Niedawno podczas słuchania pewnego wykładu, wpadło mi w ucho nazwisko Tozer. Ponieważ nic mi to nazwisko nie mówiło, postanowiłem sprawdzić w interneci co to za cżłowiek. I oto co znalazłem:
***
Aiden Wilson Tozer (ur. 21 kwietnia 1897 w La Jose (obecnie Newburg), zm. 12 maja 1963) – amerykański pastor protestancki w Chrześcijańskim i Misyjnym Sojuszu, kaznodzieja, autor książek chrześcijańskich, mentor duchowy. Za swoje dokonania otrzymał dwa honorowe doktoraty.
Pomiędzy ponad czterdziestoma książkami jego autorstwa przynajmniej dwie: Szukanie Boga i Poznanie Świętego są uznawane za chrześcijańską klasykę. Jego książki wskazują czytelnikowi na możliwość i konieczność głębszej relacji z Bogiem.
Aiden powierzył życie Jezusowi Chrystusowi w 1915 r. Cztery lata później został pastorem zboru w Nutter Fort. Potem był pastorem kilku innych zborów. Przez 31 lat był odpowiedzialny jako pastor za zbór "Southside Alliance" z Chicago. Później objął tę funkcję w zborze Avenue Road Church z Toronto. Żyjąc w prosty, niematerialistyczny sposób, on i jego żona Ada Cecelia Pfautz, nie kupili nigdy samochodu wybierając podróżowanie autobusami i koleją. Zmarł na nagły atak serca.
Tozer miał siedmioro dzieci, sześciu chłopców i jedną dziewczynkę. Pochowano go na cmentarzu Ellet, w miejscowości Akron w stanie Ohio w USA. Na jego grobie napisano po prostu: "A. W. Tozer – Mąż Boży".
***
Aiden Wilson Tozer (ur. 21 kwietnia 1897 w La Jose (obecnie Newburg), zm. 12 maja 1963) – amerykański pastor protestancki w Chrześcijańskim i Misyjnym Sojuszu, kaznodzieja, autor książek chrześcijańskich, mentor duchowy. Za swoje dokonania otrzymał dwa honorowe doktoraty.
Pomiędzy ponad czterdziestoma książkami jego autorstwa przynajmniej dwie: Szukanie Boga i Poznanie Świętego są uznawane za chrześcijańską klasykę. Jego książki wskazują czytelnikowi na możliwość i konieczność głębszej relacji z Bogiem.
Aiden powierzył życie Jezusowi Chrystusowi w 1915 r. Cztery lata później został pastorem zboru w Nutter Fort. Potem był pastorem kilku innych zborów. Przez 31 lat był odpowiedzialny jako pastor za zbór "Southside Alliance" z Chicago. Później objął tę funkcję w zborze Avenue Road Church z Toronto. Żyjąc w prosty, niematerialistyczny sposób, on i jego żona Ada Cecelia Pfautz, nie kupili nigdy samochodu wybierając podróżowanie autobusami i koleją. Zmarł na nagły atak serca.
Tozer miał siedmioro dzieci, sześciu chłopców i jedną dziewczynkę. Pochowano go na cmentarzu Ellet, w miejscowości Akron w stanie Ohio w USA. Na jego grobie napisano po prostu: "A. W. Tozer – Mąż Boży".
***
Ponieważ ta krótka informacja zaciekawiła mnie co najmniej tak samo, jak zacytowana na wykładzie wypowiedź, poszukałem dalej i trafiłem na kilka interesujących tekstów napisanych przez A. Tozera. Pomimo tego, że powstały w ubiegłym wieku, okazuje się że nie straciły nic na aktualności.
Oto fragment dłuższego tekstu, w którym A.Tozer omówił takie problemy współczesnych mu kościołów, jak rutyna i stagnacja, które prowadzą do stanu, który Tozer nazwał zgnilizną. W poniższym fragmencie autor wyjaśnia czym jest kościół, i w jaki sposób można rozpoznać istniejące w nim zagrożenia.
Oto fragment dłuższego tekstu, w którym A.Tozer omówił takie problemy współczesnych mu kościołów, jak rutyna i stagnacja, które prowadzą do stanu, który Tozer nazwał zgnilizną. W poniższym fragmencie autor wyjaśnia czym jest kościół, i w jaki sposób można rozpoznać istniejące w nim zagrożenia.
***
Czym jest kościół
Po pierwsze Kościół to nie budynek. Kościół jest zgromadzeniem pojedynczych osób. W dzisiejszych czasach pojawia się wiele nic nieznaczących wypowiedzi dotyczących Kościoła. Są one bez znaczenia, ponieważ osoby je formułujące zapominają o tym, że Kościół nie jest bytem niezależnym. Kościół nie jest jakąś jednostką samą w sobie, lecz raczej składa się z pojedynczych osób. Taki sam błąd jest popełniany w odniesieniu do państwa. Pracownicy społeczni mówią o społeczeństwie, a społeczeństwo to przecież ludzie. Tak samo jest z Kościołem. Kościół tworzą prawdziwe osoby i kiedy one się schodzą razem mamy do czynienia z Kościołem. Jacy są ludzie, tworzący Kościół, taki on właśnie będzie, nie gorszy ani nie lepszy niż oni, nie mądrzejszy ani nie świętszy, nie bardziej gorliwy ani nie uwielbiający lepiej. By poprawić lub zmienić Kościół, trzeba rozpocząć od pojedynczych osób.
Kiedy ludzie w zborze wskazują na innych wymagających poprawy, a nie na samych siebie, jest to mocny dowód na to, że zbór taki doszedł do samej zgnilizny. Jest to dowód na występujące tam takie grzechy jak: własna sprawiedliwość, osądzanie i samozadowolenie.
Kiedy Jezus powiedział: „Jeden z was mnie wyda” chwała Bogu, że uczniowie byli na tyle duchowi, by nie zadać pytania: „Panie, czy to ten?” Każdy z uczniów pytał: „chyba nie ja, Panie?” Gdyby oni zachowaliby się inaczej, dzień Zielonych Świąt nie nadszedłby. Skoro jednak byli na tyle pokorni, by wskazać palcem na siebie samych, Duch Święty mógł na nich zstąpić.
Własna sprawiedliwość jest czymś strasznym między Bożym ludem. Jeśli czujemy, że jesteśmy tacy, jacy powinniśmy być, wtedy pozostaniemy takimi. Nie będziemy chcieli poprawy, czy też zmiany w naszym życiu. A to, w naturalny sposób poprowadzi nas do sądzenia innych według siebie. Jest to osąd, względem którego musimy być ostrożni. Sądzić innych według siebie to siać spustoszenie w zborze.
Własna sprawiedliwość prowadzi także do samozadowolenia. Samozadowolenie to wielki grzech zawierający w sobie wszystko, co mówiłem na temat nawyków i rutyny. Niektórzy prezentują taką postawę: „Panie, jestem zadowolony ze swojego duchowego stanu. Mam nadzieję, że pewnego dnia przyjdziesz i będę zabrany na spotkanie z Tobą w powietrzu i będę rządzić pięcioma miastami” Tacy ludzie nie są w stanie rządzić swoimi własnymi domami i rodzinami, a spodziewają się rządzić pięcioma miastami. Modlą się od czasu do czasu, kiedy nadarzy się okazja i rzadko uczęszczają na spotkania modlitewne, ale czytając swoje Biblie oczekują, że polecą na drugą stronę, by połączyć się z Panem w chwale zwycięskich świętych.
***
Tekst ten pochodzi z pierwszego rozdziału książki "Przebudzenie zamiast rutyny". Cały rozdział można znaleźć na stronie:
Czym jest kościół
Po pierwsze Kościół to nie budynek. Kościół jest zgromadzeniem pojedynczych osób. W dzisiejszych czasach pojawia się wiele nic nieznaczących wypowiedzi dotyczących Kościoła. Są one bez znaczenia, ponieważ osoby je formułujące zapominają o tym, że Kościół nie jest bytem niezależnym. Kościół nie jest jakąś jednostką samą w sobie, lecz raczej składa się z pojedynczych osób. Taki sam błąd jest popełniany w odniesieniu do państwa. Pracownicy społeczni mówią o społeczeństwie, a społeczeństwo to przecież ludzie. Tak samo jest z Kościołem. Kościół tworzą prawdziwe osoby i kiedy one się schodzą razem mamy do czynienia z Kościołem. Jacy są ludzie, tworzący Kościół, taki on właśnie będzie, nie gorszy ani nie lepszy niż oni, nie mądrzejszy ani nie świętszy, nie bardziej gorliwy ani nie uwielbiający lepiej. By poprawić lub zmienić Kościół, trzeba rozpocząć od pojedynczych osób.
Kiedy ludzie w zborze wskazują na innych wymagających poprawy, a nie na samych siebie, jest to mocny dowód na to, że zbór taki doszedł do samej zgnilizny. Jest to dowód na występujące tam takie grzechy jak: własna sprawiedliwość, osądzanie i samozadowolenie.
Kiedy Jezus powiedział: „Jeden z was mnie wyda” chwała Bogu, że uczniowie byli na tyle duchowi, by nie zadać pytania: „Panie, czy to ten?” Każdy z uczniów pytał: „chyba nie ja, Panie?” Gdyby oni zachowaliby się inaczej, dzień Zielonych Świąt nie nadszedłby. Skoro jednak byli na tyle pokorni, by wskazać palcem na siebie samych, Duch Święty mógł na nich zstąpić.
Własna sprawiedliwość jest czymś strasznym między Bożym ludem. Jeśli czujemy, że jesteśmy tacy, jacy powinniśmy być, wtedy pozostaniemy takimi. Nie będziemy chcieli poprawy, czy też zmiany w naszym życiu. A to, w naturalny sposób poprowadzi nas do sądzenia innych według siebie. Jest to osąd, względem którego musimy być ostrożni. Sądzić innych według siebie to siać spustoszenie w zborze.
Własna sprawiedliwość prowadzi także do samozadowolenia. Samozadowolenie to wielki grzech zawierający w sobie wszystko, co mówiłem na temat nawyków i rutyny. Niektórzy prezentują taką postawę: „Panie, jestem zadowolony ze swojego duchowego stanu. Mam nadzieję, że pewnego dnia przyjdziesz i będę zabrany na spotkanie z Tobą w powietrzu i będę rządzić pięcioma miastami” Tacy ludzie nie są w stanie rządzić swoimi własnymi domami i rodzinami, a spodziewają się rządzić pięcioma miastami. Modlą się od czasu do czasu, kiedy nadarzy się okazja i rzadko uczęszczają na spotkania modlitewne, ale czytając swoje Biblie oczekują, że polecą na drugą stronę, by połączyć się z Panem w chwale zwycięskich świętych.
***
Tekst ten pochodzi z pierwszego rozdziału książki "Przebudzenie zamiast rutyny". Cały rozdział można znaleźć na stronie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz