czwartek, 28 listopada 2019

Wola Boga - część 2

Zacznę od przypomnienia tego, co znalazło się we wstępie do części pierwszej.

Kiedy czytamy Biblię, czasem trafiamy na opis, który wywołuje w nas mieszane uczucia. Czytają taki opis zastanawiamy się, o co tutaj chodzi? Jak wielu z nas zastanawiało się dlaczego Bóg wywołując potop zabił prawie wszystkich ludzi? Zakładając, że co sto lat liczba ludzi zwiększała się czterokrotnie, co wydaje się być bardzo prawdopodobne, to w czasie potopu zginęło około 8,5 mld ludzi. A gdyby tempo przyrostu było mniejsze, na przykład nie czterokrotne, a trzykrotne, to w potopie zginęłoby „tylko” 86 mln. Noe miał trzech synów, ale wnuków miał siedemnastu, czyli w przybliżeniu trzy razy pięć. Tak czy inaczej śmierć poniosło naprawdę wielu ludzi, był to światowy kataklizm i zginęła prawie cała ludzka populacja, za wyjątkiem ośmiu osób, to jest około 0,00001%. Czy nikt nie zastanawiał się nad tym, czy naprawdę wśród tych milionów byli sami zatwardziali grzesznicy? A co z niemowlakami i małymi dziećmi? 
Inny przykład to plagi egipskie. Aby zmusić faraona do wyposzczenia Izraela z egipskiej niewoli, Bóg w ostatniej pladze zabił wszystkich pierworodnych, zarówno wśród ludzi jak i wśród zwierząt. Śmierć nie wkroczyła tylko do tych domów, które miały odrzwia pomazane krwią baranka. Czy nie był to zbyt surowy wyrok? Jak pogodzić to, co się wtedy stało z obrazem Boga miłującego wszystkich ludzi?
Do mniej drastycznych momentów, które mogą wzbudzać podobne wątpliwości, należy opis działania Jakuba, gdy zajmował się trzodą Labana (Księga Rodzaju, rozdział 30). Używał podstępu, aby jego stada były liczniejsze i zdrowsze, a stada Labana mniej liczne i słabsze. Czy na tym polegało Boże prowadzenie? To Bóg zachęcał Jakuba do tych oszustw? Czy wolą Boga było, aby Jakub poprzez oszustwo wzbogacił się kosztem swojego teścia?
Jak często czytając Biblię odczytujemy pewne działania jako zgodne z wolą Boga, chociaż sami mamy wątpliwości i nasza moralna ocena tych wydarzeń wcale nie jest pozytywna? Co robimy w takich sytuacjach i jak rozwiązujemy wyraźny konflikt między tą oceną, a wyobrażeniem o doskonałej miłości Boga? Jak Bóg, który jest miłością (1 J 4,8), a Jego Prawo jest sprawiedliwe i doskonałe (Psalm 119), może aprobować, a czasami robić rzeczy, które według nas są po prostu złe. 
Czy jest możliwe, że niewłaściwie rozumiemy Boże Słowo, kiedy przypisujemy Bogu pewne działania bądź intencje? Czy jest możliwe, że niewłaściwie rozumiemy Bożą wolę? Może oszustwa Jakuba nie były wynikiem Bożego prowadzenia? Może niewłaściwie oceniamy wydarzenia w Egipcie i nie rozumiemy powodów unicestwienia prawie całej ludzkości w potopie?
W całej naszej historii miały miejsce wydarzenia, których znaczenia było zdecydowanie większe niż pozostałych, a ich konsekwencje były odczuwane przez całe wieki, nawet do dziś. Niektóre z nich są łatwe do zauważenia (potop), znaczenie innych jest w pewien sposób ukryte. Dosyć często zdarza się, że pewne decyzje podejmowane w przeszłości przez ludzi uważamy za zgodne z wolą Boga, jednak po dokładniejszym zbadaniu dochodzimy do wniosku, że nie mieliśmy racji. 

A teraz chcę omówić inny przykład, który jest niejako uzupełnieniem poprzednich rozważań.

Jakub, syn Izaaka, po wielu latach wraca do swojej rodzinnej ziemi. Po wielu latach błędów i upadków, walki z samym sobą, w końcu pokonał własny egoizm i poddał się woli Boga, a Bóg potwierdził zmianę jaka zaszła w Jakubie, dając mu nowe imię - Izrael. Jakub, już jako Izrael, dotarł w końcu do Kanaanu, pogodził się z bratem i zamieszkał w pobliżu miasta Sychem. I kiedy wydawało się, że sprawy zaczęły się w końcu układać pomyślnie, stało się coś, co zmusiło Izraela do kolejnej ucieczki. 

Na koniec dotarł Jakub szczęśliwie po powrocie z Paddan-Aram do miasta Sychem w ziemi kananejskiej i rozbił obóz pod miastem, kupiwszy za sto srebrników od synów Chamora, ojca Sychema, część pola, na którym rozbił swój namiot. Tam też postawił ołtarz i nazwał go: Bóg jest Bogiem Izraela (…) A Dina, córka Lei, którą urodziła Jakubowi, wyszła, aby rozejrzeć się między dziewczętami kraju. Gdy ją ujrzał Sychem, syn Chamora, Chiwwity, księcia tego kraju, porwał ją, spał z nią i zgwałcił ją (…) dwaj synowie Jakuba, Symeon i Lewi, bracia Diny, wzięli swoje miecze, wtargnęli bez przeszkód do miasta i wymordowali wszystkich mężczyzn. Zabili mieczem Chamora oraz Sychema, syna jego, i zabrali Dinę z domu Sychema, i odeszli. Synowie Jakuba zaś napadli na pobitych i złupili miasto, ponieważ zhańbiono ich siostrę (…) Wtedy Jakub rzekł do Symeona i do Lewiego: Sprowadziliście na mnie nieszczęście i hańbę w oczach mieszkańców tej ziemi, Kananejczyków i Peryzejczyków, a przecież ja mam mało ludzi, i gdy oni zbiorą się przeciwko mnie, pobiją mnie i zginę ja i dom mój (Rdz 33,18-34.30).

A oto w jaki sposób przedstawiła to Ellen White:

Po przekroczeniu Jordanu „dotarł Jakub szczęśliwie (...) do miasta Sychem w ziemi kanaanejskiej i rozbił obóz pod miastem”. W ten sposób modlitwa patriarchy w Betelu, aby Bóg przywiódł go ponownie w pokoju do jego ziemi, została spełniona. Przez jakiś czas mieszkał w dolinie Sychem. To tu Abraham, ponad sto lat temu, rozbił swój pierwszy obóz i wzniósł pierwszy ołtarz w ziemi obiecanej. Tutaj również Jakub kupił „za sto srebrników od synów Chamora, ojca Sychema, część pola, na którym rozbił swój namiot. Tam też postawił ołtarz i nazwał go: Bóg jest Bogiem Izraela”.  Tak jak Abraham ustawił Jakub obok swego namiotu ołtarz dla Pana i zwoływał swoich domowników na poranne oraz wieczorne ofiary. Tam też wykopał studnię, do której, siedemnaście wieków później, przyszedł Syn Jakuba i Zbawiciel, i przy której, odpoczywając w skwarne południe, mówił swoim zdumionym słuchaczom o źródle „wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu”.
Pobyt Jakuba i jego synów w Sychem zakończył się okrucieństwem i przelewem krwi. Córka została zhańbiona i unieszczęśliwiona, dwaj bracia byli winni morderstwa, całe miasto zostało zniszczone i wymordowane w zemście za niecny postępek jednego nierozważnego młodzieńca. Początkiem tych strasznych wydarzeń był czyn córki Jakuba, która „wyszła, aby rozejrzeć się między dziewczętami kraju”, wdając się w ten sposób w towarzystwo bezbożnych. Kto szuka przyjemności między tymi, którzy nie boją się Boga, oddaje się sam szatanowi i jego pokuszeniom.
Zdradliwe okrucieństwo Symeona i Lewiego nie było bezpodstawne. Postępując jednak w ten sposób z Sychemitami popełnili ciężki grzech. Starannie ukrywali przed Jakubem swoje zamiary, a wieści o ich zemście napełniły go zgrozą. Przybity zdradą i okrucieństwem swych synów powiedział tylko: „Sprowadziliście na mnie nieszczęście i hańbę w oczach mieszkańców tej ziemi” {PP 140.1-3}

Co ciekawego znajdujemy w tym opisie?

Przez jakiś czas mieszkał w dolinie Sychem

Jakub-Izrael przez pewien czas mieszkał pod Sychem. Kupił tutaj pole, wybudował ołtarz, na którym składał poranne i wieczorne ofiary, wykopał też studnię. Przebywali tam przez pewien czas, i choć Biblia nie mówi jak długo, to prawdopodobnie Izraelici i Sychemici zdążyli się trochę poznać. Uważam, że Chamor, król Sychem, poznał wystarczająco dobrze Jakuba, aby przekonać się, że Bóg prowadzi Jakuba i błogosławi mu. Poznał go na tyle dobrze, że gdy jego syn zgwałcił córkę Jakuba, był gotów zrobić wszystko, aby to naprawić. 

Chamor zaś tak odezwał się do nich: Sychem, syn mój, całą duszą przylgnął do córki waszej. Dajcie mu ją za żonę, proszę, i spowinowaćcie się z nami: Dawajcie nam za żony córki wasze, a bierzcie za żony córki nasze, i mieszkajcie z nami. Ziemia stoi przed wami otworem: Osiedlajcie się w niej, uprawiajcie handel i nabywajcie ją na własność! A Sychem rzekł do ojca i braci jej: Jeżeli tylko doznam życzliwości od was, dam, cokolwiek ode mnie zażądacie. Zażądajcie ode mnie choćby bardzo wysokiego wiana i daru, a dam, jak mi powiecie, tylko dajcie mi tę dziewczynę za żonę (Rdz 34,8-12)

Chamor i Sychem byli poganami, nie znali prawdy o Jedynym Bogu. Jednak co można o nich powiedzieć na podstawie tego, co zrobili? Czy nie jest to przykład tego, o czym napisał apostoł Paweł?

Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest (…) jawne, gdyż Bóg (…) to objawił. Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem” (Rz 1,19-20)

Chamor i Sychem zdobyli pewną wiedzę na temat Boga dzięki obserwowaniu przyrody. Nie byli zepsutymi do szpiku kości poganami, oddającymi się grzesznym namiętnościom. Sychem miał świadomość tego, że zrobił coś złego, jednak uznał swój błąd, ukorzył się przed tymi, których skrzywdził i ze szczerego serca chciał naprawić swój błąd. Nie zachował się jak dumny pogański władca, nie starał się wykorzystać swojej pozycji i możliwości do zaspokojenia swojej zachcianki. Sychem naprawdę pokochał Dinę i był gotowy zrobić wszystko, zarówno dla niej jak i dla jej rodziny, aby tylko została jego żoną. Razem z ojcem zaoferowali Jakubowi nie tylko zadośćuczynienie za wyrządzoną krzywdę, ale także przyjaźń, i co istotne, byli gotowi spełnić wszystkie wymagania Jakuba. Inaczej mówiąc, przyznali się do winy, ukorzyli się i byli gotowi ponieść konsekwencje swojego błędu. Czy nie świadczy to o tym, że chociaż byli poganami, to pozostawali pod wpływem Boga?

Co zrobili synowie Jakuba? 

Wtedy synowie Jakuba odpowiedzieli Sychemowi i Chamorowi, ojcu jego podstępnie, bo zhańbił siostrę ich Dinę, mówiąc do nich: Nie możemy uczynić tego, aby siostrę naszą wydać za człowieka nieobrzezanego, bo to byłoby hańbą dla nas. Tylko pod tym warunkiem wyrazimy zgodę, jeżeli staniecie się jak my, każąc obrzezać każdego mężczyznę u was (Rdz 34,13-15)

Nietrudno jest zauważyć, że synowie Jakuba wcale nie myśleli o zjednoczeniu się z Sychemitami, ale o zemście. To przede wszystkim Symeon i Lewi dążyli do tego, aby w akcie zemsty wymordować wszystkich mężczyzn, złupić miasto i zabrać do niewoli kobiety i dzieci. Kto nimi kierował, pod czyim wpływem podejmowali swoje decyzje? Ich własny ojciec tak o nich powiedział:

Symeon i Lewi – to bracia; miecze ich są narzędziami gwałtu. Nie bierz udziału, duszo moja w radzie ich, nie przyłączaj się do ich wspólnoty, serce moje. Bo w gniewie zabili mężów, a w swawoli okaleczyli woły. Przeklęty ich gniew, bo jest gwałtowny, i zapalczywość ich, bo jest sroga (Rdz 49,5-7)

Jakie cechy charakteru można zauważyć u synów Jakuba, a jakie u Sychema i Chamora? Symeon, Lewi oraz ich bracia bardziej objawiali cechy, które pochodzą od szatana. Bóg poprzez ich ojca próbował wpłynąć na nich, jednak na efekty trzeba było czekać bardzo długo. A przecież mieli wiedzę o Bogu, wiedzę o wiele większą od tej, jaką posiadali poganie. Jednak ta wiedza nie uczyniła z nich ludzi prawdziwie wierzących w Boga. Znali pewne poglądy, akceptowali pewne zwyczaje, jednak nie można było o nich powiedzieć tego, co apostoł Paweł powiedział o chrześcijanach z Tesaloniki:

A przeto i my dziękujemy Bogu nieustannie, że przyjęliście Słowo Boże, które od nas słyszeliście nie jako słowo ludzkie, ale, jak jest prawdziwie, Słowo Boże, które też w was wierzących skutecznie działa (1 Tes 2,13)

Słowo Boże nie działało skutecznie w synach Jakuba, o wiele lepszy skutek odniosło wśród mieszkańców Sychem. I ponownie można do Chamora i Sychema zastosować słowa apostoła Pawła:

Skoro bowiem poganie, którzy nie mają zakonu, z natury czynią to, co zakon nakazuje, są sami dla siebie zakonem, chociaż zakonu nie mają. Dowodzą też oni, że treść zakonu jest zapisana w ich sercach (Rz 2,14-15)

Cała ta sytuacja pokazuje, jak łatwo jest pod wpływem emocji popełnić błąd, i jak trudno jest potem ten błąd naprawić. I jest jeszcze coś. Spotkanie Jakuba z Chamorem było dobrą okazją do tego, aby prawda o Bogu została przekazana poganom w Sychem. Mogło dojść do tego, do czego szatan nigdy nie chciał i nadal nie chce dopuścić. Zawsze, gdy jest taka możliwość, aby prawda dotarła do kogoś, kto jej nie zna, szatan robi wszystko, aby prawda pozostała w ukryciu, a niewierzącym był objawiany fałszywy obraz Boga. Mieszkańcy Kanaanu wiedzieli o Bogu, a rodzina Jakuba była uważana za wyznawców Boga. Synowie Jakuba swoim czynem zniszczyli szansę, jaką mieli mieszkańcy Sychem, a wśród okolicznych ludów obwieścili obraz surowego i despotycznego Boga, który nie wie co to jest miłosierdzie i miłość. Byli narzędziami w rękach szatana.

Jak często my popełniamy taki sam błąd? Jak często z jednej strony objawiamy nasze przywiązanie do Bożych zasad, a z drugiej strony w imię tych samych zasad, robimy coś co nie jest objawieniem Bożej chwały, ale cech charakteru szatana? Jak często zamiast być jak Józef, upodabniamy się raczej do Symeona i Lewiego?

To co stało się w Sychem między Diną a synem Chamora, jest podobne do innego zdarzenia opisanego w Biblii.

Absalom, syn Dawida, miał siostrę nader piękną imieniem Tamar, w której zakochał się Amnon, syn Dawida (2 Sam 13,1)

Amnon znalazł się w podobnej sytuacji jak Sychem. Obaj poznali piękne, młode kobiety i pokochali je. Obaj też dążyli do tego, aby zbliżyć się do nich. Tutaj mamy pierwszą różnicę. Sychem wykorzystał to, że Dina „wyszła, aby rozejrzeć się między dziewczętami kraju” (Rdz 34,1). Amnon nie czekał na taką okazję, ale z czyjąś pomocą sam ją zaaranżował. 

Sychem, gdy ujrzał Dinę, „porwał ją, spał z nią i zgwałcił ją”.  Amnon, kiedy w końcu znalazł się sam na sam z Tamar, „zgwałcił ją i zhańbił, gdyż z nią obcował”.

Obie te historię do tego miejsca są do siebie podobne, ale musimy pamiętać o tym, kim był Sychem i kim był Amnon. Jeden z nich był poganinem, a drugi Żydem, wierzącym w Boga, a przynajmniej deklarującym swoją wiarę. 

Jednak od tego miejsca obie historie zaczynają się toczyć w coraz bardziej przeciwnych kierunkach. Sychem ukorzył się, wyznał swój grzech i chciał naprawić wyrządzone zło. Amnon wręcz przeciwnie. Po pierwsze, kiedy tylko zaspokoił swoją żądzę, bo jego uczucia do Tamar raczej nie można nazwać miłością, „poczuł do niej bardzo wielką nienawiść”, i wyrzucił ją ze swojego domu.

Zastanówmy się ponownie nad tym, kto kierował ich krokami, pod czyim wpływem podejmowali decyzje?

Obaj popełnili błąd do którego zachęcał ich szatan, jednak to co zrobili później objawiło prawdę o tym, że ich charaktery nie były takie same. Sychem objawił ducha pokory i odwrócił się od swojego grzechu, Amnon objawił ducha egoizmu i tylko zatwardził swoje serce, mocniej związując się z grzechem. W obu sytuacjach szatan wykorzystał ludzkie wady charakteru, popychając ich do działań niezgodnych z wolą i charakterem Boga. W ten sposób obraz Boga został zafałszowany dla tych, którzy byli poganami i nie wierzyli w Jedynego Boga. Te wydarzenia nie przyciągały niewierzących do Boga, a raczej ich zniechęcały do tego. I o to właśnie chodziło i nadal chodzi szatanowi.

Sychem był dobrym kandydatem na ewangelistę, jednak szatan wykorzystując jego błąd, doprowadził do jego śmierci. Przy tej okazji wzmocnił też negatywne cechy synów Jakuba, którzy po pewnym czasie chcieli zabić własnego brata. Jednak Bóg cierpliwie pracował nad nimi i w końcu, po tym gdy zrozumieli prawdę, nawrócili się. Amnon także stracił życie na skutek tego co zrobił własnej siostrze, jednak nie miał on takiego charakteru jak Sychem. Szatan ponadto wykorzystał go do tego, aby rozszerzyć swój wpływ na jego braci, szczególnie na jednego z nich. Absalom przez dwa lata ukrywał w swoim sercu chęć zemsty za zhańbienie siostry i w ten sposób oddał się pod panowanie szatana. Po zabiciu brata, wiele lat później, chciał zabić własnego ojca i zostać królem Izraela. 

Czego uczą nas te wszystkie historie?

Pokazują one, jak łatwo jest popełnić błąd i jednocześnie wierzyć, że wypełnia się wolę Boga. Żydzi po powrocie z Babilonu odrzucili pomoc Samarytan, ponieważ uważali, że taka jest wola Boga. Jednak ci sami Żydzi w wielu aspektach swojego życia nie przejmowali się tym, co mówił do nich Bóg. Ich przywiązanie do grzechu spowodowało, że nie byli w stanie wypełniać woli Boga i nie byli światłem dla świata i solą dla ziemi. Uważali, że swoją żarliwością w przestrzeganiu niektórych zasad są w stanie przesłonić swoje nieposłuszeństwo całemu Bożemu prawu. 

Ktokolwiek bowiem zachowa cały zakon, a uchybi w jednym, stanie się winnym wszystkiego (Jk 2,10)

A co z Symeonem i Lewim? Wierzyli w Boga, brali udział w nabożeństwach, podczas których Jakub, ich ojciec, składał ofiary. Byli potomkami Abrahama, o którym Bóg powiedział, że:

Był posłuszny głosowi mojemu i strzegł tego, co mu poleciłem, przykazań moich, przepisów moich i praw moich” (Rdz 26,5)

Synowie Jakuba wiedzieli o tym, znali Boże przykazania, przepisy i prawa. Ale czy znali je naprawdę? Znali literę prawa, jednak nie znali ducha prawa, nie mieli pojęcia o tym, czym jest miłosierdzie i miłość. Nie wiedzieli na czym tak naprawdę polega Boża sprawiedliwość. Nie widzieli nic złego w tym, że chcieli zemścić się za to, co spotkało ich siostrę. Uważali, że syn Chamora musi zostać ukarany, nie widzieli też nic złego w tym, że „przy okazji” ukarani zostaną wszyscy mieszkańcy Sychem. I prawdopodobnie uważali, że ich plany są zgodne z wolą Boga. 

Co było źródłem tych wszystkich problemów? Dlaczego ludzie wierzący w Boga i uważający się za posłusznych Bogu popełniali błędy? Okazuje się, że powód zawsze był ten sam, przywiązanie do czegoś, co jest złe, inaczej mówiąc wada charakteru. I do dziś nic się nie zmieniło. Także dzisiaj pierwszym krokiem do upadku jest polubienie zła, polubienie czegoś, o czym wiemy, że nie jest zgodne z wolą Boga. Jednak nasza grzeszna natura lekceważy tę wiedzę i chętnie uznaje takie rzeczy za nieistotne, nie mające wpływu na nasze życie. Ale nie jest to prawdą. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak straszny jest wpływ grzechu, jak szybko potrafi nas zdeprawować. 

Największym problemem każdego człowieka jest niechęć do zmiany charakteru, niechęć do usunięcia tych cech, które pochodzą od szatana i są skutkiem egoizmu. Bóg od początku wiedział o naszych problemach i od początku wskazywał na jedyny sposób rozwiązania. Kiedy Mojżesz przedstawiał Izraelowi Boże wymagania, powiedział:

Teraz więc, Izraelu, czego żąda od ciebie Pan, twój Bóg! Tylko, abyś okazywał cześć Panu, swemu Bogu, abyś chodził tylko jego drogami, abyś go miłował i służył Panu, swemu Bogu, z całego serca i z całej duszy, abyś przestrzegał przykazań Pana i jego ustaw, które Ja ci dziś nadaję dla twego dobra (…) Obrzeżcie więc nieobrzezkę waszego serca, a waszego karku już nie zatwardzajcie 
(Pwt 10,12-16)

Nieobrzezane serce jest przeszkodą uniemożliwiającą prowadzenie życia zgodnego z Bożymi wymaganiami. Z nieobrzezanym sercem człowiek nie może miłować i służyć Bogu z całego serca i z całej duszy. Mówiąc „Obrzeżcie więc nieobrzezkę waszego serca” Bóg nie mówi nam, że mamy zrobić to sami. 

I obrzeże Pan, Bóg twój, twoje serce i serce twego potomstwa, abyś miłował Pana, Boga twego, z całego serca twego i z całej duszy twojej, abyś żył (Pwt 30,6)

Jezus powiedział:

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą (Mt 5,8)

Czyste serce to takie, z którego zostały usunięte wszystkie nieczystości. Czyste serce to serce obrzezane. Tylko takie serce pozwala zrozumieć oraz wypełniać wolę Boga. 


---------------------------------
PP - "Patriarchowie i prorocy"

środa, 27 listopada 2019

Wola Boga

Kiedy czytamy Biblię, czasem trafiamy na opis, który wywołuje w nas mieszane uczucia. Czytają taki opis zastanawiamy się, o co tutaj chodzi? Jak wielu z nas zastanawiało się, dlaczego Bóg wywołując potop zabił prawie wszystkich ludzi? Zakładając, że co sto lat liczba ludzi zwiększała się czterokrotnie, co wydaje się być bardzo prawdopodobne, to w czasie potopu zginęło około 8,5 mld ludzi. A gdyby tempo przyrostu było mniejsze, na przykład nie czterokrotne, a trzykrotne, to w potopie zginęłoby „tylko” 86 mln. Noe miał trzech synów, ale wnuków miał siedemnastu, czyli średnio każdy jego syn miał pięciu synów. Tak czy inaczej śmierć poniosło naprawdę wielu ludzi, był to światowy kataklizm i zginęła prawie cała ludzka populacja, za wyjątkiem ośmiu osób, to jest około 0,00001%. Czy nikt nie zastanawiał się nad tym, czy naprawdę wśród tych milionów byli sami zatwardziali grzesznicy? A co z niemowlakami i małymi dziećmi? 

Inny przykład to plagi egipskie. Aby zmusić faraona do wyposzczenia Izraela z egipskiej niewoli, Bóg w ostatniej pladze zabił wszystkich pierworodnych, zarówno wśród ludzi jak i wśród zwierząt. Śmierć nie wkroczyła tylko do tych domów, które miały odrzwia pomazane krwią baranka. Czy nie był to zbyt surowy wyrok? Jak pogodzić to, co się wtedy stało z obrazem Boga miłującego wszystkich ludzi?

Do mniej drastycznych momentów, które mogą wzbudzać podobne wątpliwości, należy opis działania Jakuba, gdy zajmował się trzodą Labana (Księga Rodzaju, rozdział 30). Używał podstępu, aby jego stada były liczniejsze i zdrowsze, a stada Labana mniej liczne i słabsze. Czy na tym polegało Boże prowadzenie? To Bóg zachęcał Jakuba do tych oszustw? Czy wolą Boga było, aby Jakub poprzez oszustwo wzbogacił się kosztem swojego teścia?

Jak często czytając Biblię odczytujemy pewne działania jako zgodne z wolą Boga, chociaż sami mamy wątpliwości i nasza moralna ocena tych wydarzeń wcale nie jest pozytywna? Co robimy w takich sytuacjach i jak rozwiązujemy wyraźny konflikt między tą oceną, a wyobrażeniem o doskonałej miłości Boga? Jak Bóg, który jest miłością (1 J 4,8), a Jego Prawo jest sprawiedliwe i doskonałe (Psalm 119), może aprobować, a czasami robić rzeczy, które według nas są po prostu złe. 

Czy jest możliwe, że niewłaściwie rozumiemy Boże Słowo, kiedy przypisujemy Bogu pewne działania bądź intencje? Czy jest możliwe, że niewłaściwie rozumiemy Bożą wolę? Może oszustwa Jakuba nie były wynikiem Bożego prowadzenia? Może niewłaściwie oceniamy wydarzenia w Egipcie i nie rozumiemy powodów unicestwienia prawie całej ludzkości w potopie?

W całej naszej historii miały miejsce wydarzenia, których znaczenia było zdecydowanie większe niż pozostałych, a ich konsekwencje były odczuwane przez całe wieki, nawet do dziś. Niektóre z nich są łatwe do zauważenia (potop), znaczenie innych jest w pewien sposób ukryte. Dosyć często zdarza się, że pewne decyzje podejmowane w przeszłości przez ludzi uważamy za zgodne z wolą Boga, jednak po dokładniejszym zbadaniu dochodzimy do wniosku, że nie mieliśmy racji. 

Kiedy Żydzi wrócili do swojej ojczyzny po siedemdziesięciu latach niewoli w Babilonie, rozpoczęli odbudowę Jerozolimy oraz świątyni. Tak naprawdę, to odbudowa świątyni rozpoczęła się ponad rok po przybyciu do Judei pierwszej grupy, liczącej około pięćdziesiąt tysięcy ludzi. Kiedy Żydzi rozpoczęli odbudowę świątyni, Samarytanie, potomkowie pogańskich ludów przesiedlonych na teren Samarii przez króla Asyrii, którzy zawierali związki małżeńskie z pozostałą w Samarii resztą dziesięciu plemion Izraela, zaproponowali swoją pomoc w odbudowie Świątyni.

A gdy wrogowie Judy i Beniamina usłyszeli, że wygnańcy budują świątynię Panu, Bogu Izraela, przystąpili do Zerubbabela, do Jeszuy i do naczelników rodów, i rzekli do nich: Będziemy budować razem z wami, gdyż czcimy Boga waszego tak jak wy i składamy mu ofiary od czasów Asarchaddona, króla asyryjskiego, który nas tutaj sprowadził” (Ezdrasza 4,1-2). 

Jaka była odpowiedź?

Lecz Zerubbabel, Jeszua i pozostali naczelnicy rodów z Izraela odpowiedzieli im: Nie godzi się, abyście wy razem z nami budowali świątynię Bogu naszemu, gdyż my sami budować będziemy dla Pana, Boga Izraela, jak nam nakazał Cyrus, król perski (Ezdrasza 4,3)

Czym kierowali się Żydzi odrzucając zaoferowaną im pomoc? Odpowiedź na to pytanie wymaga głębszej analizy Pisma Świętego.

Jakie były wymagania Boga odnośnie kontaktów między Żydami a innymi ludami?
Bóg poprzez Mojżesza zakazał Żydom zawierania przymierzy z ludami kananejskim.

Nie zawieraj przymierza ani z nimi, ani z ich bogami. Nie będą mieszkać w twojej ziemi, by cię nie zwiedli do grzechu przeciwko mnie; bo jeśli będziesz służył bogom ich, będzie to dla ciebie sidłem” (Wyjścia 23,32-33). 

Ciekawe jest to, w jaki sposób Bóg chciał zabezpieczyć swój lud przed wchodzeniem w układy z ludami Kanaanu. 

Anioł mój pójdzie przed tobą i zaprowadzi cię do Amorejczyków i Chetejczyków, i Peryzyjczyków, i Kananejczyków, i Chiwwijczyków, i Jebuzejczyków, i wytępię ich. Nie kłaniaj się ich bogom ani im nie służ. Nie czyń tak jak oni, ale doszczętnie zburz i potłucz ich pomniki. Służcie Panu, Bogu waszemu, a On pobłogosławi chleb twój i wodę twoją. Oddalę też choroby spośród ciebie. Nie będzie roniącej ani niepłodnej w twoim kraju. Liczbę dni twoich uczynię pełną. Lęk mój wzbudzę przed tobą i wprawię w przerażenie wszelki lud, przeciw któremu wyruszysz, i sprawię, że uciekać będą przed tobą wszyscy twoi nieprzyjaciele. Poślę też przed tobą szerszenie, które wypędzą Chiwwijczyków, Kananejczyków i Chetejczyków przed tobą. Nie wypędzę go przed tobą w jednym roku, aby ziemia nie stała się pustkowiem i nie rozmnożył się zwierz dziki przeciwko tobie. Powoli będę ich wypędzał przed tobą, aż się tak rozmnożysz, iż będziesz mógł objąć tę ziemię, dziedzictwo twoje (Wyjścia 23,23-33) 

Słowo „wytępię” użyte w wersie 23 to hebrajskie słowo „kachad”, mające kilka znaczeń, jednak najczęściej używane jest w Biblii jedno z nich: „ukryć”. O tym, że Bóg chciał nie tyle „unicestwić”, co „zmusić do opuszczenia”, czyli „ukryć” przed Izraelem, świadczy wers 27:

Lęk wzbudzę przed tobą i wprawię w przerażenie wszelki lud, przeciwko któremu wyruszysz, i sprawię, że uciekać będą tobą wszyscy twoi nieprzyjaciele

I jeszcze jeden wers:

Potem rzekła Pan do Mojżesza: idź, wyrusz stąd, ty i lud, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej, do ziemi, którą pod przysięgą obiecałem Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi, mówiąc: Dam ją potomstwu twojemu; i poślę przed tobą anioła, i wypędzę Kananejczyka, Amorejczyka, Chetejczyka, Peryzyjczyka, Chiwwijczyka i Jebuzejczyka (Wyjścia 33,1-2)

I jeszcze raz Bóg mówi to samo: 

Oto Ja wypędzę przed tobą Amorejczyka, Kananejczyka, Chetejczyka, Peryzyjczyka, Chiwwijczyka i Jebuzejczyka (Wyjścia 34,11)

Ale tym razem dodaje jeszcze kilka wskazówek, co dokładnie powinni zrobić Izraelici:

Wystrzegaj się, byś nie zawierał przymierza z mieszkańcami ziemi, do której idziesz, by się nie stali dla ciebie pułapką. Przeciwnie, zburzcie ich ołtarze, potłuczcie ich pomniki i wytnijcie ich święte drzewa, gdyż nie będziesz się kłaniał innemu bogu. Albowiem Pan, którego imię jest „zazdrosny”, jest Bogiem zazdrosnym. Nie zawieraj też przymierza z mieszkańcami tej ziemi, gdyż oni nierządem chwalą bogów swoich, składają rzeźne ofiary bogom swoim i mogą cię zaprosić, a ty mógłbyś jeść z rzeźnej ofiary ich, i brać spośród ich córek żony dla synów twoich, a córki ich nierządem będą chwalić bogów swoich, i doprowadzą synów twoich do nierządnego chwalenia ich bogów (Wyjścia 34,12-16)

Jaki był Boży plan dotyczący Izraela? W jaki sposób mieli osiedlić się w Kanaanie? Niektórzy chrześcijanie myślą, że Bóg nakazał Izraelowi aby zdobyli Ziemię Obiecaną przy użyciu siły i zabili wszystkich jej mieszkańców. Jednak z przedstawionych wcześniej wersetów wynika, że nie taka była wola Boga. Czy wolą Boga było unicestwienie Kananejczyków, czy też raczej wypędzenie ich po to, aby dać im kolejną szansę na nawrócenie? Użycie siły to sposób stosowany przez szatana, a nie Boga. To szatan zachęca ludzi do tego, aby siłą zmuszali innych do posłuszeństwa. 

Czy Bóg chciał całkowicie odseparować Żydów od innych narodów? Trudno jest się zgodzić z taką tezą, ponieważ taka separacja uniemożliwia głoszenie ewangelii. Żydzi mieli być światłem dla świata i być jak sól, swoim życiem mieli wpływać na inne ludy tak, aby się nawróciły. To szatan dążył do tego, aby odseparować od świata tych, którzy mogli objawiać prawdę. Szatan robi wszystko, aby prawda pozostała w ukryciu, a ludzie wierzyli w jego kłamstwa. Bóg nie chciał i nie chce, aby jego lud nie utrzymywał kontaktów z innymi ludami. Nie tylko nie chciał tego, ale wyjawił to Żydom, kiedy przekazał im swoje przykazania. To w Dekalogu znajduje się informacja o tym, że Żydzi mogli mieszkać razem z innymi ludami, „obcymi przybyszami”.

Siódmego dnia jest sabat Pana, Boga twego: Nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty, ani twój syn, ani twoja córka, ani twój sługa, ani twoja służebnica, ani twoje bydło, ani obcy przybysz, który mieszka w twoich bramach (Wyjścia 20,10)

Wymóg „nie będą mieszkać w twojej ziemi” (Wj 23,33) dotyczył tych narodów, które w tym czasie zamieszkiwały Kanaan. Były to te narody, do których Bóg wysyłał swoich proroków, na przykład Abrahama, aby objawić im prawdę. Jednak ludy te odrzuciły Boga. Mieszkańcy Kanaanu zrobili to samo, co po potopie zrobili ludzie w ziemi Synear, odrzucili Boga i Jego plan zbawienia. Była to świadoma decyzja, a jej skutkiem było takie zatwardzenie serc, że Bóg nie mógł już im pomóc. Tworzyli pewien system religijno-gospodarczy, który sam w sobie deprawował ludzi i musiał zostać usunięty z Kanaanu. Likwidacja systemu to przede wszystkim likwidacja bałwochwalstwa. Bóg wyraźnie nakazał Żydom, aby zniszczyli wszystkie obiekty kultu religijnego. Bóg nie chciał unicestwiać ludzi, ale chciał dać im kolejną szansę, jednak ludy te nie skorzystały z tej szansy. Pod wpływem szatana, pomimo odczuwanego lęku, postanowiły walczyć z ludem Bożym. Dlaczego szatanowi udało się ich do tego nakłonić? Ponieważ najpierw udało mu się nakłonić samych Żydów do nieposłuszeństwa. Gdyby po wyjściu z Egiptu Izrael był posłuszny Bogu, gdyby oczyścili swoje serca, ukorzyli się przed Bogiem i poddali się Jego woli, to Bóg zrealizowałby swój plan przekazania im Ziemi Obiecanej bez użycia siły. Jednak swoim nieposłuszeństwem zachęcili Kanaanejczyków do stawienia im oporu. Dlatego zdobycie Kanaanu połączone było z walką. To tacy ludzie jak zatwardziali poganie z Kanaanu nie mogli mieszkać wśród Żydów, ponieważ byli oni całkowicie oddani szatanowi. 

Istnieje granica, której przekroczenie jest dla człowieka jak wyrok śmierci, ponieważ z niewolnika grzechu staje się domownikiem szatana i nie ma już dla niego ratunku. 

Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie pozostaje w domu na zawsze, lecz syn pozostaje na zawsze (J 8,34-35)

To dlatego Bóg powiedział Żydom, że wśród nich nie mogą mieszkać dotychczasowi mieszkańcy Kanaanu, ludzie całkowicie poddani szatanowi, i dlatego muszą być usunięci z Kanaanu. Jednak nie zamknął im w ten sposób drogi do zbawienia, mieli nadal szansę na powrót i zamieszkanie wśród Żydów, szansę na poznanie Boga i nawrócenie się. Aby tak się stało, musiały być spełnione dwa warunki. 

Pierwszy dotyczył pogan. Musieli chcieć poznać Boga i odwrócić się od pogaństwa.

Drugi dotyczył Żydów. Mieli być wierni Bogu.

Żaden z tych warunków nie został spełniony, a przede wszystkim ten drugi. 

Żydzi nigdy tak naprawdę nie byli takim światłem dla świata, jakim mogli być. A skoro światło było słabe, to nie ma się co dziwić, że ciemności nadal okrywały wielu pogan. Wielu z nich osiedlało się w Izraelu, jednak Żydzi nie przekazywali im prawdy. Szatan wykorzystując wady charakteru Żydów zachęcał ich do tego, aby separowali się od innych narodów. Wypaczył to, co nakazał Bóg, przedstawiając Boże wymagania w fałszywym świetle, a Żydzi w swojej dumie przyjęli to za prawdę. To Żydzi wybudowali mur oddzielający ich od pogan, w tym Samarytan. Boży mur miał być inny.

Osmoza to zjawisko występujące tam, gdzie dwa różne środowiska oddzielone są od siebie specjalną przegrodą, która pozwala na przepływ tylko niektórych składników. Oznacza to, że taka przegroda, zwana półprzepuszczalną membraną, jest skuteczną blokadą dla niektórych związków, a jednocześnie nie blokuje przepływu innych. Mur między Żydami a poganami miał być taką półprzepuszczalną membraną. Miał umożliwiać swobodny przepływ prawdy od Żydów do pogan, ale miał też skutecznie blokować przepływ bałwochwalstwa od pogan do Żydów. Tymczasem Żydzi nie tyle zbudowali mur oddzielający ich od pogan, co odwrócili działanie tej specjalnej membrany. Zablokowali przepływ światła do pogan, ale przyjmowali różne objawy bałwochwalstwa. Nawet w czasach faryzeuszy, którzy byli uznawani za bardzo skrupulatnych w przestrzeganiu Bożego prawa, wiele poglądów na temat Boga zostało wypaczonych pogańskimi wierzeniami. 

Bóg nienawidzi grzechu, ale kocha grzeszników, natomiast my często kochamy grzech, a nienawidzimy grzeszników, czyli innych ludzi. Podobny błąd popełniamy, gdy zamiast separować się od fałszywych poglądów, oddzielamy się od ludzi, którzy je mają. Powinniśmy raczej trzymać się Bożych zasad. Bóg powiedział Żydom, aby nie nawiązywali kontaktów z tymi, którzy świadomie odrzucili Boga i są zaprzedani złu, ale nie powiedział tym samym, że mają się odseparować od wszystkich. Mieli zachowywać swoją tożsamość, a przede wszystkim wiarę i „zarażać” nimi tych, którzy mieszkali wśród nich. Nie mieli przejmować ich zwyczajów i poglądów. Mieli być jak sól, która dodaje smaku i konserwuje, ale tylko wtedy, gdy jest dodana do potrawy. Sól przechowywana w słoiku jest solą, ale jest solą sama dla siebie. Jest to drugi niepożądany stan soli, kiedy jest odseparowana od swojego środowiska. Pierwszym niepożądanym stanem jest ten, kiedy sól po dodaniu do potrawy traci swój smak. 

Który stan jest pożądany przez Boga? Jaki sposób działania jest zgodny z wolą Boga? Jeżeli odrzucimy to, co niewłaściwe, to pozostanie to, co dobre. 
Co jest niewłaściwe? Trzymanie soli w pojemniku, co odpowiada odseparowaniu nas, ludzi wierzących, od tych, którzy nie mają takiej wiary jak my. 
Niewłaściwe jest, aby sól traciła swoje właściwości, co oznacza, że skutkiem naszych relacji ze światem nie może być zmiana naszych poglądów i zwyczajów, zmiana tego, w co wierzymy i kim jesteśmy.

Jeżeli te dwie rzeczy odrzucimy, to pozostanie nam jedna opcja. Jesteśmy częścią tego świata, ale to nie ludzie ze świata zmieniają nas, ale Bóg poprzez nas zmienia ludzi ze świata. Takie działanie jest zgodne z wolą Boga i Bóg oczekuje od nas, że będziemy żyć w taki właśnie sposób. 

Ważną kwestią jest tutaj problem zachowania wiary, problem pozostawania „solą ziemi”. Rozwiązaniem jest zachowywanie właściwych relacji z Bogiem, życie zgodne z Bożymi zasadami wpisanymi do serca. Takie życie ma być wynikiem potrzeby serca i rozumu, a nie tylko rozumu. Tylko wtedy, gdy będziemy żyć w taki sposób, będziemy wypełniać Bożą wolę. 

Czy tak żyjemy?

Wróćmy teraz do momentu, kiedy Żydzi po powrocie z Babilonu, odrzucili oferowaną im przez Samarytan pomoc przy odbudowie świątyni. Wyobraźmy sobie, że jednak przyjęli tę pomoc. Co mogło się stać, jakie mogłyby być tego konsekwencje? Wszystko zależałoby od tego, czy Żydzi byliby jak dobra sól, czy też raczej jak zła, która traci swój smak. 

Wyobraźmy sobie, że byli dobrą solą. Czy mogliby wtedy objawić prawdę Samarytanom, sprawić, że nie tylko wierzyliby w Boga, ale uwierzyliby w prawdziwego Boga? Zauważmy, że Samarytanie nie chcieli zawierać z Żydami żadnego przymierza, chcieli im pomóc, ponieważ czuli taką potrzebę. Wierzyli w Boga i choć ich wiara nie była doskonała, była skażona bałwochwalstwem, to jednak była szczera. Co o tym świadczy? Choćby to, że ponad czterysta lat później to Samarytanie chętniej akceptowali Jezusa jako Mesjasza i Zbawiciela niż Żydzi! Jezus objawił Żydom wiele cudów wskazujących na to, że to Bóg przez Niego działa, a jednak nie chcieli uwierzyć w Niego. Samarytanie nie potrzebowali cudów. Kiedy Jezus rozmawiał z Samarytanką, a ona zobaczyła w Nim Mesjasza, nie mogła powstrzymać się od tego, aby opowiedzieć o Nim swoim rodakom.

W słowach wypowiedzianych do kobiety przy studni posiane zostało dobre ziarno, które przyniosło szybkie zbiory. Samarytanie przyszli i słuchali Jezusa, i uwierzyli w Niego. Tłocząc się wokół Niego przy studni, zasypywali Go pytaniami i gorliwie przyjmowali Jego nauki o wielu rzeczach dotąd im obcych. W miarę słuchania ich zakłopotanie ustępowało. Byli na podobieństwo ludzi, którzy w wielkiej ciemności dostrzegają nagły promień światła, zanim spostrzegą nastający dzień. Lecz ta krótka rozmowa nie zaspokoiła Samarytan. Zapragnęli usłyszeć więcej i aby ich przyjaciele mogli również posłuchać tego cudownego nauczyciela. Zaprosili Go więc do swego miasta i nalegali, by z nimi pozostał. Przebywał w Samarii przez dwa dni i wielu uwierzyło w Niego.
Faryzeusze gardzili prostotą Jezusa. Lekceważyli Jego cuda, żądając dowodu, że jest Synem Bożym. Samarytanie natomiast nie prosili o znak i Jezus nie uczynił wśród nich cudów z wyjątkiem ukazania kobiecie przy studni tajemnic jej życia. Mimo to wielu przyjęło Go. W nowo doznanej radości mówili do kobiety: „Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu; sami bowiem słyszeliśmy i wiemy, że ten jest prawdziwie Zbawicielem świata” {DA 192}

Ci sami Samarytanie, którzy nie zostali dopuszczeni do prac przy odbudowie świątyni, o wiele chętniej przyjmowali Chrystusa niż Żydzi, którzy tę świątynię odbudowali. O czym to świadczy? Kim mogliby być ci Samarytanie, gdyby czterysta lat wcześniej zostali oświeceni Prawdą? Może problem nie polegał na bałwochwalstwie Samarytan, ale na słabej wierze Żydów? Może Bóg mówiąc o tym, że nie powinni się łączyć z innymi ludami brał pod uwagę to, że bardzo łatwo ulegali niewłaściwemu wpływowi i że nie byli „dobrą solą”?

Jak była wola Boga? Czy Bóg nie chciał, aby Żydzi objawiali Samarytanom prawdę? Uważam, że chciał. Samarytanie zaofiarowali swoją pomoc. 

„Będziemy budować razem z wami, gdyż czcimy Boga waszego tak jak wy i składamy mu ofiary” (Ezd 4,2)

Z całą pewnością Żydzi mieli większą wiedzę na temat Boga, ale w jaki sposób wykorzystywali tę wiedzę? Czy ta wiedza wpłynęła na ich serca, czy zmieniła ich charaktery? Czy w posiadanych pismach odkryli prawdziwy obraz Boga, czy też znajdowali w nich to, co chcieli znaleźć? Czy odkryli w Biblii Boże wymagania?

Jakim przykładem dla wszystkich narodów byłby Izrael, gdyby Żydzi mieli prawdziwą wiarę w Boga? A przecież są przykłady Żydów, którzy taką wiarę posiadali. Józef i Daniel potrafili zachować swoją wiarę w najbardziej ekstremalnych warunkach. Piotr po swoim nawróceniu był gotowy oddać swoje życie dla Boga, i rzeczywiście to zrobił. To zawsze jest kwestia indywidualnej decyzji człowieka. Każdy z nas ma szansę na poznanie Boga, pokochanie Go a następnie, z Jego pomocą, na życie w pełnej harmonii z Nim. Co robimy z tymi możliwościami? Czy tak jak Żydzi dzielimy ludzi na adwentystów i nie-adwentystów, to znaczy na Żydów (czyli tych, którzy należą do naszego kościoła) oraz na nie-Żydów (czyli należących do innych kościołów), a w związku z tym, tak samo jak Żydzi dystansujemy się od nich, aby nie ulec skażeniu? Tyle tylko, że nasza czystość nie zależy od unikania takich kontaktów, ale od jakości naszych relacji z Bogiem. Jezusowi nie nigdy zaszkodziły kontakty z grzesznikami czy nawet poganami. To On wpływał na nich, a nie oni na Niego. Podobnie było z apostołami. Kiedy Piotr w końcu zrozumiał swoją misję, poszedł do domu Korneliusza, aby głosić ewangelię. Nie bał się kontaktów z tymi, którzy nie należeli do jego kościoła. Z drugiej strony nie narzucał się nikomu i, tak samo jak Jezus, nie szedł tam, gdzie nie był mile widziany. Jezus stoi przed drzwiami i puka, czekając aż ktoś mu otworzy.

Co to znaczy wykonywać wolę Boga? To coś dużo więcej, niż przestrzeganie zasad i reguł, to coś więcej niż przestrzeganie litery Prawa. Aby wykonywać wolę Boga nie wystarczy wiedza o Jego prawie, do tego niezbędna jest wiedza o Jego woli. Nie ogólniki typu, „głoszenie ewangelii”, czy też „pomaganie ubogim”, „karmienie głodnych”. Nie chodzi o wiedzę dotyczącą dziesięciny czy też tego, który dzień jest dniem sabatu. To wszystko jest ważne, ale Bóg ma plan dla każdego z nas, są to plany indywidualne i aby je poznać należy znać „głos Pasterza”. Czy znamy głos naszego Pasterza? A może głos, który znamy nie jest tym właściwym głosem? Czy zdarza się nam zrobić coś złego? Czy słuchamy wtedy właściwego głosu, czy też raczej głosu tego, który jest przeciwnikiem Boga?

Bóg ma wszędzie ludzi, którzy chcą i są mu posłuszni. To co robią uzależnione jest od posiadanej przez nich wiedzy, jednak najważniejsza jest ich chęć poznania Prawdy, poznania Boga. Jezus powiedział o rzymskim setniku, że w całym Izraelu nie znalazł takiej wiary, jaką miał ten poganin. I zadał też ważne pytanie:

Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (Łk 18,8)

Czy Jezus znajdzie wiarę w nas? Czy powie do nas:

Dobrze sługo dobry i wierny! (…) Wejdź do radości Pana swego (Mt 25,21)

Czy Jezus będzie mógł powiedzieć nam, że nie tylko poznaliśmy Jego wolę, ale też robiliśmy wszystko, co z tą wolą jest zgodne?

Żydzi odrzucając pomoc zaoferowaną im przez Samarytan mieli do wyboru dwie opcje, ale nie był to wybór między tym ci dobre i złe, ale wybór między tym, co złe i gorsze. W tym momencie ich decyzja była zgodna z wolą Boga, Bóg chciał, aby odrzucili tę pomoc, ale wolałby, aby Żydzi byli gotowi na to, aby tę pomoc przyjąć i w ten sposób pomóc Samarytanom poznać Boga. Ta decyzja była bardziej konsekwencją błędów popełnionych przez Żydów i słabości ich wiary, niż realizacją Bożego planu. 

To była decyzja podobna do tej, jaką musiał podjąć Abraham, wypędzając Hagar i Ismaela. Gdyby Hagar nadal należała do domu Abrahama, miałaby większą szansę na poznanie Boga i nie doszłoby do tego rozłamu między Żydami i Arabami; podziału, który widać do dziś. Abraham mógł podjąć decyzję złą lub gorszą, nie było tak naprawdę dobrego wyjścia z tej sytuacji. Spowodował to błąd popełniony w przeszłości. I podjął decyzję złą zamiast gorszej, wybierając zgodnie z wolą Boga „mniejsze zło”. 

Czy Bóg uważa rozwód oraz porzucenie żony i dziecka, za coś dobrego? Czy wolą Boga było, aby cała ludzkość cierpiała z powodu chorób, kataklizmów, wojen? A może to my zmuszaliśmy Boga do tego, aby dla naszego dobra dopuszczał do zaistnienia złych rzeczy? Jednak prawdziwą wolą Boga jest usunięcie tego co złe. Abraham wypędzając Hagar otrzymał pewną lekcję, Bóg kolejny raz pokazał mu, jak ważne jest, aby wykonywać prawdziwą wolę Boga, a nie robić to, co wydaje się być zgodne z Jego wolą. Konsekwencje złych wyborów dokonywanych pod wpływem pozornie dobrych intencji potrafią być bardzo poważne. Czy odrzucając samarytańską pomoc, Żydzi odrobili swoją lekcję? Czy zmienili w swoim życiu to, co spowodowało, że nie mogli przyjąć tej pomocy?

Jaka jest wola Boga? Czego Bóg oczekuje dzisiaj od nas, od ciebie i ode mnie?

sobota, 23 listopada 2019

Kara za grzech

Są w Biblii przedstawione pewne wydarzenia, które mogą być rozumiane jako Boża kara za grzech.

Zacznę od dwóch ważnych wydarzeń, potop oraz zniszczenie Sodomy i Gomory.
Oba te wydarzenia związane są z zakończeniem historii grzechu, ponieważ Jezus, kiedy wyjaśniał swoim uczniom przyszłość związaną z Jego ponownym przyjściem na ziemię, powiedział:

A jak było za dni Noego, tak będzie i za dni Syna Człowieczego. Jedli, pili, żenili się i za mąż wychodzili aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki i nastał potop, i wytracił wszystkich. Podobnie też było za dni Lota: Jedli, pili, kupowali, sprzedawali, szczepili, budowali; a w dniu kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba ogień z siarką i wytracił wszystkich. Tak też będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi (Łk 17,26-30)

Aby zrozumieć pełne znaczenie tych dwóch wydarzeń, musimy zrozumieć to, co działo się wcześniej, zanim doszło do potopu czy zniszczenia Sodomy i Gomory, musimy też odnaleźć te cechy tych wydarzeń, które opisują przyszłość.

Do obu tych zdarzeń doszło na skutek grzechów popełnianych przez ludzi. I nie chodzi tylko o sam fakt popełniania grzechów, ale o stan całkowitego zepsucia moralnego i powszechnego odrzucenia Bożego Prawa. Biblia niewiele mówi o czasach przed potopem, trochę więcej o życiu w Sodomie. Ale mówi wystarczająco dużo, abyśmy zrozumieli jak bardzo grzech zdeprawował tamtych ludzi. I kiedy wyobrażamy to sobie, to łatwo jest nam wyciągnąć wniosek, że skażenie grzechem było tak wielkie, że Bóg musiał coś z tym zrobić i dlatego ukarał ludzi wywołując potop lub spuszczając ogień z nieba.

Jednak łatwo jest zauważyć, że Bóg nie zawsze reaguje w taki sposób na nasze grzechy. Kiedy spojrzymy na historię ludzkości z szerokiej perspektywy, ogarniając tę historię od samego początku do samego końca, to łatwo jest zauważyć, że był kiedyś taki czas, kiedy nie było grzechu na ziemi, i że nastąpi kiedyś taki czas, gdy ponownie ziemia będzie całkowicie uwolniona od grzechu, ponieważ pewnego dnia wszystko to, co jest związane z grzechem, zostanie zniszczone. Unicestwienie grzechu i skutków grzechu jest nie tyle karą za grzechy, co procesem odnowienia, przywróceniem tego, co było kiedyś na początku. 

Kiedy ktoś naprawia samochód i wymienia zepsute części, które „uczyniły” że samochód przestał dobrze działać, to jest to naprawa, a nie „karanie” tych części. To, że zostaną zniszczone jest konsekwencją ich stanu technicznego. I podobnie będzie z ludźmi. Druga śmierć będzie nie tyle karą, co przede wszystkim konsekwencją permanentnego odrzucania przez nich oferty „naprawy”. Potop oraz zniszczenie miast w okręgu nadjordańskim to symbol tego, co stanie się w dniach ostatecznych. Potop wskazuje na globalną skalę tych wydarzeń, na to że ich skutki odczują wszyscy ludzi. Zginą wszyscy, którzy zlekceważą Boże ostrzeżenia i nie będą chcieli skorzystać z Bożej pomocy, a przeżyją ci, którzy zaufają Bogu. Zniszczenie Sodomy to wydarzenie lokalne, ale wskazuje na sposób, w jaki Bóg unicestwi grzech, i jest także potwierdzeniem nieuchronności końca dla tych, którzy nie będą chcieli odwrócić się od zła.

Oba te wydarzenia pokazują też, jaki jest wpływ grzechu, co dzieje się z człowiekiem, który nie chce się nawrócić i trwa w grzechu. Grzech jest jak trąd, przenika naturę człowieka i doprowadza do sytuacji, gdy człowiek nie może sobie nawet wyobrazić życia bez grzechu. Takie życie wydaje się takiemu człowiekowi straszną torturą. Nie wyobraża sobie, że mógłby zostać pozbawiony tych „przyjemności”, do których tak bardzo się przywiązał. Ponieważ Bóg nie zmusza nas do posłuszeństwa, to nie jest w stanie pomóc takiemu człowiekowi, ponieważ ten człowiek nie chce tej pomocy. Taki człowiek musi zostać unicestwiony, ponieważ jest jak trędowaty, który samą swoją obecnością zaraża innych trądem.

Potop i Sodoma nie są zatem karą za grzech, ale symbolem ostatecznego rozwiązania problemu istnienia grzechu. Są dowodem na kłamstwo szatana, który powiedział do Ewy: „Na pewno nie umrzecie” (Rdz 3,4). Bóg na przykładzie potopu i Sodomy mówi, że grzech nie będzie trwał wiecznie, nie będą też żyć wiecznie ci, którzy swoje życie związali z grzechem, a nie z Bogiem.

A teraz chcę wrócić do samego początku, do wydarzeń mających miejsce w ogrodzie Eden tuż po upadku Adama i Ewy.
Jednak zanim to zrobię, chcę pokazać pewną ważną zasadę, o której musimy pamiętać, kiedy studiujemy Biblię.

Księga Hioba.

Wszyscy pamiętamy co spotkało Hioba. Jak do tego doszło? Podczas pewnego spotkania w niebie, szatan zarzucił Bogu, że kupił sobie wierność Hioba płacąc mu za nią różnymi bogactwami i stwierdził, że gdy Hiob zostanie pozbawiony tych bogactw, to nie zachowa wierności Bogu. Bóg powiedział wtedy:

Oto wszystko, co ma [Hiob], jest w twojej mocy, tylko jego nie dotykaj (Hi 1,12).

W krótkim czasie szatan pozbawił Hioba prawie wszystkiego. I podczas kolejnego spotkania w niebie Bóg powiedział szatanowi o Hiobie:

Mąż to nienaganny i prawy, bogobojny i stroniący od złego, trwa jeszcze w swojej pobożności, chociaż ty mnie podburzyłeś, ABYM GO BEZ PRZYCZYNY ZGUBIŁ (Hi 2,3)

Kto zabił dzieci Hioba? Kto unicestwił ogniem z nieba stada należące do Hioba oraz jego sługi? Kto namówił Sabejczyków i Chaldejczyków do obrabowania Hioba z jego stad i wymordowania sług Hioba? Zrobił to szatan, jednak podczas drugiego spotkania w niebie Bóg te działania przypisał sobie. Oznacza to, że kiedy Biblia mówi nam o tym, że Bóg coś zrobił, to może to oznaczać bezpośrednie działanie Boga, ale może też oznaczać działanie szatana, na które Bóg zezwolił.

A teraz Księga Rodzaju i ogród Eden.

Po upadku ludzi Bóg spotkał się z Adamem i Ewą, był tam też obecny szatan w postaci węża. I to do szatana Bóg skierował te słowa:

Ponieważ to uczyniłeś, będziesz przeklęty wśród wszelkiego bydła i wszelkiego dzikiego zwierza. Na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni życia swego! I ustanowię nieprzyjaźń między tobą a kobietą, między twoim potomstwem a jej potomstwem; ono zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz je w piętę (Rdz 3,14-15)

Czy Bóg przeklął szatana? Raczej nie, Bóg nie powiedział: „Przeklinam cię”, ale stwierdził, że szatan będzie przeklęty. Podobnie Bóg powiedział do Kaina, kiedy zabił on swojego brata: „Bądź więc teraz przeklęty”. Kiedy Jakub prorokował na temat przyszłości swoich synów, o Symeonie i Lewim powiedział:

Przeklęty ich gniew, bo jest gwałtowny, i zapalczywość ich, bo jest sroga (Rdz 49,7)

To nie Bóg rzuca na ludzi przekleństwo, ale złe cechy charakteru, te cechy które są cechami charakteru szatana, czynią ludzi przeklętymi. Tak więc to, co spotkało szatana, nie jest karą za jego grzechy, ale losem, który sam sobie zgotował. 

Co jeszcze Bóg powiedział wężowi? „Proch będziesz jadł po wszystkie dni życia swego”. Czym jest ten proch? Na pewno nie jest tym, co powinien jeść ten, kto chce być zbawiony. Jezus powiedział: „Ja jestem chlebem żywota”, jednak szatan z własnego wyboru odrzucił ten pokarm i wybrał „proch”, pokarm bez żadnej wartości. I ponownie, to nie była kara narzucona przez Boga, ale dobrowolny wybór szatana.

Dalszy ciąg tego fragmentu to konsekwencja wyborów szatana. Nieprzyjaźń stała się naturalnym stanem między Bogiem a tym, który chce pokonać Boga. I jest też naturalnym stanem między tymi, którzy są posłuszni Bogu a tymi, którzy są posłuszni szatanowi.

„Co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością?” (2 Kor 6,14)

I na koniec Bóg przepowiedział, jakie będzie zakończenie tej historii.

A teraz Ewa.

Do kobiety zaś rzekł: Pomnożę dolegliwości brzemienności twojej, w bólach będziesz rodziła dzieci, mimo to ku mężowi twemu pociągać cię będą pragnienia twoje, on zaś będzie panował nad tobą (Rdz 3,16)

Czy Bóg ukarał Ewę i wszystkie kobiety, dodając do ich życia różne kobiece dolegliwości? Tutaj chcę przypomnieć zasadę, o której pisałem wcześniej. To, że Bóg mówi w Biblii, że coś zrobi, wcale nie musi oznaczać, że zrobi to osobiście. Bóg czasem po prostu pozwala na to, aby coś się stało. W tym przypadku Bóg pozwolił Ewie zgrzeszyć, a następnie ponieść konsekwencje tego grzechu. A taką konsekwencją zarówno dla Ewy jak i Adama, były między innymi zmiany w ich ciałach. Grzech zepsuł to, co zaprojektował i stworzył Bóg. To grzech sprowadził na ten świat różne nieszczęścia, w tym także różne choroby i dolegliwości. W tym miejscu może warto zastanowić się nad odpowiedzią na pytanie: czy Bóg stworzył grzech?

Często słyszałem to pytanie, i kiedyś miałem problem z tym, żeby na nie odpowiedzieć. Przecież jeżeli Bóg stworzył wszystko, to wynika z tego, że musiał też stworzyć to co jest złe, a więc Bóg stworzył też grzech. Czy jest to prawda? Myślę, że każdy czuje, że tak nie jest, jednak czy każdy z nas potrafi to uzasadnić?

Właściwą odpowiedź można znaleźć dopiero wtedy, gdy znajdzie się odpowiedź na inne pytanie: czym jest grzech?

Aby to zrozumieć musimy cofnąć się do samego początku, kiedy na stworzonej przez Boga ziemi, nie było jeszcze grzechu. Wszystko było doskonałe, a ludzie mogli żyć wieczne, ponieważ nic nie blokowało ich „połączenia” z Bogiem, jedynym źródłem życia. Bóg mógł wtedy, bez żadnych przeszkód, podtrzymywać życie ludzi.

Grzech zepsuł to połączenie, a skutkiem tego były „braki w zaopatrzeniu”. Ludzie przestali dostawać od Boga to, co jest niezbędne do wiecznego życia, ale nie był to skutek kary nałożonej na ludzi przez Boga, ale skutek podjętej przez ludzi decyzji.

Grzechem jest każde działanie, zarówno fizyczne jak i duchowe, które oddala człowieka od Boga. Tak więc grzech jest przede wszystkim decyzją podjętą przez człowieka. Taką decyzją jest akceptacja myśli, które prowadzą do grzechu i oczywiście działanie podjęte na skutek tej akceptacji. Tak więc grzech nie został stworzony przez Boga, ponieważ Bóg nie podejmuje za nas decyzji, dał nam wolną wolę i możliwość wyboru między tym co dobre i złe.

A teraz o skutkach grzechu.

Biblia używa trądu jako symbolu grzechu, ponieważ ta choroba dobrze odzwierciedla właściwości grzechu.
Po pierwsze zarażenie się trądem jest bardzo łatwe, wystarczy krótki, fizyczny kontakt z chorym na trąd, aby zarazić się tą chorobą. Czasem wystarczy znaleźć się wystarczająco blisko chorego, kontakt fizyczny nie jest wtedy potrzebny.
Po drugie trąd bardzo długo był chorobą nieuleczalną, tak więc dla chorego człowieka był jak wyrok śmierci.
I wreszcie po trzecie, trąd z czasem obejmował swoim zasięgiem całe ciało człowieka.

Grzech, kiedy pojawia się w życiu człowieka, z reguły dotyczy jakiejś jednej dziedziny życia, jednak jest w stanie bardzo szybko rozszerzyć swoje działanie na całe życie. Grzech „psuje" człowieka nie tylko duchowo, ale także fizycznie. Pojawienie się każdej choroby zawsze było skutkiem grzechu, a potem te choroby mogły już żyć „własnym życiem”, przenosząc się różnymi sposobami na nowe ofiary.

Na skutek grzechu człowiek stracił swoje pierwotne podobieństwo do Boga, co pokazuje na Biblia.

Kiedy Bóg stworzył człowieka, na podobieństwo Boże uczynił go (Rdz 5,1)

Adam został stworzony na podobieństwo Boga, jednak po grzechu coś się stało, oi tego podobieństwa nie przekazał już swoim dzieciom:

Adam żył sto trzydzieści lat i zrodził syna na podobieństwo swoje, na obraz swój, i nazwał go Set (Rdz 5,3)

Skutkiem tych zmian było to, co Bóg przepowiedział Ewie:

Do kobiety zaś rzekł: Pomnożę dolegliwości brzemienności twojej, w bólach będziesz rodziła dzieci, mimo to ku mężowi twemu pociągać cię będą pragnienia twoje, on zaś będzie panował nad tobą (Rdz 3,16)

Tak więc nie była to kara za grzech, ale konsekwencja grzechu. Bóg nie „stworzył” tych cierpień, ale pojawiły się one na skutek zmian, które w ciałach ludzi spowodował grzech.

A teraz Adam.

A do Adama rzekł: Ponieważ usłuchałeś głosu żony swojej i jadłeś z drzewa, z którego ci zabroniłem, mówiąc: Nie wolno ci jeść z niego, przeklęta niech będzie ziemia z powodu ciebie! W mozole żywić się będziesz z niej po wszystkie dni życia swego! Ciernie i osty rodzić ci będzie i żywić się będziesz zielem polnym. W pocie oblicza twego będziesz jadł chleb, aż wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz (Rdz 3,17-19)

Jak wynika z opisu trądu w Biblii, chorowali nie tylko ludzie, ale także przedmioty, a nawet całe domy (Księga Kapłańska, rozdział 13 i 14). Podobnie jest z grzechem, zaraża on nie tylko ludzi, ale także zwierzęta, rośliny czy ziemię. Wszystkie te zmiany były skutkiem grzechu, a nie karą, którą Bóg ukarał ludzi i całą ziemię.

W tym miejscu powinno paść pytanie: czy Bóg nie mógł usunąć tych skutków? Biblia mówi, że pewnego dnia Bóg to zrobi. Dlaczego jednak nie zrobił tego od razu?

Wyobraźmy sobie człowieka, który jest nałogowym palaczem, a skutkiem tego nałogu jest rak płuc. Czy Bóg może takiego człowieka uzdrowić, usuwając w jednej chwili wszystkie skutki palenia? Dla Boga nie jest to problem, problem leży w człowieku. Prawdziwym rozwiązaniem problemów wynikających z palenia, jest usunięcie przede wszystkim przyczyny, a potem skutków. A przyczyna leży w samym człowieku. Prawdziwe uzdrowienie polega przede wszystkim na zmianie nastawienia tego człowieka do palenia. Palacz uzdrowiony to palacz, który nie tylko nie chce już palić, ale wręcz nienawidzi tego nałogu. Wszystkie jego negatywne uczucia związane z nałogiem palenia są najlepszą gwarancją, że już nigdy nie wróci do palenia.

Tak samo jest z grzechem. Bóg mógłby usunąć z tego świata wszystkie skutki grzechu, ale one bardzo szybko pojawiły by się na nowo. Dlatego Bóg najpierw chce usunąć przyczynę grzechu, a potem, gdy to zadanie zostanie wykonane, będzie mógł stworzyć wszystko na nowo.

A co jest przyczyną grzechu? Ponieważ grzech to przede wszystkim świadomie podejmowane decyzje, które są niezgodne z Bożym prawem, to prawdziwą jego przyczyną jest nasza miłość do grzechu. Nikt nie robi dobrowolnie czegoś, czego nienawidzi, tak więc grzesząc, robimy tak naprawdę coś, co chcemy robić, nawet jeżeli znamy tego konsekwencje.

Pokazane tu sytuacje można wprawdzie interpretować jako Boże kary za grzech, albo myślę, że przede wszystkim jako konsekwencje grzechu, na które Bóg zezwala, szanując naszą wolną wolę. Jednak są inne przykłady, które często są traktowane jako kara za grzech.

Podam przykłady: ukamienowanie człowieka zbierającego drewno w sabat, zabicie Achana wraz z całą jego rodziną, zabicie Koracha, Datana i Abirama wraz z ich rodzinami, zabicie proroków Baala przez Eliasza. Tak lista jest o wiele dłuższa. Czy te wydarzenia nie są dobitnym przykładem kary za grzech?

Z całą pewnością śmierć tych ludzi była skutkiem Bożej interwencji, inaczej mówiąc to Bóg doprowadził do ich śmieci, albo osobiście, albo wydając polecenie ukamienowania. Jednak nie uważam, aby to była po prostu kara za grzech. Dlaczego? Gdyby jednak była to kara za grzech, to Bóg okazałby się wtedy bardzo niesprawiedliwy, ponieważ w wielu innych , podobnych sytuacjach, Bóg nie doprowadzał do śmierci grzeszników.

O co więc tu chodziło?

Wszystkie te przypadki mają związek z Izraelem jako narodem wybranym. W jakim celu Bóg wybrał Izraela? Aby pokazać innym ludom zasady Bożego Królestwa. A jedną z nich jest to, że w obecności Boga nie ma miejsca na grzech. Bóg jest ogniem trawiącym dla grzechu i wszystkiego, co jest związane z grzechem. Od wyjścia z Egiptu, prawie cała starotestamentowa historia Izraela związana jest z fizyczną obecnością Boga, szczególnie przez pierwszych czterdzieści lat, kiedy Izrael przebywał na pustyni. Bóg doprowadzając do śmierci tych wszystkich ludzi chciał pokazać, że kiedy On przebywa z ludźmi, to nawet najmniejsze przekroczenie prawa kończy się śmiercią. Taka jest konsekwencja grzechu popełnionego w obecności Boga. Gdyby Bóg faktycznie objawił wtedy swoją obecność, to nikt nie przeżyłby objawienia pełni Bożej chwały. Bóg jednak ukrywał swoją chwałę przed ludem, a poprzez wszystkie wspomniane tu przykłady wyjaśniał, że w Jego obecności mogą przebywać tylko ci, którzy całkowicie odrzucili grzech.

Czy w związku z tym wszystkim powinniśmy mówić o karze za grzech?

Tak naprawdę to wszystko zależy od tego, w jakiego Boga wierzymy. 

Każdy, kto wierzy w surowego Boga, którego sprawiedliwość polega na tym, że za każdy grzech musi zostać wymierzona kara, chętnie będzie widział w Biblii dowody na to, że Bóg karze ludzi za grzechy.

Jednak komuś, kto wierzy w Boga, który jest miłością, trudno jest się pogodzić z tym, że na tym polega Boża sprawiedliwość, ponieważ pamięta on o takich wersach, jak te:

Ja, jedynie Ja, mogę przez wzgląd na siebie zmazać twoje przestępstwa i twoich grzechów nie wspomnę (Iz 43,25)
I już nie będą siebie nawzajem pouczać, mówiąc: Poznajcie Pana! Gdyż wszyscy oni znać mnie będą, od najmłodszego do najstarszego z nich - mówi Pan - odpuszczę bowiem ich winę, a ich grzechu nigdy nie wspomnę (Jr 31,34)
Gdyż łaskawy będę na nieprawości ich, a grzechów ich nie wspomnę więcej (Hbr 8,12)

Jedyny warunek, jaki tak naprawdę musi być spełniony, aby Bóg wybaczył ludziom grzechy, jest odwrócenie się od wszystkich grzechów:

Lecz gdy bezbożny odwróci się od wszystkich swoich grzechów, które popełnił, i będzie przestrzegał wszystkich moich przykazań, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość, na pewno będzie żył, nie umrze (Ez 18,21-22)

Piękno ewangelii, która jest nie tylko treścią Nowego Testamentu, ale znajduje się także w Starym Testamencie, jest to, że cały proces odwrócenia się od grzechu odbywa się z Bożym wsparciem, a jedyna rzecz, którą człowiek musi zrobić samodzielnie, jest nabranie niechęci do grzechu. I nawet w tym pomaga nam Bóg, objawiając nam prawdę o grzechu.

Czy nadal uważasz, że Bóg karze nas za grzechy?