piątek, 22 grudnia 2017

Boże narodzenie?

Jezus nie jest już małym, bezbronnym bobasem. Nie był nim nawet przed tym gdy przyszedł na świat. Był i ciągle jest Bogiem, „przez którego wszystko się stało” (J 1:3) Epizod z dzieckiem to tylko początek Jego wyrzeczenia i poniżenia na jakie zdecydował się tylko i wyłącznie po to aby oddać za nas życie jako zwykły człowiek.
Dlaczego więc świat chrześcijański nie tylko bardzo skupił się na tym jednym momencie, które (Bóg jako bezbronny bobas) nie ma żadnego konstruktywnego wpływu na nasze zbawienie (misja Jezusa rozpoczęła się 30 lat później), to w dodatku wypada w dniu przesilenia zimowego, kiedy to według pogańskich wierzeń… również czczono narodziny boga? Czy to tylko zbieg okoliczności? Przyjrzyjmy się temu bliżej, jednocześnie ciągle mając na uwadze jak sprytny i przebiegły jest szatan.
Bogiem którego narodziny obchodzono 25 grudnia było słońce, bo od momentu tego „magicznego czasu świąt” dzień staje się coraz dłuższy więc słońce zwycięża walkę z ciemnością. To odradzające się słońce symbolizowało oczywiście Lucyfera. Tego który niesie światło. Do dziś cały katolicyzm opiera się na kulcie solarnym. W Watykanie na placu św. Piotra (którego nigdy nie było w Rzymie) nie tylko wyrysowane jest pogańskie koło solarne, ale i przetransportowany prosto spod egipskich piramid potężny pogański obelisk. To zupełnie inny temat, jednak warto go poruszyć aby jeszcze bardziej uświadomić sobie, że 25 grudnia był i jest obchodzony na cześć pogańskiego boga słońce – Lucyfera, i nie ma nic wspólnego z narodzinami Jezusa, który na pewno nie urodził się w grudniu o czym wyraźnie mówi Słowo Boże.
Podsumowując. Te święta obrażają Boga i to podwójnie. Po pierwsze przedstawiając w postaci bezbronnego dziecka potężnego Pana panów i Króla królów jakim jest w tym momencie Jezus. Po drugie przypisując Mu datę narodzin w dniu, gdy długo przed Chrystusem obchodzono tę datę jako narodziny największego wroga naszego Zbawiciela jakim jest Lucyfer!
Czy to jest droga jaką polecił nam iść Jezus? Jeśli tak, gdzie wspomniał o tym w swoich słowach które nam pozostawił? Ja takich słów nie znalazłem w Biblii. Znalazłem natomiast inne które odnoszą się do tego tematu:
„Tego, co czynią w ziemi egipskiej, w której mieszkaliście, nie czyńcie. Tego, co czynią w ziemi Kanaan, do której was wprowadzę, nie czyńcie. Nie będziecie postępować według ich obyczajów. Będziecie wypełniać moje wyroki, będziecie przestrzegać moich ustaw, aby według nich postępować. Ja jestem Pan, Bóg wasz!” (Kpł 18:3)
„Nie będziecie postępować według obyczajów narodu, który wypędzam przed wami. Ponieważ wszystkie te rzeczy czynili, napełnili Mnie obrzydzeniem. ” (Kpł 20:23)
„I znosicie słowo Boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie” (Mk 7:13)
Więc może obchodzisz te pogańskie rytuały sięgające długo przed Jezusem tylko aby zadowolić swoją rodzinę?
„ Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.” (Mt 10:37)
Kochani, droga za Bogiem nie jest łatwa, a Jego lud ma iść Jego śladami i wyraźnie odróżniać się od pogańskiego świata. Jezus wędrował do grzeszników, ale nigdy nie brał udziału w ich pogańskich rytuałach. Pamiętajmy o tym.
„Po tym właśnie poznajemy, że jesteśmy w Nim. Kto twierdzi, że w Nim trwa, powinien również sam postępować tak, jak On postępował.” (1J 2:6)
Czy Jezus obchodził swoje urodziny w dniu zimowego przesilenia? Nie.
Czy apostołowie obchodzili Jego urodziny w dniu zimowego przesilenia? Nie.
A więc co powinni zrobić uczniowie Jezusa zgodnie z powyższymi fragmentami Pisma Świętego i znajomością pogańskich praktyk związanych z tym dniem?
„Przeto wyjdźcie spośród nich i odłączcie się od nich, mówi Pan, i nie tykajcie tego, co nieczyste, a Ja was przyjmę ” (2Kor 6:17)
__________________________________________
 💖

czwartek, 21 grudnia 2017

MESJASZ A RÓŻNE RELIGIE



Mesjasz a rozne religie

Judaizm
Izaj. 9:5-6
 5. Albowiem dziecie narodzilo sie nam, syn jest nam dany i spocznie wladza na jego ramieniu, i nazwa go:
Cudowny Doradca, Bog Mocny, Ojciec Odwieczny, Ksiaze Pokoju.
 6. Potezna bedzie wladza i pokoj bez konca na tronie Dawida i w jego krolestwie, gdyz utrwali ja i oprze na prawie i sprawiedliwosci, odtad az na wieki. Dokona tego zarliwosc Pana Zastepow.
 (BW) VII w p n e

Chrzescijanstwo
 Ew Mat 18- 25.
 18 Z narodzeniem Jezusa Chrystusa bylo tak. Po zaslubinach Matki Jego, Maryi, z Jozefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazla sie brzemienna za sprawa Ducha Swietego.
19 Maz Jej, Jozef, ktory byl czlowiekiem sprawiedliwym i nie chcial narazic Jej na znieslawienie, zamierzal oddalic Ja potajemnie.
 20 Gdy powzial te mysl, oto aniol Panski ukazal mu sie we snie i rzekl: "Jozefie, synu Dawida, nie boj sie wziac do siebie Maryi, twej Malzonki; albowiem z Ducha Swietego jest to, co sie w Niej poczelo.
21 Porodzi Syna, ktoremu nadasz imie Jezus, On bowiem zbawi swoj lud od jego grzechow".
22 A stalo sie to wszystko, aby sie wypelnilo slowo Panskie powiedziane przez Proroka:
23 Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, ktoremu nadadza imie Emmanuel, to znaczy: "Bog z nami".
24 Zbudziwszy sie ze snu, Jozef uczynil tak, jak mu polecil aniol Panski: wzial swoja Malzonke do siebie,
 25 lecz nie zblizal sie do Niej, az porodzila Syna, ktoremu nadal imie Jezus.
 (BW) I w n e

Islam
"I oto powiedzieli aniolowie:
 'O Mario! Zaprawde, Bog wybral ciebie i uczynil cie czysta, i wybral ciebie ponad kobietami swiatow.
O Mario! Bog zwiastuje ci radosna wiesc o Slowie pochodzacym od Niego, ktorego imie Mesjasz, Jezus, syn Marii.
On bedzie wspanialy na tym swiecie i w zyciu ostatecznym i bedzie jednym z przyblizonych. I bedzie przemawial do ludzi juz w kolysce, a takze jako maz dojrzaly;
 i bedzie wsrod sprawiedliwych.'Ona powiedziala:'O Panie moj! Jakze bede miala syna, skoro nie dotknal mnie zaden mezczyzna?'
 Powiedzial: 'Tak bedzie! Bog stwarza to, co chce ! Kiedy On decyduje o istnieniu jakiejs rzeczy, to tylko mowi:'Badz!' - i to staje sie."
 (Koran 3: 42, 45-47)  VII w n e ....

Zaratusztranizm
W Starej swietej perskiej Awescie opisana jest koncepcja, wg ktorej Zaratusztra - Zoroaster ( dzis nie ma wiadomo dokladnie kiedy zyl perski prorok .... czas to od 1500 do 600 lat p n e )
nie umarl smiercia naturalna, lecz swiadomie zanurzyl sie w wodach jeziora Kasaoja w Pamirze Bezposrednio przed dniem Sadu Ostatecznego do jeziora tego ma wejsc dziewica, zostac cudownie zaplodniona nasieniem Zaratusztry i urodzic Saoszjanta czyli mesjasza, ktory poprowadzi zastepy sprawiedliwych do ostatecznej walki ze zlem.
W tzw. nowej Awescie, napisanej ok. 630 r. p.n.e., zwanej tez Awesta Pahlawijska, fragment opisujacy nadejscie mesjasza tak "
 dziewica ma byc zaplodniona Duchem Swietym i urodzic syna samego Dobrego Boga Ahury Mazdy, ( Madry Pan )
 ktory bedzie jednoczesnie czlowiekiem i Istota Swietlista". - slawni Medrcy - krolowie czyli Magowie ktorzy szukali Nowego krola Izraela z ewangelii Mat... mogli byc wyznawcami Zaratusztranizmu ....

Kiedy urodzil sie Jezus ....
 Jezus nie urodzil sie 25 grudnia, choc wiekszosc chrzescijan obchodzi ten dzien jako Boze Narodzenie.Przeciwko temu przemawia nieprzypadkowa zbieznosc z najwiekszym poganskim swietem obchodzonym w starozytnosci 25 grudnia.Pora deszczowa i niskie temperatury nie sprzyjaly wypasowi owiec, a Ewangelie podaja, ze w czasie narodzin Jezusa pasterze byli noca z owcami na polu. Ponadto, musielibysmy posadzic pragmatycznych Rzymian o przeprowadzenie spisu ludnosci w deszczowym grudniu, ktory nie sprzyjal podrozowaniu.
 Typologia i chronologia biblijna wskazuja na inna date narodzin Jezusa, a mianowicie na wczesna jesien, a scislej na przypadajace wtedy Swieto Szalasow.

Chrzescijanie w pierwszych wiekach nie obchodzili narodzin Jezusa 25 grudnia.Spekulacje na temat daty narodzin Jezusa zaczely sie w literaturze chrzescijanskiej na poczatku III wieku.
Nie ma dowodu, aby przed IV wiekiem ktorys z Ojcow Kosciola sugerowal swiecenie 25 grudnia. Pierwsza wzmianka o swieceniu 25 grudnia pochodzi z 336 roku (Kalendarz Filokalianski), a pierwsze nabozenstwo Bozonarodzeniowe celebrowal dopiero papiez Sykstus III w 435 roku.Nie przypadkiem w IV wieku papiez Juliusz I wprowadzil swieto Bozego Narodzenia w miejsce poganskiego swieta ku czci Niezwyciezonego Boga Slonca (Sol Invicti). W tym samym wieku, za sprawa Konstantyna Wielkiego chrzescijanstwo stalo sie religia panstwowa w Imperium Rzymskim, co sprawilo, ze poganie zaczeli powiekszac szeregi chrzescijan, dlatego ze im sie to oplacalo, wnoszac z soba poganskie zwyczaje i swieta, w tym 25 grudnia.

 Wazne Proroctwo - 2300 Dni Lat proroczych ksiega Daniela ... O Mesjaszu i sadzie oraz lasce .... (od 457 r p ne do 1844 r ne )
Z biblijnego punktu widzenia znacznie wazniejsza od daty narodzin Jezusa byla data rozpoczecia Jego dzialalnosci mesjanskiej, na ktora wskazal starotestamentowy prorok Daniel DAN. 9,25-26.
 Zapowiedzial on, ze Mesjasz rozpocznie dzialalnosc po okresie 69 tygodni (483 lat) od wydania dekretu o odbudowie swiatyni DAN. 9,25-26, a zakonczy ja trzy i pol roku pozniej DAN. 9,27.
 Dekret o odbudowie swiatyni, ktory w pelni wszedl w zycie, wydal krol perski Artakserkses I (464-424) jesienia 457 r. p.n.e. EZDR. 7,7. Liczac 483 lata od 457 r. p.n.e. dojdziemy do 27 roku n.e. i tu mamy chrzest Jezusa w Jordanie udzielony przez Jana Ch ....
A potem mamy ponad 3 lata i rok smierci Jezusa wiosna 31 r ne a pozniiej trzy lata szczegolny  czas laski dla Jerozolimy do 34 r ne ( koniec 70 tygodni 490 lat ... proroczego okresu czasu tylko dla Izraela ) ... Ap Pawel zaczyna glosiec ewangelia tez i poganom czas laski dla swiata do czasu sadu swiata i tradycyjnego kosciola .... Poczatek Czasu Sadu Bozego dla swiata i tradycyjnego kosciola w 1844 r ne ( Duzy postep cywilizacji i wielkie zmiany na swiecie w kazdej dziedzinie zycia ... Upadek tradycyjnych wartosci ale tez rewolucje i wojny na calej ziemi oraz wielkie  gloszenie ewangelii np powstanie ruchu drugiego Adwentu i Towarzystw Biblijnych czy Ruchow Biblijnych np. Kosciola ADS majacego szczegolne poselstwo ewangelii na  ten czas) ponowny czas laski dla swiata az do powrotu Jezusa !

Ciekawostka - Swiety KRK Mikolaj z Kuzy (sredniowieczny filozof, teolog, matematyk, dyplomata kardynal ) tez badal proroctwa Daniela i uznawal zasade dzien za rok twierdzil ze po 1844 r kosciol sie odnowi podobnie uwazal wieszcz Adam Mickiewicz czytaj "Dziady"  .... Adwentyzm podaje, iz kluczem do zrozumienia okresow proroczych z ksiegi Daniela oraz Apokalipsy jest tzw. zasada "dzien za rok" oparta na tekstach biblijnych: Lb 14,34 oraz Ez 4,6. ....
Kiedy zyl Jezus ....
Wedlug dzisiejszej wiedzy historyczno-biblijnej Jezus urodzil sie jesienia w latach  8 - 5 r p n e a zmarl  na wiosne w latach 30 - 33 r n e .Herod Wielki zmarl na wiosne 4 r p n e
 a Poncjusz Pilat byl prokuratorem Judei w latach 26 - 36 n e ,  wedlug ewangelii Luksza Jezus przyjal chrzest od Jana Ch w 15 roku panowania cesarza Tyberiusza ( czyli w roku 27 lub 29 r n e
  byl to na pewno 15 rok panowania cesarza Tyberiusza ale nie jest pewne czy to bylo 27 czy 29 r n e bo sa dwie mozliwe daty objecia wladzy przez tego cesarza
gdyz Tyberiusz dwa lata panowal razem z cesarzem Augustem )  w wieku okolo 30 lat nie oznacza to jednak ze nie mogl miec kilka lat wiecej bo nie jest napisane mial lat 30 .

Boze Narodzenie tak czy nie ....
Jezus nie urodzil sie 25 grudnia, ale czy tradycja wspominania narodzin Mesjasza jest zla sama w sobie?
 Wydaje sie, ze nie.Lepiej, ze mowi sie o narodzinach Zbawiciela w grudniu, niz gdyby nie mowilo sie o nich wcale, albo gdyby mowilo sie wtedy o narodzinach boga slonca, jak kiedys...
A jak dzis chrzescijanie... obojetnie czy lub nie ...obchodza swieta.. moga przypomniec swiatu prawdziwy sens i cel swiat Bozego Narodzenia... oto chyba dobra odp...
na to pytanie dla wszystkich zob "Jezus Chrystus najwiekszy dar Boga " http://vimeo.com/56197586   oprocz ciekawego przeslania, piekna muzyka ... prosba podaj to dalej -:)

Zrodla tego opracowania to rozne ksiazki i pisma oraz rozne strony religijne oraz historyczne itp. ...

Spokojnej Soboty ( i Wesolych Swiat dla tych co  swietuja teraz pamiatke  pierwszego przyjscia Syna Bozego Jezusa Chrystusa ! ) pozdrawiam ! Tomasz G z rodzina

Ps :

Tradycje i koscioly ...
Choinka jest z Niemiec... to zwyczaj ewangelicki ...jak glosi legenda Marcin Luter ( zyjacy 500 lat temu ) a zrobil ja pierwszy raz dla swoich dzieci jako pamiatke drzewa z raju ... KRK dlugo walczyl z choinka dlatego np w Hiszpanii i tp krajach najwazniejsza jest szopka ( pierwszy zrobil szopke sw Franciszek XIII w ) do Polslski choinka przyszla w XIX w w czasie zaborow ( duzo religii mialo kult swietych drzew, moze to pamiec o drzewie zywota z Biblii )  a wigilia to zwyczaj slowian ... jest to uczta dla przodkow i pozegnanie starego roku stad 12 potraw czyli jedna na kazdy miesiac .....

 K ADS a BN...
W doktrynie Kosciola Adwentystow Dnia Siodmego uznaje sie jedno cotygodniowe swieto – szabat - sobota a wiec Kosciol ADS nie nakazuje ani nie zakazuje obchodzenia swiat grudniowych, poniewaz w roznych religiach i kulturach maja one rozne nazwy, praktyki i zwyczaje ...Kosciol ADS pozostawia sumieniu wyznawcow branie udzialu w praktykach, ktore nie stoja w sprzecznosci wobec biblijnych zasad wiary ....

 kazanie pastor Ryszarda J .... Czy Jezus narodzil sie w Tobie  ?

https://www.youtube.com/watch?v=6OXkoTpbATo
Autor Tomasz  Grzesikowski

 


  







piątek, 17 listopada 2017

CZY ROZUMIEMY TAK NAPRAWDĘ W JAKIM ŚWIECIE ŻYJEMY?



Czy rozumiemy tak naprawdę, w jakim czasie żyjemy? Czy na pewno zdajemy sobie z tego sprawę?
W niniejszym artykule, który został zredagowany na podstawie wykładu „Fałszywy prorok, babiloński ogień” zaprezentowanym przez niemieckiego adwentystę Timo Hoffmann’a, opublikowanego 30 października 2017 (link:https://www.youtube.com/watch?v=y8-WkpmoSXw) chciałabym zapoznać wszystkich miłujących przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa w wydarzeniami, które działy się w tzw. „ekumenicznym” świecie, wydarzeniami za którymi stoją oprócz przedstawicieli Watykanu, tacy ludzie, jak Kenneth Copeland oraz Tony Palmer. Postacie te są z pewnością znane wielu z nas. Dla osób, które nie znają Kenneth’a Copelanda parę słów o nim. Jest to amerykański pisarz, były muzyk, mówca i teleewangelista neocharyzmatyczny. Założyciel Kenneth Copeland Ministries, jest zwolennikiem „ewangelii sukcesu”. Jest bardzo interesującą postacią, gdyż tworzy on pomost pomiędzy „dworem” papieskim, a prezydentem Donaldem Trumpem, gdzie jest głównym doradcą w sprawie jedności kościoła z państwem. Sam siebie uważa za „proroka”. Twierdzi, że nigdy wcześniej ewangeliccy protestanci nie mieli tak wielkiego wpływu na prezydenta Stanów Zjednoczonych, jak właśnie za czasów Donalda Trumpa.
Osoby, które znają angielski mogą obejrzeć jego wypowiedzi, pomimo narracji niemieckiej.
Zobaczymy, że to, co zostanie tutaj przedstawione, ma niewątpliwie ogromne, wręcz kolosalne znaczenie dla ludu Bożego oczekującego powtórnego przyjścia Chrystusa. Jeśli studiujemy prorocze słowa nie możemy przejść obojętnie wobec ostatnich wydarzeń, a w szczególności ostatniego, który odbył się pod koniec października 2017 roku w mieście Kansas. Słowo Boże wyraźnie daje nam do zrozumienia, że ostatnie wydarzenia na świecie będą następować jedno po drugim bardzo szybko i nagle, co zresztą spróbuję wykazać w dalszej części tego artykułu. Jednocześnie sądzę, że wielu z nas zda sobie naprawdę sprawę, jak pilna jest obecnie potrzeba szukania Jezusa i być z Nim w pełnej harmonii oraz żyć zgodnie z Jego wolą.
Niniejszy artykuł w głównej mierze ma na celu pokazanie „historii” ostatnich lat w jednoczeniu się kościołów chrześcijańskich i protestanckich oraz w dążeniu do połączenia państwa z „jednym” kościołem (rzymskim), a tym samym ukazać nam jak blisko stoimy przed zawiązaniem tzw. potrójnej koalicji, o której mówi nam Słowo Boże w Obj. 16,13-14. Tak więc ewidentnie widać, że te trzy tzw. „big player”, a więc trzy decydujące moce są już gotowe, aby ostatecznie wszcząć walkę ze świętymi i Bogiem Wszechmogącym. Zobaczymy bardziej wyraźnie, jak goją się stare rany, a rana zadana papiestwu jest o krok od całkowitego zagojenia, jeśli by nie rzecz wygojona. Ten krok jest już bardziej mierzony w miesiącach niż latach. Wszystko dokładnie tak, jak zostało zapowiedziane przez apostoła Jana oraz innych pisarzy biblijnych. Również Ellen White w swojej książce „Wielki Bój” pisała, że protestanci Stanów Zjednoczonych będą pierwszymi, którzy podadzą rękę spirytyzmowi, podadzą i uścisną rękę rzymskiej mocy. Czas bez wątpienia pędzi coraz szybciej.
To tytułem wstępu, przejdźmy do konkretów.
Większość z nas za pewne wie, że w 1999 roku przedstawiciele katolickiego i luterańskiego kościoła zgromadzili się w Augsburgu w Niemczech i podpisało dokument dotyczący wspólnego zrozumienia nauki o usprawiedliwieniu z łaski przez wiarę, aby tym samym wspólnie zażegnać trwający od stuleci konflikt, wszelki spór i nieprozumienia, konflikt, który zapoczątkował sam Marcin Luter oraz w dalszej mierze reformacja, aby znów stworzyć jedną drogę dla przebaczenia i uznania darów ducha Świętego, jakie są udzielane ciału Chrystusowemu. Oficjele wspólnie zdeklarowali, że jedynie dzięki łasce przez wiarę w dzieło zbawienia dokonanego przez Chrystusa, a nie przez własne uczynki jesteśmy przyjęci przez Boga i otrzymujemy Ducha Świętego, który odnawia nasze serca i uzdalnia nas do czynienia dobrych jego uczynków. Zaznaczyć trzeba, że to wspólne wyznanie wiary, a dokładnie ze strony papiestwa nijak się ma do samej tradycji rzymsko-katolickiej, ale to już nie zostało przez naszych braci luteran uwzględnione. Niewielu z nich zdaje sobie sprawę, jak bardzo był to zwodniczy dokument, ale to już inny temat. Był to pierwszy krok w kierunku ekumenii i jednocześnie otworzyło to drzwi do dalszych rozmów i dalszego dialogu ekumenicznego. Nie będę tego omawiać w szczegółach, gdyż sądzę, że wielu z nas ma tego świadomość i samo to ówczesne spotkanie nie jest meritum tego artykułu.
Pomijając istotne kwestie dotyczące podpisania różnych innych dokumentów „ekumenicznych ”przez przedstawicieli innych wyznań w celu poprawienia wzajemnych stosunków między nimi a kościołem rzymskim, przejdźmy do następnego ważnego wydarzenia, które odbyło się dopiero w 2014 roku, a więc około 15 lat później. Sądzę, że wielu z nas również zna dokładnie treść tego spotkania, na którym Kenneth Copeland wraz z nieżyjącym już Tony Palmerem zapowiedzieli koniec reformacji, że nie ma już protestu, a więc nie ma już protestantów. Transmisję z tego wydarzenia oglądał sam papież Franciszek i jeśli są wśród nas tacy, którzy nie widzieli tej transmisji zapraszam do zapoznania się się z nią nahttps://www.youtube.com/watch?v=hN9dnSwVDTQ. Nadmienię tylko kilka istotnych myśli, które wówczas zaprezentował Tony Palmer: Protest się zakończył. Nie ma już protestu, a więc nie ma już protestantyzmu. Wasz protest, a więc w tym wypadku nasz, również się zakończył, i jeśli tego nie wiesz, to powinieneś o tym się dowiedzieć. Protestu ma już nie być. Wszyscy jesteśmy katolikami. Stwierdził on także, że różnorodność jest od „boga”. Wielu z nas zna ten slogan z ław kościelnych, gdzie od dłuższego już czasu tłoczy nam się tzw. różnorodność w jedności, która nie jest niczym innym, jak popieraniem ruchu ekumenicznego i przygotowywaniem nas na to tak ważne wydarzenie, jakim jest zjednoczenie się chrześcijan w imię tzw. „miłości”. Dodał on również, że to wzajemna miłość nas łączy; nauki i doktryny nie powinny stać nam na tej drodze do jedności. Należy je usunąć. Jedyne czego potrzebujesz to miłości do „boga” (rzecz jasna nie opartej na posłuszeństwie jego naukom), wszystko, czego potrzebujesz, to akceptacji, że Jezus mieszka w tobie, a sam „bóg” chce usunąć wszelkie doktryny i nauki, gdyż duch podziału nie jest od niego. Zapominają jednak przy tym, że sam Jezus powiedział w Mat. 10,34 – „Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokoju, lecz miecz”.
Jednak niecałe trzy lata później, a więc dokładnie w czasie obchodzenia przez protestantów 500 lat reformacji, odbyło się jak sam Kenneth Copeland twierdzi najważniejsze wydarzenie w całej tej historii, mianowicie między 24 a 26 października br. w mieście Kansas spotkanie pod nazwą „Kairos 2017” i jest to wydarzenie, które dla nas adwentystów powinno być również istotne i ważne. Wydarzenie to zapowiadał już w trzy lata wcześniej. Nadmienię tutaj, że sam tytuł tego spotkania nie jest przypadkowy i ma bardzo głęboki sens. Kairos w języku greckim oznacza „odpowiedni czas”.
Podczas spotkania Kenneth Copeland dość wyraźnie zasygnalizował, że nie ma już tzw. „protestującego” kościoła, a duch podziału będący przyczyną wszelkich nieszczęść, konfliktów, sporów, czy wręcz wojen religijnych to duch diabelski. Proszę zwrócić uwagę, że nie powiedział on „protestanckiego” kościoła, tylko „protestującego” kościoła, co ewidentnie daje do zrozumienia, że kościół ten jest kościołem protestującym, a więc takim, który walczy i tworzy podział w kościele. Protestujący przeciwko komu lub czemu? Najwyraźniej przeciwko duchowi jedności, pokoju, braterstwa, miłości, a w rezultacie przeciwko duchowi Świętemu.
Hasłem przewodnim tego spotkania był tekst z Ewangelii Jana 13,35, gdzie Jezus mówi: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie”. Kenneth Copenland stwierdził, że wśród ludzi pełnych miłości (chodzi rzecz jasna o katolicką brać) zostaliśmy my protestanci nazwani „protestującymi”. Czy nie jest to zastanawiające, że poprzez tą jedną wypowiedź praktycznie rzecz biorąc wyśmiał cały ruch protestancki i wykazał jakoby protestanci byli ludźmi bez miłości? Zrobił to bardzo, bardzo, bardzo zręcznie.
Jak dalej twierdzi, powodem, dla którego wszyscy mamy się zjednoczyć jest dokładnie nauka o usprawiedliwieniu łaski przez wiary, a więc to, co początkowo zapoczątkowało cały ten twór „ekumeniczny”. To właśnie było największym zwiedzeniem, które dokonało się w 1999 roku wraz z podpisaniem dokumentu przez katolickich i protestanckich liderów, by dać okazję ku dalszym następującym po sobie wydarzeniom. Następnie udowadnia on wręcz, że zrozumienie nauki o usprawiedliwieniu z łaski przez wiarę dokonało się w wierze, choć tak naprawdę nigdy nie było to powodem podziału, gdyż od dawna te dwie strony rozumiały to w identyczny sposób. A to ciekawe. O ile mi wiadomo, kościół rzymski do dnia dzisiejszego promuje zbawienie przez uczynki i nic w tym względzie się nie zmieniło od czasów reformacji. Nie wątpię, że rzymski kościół nie zna prawdziwej nauki o usprawiedliwieniu z łaski przez wiarę, ale teoria mija się z praktyką wśród zaleceń dla wiernych tego kościoła. Wspólne zrozumienie dokonało się więc w wierze po wielu, wielu modlitwach i wołaniach do „boga”. Teraz nadszedł więc czas, aby Duch Święty chwycił ducha podziału, chwycił go za gardło i cisnął nim pod stopy „ludzi wiary”. Teraz jest czas, by zniszczyć tego ducha podziału. Skoro więc Jezus zapowiedział miecz a nie pokój, podział a nie jedność dla imienia Jego, to duchem, którego oni chcą zniszczyć i podeptać, jest sam duch Chrystusowy. Suma sumarum wynika z tego jednoznacznie, że reformacja była spowodowana przez ducha podziału, a nie ducha Świętego, to nie duch Święty prowadził takich ludzi jak Luter i innych mężów wiary w okresie przebudzenia religijnego. Byli więc oni opętani duchem podziału! To co jeszcze tutaj ma ogromne znaczenie, to to, że z wypowiedzi Kennetha Copenland’a jasno wynika, że jeśli szukasz jedności z Watykanem to jesteś prowadzony duchem Świętym, a jeśli tego nie czynisz powinieneś zadać sobie pytanie jaki duch jest w tobie. Jeśli nie masz ducha tej jedności, ducha tej miłości, którą znaleźć można również w Watykanie to jesteś człowiekiem, który burzy pokój i nie miłuje Boga i ludzi. A co Biblia mówi na temat miłości? W Jana 14,15 czytamy wyraźnie „Jeśli mnie miłujecie przykazań moich przestrzegać będziecie", tak więc miłość łączy się z posłuszeństwem, to znaczy, że miłość, która tutaj jest ostatecznie promowana, swoje źródło ma w spirytyzmie, mianowicie miłość, bez posłuszeństwa. Musimy więc sobie postawić pytanie jakiego ducha Copenland rzeczywiście spotkał w Watykanie?
Na szczególną uwagę zasługuje również fakt, że całe to poruszenie zostało zapoczątkowane przez tego ducha „jedności”, tego ducha „miłości”, tak więc duch, którego spotkał on w Watykanie jest ostatecznie tym duchem, który doprowadził do spotkania „Kairos 2017”.
Podczas spotkania głos zabrali także tacy ludzie jak Bruno Ierullo, Mateo i Ron, którzy obecnie podejmują misję głoszenia na całym świecie zakończenie protestu. Podróżują więc po świecie, aby przynieść pojednanie i zjednoczenie ciała chrystusowego oraz przebudzenie, a punktem kulminacyjnym ma być rok 2018, szczególnie w dniach 24-26 października, aby zjednać sobie Amerykę i wszystkie narody dla „boga”. I tak, jak podczas obchodów 99 rocznicy niepodległości Polski, nacjonaliści maszerowali z transparentem, na którym widniał napis: „My chcemy boga”, tak i oni będą nawoływać Amerykę, a w ślad za nią, wszystkie narody, aby zjednoczyły się dla „pana”, gdyż podzielony kościół nie może uzdrowić podzielonej Ameryki i podzielonych narodów!
I to jest sedno całości. Sedno całości tego całego ruchu jest przyprowadzenie narodów do „boga”. Jak to się ma stać. To całkiem jasne. "Kairos 2017" stoi za zjednoczeniem kościołów i zniesieniem protestantyzmu.
Czy zrozumiałeś, drogi czytelniku, że Kairos 2017 jest przedostatnim krokiem do utworzenia bezbożnej koalicji, która swoje zakończenie może mieć w następnym roku? Rok 2018 ma być rokiem pod hasłem „ducha świętego i… ognia! I tutaj kłania się tekst z biblii, zapisany w Obj. 13,13 – „I czyni wielkie cuda, tak że i ogień z nieba spuszcza na ziemię na oczach ludzi.”
Poselstwo więc tego spotkania jest bardzo jasne. Aby Ameryka mogła być jeszcze uratowana, musi dojść do jedności kościołów. Pytanie za jaką cenę? Co z ludźmi, którzy mają inne biblijne przekonanie i nie mogą brać udziału w tym ruchu, ponieważ wyraźnie występuje to przeciwko Słowu Bożemu. Kiedy czytamy Jana 17 widzimy wyraźnie, że Jezus nie tyle modlił się o jedność, lecz bardziej przestrzegał nas przed fałszywymi braćmi, wilkami w owczej skórze, którzy mają jeden cel – cel Judasza. Mają swoje plany na przyszłość. Wszyscy znamy Judasza, syna zatracenia, który miał swoją wizję na zwycięstwo Chrystusa. Jest jeszcze inne miejsce w biblii, gdzie czytamy o synu zatracenia, człowieku grzechu i zdrajcy naszego Pana Jezusa Chrystusa. Mowa tu oczywiście o 2 Tes. 2,3-4. W tych nowoczesnych przebudzeniach, które mają ostatnio miejsce nie tylko wśród innych protestanckich kościołach, ale, co z przykrością stwierdzam, również w naszym kościele, nie opartych o biblijne przesłanie lecz ewangelię ludzką, martwą ewangelię coraz wyraźniej widać ducha „jedności”. Nie mówimy już o nawróceniu, o uświęceniu, wszystko kręci się wokół muzyki i emocji, wokół splendoru i „zabawy”. I widzimy jak ten kościół się jednoczy, ale nie w imię Prawdy, lecz w imię człowieka grzechu, zdrajcy Judaszowego, mającego swoją wizję kościoła, w którym jego chrystus będzie zasiadał.
Na spotkaniu 2018 mają być wszyscy liderzy kościołów. Powtarzam wszyscy. Wszyscy. Tam ma się dokonać namaszczenie narodów, tam ma się dokonać spuszczenie ognia. Tak, spuszczenie ognia. Tam ten „demon” kościoła protestującego ma ostatecznie upaść. Zostać zniszczony. To tam ma nastąpić przewrót w świecie religijnym. To tam mogą wypełnić się słowa drugiego anioła z Obj. 14,8 – „Upadł, upadł wielki Babilon, który napoił wszystkie narody winem szaleńczej rozpusty.”
Tak więc, co tam ostatecznie upadnie? Wielki Babilon.
I to jest czas anioła, który głosi „I usłyszałem inny głos z nieba mówiący: Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające”. To jest czas na wzniesienie wysoko sztandaru poselstwa trójanielskiego i zaniesienie go do wszystkich ludzi na całym świecie, w naszym kraju. „Wyjdźcie z niego” to poselstwo, które powinno nam towarzyszyć w następnym roku obok poselstwa „Bójcie się Boga”. To jest też czas na poselstwo „Tu się okaże wytrwałość świętych, którzy strzegą przykazań Bożych i wiary Jezusa Chrystusa”. To jest czas, to nasze „kairos”, by odrzucić wszelkie wino Babilonu, to jest czas dany nam, by podjąć decyzję, po której stronie chcemy stanąć. To jest czas gorliwej modlitwy i wołania do Boga, by wyratował nas w świetle nadchodzących prześladowań.
Czy zdajemy sobie z tego sprawę?
Podczas spotkania, które ma się odbyć za rok, w 2018 roku ostatecznie ma być powalony na ziemię „duch podziału”. To co ma tam zostać powalone na ziemię to duch Święty, to duch Chrystusowy! I jak długo jeszcze nam do utworzenia obrazu bestii? Popatrzmy na szybkość z jaką te wszystkie wydarzenia się dokonują. Coraz szybciej, w coraz krótszym czasie.
Jesteśmy w przede dniu prześladowania za wiarę. Głośmy poselstwo trójanielskie. To nie jest już czas na „bawienie” się w kościół, to nie jest już czas na muzykę pełnią „uduchowienia”, czas na miłą atmosferę w zborze, czas na „przyjemne” kazania, w których Słowa Bożego jest jak na lekarstwo, gdyż coraz częściej przypominają nam one opowiadania biblijne niż czyste nauki biblijne. To nie jest czas na kadzenie, lecz czas, by przebudzić nasz lud, obudzić śpiące panny i modlić się o lud Boży na całym świecie, abyśmy w Chrystusie zwyciężyli moc nieprawości.
Chciałabym zrobić niewielką dygresję, która jak się okaże jest ściśle związana z całością artykułu i wyłoni jeszcze jeden istotny szczegół. Otóż zanim kardynał Bergolio (papież Franciszek) został głową kościoła rzymskiego w 2013 roku, kilka lat wcześniej miał miejsce pewien incydent, o którym mówi Wesley Campell, ewangelicki protestant. Razem z „rzekomą” protestancką prorokinią spotkał się on z kardynałem Bergolio kilka lat wcześniej. Miała ona poselstwo od „boga”, które brzmiało następująco: Zostaniesz głową „mojego kościoła”, zostaniesz wyniesiony na urząd papieski, gdyż twoja pokora zostanie nagrodzona.
Warto zwrócić uwagę na jedną istotną rzecz. Ta protestancka kobieta powiedziała temu katolickiemu kardynałowi, że kościół, katolicki kościół jest „bożym” kościołem.
Kiedy myślimy o protestantyzmie, to protestantyzm jest za kościołem bez papieża, oznacza to, że Wesley Campell wyraźnie dał sygnał, dal wyraźną wiadomość, że protestanci zostaną rzekomo wykorzystani przez „boga”, ażeby pokazać, że katolicki kościół, jest kościołem, który ustanowił „bóg”, a jego głową ma być „papież” Jaki to więc „bóg” przemawiał przez usta tej rzekomej prorokini? I jaki duch jest za tymi, którzy jednają się z Watykanem? Biblia wyraźnie zaznacza, że głową kościoła jest Chrystus!
Podsumowując. Większość kościołów nie wie, że protest się zakończył, zadaniem Kennetha Copelanda i innych jest zaniesienie tego poselstwa na cały świat. Ich zamierzeniem jest „spuszczenie ognia z nieba” w roku 2018, aby spalić plewy tej ziemi. Baranek przemówił jak smok!
Tak więc stoimy u progu wielkich prześladowań. U progu łamania sumień, gwałtów i przemocy w imię fałszywej religii. Nie wiem, ile Kenneth Copeland napił się babilońskiego wina, ale to co jest dla nas najważniejsze, to to, byśmy i my nie upoili się nim, a w rezultacie odpadli od wiary. Módlmy się, gdyż czas jest bliski. Głośmy poselstwo, gdyż są jeszcze ludzie, którzy tak jak my oczekują Pana.
Czy nie odczuwamy potrzeby mając te wszystkie rzeczy przed oczami i pełne zrozumienie proroctw, by zanieść światu ostatnie ostrzeżenie. To będzie trudny i mozolny czas, będziemy posądzani o brak miłości, o zakłócanie porządku, szerzenie nienawiści, ale wierzmy, Chrystus zwyciężył świat.
Autor Renata Sztuka 

niedziela, 15 października 2017

NIEWOLNIK

Niewolnik

   Pewnego dnia Jezus powiedział do Żydów: "Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie, i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi". I chociaż w tym samym czasie oczekiwali Mesjasza, który uwolni ich spod panowania Rzymu i doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że stracili swoją niepodległość i stali się poddanymi pogańskiego cesarza, to w rozmowie z Jezusem ich duma kazała im odpowiedzieć: "Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy u nikogo w niewoli". Powiedzieli to tak, jakby to nie oni przez siedemdziesiąt lat znajdowali się w niewoli w Babilonie, a obecnie byli niepodległym państwem. Ciekawe jest to, że z pełnym przekonaniem mówili rzeczy, które były niezgodne z prawdą. Obecność Rzymian była widocznym dla każdego dowodem utraty niepodległości przez Żydów, a mimo to chcieli przekonać Jezusa, że nigdy nie byli u nikogo w niewoli. I chociaż Jezus mówił im o innym rodzaju zniewolenia, to ich niezrozumienie słów Chrystusa w niczym nie ich usprawiedliwia. Prawdziwym powodem ich zaślepienia było odrzucenie Jezusa jako ich Zbawcy i Mesjasza. Z powodu swojej dumy i egoizmu nie chcieli zaakceptować Jezusa, który nie odpowiadał ich wyobrażeniom o Mesjaszu. Coraz bardziej oczywiste dowody wskazujące, że Jezus jest Synem Bożym, były przez nich odrzucane, co powodowało coraz większą ślepotę i uzależnienie od szatana. Nie pamiętali o słowach Izajasza, który powiedział: "Wasze winy są tym, co was odłączyło od waszego Boga, a wasze grzechy zasłoniły przed wami jego oblicze, tak że nie słyszy" (Iz 59,2). 

   Kiedy człowiek za wszelką cenę, wbrew oczywistym faktom, nie chce przyznać się do błędów, kiedy z powodu dumy woli raczej brnąć coraz dalej w kłamstwa, niż ukorzyć się i przyznać do swoich błędów, znajduje się coraz dalej od Boga i coraz bliżej szatana. Zrywa w ten sposób to, co łączy go z Bogiem, uzależniając się coraz bardziej od zła. Szatan tak wpływa na charakter i myśli człowieka, że jest on przekonany o tym, że postępuje słusznie. Nawet świadomość tego, że nie wszystko to, co robi, jest dobre, nie jest w stanie zatrzymać tego procesu. Człowiek woli bowiem w takiej sytuacji wierzyć w to, że zło popełnione w słusznej sprawie jest akceptowane przez Boga. 

  Kiedy Jezus wskrzesił Łazarza, dał tym samym niepodważalny dowód swojej boskości. "Ten potężny cud stanowił koronny dowód, jakiego Bóg udzielił ludziom na to, że posłał swojego Syna na świat dla ich zbawienia. Była to demonstracja boskiej mocy wystarczającej, aby przekonać każdy umysł, który pozostawał pod kontrolą rozsądku i oświeconego sumienia. Wzbudzenie Łazarza z martwych doprowadziło wielu tych, którzy byli jego świadkami, do uwierzenia w Jezusa" (EW, PW, s.537). Niestety większość żydowskich przywódców nie była już pod kontrolą rozsądku i oświeconego sumienia. Ich myśli były już pod kontrolą szatana. Z tego powodu nie potrafili nawet dostrzec tego, jak bardzo nielogiczne są ich myśli i wypowiedzi, nie potrafili też zrozumieć tego, co mówił do nich Jezus. Ale nawet w takim stanie nie mogli pozbyć się wszystkich wątpliwości. "Pod wpływem Ducha Świętego kapłani i przywódcy nie byli w stanie pozbyć się przekonania, że walczą przeciwko Bogu" (EW, PW, s.539). 

   Historia ta pokazuje w jaki sposób, rozpoczynając od małych błędów wynikających z dumy i egoizmu, człowiek potrafi tak bardzo uzależnić się od szatana, że nie jest nawet w stanie dostrzec tego, że już dawno odszedł od Boga, i nadal uważa się nie tylko za głęboko wierzącego, ale także posłusznego Bogu. Czytając Biblię nie potrafi właściwie jej zrozumieć, a wszystkie ostrzeżenia traktuje wprawdzie jako słuszne, ale nie skierowane do niego. Uważa, że Bóg ostrzega wszystkich dookoła, ale nie jego samego, ponieważ on sam jest Bogu posłuszny i te ostrzeżenia go nie dotyczą.  

   Najbardziej tragiczny będzie los tych ludzi, którzy do końca nie będą chcieli zaakceptować prawdy. Będą wśród nich tacy, którzy doczekają przyjścia naszego Pana. Kiedy na ich oczach wypełnią się wszystkie proroctwa zapowiadające to wielkie wydarzenie, dopiero wtedy zdadzą sobie sprawę z tego, co naprawdę zrobili. "Duchowni i ludzie zdają sobie sprawę, że nie żyli we właściwym stosunku do Boga. Rozumieją, że sprzeciwiali się Twórcy doskonałego i sprawiedliwego prawa. Lekceważenie boskich przepisów spowodowało tysiące czynów zła, nienawiści i niesprawiedliwości, aż ziemia stała się ogromnym polem walki i zepsucia. To wszystko widzą ci, którzy odrzucili prawdę i pielęgnowali fałsz. Żaden język nie potrafi wyrazić pragnienia, jakie opanuje nieposłusznych i niewiernych, pragnienia tego, co na zawsze utracili — życia wiecznego. 
   Ludzie, których świat cenił za ich zdolności, widzą teraz siebie we właściwym świetle. Rozumieją, co stracili i rzucają się do nóg tym, których wyśmiewali z powodu ich wierności i przyznają, że Bóg ich umiłował. Ludzie zdają sobie sprawę z tego, że zostali oszukani. Oskarżają się teraz nawzajem o sprowadzenie do upadku, ale wszyscy najbardziej potępiają duszpasterzy. Niewierni duchowni mówili o rzeczach przyjemnych, przyczyniając się w ten sposób do tego, że ich słuchacze zlekceważyli przykazania Boże i prześladowali tych, którzy prawa przestrzegali. Teraz w rozpaczy przyznają się przed światem do swego zwodniczego dzieła. To wyznanie napełnia ludzi ogromnym gniewem: „Jesteśmy zgubieni, a wy jesteście powodem naszego nieszczęścia” — wołają, rzucając się na fałszywych duszpasterzy. Ci, którzy ich najbardziej podziwiali, teraz najgorszymi słowami ich przeklinają. Te same ręce, które kiedyś wieńczyły ich wawrzynami, podnoszą się teraz ku ich zgubie. Miecze, których niegdyś używano do zgładzenia ludu Bożego, teraz są skierowane przeciw najgorszym wrogom wiernych Bogu. Ziemia pogrążona jest w walce i krwi: „Wrzawa dochodzi aż do krańców ziemi, gdyż Pan ma spór z narodami, spiera się z wszelkim ciałem, bezbożnych podda pod miecz”. Jeremiasza 25,31. Przez sześć tysięcy lat trwa wielki bój. Syn Boży i Jego niebiańscy posłowie walczą z szatanem, aby ostrzec, oświecić i wyratować ludzi. Wszyscy podjęli już decyzję, niezbożni połączyli się z szatanem w walce przeciwko Bogu. Nadszedł czas, by Pan wywyższył swoje prawo, tak długo deptane przez grzeszników. Walka toczy się teraz nie tylko z szatanem, lecz także z ludźmi: „Gdyż ma spór z narodami (...) bezbożnych podda pod miecz”. {EW, WB, s.348} 

  Teraz jest jeszcze czas na to, aby pozwolić Bogu na usunięcie z nas tych wszystkich wad naszego charakteru, które wykorzystuje szatan aby powstrzymać nas od przyjęcia Prawdy. Teraz jest jeszcze czas na skruchę i żal za grzechy, teraz jest czas na otwarcie oczu i szczere przyznanie się przed Bogiem do tego kim jesteśmy. Teraz możemy jeszcze prosić Go o pomoc, a On nie odmówi jej nam. "Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie, a tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz" (J 6,37). "Dziś, jeśli głos jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych  ( Hebr 4,7) Każdy kto grzeszy  jest niewolnikiem grzechu Jan 8,34
Autor Lech Kujawa

niedziela, 2 lipca 2017

TROCHĘ WIADOMOŚCI Z FB CIEKAWE

Noti
PRZYPIĘTY POST
Pragnę poinformować że dzięki Panu Bogu i darczyńcom została zebrana potrzebna kwota do wydrukowania kolejnej edycji broszurek 500 lat po Lutrze. druk broszurek rozpoczęty, przewidywana dostawa do mnie 10 lipiec, po tym terminie można składać zamówienia,koszt wysłania jednej paczki zawierającej 280 szt broszurek to 20 zł. płatnych na moje konto. Zebraliśmy kwotę 6886,61 zł. przewidywany koszt druku ,pakowania i transportu to 6882,00 zł , pozostało 4,61 zł
Dla wpłacają...
Zobacz więcej

Aktualności

OSTATNIA AKTYWNOŚĆ


Zbigniew Gieroń udostępnił link.
Niedługo tegoroczny Camp z Zatoniu, ale kto by chciał "przenieść się w czasie" do słynnego Campu 1992, gdzie mówcą był pastor Morris Venden, to... proszę bardzo: seria jego kazań z tego zjazdu:

Lubię to!Zobacz więcej reakcji
Komentarze
Komentarze


Piotr Woronin udostępnił post użytkownika Piotr Adamczak.
Piotr Adamczak
Na temat napisu i ciekawego ładunku na Titanicu, minęło ponad sto lat od tego wydarzenia.Nie mówię że katastrofy bo wszystko wskazuje że to w myśl
przysłowia……Pan Bóg nie ruchliwy ale Sprawiedliwy…..nie przeszkodził w budowie ale i nie Pozwolił aby się z tym obnoszono ani chwili dłużej niż tyle aby ludziom udowodnić że ……Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (Ga 6, 7–8)
…posąg baphometa, symbol współczesnego satanizmu, był przewożony na nieszczęsnym Titanicu w 1912 r. z Londynu do świątyni satanistów w Chicago. Nowoorleański dziennik Morning Star donosił, że budowniczy Titanica był bezbożnikiem i na spodniej części statku wypisał hasło OLONOGON, które było widoczne, gdy okręt przechylił się i szedł na dno wraz ze swoim konstruktorem i budowniczym (OLONOGON to akrostych NOGONOLO: No God No Lord: nie istnieje żaden Bóg, ni żaden Pan)…..
….nie istnieje żaden Bóg, ni żaden Pan)…..
Bluźnierstwa przebiły się przez farbę
Nie znajdziemy w dziejach świata katastrofy, której przyczyny, przebieg i skutki zostałyby poddane dogłębniejszej analizie. Sprawę zatonięcia Titanica przenicowano na wylot, przy użyciu wszelkich dostępnych środków zbadała ją rzesza ekspertów, orzekały sądy, wylano morze atramentu, zapisano kilometry taśmy filmowej. Wydaje się, że wszystko już zostało na ten temat powiedziane. A może jednak nie…
W maju 1914 roku na łamach amerykańskiego miesięcznika „Franciscan Herald”, wydawanego w położonej nieopodal Chicago miejscowości Teutopolis w stanie Illinois, ukazał się ciekawy artykuł – na tyle krótki, iż warto go zacytować w całości.
Bóg nie pozwoli z siebie szydzić (Ga 6, 7–8)
Rocznica okropnej katastrofy Titanica skłania do przypomnienia dziwnej historii, zasługującej na coś więcej niż jedynie przelotna uwaga. Kiedy budowano tego parowego potwora w dokach Belfastu, panowało powszechne mniemanie, iż całkowicie bezpiecznie przetrwa on największy nawet sztorm. Pośród setek zatrudnionych przy budowie statku znalazło się wielu ludzi pozbawionych wszelkiej religijności. Niektórzy z nich zabawiali się wypisywaniem okropnych bluźnierstw na jego burtach. Posuwali się wręcz do rzucania wyzwań Bogu, aby posłał statek na dno, jeśli tylko potrafi. Pisali: „Sam Chrystus nie zdoła go zatopić”. Podczas malowania statku bluźniercze napisy pokryto warstwą farby, ale przebiły one przez nią, znów stając się widocznymi i czytelnymi.
Pewien katolicki oficer z załogi Titanica ujrzawszy je, napisał w liście do rodziców: „Jestem przekonany, że ten statek nigdy nie dopłynie do Ameryki z powodu szokujących bluźnierstw wypisanych na jego kadłubie”. Rodzice owi, mieszkający w Dublinie, wciąż przechowują ten list jako pamiątkę po synu. Dziś wiemy, jak ziściła się przepowiednia tego oficera. Szydercy sądzili, że ich bluźnierstwa będą przemierzać ocean rok po roku, jako jawna obraza Wszechmogącego. I co? Kiedy oczekiwali wiadomości z drugiej strony Atlantyku o bezpiecznym dotarciu Titanica do miejsca przeznaczenia, doszła ich druzgocąca wieść, iż oceaniczny kolos zatonął. Do posłania na dno dumnego statku z bluźnierczymi hasłami wystarczyło zderzenie ze zwykłą górą lodową.
Wykonał go rzemieślnik, lecz nie jest on Bogiem (Oz 8, 6)
Do dziś nie wiadomo, kto rozpowszechnił opinię o niezatapialności Titanica. I trudno się temu dziwić – któż po tak spektakularnej katastrofie przyzna się, iż podobne sformułowanie mogło zagościć na jego ustach bądź spłynąć z jego pióra?
Stocznia Harland & Wolff, w której statek został zbudowany, uporczywie zaprzeczała, jakoby kiedykolwiek użyła w jego opisie terminu niezatapialny, zrzucając całą winę na nadinterpretację ze strony prasy. Faktycznie, zarówno w popularnych dziennikach („Irish News” i „Belfast Morning News”), jak i w poważnym magazynie branżowym „Shipbuilder”, pojawiły się sformułowania, z których niezbicie wynikało, że dzięki zastosowanym w konstrukcji kadłuba wodoszczelnym grodziom statek, podobnie jak jego bliźniak Olympic, staje się praktycznie niezatapialny. Czyż jednak można się dziwić nadinterpretacjom medialnym, skoro sam armator – oceaniczna kompania żeglugowa White Star Line – informował w reklamowej broszurze, iż jego dwie najnowsze, wspaniałe jednostki zostały zaprojektowane jako niezatapialne. Być może opinia ta zrodziła się pod wpływem producenta grodzi wodoszczelnych – firmy Stone & Lloyd, która ogłosiła, iż grodzie owe czynią statek praktycznie niezatapialnym.
Kto by się jednak przejmował przysłówkami? Praktycznie, niepraktycznie, niezatapialny to niezatapialny! Opinia błyskawicznie stała się legendą, legenda stała się mitem…
Kiedy do nowojorskiego oddziału White Star Line dotarła wieść, iż należący doń transatlantyk znalazł się w poważnych opałach, jego wiceprezes Philip A. S. Franklin orzekł: Pokładamy absolutne zaufanie w Titanicu. Jesteśmy przekonani, że ten statek jest niezatapialny. W chwili gdy wypowiadał te słowa, „niezatapialny” spoczywał już na dnie oceanu.
Nie tylko jednak armator żywił niezłomną pewność co do absolutnego bezpieczeństwa korzystających z jego usług podróżnych. Oni sami byli o tym nie mniej przekonani. Jedna z pasażerek, Margaret Devaney wyznała: Wybrałam Titanica, bo słyszałam o nim, że jest niezatapialny. Inny pasażer, Thomson Beattie tak pisał w liście do domu: Zmieniliśmy statek i przypłyniemy innym – nowym i niezatapialnym.
Komuż bardziej ufa człowiek wchodzący na pokład każdej jednostki – czy to naziemnej, nawodnej czy latającej – jak nie jej kapitanowi? A dowodzący Titanikiem najwyższej klasy specjalista w swej dziedzinie, kapitan Edward J. Smith nie pozostawiał w tej materii miejsca na najmniejsze wątpliwości: Nie potrafię sobie wyobrazić warunków, które mogłyby spowodować zatonięcie tego statku ani żadnego rzeczywiście poważnego wypadku, jaki mógłby mu się przytrafić. Współczesne budownictwo okrętowe ma już tego rodzaju problemy daleko za sobą.
Jak Bóg będziecie (Rdz 3, 5)
Trudno dzisiaj uwierzyć, by ktoś naprawdę mógł sądzić, iż siedemdziesiąt tysięcy ton stali może być niezatapialne, jednakże był to rok 1912 – próg Nowego Wspaniałego Świata – kulminacyjny moment trwających od stulecia gwałtownych przemian cywilizacyjnych, owocujących radykalną metamorfozą mentalności społeczeństw Zachodu. Świat osiągnął wówczas nienotowany nigdy wcześniej stopień zamożności, bezpieczeństwa i stabilizacji, nie wspominając nawet o wygodzie życia codziennego. Od kilkudziesięciu wszak lat człowiek Zachodu korzysta z urządzeń, o jakich wcześniejszym pokoleniom nawet się nie śniło. Ma w domu kanalizację i bieżącą wodę, wnętrza oświetla mu elektryczna żarówka, rozmawia przez telefon, słucha muzyki z płyt, chodzi do kina, fotografuje niedużym przenośnym aparatem, buduje drapacze chmur…
I podróżuje – nieporównanie częściej i dalej niż jego przodkowie. A nade wszystko – bezpieczniej (w ciągu czterdziestu lat poprzedzających rejs Titanica na transoceanicznych liniowcach pasażerskich przemierzających szlaki północnego Atlantyku zginęły zaledwie cztery osoby).
Pierwsza dekada XX stulecia przyniosła gwałtowne przyspieszenie tego i tak dotychczas bezprecedensowego skoku technologicznego. W roku 1912 średnia prędkość pociągu ekspresowego zbliżała się do stu dziesięciu kilometrów na godzinę, podróż przez Atlantyk statkiem napędzanym turbiną parową trwała najwyżej tydzień, samochód dawno już przestał być luksusowym gadżetem stając się powszechnym narzędziem pracy (gdy wodowano Titanica, ich liczba w samych Stanach Zjednoczonych sięgała pół miliona). W roku 1903 człowiek po raz pierwszy oderwał się od ziemi na pokładzie maszyny cięższej od powietrza, by sześć lat później przelecieć nad kanałem La Manche…
Ówczesny człowiek Zachodu pokłada niezachwianą wiarę w nauce i postępie, sądząc, że rozwiązanie wszystkich problemów dręczących ludzkość od samego jej zarania to tylko kwestia czasu. Przecież z globusa zniknęły już białe plamy, coraz precyzyjniejsza staje się też mapa ludzkiego organizmu. Nauka zaczyna penetrować świat wirusów, hormonów, a nawet genów. Poznano już promieniowanie X i teorię względności Einsteina. A gazety co chwilę donoszą o kolejnym niebywałym odkryciu czy wynalazku…
Lud nierozumny dąży ku swej zgubie (Oz 4, 14)
Człowiek Zachodu pierwszej dekady XX wieku – niezłomnie przekonany, iż przekroczył już wszelkie możliwe granice – religię traktuje jak zabobon, który powinno się jak najszybciej wrzucić w otchłań zapomnienia. W zasadzie logiczne – skoro sam potrafi stwarzać rzeczy dotychczas niepojęte, po co mu Stwórca? Skoro sam potrafi kierować własnym losem, po co mu Opatrzność? Skoro sam potrafi stworzyć sobie raj, po co mu Zbawiciel? Po co mu Bóg? Zresztą, filozof już trzy dekady wcześniej ogłosił Jego śmierć…
Dlaczego zatem – skoro Boga nie ma – człowiek rzuca Mu wyzwanie?
Z niezwykle prostej przyczyny: ponieważ istotą ateizmu wcale nie jest niewiara w Boga, lecz walka z Nim. Stąd nie powinno specjalnie dziwić wypisywanie przez robotniczą gawiedź w dokach Belfastu bluźnierczych haseł na burtach statku, o którego tytanicznej potędze była dogłębnie przekonana, informacje wszak czerpała z pierwszej ręki – od gazeciarskiej gawiedzi sprzedającej najnowsze wieści na rogach ulic. A trudno o grupę społeczną, która miałaby się za nowocześniejszą, lepiej poinformowaną i bardziej światową od wielkomiejskiej gawiedzi. Ma wszak smartfony, fejsbuki, twittery…
Postawę tę musiał z pewnością podzielać chłopiec okrętowy z Titanica zapytany 10 kwietnia 1912 roku w porcie Southampton przez Albertową Caldwell, czy statek jest rzeczywiście niezatapialny, gdyż z niezmąconą pewnością odparł: Tak jest, prosze pani nawet sam Bóg nie potrafi go zatopić. Rzeczywistość okazała się  inna