czwartek, 30 grudnia 2021

Siła grzechu i moc łaski Bożej

 W jaki sposób działa grzech? Kiedy czytamy historię tego, co stało się w ogrodzie Eden, mamy możliwość zauważenia jak szybko ujawniają się skutki popełnionego grzechu. Nawet pozornie niewielki grzech, jakim było zerwanie owocu i zjedzenie go, miał olbrzymi i negatywny wpływ na charakter Adama i Ewy. 

Przed grzechem Adam i Ewa mieli doskonałe ciała, które dzięki jedności pierwszych ludzi z Bogiem, mogły być utrzymywane w doskonałym stanie przez wieczność. Bóg nie stworzył ludzi obdarzając ich nieśmiertelnością, ale umożliwił im korzystanie z tego, co pochodzi od Niego, a co jest potrzebne do wiecznego życia. Warunkiem takiego życia jest zachowywanie doskonałych, nieskażonych grzechem relacji z Bogiem. Przed grzechem nie tylko ciała Adama i Ewy były pozbawione wad. Pierwsi ludzie nie mieli wad zarówno fizycznych jak i wad charakteru. Mieli w pełni ukształtowane doskonałe ciała, które nie wymagały rozwoju, i mieli charaktery pozbawione wad, które miały się rozwijać. Adam i Ewa zostali stworzeni do życia polegającego na rozwoju intelektualnym, do życia polegającego na poznawaniu otaczającego ich świata, a przede wszystkim na poznawaniu Boga. Poznając świat poznawali Boga, który ten świat stworzył. Doskonałość ich charakterów polegała na braku wad, a nie na tym, że były one w pełni ukształtowane, tak jak ich ciała. Rozwój umysłów, w tym charakterów, był zaplanowaną przez Boga drogą, jaką ludzie mieli podążać żyjąc wiecznie ze swoim Stwórcą. 

Potem rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka na obraz nasz, podobnego do nas i niech panuje nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad bydłem, i nad całą ziemią, i nad wszelkim płazem pełzającym po ziemi. I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich (Rodzaju 1:26-27)

Bóg uczynił człowieka aby panował nad stworzonym przez Boga światem. Podobieństwo ludzi do Boga miało być widoczne w sposobie panowania nad światem. Miał on być odzwierciedleniem sposobu, w jaki Bóg panuje nad wszystkim, co stworzył. 

Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć (Marka 10:45)

Bóg nie jest autokratą i despotą, który siłą zmusza swoich poddanych do bezwzględnego posłuszeństwa, a wszyscy poddani mają mu służyć, zaspokajając jego potrzeby. Boże panowanie jest przeciwieństwem takiego sposobu rządzenia. Bóg nie stworzył świata aby świat Mu służył, ale aby Bóg mógł służyć temu światu. Na tym polega miłość. Nasze istnienie zawdzięczamy miłości Boga i Jego łasce.

Albowiem w nim żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy (Dzieje Apostolskie 17:28).

Świat stworzony przez Boga jest odbiciem Jego chwały i obrazem tego, w jaki sposób Bóg panuje nad światem. Nawet dzisiaj, na tym świecie zepsutym przez grzech, podstawowa zasada Bożych rządów, zasada dawania, jest widoczna i można ją znaleźć.

Ellen White napisała:

Chwałą Boga jest dawanie” (Pragnienie Wieków 16.3)

Grzech zeszpecił doskonałe dzieło Boga, ale uczyniony Jego ręką zapis pozostał. Nawet teraz wszystkie stworzone rzeczy opowiadają chwałę Jego doskonałości. Nie ma niczego, oprócz samolubnego serca człowieka, co żyłoby samo dla siebie. Nie ma przecinającego powietrze ptaka ani wędrującego po ziemi zwierzęcia, które nie służyłoby innemu istnieniu. Nie ma liścia w lesie ani skromnego źdźbła trawy, które nie pełniłoby swej służby. Każde drzewo, krzew i liść stanowi źródło tych elementów życia, bez których nie mógłby żyć żaden człowiek czy zwierzę; z kolei człowiek i zwierzę służy drzewom, krzewom i liściom. Kwiaty tchną pięknym zapachem i odsłaniają swe piękno w błogosławieństwie dla świata. Słońce rozlewa swoje światło, aby ucieszyć tysiące światów. Ocean, źródło wszystkich źródeł i zdrojów, przyjmuje strumienie z każdego lądu; bierze jednak po to, aby dawać. Mgły wychodzące z jego wnętrza spadają w postaci deszczu i nawadniają ziemię, aby mogła rodzić i kwitnąć” (PW 16.1)

Adam i Ewa mieli ten przywilej, że w otaczającym ich świecie nic nie przesłaniało im Prawdy o Bożej miłości. Mogli ją dostrzec dosłownie we wszystkim. Ponadto mieli do swojej dyspozycji najlepszego Nauczyciela, który odpowiadał na wszystkie ich pytania. To Chrystus, Syn Boży, był tym Nauczycielem. To Chrystus objawiał im tajemnicę doskonałości świata, którą jest jedność z Bogiem. Wynikiem jedności każdego stworzenia z Bogiem, jest jedność między wszystkimi stworzeniami. Wszyscy są ze sobą połączeni nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim duchowo. Zaburzenie działania choćby jednej relacji wpływa na wszystkie pozostałe. To jak system naczyń połączonych, w którym nie można zmienić poziomu wody w jednym naczyniu, nie zmieniając go w pozostałych. To jak połączenia w pajęczynie, zmiana w jednym miejscu pajęczyny jest przenoszona na całą sieć.

Bóg stwarzając świat, stworzył nie tylko przestrzeń, czas i materię, gwiazdy i planety. Bóg napełnił je żywymi organizmami, roślinami i zwierzętami, a na końcu stworzył człowieka. Każdy element stworzenia, zaczynając od pojedynczych atomów a skończywszy na człowieku, był na początku doskonale dopasowany do całej reszty. Boży świat to świat relacji i na początku wszystkie relacje były doskonałe. Nic nie zaburzało doskonałego funkcjonowania tego, co stworzył Bóg. Tak wyglądało życie w Niebie, gdy Bóg stworzył wszystkich aniołów. Tak wyglądało też życie na ziemi, kiedy Bóg zakończył siódmego dnia proces stwarzania.

Wszystkie Boże stworzenia zostały obdarowane przez Boga wolną wolą. Jednak aniołowie i ludzie od samego początku mieli nie tylko możliwość podejmowania decyzji, ale także poprzez te decyzje wpływania na relacje łączące wszystkie stworzenia. Właściwe decyzje, zgodne z wolą Boga, wzmacniały istniejący system i rozwijały istniejące relacje. Tak było do czasu, gdy wykorzystując w niewłaściwy sposób wolną wolę najpierw Lucyfer, a potem Ewa i Adam, podjęli złe decyzje, które negatywnie wpłynęły na to, co stworzył Bóg. 

Co stało się z Adamem i Ewą, gdy popełnili grzech?

To ważne pytanie, jednak najpierw zastanówmy się kiedy Adam i Ewa popełnili pierwszy grzech.

A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim (Mateusza 5:28)

Z pewnością zerwanie owocu z drzewa, o którym Bóg powiedział Adamowi: „z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz” (Rodzaju 2:17) było grzechem, ale czy pierwszym?

Potem rzekł Pan Bóg: Niedobrze jest człowiekowi, gdy jest sam. Uczynię mu pomoc odpowiednią dla niego (Rodzaju 2:18)

Bóg stworzył Ewę, ponieważ Adam, kiedy nazywał zwierzęta, zawsze widział samca i samicę, a ponieważ był sam, to zaczął czuć potrzebę życia w społeczności z kimś podobnym do niego. W ogrodzie Eden Adam i Ewa byli jedynymi ludźmi i wydaje mi się, że naturalne było dla nich, że wszystko robili razem. 

Dlatego opuści mąż ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem (Rodzaju 2:24)

Kiedy Ewa oddaliła się od Adama i zorientowała się, że nie ma go obok niej, poczuła niepokój. Gdyby posłuchała głosu serca oraz rad, których wcześniej udzielił im Bóg, to poszłaby tam, gdzie był jej mąż. Gdy Adam zorientował się, że Ewa oddaliła się od niego, poczuł niepokój, i gdyby posłuchał głosu serca i rad, których wcześniej udzielił im Bóg, to poszedłby odnaleźć swoją żonę. Jednak obydwoje zlekceważyli uczucie niepokoju. Ewa nie wróciła do Adama, a Adam nie poszedł szukać Ewy.

Czy obydwoje zdawali sobie sprawę z tego, że gdy nie są razem, to może im grozić większe niebezpieczeństwo, niż wtedy gdy są razem? Biblia nie mówi tego wprost, chociaż logicznym wnioskiem jest to, że Bóg ostrzegł ich przed zagrożeniem ze strony szatana. Bóg zawsze nas ostrzega przed niebezpieczeństwem, tylko że my często nie chcemy Go słuchać.

Ellen White napisała o tym tak:

Aniołowie przestrzegli ludzi, że szatan zamierza wyrządzić im krzywdę i że powinni mieć się na baczności. (…) Aniołowie przestrzegali Ewę, aby podczas swych zajęć nie odłączała się od męża, gdyż może zetknąć się z upadłym wrogiem. Jeśli oddalą się od siebie, będą w większym niebezpieczeństwie niż wtedy, gdy będą razem (…)  Bóg nie pozwoli, aby szatan ustawicznie kusił świętą parę. Mógł mieć do nich dostęp tylko przy drzewie znajomości dobrego i złego (Historia zbawienia 19.1-2)

Adam i Ewa zlekceważyli jednak te ostrzeżenia, okazując tym samym brak bezwarunkowego zaufania do Boga. Zaufali sami sobie, uwierzyli w to, że są wystarczająco mądrzy, aby uniknąć niebezpieczeństwa. Ten brak zaufania do Boga był pierwszym grzechem popełnionym zarówno przez Adama jak i przez Ewę.

Ewa nieświadomie oddaliła się w trakcie pracy od męża. Gdy to spostrzegła, przez chwilę pomyślała, że grozi jej niebezpieczeństwo. Uspokoiła ją jednak myśl, że choć nie ma przy niej męża, to przecież nic jej nie może grozić. Była mądra — powinna więc była wiedzieć, że zło przyjdzie, i nie zbliżać się do zakazanego drzewa. Ewa zaczęła jednak z ciekawością i podziwem przyglądać się jego owocom. Zobaczyła, że były bardzo ładne. Zaczęła zastanawiać się, dlaczego Bóg tak stanowczo zakazał je spożywać, a nawet dotykać (HZ 20.2)

Ewa zaczęła stosować własne kryteria oceny tego, co jest dobre a co złe. Nie był to otwarty bunt, jakiego dopuścił się w Niebie Lucyfer, niemniej jednak Ewa zaczęła się zastanawiać, czy Bóg zawsze ma rację. Uznała, że zakaz związany z drzewem znajomości dobra i zła jest zbyt surowy i że może zbliżyć się to tego drzewa i oglądać je z bliska nie narażając się na niebezpieczeństwo.

Czy widać tu, że Ewa zaczęła tracić zaufanie do Boga i zaczęła ufać sobie? 

Szatan wykorzystał to i udało mu się skusić Ewę do grzechu, do złamania Bożego Prawa przekazanego jej, oraz Adamowi, w formie zakazu:

I dał Pan Bóg człowiekowi taki rozkaz: Z każdego drzewa tego ogrodu możesz jeść, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz (Rodzaju 2:16-17)

Bóg powiedział im o konsekwencjach złamania tego zakazu. I nie dał im do zrozumienia, że te konsekwencje mogą ich ominąć. Bóg powiedział: „na pewno umrzesz”. Czy Adam i Ewa mieli jakiś powód do tego, aby nie ufać Bogu? Z całą pewnością nie, Bóg nigdy nie zrobił czegoś, co mogło naruszyć zaufanie do Niego. A jednak Ewa wolała uwierzyć szatanowi, który powiedział: „Na pewno nie umrzecie”. Taki sam błąd braku zaufania do Boga popełnił wkrótce także Adam. I bardzo szybko okazało się, jakie są konsekwencje grzechu. 

Po pierwsze ludzie zaczęli odczuwać strach przed Bogiem.

Usłyszałem szelest twój w ogrodzie i zląkłem się, gdyż jestem nagi, dlatego skryłem się (Rodzaju 3:10)

Połączenie tego strachu wraz z okazanym wcześniej brakiem zaufania do Boga zaowocował chęcią samousprawiedliwienia i zrzucenia odpowiedzialności za grzech na kogoś innego. Ani Adam ani Ewa nie chcieli przyznać się do tego, że złamali Boży zakaz. Zamiast tego zaczęli obwiniać siebie i węża, a pośrednio Boga. To był drugi skutek popełnionego grzechu. 

Oba skutki dotyczyły sfery duchowej życia człowieka. Charaktery Adama i Ewy przestały być bez skazy, pojawiły się na nich pierwsze rysy. Pojawiły się objawy egoizmu a zaufanie do samego siebie zaczęło przewyższać zaufanie do Boga. Adam i Ewa zaczęli kwestionować Boże decyzje.

Grzech miał też wpływ na fizyczną sferę życia pierwszych ludzi, a dzięki działaniu prawa dziedziczenia, ten wpływ przenosił się na wszystkie następne generacje ludzi. Adam i Ewa mogli żyć wiecznie, ale pod warunkiem zachowywania niczym niezakłóconych relacji z Bogiem. Apostoł Paweł powiedział o Chrystusie:

On, który jest odblaskiem chwały i odbiciem jego istoty i podtrzymuje wszystko słowem swojej mocy (Hebrajczyków 1:3)

Grzech uszkodził relacje człowieka z Bogiem a skutkiem tego uszkodzenia jest to, że straciliśmy możliwość otrzymywania od Boga tego, co jest konieczne do zachowania wiecznego życia. Jedynie Bóg jest w naturalny sposób nieśmiertelny:

Błogosławiony i jedyny władca, Król królów, Pan panów, jedyny, który ma nieśmiertelność (1 Tymoteusza 6:15-16)

Człowiek może żyć wiecznie pod warunkiem, że zachowuje doskonałe, nie skażone grzechem relacje z Bogiem, stając się tym samym współuczestnikiem Bożej nieśmiertelności. Adam i Ewa popełniając grzech stracili takie relacje i tym samym stracili możliwość życia wiecznego. To dlatego Bóg powiedział im w ogrodzie Eden, kiedy jeszcze nie zgrzeszyli:

I rozkazał PAN Bóg człowiekowi: Możesz jeść do woli z każdego drzewa ogrodu; ale z drzewa poznania dobra i zła jeść nie będziesz, bo tego dnia, kiedy zjesz z niego, na pewno umrzesz (Rodzaju 2:16-17 UBG)

Adam żył jeszcze 930 lat, nie umarł tego samego dnia, w którym zgrzeszył. Jednak tego dnia rozpoczął się proces umierania. I tak dzieje się z każdym człowiekiem. Każdy z nas zaczyna umierać już podczas narodzin. W ciałach Adama i Ewy zaszła pewna zmiana, której skutkiem był brak umiejętności otrzymywania od Boga tego, co niezbędne do podtrzymywania życia wiecznego. Ta fizyczna cecha nie tylko jest przez nas dziedziczona, ale z czasem rozwija się. Pierwsi ludzie żyli kilkaset lat, dzisiaj tylko nieliczni dożywają stu lat. 

Skutki jednego grzechu popełnionego przez Adama i Ewę zmieniły życie zarówno ich, jak i wszystkich następnych pokoleń. Każdy następny grzech tylko pogłębiał te skutki. Nie trzeba daleko szukać, aby to stwierdzić. Zajrzyjmy do kolejnego rozdziału Księgi Rodzaju.

Adam obcował z żoną swoją Ewą, a ta poczęła i urodziła Kaina. Wtedy rzekła: Wydałam na świat mężczyznę z pomocą Pana. Potem urodziła jeszcze brata jego Abla. Abel był pasterzem trzód, a Kain uprawiał rolę. Po niejakim czasie Kain złożył Panu ofiarę z plonów rolnych; Abel także złożył ofiarę z pierworodnych trzody swojej i z tłuszczu ich. A Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę. Ale na Kaina i na jego ofiarę nie wejrzał; wtedy Kain rozgniewał się bardzo i zasępiło się jego oblicze. I rzekł Pan do Kaina: Czemu się gniewasz i czemu zasępiło się twoje oblicze? Wszak byłoby pogodne, gdybyś czynił dobrze, a jeśli nie będziesz czynił dobrze, u drzwi czyha grzech. Kusi cię, lecz ty masz nad nim panować. Potem rzekł Kain do brata swego Abla: Wyjdźmy na pole! A gdy byli na polu, rzucił się Kain na brata swego Abla i zabił go (Rodzaju 4:1-8)

Jak to się stało, że Kain i Abel tak bardzo różnili się od siebie? Mieli przecież tych samych rodziców. Przypomnijmy sobie reakcję Adama i Ewy na pytanie Boga do Adama: „Czy jadłeś z drzewa, z którego zakazałem ci jeść?”. Adam zrzucił winę na Ewę, Ewa na węża, a tak naprawdę obydwoje obwinili Boga. „Kobieta, którą mi dałeś, aby była ze mną, dała mi z tego drzewa i jadłem”. „Wąż mnie zwiódł i jadłam”. Czy słyszycie w głosie Ewy niewypowiedziane słowa: „Wąż, którego ty Boże stworzyłeś”? Jak długo Adam i Ewa nie potrafili pogodzić się z myślą, że cała odpowiedzialność za to, co się stało, spoczywa na nich? Jak długo w ich umysłach tkwiła myśl o tym, że Bóg ich skrzywdził, że nie postąpił z nimi sprawiedliwie, że był dla nich zbyt surowy? Czy mogło być tak, że tendencja do samousprawiedliwiania się i obwiniania Boga tkwiła w nich dosyć długo i swoje niezadowolenie przekazali Kainowi? Czy jest możliwe, że z czasem zrozumieli swój błąd, zaczęli go żałować i przestali obwiniać Boga, a gdy urodził się Abel, to ta zmiana zdecydowała o tym, że charakter Abla został ukształtowany inaczej, niż Kaina?

Bezbożny plącze się we własnych nieprawościach, wikła się w pętach swego grzechu (Przysłów 5:22)

Jaki wpływ na kształtowanie umysłu i charakteru dziecka mają jego rodzice? Jaki wpływ na rozwój umysłu i charakteru Jezusa mieli Maria i Józef? Dlaczego Bóg właśnie Marię wybrał na matkę Jezusa? Dlaczego wybrał Józefa? Jakimi byli ludźmi? Czy Adam i Ewa byli dla Kaina takimi samymi rodzicami, jak Józef i Maria dla Jezusa?

Ellen White tak napisała o Kainie i Ablu:

Kain i Abel, synowie Adama, różnili się bardzo pod względem charakteru. Abel przeniknięty duchem lojalności wobec Boga dostrzegał w postępowaniu Stwórcy z upadłym rodzajem ludzkim sprawiedliwość oraz miłosierdzie i z wdzięcznością przyjął nadzieję zbawienia. Kain jednak żywił ducha buntu i szemrał przeciwko Bogu z powodu przekleństwa za grzech Adama, rzuconego na ziemię i upadłą ludzkość. Pozwolił, by jego umysł podążał tą samą drogą, która doprowadziła szatana do upadku — pobłażał pragnieniu wywyższenia się oraz kwestionował Bożą sprawiedliwość i autorytet (Patriarchowie i Prorocy 51.1)

Minęło zaledwie kilkadziesiąt lat od pierwszego grzechu, który według wielu ludzi był mało znaczącym czynem i nie zasługiwał na tak wielką karę, jaka spotkała ludzi. Prawda jest jednak trochę inna. 

Po pierwsze grzech Adama i Ewy nie był mało znaczącym czynem, a jego konsekwencje pogłębiały się w dramatyczny sposób w każdym następnym pokoleniu. Najstarszy syn Adama zabił swojego młodszego brata. 

Po drugie, to co spotkało ludzkość nie jest karą za grzechy, ale konsekwencją grzechów popełnionych przez ludzi. 

Wasze winy obaliły ten porządek, a wasze grzechy pozbawiły was dobrego (Jeremiasza 5:25)

Bóg nie karze nas za nasze grzechy, ale pomaga nam uwolnić się od naszych wszystkich grzechów. Pomaga nam poznać Prawdę, prawdę o Jego miłości do nas. W ten sposób daje nam szansę na poznanie Go i pokochanie Go z całego serca i z całej duszy. To my naszymi grzechami doprowadziliśmy ten świat do takiego stanu. A mimo to Bóg nas nie odrzucił, ale robi wszystko, aby uratować każdego z nas. Każdy z nas ma szansę na życie wieczne z Bogiem na nowej ziemi, którą Bóg pewnego dnia stworzy na nowo.

Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony (Jana 3:16-17)

Nie lekceważmy grzechu, to najgroźniejsza choroba ludzkości. Jest dużo chorób na tym świecie, wiele z nich może być przyczyną utraty życia, ale tylko grzech jest przyczyną utraty życia wiecznego. Jednak moc Bożej łaski i miłości przewyższa moc grzechu, a Bóg pozwala nam skorzystać z tej mocy. To dzięki tej mocy każdy człowiek może stać się nowym stworzeniem, pozbawionym wszystkich wad, wolnym od grzechu, doskonale dopasowanym do Bożego świata. To dzięki tej mocy każdy z nas ma szansę na wieczne życie z Bogiem. Jedyna rzecz, którą musi zrobić człowiek, to pokochać Boga. Tego Bóg nie chce i nie może zrobić za nas. 

Bóg cię kocha, ale czy ty kochasz Boga?

poniedziałek, 20 grudnia 2021

Jarzmo Jezusa

 Mateusz 11:29-30

Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie

 

Śmierć w Biblii pojawia się już od czwartego rozdziału Księgi Rodzaju, gdy Kain zabił swojego brata Abla. W piątym rozdziale tej księgi słowo „umarł” pojawia się osiem razy. Następnie mamy opis potopu, w trakcie którego zginęła prawie cała ludzkość, za wyjątkiem ośmiu osób. Śmierć zakończyła też życie mieszkańców Sodomy i Gomory oraz prawie wszystkich pierworodnych w Egipcie. Każda śmierć jest tragedią, jednak myślę, że dla każdego rodzica najbardziej tragiczna jest śmierć własnego dziecka.

Co czuł Jair, przełożony synagogi, kiedy poszedł do Jezusa prosić o pomoc dla umierającej córki?

A oto przyszedł mąż, imieniem Jair, który był przełożonym synagogi, i padł do nóg Jezusa, i prosił go, aby wstąpił do jego domu, gdyż miał córkę, jedynaczkę, w wieku około dwunastu lat, a ta umierała” (Łukasza 8:41-42)

A co czuł Jair, kiedy otrzymał wiadomość, że jego córka już zmarła?

nadszedł ktoś od przełożonego synagogi, mówiąc: Umarła córka twoja, nie trudź już Nauczyciela” (Łukasza 8:49).

Jakie myśli przyszły do głowy Jairowi i jaką rozpaczą napełniło się jego serce, kiedy usłyszał te słowa: „Umarła córka twoja”. A jaką rozpacz czuła uboga wdowa z Nain, kiedy straciła swojego jedynego syna? O czym myślała, kiedy brała udział w pogrzebie swojego syna?

A zaraz potem udał się do miasta, zwanego Nain, i szli z nim uczniowie jego i mnóstwo ludu. A gdy się przybliżał do bramy miasta, oto wynoszono zmarłego, jedynego syna matki, która była wdową, a wiele ludzi z tego miasta było z nią” (Łukasza 7:11-12).

Jak wielka rozpacz czujemy w słowach wypowiedzianych przez króla Dawida po śmierci jego syna Absaloma. Absalom chciał wprawdzie odebrać Dawidowi tron i był gotów zabić własnego ojca, a mimo to Dawid, kiedy dowiedział się o jego śmierci, rozpaczał:

Wtedy król zadrżał i wstąpiwszy do górnej komnaty nad bramą, zaczął płakać. I chodząc tam i z powrotem tak wołał: Synu mój, Absalomie! Obym to ja był umarł zamiast ciebie! Absalomie, synu mój, synu mój!” (2 Samuela 18:33).

Co było źródłem tak wielkiej rozpaczy Jaira, wdowy z Nain i Dawida? Co jest do dziś powodem, dla którego wielu rodziców rozpacza po śmierci swoich dzieci? Dlaczego wielu z nich nie potrafi pogodzić się z tym, że ich ukochane dziecko straciło życie?

Powodem tej rozpaczy jest miłość. Dla kochającego rodzica strata ukochanego dziecka to wielka tragedia.

A teraz wyobraźmy sobie co czuje Bóg, kiedy widzi jak umierają Jego ukochane dzieci. Bóg jest miłością.

Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością” (1 Jana 4:8).

Ponieważ Bóg nas kocha, ponieważ On kocha wszystkich ludzi, to chce, aby wszyscy ludzie żyli razem z Nim w Jego Królestwie.

Czy rzeczywiście mam upodobanie w śmierci bezbożnego - mówi Wszechmocny Pan - a nie raczej w tym, by się odwrócił od swoich dróg i żył? (…) Odrzućcie od siebie wszystkie swoje przestępstwa, które popełniliście przeciwko mnie, i stwórzcie sobie nowe serce i nowego ducha! Dlaczego macie umierać, domu izraelski? Gdyż nie mam upodobania w śmierci śmiertelnika, mówi Wszechmocny Pan. Nawróćcie się więc, a żyć będziecie!” (Ezechiela 18:23.31-32)

Co wobec tego czuje Bóg, kiedy patrzy na to w jaki sposób wykorzystujemy Jego dar życia? O czym myśli widząc, jak odrzucamy Jego miłość na rzecz przywiązania do tego, co prowadzi do śmierci? Adam i Ewa popełnili grzech, a skutkiem tego grzechu jest nasze oddzielenie od Boga. Od sześciu tysięcy lat Bóg pomaga każdemu człowiekowi wrócić do Niego. Bóg pomaga nam usunąć wszystkie przeszkody, które utrudniają nam powrót do naszego kochającego Niebieskiego Ojca. Bóg na wszystkie możliwe sposoby zachęca nas do powrotu do Niego.

Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie” (Mateusza 11:28).

To my porzuciliśmy Boga a nie Bóg nas. I to my musimy do niego wrócić. Bóg pragnie tego z całego serca. Jezus modlił się o to przed swoją śmiercią na krzyżu i modli się o to każdego dnia:

Ojcze! Chcę, aby ci, których mi dałeś, byli ze mną, gdzie Ja jestem” (Jana 17:24).

To Jezus obiecał swoim uczniom, że pewnego dnia wróci po to, aby ich zabrać i żeby odtąd mogli żyć razem z Nim.

Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie! W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli” (Jana 14:1-3).

To największe pragnienie Jezusa, żyć razem z Ojcem i z nami, w doskonałej jedności.

Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli” (Jana 17:21).

Bez osiągnięcia tej jedności nikt nie może być zbawiony. Brak tej jedności oznacza bowiem, że wciąż istnieje oddzielenie człowieka od Boga. A to oddzielenie uniemożliwia życie w Jego obecności. To nie Bóg musi dopasować tę rzeczywistość, w której On istnieje, do naszej niedoskonałości, aby umożliwić nam życie razem z Nim. To, że Bóg tego pragnie nie oznacza, że to zrobi, ponieważ jest to niemożliwe. Bóg nigdy się nie zmienia, jest cały czas taki sam, On po prostu jest.

„Ja jestem” to słowa, których Bóg używa jako swego imienia. „Ja jestem” to słowa, którymi Jezus zwracał się do ludzi aby uświadomić im, kim jest.

I rzekł do nich: Wy jesteście z niskości, Ja zaś z wysokości; wy jesteście z tego świata, a Ja nie jestem z tego świata. Dlatego powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Jeśli bowiem nie uwierzycie, że to Ja jestem, pomrzecie w swoich grzechach” (Jana 8:23-24).

Bóg nie wypowiada się o sobie w czasie przeszłym lub przyszłym. Nie mówi o tym jaki był lub jaki będzie, On po prostu mówi „Ja jestem”, dając nam do zrozumienia, że nigdy się nie zmienia. Nigdy też nie zmieniają się warunki, w jakich żyją ci, którzy przebywają w obecności Boga. Każdy, kto nie jest dopasowany do tych warunków, nie może przebywać razem z Bogiem, a to oznacza śmierć, ponieważ tylko Bóg jest dawcą życia.

Albowiem w nim żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy” (Dzieje Apostolskie 17:28).

W nim było życie, a życie było światłością ludzi” (Jana 1:4)

Na czym polega nasze dopasowanie do Bożej rzeczywistości?

Jezus powiedział:

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego (…) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego” (Jana 3:3.5).

Warunkiem koniecznym jest narodzenie się na nowo. Co to znaczy być narodzonym na nowo? Jezus powiedział:

Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest” (Mateusza 5:48).

W modlitwie podczas ostatniej wieczerzy powiedział:

A Ja dałem im chwałę, którą mi dałeś, aby byli jedno, jak my jedno jesteśmy. Ja w nich, a Ty we mnie, aby byli doskonali w jedności (…) Ojcze sprawiedliwy! I świat cię nie poznał, lecz Ja cię poznałem i ci poznali, że Ty mnie posłałeś; i objawiłem im imię twoje, i objawię, aby miłość, którą mnie umiłowałeś, w nich była, i Ja w nich.” (Jana 17:22-23.25-26)

Tak więc znakiem tej jedności jest miłość, objawiająca się w życiu człowieka w taki sam sposób, w jaki objawiała się w życiu Jezusa. Znakiem tej miłości jest objawianie takiego samego charakteru, jaki posiada Jezus, charakteru pozbawionego wad.

Bóg patrząc na nas widzi swoje ukochane dzieci, jednak widzi też to, że w takim stanie, w jakim jesteśmy, nie możemy znaleźć się razem z Nim w Jego Królestwie. Robi więc wszystko aby to zmienić. Robi wszystko, aby usunąć z naszych charakterów wszystkie wady. Robi to, ponieważ nas kocha i tak jak rodzice kochają swoje dzieci i chcą dla nich tylko tego, co najlepsze, tak Bóg pragnie tego samego dla każdego swojego dziecka. A co może być dla nas lepszego, niż życie z naszym Bogiem na zawsze?

Nasze wady są objawem śmiertelnej choroby, na którą chorują wszyscy ludzie. Tą chorobą jest grzech. Nasze wady objawiają się w nieposłuszeństwie Bożemu Prawu. Boże Prawo określa standardy obowiązujące w Bożym Królestwie, więc ich przestrzeganie nie jest opcjonalne, ale obligatoryjne.

Jawne zaś są uczynki ciała, mianowicie: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwa, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne; o tych zapowiadam wam, jak już przedtem zapowiedziałem, że ci, którzy te rzeczy czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą” (Galacjan 5:19-21)

Wystarczy porównać to, co powiedział apostoł Paweł ze słowami Chrystusa:

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego”

Tak więc posłuszeństwo jest konieczne, jednak co to znaczy być posłusznym? Jezus wyjaśnił to w przypowieści o ojcu i dwóch synach.

 Mateusz 21:28-31

Pewien człowiek miał dwóch synów. Przystępując do pierwszego, rzekł: Synu, idź, pracuj dziś w winnicy. A on, odpowiadając, rzekł: Tak jest, panie! Ale nie poszedł. I przystępując do drugiego, powiedział tak samo. A on, odpowiadając, rzekł: Nie chcę, ale potem zastanowił się i poszedł. Który z tych dwóch wypełnił wolę ojcowską?

Pierwszy wprawdzie zadeklarował swoje posłuszeństwo woli ojca, jednak gdy miał wykonać wolę ojca, zwyciężyła jego własna wola. Drugi odrzucił propozycję ojca, jednak po pewnym czasie stwierdził, że jednak zależy mu na tym, aby wolę ojca wypełnić.

Ci bracia są symbolem dwóch grup ludzi. Pierwsza to ludzie, którzy deklarują się jako wierni i posłuszni Bogu, jednak w chwilach, gdy muszą wybrać między posłuszeństwem Bogu a posłuszeństwem własnym pożądliwościom, wybierają to drugie, ujawniając tym samym swoje nieposłuszeństwo. Do tej grupy należała większość przywódców religijnych Izraela w czasach Jezusa. Jezus nazywał ich obłudnikami.

Druga grupa to ludzie, którzy nie składają deklaracji o swoim posłuszeństwie i czasem podejmują niewłaściwe decyzje, jednak po przemyśleniu tematu potrafią zmienić zdanie i okazać posłuszeństwo Bogu. Kiedy uświadamiają sobie prawdziwe znaczenie swojej niewłaściwej decyzji, zmieniają ją i dobrowolnie, bez żadnego przymusu wybierają posłuszeństwo Bogu.

Te dwie grupy można przedstawić w jeszcze jeden sposób.

Pewnego dnia Jezus powiedział:

Mateusz 11:29-30

Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie

Biorąc pod uwagę to, co powiedział Jezus, można powiedzieć, że dla należących do pierwszej grupy jarzmo Jezusa jest bardzo niemiłe i chociaż twierdzą oni, że chcą w nim chodzić, to gdy trzeba już iść z tym jarzmem, poddają się. Ból jest dla nich zbyt silny i zdejmują z siebie jarzmo Jezusa.

Należący do drugiej grupy mają czasem niemiłe uczucia związane z jarzmem Jezusa, jednak po krótkim czasie uświadamiają sobie, że to jarzmo nie jest niemiłe i że chcą w nim chodzić. Nie zdejmują z siebie tego jarzma w tych momentach, gdy jarzmo zaczyna im sprawiać ból.

Warto zauważyć, że są jeszcze dwie inne grupy ludzi.

Trzecia grupa to ludzie, którzy są bezwarunkowo posłuszni Bogu. Tacy ludzie zachowują się, myślą i czują tak samo, jak aniołowe w niebie. Bóg nie musi przekonywać ich o słuszności swoich poleceń, ponieważ ci aniołowie ich nie kwestionują, ale pragną je wykonywać. Takimi ludźmi byli apostołowie Piotr, Jakub i Jan, takim człowiekiem był też apostoł Paweł. Nie byli tacy od urodzenia, musieli przejść pewną wewnętrzną przemianę, dokładnie tę przemianę, o której Jezus powiedział Nikodemowi:

Jana 3:7-8

Nie dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić. Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha

Trzecia grupa nosi na sobie jarzmo Jezusa, ale w ogóle nie odczuwa tego jarzma jako jarzma. Chodzenie w tym jarzmie jest ich pragnieniem.

Ostatnia, czwarta grupa to ci ludzie, którzy jawnie sprzeciwiają się Bogu. Kwestionują Słowo Boże, kwestionują Bożą sprawiedliwość i uważają Boże prawo za niedoskonałe. Prawdziwy Bóg nie jest dla nich autorytetem. Mogą oni uznawać Boga za stwórcę wszystkiego, jednak nie zgadzają się z Bogiem i są z nim w ustawicznym konflikcie. Do tej grupy należą ci, którzy oddali się pod kontrolę szatana. To ci, którzy całkowicie odrzucili jarzmo Jezusa.

 

Gdyby uporządkować te grupy według stopnia posłuszeństwa, to otrzymamy następujący porządek:

1) Nieposłuszni Bogu (zbuntowani, walczący z Bogiem). Ci którzy odrzucili jarzmo Jezusa

2) Hipokryci, deklarujący swoje posłuszeństwo Bogu, ale tak naprawdę są bardziej posłuszni pożądliwościom ich serc. To ci, którzy wprawdzie noszą na sobie jarzmo Jezusa, ale w sytuacjach, które są próbą posłuszeństwa, zdejmują to jarzmo. Noszą je tylko wtedy, gdy nie czują dyskomfortu z powodu noszenia tego jarzma.

3) Warunkowo posłuszni Bogu. To ci, którzy czasem odczuwają pewien dyskomfort z powodu jarzma Jezusa, jednak nie zdejmują go.

4) Bezwarunkowo posłuszni Bogu, z radością noszący jarzmo Jezusa przez cały czas.

Bezwarunkowe posłuszeństwo jest skutkiem miłości do Boga, ponieważ ta miłość jest związana z pełnym i bezwarunkowym zaufaniem do Boga. To właśnie zaufanie do Boga sprawia, że człowiek jest posłuszny niezależnie od sytuacji w jakiej się znajduje. Tak jak posłuszni byli trzej hebrajscy młodzieńcy, którzy na równinie Dura byli gotowi oddać swoje życie, aby tylko nie okazać nieposłuszeństwa Bogu. Oni po prostu nie wyobrażali sobie, że mogliby zrobić coś, co nie podoba się Bogu (Daniela 3).

A teraz zastanówmy się do której grupy my należymy, kiedy przychodzimy na ten świat, czyli po swoich narodzinach. Zgodnie z tym, co napisał apostoł Paweł na pewno po urodzeniu nie należymy do ostatniej, czwartej grupy, do grupy tych, którzy są bezwarunkowo posłuszni Bogu.

Rzymian 3:10 Nie ma ani jednego sprawiedliwego

I nie należymy też do pierwszej grupy. Niezależnie od tego w co wierzymy, należymy do drugiej lub trzeciej grupy.

A do której grupy chcemy należeć?

Myślę, że lepiej zrozumiemy to zagadnienie, jeżeli spróbujemy znaleźć odpowiedź na następujące pytanie, do której grupy należeli Adam i Ewa przed grzechem?

Nie chcę ich nazywać hipokrytami, ale na pewno nie należeli do grupy czwartej. Zauważmy, że gdy żyli w ogrodzie Eden to wprawdzie byli posłuszni Bogu, ale w tym czasie nie byli kuszeni do nieposłuszeństwa. Cieszyli się tym, co mieli, życie w raju sprawiało im radość, czuli się szczęśliwi i nie odczuwali chęci zmiany. Nie zastanawiali się na tym, czy można żyć inaczej. Byli posłuszni, ale ich posłuszeństwo nie było skutkiem bezwarunkowego zaufania do Boga, ale brakiem możliwości okazania nieposłuszeństwa.

Czy Adam i Ewa nie mieli w sobie ukształtowanego bezwarunkowego posłuszeństwa? Tak, nie mieli. Gdyby byli bezwarunkowo posłuszni Bogu, gdyby należeli do czwartej grupy, to nie ulegliby pokusie.

Kiedy się nad tym zastanowisz, to dojdziesz do wniosku, że ten rodzaj posłuszeństwa, jakie mieli Adam i Ewa przed grzechem, nie jest tym posłuszeństwem, które pozwala należeć do czwartej grupy, do grupy tych, którzy w przyszłości będą żyli wiecznie w obecności Boga. Bezwarunkowe posłuszeństwo musi zostać ukształtowane w każdym z nas tu i teraz. Musimy narodzić się na nowo zanim Jezus Chrystus po raz drugi pojawi się na ziemi. Bóg nie stworzył nas z taka formą posłuszeństwa, ponieważ może ona zostać osiągnięta tylko poprzez miłość, a miłości nie można „zaprogramować”, miłość musi pojawić się spontanicznie. Nikogo nie można zmusić do miłości i Bóg tego nie robi.

 

Być może zaczynasz się zastanawiać nad tym, czy rzeczywiście bezwarunkowe posłuszeństwo Bogu jest konieczne. Czy nie wystarczy, że zostanie przywrócony ten stan, jaki był przed grzechem? Odpowiedź jest prosta, taki stan nie wystarczy.

Apokalipsa 21:3-5

I usłyszałem donośny głos z tronu mówiący: Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem jego, a sam Bóg będzie z nimi. I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie; ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły. I rzekł Ten, który siedział na tronie: Oto wszystko nowym czynię. I mówi: Napisz to, gdyż słowa te są pewne i prawdziwe

Bóg mówi tu o tym, że stworzy wszystko na nowo. Jednak jest coś, czego Bóg nie może stworzyć. To miłość człowieka do Boga, objawiająca się w charakterze człowieka. Podczas powtórnego przyjścia Pana stanie się coś, o czym napisał apostoł Paweł:

1 Koryntian 15:51-54

Oto tajemnicę wam objawiam: Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni w jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni. Albowiem to, co skażone, musi przyoblec się w to, co nieskażone, a to, co śmiertelne, musi przyoblec się w nieśmiertelność. A gdy to, co skażone, przyoblecze się w to, co nieskażone, i to, co śmiertelne, przyoblecze się w nieśmiertelność, wtedy wypełni się słowo napisane: Pochłonięta jest śmierć w zwycięstwie!

Nic co jest skażone grzechem nie może znaleźć się w Królestwie Bożym. Dlatego ciała wszystkich tych ludzi, którzy będą zbawieni, będą pozbawione wszystkich wad, będą „nieskażone”. Ponieważ Bóg nie przemieni wtedy ich charakterów, ale ciała, to charaktery tych ludzi muszą zostać przemienione wcześniej.

Przemiana ciał to praca, którą wykona Bóg.

Przemiana charakterów, nie w trakcie zmartwychwstania, ale tu i teraz, to wspólna praca Boga i człowieka. Do nas należy to, czego Bóg nie może zrobić, ze względu na wolną wolę, jaką nam podarował. Aby Bóg mógł w nas cokolwiek zmienić, musimy Bogu dać naszą zgodę. Nie wystarczy podpis pod umową, nie wystarczy słowna deklaracja, albo deklaracja wypowiedziana w myślach. One będą ważne tylko wtedy, gdy będą skutkiem głębokiego pragnienia zmiany serca i charakteru. Gdy będą skutkiem miłości do Boga, miłości tak silnej, że będzie gotowa poświęcić wszystko, aby tylko usunąć wszystkie przeszkody na drodze do życia z Bogiem. A gorące pragnienie życia z Bogiem, miłość do Boga, jest połączone z nienawiścią do tego, czego nienawidzi Bóg. A Bóg nienawidzi tylko jednej rzeczy – grzechu.

To posiadanie takiego charakteru, ukształtowanego miłością do Boga, jest gwarancją tego, że grzech, a co za tym idzie śmierć, nigdy już nie pojawią się na świecie.

Każdy, kto posiada charakter ukształtowany na podobieństwo charakteru Chrystusa, nosi jarzmo Chrystusa z radością i nie uważa tego jarzma za coś niemiłego.

Czy posiadasz dzisiaj taki charakter?

Czy ufasz dzisiaj Bogu bezwarunkowo?

Czy nie czujesz najmniejszego przywiązania do grzechu?

Czy podejmujesz dzisiaj tylko takie decyzje, jakie na twoim miejscu podejmowałby Jezus?

Czy jarzmo Jezusa nigdy nie jest dla ciebie źródłem negatywnych uczuć, a noszenie go sprawia ci ustawiczną radość?

Jeżeli tak nie jest, to mam dla ciebie dwie wiadomości.

1.    Bez zmiany tego stanu nie możesz być zbawiony, ponieważ z takim charakterem jaki posiadasz dzisiaj, nie pasujesz do Bożego Królestwa. Właściwie jest to zła wiadomość, jednak nie mówi ona o tym, że zmiana twojego charakteru jest niemożliwa. Jest to możliwe. W jaki sposób? Jak może dojść do zmiany twojego charakteru, zmiany polegającej na usunięciu przywiązania do wszystkiego, co nie pochodzi od Boga?

2.    Ten sposób jest treścią drugiej wiadomości. Wprawdzie do zmiany charakteru potrzebna jest olbrzymia moc, taka moc, którą nie dysponuje żaden człowiek i żadna istota stworzona przez Boga, jednak taka moc jest dla nas dostępna, a jej źródłem jest miłość do Boga. Jedyne co musisz zrobić to poznać Boga i pokochać Go tak, aby zawsze i wszędzie widzieć Jego miłość.

Ten świat jest nasycony grzechem, ale pomimo tego Boża miłość do nas jest widoczna. Czy chcesz ją widzieć?

Rzymian 1:18-20 Albowiem gniew Boży z nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi, którzy przez nieprawość tłumią prawdę. Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem

Jedyne co musisz zrobić to poznać Boga i pokochać Go. Bóg nikogo nie zmusza do miłości, ponieważ do miłości nie można nikogo zmusić. Bóg objawia nam na wszystkie możliwe sposoby prawdę o Jego miłości do nas i daje nam w ten sposób możliwość wyboru między miłością do Niego i miłością do tego, co nie pochodzi od Niego. Wybór należy do każdego z nas. To nasze decyzje mogą zmienić dla nas jarzmo Jezusa w to, czym naprawdę jest, w coś co jest miłe i lekkie. Jezus jest gotowy do udzielenia nam wszelkiej pomocy, ale nie zrobi niczego wbrew naszej woli.

Jezus każdego dnia stoi przed drzwiami do serc tych ludzi, którzy jeszcze nie pozwolili Mu zmienić swoich charakterów na podobieństwo Jego doskonałego charakteru, nie pozwolili Mu usunąć ze swoich serc wszystkich wad. Czy masz przeczucie, że należysz to takich ludzi? Jeżeli tak, to posłuchaj:

(parafraza Apokalipsy 3:14)

Oto stoję u drzwi do twojego serca i kołaczę; jeśli słyszysz mój głos to otwórz drzwi swego serca i pozwól mi wejść i je oczyścić, a wtedy będziemy razem na zawsze.

Napisz to, gdyż słowa te są pewne i prawdziwe (Apokalipsa 21:5)

 

wtorek, 31 sierpnia 2021

Idź i odtąd już nie grzesz

 

 Jana 8:1-5.10-11

A Jezus udał się na Górę Oliwną. I znowu rano zjawił się w świątyni, a cały lud przyszedł do niego; i usiadłszy, uczył ich. Potem uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili kobietę przyłapaną na cudzołóstwie, postawili ją pośrodku i rzekli do niego: Nauczycielu, tę oto kobietę przyłapano na jawnym cudzołóstwie. A Mojżesz w zakonie kazał nam takie kamienować. Ty zaś co mówisz? (…) A Jezus podniósłszy się i nie widząc nikogo, tylko kobietę, rzekł jej: Kobieto! Gdzież są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił? A ona odpowiedziała: Nikt, Panie! Wtedy rzekł Jezus: I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz

 

Jaki jest kontekst tej sytuacji? Było to podczas żydowskiego święta namiotów. „A gdy już minęła połowa świąt, wstąpił Jezus do świątyni i nauczał” (Jana 7:14). Żydzi (faryzeusze i uczeni w Piśmie, czyli przywódcy religijni) próbowali zdeprecjonować Jezusa jako Nauczyciela i w ten sposób podważyć przekonanie wielu Żydów o tym, że Jezus jest Mesjaszem. Próbowali wykazać, że Jezus nie może mieć wiedzy potrzebnej do tego, aby nauczać, ponieważ nigdy nie był uczniem rabinackiej szkoły. „Skąd ta jego uczoność, skoro się nie uczył?” (7:15). Uważali też, że odrzucenie przez nich nauk Jezusa dodatkowo przekona ludzi o tym, że Jezus nie jest Mesjaszem.  Czy kto z przełożonych lub z faryzeuszów uwierzył w niego?” (7:48). Odbyła się też nieudana próba pojmania Jezusa. „I starali się go pojmać, lecz nikt nie podniósł na niego ręki, gdyż jeszcze nie nadeszła jego godzina” (7:30)

Jaki był główny cel tej prowokacji? Nauki Jezusa stały w wyraźnej sprzeczności z naukami faryzeuszy. Bóg o jakim Jezus opowiadał ludziom był inny od tego boga, o którym opowiadali faryzeusze. Dlatego faryzeusze ze wszystkich sił próbowali wykazać, że to ich wizja Boga jest prawdziwa, a Jezus nie ma racji. Wszystkie wcześniejsze próby skończyły się dla nich niepowodzeniem. Było to powodem ich coraz większej frustracji i z coraz większą zaciekłością chcieli wykazać swoją wyższość nad Jezusem, a tym samym zmniejszyć wpływ Jezusa na ludzi. Docelowo chcieli w ten sposób uzyskać przychylność ludu, aby lud poparł ich chęć zabicia Jezusa. Przyprowadzając do Jezusa kobietę, która popełniła cudzołóstwo, chcieli postawić Jezusa w sytuacji bez wyjścia. Wydawało się im, że niezależnie od tego jakiej odpowiedzi udzieli im Jezus, oni będą zwycięzcami, a Jezus przegra.

Jaka była podstawowa kwestia, którą chcieli przedstawić Żydzi? Chodziło tu o sprawiedliwość, o to w jaki sposób Bóg ocenia i osądza ludzi. Czym jest grzech? Jakie są konsekwencje grzechu? W jaki sposób człowiek może uniknąć konsekwencji grzechu? W każdej z tych kwestii Żydzi stali w opozycji do Jezusa.

Sprawiedliwość. Jezus opowiadał ludziom o Bogu, który kocha wszystkich ludzi, i jest Bogiem miłosiernym, chętnie wybaczającym grzechy. „Panie, Panie, Boże miłosierny i łaskawy, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący łaskę dla tysięcy, odpuszczający winę, występek i grzech, nie pozostawiający w żadnym razie bez kary, lecz nawiedzający winę ojców na synach i na wnukach do trzeciego i czwartego pokolenia!”. [„nawiedzający winę ojców” nie oznacza karania, ale szczególną troskę nad tymi, którzy noszą na sobie konsekwencje grzechów swoich przodków, przekazane im przez duchowe DNA]. W Bożej sprawiedliwości najważniejsze jest to, aby człowiek odwrócił się od swoich grzechów i stracił zainteresowanie grzechem. Żydzi wierzyli w sprawiedliwość, która ocenia ludzi według ich uczynków, ale nie bada ich motywacji. Uważali, że zbawienie dostępne jest tylko dla tych, którzy zachowują sakralną czystość, a ci, którzy są skalani grzechem są już skazani na śmierć. Dla Żydów składanie ofiar było sposobem na oczyszczenie, ale tylko zewnętrzne, ponieważ nie czuli potrzeby oczyszczenia własnych serc. Byli tak przywiązani do swojej koncepcji sprawiedliwości, że byli gotowi pouczać Boga, o czym Bóg powiedział im w Księdze Ezechiela: „A wy mówicie: Nie jest słuszne postępowanie Pana. Słuchajcie więc, domu izraelski! Alboż moje postępowanie nie jest słuszne? Czy nie raczej wasze postępowanie jest niesłuszne?”

Grzech. Według Żydów grzech to fizyczny czyn będący złamaniem Bożych przykazań. Według Jezusa grzech powstaje w sercu i umyśle. „A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim” (Mt 5:28). Ponadto Żydzi uznawali za grzech takie czyny, które według Jezusa nie były grzechem. Na przykład uważali oni za grzech nieprzestrzeganie rabinicznych wymagań, chociaż nie miały one biblijnego uzasadnienia. Z kolei Jezus wskazywał na takie myśli i uczucia, które są grzechem, ale Żydzi nie uznawali takich myśli i uczuć za grzech. „Słyszeliście, iż powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi” (Mt 5:38-39). Dla Żydów grzechem był jakikolwiek kontakt z ludźmi uznanymi przez nich za nieczystych, a Jezus nie tylko nie unikał takich kontaktów, ale często przebywał z takimi ludźmi. Według Żydów każdy miał prawo do zemsty, Jezus odbierał im to prawo. „Słyszeliście, iż powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego. A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5:43-45). Według Żydów Bóg nakazał im kochać tylko ich braci, ludzi wierzących w Boga tak samo, jak oni; a jednocześnie ten sam Bóg nakazał im nienawidzić tych, którzy nie są ich braćmi w wierze. Jezus rozszerzył obowiązek miłości na wszystkich ludzi, a jednocześnie wskazał, że jakakolwiek nienawiść do ludzi jest sprzeczna z Bożym prawem.

Konsekwencje grzechu. Według Żydów każdy grzech jest związany z karą za grzech. Żydzi wierzyli, że Bóg karze ludzi za ich grzechy, ale niektóre grzechy są tak duże, że Bóg poprzez Mojżesza nakazał im zabijanie tych ludzi, którzy popełnili tego rodzaju grzechy. „I przemówił Pan do Mojżesza tymi słowy: Powiedz do synów izraelskich: Ktokolwiek z synów izraelskich i z obcych przybyszów mieszkających w Izraelu odda kogoś ze swego potomstwa Molochowi, poniesie śmierć; miejscowa ludność ukamienuje go” (Kpł 20:1-2). Żydzi uważali, że Bóg nie tylko powiedział im o śmierci grzesznika, ale też wskazał im w jaki sposób grzesznik ma zginąć – ma zostać przez nich zabity, na przykład ukamienowany. „Mężczyzna, który cudzołoży z żoną swego bliźniego, poniesie śmierć, zarówno cudzołożnik jak i cudzołożnica” (Kpł 20:10). Żydzi uważali też, że Bóg może karać ludzi za grzechy chorobami. „A przechodząc, ujrzał człowieka ślepego od urodzenia. I zapytali go uczniowie jego, mówiąc: Mistrzu, kto zgrzeszył, on czy rodzice jego, że się ślepym urodził?” (Jana 9:1-2).  Uważali też, że karą za grzechy może też być utrata majątku lub stanowiska. W taki sposób przyjaciele tłumaczyli Hiobowi przyczynę jego nieszczęść. „Przypomnij sobie, kto kiedy, będąc niewinny, zginął, albo gdzie ludzie prawi byli wytępieni! Jak daleko spojrzeć, ci, którzy orali bezprawie i rozsiewali zło, zawsze je zbierali. Od tchnienia Bożego giną, od powiewu jego gniewu niszczeją” (Hi 4:7-9). Zdrowie, dobrobyt i powodzenie w życiu odbierali jako nagrody od Boga, a choroby, biedę i nieszczęścia spadające na człowieka, jako karę za grzechy. Jezus nauczał ludzi o Bożym miłosierdziu, wyjaśniał ludziom, że Bóg odpuszcza ludziom ich grzechy. Jezus wskazywał na choroby, nieszczęścia i śmierć jako skutek grzechu, a nie karę za grzechy. Żydzi straszyli ludzi wieczną śmiercią, Jezus dawał ludziom nadzieję na wieczne życie.

Uniknięcie śmierci jako konsekwencji grzechu. Według Żydów jedynym sposobem na uniknięcie kary za grzech było zachowywanie czystości oraz składanie określonych przepisami ofiar. Uważali, że samo złożenie ofiary jest wystarczające do tego, aby Bóg wybaczył grzechy, a grzesznik uniknął w ten sposób kary. Jezus wskazywał na inny sposób uniknięcia konsekwencji grzechów. To upamiętanie i odwrócenie się od grzechu. „Gdy bezbożny odwróci się od wszystkich swoich grzechów, które popełnił, i będzie przestrzegał wszystkich moich przykazań, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość, na pewno będzie żył, nie umrze. Nie będzie mu się przypominać żadnych jego przestępstw, które popełnił, będzie żył przez sprawiedliwość, którą się kierował” (Ez 18:21-22)

 

Narastający konflikt między żydowskimi przywódcami a Jezusem był wynikiem dumy religijnych liderów Izraela. Nie mogli się oni pogodzić z tym, że ktoś spoza ich środowiska, ktoś, kto nie ma takiego wykształcenia jak oni, ktoś, kto nie ma takiej wiedzy jak oni, może być Bożym posłańcem. Uważali, że to niemożliwe, aby Bóg, który przecież ich wybrał, mógł wykorzystywać kogoś spoza nich do kierowania ludem Bożym. Uważali się za jedynych, legalnych pośredników między Bogiem a ludem. Uważali się tym samym za specjalną, uprzywilejowaną grupę. Uważali tym samym, że obrona ich pozycji jest obroną porządku ustanowionego przez Boga i dlatego mogą używać sposobów, które nie do końca są zgodne z Bożym Prawem.

A teraz wróćmy do momentu, gdy Żydzi, po przyprowadzeniu do Jezusa cudzołożnicy, powiedzieli:

Nauczycielu, tę oto kobietę przyłapano na jawnym cudzołóstwie. A Mojżesz w zakonie kazał nam takie kamienować

Faryzeusze zwrócili się do Jezusa używając tytułu Nauczyciel. To pokazuje, że kwestia nauczania była jednym z powodów ich intrygi. Na samym początku podkreślili, że Jezus jest nauczycielem, aby na koniec uświadomić ludziom, że Jezus jako nauczyciel nie jest wiarygodny. Chcieli zbudować w umysłach obecnych tam ludzi proste skojarzenie: Jezus to fałszywy nauczyciel, ponieważ nauczał rzeczy, które są niezgodne z Prawem Mojżeszowym. Chcieli w ten sposób powiedzieć ludziom, że jeżeli Jezus jest prawdziwym nauczycielem wysłanym przez Boga, to po pierwsze powinien wiedzieć czym jest grzech. Jezus powinien wiedzieć, że to co zrobiła ta kobieta to grzech. A skoro wie, że to co ona zrobiła to grzech, to powinien też wiedzieć co Bóg nakazał im, Żydom, zrobić w przypadku odkrycia takiego grzechu. Jakakolwiek próba ułaskawienia tej kobiety zostałaby przez nich wykorzystana do oskarżenia Jezusa o nieprzestrzeganie Prawa. A gdyby Jezus jednak poparł ich żądanie ukamienowania tej kobiety, to wykorzystaliby to do oskarżenia Jezusa przed Rzymianami i w ten sposób pozbyliby się problemu, usuwając Jezusa rękoma Rzymian. Nie martwili się tym, że w takim przypadku ujawniłaby się ich hipokryzja, najważniejsze dla nich było doprowadzenie do śmierci Jezusa. Właśnie dlatego po przyprowadzeniu do Jezusa kobiety oskarżonej o cudzołóstwo, zadali Jezusowi pytanie: „Ty zaś co mówisz?”

Byli przekonani, że Jezus może udzielić tylko jednej z dwóch odpowiedzi i byli pewni, że mogą wykorzystać obie odpowiedzi do tego, aby prędzej lub później doprowadzić do śmierci Jezusa. Taki był też cel szatana, który inspirował faryzeuszy. Szatan był przekonany, że potrafi wykorzystać dla swoich celów każdą odpowiedź Jezusa. A głównym jego celem było utrwalenie w ludziach fałszywego przekonania o tym, że Bóg nie wybacza grzechów bez ukarania grzesznika.

Lucyfer (…) przedstawił Boga w złym świetle, przypisując Mu pragnienie samowywyższenia. Swoje złe cechy próbował przypisać kochającemu Stworzycielowi. W ten sposób zwiódł aniołów. W ten sam sposób zwiódł także ludzi. Doprowadził ich do zwątpienia w Słowo Boga i nieufności wobec Jego dobroci. Ponieważ Bóg jest Bogiem sprawiedliwości i przeogromnego majestatu, szatan sprawił, że spoglądali na Niego jak na kogoś bezwzględnego i nieprzejednanego. W ten sposób doprowadził do tego, że ludzie przyłączyli się do rebelii przeciw Bogu, a nad światem zapanowała noc nieszczęść. Na ziemi panowała ciemność, ponieważ ludzie nie rozumieli Boga” {EGW, PW 16-17}

Szatan triumfował, ponieważ udało mu się zafałszować obraz Boży w ludzkich umysłach. Wtedy przyszedł Jezus, aby odbudować w człowieku właściwy wizerunek jego Stwórcy” {EGW PW 31}

Na początku wielkiego konfliktu szatan oznajmił, że prawa Bożego nie da się przestrzegać, że sprawiedliwość jest sprzeczna z miłosierdziem oraz że jeśli prawo zostanie złamane, dla grzesznika nie będzie możliwości przebaczenia. ‘Każdy grzech musi spotkać kara’ – naciskał szatan; jeśli Bóg daruje karę za grzech, nie będzie Bogiem prawdy i sprawiedliwości. Kiedy ludzie złamali prawo Boże i przeciwstawili się Jego woli, szatan nie posiadał się z radości. ‘Okazało się’ – oznajmił – ‘że prawa nie da się zachować; człowiekowi nie można przebaczyć’. Ponieważ on sam z powodu swojego buntu został wygnany z nieba, oznajmił, że rodzaj ludzki musi na zawsze pozostać odcięty od Bożej łaski. Bóg nie mógłby być sprawiedliwy – twierdził – a jednocześnie okazywać miłość grzesznikowi” {EGW PW 615}

Kiedy Jezus rozpoczął swoją działalność jako Nauczyciel, przybył wraz z uczniami do Jerozolimy na święto Paschy.

J 2:13-16 „A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy. I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy. I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska

Świątynia była uważana przede wszystkim za miejsce zamieszkania bóstwa, a dopiero w drugiej kolejności za miejsce kultu. Żydowscy przywódcy zmienili to. Według nich świątynia była przede wszystkim miejscem do wykonywania czynności nakazanych w Prawie Mojżeszowym. Ludzie mieli przychodzić do świątyni aby oddawać cześć Bogu, przede wszystkim poprzez składanie ofiar. Ellen White napisała o tym w taki sposób:

Ludziom zalecano odprawianie licznych ceremonii bez należytego pouczenia co do ich znaczenia. Wierni składali swe ofiary nie rozumiejąc, że stanowiły one symbol jedynej doskonałej Ofiary” {ZJ 106.2}.

Jednak świątynia była przede wszystkim miejscem, które miało kojarzyć się ludziom z mieszkaniem Boga.  Jezus mówił o świątyni, że jest domem Ojca (Jana 2:16), a dom to miejsce, w którym można się spotykać. Zasady, które wprowadzili duchowi przywódcy Izraela, przyczyniły się do tego, że ludzie mieli utrudniony dostęp do domu Boga. Swoim postępowaniem kapłani przyczyniali się do tego, że ludzie mieli niewłaściwy obraz Boga. To „Lucyfer (…) przedstawił Boga w złym świetle (…) szatan sprawił, że spoglądali na Niego jak na kogoś bezwzględnego i nieprzejednanego (…) Na ziemi panowała ciemność, ponieważ ludzie nie rozumieli Boga”.

I teraz Jezus jest w domu Ojca, stoi w przedsionku Świątyni. O czym myślał, zanim powiedział „Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska”.

Gdy Jezus wszedł do świątyni, natychmiast pojął całą scenę. Zobaczył nieuczciwe transakcje oraz niedolę ubogich, którzy myśleli, że bez wylania krwi nie będzie przebaczenia dla ich grzechów. Dostrzegł, że zewnętrzny dziedziniec świątyni został zamieniony w miejsce bezbożnego handlu. Święte miejsce stało się jednym wielkim targowiskiem. Chrystus widział, że coś trzeba z tym zrobić {EGW PW 615}

To z powodu oszustw szatana ludzie czytając Biblię widzieli w niej to, co szatan im sugerował na temat Boga.

Kpł 17:11 „Życie ciała jest we krwi, a Ja dałem wam ją do użytku na ołtarzu, abyście dokonywali nią przebłagania za dusze wasze, gdyż to krew dokonuje przebłagania za życie

Czy widać różnicę między tymi dwoma zdaniami?

1.    krew dokonuje przebłagania za życie (to mówi Bóg)

2.    bez przelania krwi nie ma przebaczenia grzechów (tak myślą ludzie)

Przebłaganie za życie – kogo przelewana krew błaga o życie? Boga? Czy wierzysz w Boga, którego trzeba błagać o to, aby darował grzesznikowi życie? Ja wierzę w Boga który robi wszystko, aby pomóc grzesznikowi uratować życie. Życie człowieka zależy od decyzji podejmowanych przez człowieka. To człowieka trzeba błagać o to, aby porzucił grzech, który prowadzi go do śmierci.

Przebaczenie grzechów – czy Bóg mówi o tym, że może wybaczyć człowiekowi jego grzechy tylko wtedy, gdy zostanie przelana krew? Czy Bóg mówi, że nie wybaczy człowiekowi jego grzechów, jeżeli nie zostanie złożona ofiara z krwi? Czy Bóg potrzebuje tej krwi aby wybaczyć grzechy? A może to my potrzebujemy tej krwi, aby odwrócić się od wszystkich naszych grzechów? Ja wierzę w Boga, który nie potrzebuje krwi, aby wybaczyć nam grzechy. Wierzę w Boga, który bardzo chętnie wybacza nam grzechy.

W jakiego Boga wierzyli ci, których Jezus widział w świątyni?

Widział ludzi, którzy uważali, że „bez przelania krwi nie uzyskają przebaczenia grzechów. I wiedział, że musi z tym cos zrobić.

Oczyszczenie świątyni to symbol oczyszczenia serca. Jednak oczyszczenie serca może nastąpić dopiero wtedy, gdy człowiek ma właściwe wyobrażenie o Bogu, dopiero wtedy, gdy fałszywe poglądy o Bogu, o Jego miłości i Jego miłosierdziu zostaną usunięte z serca i umysłu człowieka. Nie można wierzyć w Boga, który jest miłością i jednocześnie wierzyć w to, że takiego Boga trzeba błagać o litość. Czy kochający Bóg potrzebuje krwi aby wybaczyć ludziom grzechy? Czy kochający ojciec wybacza swojemu dziecku dopiero wtedy, gdy dziecko błaga go o wybaczenie?

Przez całe swoje życie na ziemi Jezus odbudowywał w ludziach obraz Boga, ten obraz, który szatan zniekształca od sześciu tysięcy lat. Właśnie taki zniekształcony, fałszywy obraz Boga mieli w sobie ci, którzy chcieli wykorzystać kobietę przyłapaną na cudzołóstwie do zabicia Jezusa. To oni wierzyli w Boga, który karze ludzi za grzechy. To oni wierzyli w to, że Bóg żąda przelania krwi.

Kiedy Mojżesz mówił do Izraela o tym, że „krew dokonuje przebłagania za życie”, nie mówił o tym, że to Bóg żąda krwi, ale o tym, że ludzkie serca są tak zatwardziałe i przywiązane do grzechów, że tylko widok przelanej krwi może skruszyć te kamienne serca. Tylko krew może tak wpłynąć na ludzkie sumienie, że człowiek może odrzucić grzech z całego serca. To krew uświadamia nam czym tak naprawdę jest grzech.

Jeszcze raz wróćmy do momentu, gdy Żydzi, po przyprowadzeniu do Jezusa cudzołożnicy, powiedzieli:

Nauczycielu, tę oto kobietę przyłapano na jawnym cudzołóstwie. A Mojżesz w zakonie kazał nam takie kamienować

Jezus patrząc na nich widział ludzi, którzy z powodu przywiązania do tego, co nie pochodzi od Boga, pozwolili szatanowi ukształtować ich poglądy o Bogu. Jezus wiedział o tym, jak często w przeszłości próbował im pomóc zobaczyć i pokochać Prawdę. Jezus od samego początku, od pierwszych chwil jakie spędził z Adamem i Ewą w ogrodzie Eden, starał się ukształtować w ludziach obraz prawdziwego Boga. Jezus od samego początku objawiał ludziom tę prawdę, która może pomóc odrzucić fałszywe poglądy o Bogu. Od samego początku Jezus robił wszystko, aby ludzie pokochali Boga i z miłości do swojego Stwórcy pragnęli żyć zgodnie z Bożym Prawem i odwrócili się od grzechu.

Jezus patrzył na uczonych w Piśmie i faryzeuszy i widział ich prawdziwy stan duchowego zniewolenia. Współczuł im z całego serca i chciał im pomóc. Ile razy w podobnych sytuacjach Jezus myślał albo mówił: „Po co Ja w ogóle mówię do was?” (Jana 8:25). Te słowa nie są wyrazem niechęci do tego, co robił Jezus, ale wyrazem Jego rozpaczy. Jezus tak dużo zrobił dla ratowania tych, którzy uważali się za religijnych przywódców, a jednak oni nie chcieli przyjąć tej pomocy i nadal z uporem odwracali się od Prawdy.

Kolejny raz Jezus zrobił to, co w tym momencie było możliwe, aby pokazać prawdę o Bogu tym, którzy na Niego patrzyli. Kolejny raz pokazał, że Bóg nie karze ludzi za grzechy, ale te grzechy wybacza. Swoją odpowiedzią na pytanie faryzeuszy: „Ty zaś co mówisz?”, Jezusowi udało się poruszyć sumienia tych ludzi. Jezus powiedział:

Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem (Jana 8:7)

Po tych słowach Żydzi otaczający Jezusa uświadomili sobie swoją grzeszność. Uświadomili sobie, że ich stan wcale nie był lepszy od stanu tej kobiety, która popełniła cudzołóstwo. Uświadomili sobie, że sami zasługują na to, co chcieli zrobić tej kobiecie oraz Jezusowi. Poczuli się tak, jakby stali przed Bogiem, przed którym nie mogą niczego ukryć. I poczuli, że nie chcą aby Bóg potraktował ich tak, jak oni chcieli potraktować każdego, kogo uważali za grzesznika. Dla niektórych z nich była to być może ostatnia szansa na ukorzenie się przed Bogiem, ostatnia szansa na przyjęcie Bożej pomocy. Każda odmowa, każde „NIE” powiedziane Bogu na Jego ofertę pomocy, zatwardza coraz bardziej serce grzesznika i któreś „NIE” jest tym, po którym nie ma już szansy dla grzesznika na nawrócenie. Nie jest to wynikiem decyzji Boga, który mówi, że już więcej nie będzie pomagał grzesznikowi, ale jest to skutek decyzji grzesznika, a Bóg może jedynie powiedzieć:

Cóż jeszcze należało uczynić mojej winnicy, czego ja jej nie uczyniłem? Dlaczego oczekiwałem, że wyda szlachetne grona, a ona wydała złe owoce? (Izajasza 5:4)

Słowa Jezusa odniosły skutek.

A gdy oni to usłyszeli i sumienie ich ruszyło, wychodzili jeden za drugim, poczynając od najstarszych, i pozostał Jezus sam i owa kobieta pośrodku (Jana 8:9)

Niestety dla wielu z nich ten skutek nie był trwały i wkrótce znów zaprzestali słuchania głosu sumienia. Jednak był ktoś, kto zobaczył w Jezusie coś specjalnego. Kobieta, która miała zostać ukamienowana, dostrzegła w Jezusie miłość Boga. I usłyszała słowa, które odmieniły jej życie.

A Jezus podniósłszy się i nie widząc nikogo, tylko kobietę, rzekł jej: Kobieto! Gdzież są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił? A ona odpowiedziała: Nikt, Panie! Wtedy rzekł Jezus: I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz (Jana 8:10-11).

Ta kobieta zrozumiała, że to, czego uczono ją o Bogu, który karze ludzi za grzechy, było nieprawdą. Ta kobieta zobaczyła w Jezusie obraz Boga, który nie tylko chętnie wybacza grzechy, ale pomaga też te grzechy odrzucić. Ta kobieta pokochała Jezusa z całego serca i od tej pory miłość do Chrystusa stała się jej tarczą. Pokochała Boga tak mocno, że sama świadomość tego co Bóg czuje do grzechu, skutecznie zniechęcała ją od popełnienia czegokolwiek, co mogłoby zranić Tego, którego kochała.

I jeszcze jedno pytanie: gdzie byli wtedy uczniowie Jezusa?

A gdy oni to usłyszeli i sumienie ich ruszyło, wychodzili jeden za drugim, poczynając od najstarszych, i pozostał Jezus sam i owa kobieta pośrodku. A Jezus podniósłszy się i nie widząc nikogo, tylko kobietę, rzekł jej: Kobieto! Gdzież są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił?

Tylko Jezus i kobieta, którą Żydzi chcieli wykorzystać do usunięcia Jezusa. Zazwyczaj uczniowie nie odstępowali swojego Mistrza na krok. Jednak tym razem odeszli od Jezusa razem z faryzeuszami. Słowa Jezusa poruszyły też Jego uczniów. Uświadomili sobie, że to, czego nauczyli się o Bożej miłości od swoich religijnych pasterzy, nie było prawdą. Oni także osądzili tę kobietę i uważali, że powinna zostać ukamienowana. Po słowach Jezusa „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem”, nie potrafili stać i patrzeć w twarz ani Jezusowi, ani tej kobiecie. Odeszli ze wstydu, który pojawił się w ich umysłach, gdy zrozumieli, że niewłaściwie oceniali Boga.

Jezus mówi to samo każdemu z nas. „Idź i nie grzesz więcej”. Czy znajdujemy w sobie taką miłość do Jezusa, jaką tego dnia znalazła ta kobieta? Czy oczami wiary widzimy takiego samego Boga, jakiego zobaczyła wtedy ta kobieta?

piątek, 20 sierpnia 2021

Choroby, śmierć i odpoczynek

Wielu ludzi wierzących w Boga zastanawia się, dlaczego Bóg, który jest miłością, dopuszcza do tego, że ludzie cierpią z powodu chorób, a niektóre choroby kończą się śmiercią. Dlaczego Bóg nie uzdrawia wszystkich chorych? Przecież dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Czy jest jakiś ważny powód, dla którego chorujemy i umieramy?

Pamiętam jak oglądałem nagrane i opublikowane na YouTube wyznania pewnego pastora zielonoświątkowego. Był chory na raka i wiedział, że jego stan jest bardzo poważny. Członkowie jego zboru modlili się o jego uzdrowienie. Niektórzy przekonywali go, że ponieważ zbór modli się o jego uzdrowienie, to on już jest uzdrowiony, tylko że o tym jeszcze nie wie. Umierający pastor opowiadał przed kamerą o tym, jak choroba zmieniła jego dotychczasowe poglądy, jak zmieniła jego osobisty obraz Boga. Ten pastor czuł potrzebę przekazania innym ludziom swoich przemyśleń. Zrozumiał, że nie znał Boga tak dobrze, jak mógł Go poznać.

Choroba uświadomiła mu, że nigdy wcześniej nie czuł się tak naprawdę uwolniony od wątpliwości, nigdy nie czuł prawdziwego smaku tego odpoczynku, który można znaleźć tylko w Jezusie. Chciał aby tak było, ale teraz uświadomił sobie, że tak naprawdę oszukiwał sam siebie. Co gorsze, oszukiwał w ten sposób tych, dla których był liderem, przywódcą, dla których był pasterzem. W pewnym stopniu odkrył to samo, co kiedyś odkrył apostoł Paweł, kiedy jeszcze był Saulem.

Ten pastor chciał, aby ci, których zna przeszli taką samą przemianę, aby zaczęli patrzeć na Boga tak, jak on zaczął patrzeć na Boga. Jego doświadczenia związane z jego chorobą sprawiły, że zaczął widzieć innego Boga niż ten, w którego wcześniej wierzył. Zrozumiał, że jego wcześniejsza wiara była częściowo oparta na fałszywych poglądach. Krótko po nagraniu tych wypowiedzi ten pastor zmarł.

Jak przyjęli tę śmierć jego bliscy i co zrobili z tym świadectwem, które zmarły pastor pozostawił?

Ten pastor zrozumiał, że jego choroba i śmierć nie była zaplanowana przez Boga, ale Bóg wykorzystał jego chorobę i śmierć aby nauczyć go czegoś, czego on sam wcześniej nie znał. Bóg chciał tego samego nauczyć tez jego bliskich, przyjaciół i braci w wierze.

Czy zawsze w takich sytuacjach uczymy się tego, co Bóg chce nas nauczyć?

Pewnego dnia król Hiskiasz także znalazł się w trudnej sytuacji, ponieważ Bóg chciał go czegoś nauczyć. Hiskiasz był dobrym królem.

2 Krn 29:2 „Czynił on to, co prawe w oczach Pana, zupełnie tak samo, jak czynił Dawid, jego praojciec

Czy porównanie z Dawidem jest pochwałą czy naganą? Zdecydowanie pochwałą. Jednak musimy pamiętać o tym, że Dawid nie był człowiekiem bez skazy i popełniał błędy, czasem bardzo poważne. Jednak Dawid w końcu zrozumiał nauki przekazywane mu przez Boga w różnych sytuacjach. Dawid ostatecznie ukorzył się całkowicie przed Bogiem, wyznał wszystkie swoje winy i odwrócił się od wszystkich swoich grzechów. Taką samą możliwość miał Hiskiasz.

Hiskiasz nie tylko był dobrym królem, ale przede wszystkim ufał Bogu. Kiedy Juda została zaatakowana przez asyryjską armię, Hiskiasz modlił się do Boga o pomoc.

2 Królewska 19:35 „I stało się tej samej nocy, że wyszedł anioł Pański i pozbawił życia w obozie asyryjskim sto osiemdziesiąt pięć tysięcy. Następnego dnia rano oto wszyscy oni - same trupy – pomarli

Zaraz po tym cudownym ocaleniu król Hiskiasz zachorował.

2 Królewska 20:1 „W owych dniach Hiskiasz śmiertelnie zachorował. Wtedy przybył do niego prorok Izajasz, syn Amosa, i rzekł do niego: Tak mówi Pan: Uporządkuj swój dom, gdyż umrzesz, a nie będziesz żył

Co zrobił Hiskiasz? Poprosił Boga o pomoc, powołując się na swoje dobre uczynki.

Dlaczego Hiskiasz zachorował?

Dlaczego Bóg uzdrowił Hiskiasza i przedłużył mu życie o 15 lat??

Czy była to nagroda dla Hiskiasza za jego dobre uczynki czy też raczej szansa na to, aby król „uporządkował swój dom”?

Biblia mówi o tym wydarzeniu w trzech miejscach, Izajasza 36-39, 2 Królewska 19-20 i 2 Kronik 32. Czy może to oznaczać, że jest w tych opisach  coś bardzo ważnego dla nas?

Prawdziwy problem Hiskiasza był ukryty w jego sercu. To z tego powodu, aby uświadomić Hiskiaszowi jego problem, Bóg poddał go próbie.

2 Kronik 32:31 BT „Kiedy jednak przybyło poselstwo książąt babilońskich, wysłanych do niego po to, by się dowiedzieć o cudzie, jaki zdarzył się w kraju, Bóg opuścił go, wystawiając go w ten sposób na próbę, aby ujawniły się w pełni zamiary jego serca

Bóg nie opuścił Hiskiasza, ale pozwolił mu samodzielnie podjąć decyzję. Bóg zna nasze serca, to Hiskiasz musiał sobie uświadomić jakie były „zamiary jego serca”. Przez całe życie Hiskiasz ukrywał w swoim sercu coś, co nie pozwalało mu odpocząć. Bóg chciał mu pomóc ujawniając mu przyczynę jego problemu. W ten sposób Bóg dał Hiskiaszowi możliwość wyboru.

 

Czy potrzebujemy odpoczynku kiedy jesteśmy chorzy?

Odpoczynek pomaga nam odzyskać siły, pozwala nam w walce z chorobą.

Czy zostaliśmy stworzeni do tego aby chorować? Czy te sytuacje, kiedy cierpimy z powodu chorób, są zgodne z Bożym planem?

Czy rodzice chcą aby ich dzieci chorowały?

Czy Bóg chce abyśmy chorowali?

Dlaczego więc chorujemy, a wielu ludzi umiera z powodu różnych chorób?

A teraz chyba najważniejsze pytanie: dlaczego chcemy być zdrowi?

Często jest tak, że choroba utrudnia nam właściwą ocenę sytuacji. Chorzy ludzie, zwłaszcza ludzie chorzy na najpoważniejsze choroby zagrażające życiu, zaczyna zastanawiać się nad tym, dlaczego zachorowali. Gdy choruje człowiek wierzący w Boga, to często pojawia się w jego umyśle pytanie, czy Bóg ukarał go tą chorobą. Czasem jest tak, że chory człowiek uważa swoją chorobę za akt niesprawiedliwości i zadaje sobie pytanie: „dlaczego ja?”.

A jak choroba wpływa na sposób myślenia rodzica, którego dziecko poważnie choruje? A o czym myśli taki rodzic, gdy jego dziecko umiera?

Jako chrześcijanie lubimy opowiadać sobie takie historie, gdy ktoś cierpiał na jakąś poważną chorobę, ale Bóg w cudowny sposób uzdrowił go. Jednak musimy pamiętać o tym, że wielu ludzi umiera w podobnych sytuacjach, nawet wtedy, gdy wszyscy jego krewni i przyjaciele modlili się o jego uzdrowienie. Dlaczego tak jest? Czy Bóg nie wysłuchał ich modlitw? […]

A może jest inne wytłumaczenie. Może ci ludzie modlili się o coś, co nie było zgodne z wolą Boga? Apostoł Jan zapewnia nas:

Taka zaś jest ufność, jaką mamy do niego, iż jeżeli prosimy o coś według jego woli, wysłuchuje nas” (1 Jana 5:14)

Czy Bóg chce, aby niektórzy ludzie chorowali i umierali, i dlatego niektóre modlitwy o uzdrowienie nie są zgodne z wolą Boga? […]

Bóg nie chce, abyśmy chorowali i umierali, jednak Bóg ma własną hierarchię tego, co chce dla nas zrobić. Co jest najważniejszy celem wszystkich działań Boga?

Zbawienie każdego człowieka.

Choroby i śmierć zawsze są skutkiem działania jakiegoś grzechu, grzechu popełnionego kiedyś przez jakiegoś człowieka, często nie tego, który choruje lub umiera. Jednak zawsze choroba i śmierć są skutkiem grzechu. Bóg chce nas zbawić, ale aby człowiek mógł zostać zbawiony, najpierw musi odrzucić grzech, odrzucić każdą postać grzechu.

Ezechiel 18:23 „Czy rzeczywiście mam upodobanie w śmierci bezbożnego - mówi Wszechmocny Pan - a nie raczej w tym, by się odwrócił od swoich dróg i żył?

Jednak nie można odrzucić grzechu, jeżeli nie widzi się tego, czym naprawdę jest grzech. Jesteśmy grzesznikami, a to oznacza, że jesteśmy przywiązani do pewnych grzechów, ponieważ nie uważamy ich za coś groźnego i szkodliwego. Jednak Bóg mówi wyraźnie, że nie ma grzechów nieważnych i niegroźnych. Adam i Ewa okazali nieposłuszeństwo niewinnie wyglądającym czynem, zerwali kilka owoców z pewnego drzewa. A jakie są skutki tego grzechu?

Grzech oddziela człowieka od Boga i to jest największy problem grzechu. Bóg chce zlikwidować to rozdzielenie, chce mieć nas blisko siebie. I niestety często jest tak, że jedynym skutecznym sposobem zlikwidowania tego podziału jest choroba i śmierć.

Marka 2:1-4 „Gdy po pewnym czasie [Jezus] wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk

To dzięki chorobie paralityk zrozumiał jaki był jego największy problem. To decyzje jakie podejmował w przeszłości doprowadziły go do tego stanu. Ten człowiek uznał swoją winę i przestał obwiniać innych za swój los. A przede wszystkim przestał obwiniać Boga. Przestał myśleć o swoim zdrowiu, przestał myśleć o tym, jak dobrze byłoby je odzyskać. Jedyną rzeczą na której mu zależało było Boże wybaczenie. Nie uciekał od odpowiedzialności za swoje grzechy, ale wierzył w to, że Bóg nie chce karać go za grzechy. Wierzył w to, że Bóg chce mu wybaczyć jego grzechy. I z całego serca pragnął uzyskać to wybaczenie. Ten człowiek już odwrócił się od swoich grzechów. Grzech przestał być dla niego czymś atrakcyjnym i pociągającym, teraz stał się dla niego czymś wstrętnym i obrzydliwym. Ten człowiek zaczął rozumieć co to znaczy, że Bóg jest miłością i z całego serca pokochał Boga. To miłość do Boga zmieniła jego nastawienie do grzechu. Teraz grzech naprawdę stał się dla niego czymś wstrętnym. I nie musiał o tym wszystkim mówić Jezusowi. Jezus wiedział to wszystko, a ponieważ Jezus zna swojego Ojca, to wiedział, że Ojciec już wybaczył temu człowiekowi jego grzechy.

Ten człowiek nadal był chory, a jednak poczuł coś, czego od dawna nie czuł. Odzyskał wewnętrzny spokój i pewność Bożej miłości. Nie potrzebował niczego więcej. Teraz mógł już umrzeć, nadciągająca śmierć nie miała już dla niego znaczenia. Ważne było dla niego to, że pogodził się z Bogiem.

Gdyby Jezus zostawiło go w tym stanie, ten człowiek i tak byłby szczęśliwy. Jednak Jezus zrobił następny krok i uzdrowił go. Jednak to uzdrowienie miało przede wszystkim wpłynąć na świadków tego uzdrowienia. W ten sposób Jezus chciał im pomóc zrozumieć prawdę o Bogu.

Bóg się nie zmienia, Bóg jest cały czas taki sam i cały czas chce dla nas tego samego. Stosuje też takie same metody, aby nam pomóc zrozumieć prawdę o Bogu. Historia którą wam opowiedziałem na początku, historia umierającego pastora jest właśnie tego przykładem. Bóg mógł go uzdrowić, dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, jednak Bóg wykorzystał jego chorobę aby nauczyć go czegoś, czego ten pastor nie chciał wcześniej się nauczyć. Bóg wykorzystał też jego chorobę i śmierć do tego, aby nauczyć czegoś jego rodzinę i przyjaciół.

Czy pamiętacie historię, którą opowiadał pastor Pavel Goia? Pewnego dnia zadzwoniła do niego jego przyjaciółka, którą znał od dziecka. Poprosiła go o pomoc, ponieważ dowiedziała się, że ma bardzo zaawansowanego raka i zostało jej tylko kilka dni życia. Prosiła pastora Goię o modlitwę o uzdrowienie, aby Bóg ją uzdrowił i pozwolił jej żyć. Czy pamiętacie jak skończyła się ta historia?

[ Pavel Goia opowiedział tę historie na tym wykładzie ]

Ta kobieta zmarła. Jednak to, co się z nią stało nauczyło czegoś tę kobietę, jej męża i dzieci oraz pastora Pavla. Pastor Goia kolejny raz uświadomił sobie, że jest tylko człowiekiem i że czasem może nie widzieć tego, co widzi Bóg.

 

A teraz inny przykład problemów z chorobą, tym razem z depresją.

Historia Eliasza to historia człowieka, który pomimo silnej wiary, stracił zaufanie do Boga i uległ depresji.

Jest pewien aspekt historii Eliasza, na który warto zwrócić uwagę. Otóż jest pewna analogia między tym, co działo się z Eliaszem i tym, co stało się później z Chrystusem.

Eliasz przez trzy i pół roku głosił specjalne poselstwo od Boga. Na koniec został poddany próbie i nie zdał tego testu. Eliasz na chwilę stracił zaufanie do Boga i uciekł ratując swoje życie.

Jezus przez trzy i pół roku nauczał ludzi Prawdy i na koniec został poddany próbie. Jednak Jezus zdał swój test. Jezus nie stracił swojego zaufania do Boga i nie uciekł, aby uratować swoje życie.

Jaki przykład wiary mógł dać Eliasz, gdyby nie uciekł z obawy o swoje życie? Jaki przykład wiary dał nam Jezus, gdy nie uciekł z obawy o swoje życie?

Jaki przykład dał Eliasz swoją ucieczką? Przykład niewiary. Uciekając przed Jezebel Eliasz w pewnym sensie zaprzeczył sam sobie. Najpierw na górze Karmel dał przykład wiary i posłuszeństwa, co wywarło duże wrażenie na tych, którzy byli świadkami tego, co zrobił, jednak swoją ucieczką popchnął niedowiarków z powrotem w stronę bałwochwalstwa.

Co stałoby się z nami, gdyby Jezus, obawiając się straty wiecznego życia z Ojcem, wycofał się i nie dokończyłby swojej misji?

A teraz zastanówmy się, co stało się z Eliaszem. Dlaczego po wydarzeniach na górze Karmel, gdzie Eliasz pokazał wielką wiarę, jego wiara nagle okazała się słabsza od strachu o własne życie?

 

Eliasz na polecenie Boga ponad trzy lata ukrywał się przed królem Achabem. Czy wiedział o tym, że król cały czas go szukał?

Obadiasz, który był zarządcą pałacu króla Achaba powiedział Eliaszowi:

1 Królewska 18:10 „ Na życie Pana, Boga twego! Nie ma narodu ani królestwa, do którego by nie posłał mój pan, aby cię odszukać. Gdy zaś powiedziano: Nie ma, to kazał przysięgać każdemu królestwu i każdemu narodowi na to, że ciebie nie można znaleźć

Prawdopodobnie Eliasz wiedział o tych poszukiwaniach. Prawdopodobnie ta wiedza miała wpływ na jego psychikę. Trzy lata spędził w ukryciu mając świadomość tego, że jest poszukiwany. Myślę, że nie odczuwał panicznego lęku, jednak obawiał się, że może zostać schwytany. Przez trzy lata żył w stresie i chociaż nie był to wielki stres, to miał jednak wpływ na Eliasza. Eliasz wierzył w Boga i ufał Bogu, jednak nie była to taka wiara i zaufanie, jakie później objawił Jezus. Świadczy o tym ucieczka Eliasza.

Eliasz uciekł, jednak nie znalazł w ten sposób takiego spokoju, jaki może dać wiara i całkowite zaufanie do Boga. Eliasz był w miejscu, w którym Jezebel nie mogła mu nic zrobić. A jednak nie czuł się bezpieczny, czuł się przygnębiony i zrezygnowany. Eliasz miał depresję, ponieważ nie polegał we wszystkim na Bogu.

Przeciwieństwem tego jak czuł się Eliasz jest to, jak czuł się apostoł Piotr, kiedy z rozkazu króla Heroda został aresztowany i czekał w więzieniu na egzekucję.

Dzieje Apostolskie 12:1-7 „ A w owym czasie targnął się król Herod na niektórych członków zboru i począł ich gnębić. Jakuba, brata Janowego, kazał ściąć. Gdy zaś widział, że się to podoba Żydom, kazał pojmać i Piotra; a były to dni Przaśników. A gdy go ujął, wtrącił do więzienia i przekazał czterem czwórkom żołnierzy, aby go strzegli, zamierzając po święcie Paschy stawić go przed ludem. Strzeżono tedy Piotra w więzieniu; zbór zaś modlił się nieustannie za niego do Boga. Owej nocy, gdy Herod miał go już wyprowadzić, Piotr, skuty dwoma łańcuchami, spał między dwoma żołnierzami, strażnicy zaś przed drzwiami strzegli więzienia. Wtem zjawił się anioł Pański i światłość zajaśniała w celi; trąciwszy zaś Piotra w bok, obudził go, mówiąc: Wstań prędko! I opadły łańcuchy z jego rąk.

Co Piotr robił w więzieniu w nocy przed swoją egzekucją, zaplanowaną przez Heroda? Piotr spał. Spał tak mocno, że przybycie anioła Pańskiego nie obudziło go. O czym świadczy takie zachowanie? Piotr wiedział, że gdy obudzi się rano, to będzie to prawdopodobnie ostatni dzień jego życia. Jednak spał spokojnym i twardym snem. Nie było w nim strachu przed śmiercią. Reakcja Eliasza na groźbę Jezebel była przeciwieństwem reakcji Piotra. Dlaczego? […]

Piotr nie był już tym samym Piotrem, który chodził z Jezusem. To, co stało się podczas święta Paschy, gdy Jezus został skazany na śmierć i ukrzyżowany, a Piotr zaparł się swojego Mistrza trzy razy, zmieniły Piotra w pełnego zaufania do Boga, wiernego ucznia i naśladowcę Jezusa. Piotr wciąż się uczył, zdarzało mu się popełniać błędy, jednak jego wiara była niewzruszona jak skała, na której oparł swoją wiarę.

Eliasz potrzebował podobnego doświadczenia aby z jednej strony poznać lepiej samego siebie i swoje słabości, a z drugiej strony utwierdzić swoją wiarę na takiej samej skale, na jakiej Piotr oparł swoją wiarę.

Eliasz nie leczył się z depresji, ale usunął ze swojego umysłu przyczynę tej depresji, brak zaufania do Boga. Mógł to zrobić, ponieważ Bóg pomógł mu to zrobić.

Każdy z nas może pójść tą samą drogą, jaką poszedł Eliasz czy Piotr. Wystarczy poznać Boga tak dobrze, jak zrobili to Eliasz i Piotr, a następnie w pełni zaufać Bogu.

Biblia daje nam więcej przykładów takiej przemiany duchowej. Jakub, syn Izaaka jest jednym z nich. Inne przykłady:

Abraham – on także obawiał się o swoje życie. Z tego powodu oszukał faraona i króla Abimelecha.

Izaak powtórzył błąd swojego ojca.

Piotr nie był jedynym uczniem Jezusa. Czy można zauważyć podobną zmianę na przykład u Filipa?

Zajrzyjmy też do książki „Wielki Bój” i przeczytajmy historię Hieronima, serdecznego przyjaciela Jana Husa.

Każdy z nich znalazł prawdziwy odpoczynek w Jezusie Chrystusie, ponieważ każdy z nich pewnego dnia pokochał Boga z całego serca, nie zostawiając w swoim sercu miejsca na jakiekolwiek przywiązanie do tego, co nie pochodzi od Boga.

1 Jana 4:18 „ W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości

Boża miłość jest wszystkim czego potrzebujemy.