poniedziałek, 11 listopada 2019

Śmierć Jezusa Chrystusa - część 2

1 Piotra 1,17-20 A jeśli wzywacie jako Ojca tego, który bez względu na osobę sądzi każdego według uczynków jego, żyjcie w bojaźni przez czas pielgrzymowania waszego, wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego. Wprawdzie był On na to przeznaczony już przed założeniem świata, ale objawiony został dopiero w czasach ostatnich ze względu na was

Czy Jezus przyszedł na ten świat aby umrzeć?
Gdyby taki był cel misji Jezusa, to jak powinniśmy patrzeć na decyzje podjęte przez tych Żydów, którzy chcieli doprowadzić do śmierci Jezusa? Powinniśmy je widzieć jako wypełnianie woli Boga, a Judasza powinniśmy dostrzegać jako tego, który pomógł Jezusowi w osiągnięciu celu Jego misji.

Myślę, że nikt z nas nie myśli w ten sposób o tych, którzy doprowadzili do ukrzyżowania Pana Chwały. A jednak wielu chrześcijan uważa, że celem misji Jezusa była śmierć na krzyżu Golgoty. Czytając 1 P 1,17-20 można odnieść wrażenie, że rzeczywiście Jezus przyszedł na ziemię, aby umrzeć. Ale czy jest to prawda?

Jaki powód swojego przyjścia na nasz świat podał Jezus?

Jana 18,37 Ja się narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie

Jezus nie powiedział, że przyszedł aby umrzeć, ale aby dać świadectwo prawdzie. Jakiej prawdzie?

Jana 8,31-32 Mówił więc Jezus do Żydów, którzy uwierzyli w Niego: Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi

Celem Jezusa było objawienie tej prawdy, która, gdy zostanie poznana i przyjęta, uwalnia ludzi z niewoli grzechu. Jezus powiedział coś więcej: 

„Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie” (J 8,36). 

To Jezus jest tą prawdą, która może nas uczynić wolnymi od niewoli grzechu.

Ja jestem droga i prawda, i żywot.(J 14,6)

To nie śmierć na krzyżu była celem misji Jezusa, ale objawienie prawdy, czyli tego jaki jest Bóg, objawienie Bożej miłości. Tylko miłość do Boga jest w stanie uwolnić nas z niewoli grzechu

Jana 14,15 Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie

I Jezus zrobił to, chociaż od początku wiedział, że zostanie przez nas zabity. Wiedział o swojej śmierci, a jednak przyszedł aby nas ratować, objawiając nam prawdę. Całe życie Jezusa było objawieniem Bożej miłości do upadłej ludzkości. Wszystko to co zrobił, pokazuje jak bardzo Bóg pragnie uwolnić nas od grzechu. Każde uzdrowienie powinno być widziane jako znak miłości, takiej samej jaką kochający rodzice objawiają swoim dzieciom, nawet wtedy, gdy dzieci są im nieposłuszne. Kochający rodzice robią wszystko co możliwe, aby ratować własne dzieci, kiedy zagraża im niebezpieczeństwo. I są gotowi pomagać im nawet wtedy, gdy sami narażają się na niebezpieczeństwo, a nawet na utratę życia.

To zdarzyło się naprawdę. 32-letni mężczyzna zginął bohaterską śmiercią, ratując syna, który spadł z mostu w amerykańskim stanie Minnesota. Trzylatka udało się uratować. Do tragedii doszło mieście Detroit Lakes w sobotę wieczorem, w weekend, gdy Amerykanie obchodzili Dzień Ojca. Trzyletni syn Christophera Franklina Nicholasa Schultza spadł z mostu do Dead Shot Bay. Mężczyzna natychmiast wskoczył do wody, by ratować syna. Wyciągnął go z toni i trzymając nad głową podał świadkom, którzy wyciągnęli malca na brzeg. Sam 32-latek nie zdołał się uratować.
Inna historia. Tragedia w amerykańskim stanie Iowa. 33-letni mężczyzna rzucił się na pomoc córeczce, którą zaatakował pitbull. Dziewczynka przeżyła, jej ojciec – nie. Do incydentu doszło w mieście Fort Madison. Robert Joseph „Joey” Quick, ojciec czwórki dzieci pojechał z dwiema córkami odebrać auto. Dziewczynki weszły do domu właściciela samochodu i – jak opowiadała ich babcia Deb Newman – zostały zaatakowane przez dużego psa. Joey wbiegł do domu i wrzucił się na pitbulla. Mężczyzna został zabrany do szpitala, ale lekarzom nie udało go uratować. „Pan Quick bronił swojej córki i bez wątpienia uratował jej życie” – napisano w oświadczeniu biura szeryfa okręgu Lee. Do szpitala trafiła także pogryziona córeczka, ale jej życiu nic nie zagraża. – Dzieci były dla Joeya całym światem. Zawsze mówił, że oddałby za nie życie i tak rzeczywiście się stało – przyznała jego matka.

Obaj ojcowie chcieli uratować swoje dzieci i zrobili to. Wiedzieli, że ryzykują, ale nie wahali się i zrobili wszystko co było możliwe, aby ratować własne dzieci. Jezus nie ryzykował, ale dokładnie wiedział co się z Nim stanie gdy przyjdzie na ziemię. Wiedział, że zostanie odrzucony, wzgardzony i zabity. A mimo to zrobił to. Wizja haniebnej śmierci na krzyżu nie powstrzymała Go od przyjścia na ziemię.

Jednak objawienie prawdy nie polegało tylko na objawieniu miłości Boga. Jezus samą swoją obecnością na ziemi spowodował ujawnienie prawdy o grzechu. Bóg jest miłością i jest gotów zrobić wszystko dla ratowania ludzi, a grzech jest tym, co ludzi zabija. Śmierć Jezusa na krzyżu jest najlepszym dowodem na to, do czego prowadzi grzech. I jest też dowodem na coś, w co wielu ludzi, uważających się za chrześcijan, nie chce dzisiaj uwierzyć. Jezus swoją śmiercią udowodnił, że ten, kto zna i kocha Boga, tak jak Syn kocha Ojca, może żyć w doskonałym posłuszeństwie Bogu, nawet w sytuacji, gdy wydaje mu się, że został sam i przestał odczuwać obecność Boga. Prawdziwa wiara pozwala zachować posłuszeństwo w najbardziej niesprzyjających warunkach.

A około dziewiątej godziny zawołał Jezus donośnym głosem: Eli, Eli, lama sabachtani! Co znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?(Mt 27,46)

Absolutnie wszystko, co otaczało wiszącego na krzyżu Jezusa, wskazywało na to, że Bóg opuścił go. A mimo to Jezus nie stracił swojej wiary i był posłuszny woli Ojca aż do końca.

Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mego (Łk 23,46)

Jezus wbrew temu co widział i czuł, nadal całkowicie ufał Ojcu. W ten sposób objawił nam prawdę i kiedy to objawienie było pełne, powiedział:

Wykonało się! I skłoniwszy głowę, oddał ducha (J 19,30)

Czy Jezus przyszedł na nasz świat aby umrzeć? Nie, On przyszedł pomimo tego, że wiedział że umrze na krzyżu.

Co czujemy, gdy myślimy o tym, co stało się na krzyżu Golgoty? Czy czujemy radość z powodu tego, że Jezus swoją śmiercią uwolnił nas od konsekwencji naszych grzechów? Powinniśmy się z tego cieszyć, ale jeśli ta radość nie jest połączona z uczuciem wstrętu i obrzydzenia do grzechu, który doprowadził do śmierci Jezusa na krzyżu, to chyba czegoś nie zrozumieliśmy. W prawdziwej miłości nie ma miejsca na tolerowanie czegoś, co zabija tego, kogo kochamy.

Większej miłości nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich (J 15,13)

Ten, kto naprawdę kocha Boga, nie może jednocześnie uważać grzechu za coś, co nie ma dużego znaczenia. Adam i Ewa zjedli tylko kilka owoców z drzewa, o którym Bóg powiedział Adamowi:

Ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść(Rdz 2,17)

I dzisiaj wielu ludzi uważa, że ludzie nie zasłużyli sobie na tak surowy wyrok, nie zasłużyli sobie na to wszystko, co nas dzisiaj spotyka. Ale to nie Bóg zmusza nas do grzeszenia, to nie Bóg podejmuje za nas złe decyzje. I to właśnie ten „mały” grzech doprowadził do śmierci Jezusa. 

Czy świadomość prawdziwego znaczenia grzechu nie porusza naszych serc?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz