wtorek, 31 sierpnia 2021

Idź i odtąd już nie grzesz

 

 Jana 8:1-5.10-11

A Jezus udał się na Górę Oliwną. I znowu rano zjawił się w świątyni, a cały lud przyszedł do niego; i usiadłszy, uczył ich. Potem uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili kobietę przyłapaną na cudzołóstwie, postawili ją pośrodku i rzekli do niego: Nauczycielu, tę oto kobietę przyłapano na jawnym cudzołóstwie. A Mojżesz w zakonie kazał nam takie kamienować. Ty zaś co mówisz? (…) A Jezus podniósłszy się i nie widząc nikogo, tylko kobietę, rzekł jej: Kobieto! Gdzież są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił? A ona odpowiedziała: Nikt, Panie! Wtedy rzekł Jezus: I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz

 

Jaki jest kontekst tej sytuacji? Było to podczas żydowskiego święta namiotów. „A gdy już minęła połowa świąt, wstąpił Jezus do świątyni i nauczał” (Jana 7:14). Żydzi (faryzeusze i uczeni w Piśmie, czyli przywódcy religijni) próbowali zdeprecjonować Jezusa jako Nauczyciela i w ten sposób podważyć przekonanie wielu Żydów o tym, że Jezus jest Mesjaszem. Próbowali wykazać, że Jezus nie może mieć wiedzy potrzebnej do tego, aby nauczać, ponieważ nigdy nie był uczniem rabinackiej szkoły. „Skąd ta jego uczoność, skoro się nie uczył?” (7:15). Uważali też, że odrzucenie przez nich nauk Jezusa dodatkowo przekona ludzi o tym, że Jezus nie jest Mesjaszem.  Czy kto z przełożonych lub z faryzeuszów uwierzył w niego?” (7:48). Odbyła się też nieudana próba pojmania Jezusa. „I starali się go pojmać, lecz nikt nie podniósł na niego ręki, gdyż jeszcze nie nadeszła jego godzina” (7:30)

Jaki był główny cel tej prowokacji? Nauki Jezusa stały w wyraźnej sprzeczności z naukami faryzeuszy. Bóg o jakim Jezus opowiadał ludziom był inny od tego boga, o którym opowiadali faryzeusze. Dlatego faryzeusze ze wszystkich sił próbowali wykazać, że to ich wizja Boga jest prawdziwa, a Jezus nie ma racji. Wszystkie wcześniejsze próby skończyły się dla nich niepowodzeniem. Było to powodem ich coraz większej frustracji i z coraz większą zaciekłością chcieli wykazać swoją wyższość nad Jezusem, a tym samym zmniejszyć wpływ Jezusa na ludzi. Docelowo chcieli w ten sposób uzyskać przychylność ludu, aby lud poparł ich chęć zabicia Jezusa. Przyprowadzając do Jezusa kobietę, która popełniła cudzołóstwo, chcieli postawić Jezusa w sytuacji bez wyjścia. Wydawało się im, że niezależnie od tego jakiej odpowiedzi udzieli im Jezus, oni będą zwycięzcami, a Jezus przegra.

Jaka była podstawowa kwestia, którą chcieli przedstawić Żydzi? Chodziło tu o sprawiedliwość, o to w jaki sposób Bóg ocenia i osądza ludzi. Czym jest grzech? Jakie są konsekwencje grzechu? W jaki sposób człowiek może uniknąć konsekwencji grzechu? W każdej z tych kwestii Żydzi stali w opozycji do Jezusa.

Sprawiedliwość. Jezus opowiadał ludziom o Bogu, który kocha wszystkich ludzi, i jest Bogiem miłosiernym, chętnie wybaczającym grzechy. „Panie, Panie, Boże miłosierny i łaskawy, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący łaskę dla tysięcy, odpuszczający winę, występek i grzech, nie pozostawiający w żadnym razie bez kary, lecz nawiedzający winę ojców na synach i na wnukach do trzeciego i czwartego pokolenia!”. [„nawiedzający winę ojców” nie oznacza karania, ale szczególną troskę nad tymi, którzy noszą na sobie konsekwencje grzechów swoich przodków, przekazane im przez duchowe DNA]. W Bożej sprawiedliwości najważniejsze jest to, aby człowiek odwrócił się od swoich grzechów i stracił zainteresowanie grzechem. Żydzi wierzyli w sprawiedliwość, która ocenia ludzi według ich uczynków, ale nie bada ich motywacji. Uważali, że zbawienie dostępne jest tylko dla tych, którzy zachowują sakralną czystość, a ci, którzy są skalani grzechem są już skazani na śmierć. Dla Żydów składanie ofiar było sposobem na oczyszczenie, ale tylko zewnętrzne, ponieważ nie czuli potrzeby oczyszczenia własnych serc. Byli tak przywiązani do swojej koncepcji sprawiedliwości, że byli gotowi pouczać Boga, o czym Bóg powiedział im w Księdze Ezechiela: „A wy mówicie: Nie jest słuszne postępowanie Pana. Słuchajcie więc, domu izraelski! Alboż moje postępowanie nie jest słuszne? Czy nie raczej wasze postępowanie jest niesłuszne?”

Grzech. Według Żydów grzech to fizyczny czyn będący złamaniem Bożych przykazań. Według Jezusa grzech powstaje w sercu i umyśle. „A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim” (Mt 5:28). Ponadto Żydzi uznawali za grzech takie czyny, które według Jezusa nie były grzechem. Na przykład uważali oni za grzech nieprzestrzeganie rabinicznych wymagań, chociaż nie miały one biblijnego uzasadnienia. Z kolei Jezus wskazywał na takie myśli i uczucia, które są grzechem, ale Żydzi nie uznawali takich myśli i uczuć za grzech. „Słyszeliście, iż powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. A Ja wam powiadam: Nie sprzeciwiajcie się złemu, a jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi” (Mt 5:38-39). Dla Żydów grzechem był jakikolwiek kontakt z ludźmi uznanymi przez nich za nieczystych, a Jezus nie tylko nie unikał takich kontaktów, ale często przebywał z takimi ludźmi. Według Żydów każdy miał prawo do zemsty, Jezus odbierał im to prawo. „Słyszeliście, iż powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a będziesz miał w nienawiści nieprzyjaciela swego. A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5:43-45). Według Żydów Bóg nakazał im kochać tylko ich braci, ludzi wierzących w Boga tak samo, jak oni; a jednocześnie ten sam Bóg nakazał im nienawidzić tych, którzy nie są ich braćmi w wierze. Jezus rozszerzył obowiązek miłości na wszystkich ludzi, a jednocześnie wskazał, że jakakolwiek nienawiść do ludzi jest sprzeczna z Bożym prawem.

Konsekwencje grzechu. Według Żydów każdy grzech jest związany z karą za grzech. Żydzi wierzyli, że Bóg karze ludzi za ich grzechy, ale niektóre grzechy są tak duże, że Bóg poprzez Mojżesza nakazał im zabijanie tych ludzi, którzy popełnili tego rodzaju grzechy. „I przemówił Pan do Mojżesza tymi słowy: Powiedz do synów izraelskich: Ktokolwiek z synów izraelskich i z obcych przybyszów mieszkających w Izraelu odda kogoś ze swego potomstwa Molochowi, poniesie śmierć; miejscowa ludność ukamienuje go” (Kpł 20:1-2). Żydzi uważali, że Bóg nie tylko powiedział im o śmierci grzesznika, ale też wskazał im w jaki sposób grzesznik ma zginąć – ma zostać przez nich zabity, na przykład ukamienowany. „Mężczyzna, który cudzołoży z żoną swego bliźniego, poniesie śmierć, zarówno cudzołożnik jak i cudzołożnica” (Kpł 20:10). Żydzi uważali też, że Bóg może karać ludzi za grzechy chorobami. „A przechodząc, ujrzał człowieka ślepego od urodzenia. I zapytali go uczniowie jego, mówiąc: Mistrzu, kto zgrzeszył, on czy rodzice jego, że się ślepym urodził?” (Jana 9:1-2).  Uważali też, że karą za grzechy może też być utrata majątku lub stanowiska. W taki sposób przyjaciele tłumaczyli Hiobowi przyczynę jego nieszczęść. „Przypomnij sobie, kto kiedy, będąc niewinny, zginął, albo gdzie ludzie prawi byli wytępieni! Jak daleko spojrzeć, ci, którzy orali bezprawie i rozsiewali zło, zawsze je zbierali. Od tchnienia Bożego giną, od powiewu jego gniewu niszczeją” (Hi 4:7-9). Zdrowie, dobrobyt i powodzenie w życiu odbierali jako nagrody od Boga, a choroby, biedę i nieszczęścia spadające na człowieka, jako karę za grzechy. Jezus nauczał ludzi o Bożym miłosierdziu, wyjaśniał ludziom, że Bóg odpuszcza ludziom ich grzechy. Jezus wskazywał na choroby, nieszczęścia i śmierć jako skutek grzechu, a nie karę za grzechy. Żydzi straszyli ludzi wieczną śmiercią, Jezus dawał ludziom nadzieję na wieczne życie.

Uniknięcie śmierci jako konsekwencji grzechu. Według Żydów jedynym sposobem na uniknięcie kary za grzech było zachowywanie czystości oraz składanie określonych przepisami ofiar. Uważali, że samo złożenie ofiary jest wystarczające do tego, aby Bóg wybaczył grzechy, a grzesznik uniknął w ten sposób kary. Jezus wskazywał na inny sposób uniknięcia konsekwencji grzechów. To upamiętanie i odwrócenie się od grzechu. „Gdy bezbożny odwróci się od wszystkich swoich grzechów, które popełnił, i będzie przestrzegał wszystkich moich przykazań, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość, na pewno będzie żył, nie umrze. Nie będzie mu się przypominać żadnych jego przestępstw, które popełnił, będzie żył przez sprawiedliwość, którą się kierował” (Ez 18:21-22)

 

Narastający konflikt między żydowskimi przywódcami a Jezusem był wynikiem dumy religijnych liderów Izraela. Nie mogli się oni pogodzić z tym, że ktoś spoza ich środowiska, ktoś, kto nie ma takiego wykształcenia jak oni, ktoś, kto nie ma takiej wiedzy jak oni, może być Bożym posłańcem. Uważali, że to niemożliwe, aby Bóg, który przecież ich wybrał, mógł wykorzystywać kogoś spoza nich do kierowania ludem Bożym. Uważali się za jedynych, legalnych pośredników między Bogiem a ludem. Uważali się tym samym za specjalną, uprzywilejowaną grupę. Uważali tym samym, że obrona ich pozycji jest obroną porządku ustanowionego przez Boga i dlatego mogą używać sposobów, które nie do końca są zgodne z Bożym Prawem.

A teraz wróćmy do momentu, gdy Żydzi, po przyprowadzeniu do Jezusa cudzołożnicy, powiedzieli:

Nauczycielu, tę oto kobietę przyłapano na jawnym cudzołóstwie. A Mojżesz w zakonie kazał nam takie kamienować

Faryzeusze zwrócili się do Jezusa używając tytułu Nauczyciel. To pokazuje, że kwestia nauczania była jednym z powodów ich intrygi. Na samym początku podkreślili, że Jezus jest nauczycielem, aby na koniec uświadomić ludziom, że Jezus jako nauczyciel nie jest wiarygodny. Chcieli zbudować w umysłach obecnych tam ludzi proste skojarzenie: Jezus to fałszywy nauczyciel, ponieważ nauczał rzeczy, które są niezgodne z Prawem Mojżeszowym. Chcieli w ten sposób powiedzieć ludziom, że jeżeli Jezus jest prawdziwym nauczycielem wysłanym przez Boga, to po pierwsze powinien wiedzieć czym jest grzech. Jezus powinien wiedzieć, że to co zrobiła ta kobieta to grzech. A skoro wie, że to co ona zrobiła to grzech, to powinien też wiedzieć co Bóg nakazał im, Żydom, zrobić w przypadku odkrycia takiego grzechu. Jakakolwiek próba ułaskawienia tej kobiety zostałaby przez nich wykorzystana do oskarżenia Jezusa o nieprzestrzeganie Prawa. A gdyby Jezus jednak poparł ich żądanie ukamienowania tej kobiety, to wykorzystaliby to do oskarżenia Jezusa przed Rzymianami i w ten sposób pozbyliby się problemu, usuwając Jezusa rękoma Rzymian. Nie martwili się tym, że w takim przypadku ujawniłaby się ich hipokryzja, najważniejsze dla nich było doprowadzenie do śmierci Jezusa. Właśnie dlatego po przyprowadzeniu do Jezusa kobiety oskarżonej o cudzołóstwo, zadali Jezusowi pytanie: „Ty zaś co mówisz?”

Byli przekonani, że Jezus może udzielić tylko jednej z dwóch odpowiedzi i byli pewni, że mogą wykorzystać obie odpowiedzi do tego, aby prędzej lub później doprowadzić do śmierci Jezusa. Taki był też cel szatana, który inspirował faryzeuszy. Szatan był przekonany, że potrafi wykorzystać dla swoich celów każdą odpowiedź Jezusa. A głównym jego celem było utrwalenie w ludziach fałszywego przekonania o tym, że Bóg nie wybacza grzechów bez ukarania grzesznika.

Lucyfer (…) przedstawił Boga w złym świetle, przypisując Mu pragnienie samowywyższenia. Swoje złe cechy próbował przypisać kochającemu Stworzycielowi. W ten sposób zwiódł aniołów. W ten sam sposób zwiódł także ludzi. Doprowadził ich do zwątpienia w Słowo Boga i nieufności wobec Jego dobroci. Ponieważ Bóg jest Bogiem sprawiedliwości i przeogromnego majestatu, szatan sprawił, że spoglądali na Niego jak na kogoś bezwzględnego i nieprzejednanego. W ten sposób doprowadził do tego, że ludzie przyłączyli się do rebelii przeciw Bogu, a nad światem zapanowała noc nieszczęść. Na ziemi panowała ciemność, ponieważ ludzie nie rozumieli Boga” {EGW, PW 16-17}

Szatan triumfował, ponieważ udało mu się zafałszować obraz Boży w ludzkich umysłach. Wtedy przyszedł Jezus, aby odbudować w człowieku właściwy wizerunek jego Stwórcy” {EGW PW 31}

Na początku wielkiego konfliktu szatan oznajmił, że prawa Bożego nie da się przestrzegać, że sprawiedliwość jest sprzeczna z miłosierdziem oraz że jeśli prawo zostanie złamane, dla grzesznika nie będzie możliwości przebaczenia. ‘Każdy grzech musi spotkać kara’ – naciskał szatan; jeśli Bóg daruje karę za grzech, nie będzie Bogiem prawdy i sprawiedliwości. Kiedy ludzie złamali prawo Boże i przeciwstawili się Jego woli, szatan nie posiadał się z radości. ‘Okazało się’ – oznajmił – ‘że prawa nie da się zachować; człowiekowi nie można przebaczyć’. Ponieważ on sam z powodu swojego buntu został wygnany z nieba, oznajmił, że rodzaj ludzki musi na zawsze pozostać odcięty od Bożej łaski. Bóg nie mógłby być sprawiedliwy – twierdził – a jednocześnie okazywać miłość grzesznikowi” {EGW PW 615}

Kiedy Jezus rozpoczął swoją działalność jako Nauczyciel, przybył wraz z uczniami do Jerozolimy na święto Paschy.

J 2:13-16 „A gdy się zbliżała Pascha żydowska, udał się Jezus do Jerozolimy. I zastał w świątyni sprzedających woły i owce, i gołębie, i siedzących wekslarzy. I skręciwszy bicz z powrózków, wypędził ich wszystkich ze świątyni wraz z owcami i wołami; wekslarzom rozsypał pieniądze i stoły powywracał, a do sprzedawców gołębi rzekł: Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska

Świątynia była uważana przede wszystkim za miejsce zamieszkania bóstwa, a dopiero w drugiej kolejności za miejsce kultu. Żydowscy przywódcy zmienili to. Według nich świątynia była przede wszystkim miejscem do wykonywania czynności nakazanych w Prawie Mojżeszowym. Ludzie mieli przychodzić do świątyni aby oddawać cześć Bogu, przede wszystkim poprzez składanie ofiar. Ellen White napisała o tym w taki sposób:

Ludziom zalecano odprawianie licznych ceremonii bez należytego pouczenia co do ich znaczenia. Wierni składali swe ofiary nie rozumiejąc, że stanowiły one symbol jedynej doskonałej Ofiary” {ZJ 106.2}.

Jednak świątynia była przede wszystkim miejscem, które miało kojarzyć się ludziom z mieszkaniem Boga.  Jezus mówił o świątyni, że jest domem Ojca (Jana 2:16), a dom to miejsce, w którym można się spotykać. Zasady, które wprowadzili duchowi przywódcy Izraela, przyczyniły się do tego, że ludzie mieli utrudniony dostęp do domu Boga. Swoim postępowaniem kapłani przyczyniali się do tego, że ludzie mieli niewłaściwy obraz Boga. To „Lucyfer (…) przedstawił Boga w złym świetle (…) szatan sprawił, że spoglądali na Niego jak na kogoś bezwzględnego i nieprzejednanego (…) Na ziemi panowała ciemność, ponieważ ludzie nie rozumieli Boga”.

I teraz Jezus jest w domu Ojca, stoi w przedsionku Świątyni. O czym myślał, zanim powiedział „Zabierzcie to stąd, z domu Ojca mego nie czyńcie targowiska”.

Gdy Jezus wszedł do świątyni, natychmiast pojął całą scenę. Zobaczył nieuczciwe transakcje oraz niedolę ubogich, którzy myśleli, że bez wylania krwi nie będzie przebaczenia dla ich grzechów. Dostrzegł, że zewnętrzny dziedziniec świątyni został zamieniony w miejsce bezbożnego handlu. Święte miejsce stało się jednym wielkim targowiskiem. Chrystus widział, że coś trzeba z tym zrobić {EGW PW 615}

To z powodu oszustw szatana ludzie czytając Biblię widzieli w niej to, co szatan im sugerował na temat Boga.

Kpł 17:11 „Życie ciała jest we krwi, a Ja dałem wam ją do użytku na ołtarzu, abyście dokonywali nią przebłagania za dusze wasze, gdyż to krew dokonuje przebłagania za życie

Czy widać różnicę między tymi dwoma zdaniami?

1.    krew dokonuje przebłagania za życie (to mówi Bóg)

2.    bez przelania krwi nie ma przebaczenia grzechów (tak myślą ludzie)

Przebłaganie za życie – kogo przelewana krew błaga o życie? Boga? Czy wierzysz w Boga, którego trzeba błagać o to, aby darował grzesznikowi życie? Ja wierzę w Boga który robi wszystko, aby pomóc grzesznikowi uratować życie. Życie człowieka zależy od decyzji podejmowanych przez człowieka. To człowieka trzeba błagać o to, aby porzucił grzech, który prowadzi go do śmierci.

Przebaczenie grzechów – czy Bóg mówi o tym, że może wybaczyć człowiekowi jego grzechy tylko wtedy, gdy zostanie przelana krew? Czy Bóg mówi, że nie wybaczy człowiekowi jego grzechów, jeżeli nie zostanie złożona ofiara z krwi? Czy Bóg potrzebuje tej krwi aby wybaczyć grzechy? A może to my potrzebujemy tej krwi, aby odwrócić się od wszystkich naszych grzechów? Ja wierzę w Boga, który nie potrzebuje krwi, aby wybaczyć nam grzechy. Wierzę w Boga, który bardzo chętnie wybacza nam grzechy.

W jakiego Boga wierzyli ci, których Jezus widział w świątyni?

Widział ludzi, którzy uważali, że „bez przelania krwi nie uzyskają przebaczenia grzechów. I wiedział, że musi z tym cos zrobić.

Oczyszczenie świątyni to symbol oczyszczenia serca. Jednak oczyszczenie serca może nastąpić dopiero wtedy, gdy człowiek ma właściwe wyobrażenie o Bogu, dopiero wtedy, gdy fałszywe poglądy o Bogu, o Jego miłości i Jego miłosierdziu zostaną usunięte z serca i umysłu człowieka. Nie można wierzyć w Boga, który jest miłością i jednocześnie wierzyć w to, że takiego Boga trzeba błagać o litość. Czy kochający Bóg potrzebuje krwi aby wybaczyć ludziom grzechy? Czy kochający ojciec wybacza swojemu dziecku dopiero wtedy, gdy dziecko błaga go o wybaczenie?

Przez całe swoje życie na ziemi Jezus odbudowywał w ludziach obraz Boga, ten obraz, który szatan zniekształca od sześciu tysięcy lat. Właśnie taki zniekształcony, fałszywy obraz Boga mieli w sobie ci, którzy chcieli wykorzystać kobietę przyłapaną na cudzołóstwie do zabicia Jezusa. To oni wierzyli w Boga, który karze ludzi za grzechy. To oni wierzyli w to, że Bóg żąda przelania krwi.

Kiedy Mojżesz mówił do Izraela o tym, że „krew dokonuje przebłagania za życie”, nie mówił o tym, że to Bóg żąda krwi, ale o tym, że ludzkie serca są tak zatwardziałe i przywiązane do grzechów, że tylko widok przelanej krwi może skruszyć te kamienne serca. Tylko krew może tak wpłynąć na ludzkie sumienie, że człowiek może odrzucić grzech z całego serca. To krew uświadamia nam czym tak naprawdę jest grzech.

Jeszcze raz wróćmy do momentu, gdy Żydzi, po przyprowadzeniu do Jezusa cudzołożnicy, powiedzieli:

Nauczycielu, tę oto kobietę przyłapano na jawnym cudzołóstwie. A Mojżesz w zakonie kazał nam takie kamienować

Jezus patrząc na nich widział ludzi, którzy z powodu przywiązania do tego, co nie pochodzi od Boga, pozwolili szatanowi ukształtować ich poglądy o Bogu. Jezus wiedział o tym, jak często w przeszłości próbował im pomóc zobaczyć i pokochać Prawdę. Jezus od samego początku, od pierwszych chwil jakie spędził z Adamem i Ewą w ogrodzie Eden, starał się ukształtować w ludziach obraz prawdziwego Boga. Jezus od samego początku objawiał ludziom tę prawdę, która może pomóc odrzucić fałszywe poglądy o Bogu. Od samego początku Jezus robił wszystko, aby ludzie pokochali Boga i z miłości do swojego Stwórcy pragnęli żyć zgodnie z Bożym Prawem i odwrócili się od grzechu.

Jezus patrzył na uczonych w Piśmie i faryzeuszy i widział ich prawdziwy stan duchowego zniewolenia. Współczuł im z całego serca i chciał im pomóc. Ile razy w podobnych sytuacjach Jezus myślał albo mówił: „Po co Ja w ogóle mówię do was?” (Jana 8:25). Te słowa nie są wyrazem niechęci do tego, co robił Jezus, ale wyrazem Jego rozpaczy. Jezus tak dużo zrobił dla ratowania tych, którzy uważali się za religijnych przywódców, a jednak oni nie chcieli przyjąć tej pomocy i nadal z uporem odwracali się od Prawdy.

Kolejny raz Jezus zrobił to, co w tym momencie było możliwe, aby pokazać prawdę o Bogu tym, którzy na Niego patrzyli. Kolejny raz pokazał, że Bóg nie karze ludzi za grzechy, ale te grzechy wybacza. Swoją odpowiedzią na pytanie faryzeuszy: „Ty zaś co mówisz?”, Jezusowi udało się poruszyć sumienia tych ludzi. Jezus powiedział:

Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem (Jana 8:7)

Po tych słowach Żydzi otaczający Jezusa uświadomili sobie swoją grzeszność. Uświadomili sobie, że ich stan wcale nie był lepszy od stanu tej kobiety, która popełniła cudzołóstwo. Uświadomili sobie, że sami zasługują na to, co chcieli zrobić tej kobiecie oraz Jezusowi. Poczuli się tak, jakby stali przed Bogiem, przed którym nie mogą niczego ukryć. I poczuli, że nie chcą aby Bóg potraktował ich tak, jak oni chcieli potraktować każdego, kogo uważali za grzesznika. Dla niektórych z nich była to być może ostatnia szansa na ukorzenie się przed Bogiem, ostatnia szansa na przyjęcie Bożej pomocy. Każda odmowa, każde „NIE” powiedziane Bogu na Jego ofertę pomocy, zatwardza coraz bardziej serce grzesznika i któreś „NIE” jest tym, po którym nie ma już szansy dla grzesznika na nawrócenie. Nie jest to wynikiem decyzji Boga, który mówi, że już więcej nie będzie pomagał grzesznikowi, ale jest to skutek decyzji grzesznika, a Bóg może jedynie powiedzieć:

Cóż jeszcze należało uczynić mojej winnicy, czego ja jej nie uczyniłem? Dlaczego oczekiwałem, że wyda szlachetne grona, a ona wydała złe owoce? (Izajasza 5:4)

Słowa Jezusa odniosły skutek.

A gdy oni to usłyszeli i sumienie ich ruszyło, wychodzili jeden za drugim, poczynając od najstarszych, i pozostał Jezus sam i owa kobieta pośrodku (Jana 8:9)

Niestety dla wielu z nich ten skutek nie był trwały i wkrótce znów zaprzestali słuchania głosu sumienia. Jednak był ktoś, kto zobaczył w Jezusie coś specjalnego. Kobieta, która miała zostać ukamienowana, dostrzegła w Jezusie miłość Boga. I usłyszała słowa, które odmieniły jej życie.

A Jezus podniósłszy się i nie widząc nikogo, tylko kobietę, rzekł jej: Kobieto! Gdzież są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił? A ona odpowiedziała: Nikt, Panie! Wtedy rzekł Jezus: I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz (Jana 8:10-11).

Ta kobieta zrozumiała, że to, czego uczono ją o Bogu, który karze ludzi za grzechy, było nieprawdą. Ta kobieta zobaczyła w Jezusie obraz Boga, który nie tylko chętnie wybacza grzechy, ale pomaga też te grzechy odrzucić. Ta kobieta pokochała Jezusa z całego serca i od tej pory miłość do Chrystusa stała się jej tarczą. Pokochała Boga tak mocno, że sama świadomość tego co Bóg czuje do grzechu, skutecznie zniechęcała ją od popełnienia czegokolwiek, co mogłoby zranić Tego, którego kochała.

I jeszcze jedno pytanie: gdzie byli wtedy uczniowie Jezusa?

A gdy oni to usłyszeli i sumienie ich ruszyło, wychodzili jeden za drugim, poczynając od najstarszych, i pozostał Jezus sam i owa kobieta pośrodku. A Jezus podniósłszy się i nie widząc nikogo, tylko kobietę, rzekł jej: Kobieto! Gdzież są ci, co cię oskarżali? Nikt cię nie potępił?

Tylko Jezus i kobieta, którą Żydzi chcieli wykorzystać do usunięcia Jezusa. Zazwyczaj uczniowie nie odstępowali swojego Mistrza na krok. Jednak tym razem odeszli od Jezusa razem z faryzeuszami. Słowa Jezusa poruszyły też Jego uczniów. Uświadomili sobie, że to, czego nauczyli się o Bożej miłości od swoich religijnych pasterzy, nie było prawdą. Oni także osądzili tę kobietę i uważali, że powinna zostać ukamienowana. Po słowach Jezusa „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem”, nie potrafili stać i patrzeć w twarz ani Jezusowi, ani tej kobiecie. Odeszli ze wstydu, który pojawił się w ich umysłach, gdy zrozumieli, że niewłaściwie oceniali Boga.

Jezus mówi to samo każdemu z nas. „Idź i nie grzesz więcej”. Czy znajdujemy w sobie taką miłość do Jezusa, jaką tego dnia znalazła ta kobieta? Czy oczami wiary widzimy takiego samego Boga, jakiego zobaczyła wtedy ta kobieta?

piątek, 20 sierpnia 2021

Choroby, śmierć i odpoczynek

Wielu ludzi wierzących w Boga zastanawia się, dlaczego Bóg, który jest miłością, dopuszcza do tego, że ludzie cierpią z powodu chorób, a niektóre choroby kończą się śmiercią. Dlaczego Bóg nie uzdrawia wszystkich chorych? Przecież dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Czy jest jakiś ważny powód, dla którego chorujemy i umieramy?

Pamiętam jak oglądałem nagrane i opublikowane na YouTube wyznania pewnego pastora zielonoświątkowego. Był chory na raka i wiedział, że jego stan jest bardzo poważny. Członkowie jego zboru modlili się o jego uzdrowienie. Niektórzy przekonywali go, że ponieważ zbór modli się o jego uzdrowienie, to on już jest uzdrowiony, tylko że o tym jeszcze nie wie. Umierający pastor opowiadał przed kamerą o tym, jak choroba zmieniła jego dotychczasowe poglądy, jak zmieniła jego osobisty obraz Boga. Ten pastor czuł potrzebę przekazania innym ludziom swoich przemyśleń. Zrozumiał, że nie znał Boga tak dobrze, jak mógł Go poznać.

Choroba uświadomiła mu, że nigdy wcześniej nie czuł się tak naprawdę uwolniony od wątpliwości, nigdy nie czuł prawdziwego smaku tego odpoczynku, który można znaleźć tylko w Jezusie. Chciał aby tak było, ale teraz uświadomił sobie, że tak naprawdę oszukiwał sam siebie. Co gorsze, oszukiwał w ten sposób tych, dla których był liderem, przywódcą, dla których był pasterzem. W pewnym stopniu odkrył to samo, co kiedyś odkrył apostoł Paweł, kiedy jeszcze był Saulem.

Ten pastor chciał, aby ci, których zna przeszli taką samą przemianę, aby zaczęli patrzeć na Boga tak, jak on zaczął patrzeć na Boga. Jego doświadczenia związane z jego chorobą sprawiły, że zaczął widzieć innego Boga niż ten, w którego wcześniej wierzył. Zrozumiał, że jego wcześniejsza wiara była częściowo oparta na fałszywych poglądach. Krótko po nagraniu tych wypowiedzi ten pastor zmarł.

Jak przyjęli tę śmierć jego bliscy i co zrobili z tym świadectwem, które zmarły pastor pozostawił?

Ten pastor zrozumiał, że jego choroba i śmierć nie była zaplanowana przez Boga, ale Bóg wykorzystał jego chorobę i śmierć aby nauczyć go czegoś, czego on sam wcześniej nie znał. Bóg chciał tego samego nauczyć tez jego bliskich, przyjaciół i braci w wierze.

Czy zawsze w takich sytuacjach uczymy się tego, co Bóg chce nas nauczyć?

Pewnego dnia król Hiskiasz także znalazł się w trudnej sytuacji, ponieważ Bóg chciał go czegoś nauczyć. Hiskiasz był dobrym królem.

2 Krn 29:2 „Czynił on to, co prawe w oczach Pana, zupełnie tak samo, jak czynił Dawid, jego praojciec

Czy porównanie z Dawidem jest pochwałą czy naganą? Zdecydowanie pochwałą. Jednak musimy pamiętać o tym, że Dawid nie był człowiekiem bez skazy i popełniał błędy, czasem bardzo poważne. Jednak Dawid w końcu zrozumiał nauki przekazywane mu przez Boga w różnych sytuacjach. Dawid ostatecznie ukorzył się całkowicie przed Bogiem, wyznał wszystkie swoje winy i odwrócił się od wszystkich swoich grzechów. Taką samą możliwość miał Hiskiasz.

Hiskiasz nie tylko był dobrym królem, ale przede wszystkim ufał Bogu. Kiedy Juda została zaatakowana przez asyryjską armię, Hiskiasz modlił się do Boga o pomoc.

2 Królewska 19:35 „I stało się tej samej nocy, że wyszedł anioł Pański i pozbawił życia w obozie asyryjskim sto osiemdziesiąt pięć tysięcy. Następnego dnia rano oto wszyscy oni - same trupy – pomarli

Zaraz po tym cudownym ocaleniu król Hiskiasz zachorował.

2 Królewska 20:1 „W owych dniach Hiskiasz śmiertelnie zachorował. Wtedy przybył do niego prorok Izajasz, syn Amosa, i rzekł do niego: Tak mówi Pan: Uporządkuj swój dom, gdyż umrzesz, a nie będziesz żył

Co zrobił Hiskiasz? Poprosił Boga o pomoc, powołując się na swoje dobre uczynki.

Dlaczego Hiskiasz zachorował?

Dlaczego Bóg uzdrowił Hiskiasza i przedłużył mu życie o 15 lat??

Czy była to nagroda dla Hiskiasza za jego dobre uczynki czy też raczej szansa na to, aby król „uporządkował swój dom”?

Biblia mówi o tym wydarzeniu w trzech miejscach, Izajasza 36-39, 2 Królewska 19-20 i 2 Kronik 32. Czy może to oznaczać, że jest w tych opisach  coś bardzo ważnego dla nas?

Prawdziwy problem Hiskiasza był ukryty w jego sercu. To z tego powodu, aby uświadomić Hiskiaszowi jego problem, Bóg poddał go próbie.

2 Kronik 32:31 BT „Kiedy jednak przybyło poselstwo książąt babilońskich, wysłanych do niego po to, by się dowiedzieć o cudzie, jaki zdarzył się w kraju, Bóg opuścił go, wystawiając go w ten sposób na próbę, aby ujawniły się w pełni zamiary jego serca

Bóg nie opuścił Hiskiasza, ale pozwolił mu samodzielnie podjąć decyzję. Bóg zna nasze serca, to Hiskiasz musiał sobie uświadomić jakie były „zamiary jego serca”. Przez całe życie Hiskiasz ukrywał w swoim sercu coś, co nie pozwalało mu odpocząć. Bóg chciał mu pomóc ujawniając mu przyczynę jego problemu. W ten sposób Bóg dał Hiskiaszowi możliwość wyboru.

 

Czy potrzebujemy odpoczynku kiedy jesteśmy chorzy?

Odpoczynek pomaga nam odzyskać siły, pozwala nam w walce z chorobą.

Czy zostaliśmy stworzeni do tego aby chorować? Czy te sytuacje, kiedy cierpimy z powodu chorób, są zgodne z Bożym planem?

Czy rodzice chcą aby ich dzieci chorowały?

Czy Bóg chce abyśmy chorowali?

Dlaczego więc chorujemy, a wielu ludzi umiera z powodu różnych chorób?

A teraz chyba najważniejsze pytanie: dlaczego chcemy być zdrowi?

Często jest tak, że choroba utrudnia nam właściwą ocenę sytuacji. Chorzy ludzie, zwłaszcza ludzie chorzy na najpoważniejsze choroby zagrażające życiu, zaczyna zastanawiać się nad tym, dlaczego zachorowali. Gdy choruje człowiek wierzący w Boga, to często pojawia się w jego umyśle pytanie, czy Bóg ukarał go tą chorobą. Czasem jest tak, że chory człowiek uważa swoją chorobę za akt niesprawiedliwości i zadaje sobie pytanie: „dlaczego ja?”.

A jak choroba wpływa na sposób myślenia rodzica, którego dziecko poważnie choruje? A o czym myśli taki rodzic, gdy jego dziecko umiera?

Jako chrześcijanie lubimy opowiadać sobie takie historie, gdy ktoś cierpiał na jakąś poważną chorobę, ale Bóg w cudowny sposób uzdrowił go. Jednak musimy pamiętać o tym, że wielu ludzi umiera w podobnych sytuacjach, nawet wtedy, gdy wszyscy jego krewni i przyjaciele modlili się o jego uzdrowienie. Dlaczego tak jest? Czy Bóg nie wysłuchał ich modlitw? […]

A może jest inne wytłumaczenie. Może ci ludzie modlili się o coś, co nie było zgodne z wolą Boga? Apostoł Jan zapewnia nas:

Taka zaś jest ufność, jaką mamy do niego, iż jeżeli prosimy o coś według jego woli, wysłuchuje nas” (1 Jana 5:14)

Czy Bóg chce, aby niektórzy ludzie chorowali i umierali, i dlatego niektóre modlitwy o uzdrowienie nie są zgodne z wolą Boga? […]

Bóg nie chce, abyśmy chorowali i umierali, jednak Bóg ma własną hierarchię tego, co chce dla nas zrobić. Co jest najważniejszy celem wszystkich działań Boga?

Zbawienie każdego człowieka.

Choroby i śmierć zawsze są skutkiem działania jakiegoś grzechu, grzechu popełnionego kiedyś przez jakiegoś człowieka, często nie tego, który choruje lub umiera. Jednak zawsze choroba i śmierć są skutkiem grzechu. Bóg chce nas zbawić, ale aby człowiek mógł zostać zbawiony, najpierw musi odrzucić grzech, odrzucić każdą postać grzechu.

Ezechiel 18:23 „Czy rzeczywiście mam upodobanie w śmierci bezbożnego - mówi Wszechmocny Pan - a nie raczej w tym, by się odwrócił od swoich dróg i żył?

Jednak nie można odrzucić grzechu, jeżeli nie widzi się tego, czym naprawdę jest grzech. Jesteśmy grzesznikami, a to oznacza, że jesteśmy przywiązani do pewnych grzechów, ponieważ nie uważamy ich za coś groźnego i szkodliwego. Jednak Bóg mówi wyraźnie, że nie ma grzechów nieważnych i niegroźnych. Adam i Ewa okazali nieposłuszeństwo niewinnie wyglądającym czynem, zerwali kilka owoców z pewnego drzewa. A jakie są skutki tego grzechu?

Grzech oddziela człowieka od Boga i to jest największy problem grzechu. Bóg chce zlikwidować to rozdzielenie, chce mieć nas blisko siebie. I niestety często jest tak, że jedynym skutecznym sposobem zlikwidowania tego podziału jest choroba i śmierć.

Marka 2:1-4 „Gdy po pewnym czasie [Jezus] wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk

To dzięki chorobie paralityk zrozumiał jaki był jego największy problem. To decyzje jakie podejmował w przeszłości doprowadziły go do tego stanu. Ten człowiek uznał swoją winę i przestał obwiniać innych za swój los. A przede wszystkim przestał obwiniać Boga. Przestał myśleć o swoim zdrowiu, przestał myśleć o tym, jak dobrze byłoby je odzyskać. Jedyną rzeczą na której mu zależało było Boże wybaczenie. Nie uciekał od odpowiedzialności za swoje grzechy, ale wierzył w to, że Bóg nie chce karać go za grzechy. Wierzył w to, że Bóg chce mu wybaczyć jego grzechy. I z całego serca pragnął uzyskać to wybaczenie. Ten człowiek już odwrócił się od swoich grzechów. Grzech przestał być dla niego czymś atrakcyjnym i pociągającym, teraz stał się dla niego czymś wstrętnym i obrzydliwym. Ten człowiek zaczął rozumieć co to znaczy, że Bóg jest miłością i z całego serca pokochał Boga. To miłość do Boga zmieniła jego nastawienie do grzechu. Teraz grzech naprawdę stał się dla niego czymś wstrętnym. I nie musiał o tym wszystkim mówić Jezusowi. Jezus wiedział to wszystko, a ponieważ Jezus zna swojego Ojca, to wiedział, że Ojciec już wybaczył temu człowiekowi jego grzechy.

Ten człowiek nadal był chory, a jednak poczuł coś, czego od dawna nie czuł. Odzyskał wewnętrzny spokój i pewność Bożej miłości. Nie potrzebował niczego więcej. Teraz mógł już umrzeć, nadciągająca śmierć nie miała już dla niego znaczenia. Ważne było dla niego to, że pogodził się z Bogiem.

Gdyby Jezus zostawiło go w tym stanie, ten człowiek i tak byłby szczęśliwy. Jednak Jezus zrobił następny krok i uzdrowił go. Jednak to uzdrowienie miało przede wszystkim wpłynąć na świadków tego uzdrowienia. W ten sposób Jezus chciał im pomóc zrozumieć prawdę o Bogu.

Bóg się nie zmienia, Bóg jest cały czas taki sam i cały czas chce dla nas tego samego. Stosuje też takie same metody, aby nam pomóc zrozumieć prawdę o Bogu. Historia którą wam opowiedziałem na początku, historia umierającego pastora jest właśnie tego przykładem. Bóg mógł go uzdrowić, dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, jednak Bóg wykorzystał jego chorobę aby nauczyć go czegoś, czego ten pastor nie chciał wcześniej się nauczyć. Bóg wykorzystał też jego chorobę i śmierć do tego, aby nauczyć czegoś jego rodzinę i przyjaciół.

Czy pamiętacie historię, którą opowiadał pastor Pavel Goia? Pewnego dnia zadzwoniła do niego jego przyjaciółka, którą znał od dziecka. Poprosiła go o pomoc, ponieważ dowiedziała się, że ma bardzo zaawansowanego raka i zostało jej tylko kilka dni życia. Prosiła pastora Goię o modlitwę o uzdrowienie, aby Bóg ją uzdrowił i pozwolił jej żyć. Czy pamiętacie jak skończyła się ta historia?

[ Pavel Goia opowiedział tę historie na tym wykładzie ]

Ta kobieta zmarła. Jednak to, co się z nią stało nauczyło czegoś tę kobietę, jej męża i dzieci oraz pastora Pavla. Pastor Goia kolejny raz uświadomił sobie, że jest tylko człowiekiem i że czasem może nie widzieć tego, co widzi Bóg.

 

A teraz inny przykład problemów z chorobą, tym razem z depresją.

Historia Eliasza to historia człowieka, który pomimo silnej wiary, stracił zaufanie do Boga i uległ depresji.

Jest pewien aspekt historii Eliasza, na który warto zwrócić uwagę. Otóż jest pewna analogia między tym, co działo się z Eliaszem i tym, co stało się później z Chrystusem.

Eliasz przez trzy i pół roku głosił specjalne poselstwo od Boga. Na koniec został poddany próbie i nie zdał tego testu. Eliasz na chwilę stracił zaufanie do Boga i uciekł ratując swoje życie.

Jezus przez trzy i pół roku nauczał ludzi Prawdy i na koniec został poddany próbie. Jednak Jezus zdał swój test. Jezus nie stracił swojego zaufania do Boga i nie uciekł, aby uratować swoje życie.

Jaki przykład wiary mógł dać Eliasz, gdyby nie uciekł z obawy o swoje życie? Jaki przykład wiary dał nam Jezus, gdy nie uciekł z obawy o swoje życie?

Jaki przykład dał Eliasz swoją ucieczką? Przykład niewiary. Uciekając przed Jezebel Eliasz w pewnym sensie zaprzeczył sam sobie. Najpierw na górze Karmel dał przykład wiary i posłuszeństwa, co wywarło duże wrażenie na tych, którzy byli świadkami tego, co zrobił, jednak swoją ucieczką popchnął niedowiarków z powrotem w stronę bałwochwalstwa.

Co stałoby się z nami, gdyby Jezus, obawiając się straty wiecznego życia z Ojcem, wycofał się i nie dokończyłby swojej misji?

A teraz zastanówmy się, co stało się z Eliaszem. Dlaczego po wydarzeniach na górze Karmel, gdzie Eliasz pokazał wielką wiarę, jego wiara nagle okazała się słabsza od strachu o własne życie?

 

Eliasz na polecenie Boga ponad trzy lata ukrywał się przed królem Achabem. Czy wiedział o tym, że król cały czas go szukał?

Obadiasz, który był zarządcą pałacu króla Achaba powiedział Eliaszowi:

1 Królewska 18:10 „ Na życie Pana, Boga twego! Nie ma narodu ani królestwa, do którego by nie posłał mój pan, aby cię odszukać. Gdy zaś powiedziano: Nie ma, to kazał przysięgać każdemu królestwu i każdemu narodowi na to, że ciebie nie można znaleźć

Prawdopodobnie Eliasz wiedział o tych poszukiwaniach. Prawdopodobnie ta wiedza miała wpływ na jego psychikę. Trzy lata spędził w ukryciu mając świadomość tego, że jest poszukiwany. Myślę, że nie odczuwał panicznego lęku, jednak obawiał się, że może zostać schwytany. Przez trzy lata żył w stresie i chociaż nie był to wielki stres, to miał jednak wpływ na Eliasza. Eliasz wierzył w Boga i ufał Bogu, jednak nie była to taka wiara i zaufanie, jakie później objawił Jezus. Świadczy o tym ucieczka Eliasza.

Eliasz uciekł, jednak nie znalazł w ten sposób takiego spokoju, jaki może dać wiara i całkowite zaufanie do Boga. Eliasz był w miejscu, w którym Jezebel nie mogła mu nic zrobić. A jednak nie czuł się bezpieczny, czuł się przygnębiony i zrezygnowany. Eliasz miał depresję, ponieważ nie polegał we wszystkim na Bogu.

Przeciwieństwem tego jak czuł się Eliasz jest to, jak czuł się apostoł Piotr, kiedy z rozkazu króla Heroda został aresztowany i czekał w więzieniu na egzekucję.

Dzieje Apostolskie 12:1-7 „ A w owym czasie targnął się król Herod na niektórych członków zboru i począł ich gnębić. Jakuba, brata Janowego, kazał ściąć. Gdy zaś widział, że się to podoba Żydom, kazał pojmać i Piotra; a były to dni Przaśników. A gdy go ujął, wtrącił do więzienia i przekazał czterem czwórkom żołnierzy, aby go strzegli, zamierzając po święcie Paschy stawić go przed ludem. Strzeżono tedy Piotra w więzieniu; zbór zaś modlił się nieustannie za niego do Boga. Owej nocy, gdy Herod miał go już wyprowadzić, Piotr, skuty dwoma łańcuchami, spał między dwoma żołnierzami, strażnicy zaś przed drzwiami strzegli więzienia. Wtem zjawił się anioł Pański i światłość zajaśniała w celi; trąciwszy zaś Piotra w bok, obudził go, mówiąc: Wstań prędko! I opadły łańcuchy z jego rąk.

Co Piotr robił w więzieniu w nocy przed swoją egzekucją, zaplanowaną przez Heroda? Piotr spał. Spał tak mocno, że przybycie anioła Pańskiego nie obudziło go. O czym świadczy takie zachowanie? Piotr wiedział, że gdy obudzi się rano, to będzie to prawdopodobnie ostatni dzień jego życia. Jednak spał spokojnym i twardym snem. Nie było w nim strachu przed śmiercią. Reakcja Eliasza na groźbę Jezebel była przeciwieństwem reakcji Piotra. Dlaczego? […]

Piotr nie był już tym samym Piotrem, który chodził z Jezusem. To, co stało się podczas święta Paschy, gdy Jezus został skazany na śmierć i ukrzyżowany, a Piotr zaparł się swojego Mistrza trzy razy, zmieniły Piotra w pełnego zaufania do Boga, wiernego ucznia i naśladowcę Jezusa. Piotr wciąż się uczył, zdarzało mu się popełniać błędy, jednak jego wiara była niewzruszona jak skała, na której oparł swoją wiarę.

Eliasz potrzebował podobnego doświadczenia aby z jednej strony poznać lepiej samego siebie i swoje słabości, a z drugiej strony utwierdzić swoją wiarę na takiej samej skale, na jakiej Piotr oparł swoją wiarę.

Eliasz nie leczył się z depresji, ale usunął ze swojego umysłu przyczynę tej depresji, brak zaufania do Boga. Mógł to zrobić, ponieważ Bóg pomógł mu to zrobić.

Każdy z nas może pójść tą samą drogą, jaką poszedł Eliasz czy Piotr. Wystarczy poznać Boga tak dobrze, jak zrobili to Eliasz i Piotr, a następnie w pełni zaufać Bogu.

Biblia daje nam więcej przykładów takiej przemiany duchowej. Jakub, syn Izaaka jest jednym z nich. Inne przykłady:

Abraham – on także obawiał się o swoje życie. Z tego powodu oszukał faraona i króla Abimelecha.

Izaak powtórzył błąd swojego ojca.

Piotr nie był jedynym uczniem Jezusa. Czy można zauważyć podobną zmianę na przykład u Filipa?

Zajrzyjmy też do książki „Wielki Bój” i przeczytajmy historię Hieronima, serdecznego przyjaciela Jana Husa.

Każdy z nich znalazł prawdziwy odpoczynek w Jezusie Chrystusie, ponieważ każdy z nich pewnego dnia pokochał Boga z całego serca, nie zostawiając w swoim sercu miejsca na jakiekolwiek przywiązanie do tego, co nie pochodzi od Boga.

1 Jana 4:18 „ W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości

Boża miłość jest wszystkim czego potrzebujemy.

piątek, 13 sierpnia 2021

Dlaczego Jezus Chrystus zmarł na krzyżu

 

W książce „Pragnienie Wieków” Ellen White w taki sposób opisała ostatnie godziny Jezusa Chrystusa przed śmiercią na krzyżu.

Zamierzeniem Chrystusa jest, aby Jego kościół na ziemi przedstawiał niebiański porządek, niebiański plan panowania, niebiańską Bożą harmonię. Dzięki niemu Słońce Sprawiedliwości będzie świeciło pełnym blaskiem. Chrystus udzielił swojemu kościołowi wystarczających udogodnień, aby odbierać od swej odkupionej, nabytej własności wielką chwałę. Obdarzył swój lud możliwościami i błogosławieństwami uzdalniającymi ich do objawiania Jego zupełnej skuteczności. Kościół wyposażony w sprawiedliwość Chrystusa jest Jego depozytariuszem i to w nim mają się objawić w sposób pełny i ostateczny bogactwa Jego miłosierdzia, Jego łaska i miłość. Chrystus patrzy na swój lud w jego czystości i doskonałości jako na nagrodę za swoje poniżenie oraz jako na dopełnienie Jego chwały – Chrystusa, wielkiego Centrum, z którego promieniuje wszelka chwała.

Zbawiciel zakończył swoje pouczenia słowami pełnymi mocy i nadziei. Potem wylał ciężar swojego serca w modlitwie za uczniów. Wznosząc oczy ku niebu, powiedział: „Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa”.

Chrystus zakończył dzieło, które dano Mu do wykonania. Uwielbił Boga na ziemi. Objawił imię Ojca. Zgromadził tych, którzy mieli kontynuować Jego dzieło wśród ludzi. Powiedział: „W nich zostałem otoczony chwałą. Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno”. „Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, (…) Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i że Ty ich umiłowałeś, tak jak Mnie umiłowałeś”.

W ten sposób, w słowach Tego, który ma boski autorytet, Chrystus oddaje swój wybrany kościół w ramiona Ojca. Jako namaszczony najwyższy kapłan wstawia się za swoim ludem. Jako wierny pasterz gromadzi swoje stado pod silną i pewną ochroną, w cieniu Wszechmogącego. Czeka Go ostatnia bitwa z szatanem, a On wychodzi jej naprzeciw.

W towarzystwie uczniów Zbawiciel powoli szedł drogą do ogrodu Getsemane. Księżyc Paschy, wielki i pełny, świecił z bezchmurnego nieba. Miasto, pełne namiotów pielgrzymów, pogrążyło się w ciszy.

Jezus prowadził z uczniami ożywioną rozmowę i pouczał ich; kiedy jednak zbliżył się do Getsemane, stał się dziwnie milczący. Często odwiedzał to miejsce, aby rozmyślać i modlić się; nigdy jednak z sercem tak przepełnionym smutkiem, jak tej nocy swojej ostatniej męki. Od początku swojego życia na ziemi chodził w świetle obecności Boga. Kiedy spierali się z Nim ludzie, pobudzani duchem samego szatana, mógł powiedzieć: „Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną; nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba” (J 8,29). Teraz jednak zdawał się być odcięty od światła podtrzymującej obecności Boga. Teraz był zaliczony do przestępców. Musiał ponieść winę upadłej ludzkości. Na Tego, który nie znał grzechu, musiały zostać złożone grzechy nas wszystkich. Grzech wydaje Mu się czymś tak potwornym, tak wielki jest ciężar winy, który musi ponieść, że obawia się, iż na zawsze odetnie Go od miłości Ojca. Czując jak straszny jest gniew Boga przeciw grzechowi, woła: „Smutna jest dusza moja aż do śmierci”.

Poniosą oni karę: zatracenie wieczne, oddalenie od oblicza Pana i od mocy chwały jego (2 Tesaloniczan 1:9)

Odszedł od nich na kilka kroków – nie na tyle jednak, by nie mogli Go widzieć i słyszeć – i upadł twarzą ku ziemi. Czuł, że z powodu grzechu oddzielany jest od Ojca. Przepaść była tak szeroka, tak czarna, tak głęboka, że Jego duch wzdragał się przed nią. Nie mógł posłużyć się swoją boską mocą, aby tego uniknąć. Jako człowiek musiał ponieść konsekwencje grzechu człowieka. Jako człowiek musiał znieść Boży gniew przeciw przestępstwu.

Kiedy Chrystus czuł, że jedność z Ojcem się urywa, obawiał się, że w swojej ludzkiej naturze nie będzie w stanie wytrwać w nadchodzącym starciu z siłami ciemności. Na pustyni pokuszenia w grę wchodziło przeznaczenie rodzaju ludzkiego. Wówczas Chrystus był zwycięzcą. Teraz kusiciel przybył na ostatnie straszliwe starcie. Przygotowywał się do tego przez trzy lata służby Chrystusa. Postawił na szali wszystko. Gdyby tutaj przegrał, jego nadzieja na panowanie byłaby stracona; królowanie nad światem ostatecznie przypadłoby Chrystusowi; on sam zostałby obalony i wygnany. Gdyby jednak można było zwyciężyć Chrystusa, ziemia stałaby się królestwem szatana, a rodzaj ludzki na zawsze pozostałby w jego władaniu. Na myśl o zbliżającym się starciu serce Chrystusa napełniło się przerażeniem z powodu oddzielenia się od Boga. Szatan powiedział Mu, że jeśli stanie się poręczeniem za grzeszny świat, będzie to oddzielenie na wieki. Zostanie zaliczony do królestwa szatana i już nigdy nie będzie jedno z Bogiem.

Spójrz na Niego, jak rozważa cenę, którą ma zapłacić za człowieka. W swojej męce przywiera do zimnej ziemi, jakby pragnął uchronić się przed dalszym odciągnięciem Go od Ojca. Zimna nocna rosa spada na Jego rozpostarte ciało, ale On nie zwraca na to uwagi. Z Jego pobladłych ust wydobywa się pełne goryczy wołanie: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich”. Jednak nawet teraz dodaje: „Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty [niech się stanie]!”.

Odwracając się, Jezus znowu szukał swojego ustronia i upadł twarzą ku ziemi, przeżywając potworność wielkiej ciemności. Człowieczeństwo Syna Bożego drżało w tej godzinie próby. Nie modlił się teraz, aby wiara uczniów nie upadła, ale modlił się za swoją kuszoną, umęczoną duszę. Nadeszła straszna chwila – chwila, w której decydowały się losy świata. Przeznaczenie ludzkości wisiało na włosku. Nawet teraz Chrystus mógł odmówić wypicia kielicha przygotowanego dla winnego człowieka. Mógł obetrzeć krwawy pot ze swojego czoła i zostawić człowieka, aby zginął w swoim grzechu. Mógł powiedzieć: niechaj przestępca otrzyma karę za swój grzech, a Ja wrócę do Ojca. Czy Syn Boży wypije gorzki kielich poniżenia i męki? Czy niewinny poniesie konsekwencje przekleństwa grzechu, aby ocalić winnych? Z pobladłych i drżących ust Jezusa padły słowa: „Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ‹ten kielich› i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!”.

Kiedy podjął decyzję, upadł zemdlony na ziemię, skąd wcześniej próbował się podnieść. Gdzie teraz byli Jego uczniowie, którzy z czułością podtrzymaliby głowę omdlałego Mistrza i otarliby czoło, naprawdę zeszpecone bardziej, niż czoło któregokolwiek z ludzi? Zbawiciel sam zmagał się z problemami i nie było przy Nim nikogo z ludzi.

Jednak Bóg cierpiał wraz ze swoim Synem. Aniołowie przyglądali się męce Zbawiciela. Widzieli swojego Pana otoczonego przez siły szatańskie, przytłoczonego wstrząsającym, tajemniczym lękiem. W niebie zapadła cisza. Nie drgnęła żadna harfa. Gdyby śmiertelnicy byli w stanie ujrzeć zdumienie anielskich zastępów, kiedy w cichym smutku przyglądały się, jak Ojciec oddziela promienie swojego światła, miłości i chwały od ukochanego Syna, mogliby lepiej pojąć jak odrażający jest grzech w Jego oczach.

Nieupadłe światy i niebiańscy aniołowie z napiętą uwagą przyglądali się, jak zmaganie zmierzało ku zakończeniu. Szatan i jego konfederacja zła, odstępcze legiony, bacznie śledziły przebieg tego wielkiego kryzysu w dziele odkupienia. Moce dobra i zła czekały, aby zobaczyć, jaka będzie odpowiedź na trzykrotną modlitwę Chrystusa. Aniołowie pragnęli przynieść ulgę boskiemu męczennikowi, nie było to jednak możliwe. Dla Syna Bożego nie było żadnej drogi odwrotu. W tym straszliwym kryzysie, kiedy wszystko zostało położone na szali, kiedy niezwykły kielich drżał w dłoni cierpiącego, otworzyło się niebo i pośród burzy ciemności w tej decydującej godzinie zalśniło światło, a potężny anioł, stojący w obecności Boga i zajmujący miejsce, z którego spadł szatan, stanął u boku Chrystusa. Nie przyszedł zabrać z Jego rąk kielicha, ale poprzez zapewnienie o miłości Ojca wesprzeć Go, aby go wypił. Przyszedł, aby dodać siły Temu, który prosił, który był zarazem Bogiem i człowiekiem. Wskazał Mu otwarte niebiosa, mówiąc o tych, którzy zostaną ocaleni w wyniku Jego cierpień. Zapewnił Go, że Ojciec jest większy i silniejszy niż szatan, że śmierć Chrystusa spowoduje jego całkowitą klęskę, a panowanie nad tym światem zostanie oddane świętym Najwyższego. Powiedział Mu, że zobaczy zbawione na zawsze tłumy ocalonego rodzaju ludzkiego.

Męka Chrystusa nie ustała, opuściło Go jednak przygnębienie i zniechęcenie. Burza bynajmniej nie osłabła, jednak Ten, który był jej celem, został wzmocniony, aby stawić czoła jej wściekłości. Wyszedł jej naprzeciw cichy i spokojny. Niebiański spokój spoczął na Jego poplamionej krwią twarzy. Zniósł to, czego nie zniosłaby żadna ludzka istota, bowiem skosztował cierpień śmierci za każdego człowieka.

Dlaczego Jezus był przygnębiony? Czego Jezus obawiał się najbardziej? W jaki sposób został pocieszony? Czy odczuwał później to przygnębienie?

Jezus wiedział o tym, że zostanie zabity. Wiedział też o tym, że zanim straci życie, będzie musiał poradzić sobie z brakiem obecności Ojca. Jezus wiedział o tym zanim pojawił się wśród nas w ciele człowieka. Jezus wiedział o tym zanim stworzył świat. Plan zbawienia powstał przed stworzeniem świata.

1 Piotra 1:18-20 „Nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego. Wprawdzie był On na to przeznaczony już przed założeniem świata, ale objawiony został dopiero w czasach ostatnich ze względu na was

Co dokładnie zostało objawione w osobie Chrystusa? Jakie dzieło zostało zakończone przez Chrystusa? Jaki był cel pobytu Chrystusa na ziemi?

„Nazwą Go imieniem EMMANUEL (…) Bóg z nami”. „Światło znajomości chwały Boga” widoczne jest „na obliczu Jezusa Chrystusa”. Już od wieczności Pan, Jezus Chrystus, był jedno z Ojcem; był „odzwierciedleniem Boga”, ucieleśnieniem Jego wielkości i majestatu, „odblaskiem Jego chwały”. To właśnie po to, aby ukazać tę chwałę, pojawił się na świecie.

Przebywając i mieszkając wśród nas, Jezus miał objawić Boga zarówno ludziom, jak i aniołom. Był Słowem Bożym – myślą Bożą, która stała się słyszalna. W modlitwie za swoich uczniów mówi: „ogłosiłem im Twoje imię” – „miłosierne i chwalebne, cierpliwe, i bogate w dobroć i prawdę” – „aby miłość, którą Mnie umiłowałeś, była w nich, i Ja w nich”. Objawienie to zostało jednak dane nie tylko Jego ziemskim dzieciom. Nasz mały świat jest podręcznikiem dla wszechświata. Wspaniałość Bożej łaski i misterium odkupieńczej miłości stanowią temat, w który „chcą wejrzeć aniołowie”. Będą one przedmiotem ich studiów przez nieskończone wieki. Zarówno odkupieni, jak i nieupadłe istoty odnajdą w krzyżu Chrystusa swą mądrość i swoją pieśń. Zobaczą, że chwała lśniąca na obliczu Jezusa, to chwała miłości, która ofiaruje samą siebie. W świetle bijącym z Golgoty dostrzegą, że prawo pełnej samowyrzeczenia miłości jest prawem życia dla ziemi i dla nieba; że miłość, która „nie szuka swego”, ma swoje źródło w sercu Boga; i że w Cichym i Pokornym objawia się charakter Tego, który mieszka w światłości, do której nie ma dostępu żaden człowiek.

Na ziemi panowała ciemność, ponieważ ludzie nie rozumieli Boga. Aby ponure cienie mogły zostać rozświetlone, a świat mógł powrócić do Boga, zwodzicielska moc szatana musiała zostać złamana. Nie można jednak było zrobić tego siłą, gdyż jest to sprzeczne z zasadami Bożego panowania; On pragnie służby jedynie z miłości: miłości nie da się nakazać, nie można jej zdobyć siłą czy autorytetem. Tylko miłość budzi miłość. Znać Boga to kochać Go; Jego charakter musi zostać ukazany w kontraście wobec charakteru szatana. Tego dzieła mogła dokonać tylko jedna Istota we wszechświecie. Jedynie Ten, który zna wysokość i głębokość miłości Bożej, jest w stanie to uczynić. Ponad ciemną noc świata musi wznieść się Słońce Sprawiedliwości „z uzdrowieniem w Jego skrzydłach” 1. (Ml 4,2)

Na ziemi panowała ciemność, ponieważ ludzie nie rozumieli Boga – dzieło Chrystusa polegało na objawieniu Prawdy o Bogu, jedynej Prawdy, która może uwolnić ludzi z niewoli grzechu, jedynej Prawdy, która może zmienić miłość do grzechu w miłość do Boga, dając tym samym ludziom moc potrzebną do całkowitego odrzucenia grzechu.

Szatan od samego początku swojego bunty robił wszystko, aby tę Prawdę ukryć. Szatan nadal to robi. Niektórzy chrześcijanie uważają, że wiedzą już tak dużo o Bogu i szatanie, że nie można ich oszukać. Jednak Biblia wyraźnie pokazuje, że nie mają racji. Dzisiaj, w czasach końca, większość chrześcijan nie zna Boga, jedynie wydaje im się, że Go znają.

“Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie. W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie (Mateusza 7:21‑23)

Ellen White napisała {Pragnienie Wieków}:

Lucyfer (…) przedstawił Boga w złym świetle, przypisując Mu pragnienie samowywyższenia. Swoje złe cechy próbował przypisać kochającemu Stworzycielowi. W ten sposób zwiódł aniołów. W ten sam sposób zwiódł także ludzi. Doprowadził ich do zwątpienia w Słowo Boga i nieufności wobec Jego dobroci. Ponieważ Bóg jest Bogiem sprawiedliwości i przeogromnego majestatu, szatan sprawił, że spoglądali na Niego jak na kogoś bezwzględnego i nieprzejednanego. W ten sposób doprowadził do tego, że ludzie przyłączyli się do rebelii przeciw Bogu, a nad światem zapanowała noc nieszczęść.

Szatan przedstawia Boże prawo miłości jako prawo samolubstwa i egoizmu. Twierdzi, że niemożliwe jest, aby ludzie byli posłuszni Jego zasadom. Winą za upadek naszych pierwszych rodziców oraz całe nieszczęście, jakie za sobą pociągnął, oskarżył on Stwórcę, prowadząc ludzi do spoglądania na Boga jako autora grzechu, cierpienia i śmierci. Jezus miał zdemaskować to zwiedzenie. Jako jeden z nas miał dać przykład posłuszeństwa. Dlatego przyjął na siebie naszą naturę i przeszedł przez nasze doświadczenia. „Pod każdym względem upodobnił się do braci” (Hbr 2,17)

Gdybyśmy mieli zmagać się z czymkolwiek, czego Jezus nie doświadczył, wówczas szatan przedstawiłby moc Bożą jako niewystarczającą dla nas. Tak więc Chrystus był doświadczony „we wszystkim, podobnie jak my” 2 (Hbr 4,15 BW)

Przetrwał każdą próbę, przez jaką musimy przechodzić. Nie korzystał na swój własny użytek z żadnej mocy, która i nam nie byłaby dana w obfitości. Jako człowiek stykał się z pokusą i przezwyciężał ją w mocy udzielanej Mu przez Boga. Mówi: „Jest moją radością, mój Boże, czynić Twoją wolę, a Prawo Twoje mieszka w moim wnętrzu” (Ps 40,9)

Czyniąc dobro i uzdrawiając wszystkich dotkniętych przez szatana, Jezus jasno przedstawił prawdziwy charakter Bożego prawa i naturę swojej służby. Jego życie świadczy o tym, że my także możemy być mu posłuszni.

[Jezus] wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej” (Filipian 2:7-8)

Gdyby Jezus cierpiał z powodu grzechów, które dosłownie zostały na Niego złożone, to cierpienie to trwało by cały czas, aż do śmierci na krzyżu. Jednak Ellen White, zgodnie z tym, co mówi Biblia, napisała, że gdy w ogrodzie Getsemane anioł wysłany z nieba pocieszył Chrystusa zapewnieniem miłości Ojca, „męka Chrystusa nie ustała, opuściło Go jednak przygnębienie i zniechęcenie”.

To tam Jezus przeżył największe męki duchowe, tak duże, że pocił się krwią. Po aresztowaniu nadal otaczały Go ciemności i szatan nadal robił wszystko, aby przekonać Chrystusa o tym, że jeżeli nie zrezygnuje ze swojej misji, to zostanie na zawsze oddzielony od Swojego Ojca. Jednak w ogrodzie Getsemane wiara Chrystusa została wzmocniona i do samego końca był posłuszny Bogu. Był posłuszny „aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej”.

Jego życie świadczy o tym, że my także możemy być mu [Bogu] posłuszni.

Chrystus całe swoje życie spędził w obecności Ojca. Nie możemy tego samego powiedzieć o sobie, jednak biblijne przykłady grzesznych ludzi, którzy dzięki pomocy Chrystusa zostali uznani za sprawiedliwych, powinny być dla nas najlepszym dowodem na to, że jest to możliwe. Przykład Chrystusa pokazuje nam, że człowiek może zachować posłuszeństwo Bogu nawet w najgorszych okolicznościach, kiedy człowiekowi wydaje się, że Bóg go porzucił. Dokładnie to Jezus czuł na krzyżu, kiedy powiedział:

Eli, Eli, lama sabachtani! Co znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? (Mateusza 27:46)

Jednak zaraz potem powiedział coś, co pokazuje, że nadal ufał Ojcu:

A Jezus, zawoławszy wielkim głosem, rzekł: Ojcze, w ręce twoje polecam ducha mego. I powiedziawszy to, skonał (Łukasza 23:46)

To nie grzechy były przyczyną cierpienia Jezusa, ale to, że wszystko dookoła Niego starało się Go przekonać, że Ojciec się od Niego odwrócił. Jezus znalazł się w takim położeniu, jakby naprawdę był największym grzesznikiem, jednak On nigdy nie zgrzeszył, ponieważ nie ciążył na nim żaden grzech. Grzech nie jest czymś, co można zdjąć z jednego człowieka i położyć na kimś innym. Kiedy Biblia lub Ellen White mówią coś o obciążeniu Jezusa naszymi grzechami, to nie chodzi o dosłowne, literalne przeniesienie na Jezusa wszystkich grzechów, ale o postawienie Go na miejscu największego grzesznika, aby odczuwał wszystkie konsekwencje grzechów, jednak bez popełniania tych grzechów. Chrystus był w takim położeniu, ponieważ Bóg Ojciec w świadomy sposób ukrył przed Swoim Synem swoją obecność. Tylko w taki sposób Bóg mógł dać najlepszy dowód na to, że miłość do Boga pozwala zachować posłuszeństwo Bogu nawet w obliczu groźby śmierci, i to drugiej śmierci, trwałego oddzielenia od Boga.

Jezus nigdy nie zgrzeszył, więc nie było powodu, dla którego mógłby zostać potraktowany tak, jak grzesznik.

I ten, kto uwalnia winnego, i ten, kto skazuje niewinnego, obaj są ohydą dla Pana (Księga Przysłów 17:15)

Czy Bóg może zrobić coś, co jest dla Niego ohydą?

Już nawet wymierzyć grzywnę niewinnemu nie jest rzeczą dobrą, a chłostać szlachetnych jest wbrew prawu (Księga Przysłów 17:26)

Czy Bóg może zrobić coś, co według Niego nie jest dobre, co jest wbrew prawu? Czy Bóg Ojciec mógł ukarać własnego Syna za grzechy, których Syn nie popełnił?

Popełniony grzech jest niejako przypisany do człowieka na zawsze, nic nie może zmienić faktu, że ten człowiek popełnił grzech. Nie ma takiej możliwości, aby można było powiedzieć, że taki człowiek nigdy nie popełnił grzechu.

1 Jana 1:10 „Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, kłamcę z niego robimy i nie ma w nas Słowa jego

Człowiek może za to odwrócić się od wszystkich swoich grzechów i zacząć żyć w doskonałej harmonii z Bożym Prawem, a Bóg może mu wybaczyć jego wszystkie wcześniej popełnione grzechy. Tym właśnie różni się ludzka sprawiedliwość od Bożej sprawiedliwości. Bóg uznaje za sprawiedliwych tych ludzi, którzy wprawdzie kiedyś grzeszyli, ale nastąpiła w nich zmiana, bardzo radykalna zmiana, i całkowicie odwrócili się od swoich grzechów. Ludzie uznają za sprawiedliwych tych, którzy nigdy nie złamali prawa. Ludzkie systemy sprawiedliwości nastawione są na karanie tych, którzy złamali prawo. Bóg nie jest zainteresowany karaniem i rozliczaniem naszej przeszłości, ale tym, abyśmy porzucili grzeszne życie. Śmierć z powodu grzechów nie jest karą, ale nieuchronną konsekwencją grzechów, o ile grzesznik nie przestanie grzeszyć.

Ile razy Jezus mówił do różnych ludzi: „Idź i nie grzesz więcej”?

Jana 5:14 „Później spotkał go Jezus w świątyni i rzekł do niego: Oto wyzdrowiałeś; już nigdy nie grzesz, aby ci się coś gorszego nie stało

Jana 8:11 „Wtedy rzekł Jezus: I Ja cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz

Jezus nie tylko mówi nam „Idź i nie grzesz więcej”. On daje nam przykład, że takie życie bez grzechu jest możliwe. On daje nam też moc do takiego życia.

Jako Syn Człowieczy dał nam przykład posłuszeństwa, jako Syn Boży daje nam moc do posłuszeństwa” (EGW, Pragnienie Wieków)

Co według Boga jest ważne, aby ukarać grzesznika lub ewentualnie kogoś w zastępstwie grzesznika, czy też raczej to, aby grzesznik stał się nowym człowiekiem, który nigdy więcej nie będzie chciał grzeszyć?

Ezechiela 18:23 „Czy rzeczywiście mam upodobanie w śmierci bezbożnego - mówi Wszechmocny Pan - a nie raczej w tym, by się odwrócił od swoich dróg i żył?

Jezus od początku wiedział co się z nim stanie, wiedział też o tym jako człowiek. Trzy razy mówił swoim uczniom o swojej śmierci i zmartwychwstaniu. Jednak dopiero w ogrodzie Getsemane zaczął czuć czym są konsekwencje grzechu. Jezus przestał czuć obecność Ojca, i co więcej, nie widział nawet najmniejszego znaku wskazującego na obecności Boga. Jedyne co Mu mówiło o tym że Ojciec Go nie porzucił, była Jego wiara, zbudowana na miłości do Ojca. Ogarnęła Go taka ciemność, którą w przyszłości odczuje 144 tysiące wiernych Bogu. Oni także nie będą czuć obecności Boga. Im także pozostanie tylko wiara w to, że Bóg ich nie odrzucił.

W ludzkich systemach sprawiedliwości za sprawiedliwych uważani są ci, którzy nigdy nie złamali prawa. Ludzkie systemy sprawiedliwości nastawione są na karanie tych, którzy złamali prawo. Ludzkie systemy sprawiedliwości stosują różne kary dla tych, którzy nie przestrzegają prawa. Najbardziej surową karą jest kara śmierci.

Ciekawe jest to, że w wielu krajach uznano karę śmierci za zbyt surową i obowiązujące w tych krajach prawo nie daje możliwości ukarania kogoś śmiercią. Jednak Bóg mówi coś innego. Po pierwsze śmierć z powodu grzechów nie jest przedstawiona w Biblii jako kara za grzechy, ale jako konsekwencja grzechów.

Rzymian 6:23 „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć

Po drugie, śmierć jest jedyna konsekwencją jaka spotyka człowieka z powodu popełnionych przez niego grzechów.

Jest to przeciwieństwo tego, co mówią ludzkie systemy sprawiedliwości. We wszystkich ludzkich systemach używane są różnego rodzaju kary, jednak coraz częściej potępia się karanie śmiercią. Bóg mówi o śmierci jako jedynej konsekwencji grzechów, ale nie nazywa tej śmierci karą.

To co stało się z karą śmierci jest przykładem tego, w jaki sposób szatan oszukuje ludzi. Pogląd o surowości kary śmierci powoduje, że wielu ludzi patrzy na Boga jako surowego sędziego, który za grzechy karze ludzi śmiercią, nie uznając lżejszych kar. Tymczasem prawda jest taka, że śmierć nie jest karą, a zapłatą za grzechy, a po drugie, śmierć jest jedyną drogą prowadzącą do wiecznego życia. Możliwość wiecznego życia dostępna jest tylko dla tych, którzy narodzili się na nowo.

Odpowiadając Jezus, rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego (…) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego (Jana 3:3.5)

Aby narodzić się na nowo człowiek musi umrzeć dla poprzedniego życia.

Albowiem ja przez zakon umarłem zakonowi, abym żył Bogu (Galacjan 2:19)

A w co wierzy dzisiaj wielu chrześcijan? W to, że Chrystus zmarł za nich i w związku z tym nie muszą już umierać. Ten pogląd umacnia tylko naszą niechęć do śmierci, w tym także do tej śmierci, która jest dla nas jedynym sposobem na odzyskanie prawdziwej wolności, wolności od grzechu.

Mówił więc Jezus do Żydów, którzy uwierzyli w Niego: Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie  i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi (Jana 8:31-32)

Prawdą jest to, że Chrystus zmarł po to, abyśmy my mogli żyć. Jednak możliwość życia wiecznego nie została nam dana, ponieważ Chrystus został ukarany za nasze grzechy. Swoją śmiercią Chrystus dał największy możliwy dowód tego, jak bardzo kocha wszystkich ludzi. Kocha nas tak bardzo, że gotów był umrzeć drugą śmiercią, aby tylko dać nam szansę na zbawienie. Moc przywiązania człowieka do grzechu może zostać złamana tylko mocą miłości do Boga. Aby człowiek pokochał Boga, musi poznać Go tak, aby powstało w nim pragnienie życia z Bogiem. Takie pragnienie, jakie czasem rodzi się w mężczyźnie, kiedy poznaje kobietę i nie wyobraża sobie życia bez niej.

A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś (Jana 17:3).

Dla takiej miłości nie ma rzeczy niemożliwych. Człowiek, który kocha taką miłością, jest gotów poświęcić wszystko dla tej miłości, nawet swoje życie. Dokładnie tak, jak Chrystus zrobił to na krzyżu.

 

_______

Wszystkie nieopisane cytaty pochodzą z książki Ellen White "Pragnienie Wieków"