład pojawienie się antychrysta i znamienia bestii. Ostatnie zdarzenia pokazują, że nagły krach światowego handlu opisany w Apokalipsie może w dzisiejszych czasach bardzo łatwo nastąpić. Rynki finansowe, połączone teraz elektronicznie w globalną sieć, na wydarzenia na świecie reagują niemal natychmiast.
Szkoda, że nie mogę wam polecić całkowicie bezpiecznego miejsca na wasze oszczędności. Znam tylko jedno takie miejsce. W Kazaniu na Górze Jezus oświadczył: „Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną”2.
Ostatecznie na ziemi nie ma bezpiecznego miejsca. Wydarzenia ukazane w 18. rozdziale Księgi Apokalipsy w końcu nastąpią. Przekonanie o doczesnym bezpieczeństwie to ułuda i miraż.
Czy w takim razie powinniśmy wyjąć oszczędności i przeznaczyć je na cele charytatywne? Jezus w jednym godnym uwagi przypadku pochwalił oszczędzanie i inwestowanie3. Mamy obowiązek być wiernymi zarządcami majątku, jakim obdarza nas Bóg, który oczekuje, że wierni słudzy będą mądrze inwestować. To nie pieniądze są źródłem wszelkiego zła, lecz ich umiłowanie; to nie w bogactwie tkwi zło, lecz w pokładaniu w nim zaufania4.
Być może nigdy w historii ziemi tak wielu ludzi nie cieszyło się bogactwem materialnym, ale paradoksalnie nasze bogactwo staje się coraz mniej... materialne. Za czasów apostoła Jana majątek stanowiły rzeczy fizyczne: złoto, srebro, wełna, jedwab i siedemnaście innych artykułów wymienionych w Ap 18,12. Mól i rdza rzeczywiście mogły je zniszczyć.
Dzisiejsze „skarby” istnieją głównie w postaci elektronicznych cyferek w bankach lub w komputerach maklerów. Cyferek, które można w ułamku sekundy przesłać drogą elektroniczną do każdego zakątka świata albo do kilku miejsc naraz. Ani mól, ani rdza nie wyrządzą im szkody, ale z kolei są podatne na zamieszki odległe o tysiące kilometrów, decyzje podejmowane przez zagranicznych bankierów, a nawet wybory dokonane przez polityków na przykład dziesięć lat wcześniej.
Kraje nie wycofują się z interesów, ale też nie potrafią zapewnić bezpieczeństwa. Jeden Bóg to potrafi.          
Ed Dickerson

[Artykuł ukazał się w „Signs of the
Times” 10/2010. Tłum. Paweł Jarosław Kamiński dla www.adwentysci.waw.pl].

1 Ap 18,10-13.16-17. 2 Mt 6,19-20.
3
 Zob. Mt 25,14-30. 4 Zob. 1 Tm 6,10; Ps 49,7; 52,9; 62,11; Prz 11,28. 

PLOTKA



 Mityczny potwór czy współczesne uzależnienie?
U Rzymian istniała mityczna postać zwana Famą
(u Greków znana jako Ossa), która przypominała niewiastę ze skrzydłami o niezliczonych uszach, oczach i językach.
Owidiusz w swoich Przemianach pisze, że Fama nieustannie obserwowała i podsłuchiwała to, co dzieje się na ziemi, siedząc w niedostępnych miejscach.
Oto opis starożytnego potwora — plotki.
Badania wykazują, że aż 70 proc. prywatnych rozmów poświęcanych jest plotkowaniu (sic!).
Ślad plotki można napotkać w kulturach oddalonych od siebie w przestrzeni i czasie. W latach powojennych plotka nosiła miano szeptanki lub wieści kawiarnianej. W latach 70. wieści z plotkarskiego świata dostarczała polskim czytelnikom ostatnia strona pisma „Kobieta i Życie”, w dziale „Plotki o paniach, panach i dzieciach”. Dziś robi to kilkadziesiąt tytułów gazet. W dobie internetu i mass mediów plotka stała się potężną machiną pełniącą wiele funkcji. Dzienniki takie jak „Fakt”, czy „Super Express” notują wzrost popularności. Jak wynika z badań, „Fakt” sprzedaje miesięcznie 527 tys. egzemplarzy, a „Super Express” około 205 tys. Monika Baran-Łukasiewicz, autorka książki Plotka i kłamstwo w języku i kulturze, znalazła w internecie aż 30 portali plotkarskich takich jak Pudelek, Plotek czy Kozaczek. Jeden z portali nosi nazwę nazwę Kpiny.pl, inny — Wpadki.pl, a najbardziej radykalny — Ukaraj.pl. Portale te zazwyczaj kopiują od siebie informacje, co działa jak głuchy telefon. Co miesiąc Pudelka odwiedzają w Polsce ponad dwa miliony internautów! Oprócz gimnazjalistów i licealistów zaglądają tam studenci i absolwenci szkół wyższych. Badania prowadzone przez Megapanel Gemius/PBI pokazały, że 70 proc. wielbicieli Pudelka to osoby w wieku 15-34 lat, a co trzeci użytkownik Pudelka ma wykształcenie wyższe.

Lep na muchy,
czyli mechanizm plotki

Jestem duchownym i terapeutą. Prowadząc zajęcia terapeutyczne w zakładzie karnym, spędzałem tam część mojego czasu. Pewnego razu zadzwonił w moim domu telefon i jakaś kobieta spytała, czy może rozmawiać z pastorem. Żona odparła, że w tej chwili jest to niemożliwe, bo pastor jest w więzieniu. Nim dodała coś więcej, kobieta szybko odpowiedziała: „Oj, to przepraszam”, a potem rzuciła słuchawkę.
A. Mitscherlich uważa, że „to nie człowiek oplotkowywany jest przedmiotem analizy, tu chodzi o smakowanie tego, co mu się przypisuje. A na to wystarczy być do oplotkowywanego uprzedzonym. Plotkodawca nadaje plotkę na podobieństwo pakunku do przeniesienia z adnotacją: jak nie udźwigniesz — przekaż innym. Toteż plotka ma zazwyczaj w sobie taki ciężar, aby trudno ją było unieść i aby plotkoprzekaziciel odczuwał przymus przekazania tej tajemnicy na innych”. Dlatego Mikołaj Gogol powiedział, że i „zacni ludzie mają swój udział w rozsiewaniu plotek”.
Ale plotka to nie tylko grubiańska powieść z kołka ciosana. Niektóre z nich przypominają koronki koniakowskie. J. Labocha pisze, że „do rzadkości należy, by nadawca od razu przystępował do właściwej opowieści”. K. Ożóg w Leksykonie metatekstowym współczesnej polszczyzny mówionej owe wprowadzenia nazywa quasi-czasownikowymi operatorami kontaktu. Mają one wabić i przyciągać uwagę słuchacza. W plotce ważne jest więc słowo słuchaj. Oto jak to leci: słuchaj, gały ci na wierzch wyjdą, jak to usłyszysz; słuchaj, chyba padniesz, jak ci powiem; słuchaj, obsuniesz się, jak to usłyszysz; słuchaj, jak ci to powiem, to wymiękniesz itd.
Monika Baran Łukasiewicz pisze, że treść plotki wpływa perswazyjnie na odbiorcę. Często nie jest to już nawet perswazja, lecz manipulacja. „Na przykład pytanie: »Czy Kowalska dobrze zrobiła, odchodząc od męża?« jest napisane tak, by odbiorca myślał, że to było na pewno słuszne albo że to był na pewno wielki błąd”. Osoba plotkująca, zanim sprzeda plotkę, stosuje wiele mechanizmów maskujących i zacierających ślady, aby nie namierzyć jej jako źródła. Stosuje w tym celu quasi-zaklęcia takie jak: nie wiesz tego ode mnie; nie mów, że to ja ci mówiłem; niech cię ręka boska broni, jak mnie wydasz itp. William Congreve ukuł takie powiedzenie: „wiem, że to sekret, ponieważ wszyscy wszędzie o nim mówią”. A mędrzec starożytności Sokrates mawiał:łatwiej jest utrzymać na języku rozżarzony węgiel niż słowo sekretne”. Andrzej Zwoliński twierdzi, że plotki nie stosuje się „pod prąd”, ale „z prądem” — tak jak gazy bojowe stosuje się wówczas, gdy wieje przychylny wiatr. Plotka działa i truje, bo ma wieloznaczną treść, którą każdy może zinterpretować dowolnie. Powtarzanie plotek tworzy stereotyp, a wiązka plotek tworzy uprzedzenie. Jest to więc niebezpieczne zjawisko.

Cnoty ploty

Badacze      zjawiska           uważają,           że
(o dziwo!) plotka pełni kilka ważnych funkcji społecznych.
Funkcja informacyjna. Majkowska i Satkiewicz podają, że współczesna informacja musi wzbudzać lęk, strach, złość i agresję lub sprawiać słuchaczowi przyjemność. Inaczej nie jest ciekawa dla odbiorców. Nie chodzi więc o samą informację, ale o sposób jej podania. To, co do końca jest nieznane, pobudza naszą ciekawość. Oczywiście stworzenie takiej informacji musi odbywać się kosztem jej rzetelności. Taki sposób sprzedawania informacji nazywa się dzisiaj ironicznie kreatywnym dziennikarstwem.
Funkcja kontroli społecznej. Plotka stosowana była już w starożytności do kontrolowania tłumu i sprawowania rządów. Arystoteles powiedział: „Należy też do sposobu rządzenia tyranów, że się ludzi pobudza przeciw przyjaciołom, a bogatych przeciw drugim (…), by ludzie pochłonięci dzień w dzień zajęciami (np. plotkami — przyp. autora) nie mieli czasu na knowania”. Psycholodzy mówią o istnieniu tzw. wspólnoty plotkarskiej. W Psychologii plotki Thiele-Dohrman pisze, że przy pomocy plotki można sprawdzić, kto należy do grupy, a kto odbiega od jej normy. Jeśli ten ktoś nie akceptuje poglądów wyrażanych w plotce, jest inny i odstaje od niej. Grupa stara się eliminować niepożądane elementy między innymi groźbą ujawnienia faktów z życia prywatnego. Plotka zastępuje w ten sposób przemoc fizyczną (sic!) znaną wśród dzieci i chuliganów jako prawo pięści. W rękach internautów plotka to potężna broń pod „groźbą przywołująca do przestrzegania obowiązujących w grupie społecznej norm”. Thiele-Dohrman uważa, że dawny „lęk przed »karą boską« został zastąpiony lękiem przed... plotką”.
Funkcja       podtrzymywania            więzi.
S. Symotiuk ujmuje to obrazowo: „[plotka] stempluje innych ufnością. Stanowi przepustkę do gromadnego my. Generuje intymność wspólnoty (...), a plotkarskie podobno upodabnia ludzi do siebie, daje im wspólną wiedzę i wspólne emocje. (…) Jak świergot ptaków mówi zbiorowo jesteśmy, tak codzienne plotkowanie przekonuje jednostki, że nie wypadły z biegu spraw, że trzymają rękę na pulsie. W rozmowach z innymi chętnie więc wybieramy temat z kolorowych stron, bo łatwiej podtrzymać rozmowę, przy okazji unikając kłopotliwego odsłaniania się lub kłopotliwego milczenia”.
Funkcja rozrywkowa.związku z plotką powstało nowe słowo: info-tainment, czyli skrzyżowanie plotki informacyjnej z rozrywką. Prawie każdy człowiek w skrytości ducha musi przyznać, że lubi plotkę. Niepowodzenia oraz wpadki znanych ludzi i gwiazd po prostu nas dowartościowują i dostarczają nam rozrywki. Czujemy się lepsi, kiedy jakaś znana postać ma podobne do naszych problemy i wady. Niektóre zdjęcia — zrobione tak, by zniekształcić i odebrać gwiazdom ich blask — działają na szare masy wręcz terapeutycznie.
Funkcja reklamowa. Irena Dziedzic, współautorka programu „Idol”, stwierdziła: „»Idola« tworzy plotka”. A Lidia Jasińska podaje inny przepis na sukces: „Niezawodną formą reklamy jest romans z plotkarzem”. Doda jest obecnie najbardziej popularna przez to, że na jej temat krąży najwięcej plotek. Jej menedżerka oświadczyła, że dzięki plotkarskim portalom internetowym Dodę stać na drugie porsche. Michael Jackson wymagał od swych współpracowników, aby wykazywali się pomysłowością w celowym rozsiewaniu plotek na jego temat, starając się, by gazety pisały o nim codziennie. Andrzej Zwoliński w książce Plotki i ploteczki podaje, że pracownicy Nibylandii (posiadłość Michaela Jacksona) dzielili się z dziennikarzami „szczerymi wyznaniami” i „oburzającymi szczegółami z życia piosenkarza”. W Hollywood jest bowiem takie przekonanie: o kim się nie pisze, ten nie istnieje.
Walka z konkurencją. Złośliwe recenzje oparte na plotce odbierały aktorom życiowe role, a sympatyczne opinie pomagały im w karierze. Zaś milczenie krytyków zabijało sławę gwiazd. Jak mówi Antoine de Rivarol, „z każdych dziesięciu osób, które plotkują o tobie, dziewięć powie coś złego, a dziesiąta coś dobrego, ale w bardzo zły sposób”. Plotka jest więc skuteczną bronią do niszczenia reputacji konkurentów. Ernst Bloch nazywa złośliwe pomówienie „źle zaadresowaną wolą walki bez dania pola przeciwnikowi”.

Zatrucie informacyjne, czyli o skutkach plotki

Aulus Aureliusz opisuje, jak matka młodego Papiriusza nalegała, żeby zdradził jej tajemnicę senatu. Chłopiec, żeby uwolnić się od pytań ciekawskiej matki, uciekł się do kłamstwa, mówiąc że w senacie zastanawiano się, czy państwu przyniosłoby korzyści małżeństwo mężczyzny z dwiema kobietami, czy też kobiety z dwoma mężczyznami. O tym, jak działa poczta pantoflowa, świadczy fakt, że następnego dnia pod senat ściągnął tłum kobiet opowiadających się za małżeństwem kobiety z dwoma mężczyznami.
Skutki działania plotki pokazuje też pewna historia. Guru miał problem ze swoim uczniem, który lubił rozmawiać o innych. Aby dać mu lekcję, guru powiedział: „Zabierz ze sobą poduszkę i wejdź na wysoką górę. Potem stań pod wiatr i rozedrzyj powłoczkę. Następnie pozbieraj wszystkie pierza, tak byś miał na czym spać”. Gdy plotka pójdzie w świat, jej skutki są nieodwracalne. Szczególnie w dobie internetu. Monika Baran Łukasiewicz pisze: „Nikt nie zwróci uwagi na sprostowanie, które pojawia się długo po skandalu”. Artyści założyli nawet swój własny portal Dementujemy.pl, lecz liczba odwiedzających stronę jest bardzo niska. Plotki są skuteczne nawet pomimo późniejszego ich obalenia i wycofania. Samo ich istnienie wyrządza szkodę, bo większość i tak zakłada, że w każdej plotce mieści się odrobina prawdy. Jak stwierdził Hezjod, „żadna plotka nie umiera do końca, jeżeli powtórzy ją wielu ludzi”. To też jest rodzaj nieśmiertelności.
Oczywiście opinia publiczna zawsze będzie sędzią moralnym i nie uciekniemy od tego. Jednak w obecnych czasach rozpadu moralnego wartości chrześcijańskich i upadku autorytetów społecznych plotka jest groźnym zjawiskiem nie tylko dla osoby, o której się mówi. Może ona obalać archetypy, wzorce i reguły, może manipulować masami i prowadzić do nieodwracalnych skutków.

Uzależniony język?

„Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać; to zło niepohamowane, pełne zabójczego jadu. Za jego pomocą wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże”1. Natura ludzka się nie zmienia. Już w starożytności prorok Jeremiasz zapisał skargę Boga: „Jeden oszukuje drugiego, a prawdy nie mówią, przyzwyczaili swój język do mówienia kłamstwa”2. Czy plotka może stać się chorym rodzajem przyzwyczajenia? Czy może uzależniać człowieka XXI wieku?
Jak już pisałem we wcześniejszych artykułach3, uzależnienie to przywiązanie emocjonalne do substancji, środka lub czynności, które znieczulają przykre emocje i/lub potęgują przyjemne. Sięgamy po te środki obsesyjnie pomimo negatywnych konsekwencji. Profesor Jerzy Mellibruda, specjalista od uzależnień, opisał trzy mechanizmy uzależnienia: mechanizm iluzji i zaprzeczania, mechanizm rozdwojonego ja, mechanizm nałogowego regulowania uczuć.
Mechanizm iluzji i zaprzeczania. Plotkarz przyłapany na „rąbaniu komuś opinii” odpowiada automatycznie: nie to miałem na myśli, źle mnie zrozumiałeś (racjonalizacja) albo: nie mówiłem tego, wspomniałem tylko trochę (minimalizowanie), lub: Kto ci takich głupot naopowiadał? Ja w życiu bym cię nie wydał! (zaprzeczanie wprost). Racjonalizacja, minimalizowanie i zaprzeczanie są typowymi objawami mechanizmu uzależnienia.
Georg Ebers powiedział: „Nic na ziemi nie rośnie tak szybko jak plotka, jednak jest to biedna sierota, która nie zna swoich rodziców” (nikt się bowiem do niej nie chce przyznać).
Mechanizm rozdwojonego ja. Plotkarz ma poczucie, że plotka jest postawą, którą społecznie się piętnuje. Nikt nie chciałby mieć plotkarza za przyjaciela czy powiernika tajemnic. Ludzie trzymają plotkarza na dystans, co odczuwa on jako emocjonalny chłód i napiętnowanie. Z drugiej strony plotkarz to człowiek poszukujący bliskości i intymności, który nie wie, jak uzyskać emocjonalne ciepło w zdrowych relacjach. Wewnętrznie więc cierpi, czuje się niezrozumiany. Nienawidzi siebie za to, że plotkując o innych, odpycha ich od siebie, a jednocześnie obwinia innych, że będąc dla niego „złymi”, zmuszają go do „skarżenia się na ich temat”. Plotkarz to człowiek wewnętrznie rozdarty i pełen sprzeczności.
Mechanizm nałogowego regulowania uczuć. Kto z nas, obgadując innych, nie poczuł się lepiej? Jak pokazują badania, osoby plotkujące to zazwyczaj osoby o niskim poczuciu wartości, których samoocena spada, gdy ktoś w ich otoczeniu osiąga jakiś sukces. Oplotkowanie takich osób i ich dyskredytacja podnosi nasze „morale”. Jest to jednak efekt krótkotrwały. Po pewnym czasie plotkarz ponownie czuje się źle (często do tego ma jeszcze wyrzuty sumienia lub odczuwa lęk przed tym, że prawda o jego gadulstwie wyjdzie na jaw). Plotkujący nie dostrzega jednak związku pomiędzy odrzuceniem społecznym, a swoim zachowaniem. Gdyby był tego świadomy, być może przerwałby zaklęte koło (obmowa—odrzucenie—obmowa). Łatwiej jednak jest mu obwiniać innych. Dyskomfort, który ponownie odczuwa, może uleczyć w znany już sobie sposób — obgadując, oczerniając i poniżając innych. Jego poczucie wartości znów się na chwilę podniesie. Tak oto „koło nałogu” zamyka się. Wielokrotnie powtarzana czynność prowadzi do skojarzenia, a potem do przywiązania.

Wychowawcza
strona plotki

Czy z plotki można się czegoś dobrego nauczyć (poza ograniczonym zaufaniem do ludzi)? Uznani w świecie psycholodzy uważają, że tak. Pewnego razu mój przyjaciel i dr psychologii Jamie Gavin zwrócił moją   uwagę  na tekst                        z Ewangelii        Mateusza:
„A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz?”4, po czym spytał: „Czy wiesz, dlaczego nie widzimy własnej belki, a za to świetnie dostrzegamy źdźbło w oku bliźniego?”. Czułem się zaskoczony tym pytaniem i milczałem. Odparł więc: „Ponieważ to ździebełko pochodzi z naszej własnej belki. Inaczej byśmy go wcale nie zauważyli”. Czy prawdą jest więc parafraza słów starej cyganki: plotka (zamiast: cyganka) prawdę ci powie? Czego może nauczyć mnie „ździebełko” w oku bliźniego? Thiele-Dohrmann pisze o kilku takich prawdach, o których częściowo wspomnieliśmy. Oto one:
Plotkarz doświadcza skrywanej agresji i potrzeby ważności. Ludzie plotkują już jako dzieci: naskarżę na ciebie; powiem to mamie; on jest skarżypytą. Te zwroty stały się formułą dziecięcej zemsty w przypadku, gdy dziecko jest lub czuje się zagrożone. Jest to bierna forma agresji. W ten sposób dzieci „grożą palcem moralizatora” lub „autorytetu po który pobiegną”. Równocześnie przez możliwość plotkowania zyskują uczucie przewagi, gdyż stają się powiernikami tajemnicy, która jest potężną bronią we właściwym czasie. Te typowe dla plotkarza sposoby zachowań utrzymują się w wieku dojrzałym.
Plotkarze potrzebują bliskości i intymności. Badania E. Halla pokazują, że plotkujemy w różnym oddaleniu od siebie. Najczęściej jest to od pięciu centymetrów (co oznacza „bardzo blisko siebie”, a temat to „wielki sekret”) do dziewięćdziesięciu (co stanowi „odległość neutralną”, gdzie sprawą jest „temat osobisty”). Wniosek: badania te pokazują, że plotkując, poszukujemy bliskości z innymi. Warto się zastanowić, czy poszukiwanie bliskości z innymi poprzez krzywdzenie innych to nasz cel. Może lepiej nauczyć się innych metod budowania bliskości?
Plotkarze mają problemy osobowościowe. Badania pokazują, że ludzie zajmujący się plotkami przejawiają zaniżone poczucie wartości, często postrzegają siebie jako osobę nieadekwatną w zadaniach życiowych i porównują się z innymi (w czym jestem lepszy/gorszy od innych). Ludzie tacy są szczególnie podatni na plotkarstwo. Bardziej lękliwie, ale też i starannie obserwują otoczenie. Ich wyobraźnia dopowiada więcej fantazji postrzeganych jako fakty. Jeśli jest to mój problem, taka informacja może być pomocna w podjęciu właściwych działań, podnoszących moje poczucie wartości, ważności i skuteczności, czyniąc mnie osobą mniej „zewnątrzsterowną”.
Plotkarze projektują na innych swoje obawy, lęki, przekonania i wyobrażenia. Słowo projekcja pochodzi z kina. W kinie mamy duży ekran, kabinę projekcyjną i taśmę z filmem. Gdzie tak naprawdę kręci się szpula filmu, a gdzie wyświetla się obraz? Kabina projekcyjna to nasza głowa, ekran to inni ludzie. To, czego nie akceptuje się u siebie, przenosi się na zewnątrz, przypisując te przymioty innym osobom (projektując na nich). Psycholog Thiele-Dohrman powołuje się więc na słowa Jezusa: „Jak powiesz bratu swemu: Pozwól, że wyjmę drzazgę z oka twego, a oto belka jest w oku twoim? (…) wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego”5. Autor sugeruje, żeby „wyjąć” swój problem ze swojej własnej głowy, a wtedy ujrzy się rzeczywistą prawdę o sobie i świecie. Badania dowiodły, że ludzie, którzy się nisko cenią, bardzo często widzą inne osoby w sposób groteskowo zniekształcony6. Tak więc na przykładzie własnej skłonności do plotek można się nauczyć, które moje projekcje dotyczą innych ludzi. Te projekcje mówią mi, jaki jest mój problem. Czy moim motywem jest potrzeba znaczenia/bycia kimś, chęć sukcesu, pokazanie się jako ktoś ważny i wtajemniczony w sekretne sprawy? A może jest to zemsta — chęć zaszkodzenia tym, którzy kiedyś mnie rozzłościli, oszukali, rozczarowali, zranili? Taka samoanaliza nie jest łatwa, ale wielokrotnie powtarzana doprowadzi nas do prawdy o sobie. W tym kontekście słowa Chrystusa: „I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi”7, stają się cudownym manifestem.

Wędzidło w pysk plotki

„Jeżeli przeto wkładamy koniom wędzidła do pysków, by nam były posłuszne, to kierujemy całym ich ciałem. Oto nawet okrętom, choć tak są potężne i tak silnymi wichrami miotane, niepozorny ster nadaje taki kierunek, jaki odpowiada woli sternika. Tak samo język, mimo że jest małym organem, ma powód do wielkich przechwałek. Oto mały ogień, a jak wielki las podpala”8.
Plotka kwitnie. Człowiek rozkoszuje się nią (jeśli sam nie pada jej ofiarą). Może nawet przynieść ją do domu i cieszyć się nią dalej albo też przekazać ją innym. Aby ją okiełznać i wyrwać, trzeba by dotrzeć do jej ukrytych korzeni, trzeba by zadać sobie trud, wykopać lub wyrwać jak bujnie rozwiniętą roślinę. Jednak dla wygody, a i często ze strachu, by nie pokłuć się niewidzialnymi kolcami, pozwala się jej rosnąć i kwitnąć. Tymczasem powinniśmy reagować na szkodliwe plotki. I to zdecydowanie. Ewa Błachowicz w książce Plotka w świetle teorii aktów mowy i zasad etyki komunikacji stwierdza, że „plotka przestaje być plotką, gdy na swej drodze spotka fakt. Tak jednak zdarza się rzadko”. A szkoda. Jako chrześcijanie mamy moralny obowiązek dbać o dobro innych: „Miłością braterską jedni drugich miłujcie, wyprzedzajcie się wzajemnie w okazywaniu szacunku”9. Nie powinniśmy milczeć. Amerykańska pisarka XIX wieku Ellen White uważała, że obmowa jest formą kanibalizmu. Plotkując, pożeramy bowiem szacunek, dobre imię i godność innych ludzi.
Wymowny też jest pewien obrazek. Do biura duchownego przychodzi wyznawca. Sekretarka mówi: „Pastorze, ten człowiek przyszedł wyznać grzechy sąsiada”10. Jeśli duchowny słucha plotek, to jest to już obmowa czy też jeszcze „posługa duszpasterska”? Gdzie jest granica? Czy istnieje coś takiego jak uświęcona plotka, w imię dobra innych? Nie dajmy się zwieść. Jezus dał nam dobrą radę już 2000 lat temu:
„A jeśliby zgrzeszył brat twój, idź, upomnij go sam na sam; jeśliby cię usłuchał, pozyskałeś brata swego. Jeśliby zaś nie usłuchał, weź z sobą jeszcze jednego lub dwóch, aby na oświadczeniu dwu lub trzech świadków była oparta każda sprawa. A jeśliby ich nie usłuchał, powiedz zborowi; a jeśliby zboru nie usłuchał, niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik”11. Dodajmy tylko, że poganina i celnika Pan Jezus także miłował i ratował. Dlatego mędrzec Salomon stwierdza: „Gdy twoje oczy coś zauważą, nie podawaj tego zaraz do sądu [nie mówiąc o rzeczach, których nie widziałeś — dop. autora], bo co zrobisz na koniec, gdy cię zawstydzi twój bliźni? Załatw swoją sprawę ze swoim bliźnim, lecz nie wydawaj cudzej tajemnicy, aby cię nie zelżył słuchający i nie przylgnęła do ciebie niesława”12. Najbardziej dobitne są jednak słowa Chrystusa: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”13. Czasem więc lepiej jest nabrać wody w usta i być może mały ogień języka, nie podpali wielkiego lasu. A jak głoszą hasła przy drodze: „Widzisz ogień — alarmuj!” i „Chroń las”, abyś miał gdzie wypoczywać na łonie swoich przyjaciół i znajomych. Bądź bardziej eco niż ego. Staraj się też chronić „lasy” innych ludzi, więc nie wywóź im tam „śmieci”.
I jeszcze jedno. Jeśli ten artykuł do ciebie nie przemówił, to wiem, czego w nim brakuje — być może plotki?  
Krzysztof Kudzia

1 Jk 3,8-9 BT. 2 Jr 9,4. 3 Zob. seria artykułów o mechanizmach uzależnienia w: „Znaki Czasu” 9/2010; 10/2010; 11/2010; 12/2010; 1/2011. 4 Mt 7,3. 5 Mt 7,4-5. 6 Bruner i Pestman, eksperyment z monetą, 1947. 7 J 8,32. 8 Jk 3,3-5 BT. 9 Rz 12,20. 10 Ilustracja w: A.J. Palla, Radość mimo trudności, Warszawa 2011. 11 Mt 18,15-18. 12 Prz 25,8-10. 13 Mt 7,1.

Nie mam poszanowania dla sprawiedliwości.
Kaleczę, nie zabijając.
Łamię serca i rujnuję życia.
Jestem przebiegła i złośliwa, i nabieram siły z wiekiem.
Im częściej jestem recytowana, tym bardziej mi wierzą.
Żyję i rozwijam się na każdym szczeblu społeczeństwa.
Moje ofiary są bezsilne.
Nie mogą się bronić przede mną, ponieważ nie mam twarzy ani imienia.
Nie sposób jest mnie wyśledzić.
Im bardziej ktoś się stara, tym bardziej jestem nieuchwytna.
Nikomu nie jestem przyjacielem.
Dobre imię splamione przeze mnie ni­gdy już nie będzie takie samo.
Wywracam rządy i rozbijam rodziny.
Rujnuję kariery, powoduję bezsenne noce, bóle serca i gorzki smutek.
Niewinni ludzie płaczą nocami.
Daję gazetom sensacyjne nagłówki.
Znasz mnie?
Nazywam się... plotka.

Do Sokratesa przybiegł pewien znajomy i zdyszany zaczął opowiadać:
— Słuchaj, Sokratesie, muszę ci coś powiedzieć. Twój przyjaciel...