Kiedy dzieje się ewidentne zło, któremu nie sposób zaradzić,
wielu, nawet wierzących, ma pretensje do Boga wyrażane znanymi słowami:
Boże, czemu widzisz i nie grzmisz?! Kiedy Bóg postanawia zareagować
i zagrzmieć, ci sami ludzie potrafią wytykać Bogu nadmierną
surowość, a nawet niesprawiedliwość.
surowość, a nawet niesprawiedliwość.
starotestamentowej
historii pierwszego w dziejach ludzkości zabójstwa Bóg
nie powstrzymał Kaina przed zabiciem
jego brata Abla, a jedynie — znając zamiary Kaina — starał się go
przekonać, by zaniechał zbrodni. Niestety, to nie wystarczyło1.
Gdy dużo później, w czasach starotestamentowych sędziów, izraelscy
mieszkańcy Gibei w Kanaanie dokonywali zbiorowego gwałtu
na bezbronnej kobiecie, wydaje się nawet, że Bóg wręcz milczał2.
Na szczęście tak się tylko wydaje. Inne miejsca Biblii ujawniają, że Bóg
zawsze przemawia do ludzi, którzy zamierzają popełnić zło, przekonując
ich, by tego nie robili. Odzywa się do nich w różnych momentach życia
w ich sumieniu3. Ludzie jednak ten głos często ignorują.
Boże milczenie wobec dziejącego się zła wcale więc nie musi
oznaczać tego, że Bóg nic nie robi, by je powstrzymać. Jednak gdy fala przemocy
narasta, ludzie w poczuciu bezradności często chcieliby od Boga
czegoś więcej niż tylko wyrażenia dezaprobaty wobec zła w dziesięciu
przykazaniach czy apelowania do sumień złoczyńców.
Z wizytą w Sodomie
Stary Testament zawiera dwa różne przykłady Bożej zdecydowanej
interwencji kładącej kres szerzącemu się złu. Pierwszym był potop,
w którym zgładzona została cała ludzkość z wyjątkiem rodziny Noego4.
Drugim — los starożytnych miast kananejskich Sodomy i Gomory, kiedy to Bóg
postanowił zgładzić ich zdegenerowanych mieszkańców. W tym drugim
przypadku interesująca wydaje się postawa patriarchy Abrahama, świadka tych
wydarzeń. Można by się było po nim spodziewać namawiania Boga do położenia
kresu złu panoszącemu się w tych miastach i wymierzenia kary
winowajcom. Zamiast tego widzimy raczej człowieka, który wzywa Boga
do zaniechania interwencji, zalecając Bogu większą ostrożność przed jej
podjęciem. Historię tę szczegółowo opisują rozdziały 18. i 19. Księgi
Rodzaju.
Starożytna Sodoma cieszyła się tak złą sławą, że nazwa tego
miasta na stałe wpisała się we współczesne języki jako synonim zła.
Położona była w dolinie rzeki Jordan, tam, gdzie obecnie znajduje się
Morze Martwe. Była to najżyźniejsza i najpiękniejsza część Kanaanu. Tym
właśnie kierował się Lot, bratanek Abrahama, gdy zdecydował się tam zamieszkać.
Zrobił to, mimo że wiedział, iż już wtedy opinia o Sodomie dalece
odbiegała od tego, czego należałoby się spodziewać po ośrodku kultury
i dobrobytu. Jej mieszkańcy byli źli, grzeszni, wyzuci z sumienia
i ludzkich uczuć5. Pod wieloma względami byli podobni
do późniejszych mieszkańców Gibei.
Pogarda dla moralności wyrażała się w Sodomie
upodobaniem w seksualnych wynaturzeniach. Oddawano się tam powszechnie
„rozpuście i przeciwnemu naturze pożądaniu ludzkiego ciała”6.
W omawianych zdarzeniach Lota odwiedziło w Sodomie dwóch przybyszów.
Mieszkańcy miasta postanowili uczynić ich przedmiotem swojej zdegenerowanej
rozrywki. Wszyscy, „od najmłodszego do najstarszego”, otoczyli dom
Lota i głośno domagali się od niego: „Gdzie są ci mężowie, którzy
przyszli do ciebie tej nocy? Wyprowadź ich do nas, abyśmy z nimi
poigrali”. Zniknęły wszelkie hamulce. Nikt nie zgłaszał sprzeciwu wobec dewiacyjnych
praktyk. Zło tak się rozpleniło, że należało już coś z tym zrobić.
Wołanie o pomstę
Ale cofnijmy się nieco do wydarzenia bezpośrednio
poprzedzającego wizytę dwóch przybyszów u Lota w Sodomie —
do wizyty trzech przybyszów u Abrahama. Byli to trzej niebiańscy
posłańcy udający się właśnie do Sodomy i Gomory, aby się przekonać,
czy skarga i krzyk, jakie podnoszono przeciwko tym miastom
na panujący w nich grzech, mają uzasadnienie. Wcześniej jednak
odwiedzili Abrahama, a on po ugoszczeniu ich postanowił ich
odprowadzić ku Sodomie. Dalsza narracja 18. rozdziału Księgi Rodzaju
ukazuje, że jednym z tych trzech przybyszów był sam Bóg. Odkrywa nawet
sposób rozumowania Boga, który zastanawia się, czy powinien zataić przed
Abrahamem, swoim przyjacielem, zamiary względem Sodomy i Gomory.
Ostatecznie Bóg postanowił mu je ujawnić, by rozwiać wszelkie mogące pojawić
się w jego głowie wątpliwości co do Boskich rozstrzygnięć.
„Wielki rozlega się krzyk przeciwko Sodomie i Gomorze, że
grzech ich jest bardzo ciężki — odezwał się Bóg do Abrahama. — Zstąpię
więc i zobaczę, czy postępowali we wszystkim tak, jak głosi krzyk,
który doszedł do mnie, czy nie; muszę to wiedzieć!”. Ów krzyk pochodził
zapewne z modlitw ludzi, którzy cierpieli niesprawiedliwość ze strony
mieszkańców tych miast. Natomiast słowa „zobaczę (...) muszę to wiedzieć” nie
oznaczają, że Bóg, czegoś nie wie i dopiero musi się dowiedzieć. On jest
wszechwiedzący7. Oznaczają one raczej zapewnienie złożone
Abrahamowi, że Jego interwencje przeciw złu nie są arbitralne, nie opierają się
na pogłoskach i plotkach, lecz na mocnych dowodach winy.
Wątpliwości
i pertraktacje
i pertraktacje
W dalszej narracji dwaj z trzech przybyszów odchodzą
do Sodomy, a trzeci — sam Bóg — kontynuuje rozmowę z Abrahamem,
jakby zapraszając go do stawiania pytań. Abraham więc pytał: „Czy
rzeczywiście zgładzisz sprawiedliwego wespół z bezbożnym?”. Przyjaciel
Boga miał wątpliwości. Wiedział, jaka sytuacja panowała w Sodomie
i Gomorze, ale jednocześnie nie chciał, by Boży wyrok dotknął przypadkiem
niewinnych. Miał nadzieję, że są tam jeszcze tacy. Może miał na myśli
swojego bratanka Lota i jego bliskich. W wypowiedzi Abrahama
pobrzmiewa nawet obawa, iż w swoich działaniach Bóg mógłby posunąć się
za daleko. Wzywał więc do uważnej, wyważonej reakcji
i ostrożności w wymierzaniu kary. Sprawiedliwych należało ocalić.
Zapytał Boga, czy gdyby w Sodomie było pięćdziesięciu sprawiedliwych, też
zniszczyłby to miasto. Usłyszał, że nie. Potem kolejno zapytał jeszcze
o czterdziestu pięciu, czterdziestu, dwudziestu, a w końcu o dziesięciu
— jakby wątpiąc za każdym razem w podawane przez siebie liczby.
A Bóg nieodmiennie zapewniał go, że nie zniszczy tych miast, o ile
znajdzie w tych miastach tylu sprawiedliwych. Wygląda to
na poszukiwanie przez Abrahama granic, które trwało dotąd, aż uświadomił
sobie, że Sodoma nie kwalifikuje się do ocalenia. Ostatecznie Bóg
postanowił uratować Lota i jego bliskich.
Pomimo tak bezpośrednio wyrażanych przez Abrahama wątpliwości
nic nie wskazuje na to, by Bóg poczuł się tymi pytaniami urażony. W Abrahamie
Bóg znalazł kogoś, kto tak głęboko rozumiał konflikt między dobrem a złem,
iż potrafił wyartykułować najtrudniejsze pytania. Zamiast domagać się
natychmiastowej i surowej kary dla Sodomy, Abraham patrzył
na kwestię zła w szerszej perspektywie. Opowiadał się przeciwko
twierdzeniu, iż cel uświęca środki, twierdząc, że środki powinny być starannie
rozważone w kontekście celu, jakiemu mają służyć. Pertraktacje
prowadzone przed zniszczeniem Sodomy pokazują, iż Abraham był zainteresowany
Bożą reputacją, troszcząc się o to, by nie stało się nic, co mogłoby
doprowadzić do nieporozumień w kwestii Bożego charakteru.
Ogień z nieba
Zniszczenie Sodomy i okolicznych miast wykazało, że Bóg ma
dostateczne środki, by powstrzymać eskalację zła. Kiedy naród izraelski
po wiekach doszedł do poziomu moralnego podobnego do tego, jaki
panował w Sodomie, perspektywa powtórzenia się tego wydarzenia działała
na ludzi w sposób dyscyplinujący8.
Los Sodomy nie oznaczał jednak, że od tego czasu Bóg
będzie każde następne grzeszne miasto równał z ziemią ogniem spadającym
z nieba. W dalszej historii starotestamentowej dowiadujemy się
o kolejnych grzesznych miastach i państwach, spustoszonych nie przez
ogień z nieba, a na przykład przez wrogie armie, które jakby symbolicznie
przejęły funkcję ognia z nieba. W ten sposób upadły: Asyria, Babilon,
Egipt, Moab, Ammon, Syria i nawet sama Jerozolima9. Społeczności
te upadły z powodu swojego okrucieństwa i niegodziwości.
Z historycznego punktu widzenia ogniem od Boga kładącym kres
istnieniu Asyrii były najazd i zniszczenia dokonane przez Babilończyków.
Nieco później oni też zdobyli Jerozolimę, uprowadzając część jej mieszkańców
do niewoli. Jednak z teologicznego punktu widzenia nie jest ważne,
w jaki sposób doszło do zniszczenia — czy przez dosłowny ogień
z nieba, czy przez interwencję militarną — ale to, że zniszczenie zostało
spowodowane duchowym i moralnym upadkiem danej cywilizacji. Zewnętrzna
zagłada była jedynie oznaką wcześniejszego wewnętrznego upadku. Z kart
Starego Testamentu wyłania się pewien wzorzec, wedle którego w ostatecznym
rozliczeniu z grzechem i złem nacisk należy położyć na niszczące
i poniżające aspekty samego grzechu, a nie na to, jak
i przez kogo zostanie on ukarany. Być może właśnie to chce nam pokazać
prorok Ezechiel, gdy przytaczając przykład króla Tyru symbolizującego sprawcę
zła, ukazuje zło niszczące samo siebie: „Zbezcześciłeś moją świątynię
z powodu mnóstwa swoich win (...). Dlatego wywiodłem z ciebie ogień
i ten cię strawił”10.
Gorsi od Sodomy
Los Sodomy i Gomory oraz ich mieszkańców wspomniany jest
również w ewangeliach. Może się nawet wydawać, że miasta te zostały
w nich ocenione nieco lepiej niż w Starym Testamencie, ale jedynie
na tle współczesnych Jezusowi miast znad Jeziora Galilejskiego. Jezus
powiedział o tych ostatnich, że ich mieszkańcy popełnili większe grzechy
niż mieszkańcy starożytnej Sodomy i Gomory. Choć postępowanie tamtych było
wielce nikczemne, to jednak zachętę do zmiany postępowania mogli oni
czerpać jedynie z niedoskonałego przykładu Lota, bratanka Abrahama.
Tymczasem mieszkańcy Kafarnaum i miast znad Jeziora Galilejskiego
opierali się świadectwu słów i czynów samego Jezusa Chrystusa. To
porównanie oszacowuje winę nie według ustalonej, bezwzględnej skali dobra
i zła, ale w kategoriach światła prawdy przekazywanego ludziom
bezpośrednio od Boga. W tym kontekście dowody świadczą
na korzyść mieszkańców Sodomy. Zdumionym słuchaczom Jezus powiedział, że
„gdyby się w Sodomie dokonały te cuda, które się stały u ciebie,
stałaby jeszcze po dzień dzisiejszy”11. W dniu sądu
mieszkańcy Sodomy otrzymają według słów Jezusa łagodniejszy wyrok niż pozornie
sprawiedliwsi ludzie, którzy widzieli i słyszeli Zbawiciela świata,
a mimo to Go odrzucili.
* * *
Historia Boga rozmawiającego z Abrahamem o Sodomie
ukazuje Boga, do którego docierają nasze skargi, ale który jednocześnie
nie kieruje się impulsywnym reagowaniem na szerzące się zło, zanim zło nie
ujawni w pełni swego prawdziwego charakteru. Czasami Bóg kładzie kres złu
osobiście, a czasami pozwala mu zmierzać własnym kursem ku samozagładzie.
Historia ta jest też symboliczną zapowiedzią ostatecznej rozprawy ze złem
i całkowitego oczyszczenia Boga z wszelkich stawianych Mu zarzutów.
Oprac. A.S.
1 Zob. Rdz 4,1-16. Por. Morderstwo bez
świadków [w:] „Znaki Czasu” 2/2013. 2 Zob. Sdz 19. Por. Długa noc konkubiny
[w:] „Znaki Czasu” 1/2013. 3 Zob. Rz 2,11-15. 4 Zob. Rdz 6—9. 5 Zob. Rdz 13,10-13; por. Ez 16,49.
6 Jud 7. 7 Zob. 1 J 3,20. 8 Zob. Oz 11,8-9. 9 Zob. Iz 30,27-31; 47,14; Jr 51,58; 43,12; 48,45; 49; Dn 1,1-4. 10 Ez 28,18. 11 Mt 11,23.
6 Jud 7. 7 Zob. 1 J 3,20. 8 Zob. Oz 11,8-9. 9 Zob. Iz 30,27-31; 47,14; Jr 51,58; 43,12; 48,45; 49; Dn 1,1-4. 10 Ez 28,18. 11 Mt 11,23.
Znaki Czasu 2013 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz