poniedziałek, 31 maja 2021

„… JEST TO KOŚCIÓŁ, KTÓRY SIĘ COFA, ZMNIEJSZAJĄC DYSTANS MIĘDZY NIM A PAPIESTWEM…”

 „… DYSTANS MIĘDZY JEST TO KOŚCIÓŁ, KTÓRY SIĘ COFA, ZMNIEJSZAJĄCNIM A PAPIESTWEM…” Autor Wojciech Didyk

Fundacja Społeczna Ignacio Ellacuría, organizacja prowadzona przez jezuitów, nazwana na cześć księdza jezuity, prowadzi ekumeniczną inicjatywę o nazwie „DIAR”, która promuje dialog, relacje, akceptację i szacunek między wszystkimi religiami. Organizacja stowarzyszona z Towarzystwem Jezusowym i Towarzystwem Maryi prowadzi również inicjatywę „TOWER OF BABEL” (tł. WIEŻA BABEL), która promuje „bezpieczną przestrzeń dla samowystarczalności, zbiorowego i indywidualnego wzmocnienia, partycypacji społecznej, wspólnej odpowiedzialności i roszczeń”.
Jezuici popychają tę ekumeniczną „bezpieczną przestrzeń” niezwykle wymownej „Wieży Babel”. Jeśli chodzi o Zakon Jezuitów, musimy mieć świadomość NIEBEZPIECZEŃSTWA ich „bezpiecznej przestrzeni”. Ilekroć wierzący wchodzą do międzywyznaniowej komunii z jezuitami, muszą zrozumieć, że wchodzą do jaskini „wygłodniałych wilków”. Zamiast bronić „owieczek”, wielu religijnych przywódców prowadzi je „do rzeźni”.
„Był czas, gdy protestanci wysoko cenili wolność sumienia, którą tak drogo kupili. Ostrzegali swe dzieci przed zwiedzeniami Rzymu i byli przekonani, że dążenie do pogodzenia się z papiestwem jest równoznaczne z niewiernością wobec Boga.” (Ellen G. White, Wielki bój, rozdz. XXXV – Dążenie papiestwa – s. 301).
Bóg nie przekazał prawdziwym naśladowcom Jezusa Chrystusa poselstwa w tej ostatniej godzinie historii ziemi, aby wkraczali do rzymskiej Wieży Babel. Jednak to właśnie robi wielu przywódców religijnych. Czy nie ma już protestantów traktujących poważnie swojej odpowiedzialności przed Bogiem? Widzimy otwarcie nowego ducha współpracy i jedności między jezuitami i protestantami. Ich spotkania odbywać się mają cztery razy w roku. Oczywiste wysiłki podejmowane są na najwyższym szczeblu, aby sprowadzić prawdziwych naśladowców Pana Jezusa do Babilonu, aby rozwinąć bliższe stosunki i lepsze zrozumienie z odstępczym systemem papieskim.
Głos z nieba nawołuje: „Wyjdźcie z Babilonu” (zob. Apokalipsa 18,4), natomiast przekorne jezuickie wezwanie brzmi: „Wejdźcie do Babilonu!”.
Posłaniec Boży pozostawił nam znamienne słowa: „Gdziekolwiek protestanci znajdowali się w chrześcijańskim świecie, zagrażali im straszni wrogowie. Gdy minęły pierwsze zwycięstwa reformacji, Rzym zebrał nowe siły z zamiarem jej zniszczenia. W tym właśnie czasie założono zakon jezuitów, najbardziej nieludzkich, pozbawionych wszelkich skrupułów, a zarazem mocnych obrońców papiestwa. Odcięci od ziemskich więzów i ludzkich stosunków, nieczuli na prawa naturalnych uczuć, zmusiwszy umysł i sumienie do całkowitego milczenia, jezuici nie uznawali żadnej innej władzy oraz więzów prócz tych, które obowiązywały w ich zakonie, a także żadnego innego obowiązku oprócz wzmacniania jego potęgi. Ewangelia Chrystusa umożliwiała swym wyznawcom, bez względu na zimno, głód, znój i biedę, znosić cierpienia, odważnie stawić czoło niebezpieczeństwom, a także wysoko dzierżyć sztandar prawdy w obliczu więzień, tortur i płonących stosów. Aby pokonać takie siły, jezuityzm wyposażył swych bojowników w fanatyzm, który pozwolił im znieść podobne trudy. Nie istniały dla nich przestępstwa, których nie byliby zdolni popełnić, nie cofali się przed najbardziej nikczemnymi podstępami i nietrudno było im oszukiwać. Związani ślubem ubóstwa i pokory dążyli w rzeczywistości do zdobycia bogactwa i siły, do obalenia protestantyzmu i przywrócenia hegemonii papiestwa.
Jako członkowie zakonu nosili święte szaty, odwiedzali więzienia i szpitale, pomagali chorym i biednym. Głosili przy tym, że wyrzekli się świata i nosili święte imię Jezusa, który także wędrował czyniąc dobro. Niestety, pod tą szatą nienaganności bardzo często kryły się najbardziej zbrodnicze zamiary. Główną zasadą zakonu była reguła: „cel uświęca środki” i zgodnie z nią kłamstwo, kradzież, krzywoprzysięstwo oraz skrytobójstwo były nie tylko przebaczalne, ale nawet chwalebne, jeżeli służyły dobru kościoła. Pod najrozmaitszymi pozorami jezuici torowali sobie drogę do urzędów państwowych, osiągali stanowiska doradców królów i kierowali polityką narodów. Służyli swym panom po to tylko, by stać się ich szpiegami. Zakładali kolegia dla synów książąt i szlachty oraz szkoły dla dzieci ludu, zmuszali też dzieci protestantów do brania udziału w papieskich obrzędach. Cała zewnętrzna okazałość i blask katolickich ceremonii były zamierzonym oddziaływaniem w celu oszołomienia umysłu i oczarowania wyobraźni. Na skutek tego synowie często zdradzali wolność wiary, o którą ich ojcowie tak bardzo walczyli. Jezuici szybko rozprzestrzenili się w całej Europie, a tam, gdzie zjawiali się, następowało odnowienie papiestwa.
Ażeby udzielić im jeszcze większej mocy, wydano bullę, która ponownie wprowadziła inkwizycję.” (Ellen G. White, Wielki bój, rozdz. XII – Reformacja we Francji - s. 124).
Jezuici próbują zjednoczyć całe chrześcijaństwo pod jedną głową - papiestwem. Rzym pracuje po godzinach - próbując przyspieszyć masową migrację niekatolickich kościołów do swojej wspólnoty. To wszystko jest częścią „leczenia śmiertelnej rany”, której celem jest wprowadzenie całego świata do rodziny babilońskiej i ostatecznie oddanie czci „smokowi” (zob. Apokalipsa 12,9). Proroctwo Biblii ostrzegło nas przed tym, że Rzym jest głową tego wielkiego ruchu:
„Jedna z głów bestii była jakby śmiertelnie ranna, lecz rana ta została uzdrowiona. Cała ziemia poszła w podziwie za tą bestią. Ludzie złożyli pokłon smokowi za to, że dał bestii władzę. Pokłonili się też samej bestii: Kto jest podobny do bestii — mówili — i kto jest w stanie podjąć z nią walkę?” (Apokalipsa 13,3-4).
Żaden chrześcijanin nie może współpracować z jezuitami, chyba że, oczywiście, zignoruje przesłanie „trójanielskie” (zob. Apokalipsa 14,6-14) i ostrzeżenia natchnienia. Jak, jako wyznawcy Jezusa Chrystusa, moglibyśmy w tym odstępstwie uczestniczyć, skoro zostaliśmy tak wyraźnie ostrzeżeni? Taka postawa niektórych wierzących negatywnie zadziwia. Jeśli chrześcijanie nie zdadzą sobie sprawy z tej sytuacji i nie zrozumieją niebezpieczeństw związanych z ruchem ekumenicznym, nigdy nie zostaną przez nich podjęte kroki w celu rozwiązania problemu i odwrócenia tego trendu. Z natchnienia dowiadujemy się, że ci, którzy dążą do jakiegokolwiek związku z Rzymem, są w rzeczywistości w tragicznym i obumarłym stanie duchowym.
„Kościół, który trzyma się Słowa Bożego, jest w sposób niemożliwy do pogodzenia oddzielony od Rzymu. Protestanci byli kiedyś w ten sposób oddzieleni od tego wielkiego kościoła apostazji, ale zbliżyli się do niego bliżej i nadal znajdują się na drodze pojednania z kościołem Rzymu. Rzym nigdy się nie zmienia. Jego zasady wcale się nie zmieniły. Nie zmniejszyły rozłamu między nim a protestantami; dokonały wielkiego postępu. Ale co to mówi o dzisiejszym kościele protestanckim? Odrzucenie prawdy biblijnej sprawia, że ludzie zbliżają się do niewierności. Jest to kościół, który się cofa, zmniejszając dystans między nim a papiestwem.” (The Signs of the Times, February 19, 1894).
Zamiast uczestniczyć w uzdrowieniu śmiertelnej rany papiestwa, chrześcijanie są wezwani do głoszenia przykazań Bożych (zob. Druga Księga Mojżeszowa 20,1-17) i ujawniania niegodziwości „człowieka grzechu” (zob. Drugi List Pawła do Tesaloniczan 2,3), który sprawia, że cały świat czci diabła zamiast Boga.
„Zwolennicy szatana będą twierdzić, że ludzie obrażają Boga przez lekceważenie niedzieli, że grzech ten spowodował nędzę, która nie ustanie, dopóki nie będzie się rygorystycznie przestrzegać święcenia niedzieli, i że ci, którzy uznają wymagania czwartego przykazania, tym samym pozbawiając szacunku niedzielę, czynią zamieszanie w społeczeństwie oraz przeszkadzają ludziom w zdobyciu łaski Bożej i osiągnięciu doczesnego dorobku.” (Ellen G. White, Wielki bój, rozdz. XXXVI – Nadchodzący bój - s. 315).
W pkt. 237 encykliki LAUDATO SI` czytamy słowa jezuity Franciszka: „Szczególnie ważne jest uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii. Dzień ten, podobnie jak żydowski szabat, jest nam dany jako dzień uzdrowienia relacji człowieka z Bogiem, z samym sobą, z innymi i ze światem.”.
Poselstwo Ducha Proroctwa: „Bóg powołał swój lud w czasie, w którym żyjemy, i obdarzył poselstwem, które lud winien jest głosić. Bóg kazał Swemu ludowi objawić złośliwość człowieka grzechu, którego prawo niedzieli napiętnuje jako tego, który zamyślił odmienić czasy i prawa i uciskać lud Boży, gdy ten zastawia się za Boga i oddaje mu chwałę przez świętowanie prawdziwego sabatu, pamiątki stworzenia świętego dnia Pańskiego. — Testimonies to Ministers and Gospel Workers 118 (1903).” (Ellen G. White, Ewangelizacja, cz. VIII, s. 158).
„Nieprawość i duchowa ciemnota, które panowały w okresie supremacji papieskiej były nieuniknionym następstwem zwalczania przez Rzym nauk Pisma Świętego. W czym tkwi przyczyna szerzącej się niepobożności, odrzucenia prawa Bożego i wynikającego stąd zepsucia wieku religijnej wolności, kiedy światło ewangelii tak jasno świeci? Teraz, kiedy szatan nie może już utrzymać świata pod swym panowaniem przez odbieranie mu Pisma Świętego, ucieka się do innych środków, aby osiągnąć ten sam cel. Podważanie wiary w Biblię jest dla szatana tak samo korzystne, jak zwalczanie samej Biblii. Dzięki wprowadzeniu do chrześcijaństwa nauki twierdzącej, że prawo Boże już nie obowiązuje, pobudza on ludzi do przestępowania Dekalogu tak samo, jakby to uczynił przez trzymanie ich w całkowitej nieznajomości przykazań Bożego prawa. Obecnie, tak jak dawniej, by zrealizować swe zamiary, działa przez różne kościoły. Współczesne religijne społeczności odwróciły się od niepopularnych prawd wyraźnie przedstawionych w Piśmie Świętym, a zwalczając je zajęły stanowisko i przyjęły interpretacje, które sieją powszechną niewiarę. Przyjmując papieski błąd dotyczący przyrodzonej nieśmiertelności i świadomego stanu człowieka po śmierci, odrzuciły jedyną broń przeciwko oszustwom spirytyzmu. Nauka o wiecznych mękach doprowadziła wielu do zwątpienia w prawdziwość Biblii. Gdy przedstawia się ludziom wymagania czwartego przykazania, okazuje się, że Bóg nakazał święcenie siódmego dnia, ale wówczas wielu duchownych twierdzi — co jest jedyną drogą uwolnienia się od obowiązku, którego nie chcą spełniać — że prawo Boże nie obowiązuje. W ten sposób, odrzucając dekalog, odrzucają także sobotę. Gdy ruch odnowy biblijnej soboty będzie się szerzyć coraz bardziej, powszechne stanie się także odrzucanie boskiego prawa w celu uniknięcia obowiązku przestrzegania czwartego przykazania. Błędne nauki religijnych przywódców otworzyły drzwi niedowiarstwu, spirytyzmowi i znieważaniu świętości prawa Bożego. Na ludziach tych spoczywa wielka odpowiedzialność za niezbożność, która istnieje w chrześcijańskim świecie. Rozgłaszają oni twierdzenie, że szybko rozszerzającą się falę zła należy przypisać w większej części znieważaniu tzw. chrześcijańskiego sabatu, czyli niedzieli. Mówią, że przestrzeganie tego świętego dnia poprawi moralność społeczeństwa. Twierdzenie to słyszy się szczególnie w Ameryce, gdzie nauka o prawdziwym dniu odpoczynku, sobocie, jest szeroko głoszona. Rozwijający się tam ruch, który propaguje wstrzemięźliwość — jedną z najważniejszych reform społecznych — jest często połączony z ruchem dążącym do większego uświęcenia niedzieli, a jego obrońcy wierzą, że służy największemu dobru ludzkości. Wszyscy, którzy nie chcą przyłączyć się do niego uważani są za wrogów wstrzemięźliwości i reformy. Jednak fakt, że ruch ugruntowujący błąd połączony jest z dobrą, z punktu widzenia społeczeństwa, działalnością, nie usprawiedliwia fałszu. Możemy ukryć truciznę, mieszając ją z dobrym pożywieniem, lecz przez to nie zmienimy jej natury, przeciwnie, stanie się ona niebezpieczniejsza, gdyż niewidoczną łatwiej można spożyć. Jest to jedno ze zwiedzeń szatana — dodawanie do błędu nieco prawdy, aby fałsz zdobył przychylność ludzi. Przywódcy ruchu niedzielnego mogą bronić reform potrzebnych ludziom i zasad, które zgadzają się z Biblią, jednak słudzy Boga nie powinni się z nimi łączyć, gdyż są tam wymagania sprzeciwiające się prawu Dekalogu. Nic nie może usprawiedliwić odrzucania przykazań Bożych na rzecz ludzkich przepisów.” (Ellen G. White, Wielki bój, rozdz. XXXVI – Nadchodzący bój - s. 313).
Wszyscy prawdziwi naśladowcy Jezusa Chrystusa zostali powołani jako lud, aby naprawić szkody wyrządzone prawu Bożemu przez papieską moc
„Twoi ludzie odbudują odwieczne ruiny, podźwigniesz fundamenty poprzednich pokoleń i nazwą cię naprawiającym wyłomy, odnowicielem ścieżek do przystani wytchnienia. Jeśli się powstrzymasz od łamania szabatu, od własnych upodobań w moim świętym dniu, i nazwiesz szabat swą rozkoszą, świętość PANA dniem zasługującym na cześć, i uczcisz go, wstrzymując się od swoich własnych spraw, od zaspokajania własnych przyjemności i od prowadzenia [pustych] rozmów, wtedy Ja, PAN, będę Twą rozkoszą, zadbam o twoje pełne powodzenie i dam ci cieszyć się dziedzictwem twojego ojca, Jakuba — gdyż tak usta PANA przyrzekły.” (Księga Izajasza 58,12-14).
„Pan zlecił swym przedstawicielom głoszenie szczególnego poselstwa. Mają ostrzegać ludzi, nawołując do naprawienia wyłomu, jakiego w zakonie dokonało papiestwo. Sobotę uznano za rzecz mało ważną i bez znaczenia, którą władza ludzka może usunąć. Święty dzień Pański zamieniono na zwykły, powszedni dzień pracy. Ludzie zniszczyli pamiątkę Boga i na to miejsce ustanowili fałszywy dzień odpoczynku. — Manuscript 35, 1900.” (Ellen G. White, Ewangelizacja, cz. VIII, s. 152)
Czy wszedłeś na jezuicki szlak? Jak daleko zajdziesz na drodze ekumenizmu? Czy trafisz w ramiona jezuitów? Jeśli Bóg mówi, aby głosić Jego ostrzeżenie przed bestią, posągiem i znamieniem, jaką drogą pójdziesz? Prawdziwy lud Boży odejdzie od tych międzywyznaniowych uwikłań i pójdzie naprzód z ostatnim przesłaniem miłosierdzia dla świata. To musi być dokonane; abyśmy dobrowolnie nie stawiali się na krawędzi samozniszczenia. W Babilonie wciąż znajdują się wierne duszyczki i Bóg chce, żebyśmy do nich dotarli, zanim będzie za późno.
Prorokini Boża napisała: „Pomimo duchowej ciemności i odłączenia się od Boga, jakie istnieje w kościołach wchodzących w skład Babilonu, znajduje się jeszcze w nim wielu prawdziwych naśladowców Chrystusa. (…) Przyjdzie czas, kiedy ci, co ponad wszystko miłują Boga, nie będą mogli dłużej pozostać w łączności z tymi, którzy miłują „więcej rozkosze niż Boga, którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy” (Drugi List Pawła do Tymoteusza 3,4-5). (…) Wtedy światło prawdy oświeci tych wszystkich, którzy otworzyli serca na jego przyjęcie i wszystkie dzieci Boże, pozostające jeszcze w Babilonie, posłuchają wezwania: „Wyjdźcie z niego, ludu Mój” (Apokalipsa 18,4).” (Ellen G. White, Wielki bój, rozdz. XXI – Skutki odrzucenia prawdy - s. 206).
„Grzechy Babilonu zostaną objawione. Straszne następstwa zmuszania do przestrzegania kościelnych przepisów, manowce spirytyzmu, jak również niedostrzegalny, lecz szybki wzrost mocy papiestwa zostaną zdemaskowane. Te uroczyste ostrzeżenia wstrząsną ludźmi, tysięczne tłumy będą słuchać słów, których jeszcze nigdy nie słyszano. Ze zdziwieniem dowiedzą się, że Babilon to upadły kościół, który odrzucił zesłaną mu z nieba prawdę z powodu swych błędów i grzechów.” (Ellen G. White, Wielki bój, rozdz. XXXVIII – Ostatnie ostrzeżenie - s. 323).
Może być zdjęciem przedstawiającym 2 osoby i tekst „„Jedna z głów bestii była jakby śmiertelnie ranna, lecz rana ta została uzdrowiona. Cała ziemia poszła w podziwie za tą bestią." Apokalipsa 13,3 Lftnstein Kaplica „Arrupe Extea", kaplica jezuitów nazwana imieniem Pedro Arrupe, 28. Przełożonego Generalnego Jezuitów (tzw. Czarnego Papieża). To jest kościół jezuicki,w którym przedstawiciele róznych religii zjednoczyli się jezuitami dla jedności międzyreligijnej w... NOWEJ PRZESTRZENI MIĘDZYWYZNANIOWEJ”
9
 AJarek K

poniedziałek, 17 maja 2021

Syn marnotrawny

  Czym są przypowieści, które Jezus opowiadał ludziom, a które my możemy poznać dzięki Biblii?

 Były one formą nauczania ludzi o tych prawdach, które znajdują się w Biblii, ale z różnych powodów ludzie ich nie rozumieli. Ważne jest to, abyśmy pamiętali, że Jezus nauczał o tym, co mówi Stary Testament. Tak więc poprzez przypowieści Jezus przekazywał ludziom w innej formie te nauki, które znajdują się w Biblii, w Starym Testamencie. 

Jana 3:19-21 „A na tym polega sąd, że światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo ich uczynki były złe. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków. Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że uczynki jego dokonane są w Bogu

 Najważniejszą przyczyną niewłaściwej interpretacji Bożego Słowa było i nadal jest coraz silniejsze przywiązanie ludzi do grzechu i coraz większa niechęć do Prawdy. 

 Ta ostatnia ujawniła się w nienawiści do Jezusa, jaką widać było u wielu Żydów, a przede wszystkim żydowskich przywódców. Przywiązanie do grzechu uniemożliwia właściwe zrozumienie Bożego Słowa i popycha człowieka do takiej interpretacji Biblii, jaka jest wygodna dla jego grzesznej natury. Z tego powodu Jezus bardzo często nauczał poprzez przypowieści. 

Mateusza 13:10-13 „I przystąpiwszy uczniowie, rzekli mu: Dlaczego mówisz do nich w podobieństwach? A On, odpowiadając, rzekł: Wam dane jest znać tajemnice Królestwa Niebios, ale tamtym nie jest dane. Albowiem temu, kto ma, będzie dane i obfitować będzie; a temu kto nie ma, i to, co ma, będzie odjęte. Dlatego w podobieństwach do nich mówię, bo, patrząc, nie widzą, i słuchając, nie słyszą ani nie rozumieją

Jedną z nich jest przypowieść o synu marnotrawnym. 

Łukasza 15:11-32 „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników. Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem. Lecz ojciec rzekł do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się. I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego. Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę. Lecz on mu odpowiedział: Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się

Tak naprawdę to jest to przypowieść o ojcu i dwóch synach marnotrawnych. Ojciec w tej przypowieści przedstawia Boga, a synowie reprezentują dwie grupy ludzi. 

Młodszy syn jest przykładem tych, którzy uważają się za wierzących, ale nie odpowiada im życie zgodne z Bożymi zasadami. Uważają Boże Prawo za „niewygodne jarzmo i ciężkie brzemię” i dlatego jawnie odrzucają te zasady, których przestrzeganie uniemożliwia im robienie tego, co uważają za przyjemne. Nie widzą w tych przyjemnych rzeczach niczego złego, ponieważ są przekonani, że Bóg dał im wolną wolę, aby korzystali z tych możliwości, jakie daje im życie. To dlatego młodszy syn wyjechał z domu rodzinnego. Z jednej strony czuł się związany ze swoim ojcem i w pewnym stopniu szanował go, jednak z drugiej strony chciał robić takie rzeczy, których nie chciał robić w obecności ojca. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że sam fakt, że nie chciał czegoś robić przy ojcu, świadczył o tym, że było to coś złego. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że to głos sumienia ostrzegał go przed grzechem. Nie znał swojego ojca na tyle dobrze, aby zrozumieć, że zasady ojca wynikały z miłości do niego i nie były ograniczeniem wolności, ale miały mu pomóc w zachowaniu życia. Nie poznał miłości swojego ojca.

Starszy syn to przykład innej grupy wierzących, ludzi, którzy wprawdzie wiedzą o tym, że przestrzeganie Bożego Prawa jest ważne, ale i dla nich jest to „niewygodne jarzmo i ciężkie brzemię”. Starszy syn powiedział do ojca: „Oto tyle lat służę ci i nigdy nie przestąpiłem rozkazu twego, a mnie nigdy nie dałeś nawet koźlęcia, bym się mógł zabawić z przyjaciółmi mymi”. Był posłuszny ojcu ale powodem jego posłuszeństwa było poczucie obowiązku, a nie miłość. Uważał, że tylko w taki sposób może sobie zasłużyć na łaskę swojego ojca. Nie dostrzegał miłości ojca i tego, że ojciec był zawsze gotów do tego, aby dać mu wszystko. „Synu, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko moje jest twoim”. Dlatego był oburzony na ojca, gdy ojciec okazał wielką łaskę młodszemu synowi, który „był umarły, a ożył, zaginął, a odnalazł się”. Uważał to za wielką niesprawiedliwość. Starszy syn nie znał zasad Bożej sprawiedliwości, podobnie jak wielu Żydów. Bóg przedstawił ten problem w Księdze Ezechiela.

Ezechiela 18:27-29 „A gdy bezbożny odwróci się od swojej bezbożności, której się dopuszczał, spełnia prawo i czyni sprawiedliwość, zachowa przy życiu swoją duszę.  Spostrzegł się i odwrócił od wszystkich swoich przestępstw, które popełnił; na pewno więc będzie żył, nie umrze. Lecz dom izraelski mówi: Nie jest słuszne postępowanie Pana. Alboż moje postępowanie nie jest słuszne, domu izraelski? Czy nie raczej wasze postępowanie jest niesłuszne?

Właśnie w taki sposób starszy syn ocenił czyn swojego ojca, gdy ten wybaczył wszystko młodszemu synowi i przyjął go z honorami do swojego domu. Uważał takie postępowanie ojca za niesprawiedliwe. Był przekonany, że każdy grzech musi być ukarany i że nie ma wybaczenia bez kary. To właśnie dlatego „tyle lat służył ojcu i nigdy nie przestąpił jego rozkazu”. Nie rozumiał tego, że prawdziwe posłuszeństwo wypływa z serca przekonanego o własnej słabości i czującego wdzięczność do Boga. Był przekonany, że jest posłuszny ojcu i że jego dobre uczynki dają mu prawo do otrzymywania błogosławieństw. Uważał, że ze względu na to, że od tylu lat wiernie służył swojemu ojcu, to ojciec ma niejako obowiązek wynagradzania go za tę pracę. Mówiąc do ojca „tyle lat służę ci i nigdy nie przestąpiłem rozkazu twego, a mnie nigdy nie dałeś nawet koźlęcia, bym się mógł zabawić z przyjaciółmi mymi”, ujawnił swoje niezadowolenie z tego, co dostawał od ojca. Czuł się niedowartościowany i był przekonany, że zasługiwał na więcej niż dostawał. Uważał, że miał prawo być niezadowolony, jednak nie rozumiał tego, że jego niezadowolenie wskazywało na to, że nie służył swojemu ojcu „z całego serca i z całej duszy” (Pwt 10:12), więc tak naprawdę jego posłuszeństwo było nieposłuszeństwem. To o takich ludziach Bóg powiedział:

Ezechiela 18:24-25 „A gdy sprawiedliwy odwróci się od swojej sprawiedliwości i popełnia bezprawie, i czyni wszystkie te ohydne rzeczy, których dopuszcza się bezbożny, czy ma żyć? Nie będzie mu się przypominało tych wszystkich sprawiedliwych czynów, które spełnił; z powodu niewierności, której się dopuścił, i z powodu swojego grzechu, który popełnił, umrze! A wy mówicie: Nie jest słuszne postępowanie Pana. Słuchajcie więc, domu izraelski! Alboż moje postępowanie nie jest słuszne?

Obraz jakiego Boga noszą w sobie ludzie podobni do tego starszego syna z przypowieści Jezusa? Tacy ludzie widzą w Bogu surowego władcę, którego łaskę można zdobyć tylko poprzez wypełnianie jego poleceń. Widzą też w Bogu surowego sędziego, którego obowiązkiem jest karanie tych, którzy okazują Mu nieposłuszeństwo. Zdaniem starszego syna jego młodszy brat zasługiwał na surową karę, a nie na łaskę i miłosierdzie. Nie rozumiał tego, że na łaskę i miłosierdzie nikt nie może sobie zasłużyć. Myślał, że można na nie zasłużyć dzięki posłuszeństwu. Nie rozumiał tego, że prawdziwe posłuszeństwo nie jest sposobem na otrzymanie łaski, ale jej skutkiem. Posłuszeństwo jest owocem miłości do Boga, która pojawia się, gdy człowiek zaczyna rozumieć jak łaskawy i miłosierny jest Bóg. I właśnie tej miłości zabrakło starszemu synowi. I takiej samej miłości zabrakło wielu Izraelitom w czasach Jezusa. 

W tej przypowieści Jezus przedstawia nam obraz miłującego i kochającego ludzi Boga, któremu nie zależy na tym, aby grzesznicy zostali ukarani. ”Czy rzeczywiście mam upodobanie w śmierci bezbożnego – mówi Wszechmocny Pan – a nie raczej w tym, by się odwrócił od swoich dróg i żył?” (Ez 18:23). Już sam fakt, że Bóg nie mówi tu o ukaraniu śmiercią, ale o śmierci bez podania jej przyczyny, świadczy o tym, że śmierć grzesznika nie jest karą za jego grzechy, ale konsekwencją grzechów, konsekwencją oddzielenia się od Boga. Bóg poprzez apostoła Pawła mówi, że śmierć grzesznika jest „zapłatą za grzech” (Rz 6:23), zapłatą, a nie karą. W tym samym wersie Paweł mówi, że żywot wieczny jest darem łaski Bożej. Nie można nikogo zmusić do przyjęcia daru i dlatego ojciec czekał w domu na młodszego syna. Nie poszedł za nim do obcego kraju aby przekonać go do powrotu. Tę decyzję syn musiał podjąć samodzielnie. Bóg nikogo nie zmusza do życia w Jego obecności w Jego Królestwie. Zbawieni zostaną tylko ci, którzy z całego serca pragną żyć w obecności Boga, ponieważ nie wyobrażają sobie życia bez tego, którego pokochali z całego serca.

Właśnie takie pragnienie powstało pewnego dnia w sercu młodszego syna. Pragnienie wynikające z tego, że młodszy syn zrozumiał jak bardzo kocha go jego ojciec. Kiedy zrozumiał konsekwencje swoich wcześniejszych decyzji i kiedy zrozumiał jak bardzo kocha go jego ojciec, jego serce uległo tej miłości. Zrozumiał jak bardzo zranił swojego ojca i zaczął żałować tego, że sprawił mu ból. Kiedy podjął decyzję o powrocie, nie obawiał się „kary”. Nie przyszło mu nawet do głowy, że jego ojciec mógłby go ukarać za to, co zrobił. Nie myślał o tym, jedynym jego pragnieniem było życie w obecności ojca, ale najpierw chciał ojca przeprosić. Nie czuł się godny tego, aby żyć obok ojca, ale z drugiej strony było to jego gorącym pragnieniem. Chciał z całego serca wyznać ojcu swoje grzechy i okazać mu jak bardzo żałuje tego co zrobił. Podął decyzję: „Wstanę i pójdę do ojca mego i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko niebu i przeciwko tobie. Już nie jestem godzien nazywać się synem twoim, uczyń ze mnie jednego z najemników swoich”. Nie zależało mu na odzyskaniu pozycji, jaką miał wcześniej. Chciał jedynie żyć blisko ojca oraz okazywać mu szacunek, respekt, podziw i miłość za to, jakim jest wspaniałym ojcem. 

Dwaj synowie w tej przypowieści są też symbolem dwóch grup, na jakie Bóg podzieli w czasie sądu wszystkich wierzących. O tym podziale mówi przypowieść o dniu sądu z 25 rozdziału ewangelii Mateusza. 

Jedna grupa, porównana przez Jezusa do owiec, to ludzie, którzy po swoim nawróceniu zaczęli nowe życie, wypełnione dobrymi czynami. Jednak ich dobre uczynki nie wynikały z przekonania, że muszą tak żyć, ale były one skutkiem wypełniającej ich miłości. Oni nawet nie myśleli o tym, że robią coś dla Boga. Ze zdziwieniem pytali Jezusa: Kiedy robiliśmy te wszystkie dobre rzeczy dla Ciebie? Oni żyli w doskonałej jedności z Bogiem. Dzięki tej jedności ich myśli, uczucia i pragnienia były takie same, jakie ma Bóg, i nie musieli nawet myśleć o tym, aby żyć w posłuszeństwie Bogu. Ich posłuszeństwo było całkowicie dobrowolne i nie czuli się jak niewolnicy, którzy muszą wykonywać wolę swojego pana. Takim właśnie człowiekiem stał się młodszy syn.

Druga grupa to ludzie wierzący, którzy w swoim życiu robili dużo, aby żyć zgodnie z Bożym prawem, jednak ich przywiązanie do pewnych grzechów sprawiło, że nie poznali i nie pokochali Boga z całego serca. To sprawiło, że chociaż robili dużo rzeczy, które według nich były właściwe, to nie widzieli tego, że bardzo często podejmowali decyzje niezgodne z Bożym prawem. Ze zdziwieniem pytali Jezusa: Kiedy nie zrobiliśmy czegoś dla ciebie? Nie mogli sobie przypomnieć, aby kiedykolwiek w ich chrześcijańskim życiu zignorowali możliwość zrobienia czegoś dla Boga. Byli tak bardzo przekonani o tym, że żyją zgodnie z wolą Boga, że ignorowali te znaki, jakie dawał im Bóg, aby naprowadzić ich na właściwą drogę. 

Podobną reakcję odnajdujemy w innym miejscu Pisma Świętego, w proroctwie dotyczącym czasów końca, opisanym w 7 rozdziale ewangelii Mateusza. Jezus powiedział: „Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie” (Mt 7:21-23). Tu także widać ludzi wierzących, którzy będą zdziwieni, że nie byli posłuszni Bogu.

Zakończenie przypowieści o synu marnotrawnym ma także swoje symboliczne znaczenie. Młodszy syn wrócił do ojca i zaczął nowe życie, narodził się na nowo. „Był umarły, a ożył, zaginął, a odnalazł się”. To dobra nowina dla każdego grzesznika. Jest szansa zbawienia dla każdego grzesznika. 

Ale jaki był los starszego syna? Co powiedział o tym Jezus?

Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego. Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę. Lecz on mu odpowiedział: Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się

Jezus zakończył swoją przypowieść w momencie, kiedy starszy syn objawił swoje niezadowolenie z decyzji ojca, a ojciec starał się mu w delikatny sposób wytłumaczyć, że nie ma racji. Nie wiemy co stało się później, czy starszy syn zrozumiał swój błąd i odrzucił swoje dotychczasowe egoistyczne myślenie, czy też raczej pogłębiała się jego niechęć zarówno do młodszego brata jak i do zasad, jakimi kierował się jego ojciec.

Podobne zakończenie ma inna przypowieść Jezusa, przypowieść o drzewie figowym z ewangelii Łukasza.

Łk 13:6-9 „I powiedział to podobieństwo: Pewien człowiek miał figowe drzewo zasadzone w winnicy swojej i przyszedł, by szukać na nim owocu, lecz nie znalazł. I rzekł do winogrodnika: Oto od trzech lat przychodzę, by szukać na tym figowym drzewie owocu, a nie znajduję. Wytnij je, po cóż jeszcze ziemię próżno zajmuje? A tamten odpowiadając, rzecze: Panie, pozostaw je jeszcze ten rok, aż je okopię i obłożę nawozem, może wyda owoc w przyszłości; jeśli zaś nie, wytniesz je

Ta przypowieść jest obrazem tego, co stanie się z tymi ludźmi, którzy uważają się za wierzących, jednak tak naprawdę nie poznali Boga i tego, na czym polega Boża miłość i Boża sprawiedliwość. Bóg daje takim ludziom szansę na zmianę, szansę na pokochanie zarówno Boga jak i ludzi, ponieważ miłość jest fundamentem Bożego Królestwa. 

Panie, pozostaw je jeszcze ten rok, aż je okopię i obłożę nawozem, może wyda owoc w przyszłości

Bóg robi wszystko aby objawiać ludziom Prawdę o swojej miłości do nas, ale nie zmusza nas do tego, abyśmy Go pokochali. W miłości nie ma przymusu, do miłości nie można nikogo zmusić. Miłość do Boga musi być czymś niewymuszonym, czymś, co pojawia się spontanicznie, bez przymusu. I właśnie dlatego ojciec pozwolił młodszemu synowi na wyjazd do obcego kraju. A kiedy młodszy syn wyjechał, ojciec nie pojechał za nim, aby przekonywać go do powrotu. Z tego samego powodu ojciec nie starał się narzucać swoich zasad starszemu synowi, ale objawiał mu te zasady każdego dnia swoim życiem. Ojciec wyjaśnił starszemu synowi: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy”, ponieważ jego syn nie rozumiał tego. Całe swoje życie spędził obok ojca, ale nie poznał go tak, jak mógł go poznać. Nie miał właściwego obrazu swojego ojca ani zasad, które obowiązywały w jego rodzinnym domu. Miał inny pogląd na sprawiedliwość i dlatego jego życie nie dawało właściwych owoców. Jego ojciec troszczył się o niego, był jak ogrodnik, który dba o drzewo figowe. „Panie, pozostaw je jeszcze ten rok, aż je okopię i obłożę nawozem, może wyda owoc w przyszłości; jeśli zaś nie, wytniesz je”. Widać tu obraz Boga, który robi wszystko, aby pomóc każdemu człowiekowi w przemianie w obficie owocujące drzewo. Brak owoców świadczy o niewłaściwej relacji z Bogiem. I ten stan nie będzie trwał wiecznie. Jezus powiedział:

J 14:5-6 „Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie. Kto nie trwa we mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną

Nadejdzie taki dzień, gdy nikt nie będzie miał czasu na zmianę życia. Będzie to ten dzień, gdy Bóg zasiądzie na tronie swojej chwały.

Mateusza 25:32-46 „I będą zgromadzone przed nim wszystkie narody, i odłączy jedne od drugich, jak pasterz odłącza owce od kozłów. I ustawi owce po swojej prawicy, a kozły po lewicy. Wtedy powie król tym po swojej prawicy: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata (…) Wtedy powie i tym po lewicy: Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, zgotowany diabłu i jego aniołom (…) I odejdą ci na kaźń wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego.

Ciekawe jest to, że kiedy nastanie ten dzień to wszyscy ludzie będą uważali się za wierzących w Boga. „I będą zgromadzone przed nim wszystkie narody”. Obie grupy będą zwracać się do Boga „Panie”, co oznacza, że będą uważali Boga za swojego Pana. Jaka różnica będzie między nimi? 

Ludzie uznani przez Boga za Jego owce będą zdziwieni tym, że w swoim życiu robili różne rzeczy dla Boga. Będą się pytać: „Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym, a nakarmiliśmy cię, albo pragnącym, a daliśmy ci pić? A kiedy widzieliśmy cię przychodniem i przyjęliśmy cię albo nagim i przyodzialiśmy cię? I kiedy widzieliśmy cię chorym albo w więzieniu, i przychodziliśmy do ciebie?”. Pomagając innym ludziom nie myśleli o tym, że robią to dla Boga. Robili to z potrzeby serca, a nie po to, aby przypodobać się Bogu. Nie zastanawiali się nad tym, co mogą zrobić dla Boga, ale patrząc na ludzi widzieli ich potrzeby, prawdziwe potrzeby, i starali się je zaspokoić. Zajmowali się nie tylko fizyczną stroną życia bliźnich, ale także duchową. Każda działalność o jakiej mówi Jezus, ma swój duchowy wymiar. Dostarczanie chleba, napoju, odzienia, troska o chorych czy uwięzionych mają swoje duchowe odpowiedniki, takie jak chleb żywota, woda życia czy szata sprawiedliwości. Najpoważniejszą chorobą dręczącą ludzkość jest grzech, więc odwiedzanie chorych to wyraz troski o grzeszników. Jako grzesznicy jesteśmy więźniami grzechu, więc odwiedzanie tych, którzy są w więzieniu to troska o tych, którzy są niewolnikami grzechu. Prawdziwa pomoc ludziom polega na ich uwolnieniu od grzechu i jego skutków. Właśnie to było sednem życia tych, którzy zostali uznani za owce. A stali się oni takimi ludźmi, ponieważ pewnego dnia poznali prawdę o Bożej miłości, a następnie pokochali Boga z całego serca i z całej duszy. Zaszła w nich taka sama zmiana, jaka zaszła w młodszym synu marnotrawnym. Po tej zmianie zaczęli żyć takim życiem, jakim żył Jezus, kiedy przebywał na ziemi. Dzielili się z ludźmi tym, co uważali za wspaniałą wiadomość dla każdego człowieka.

Z kolei ludzie uznani za kozły także będą zdziwieni, ale z innego powodu. Będą się pytać Boga: „Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym albo pragnącym, albo przychodniem, albo nagim, albo chorym, albo w więzieniu i nie usłużyliśmy ci?”. Ci ludzie szukali możliwości służenia Bogu, ale widzieli inne możliwości niż te, które chciał pokazać im Bóg. Wydawało się im, że są posłuszni Bogu i wykonują Jego wolę, jednak tak nie było. Byli ślepi, ponieważ nie patrzyli na ludzi w taki sam sposób, w jaki na ludzi patrzy Bóg. Nie patrzyli na ludzi z miłością i troską, i nie widzieli możliwości udzielenia im pomocy. Patrzyli na ludzi w taki sam sposób, w jaki uczniowie Jezusa patrzyli na Samarytan, gdy idąc do Galilei zatrzymali się w wiosce Sychar. Nie przyszło im nawet do głowy, że nauki Jezusa mogą pomóc także Samarytanom. Jednak Jezus powiedział im: (Jana 4:35-36) „Otóż mówię wam: Podnieście oczy swoje i spójrzcie na pola, że już są dojrzałe do żniwa. Już żniwiarz odbiera zapłatę i zbiera plon na żywot wieczny, aby siewca i żniwiarz wspólnie się radowali”. Tacy ludzie są jak kapłan i Lewita, którzy przez całe życie starali się żyć zgodnie z Bożym Prawem, ale tak naprawdę nie poznali Boga, i kiedy mieli możliwość zrobienia czegoś, czego oczekuje od nas Bóg, pozostawili umierającego człowieka nie udzielając mu pomocy. Nie myśleli o tym, że właśnie to powinno być sednem ich życia, ratowanie ludzi. Tak samo myślał starszy syn marnotrawny, który uważał, że jego młodszy brat powinien zostać surowo ukarany, a nie przyjęty z honorami do domu ojca. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że on sam powinien być zainteresowany uratowaniem swojego brata. Nie zdawał też sobie sprawy z tego, że nie poznał jeszcze swojego ojca, a w związku z tym nie żył zgodnie z zasadami, które obowiązywały w jego rodzinnym domu. Nie zdawał sobie też sprawy z tego, że każda taka zasada musi być przyjęta do serca, aby człowiek zapragnął przestrzegania tych zasad. Nie odczuwał potrzeby takiej zmiany, przez jaką przeszedł jego młodszy brat.

Obaj bracia mieli możliwość poznania ojca i zaakceptowania sercem zasad obowiązujących w domu ojca. Czy obaj skorzystali z tej szansy? Przypowieść o dniu sądu z 25 rozdziału ewangelii Mateusza wskazuje na to, że w czasach końca będzie wielu ludzi, którzy będą podobni do starszego syna, ponieważ tak samo jak on, nie skorzystali z tych możliwości, jakie Bóg dawał im przez całe ich życie. Ich serca będą do końca zamknięte na Bożą miłość, jedyną moc zdolną do przemiany człowieka w nowe stworzenie. 

Każdy z nas ma szansę i możliwość aby stać się drzewem dającym dobre owoce, aby przejść taką przemianę, jaka zaszła w młodszym synu, aby żyć tak, jak owce, które ze zdziwieniem będą pytać Boga: „Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym, a nakarmiliśmy cię, albo pragnącym, a daliśmy ci pić? A kiedy widzieliśmy cię przychodniem i przyjęliśmy cię albo nagim i przyodzialiśmy cię? I kiedy widzieliśmy cię chorym albo w więzieniu, i przychodziliśmy do ciebie?”.

Bóg daje każdemu z nas możliwość wyboru i niestety wielu ludzi dokona niewłaściwego wyboru i nie zmieniając się, pozostaną drzewami, które dają złe owoce, pozostaną w takim stanie, w jakim był starszy syn marnotrawny, a na koniec zostaną zaliczeni do kozłów, które ze zdziwieniem będą pytać Boga: „Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym albo pragnącym, albo przychodniem, albo nagim, albo chorym, albo w więzieniu i nie usłużyliśmy ci?”.

Co musi się stać, aby każdy z nas dokonał właściwego wyboru? Każdy z nas musi przejść przez taką samą przemianę, przez jaką przeszedł syn marnotrawny. Każdy z nas musi najpierw uświadomić sobie swój prawdziwy stan, poznać swoje wady i swoje przywiązanie do grzechu. 

Izajasza 64:6 „I wszyscy staliśmy się podobni do tego, co nieczyste, a wszystkie nasze cnoty są jak szata splugawiona

Każdy z nas musi też poznać prawdę o Bogu, o Bożej miłości i miłosierdziu, prawdę o Bożej sprawiedliwości, jedyną prawdę która jest w stanie skruszyć nasz egoizm, zaufanie do samego siebie, dumę i przekonanie o prowadzeniu dobrego życia. 

Kogo widzisz, myśląc o Bogu? Jakiego Boga widzisz w Biblii?

Czy widzisz miłość we wszystkim, co robi Bóg? To z powodu tej miłości stworzył nas wszystkich. Zrobił to pomimo tego, że wiedział co zrobimy. A kiedy nas stworzył, dał nam wolną wolę i zdolność przyjęcia lub odrzucenia Jego miłości, umożliwiając jednocześnie powrót do Niego tym, którzy Go odrzucają. Bóg z całego serca pragnie naszej obecności w Jego Królestwie. Dał nam życie, dał nam obietnicę życia wiecznego, pełnego Jego błogosławieństw. Dał nam również wiedzę o warunkach, jakie musimy spełnić, aby otrzymać te błogosławieństwa. Zrobił też coś, czego nie da się wytłumaczyć inaczej niż Jego wielką miłością do nas wszystkich. Złożył obietnicę, że pomoże nam spełnić wszystkie te warunki.

Bóg nie straszy nas śmiercią ani różnymi karami, abyśmy byli Mu posłuszni, ponieważ jest to sprzeczne z podstawową zasadą, na której opiera się Królestwo Boże, zasadą miłości. Tylko miłość do Boga może dać każdemu siłę do przezwyciężenia mocy grzechu.

Jana 14:15 „Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie

Najpierw miłość do Boga, a następnie, jako owoc tej miłości, posłuszeństwo.

Jana 14:23 „Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie, i Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy, i u niego zamieszkamy

Stała obecność Boga w życiu człowieka jest najlepszą gwarancją życia w harmonii z Bożym prawem.

Galacjan 2:20 „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie

1 Jana 3:9 „Kto z Boga się narodził, grzechu nie popełnia, gdyż posiew Boży jest w nim, i nie może grzeszyć, gdyż z Boga się narodził

Czy można pozostać obojętnym na przejawy tak wielkiej miłości? Bóg tak wiele dla nas robi, On przyszedł do nas osobiście w ciele Jezusa Chrystusa, aby objawić nam Prawdę o sobie, prawdę, którą Szatan od sześciu tysięcy lat próbuje przed nami ukrywać. Bóg wiedział, jak potraktujemy Jego Syna, a mimo to pozwolił Mu przyjść na nasz świat, aby objawił nam tę prawdę, która może nas wyzwolić. Co więcej, Jezus tak bardzo nas kocha, że chociaż wiedział co Go spotka na ziemi, to pragnął przyjść jako człowiek na nasz świat i nie było to dla niego przykrym jarzmem i ciężkim brzemieniem. Cieszył się z tego, że swoim życiem na ziemi pomoże wielu ludziom wrócić do Boga. Smutne dla Niego było tylko to, że tak wielu ludzi odrzuci Go, tego który jest Drogą, Prawdą i Życiem.

Módlmy się każdego dnia, abyśmy poznali tę Prawdę i abyśmy stali się prawdziwymi naśladowcami Jezusa, aby każdy z nas żył takim życiem, jakie żył Jezus, aby każdy z nas myślał, czuł i pragnął tak, jak myśli, czuje i pragnie Jezus. Aby każdy z nas patrzył na innych ludzi oczami Jezusa. Patrz na Jezusa każdego dnia, a wtedy Jego miłość, jeśli ją zobaczysz, zmieni twoje życie. Patrz na Jezusa tak, jak młodszy syn marnotrawny patrzył na swojego ojca.