piątek, 17 listopada 2017

CZY ROZUMIEMY TAK NAPRAWDĘ W JAKIM ŚWIECIE ŻYJEMY?



Czy rozumiemy tak naprawdę, w jakim czasie żyjemy? Czy na pewno zdajemy sobie z tego sprawę?
W niniejszym artykule, który został zredagowany na podstawie wykładu „Fałszywy prorok, babiloński ogień” zaprezentowanym przez niemieckiego adwentystę Timo Hoffmann’a, opublikowanego 30 października 2017 (link:https://www.youtube.com/watch?v=y8-WkpmoSXw) chciałabym zapoznać wszystkich miłujących przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa w wydarzeniami, które działy się w tzw. „ekumenicznym” świecie, wydarzeniami za którymi stoją oprócz przedstawicieli Watykanu, tacy ludzie, jak Kenneth Copeland oraz Tony Palmer. Postacie te są z pewnością znane wielu z nas. Dla osób, które nie znają Kenneth’a Copelanda parę słów o nim. Jest to amerykański pisarz, były muzyk, mówca i teleewangelista neocharyzmatyczny. Założyciel Kenneth Copeland Ministries, jest zwolennikiem „ewangelii sukcesu”. Jest bardzo interesującą postacią, gdyż tworzy on pomost pomiędzy „dworem” papieskim, a prezydentem Donaldem Trumpem, gdzie jest głównym doradcą w sprawie jedności kościoła z państwem. Sam siebie uważa za „proroka”. Twierdzi, że nigdy wcześniej ewangeliccy protestanci nie mieli tak wielkiego wpływu na prezydenta Stanów Zjednoczonych, jak właśnie za czasów Donalda Trumpa.
Osoby, które znają angielski mogą obejrzeć jego wypowiedzi, pomimo narracji niemieckiej.
Zobaczymy, że to, co zostanie tutaj przedstawione, ma niewątpliwie ogromne, wręcz kolosalne znaczenie dla ludu Bożego oczekującego powtórnego przyjścia Chrystusa. Jeśli studiujemy prorocze słowa nie możemy przejść obojętnie wobec ostatnich wydarzeń, a w szczególności ostatniego, który odbył się pod koniec października 2017 roku w mieście Kansas. Słowo Boże wyraźnie daje nam do zrozumienia, że ostatnie wydarzenia na świecie będą następować jedno po drugim bardzo szybko i nagle, co zresztą spróbuję wykazać w dalszej części tego artykułu. Jednocześnie sądzę, że wielu z nas zda sobie naprawdę sprawę, jak pilna jest obecnie potrzeba szukania Jezusa i być z Nim w pełnej harmonii oraz żyć zgodnie z Jego wolą.
Niniejszy artykuł w głównej mierze ma na celu pokazanie „historii” ostatnich lat w jednoczeniu się kościołów chrześcijańskich i protestanckich oraz w dążeniu do połączenia państwa z „jednym” kościołem (rzymskim), a tym samym ukazać nam jak blisko stoimy przed zawiązaniem tzw. potrójnej koalicji, o której mówi nam Słowo Boże w Obj. 16,13-14. Tak więc ewidentnie widać, że te trzy tzw. „big player”, a więc trzy decydujące moce są już gotowe, aby ostatecznie wszcząć walkę ze świętymi i Bogiem Wszechmogącym. Zobaczymy bardziej wyraźnie, jak goją się stare rany, a rana zadana papiestwu jest o krok od całkowitego zagojenia, jeśli by nie rzecz wygojona. Ten krok jest już bardziej mierzony w miesiącach niż latach. Wszystko dokładnie tak, jak zostało zapowiedziane przez apostoła Jana oraz innych pisarzy biblijnych. Również Ellen White w swojej książce „Wielki Bój” pisała, że protestanci Stanów Zjednoczonych będą pierwszymi, którzy podadzą rękę spirytyzmowi, podadzą i uścisną rękę rzymskiej mocy. Czas bez wątpienia pędzi coraz szybciej.
To tytułem wstępu, przejdźmy do konkretów.
Większość z nas za pewne wie, że w 1999 roku przedstawiciele katolickiego i luterańskiego kościoła zgromadzili się w Augsburgu w Niemczech i podpisało dokument dotyczący wspólnego zrozumienia nauki o usprawiedliwieniu z łaski przez wiarę, aby tym samym wspólnie zażegnać trwający od stuleci konflikt, wszelki spór i nieprozumienia, konflikt, który zapoczątkował sam Marcin Luter oraz w dalszej mierze reformacja, aby znów stworzyć jedną drogę dla przebaczenia i uznania darów ducha Świętego, jakie są udzielane ciału Chrystusowemu. Oficjele wspólnie zdeklarowali, że jedynie dzięki łasce przez wiarę w dzieło zbawienia dokonanego przez Chrystusa, a nie przez własne uczynki jesteśmy przyjęci przez Boga i otrzymujemy Ducha Świętego, który odnawia nasze serca i uzdalnia nas do czynienia dobrych jego uczynków. Zaznaczyć trzeba, że to wspólne wyznanie wiary, a dokładnie ze strony papiestwa nijak się ma do samej tradycji rzymsko-katolickiej, ale to już nie zostało przez naszych braci luteran uwzględnione. Niewielu z nich zdaje sobie sprawę, jak bardzo był to zwodniczy dokument, ale to już inny temat. Był to pierwszy krok w kierunku ekumenii i jednocześnie otworzyło to drzwi do dalszych rozmów i dalszego dialogu ekumenicznego. Nie będę tego omawiać w szczegółach, gdyż sądzę, że wielu z nas ma tego świadomość i samo to ówczesne spotkanie nie jest meritum tego artykułu.
Pomijając istotne kwestie dotyczące podpisania różnych innych dokumentów „ekumenicznych ”przez przedstawicieli innych wyznań w celu poprawienia wzajemnych stosunków między nimi a kościołem rzymskim, przejdźmy do następnego ważnego wydarzenia, które odbyło się dopiero w 2014 roku, a więc około 15 lat później. Sądzę, że wielu z nas również zna dokładnie treść tego spotkania, na którym Kenneth Copeland wraz z nieżyjącym już Tony Palmerem zapowiedzieli koniec reformacji, że nie ma już protestu, a więc nie ma już protestantów. Transmisję z tego wydarzenia oglądał sam papież Franciszek i jeśli są wśród nas tacy, którzy nie widzieli tej transmisji zapraszam do zapoznania się się z nią nahttps://www.youtube.com/watch?v=hN9dnSwVDTQ. Nadmienię tylko kilka istotnych myśli, które wówczas zaprezentował Tony Palmer: Protest się zakończył. Nie ma już protestu, a więc nie ma już protestantyzmu. Wasz protest, a więc w tym wypadku nasz, również się zakończył, i jeśli tego nie wiesz, to powinieneś o tym się dowiedzieć. Protestu ma już nie być. Wszyscy jesteśmy katolikami. Stwierdził on także, że różnorodność jest od „boga”. Wielu z nas zna ten slogan z ław kościelnych, gdzie od dłuższego już czasu tłoczy nam się tzw. różnorodność w jedności, która nie jest niczym innym, jak popieraniem ruchu ekumenicznego i przygotowywaniem nas na to tak ważne wydarzenie, jakim jest zjednoczenie się chrześcijan w imię tzw. „miłości”. Dodał on również, że to wzajemna miłość nas łączy; nauki i doktryny nie powinny stać nam na tej drodze do jedności. Należy je usunąć. Jedyne czego potrzebujesz to miłości do „boga” (rzecz jasna nie opartej na posłuszeństwie jego naukom), wszystko, czego potrzebujesz, to akceptacji, że Jezus mieszka w tobie, a sam „bóg” chce usunąć wszelkie doktryny i nauki, gdyż duch podziału nie jest od niego. Zapominają jednak przy tym, że sam Jezus powiedział w Mat. 10,34 – „Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokoju, lecz miecz”.
Jednak niecałe trzy lata później, a więc dokładnie w czasie obchodzenia przez protestantów 500 lat reformacji, odbyło się jak sam Kenneth Copeland twierdzi najważniejsze wydarzenie w całej tej historii, mianowicie między 24 a 26 października br. w mieście Kansas spotkanie pod nazwą „Kairos 2017” i jest to wydarzenie, które dla nas adwentystów powinno być również istotne i ważne. Wydarzenie to zapowiadał już w trzy lata wcześniej. Nadmienię tutaj, że sam tytuł tego spotkania nie jest przypadkowy i ma bardzo głęboki sens. Kairos w języku greckim oznacza „odpowiedni czas”.
Podczas spotkania Kenneth Copeland dość wyraźnie zasygnalizował, że nie ma już tzw. „protestującego” kościoła, a duch podziału będący przyczyną wszelkich nieszczęść, konfliktów, sporów, czy wręcz wojen religijnych to duch diabelski. Proszę zwrócić uwagę, że nie powiedział on „protestanckiego” kościoła, tylko „protestującego” kościoła, co ewidentnie daje do zrozumienia, że kościół ten jest kościołem protestującym, a więc takim, który walczy i tworzy podział w kościele. Protestujący przeciwko komu lub czemu? Najwyraźniej przeciwko duchowi jedności, pokoju, braterstwa, miłości, a w rezultacie przeciwko duchowi Świętemu.
Hasłem przewodnim tego spotkania był tekst z Ewangelii Jana 13,35, gdzie Jezus mówi: „Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie”. Kenneth Copenland stwierdził, że wśród ludzi pełnych miłości (chodzi rzecz jasna o katolicką brać) zostaliśmy my protestanci nazwani „protestującymi”. Czy nie jest to zastanawiające, że poprzez tą jedną wypowiedź praktycznie rzecz biorąc wyśmiał cały ruch protestancki i wykazał jakoby protestanci byli ludźmi bez miłości? Zrobił to bardzo, bardzo, bardzo zręcznie.
Jak dalej twierdzi, powodem, dla którego wszyscy mamy się zjednoczyć jest dokładnie nauka o usprawiedliwieniu łaski przez wiary, a więc to, co początkowo zapoczątkowało cały ten twór „ekumeniczny”. To właśnie było największym zwiedzeniem, które dokonało się w 1999 roku wraz z podpisaniem dokumentu przez katolickich i protestanckich liderów, by dać okazję ku dalszym następującym po sobie wydarzeniom. Następnie udowadnia on wręcz, że zrozumienie nauki o usprawiedliwieniu z łaski przez wiarę dokonało się w wierze, choć tak naprawdę nigdy nie było to powodem podziału, gdyż od dawna te dwie strony rozumiały to w identyczny sposób. A to ciekawe. O ile mi wiadomo, kościół rzymski do dnia dzisiejszego promuje zbawienie przez uczynki i nic w tym względzie się nie zmieniło od czasów reformacji. Nie wątpię, że rzymski kościół nie zna prawdziwej nauki o usprawiedliwieniu z łaski przez wiarę, ale teoria mija się z praktyką wśród zaleceń dla wiernych tego kościoła. Wspólne zrozumienie dokonało się więc w wierze po wielu, wielu modlitwach i wołaniach do „boga”. Teraz nadszedł więc czas, aby Duch Święty chwycił ducha podziału, chwycił go za gardło i cisnął nim pod stopy „ludzi wiary”. Teraz jest czas, by zniszczyć tego ducha podziału. Skoro więc Jezus zapowiedział miecz a nie pokój, podział a nie jedność dla imienia Jego, to duchem, którego oni chcą zniszczyć i podeptać, jest sam duch Chrystusowy. Suma sumarum wynika z tego jednoznacznie, że reformacja była spowodowana przez ducha podziału, a nie ducha Świętego, to nie duch Święty prowadził takich ludzi jak Luter i innych mężów wiary w okresie przebudzenia religijnego. Byli więc oni opętani duchem podziału! To co jeszcze tutaj ma ogromne znaczenie, to to, że z wypowiedzi Kennetha Copenland’a jasno wynika, że jeśli szukasz jedności z Watykanem to jesteś prowadzony duchem Świętym, a jeśli tego nie czynisz powinieneś zadać sobie pytanie jaki duch jest w tobie. Jeśli nie masz ducha tej jedności, ducha tej miłości, którą znaleźć można również w Watykanie to jesteś człowiekiem, który burzy pokój i nie miłuje Boga i ludzi. A co Biblia mówi na temat miłości? W Jana 14,15 czytamy wyraźnie „Jeśli mnie miłujecie przykazań moich przestrzegać będziecie", tak więc miłość łączy się z posłuszeństwem, to znaczy, że miłość, która tutaj jest ostatecznie promowana, swoje źródło ma w spirytyzmie, mianowicie miłość, bez posłuszeństwa. Musimy więc sobie postawić pytanie jakiego ducha Copenland rzeczywiście spotkał w Watykanie?
Na szczególną uwagę zasługuje również fakt, że całe to poruszenie zostało zapoczątkowane przez tego ducha „jedności”, tego ducha „miłości”, tak więc duch, którego spotkał on w Watykanie jest ostatecznie tym duchem, który doprowadził do spotkania „Kairos 2017”.
Podczas spotkania głos zabrali także tacy ludzie jak Bruno Ierullo, Mateo i Ron, którzy obecnie podejmują misję głoszenia na całym świecie zakończenie protestu. Podróżują więc po świecie, aby przynieść pojednanie i zjednoczenie ciała chrystusowego oraz przebudzenie, a punktem kulminacyjnym ma być rok 2018, szczególnie w dniach 24-26 października, aby zjednać sobie Amerykę i wszystkie narody dla „boga”. I tak, jak podczas obchodów 99 rocznicy niepodległości Polski, nacjonaliści maszerowali z transparentem, na którym widniał napis: „My chcemy boga”, tak i oni będą nawoływać Amerykę, a w ślad za nią, wszystkie narody, aby zjednoczyły się dla „pana”, gdyż podzielony kościół nie może uzdrowić podzielonej Ameryki i podzielonych narodów!
I to jest sedno całości. Sedno całości tego całego ruchu jest przyprowadzenie narodów do „boga”. Jak to się ma stać. To całkiem jasne. "Kairos 2017" stoi za zjednoczeniem kościołów i zniesieniem protestantyzmu.
Czy zrozumiałeś, drogi czytelniku, że Kairos 2017 jest przedostatnim krokiem do utworzenia bezbożnej koalicji, która swoje zakończenie może mieć w następnym roku? Rok 2018 ma być rokiem pod hasłem „ducha świętego i… ognia! I tutaj kłania się tekst z biblii, zapisany w Obj. 13,13 – „I czyni wielkie cuda, tak że i ogień z nieba spuszcza na ziemię na oczach ludzi.”
Poselstwo więc tego spotkania jest bardzo jasne. Aby Ameryka mogła być jeszcze uratowana, musi dojść do jedności kościołów. Pytanie za jaką cenę? Co z ludźmi, którzy mają inne biblijne przekonanie i nie mogą brać udziału w tym ruchu, ponieważ wyraźnie występuje to przeciwko Słowu Bożemu. Kiedy czytamy Jana 17 widzimy wyraźnie, że Jezus nie tyle modlił się o jedność, lecz bardziej przestrzegał nas przed fałszywymi braćmi, wilkami w owczej skórze, którzy mają jeden cel – cel Judasza. Mają swoje plany na przyszłość. Wszyscy znamy Judasza, syna zatracenia, który miał swoją wizję na zwycięstwo Chrystusa. Jest jeszcze inne miejsce w biblii, gdzie czytamy o synu zatracenia, człowieku grzechu i zdrajcy naszego Pana Jezusa Chrystusa. Mowa tu oczywiście o 2 Tes. 2,3-4. W tych nowoczesnych przebudzeniach, które mają ostatnio miejsce nie tylko wśród innych protestanckich kościołach, ale, co z przykrością stwierdzam, również w naszym kościele, nie opartych o biblijne przesłanie lecz ewangelię ludzką, martwą ewangelię coraz wyraźniej widać ducha „jedności”. Nie mówimy już o nawróceniu, o uświęceniu, wszystko kręci się wokół muzyki i emocji, wokół splendoru i „zabawy”. I widzimy jak ten kościół się jednoczy, ale nie w imię Prawdy, lecz w imię człowieka grzechu, zdrajcy Judaszowego, mającego swoją wizję kościoła, w którym jego chrystus będzie zasiadał.
Na spotkaniu 2018 mają być wszyscy liderzy kościołów. Powtarzam wszyscy. Wszyscy. Tam ma się dokonać namaszczenie narodów, tam ma się dokonać spuszczenie ognia. Tak, spuszczenie ognia. Tam ten „demon” kościoła protestującego ma ostatecznie upaść. Zostać zniszczony. To tam ma nastąpić przewrót w świecie religijnym. To tam mogą wypełnić się słowa drugiego anioła z Obj. 14,8 – „Upadł, upadł wielki Babilon, który napoił wszystkie narody winem szaleńczej rozpusty.”
Tak więc, co tam ostatecznie upadnie? Wielki Babilon.
I to jest czas anioła, który głosi „I usłyszałem inny głos z nieba mówiący: Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające”. To jest czas na wzniesienie wysoko sztandaru poselstwa trójanielskiego i zaniesienie go do wszystkich ludzi na całym świecie, w naszym kraju. „Wyjdźcie z niego” to poselstwo, które powinno nam towarzyszyć w następnym roku obok poselstwa „Bójcie się Boga”. To jest też czas na poselstwo „Tu się okaże wytrwałość świętych, którzy strzegą przykazań Bożych i wiary Jezusa Chrystusa”. To jest czas, to nasze „kairos”, by odrzucić wszelkie wino Babilonu, to jest czas dany nam, by podjąć decyzję, po której stronie chcemy stanąć. To jest czas gorliwej modlitwy i wołania do Boga, by wyratował nas w świetle nadchodzących prześladowań.
Czy zdajemy sobie z tego sprawę?
Podczas spotkania, które ma się odbyć za rok, w 2018 roku ostatecznie ma być powalony na ziemię „duch podziału”. To co ma tam zostać powalone na ziemię to duch Święty, to duch Chrystusowy! I jak długo jeszcze nam do utworzenia obrazu bestii? Popatrzmy na szybkość z jaką te wszystkie wydarzenia się dokonują. Coraz szybciej, w coraz krótszym czasie.
Jesteśmy w przede dniu prześladowania za wiarę. Głośmy poselstwo trójanielskie. To nie jest już czas na „bawienie” się w kościół, to nie jest już czas na muzykę pełnią „uduchowienia”, czas na miłą atmosferę w zborze, czas na „przyjemne” kazania, w których Słowa Bożego jest jak na lekarstwo, gdyż coraz częściej przypominają nam one opowiadania biblijne niż czyste nauki biblijne. To nie jest czas na kadzenie, lecz czas, by przebudzić nasz lud, obudzić śpiące panny i modlić się o lud Boży na całym świecie, abyśmy w Chrystusie zwyciężyli moc nieprawości.
Chciałabym zrobić niewielką dygresję, która jak się okaże jest ściśle związana z całością artykułu i wyłoni jeszcze jeden istotny szczegół. Otóż zanim kardynał Bergolio (papież Franciszek) został głową kościoła rzymskiego w 2013 roku, kilka lat wcześniej miał miejsce pewien incydent, o którym mówi Wesley Campell, ewangelicki protestant. Razem z „rzekomą” protestancką prorokinią spotkał się on z kardynałem Bergolio kilka lat wcześniej. Miała ona poselstwo od „boga”, które brzmiało następująco: Zostaniesz głową „mojego kościoła”, zostaniesz wyniesiony na urząd papieski, gdyż twoja pokora zostanie nagrodzona.
Warto zwrócić uwagę na jedną istotną rzecz. Ta protestancka kobieta powiedziała temu katolickiemu kardynałowi, że kościół, katolicki kościół jest „bożym” kościołem.
Kiedy myślimy o protestantyzmie, to protestantyzm jest za kościołem bez papieża, oznacza to, że Wesley Campell wyraźnie dał sygnał, dal wyraźną wiadomość, że protestanci zostaną rzekomo wykorzystani przez „boga”, ażeby pokazać, że katolicki kościół, jest kościołem, który ustanowił „bóg”, a jego głową ma być „papież” Jaki to więc „bóg” przemawiał przez usta tej rzekomej prorokini? I jaki duch jest za tymi, którzy jednają się z Watykanem? Biblia wyraźnie zaznacza, że głową kościoła jest Chrystus!
Podsumowując. Większość kościołów nie wie, że protest się zakończył, zadaniem Kennetha Copelanda i innych jest zaniesienie tego poselstwa na cały świat. Ich zamierzeniem jest „spuszczenie ognia z nieba” w roku 2018, aby spalić plewy tej ziemi. Baranek przemówił jak smok!
Tak więc stoimy u progu wielkich prześladowań. U progu łamania sumień, gwałtów i przemocy w imię fałszywej religii. Nie wiem, ile Kenneth Copeland napił się babilońskiego wina, ale to co jest dla nas najważniejsze, to to, byśmy i my nie upoili się nim, a w rezultacie odpadli od wiary. Módlmy się, gdyż czas jest bliski. Głośmy poselstwo, gdyż są jeszcze ludzie, którzy tak jak my oczekują Pana.
Czy nie odczuwamy potrzeby mając te wszystkie rzeczy przed oczami i pełne zrozumienie proroctw, by zanieść światu ostatnie ostrzeżenie. To będzie trudny i mozolny czas, będziemy posądzani o brak miłości, o zakłócanie porządku, szerzenie nienawiści, ale wierzmy, Chrystus zwyciężył świat.
Autor Renata Sztuka