piątek, 22 grudnia 2023

Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Estera i Mordochaj

Felieton do Szkoły Sobotniej na 23 grudnia 2023

Główna myśl: Bóg zawsze działa i może osiągnąć swoje cele nawet mimo bałaganu w naszym życiu.

Kiedy nasza religia nie jest mile widziana, czy lepiej jest ją ukryć, czy też otwarcie stanąć w obronie prawdy i pozwolić, aby to co ma się wydarzyć miało miejsce?

Jest to bardzo trudne pytanie i trzeba za każdym razem spojrzeć na aspekt kontekstowy danej sprawy. Zarówno Daniel i jego przyjaciele, jak i Estera znaleźli się w obcym kraju, który nie był szczególnie przychylny dla żydowskiej religii. Daniel bardzo wyraźnie przedstawi swoją wiarę a także swoje religijne zwyczaje. Estera tego nie zrobiła. Co ciekawe w księdze Estery nie ma najmniejszej wzmianki o Bogu ani nawet o modlitwie.

Kiedy przyjaciele Daniela zostali skonfrontowani z problemem oddawania czci, nie zawahali się stać, gdy wszyscy w około klękali. Nie próbowali zmieniać scenariusza! Z drugiej strony mamy Esterę, która utrzymywała w tajemnicy swoją religijną i etniczną tożsamość. Jednak Bóg potrafił w obu przypadkach zrealizować swoją wolę. Być może nie ma więc właściwej odpowiedzi na pytanie, jaka postawa jest najlepsza. Wydaje się, że w obu przypadkach modlitwa oraz wyczekiwanie na prowadzenie Ducha posiadają kluczowe znaczenie.

- Jak można zinterpretować tę wyraźną różnicę? Czy jedna metoda jest lepsza od drugiej? Kogo powinniśmy naśladować — Daniela czy Esterę?

- Jakie wyzwania stają przed nami, gdy próbujemy wyznawać naszą religię, w kulturze która nas otacza?

- Czy kultura, w której żyjesz wspiera lub czy jest wrogo nastawiona do wierzących ludzi? Wydaje mi się, że świat, w którym żyjemy jest coraz bardziej antagonistyczny i coraz trudniej jest zajmować w życiu stanowiska, które wydają się być biblijne.

Estera nie tylko utrzymywała w tajemnicy swoją tożsamość, ale także nie miała skrupułów, aby wziąć udział w niemoralnym (z naszego punktu widzenia) konkursie na królową. Po roku przygotowań przeżywa noc z królem i udaje jej się zadowolić króla bardziej niż którakolwiek inna młoda dziewica biorąca udział w konkursie.

Historia Estery jest dla nas wyzwaniem, zwłaszcza że jak wspomniałem, jest to jedyna księga w Biblii, w której nie zostało wspomniane imię Boga. W jaki sposób można scharakteryzować religijność Estery? Za jej pośrednictwem naród żydowski został opatrznościowo wybawiony. Możemy dostrzec w tej narracji Bożą działalność.

- Czy Estera jest dla nas dobrym przykładem? Czy miała wybór w tej sprawie? Czy mogła odmówić? Czy mogła powiedzieć Nie!”?

W Septuagincie (jeden z pierwszych przekładów tekstu Starego Testamentu na język grecki) księga Estery jest znacznie dłuższa niż oryginalna wersja hebrajska i zawiera sześć obszernych dodatków. Materiał, który został dodany obejmuje długie modlitwy, wzmianki o Bogu oraz opisuje niechęć Estery do współżycia z nieobrzezanym królem. (Dodatek C:12-30)

- Dlaczego twoim zdaniem żydowscy „tłumacze” dodali ten religijny materiał? Czy robimy to samo, gdy opowiadamy tę historię naszym dzieciom?

- Czy twoim zdaniem Estera była osobą religijna i ten element został po prostu pominięty w tekście? Jakie cechy, które posiadała Estera możemy naśladować w naszym życiu?Jaka jest twoim zdaniem podstawowa lekcja wynikająca z historii Estery?

W niektórych częściach świata otwarte wyznawanie wiary w Jezusa może prowadzić do więzienia, tortur a nawet śmierci.

- Czy w takiej sytuacji najlepiej jest ukrywać swoją wiarę, czy też są to właśnie takie okoliczności, w których powinniśmy otwarcie wyznać Jezusa i zaufać, że taka jest wola Boża?

- W Dn 3 na równinie Dura trzej przyjaciele Daniela nie ukrywali swojego oddania Panu i Bóg dokonał wielkiego wybawienia. Co by się stało, gdyby Estera zrobiła to samo?

Historia Estery jest w równym stopniu historią Mordochaja, który przez większą część księgi jest raczej centralną postacią. To on odkrył spisek przeciwko królowi i został za to nagrodzony. Co ciekawe, opatrzność Boża wykracza poza ich wiedzę o tym, w jaki sposób Bóg posługuje się nimi jako swoimi narzędziami. Mordochaj w pewnym momencie mówi do Estery „Może właśnie z tego powodu dostałaś się na dwór króla perskiego. Może właśnie w taki sposób działa Opatrzność i dopiero teraz możemy to dostrzec?” Jest to dobry przykład, aby zrozumieć, że Boża opatrzność działa nawet wtedy, gdy nie jesteśmy tego świadomi. Pomimo różnych problemów i zawiłości w historii Estery wyraźnie widać, że Bóg działał, mimo że w tej księdze nie ma o nim żadnej wzmianki.

Centralnym tematem księgi Estery jest konflikt pomiędzy Mordochajem z plemienia Benjamina i Hamanem, potomkiem Agaga.

- Czy po krótkim przeglądzie historii Izraela potrafisz zrozumieć, dlaczego ci dwaj mężczyźni, biorąc pod uwagę historię ich rodzin, byli tak zaciekłymi przeciwnikami?

- W jakim stopniu nasze niezadowolenie z życia wynika z niezdolności do wybaczenia i zapomnienia niesprawiedliwości z przeszłości?

Historia przedstawiona w księdze Estery jest skomplikowana i po jej lekturze rodzi się wiele pytań. Często nawet pomijamy ostatnią część księgi, w które zostało opisane bardzo brutalne i mściwe zakończenie tej historii. Jako chrześcijanie widzimy jednak w tej księdze działanie Boga, który czasami działa w cieniu i pomimo bałaganu w naszym życiu.

Zanim zakończymy nasze studia na temat misji w tym kwartale, warto porozmawiać na temat tzw. „misji cieni”. Słyszałem kiedyś wypowiedź pewnego „psychologa-doradcy”. (Niestety nie znam dobrego polskiego terminu dla „life coach”. Jeżeli ktoś ma pomysł na polski odpowiednik tego terminu, będę bardzo wdzięczny!) Otóż w czasie pewnej sesji coachingowej powiedział on „Uważaj na swoją misję cieni!” Brzmi to dość tajemniczo – nieprawdaż? Co to jest „misja cieni”? W swojej książce „Overcoming Your Shadow Mission” (Pokonanie misji cieni), John Ortberg mówi, że misja cieni to coś, co wygląda i sprawia wrażenie prawdziwej misji, ale w rzeczywistości jest oszustwem. Misja cieni to autentyczna misja, która została wykolejona, często w niezauważalny sposób. Misja cieni jest kusząca między innymi dlatego, że zwykle jest bardzo blisko powiązana z naszymi talentami i zainteresowaniami i bardzo łatwo jest pomieszać pojęcia. Ortberg mówi, „To nie jest odchylenie o 180 stopni; tylko o 10 stopni od normy.”

Twoja misja cieni to twoje powołanie, które zostało „uprowadzone” przez twoje ego lub przez rany, które ktoś zadał ci w przeszłości. Waszti miała odwagę rzucić wyzwanie misji cieni Achaszwerosza, a Mordochaj rzucił wyzwanie misji cieni Hamana i Estery.

Jaka jest twoja misja cieni? Jak ją rozpoznać? Oto kilka wskazówek jak ją rozpoznać w naszym życiu:

Misja cieni wyczerpuje, podczas gdy prawdziwa misja dodaje energii.

Misja cieni wynika z poczucia winy lub niepewności, podczas gdy prawdziwa misja wypływa z wolności i miłości.

Misja cieni jest na temat ciebie, podczas gdy prawdziwa misja dotyczy ciebie, ale obejmuje także Boga i innych.

Misja cieni prowadzi do urazy, podczas gdy prawdziwa misja pozwala ci służyć bez względu na reakcję drugiej strony.

Misja cieni sprawia, że czujesz się bardziej oddalony od Boga (nawet jeśli starasz się zdobyć jego aprobatę), podczas gdy prawdziwa misja przybliża cię do Niego

W misji cieni przede wszystkim nie ma radości, podczas gdy prawdziwa misja prowadzi do radości, nawet jeśli misja jest bardzo trudna.

Co zrobisz, jeśli odkryjesz, że w swoim życiu realizujesz misję cieni?

F.F. Bruce, profesor biblistyki na uniwersytecie w Manchester powiedział, „Raz za razem z wielu stron przychodziła do Jezusa pokusa, aby wybrać mniej kosztowną drogę wypełnienia swojej misji niż droga cierpienia i śmierci. Ale On się temu sprzeciwiał.” Jezus wielokrotnie stawał przed pokusą bycia Mesjaszem bez doświadczenia głodu, bólu czy sprzeciwu. Dobrym przykładem jest Jn 12,20-28. Do samego końca sprzeciwiał się misji cieni polegającej w jego przypadku na niesieniu korony bez krzyża.

Kim jest Mordechaj w Twoim życiu? Kto kocha cię na tyle, by postawić ci wyzwanie, gdy próbujesz zadowolić się swoją misją cieni?

Czasami mówimy, „Tak się po prostu złożyło, że …” Obecność Boga w księdze Estery, jak również w naszym życiu, bardzo często nie jest jednoznaczna. W większości przypadków doświadczamy Bożej obecności w sposób pośredni poprzez przypadkowe zbiegi okoliczności, a nie poprzez wyraźne cuda czy bezpośrednią komunikację.

Podobnie jak w Księdze Estery, Bóg nadal działa, zarówno dla Ciebie jak i dla szerszego kręgu odbiorców. Ponieważ Bóg działa na naszą korzyść nie możemy pozwolić, aby oszukać się misji cieni! Z perspektywy czasu, gdzie w swoim życiu widzisz działanie Boga? Nasze życie oraz nasza misja bardzo często są częścią znacznie większej misji, która toczy się za kulisami. Potrzebujemy szerszej perspektywy, aby zobaczyć to, co robi Bóg.



DO PRZEMYŚLENIA

Autor lekcji stwierdził “W szczególny sposób historia [Estery] ukazuje jak lud Boży nawet w obcym środowisku może wydawać świadectwo o prawdzie.”



Czego możemy się nauczyć z biblijnych historii na temat wyzwań stojących przed ludem Bożym, który żyje w obcej kulturze (Dn 1,1–12; 3,1–12; 6,1–9)? W jaki sposób zdecydować, gdzie położyć linię demarkacyjną?



Dlaczego Morodchaj nakazał Esterze nie ujawniać swojej narodowości i wiary? Czy są takie sytuacje w których rozsądnie byłoby nie ujawniać otwarcie swojej wiary? Czy twoim zdaniem jest to największy dylemat etyczny tej księgi?



Według autora lekcji, powodem, dla którego Mordochaj nie oddał pokłonu Hamanowi, było przekonanie, że oddawanie pokłonu jakiejś osobie jest grzechem, podobnym do bałwochwalstwa. W ten sposób Mordochaj stał się „wiernym świadkiem” oraz bohaterem, który (z pomocą Estery) zbawił naród (Est 3,4). Przyczyną prześladowań Żydów w Persji (Est 3,8) był fakt, że byli oni inni od pozostałych ludzi w Imperium. Jest to bardzo interesująca zbieżność z narracją przedstawioną w Ap 13. Czy można wymienić jeszcze inne powody, dla których Mordochaj nie chciał się pokłonić (Rdz 18,2; 48,12; 50,18; 39:10)?



To właśnie Mordochaj wypowiedział słynne słowa: Kto wie, czy godności królewskiej nie osiągnęłaś właśnie na taki czas, jak obecny?

W jaki sposób czytamy księgę Estery po Holocauście? Czy prześladowany może stać się prześladowcą? W jaki sposób zmieniające się okoliczności mają wpływ na problemy etyczne z którymi się zmagamy? Z jakimi wyzwaniami musimy się zmierzyć w XXI wieku, z którymi nie musieli mierzyć się pionierzy ruchu adwentowego czy Estera?































Przygotował Jan Pollok

piątek, 15 grudnia 2023

Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Misja wśród tych, którzy nie słyszeli ewangelii (cz. 2)

Felieton do Szkoły Sobotniej na 16 grudnia 2023

Główna myśl: Wiarę można znaleźć u ludzi, u których nie spodziewalibyśmy się że ją posiadają oraz w miejscach w których byśmy jej nie oczekiwali. Dlatego nie bój się miasta oraz ludzi, którzy tam mieszkają.

Kiedy niebezpieczeństwo jest większe — gdy odizolujemy się od ludzi, którzy nie są naśladowcami Jezusa ze względu na ich potencjalny negatywny wpływ, lub wtedy, gdy za bardzo się z nimi zwiążemy i sami sprowadzimy się na manowce?

Myślę, że zależy to od osoby i miejsca, w którym przebywa dana osoba. Jeżeli ktoś wychowywał się w chrześcijańskim domu, w środowisku, w którym pielęgnowane są chrześcijańskie standardy to jego dojrzałość i głębia zapewnią mu stabilną pozycję w sytuacji, gdy znajdzie się w innej kulturze. W takiej sytuacji obce środowisko nie będzie miało na niego negatywnego wpływu. Jednak, kiedy ktoś jest podatna na obcy wpływ i „płynie z prądem” to przebywanie w obcym środowisku może być dla takiej osoby wyzwaniem.

Ciekawym przykładem jest apostoł Paweł. Na drodze do Damaszku przeżywa nawrócenie. Następnie, jak mówi o tym w liście do Galatów, przez trzy lata przebywał w Arabii a potem w okolice Syrii i Cylicji. Niestety nie wiemy co tam robił. Czy wykonywał pracę ewangelizacyjną? A może rewidował swoją teologię, czy formułował nowe doświadczenie. Czy było to czas poznawania tego Jezusa, którego wcześniej nie znał? Jest to dobry przykład z Biblii, który pokazuje nam, że Paweł z pewnością nie poszedł od razu, aby głosić Jezusa. W Arabii przebywał około 3 lat. Co to znaczy? Był to czas na przygotowanie się do misji. Przykład Pawła przekonuje mnie, że jest czas i miejsce, w którym trzeba przygotować się do misji.

Wróćmy jednak do tematu, który zaproponowali autorzy naszej Lekcji. Autor lekcji Szkoły Sabatowej zwrócił uwagę na potrzebę nawiązywania kontaktów z ludźmi pochodzącymi z innych kultur i religii. Jednak w 1Krl 11,4 możemy zauważyć potencjalne niebezpieczeństwo. Król Salomon poślubił setki kobiet, z których wiele pochodziło z różnych krajów i religii. W rezultacie „żony zwróciły jego serce ku obcym bogom”.

W jaki sposób poradzić sobie z napięciem jakie istnieje pomiędzy nawiązywaniem kontaktów z ludźmi należącymi do różnych wyznań i równocześnie ochranianiem się przed negatywnym wpływem ich fałszywych bogów?

Czy poślubienie osoby wyznającej inną religię jest zawsze złe, czy też zdarzają się przypadki, gdy takie małżeństwo ma rzeczywiście charakter misyjny?

Ten temat bardzo często pojawia się w różnych dyskusjach w środowiskach religijnych. Religia jest tak głęboko zakorzeniona w ludzkim doświadczeniu, że posiada ogromny wpływ na życie. Osobiście uważam, że nie jest korzystne poślubianie osoby, której przekonania religijne i oraz religijne praktyki znacznie różnią się od twoich. Taki związek zabiera coś z życia i małżeństwa co w przeciwnym razie powinno tam być. Nie sądzę, że poślubienie osoby wyznającej inną religię jest moralnie złe. Ale myślę, że w ten sposób stwarzamy sobie ogromne trudności.

Co jest bardziej prawdopodobne w większości małżeństw mieszanych: że wierzący małżonek zdobędzie niewierzącego partnera, czy też niewierzący małżonek sprowadzi wierzącego na manowce? Dlaczego?

Dlaczego adwentystyczni wyznawcy zdecydowali skupić uwagę na niebezpieczeństwach związanych z życiem w mieście, a nie na potrzebach miast i możliwościach świadczenia w nich?

Zwróciliśmy wcześniej uwagę na fakt, że większość ludzi na świecie żyje w miastach. Ci z nas, którzy wychowali się w kościele adwentystów, prawdopodobnie znają słynne ostrzeżenia Ellen White dotyczące życia w mieście. Co ciekawe, te nieliczne wypowiedzi na temat niebezpieczeństw związanych z życiem w miastach zostały szeroko opublikowane w różnych kompilacjach, co sprawia wrażenie, jakoby Ellen White uważała, że osoby wierzące powinny unikać życia w miastach. Jednakże w kontekście całego jej literackiego dorobku można stwierdzić, że w rzeczywistości kładła znacznie większy nacisk na potrzebę pracy na rzecz mieszkańców miast!

Jakie zagrożenia wiążą się z pracą w mieście? Jakie niebezpieczeństwa wiążą się z życiem w obszarach wiejskich?

Na podstawie fragmentów z Sdz 3,1-6, 1Krl 5,1-12 oraz 1Krl 11,1-6 można łatwo postawić tezę, że Bóg nie chciał, aby Izraelici mieli jakiekolwiek kontakty z mieszkańcami Tyru i Sydonu. „Jednak mimo przykładów z historii pogaństwa i bałwochwalstwa oraz negatywnego wpływu tej kultury na wybrany naród, Jezus zaprowadził swoich uczniów do tych miejsc. W ten sposób zapoznał ich z międzykulturową misją i skonfrontował ich uprzedzenia oraz bigoterię po to, aby pokazać swoim naśladowcom na czym polega całościowa misja we wszystkich kulturach i narodowościach.” Jakie wnioski możemy wyciągnąć z misji którą prowadził Jezus w pogańskim środowisku?

W Mt 15 oraz Mk 7 znajduje fascynująca historia spotkania Jezusa z kananejską kobietą, która miała córkę opętaną przez demona.

Dlaczego Jezus zabrał swoich uczniów w okolice Tyru i Sydonu (Mt 4,25, por. Jr 29,4-11)? Na czym polega różnica w sposobie przedstawienia kobiety przez Mateusza (15,22–28) i Marka (7,24–30)? Dlaczego uwzględnienie odbiorców jest niezbędnym czynnikiem w dotarciu do nich?

Czy Jezus może uzdrowić tylko taką osobę, która uzna, że jest On Boskim Mesjaszem?

W swojej desperacji kobieta z Syrofenicji przekroczyła granice etniczności, płci oraz religii, które za jej czasów nie były przekraczane. Jednak Jezus nie zareagował ani jednym słowem. Córka tej kobiety cierpiała, była „okrutnie dręczona przez demona” dlatego jej matka z pokorą i szacunkiem zwróciła się do Jezusa z prośbą o pomoc. Jezus zachowywał się tak, jakby jej nie słyszał. Zareagował pozornym milczeniem, obojętnością i odrzuceniem. Co ciekawe Mateusz tego nie ukrywał, wręcz przeciwnie, świadomie zwrócił uwagę czytelników na takie zachowanie Jezusa. Czego możemy się z tego nauczyć?

W pierwszych wiekach chrześcijaństwa, egzorcyzmy były regularną częścią przygotowania do chrztu. Czy oznaczało to złe rozłożenie akcentów w rytuale chrztu? Czy nękanie przez demony jest dzisiaj problemem? Dlaczego wydaje się, że w większości ignorujemy to dzisiaj w naszej ewangelizacji, przynajmniej w świecie zachodnim?

Jezus powiedział, że kobieta kananejska miał „wielką wiarę” (Mt 15,28). Takie stwierdzenie podważyło poglądy Żydów, którzy nigdy nie spodziewali się, że osoba pochodząca z pogańskiej kultury może zostać pochwalona za wielką wiarę. Jakie są nasze poglądy w tej sprawie?

Jezus pochwalił wiarę tej kobiety (Mt 15,28), podobnie jak zwrócił uwagę na innych pogan, którzy wyrazili swoją wiarę (np. uzdrowienie sługi setnika 8,10-13). Czy można dzisiaj znaleźć wiarę w nieoczekiwanych miejscach?

Czy kiedykolwiek odkryłeś/łaś „wielką wiarą” u osoby z innego środowiska – być może kogoś z innej kultury lub z innej tradycji religijnej?

Uczniowie powiedzieli do Jezusa: „Odpraw ją!” W jaki sposób taka postawa jest podobna do postawy Piotra z Dz 10,9-35 (historia Korneliusza)? W jaki sposób Duch Święty może pomóc przezwyciężyć nasze uprzedzenia i doktrynalne postawy, aby misja Boga została ostatecznie wypełniona?

W Dz 10,34-35 Piotr oświadczył, że Bóg „nie ma względu na osobę”, nawet jeśli pochodzi ona z innego „narodu”.

Czy to oznacza, że każdy ma równy dostęp do zbawienia?

Jeśli tak, dlaczego potrzebujemy misjonarzy?

W naszej lekcji została umieszczona wypowiedź Ellen White: „Bóg ma klejnoty we wszystkich kościołach i nie do nas należy radykalne potępianie świata religijnego …” (The Advent Review i Sabbath Herald, 17 stycznia 1893). Czy wzięliśmy pod uwagę tę radę?

Robert Putnam, amerykański politolog specjalizujący się w polityce porównawczej twierdzi, że socjolodzy rozróżniają dwa rodzaje połączeń międzyludzkich: tworzenie więzi oraz budowanie mostów. Tworzenie więzi pojawia się wtedy gdy ludzie, którzy postrzegają siebie jako podobnych, rozwijają głębsze relacje. Z kolei „budowanie mostów” ma miejsce wtedy gdy próbujemy nawiązać relacje z osobami oddzielonymi od siebie. Działania związane z tworzeniem więzi zwykle obejmują osoby z tej samej grupy etnicznej lub statusu ekonomicznego. Natomiast budowanie mostów z definicji jest skierowane na zewnątrz i obejmuje ludzi należących do różnych grup społecznych.

Jezus nazywa „odłączenie się” grzechem, chociaż często uchodzi ono za cnotę, szczególnie w kręgach religijnych. W czasach Jezusa ludzie religijni wierzyli, że istotą duchowej dojrzałości jest odseparowanie się od grzesznych ludzi. Jezus, który był bezgrzeszny i niewinny, nie unikał ludzi którzy byli eliminowani ze wspólnoty wiary. Akceptując ludzi, którzy byli eliminowani ze społeczenstwa, Jezus zwracał uwagę na grzeszność osób i systemów, które powodowały separację. W jaki sposób możemy być prawdziwymi naśladowcami Jezusa i równocześnie angażować się w działalność, która ma na celu „budowanie mostów” w relacjach międzyludzkich?

Często strach, duma, ignorancja lub chęć poczucia, że jest się kimś lepszym jest powodem wykluczania lub separowania się od ludzi. Jak możemy nauczyć się rozpoznawać istnienie tych problemów? Jakie działania możemy podjąć, aby tworzyć bardziej inkluzyjne społeczeństwo? Gdzie możemy dzisiaj zobaczyć działanie Boga w docieraniu do ludzi, którzy nigdy nie słyszeli ewangelii?





DO PRZEMYŚLENIA



Istnieją dwa sposoby rozwiązywania problemów w relacjach międzyludzkich. Są to: atak lub wycofanie. Oba sposoby były stosowane przez lud Boży w Starym Testamencie. W jaki sposób Jezus kształtował zrozumienie woli Bożej przez uczniów w tym względzie?



Czego możemy się nauczyć od Jezusa na temat zakresu Jego misji w początkowej fazie Jego działalności (Mt 4,23-25; 9,35-38)? Które regiony zostały uwzględnione, a pominięte? Jaka informacja na temat Boga jest zawarta w stwierdzeniu, że Jezus, „widząc lud, użalił się nad nim”? Jakie wnioski można wyciągnąć na tej podstawie?



W części na środę, autor Lekcji Szkoły Sobotniej napisał: „Duch Święty może nam pomóc pokonać nasze uprzedzenia i błędne myślenie, abyśmy mogli prowadzić naszą misję w miastach”. W jaki sposób może tego dokonać? Czy jest do tego potrzebny cud, czy też możemy coś zrobić, aby przezwyciężyć uprzedzenia, jakie być może mamy w stosunku do innych ludzi?









































Przygotował Jan Pollok

piątek, 8 grudnia 2023

Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Misja wśród tych, którzy nie słyszeli ewangelii (cz. 1)

Felieton do Szkoły Sobotniej na 9 grudnia 2023

Główna myśl: Treść i sposób, w jaki przekazujemy ewangelię, muszą być dopasowane do okoliczności, w których ewangelia jest zwiastowana. Musimy bardzo starannie słuchać, zanim będziemy mogli dobrze mówić.

Jakie idole/bożki są dzisiaj najczęściej czczone?

Czasami myślimy o bałwochwalstwie jako o czymś, co miało miejsce w odległej przeszłości lub być może w innych częściach świata, gdzie ludzie kłaniają się lub modlą do obrazów lub posągów. Czy tak jest naprawdę? Czy istnieją bożki, które są dzisiaj powszechnie czczone w naszej kulturze?

Przede wszystkim musimy zwrócić uwagę, że w zeświecczonej kulturze, oddawanie czci, czyli nabożeństwo zostało prawie całkowicie wyeliminowane z codziennego życia. Idea oddawania czci nie jest już centralną częścią życia. Kiedy przestają wierzyć w Boga, nie chcą przyznać, że nie wierzą w nic i zaczynają wierzyć we wszystko. Swój czas i uwagę poświęcają innym rzeczom. Nie sądzę jednak, że czczą je w taki sposób, w jaki myślimy o nabożeństwie w kategoriach chrześcijańskich.

Możemy wskazać wielu współczesnych „bożków”. Na przykład drużyny sportowe, gwiazdy sportu lub kina, bogactwo, status polityczny, bycie znanym w swojej społeczności, kariera, hazard, kolekcje - ludzie czczą swoje kolekcje. Władza – pragnienie władzy. Jednym z największych idoli – którego granice trudno jest określić – jest przyjemność. Ludzie w naszej kulturze czczą przyjemność i szukają tego, co sprawia, że odczuwają komfort i czują się szczęśliwi. Numerem jeden na mojej liście jest prawdopodobnie egoizm – uwielbianie samego siebie. Wielu współczesnych psychologów uważa, że każdy z nas ma w sobie to nieskazitelne „ja”, które powinien szanować. Twierdzą oni, że w ten sposób stajemy się autentyczni. Myślę, że jest to forma bałwochwalstwa.

W tym tygodniu zajmowaliśmy się tematem misji wśród ludzi, którzy nie słyszeli ewangelii. Pozostawmy więc na boku sprawę bałwochwalstwa i pomyślmy co w kontekście misji chrześcijańskiej oznacza bycie człowiekiem świeckim? Kiedyś na określenie człowieka świeckiego używano słowa poganin. Czy chrześcijanin niebędący adwentystą jest człowiekiem świeckim?

W przybliżeniu około 25% ludności świata nigdy nie słyszało ewangelii. Tylko około 4% misjonarzy pracuje wśród tych, którzy nie słyszeli ewangelii. W kontekście Rz 1,20 „Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę,” czy rzeczywiście można powiedzieć, że są ludzie, którzy nigdy nie słyszeli ewangelii? Niektórzy chrześcijanie uważają, że ponieważ mamy internet i media oznacza to, że wszyscy ludzie słyszeli dobrą nowinę. Prawda jest jednak taka, że setki milionów ludzi a może nawet więcej niż miliard nigdy nie miało możliwości usłyszeć prawdy o Jezusie. W tej materii jest jeszcze wiele pracy do wykonania.

W Dz 17 czytamy o misji Pawła w Tesalonice, Berei i Atenach. Czy Paweł stosował tę samą strategię w każdym z tych miejsc? Dlaczego tak, lub dlaczego nie?

Co jest bardziej niebezpieczne dla sprawy Chrystusa — ludzie, którzy polegają na własnym rozumowaniu i swoim intelekcie czy ludzie którzy polegają na swoich bożkach?

W jaki sposób Paweł rozmawiał ze stoickimi i epikurejskimi filozofami w Atenach?

Dz 17,16-17.21 Jak Paweł mógł się czuć w Atenach, mieście słynącym z analitycznego myślenia, wolności intelektualnej, demokracji i humanizmu; filozofii i wykształcenia, kultury i mitów, ale także niemoralności i pogaństwa? Paweł – podobnie jak całe chrześcijaństwo – stanął w obliczu nowej sytuacji historycznej. Co powinien zrobić? W jaki sposób zachowaliby się w tej sytuacji jego starotestamentowi bohaterowie? Jak zareagowałby Jozue, Gedeon i Eliasz?

Dz 17,18-21 Paweł zostaje zabrany na Areopag do części miasta, gdzie rozstrzygano sprawy prawne i religijne. Nie wydaje się, aby Paweł miał wytoczony jakiś proces prawny, chociaż z pewnością odczuwał presję ze strony grupy filozofów epikurejskich i stoickich: „Cóż to chce powiedzieć ten bajarz?” Mimo tego zapewnili mu i jego „nowej doktrynie” sprawiedliwe wysłuchanie. Czego uczy nas to na temat działania Ducha Świętego wokół nas?

Warto zauważyć, że Paweł został zaproszony do przemówienia na Areopagu. Czy w obszarach, gdzie Chrystus nie jest znany, powinniśmy naśladować przykład Pawła i czekać na prezentację ewangelii, aż zostaniemy o to poproszeni, czy też powinniśmy zacząć głosić niezależnie od tego, czy jesteśmy zaproszeni, czy nie?

Dz 17,16.22 Warto zwrócić uwagę, w jaki sposób Paweł potrafił zamienić swoją frustrację w komplement! („Czekając na nich w Atenach, obruszał się Paweł w duchu swoim na widok miasta oddanego bałwochwalstwu. … Paweł, stanąwszy pośrodku Areopagu, rzekł: Mężowie ateńscy! Widzę, że pod każdym względem jesteście ludźmi nadzwyczaj pobożnymi.) Wymaga to dojrzałości od danej osoby, która potrafi być konstruktywna, pomimo emocjonalnego oburzenia. „Ołtarz nieznanego boga” pozwolił Pawłowi mówić o swoim Bogu w tak naturalny sposób, że mógł już w trzecim zdaniu przedstawić Boga! Dzięki temu skutecznie komunikował się ze swoimi słuchaczami.

Paweł zaczyna od komplementowania Ateńczyków. Jakie elementy kultury spoza kręgu chrześcijańskiego można szczerze docenić?

Dz 17,23-29 W jaki sposób Paweł przedstawił Ateńczykom nowego Boga? Ile razy Paweł Zacytował Pismo Święte w swoim przemówieniu? To prawda, że jego przemówienie jest przesiąknięte koncepcjami biblijnymi, ale ani razu nie zacytował bezpośrednio Pisma Świętego! Nie powołał się na żadne cytaty z Mojżesza, proroków ani nie wykorzystał żadnych terminów hebrajskich. Paweł opowiedział filozofom greckim o najwyższym Bogu w sposób przemawiający do ich wiedzy, zrozumienia i wyobraźni.

Paweł udowodnił, że zna ich wierzenia. Na przykład nie unikał przyglądania się bożkom w mieście – „przyglądałem się waszym świętościom” (Dz 17,23). Co więcej, cytował ich święte pisma, w tym hymn do Zeusa (Dz 17,28)!

Czy powinniśmy studiować fałszywe systemy wierzeń? Czy powinniśmy uczyć się innych religii?

Czy poparłbyś adwentystycznego ewangelistę który cytuje święte pisma innej religii, aby przedstawić pozytywną opinię o Bogu?

Czy ewangelista może powołać się na świecki film lub piosenkę, która zawiera kontrowersyjne elementy?

Punktem kulminacyjnym przesłania Pawła była zapowiedź sądu, który dokona zmartwychwstały Jezus. Paweł nie wspomniał o krzyżu Jezusa. Nigdzie nie wspomina o krzyżu Jezusa. Dlaczego Paweł położył nacisk na zmartwychwstanie, a nie na ukrzyżowanie?

Dz 17,30-31 W jaki sposób Paweł przedstawił dobrą nowinę? Paweł podsumował całą Ewangelię w dwóch zdaniach! Nie mówił bezpośrednio o grzechu, pokucie, łasce, ale wszystkie te pojęcia, łącznie z elementem osobistej odpowiedzialności i sądu, są obecne w jego przemówieniu. Paweł powiedział to w bardzo prosty i akceptowalny sposób. Ewangelia jest na temat Jezusa! Jednak Paweł nie opowiedział o Jezusie jako o hebrajskim rabinie, który nazywał się Jehoszua. Powiedział raczej, że Jezus był „człowiekiem, którego Bóg ustanowił i wzbudził z martwych”. Tak wyglądało kontekstowe przedstawienie Jezusa dla Ateńczyków żyjących w I w. n.e. Paweł nawet nie wspomniał imienia Jezus!

Mówienie językiem słuchaczy oznacza coś więcej niż posługiwanie się ich słownictwem. Oznacza raczej zrozumienie istoty ich myślenia, ich rzeczywistości, a nie tylko posługiwanie się ich słownictwem! Dzisiaj społeczeństwo, w którym żyjemy nie myśli w kategoriach grzechu, pokuty, usprawiedliwienia, zbawienia czy uwielbienia. Ludzie żyjący w moim mieście bardzo rzadko (jeżeli w ogóle!) używają tych terminów! Paweł nie użył ich również w swoim przemówieniu w Atenach!

Paweł jest chętny, aby myśleć i mówić w taki sposób, aby nawiązać kontakt ze swoimi słuchaczami, zróżnicowanymi pod względem filozoficznym i duchowym. Używa wszystkiego, co jest konieczne – nawet cytując pogańskich poetów. Paweł rozpoznał, podobnie jak wczesny Kościół, że jeśli chcemy odnieść sukces w komunikacji z ludźmi, którzy nas otaczają i wypełnianiu misji otrzymanej od Jezusa, musimy zrozumieć świat, w którym głosimy i żyjemy.

Bóg pragnie, aby był przedstawiony w taki sposób, aby ludzie mogli Go zrozumieć i połączyć się z Nim. Jeżeli nawiążemy kontakt z ludźmi w nowy sposób, możemy być częścią tego procesu. Jeśli będziemy trzymać się tylko tego, co sprawdziło się w przeszłości, utrudnimy Bogu dotarcie do ludzi. Słowo Boże wciąż może dotrzeć do każdego człowieka na tym świecie w nowy i znaczący sposób. Aby jednak tak się stało, musimy uświadomić sobie, że Słowo Boże nie skończyło się na Gedeonie, Eliaszu, ani nawet na Pawle czy Ellen White! Każdy z nas ma do odegrania rolę w słuchaniu, rozumieniu i przekazywaniu tego dalej. Mój felieton zakończę dzisiaj znanym już Tobie błogosławieństwem: Nich Bóg błogosławi Tobie, gdy studiujesz, interpretujesz i przekazujesz Jego Słowo.



DO PRZEMYŚLENIA

W Dz 17,34 czytamy, że „niektórzy mężowie przyłączyli się do niego i uwierzyli, … i niewiasta, imieniem Damaris, oraz inni z nimi.”. Czy można powiedzieć, że wysiłki Pawła zakończyły się sukcesem?

Mam pytanie, które może dziwnie zabrzmieć w uszach chrześcijanina: czy konieczne jest, aby każdy, kto słucha historii Jezusa, porzucił wszystkie swoje przekonania, które posiadał wcześniej? Czy jest możliwe, że ktoś może przyjąć historię Jezusa w swoim świecie i w swojej kulturze i powiedzieć: Przyjmuję tę historię jako Hindus, buddysta lub muzułmanin i czuję, że historia Jezusa ma również wpływ na moje życie. Czy historia Jezusa wymaga porzucenia wszelkich innych wierzeń, praktyk?

Tak naprawdę nie rozumiemy do końca hinduizmu, buddyzmu czy islamu. Posługujemy się tymi ogólnymi etykietami często nie uświadamiając sobie jak wielka różnorodność kryje się pod tymi określeniami. Musimy być ostrożni, gdy zakładamy, że ktoś kto został wychowany w danej kulturze i posługuje się ogólną etykietą religii światowej, może być naśladowcą Jezusa, tylko wtedy, gdy przyjmie naszą etykietę. Myślę, że jest to niewłaściwe rozumowanie, poparte błędnym odczytaniem Pisma Świętego. Wyrażając się w ten sposób nie chcę kwestionować ważności i znaczenia pełnego oddania się Jezusowi. Chcę jedynie zwrócić uwagę na fakt, że etykiety, którymi się posługujemy często są nieprecyzyjne i w pewnym sensie wprowadzają w błąd oraz że kulturowe zwyczaje tych chrześcijan, którzy dzielą się Ewangelią, niekoniecznie muszą zostać przyjęte przez tych do których chcą oni dotrzeć.

Spójrzmy na apostoła Pawła. Jaka była jego religia? Był Żydem faryzeuszem. Czy w drodze do Damaszku stał chrześcijaninem? Nie! Później nadal nazywał siebie Żydem. Były z tym związane zwyczaje, których jako chrześcijanie dzisiaj nie praktykujemy. Co faktycznie wydarzyło się na drodze do Damaszku? Kiedy spotkał Jezusa jego życie skupiło się wokół zrozumienia kim jest Jezus.

Naśladowca Jezusa w jednej kulturze niekoniecznie musi wyglądać dokładnie tak samo jak naśladowca Jezusa w innej kulturze chociaż obaj mogą być w pełni oddanymi naśladowcami Jezusa.





































Przygotował Jan Pollok

piątek, 1 grudnia 2023

Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Misja wśród ludzi bogatych i wpływowych

Felieton do Szkoły Sobotniej na 2 grudnia 2023

Główna myśl: Bóg jest zainteresowany zbawieniem wszystkich ludzi, także tych, którzy wydają się być bezpieczni i odnoszą sukcesy.

Czy pobożny adwentysta dnia siódmego mógłby zostać prezydentem Rzeczpospolitej Polskiej? Czy zajęcie takiego stanowiska wymagałoby od niego zbyt wielu kompromisów?

W adwentyzmie mamy dość specyficzne oczekiwania co do zachowania osób wyznających tę religię. Odnosi się to do takich rzeczy, jak rozrywka, używki, dieta czy stosunek do świętego dnia Szabatu. Wydaje mi się, że osoba zajmująca tak wpływowe stanowisko, jak Prezydent Polski, miałaby pewne trudności w zachowaniu w pełni adwentystycznego stylu życia.

W różnych dyskusjach zwracamy uwagę, że są takie dziedziny życia w których należy wykonywać prace zawodowe nawet w czasie świętego dnia Szabatu. Rozumiemy, że lekarze, strażacy etc. muszą wykonywać swoją prace, którą klasyfikujemy jako pracę konieczną. Zastanawiam się, czy w przypadku osób wpływowych, zajmujących wysokie stanowiska w państwie można również mówić, że wykonują oni rodzaj „niezbędnej pracy”, którą po prostu trzeba wykonać nawet jeśli nie stwarza to idealnej sytuacji dla ich religijnego samopoczucia?

W tym tygodniu skupialiśmy uwagę na misji na rzecz ludzi bogatych i wpływowych.

Czy klasyfikowanie ludzi jako „potrzebujących” lub „wpływowych” jest korzystne? Czy wszyscy ludzie nie są na tym samym poziomie pod względem potrzeby Jezusa? Czy istnieje specjalny rodzaj misji dla ludzi wpływowych? Czy takie spojrzenie na świat jest pomocne?

W Apokalipsie czytamy na temat kościoła w Laodycei, który często jest uważany za model naszej współczesnej kultury. To właśnie bogaci i zamożni oraz ci, którzy wierzą, że są zamożni, są tak naprawdę najbardziej potrzebujący, choć nawet sobie tego nie uświadamiają. Bycie osobą bogatą i wpływową może zaszkodzić życiu duchowemu. Podkreślam słowo „może” ponieważ nie zawsze tak musi być.

Czy bogaci i wpływowi ludzie mają mniejsze szanse, że odpowiedzą na wezwanie Ewangelii?

Czy istnieją zasadnicze duchowe różnice między ludźmi bogatymi i biednymi, wpływowymi i nie posiadającymi wpływów? Na czym polegają te różnice?

Obecnie w większości przypadków chrześcijaństwo wydaje się rozprzestrzenić znacznie szybciej wśród osób mniej wykształconych i mniej zamożnych. Dlaczego tak jest?

Czy mamy jasne wytyczne z Pisma Świętego, jak powinny zachowywać się osoby bogate, który posiadają wpływ w społeczeństwie?

Wspomnieliśmy o trudnościach, które mogłyby wyniknąć z zajmowania politycznych stanowisk. Pomyślmy o Danielu w Persji, i jego kolegach w Babilonie, o Esterze na dworze króla perskiego Ahaszwerosza, o Naamanie. Który z tych przykładów biblijnych powinien służyć jako wskazówka? Czy powinniśmy powiedzieć, “Przepraszam, ja nie jem takiego jedzenia! lub „Przykro mi, że muszę odmówić, ale ja mam dzisiaj Szabat!” itp.

W Dn 4 oraz w 2 Krl 5 znajdujemy historie o Nabukadnesarze i Naamanie. Obaj mężczyźni nie byli potomkami Abrahama, a jednak uwierzyli w Boga Izraela.

W obu przypadkach nawrócenie było bezpośrednio związane z nadprzyrodzonym wydarzeniem. Innymi słowy, uwierzyli w Boga dzięki cudowi (wizji Nebukadnesara oraz uzdrowienie Naamana). Czego możemy się nauczyć z tych historii? Czy akty boskiej mocy są szczególnie ważne dla ludzi posiadających władzę?

Jaką rolę odegrali ludzie w zaakceptowaniu Boga Izraelitów przez Nebukadnesara i Naamana?

Około 80% muzułmanów, którzy uwierzyli w Jezusa jako swojego Zbawiciela, twierdzi, że kluczową rolę w tym procesie odegrał cud. Czy znasz kogoś, kto uwierzył w Jezusa w wyniku wizji, snu lub egzorcyzmu?

Historia Naamana z 2 Krl 5 jest fascynująca. Naaman, syryjski dowódca, musiał podróżować do Izraela, jeśli chciał, aby Bóg Izraela uzdrowił go z trądu. Wyznanie Naamana po uzdrowieniu jest niezwykłe: „Oto teraz wiem, że nie ma na całej ziemi Boga, jak tylko w Izraelu”. Następnie Naaman wypowiedział prośbę, którą osobiście odkryłem stosunkowo niedawno. Poprosił aby mógł zabrać ze sobą tyle „izraelskiej ziemi” ile mogą unieść dwa muły. Czy zastanawiałeś się nad sensem tej prośby? Narrator biblijny mówi, „gdyż sługa twój nie będzie już składał ofiar całopalnych ani krwawych innym bogom, jak tylko Panu”. Jaki jest związek ziemi ze składaniem ofiar Bogu? Jeśli chcesz czcić Boga Izraela w Syrii, musisz stanąć lub uklęknąć na kawałku izraelskiej ziemi!

Jednak Naaman dalej kontynuował swoją prośbę: „W tej jednej sprawie tylko niech Pan będzie pobłażliwy dla twego usługi” – kontynuował „… to znaczy: gdy władca mój jest dostępny do urządzeń Rimmona, aby tam, gdzie istnieją pokłony, a wspiera się na moim serwerze, to i ja oddaję pokłon w Rimmona; gdy więc ja oddaję pokłon w sieci Rimmona, niech Pan będzie pobłażliwy dla twojej służby w tej samej sprawie.” (2 Krl 5,18-19).

Odpowiedź Elizeusza jest prawdopodobnie zbyt kontrowersyjna dla wielu konserwatywnych adwentystów. Pomyślmy jednak nad nią przez chwilę w kontekście tematu naszej lekcji: Naaman, nowy entuzjastyczny konwertyta na wiarę Izraelitów, prosi o pozwolenie na wejście do świątyni Rimmona, syryjskiego boga narodowego i złożenie tam pokłonu na ramieniu swego pana. Co powiedział mu prorok? "Idź w pokoju." Te słowa wypowiedział wielki prorok Elizeusz, który daje Naamanowi pozwolenie na oddanie pokłonu bogu Rimmonowi. Naaman nie ustępuje ani na krok ze swojego nowego przekonania religijnego, że „…nie ma na całej ziemi Boga, jak tylko w Izraelu”. Martwi się jednak, jak postępować ze swoim panem w swojej ojczyźnie, ponieważ jego pan nie miał jeszcze takiego światła.

Podkreślam tę kwestię z trzech powodów. Po pierwsze, byłem osobiście zaskoczony faktem, że tak późno „odkryłem” i zrozumiałem zakończenie historii Naamana, a zwłaszcza sens próśb Naamana. Ilekroć ktoś wspomina tę część historii Naamana, pytam, kiedy i jak ją odkrył. Odpowiedzi są często fascynujące. Jestem przekonany, że Pan może otworzyć oczy i uszy i może je również zamknąć. Dlatego nie widzimy ani nie słyszymy pewnych rzeczy, dopóki nie nadejdzie odpowiedni czas. Kto wie, ile jeszcze niespodzianek może być w Biblii, niespodzianek, które czytaliśmy wiele razy, ale nigdy ich „nie słyszeliśmy”?

Drugim powodem, dla którego podkreślam tę historię, jest niezwykły fakt jak cierpliwy jest Bóg w odsłanianiu nowej prawdy Swoim dzieciom. Naaman nie był Żydem który odstąpił od wielbienia Boga Jahwe. Był nowo nawróconym człowiekiem, który został uzdrowiony. Elizeusz, Boży prorok, pod wpływem Ducha Świętego wyszedł naprzeciw potrzebom Naamana.

Trzeci powód jest, podobny do pozostałych dwóch, ale dotyczył misji. Jeśli Bóg był cierpliwy wobec Naamana, czy jest możliwe, że będzie również cierpliwy wobec innych wpływowych osób zarówno w kościele jak i poza nim? Bóg chce, abyśmy wszyscy wzrastali tak szybko, jak to możliwe. Ale „nie możemy iść szybciej, niż pozwala na to tempo tych, których sumienie i intelekt są przekonane o prawdach, które bronimy. Musimy spotykać się z ludźmi tam, gdzie oni są”. (E.White, Testimonies for the Church, t.3 p. 20)

Postawa Naamana który kłania się bogu Rimmonowi wydaje się kontrastować z postawą trzech Hebrajczyków, którzy odmówili złożenia pokłonu złotemu posągowi ustawionemu przez Nebukadnesara. Który przykład powinniśmy naśladować?

W Starym Testamencie można było uwierzyć w Boga jako Władcę całego wszechświata, a mimo to nie zostać Żydem. Jakie są tego konsekwencje?

W Nowym Testamencie Józef z Arymatei nazywany jest uczniem Jezusa, „był [nim] potajemnie … z bojaźni przed Żydami.” (Jn 19,38). Mamy więc wpływową osobę, która jednak utrzymuje w tajemnicy swoją relację z Jezusem, ponieważ się boi.

Czy można być tajnym uczniem? Józef był tajnym uczniem, ponieważ się bał. Jak należy rozumieć to stwierdzenie? Czy strach powinien powstrzymywać nas od otwartego wyznania Jezusa jako Pana?

Czy osoby zajmujące wpływowe stanowiska powinny mieć możliwość „pójścia na skróty” w zakresie swojej praktyki, aby utrzymać swoje wpływowe pozycje?

Czy można w pewnym sensie stać za kulisami i pracować na rzecz Jezusa? W Teheranie na przykład, żyją tysiące chrześcijan, którzy są w podziemiu. Czy dobrze jest czasami ukrywać swoją wiarę? Dlaczego?

Jakie wnioski można wyciągnąć z dylematu bycia wierzącą osobą, która zajmuje wpływowe stanowiska? Osobiście nie mam dobrego rozwiązania, chciałbym jednak sformułować apel. Nie powinniśmy szybko i pochopnie osądzać ludzi! Niezależnie od tego, czy jest to gwiazdą filmowa, czy osoba mająca wpływy polityczne, czy ktokolwiek inny, nie powinniśmy pochopnie oceniać sposobu, w jaki przeżywa ta osoba swoją wiarą. W Biblii posiadamy ciekawe przykłady. Nie wszyscy zareagowali tak jak Daniel i jego przyjaciele. Również dzisiaj chrześcijanie nie zawsze jawnie deklarują swoją wiarę. Nie powinniśmy oceniać innych, według standardów które nam wydają się właściwe. Jak to dobrze, że Bóg spotyka nas tam, gdzie jesteśmy i zabiera nas w podróż, która jest dopasowana do naszego tempa. Bóg potrafi znaleźć sposoby działania na Swoją chwałę poprzez wszelkiego rodzaju niedoskonałych ludzi. I to jest dobra wiadomość!



DO PRZEMYŚLENIA

Daniel 1-4 pokazuje w jaki sposób Bóg współpracował z jednym z najpotężniejszych ludzi na świecie. W jaki sposób narracja przedstawiona w tych rozdziałach pokazuje Bożą cierpliwość oraz Bożą akceptację tempa, w jakim mógł podążać Nebukadnezar?

Czego możemy się nauczyć z historii Naamana na temat sposobu przyprowadzania ludzi do Pana (2 Krl 5,1–19)? Ponieważ zmiana światopoglądu wymaga czasu, co można zrobić, aby nie zmuszać ludzi do zbyt szybkiej zmiany, zwłaszcza tych, którzy pochodzą ze środowisk niechrześcijańskich?

Czego dowiadujemy się z historii Nikodema na temat jego duchowych potrzeb oraz o sposobie w jaki Jezus je zaspokajał (Jn 3,1–12)? W jaki sposób historie opisane w Jn 7,43–52 oraz 19,39 pokazują, że Jezus współpracował z Nikodemem w tempie, które było dla niego odpowiednie?

Nikodem (oraz Józef z Arymatei) zaryzykował swoim stanowiskiem i pozycją w żydowskim środowisku i stał się promotorem sprawiedliwości, ponieważ był odbiorcą łaski.

Warto porównać historię bogatego młodego znawcy prawa (Mt 19,16-22; Łk 18,18-30) i Zacheusza (Łk 19,1-10). Czego możemy nauczyć się z tych historii? Dlaczego Łukasz zestawił je razem? Dlaczego bogaty młody znawca prawa odrzucił Jezusa, a Zacheusz Go przyjął?

Dlaczego Józef z Arymatei, który bał się, że ludzie dowiedzą się, że jest uczniem Jezusa, nagle zmienił swoje stanowisko wraz ze śmiercią Jezusa? Dlaczego nie bał się już utraty swoich przywilejów oraz swojego stanowiska i nie przejmuje się tym, co ludzie o nim myślą (Mk 15,46)?

Jezus nie domagał się kontaktu z Józefem z Arymatei. Jakie wnioski możemy z tego wyciągnąć, w kontekście docierania do wpływowych ludzi? Jak możemy stworzyć środowisko, w którym ci ludzie mogą się zaangażować i być błogosławieństwem dla innych?

W połowie XX wieku miliard najbogatszych ludzi na świecie był 30 razy bogatszy od miliarda najbiedniejszych. W ostatniej dekadzie XX wieku miliard najbogatszych ludzi na świecie był 60 razy bogatszy od miliarda najbiedniejszych. Obecnie ośmiu najbogatszych ludzi na świecie ma taki sam majątek, jak najbiedniejsza połowa populacji globu.

Być może nie myślisz o sobie jako o osobie bogatej. Jeżeli jednak twój roczny dochód wynosi 1500 dolarów, należysz do 25% najbogatszych ludzi na świecie. Jeśli twój roczny dochód wynosi do 25 000 dolarów, należysz do 10% najbogatszych ludzi na świecie. Jeżeli zarabiasz więcej niż 50 000 dolarów rocznie, należysz do 1% najbogatszych ludzi na świecie.

Nieważne, jak dużo lub jak mało posiadasz, największy luksus, na jaki pozwala twoje bogactwo, nie jest możliwość kupowania – ale możliwość dawania.











Przygotował Jan Pollok

piątek, 24 listopada 2023

Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Misja wśród ludzi potrzebujących pomocy

Felieton do Szkoły Sobotniej na 25 listopada 2023

Główna myśl: Naśladowcy Jezusa powinni rzeczywiście naśladować Jezusa. Jezus służył ludziom, którzy byli w potrzebie – jakakolwiek ona była. Powinniśmy zrobić wszystko, aby służyć tak samo.

Czy można skrzywdzić potrzebującego, gdy próbuje się mu pomóc? Kim są osoby potrzebujące?

Jest to podchwytliwe pytanie. Wszyscy mamy potrzeby. Na pewnym poziomie każdy czegoś potrzebuje. Niestety jako społeczeństwo najczęściej definiujemy potrzeby ludzi na poziomie fizycznym. Wydaje się nam, że jeżeli ludzie posiadają odpowiednią kwotę pieniędzy i mają dach nad głową oraz wyżywienie to nie należą do grupy ludzi w potrzebie. Potrzebujący to ci, którzy nie mają wystarczających środków, aby utrzymać równowagę życiową i nie są w stanie utrzymać się w normalnym trybie życia.

Kim są ludzie, którzy żyją w ubóstwie? Jeżeli pojadę do kraju, w którym standard życia jest znacznie niższy niż w moim to mogę twierdzić, że ludzie żyją tam w ubóstwie a mimo wszystko mogą być szczęśliwi i prowadzić bardziej satysfakcjonujące i spełnione życie, które jest zbudowane na znacznie lepszych relacjach niż moje. Kto w takiej sytuacji żyje w ubóstwie?

Prawdopodobnie niewielu z nas sprzeciwiłoby się poglądowi, że naśladowcy Jezusa powinni „pomagać” potrzebującym. Jednak to przekonanie może w rzeczywistości prowadzić do pewnych problemów. Dlatego warto się zastanowić:

Kim są potrzebujący? Czy chrześcijanin powinien zastosować metodę segregacji w stosunku do potrzeb tego świata i skupić się przede wszystkim na najpoważniejszych potrzebach? Jeśli tak, jakie są największe potrzeby świata — czy są to potrzeby fizyczne, emocjonalne, społeczne, finansowe, duchowe? Czy można zdefiniować największą potrzebę tego świata? To prawda, że takie rozróżnienie jest trochę sztuczne.

Wydaje mi się, że jedną z największych potrzeb jakie ma współczesny człowiek to potrzeba utrzymywania połączeń z innymi ludźmi, budowanie społecznych relacji. Zauważyłem, że kiedy niektóre z relacji jakie miałem z innymi ludźmi były dla mnie wyczerpujące, to dla tych osób były one odświeżające i pomocne. Jestem gotowy utrzymywać te przyjaźnie mimo niedogodności jakie mi sprawiają, ponieważ wiem, że są one korzystne dla tej drugiej osoby. Na przykład przeżycie całego dnia z osobą, która ma problem alkoholowy nie jest łatwe, ale dla tej osoby taki dzień przeżyty razem ma wielką wartość. Faktycznie udzielenie takiej pomocy jest jednym z najtrudniejszych rodzajów pomocy. O wiele łatwiej jest dać $100 na jakąś akcję pomocy niż pracować z kimś lub pozwolić danej osobie aby miała stały dostęp do naszego życia w takie sposób, który jest dla nas wyczerpujący, ale bardzo korzystny dla tej osoby.

Czy istnieje jakiś obszar potrzeb, w których Kościół chrześcijański był szczególnie skuteczny? Czy są takie obszary które wydają się być zaniedbane przez Kościół?

Szpitalnictwo i opieka nad chorymi była historycznie bardzo ważnym elementem w świecie chrześcijańskim. Udzielanie tego rodzaju pomocy sięga aż do czasów rzymskich. Chrześcijanie znani byli z opieki nad chorymi, którymi w starożytności nikt nie chciał się opiekować. Nawet współcześnie wiele szpitali i klinik jest zakładanych przez chrześcijan, którzy chcą się opiekować chorymi ludźmi. Katolicy i adwentyści mają największe na świecie prywatne organizacje opieki zdrowotnej. Podczas epidemii AIDS w Afryce to właśnie chrześcijanie zaangażowali się w opiekę nad chorymi i umierającymi. Jako chrześcijanie w tej dziedzinie misji poradziliśmy sobie bardzo dobrze. Ale już w obszarach cierpienia emocjonalnego i psychicznego nie radzimy sobie tak dobrze, niestety jest to bardzo trudna dziedzina.

Kościół ma bardzo dobre rezultaty w udzielaniu pomocy ludziom w trudnych chwilach. W różnych akcjach pomocy z powodu klęsk żywiołowych, pomoc finansowa udzielana przez chrześcijan jest imponująca.

W ewangelii Łukasza 4,17-19 Jezus rozpoczął publiczną działalność od odczytania fragmentu Księgi Izajasza, według którego misja Mesjasza miała skupiać się na ludziach biednych, uwięzionych, niewidomych i uciskanych. „I podano mu księgę proroka Izajasza, a otworzywszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: ‘Duch Pański nade mną, przeto namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę, posłał mnie, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność, abym zwiastował miłościwy rok Pana.’ Następnie Jezus wypowiedział zaskakujące stwierdzenie: Dziś wypełniło się to Pismo w uszach waszych. Czy taka misyjna deklaracja Jezusa mogła być zaskoczeniem dla słuchaczy?

Czy na tym również powinna obecnie skupiać się nasza misja? Czy można to nazwać „ewangelią społeczną” i czy na tej platformie powinien być rozpoznawalny nasz kościół?

Warto wyjaśnić na czym polega „ewangelia społeczna”. W kręgach konserwatywnych chrześcijan termin „ewangelia społeczna” jest często źle rozumiany i postrzegany jako odstępstwo od prawdziwej teologicznej ewangelii i skupieniu się jedynie na niesieniu ludziom pomocy. Ewangelia społeczna była ruchem społecznym na początku XX wieku w obrębie protestantyzmu, którego celem było zastosowanie etyki chrześcijańskiej do rozwiązywania problemów społecznych, zwłaszcza kwestii sprawiedliwości społecznej - nierówności ekonomicznej, ubóstwa, alkoholizmu, przestępczości, napięć rasowych, slumsów, zanieczyszczanie środowiska, pracy dzieci, słabych szkół i niebezpieczeństw wojny. Ewangelia społeczna była ideologią, która miała wykorzystywać społeczeństwo jako środek do przekazywania ewangelii.

Kiedy widzimy biednego człowieka bardzo często wydaje się nam, że jego największym problemem jest zaspokojenie potrzeb fizycznych które wynikają z jego ubóstwa. Ciekawy jest fakt, że Jezus nie przyszedł, aby rozdawać pieniądze, ale żeby głosić ludziom dobrą nowinę. Co to jest dobra nowina? Dobra nowina to informacja o nadejściu królestwa Bożego, którego jesteśmy częścią. Dobra nowina nie dotyczyła programu opieki społecznej. Izraelici od samego początku posiadali program pomocy osobom potrzebującym. Gdyby Izrael wprowadził system opisany w księdze Kapłańskiej i Powtórzonego Prawa to w I wieku n.e nie powinno być w Izraelu żadnych biednych ludzi. Jezus przyszedł, aby głosić dobrą nowinę, że w końcu zostanie ustanowione królestwo, w którym nie będzie już biedy.

W kościołach chrześcijańskich często możemy usłyszeć stwierdzenia, że zanim będziemy dzielić się z kimś ewangelią, najpierw należy zadbać o potrzeby fizyczne tej osoby. Ludzie potrzebują fizycznego „chleba”, zanim będą mogli przyjąć i zrozumieć „chleb życia”. Czy taka teza jest prawdziwa?

Kiedy Jezus mówił o swoim przyjściu w Mt 25, opowiedział przypowieść o owcach i kozłach. W tej przypowieści sprawiedliwymi owcami są te narody, które opiekowały się głodnymi, nagimi, chorymi i więźniami.

Czy nasza humanitarna reakcja wobec innych będzie główną sprawą rozpatrywaną w czasie sądu, czy też przypowieść, którą opowiedział Jezus dotyczy czegoś innego?

W przypowieści sąd dotyczy narodów a nie jednostek. Jaka odpowiedzialność spoczywa na nas w kontekście pracy na rzecz społeczeństwa, które troszczy się o ludzi, którzy są w potrzebie? Czy powinniśmy być zaangażowani w społeczną działalność oraz w pracę na rzecz mobilizacji politycznych sił, które powinny zareagować na biedę?

Zarówno Pwt 10,19, jak i Kpł 23,22 wspominają miłość i troskę o imigrantów lub uchodźców. Jaką pracę wykonuje twój lokalny kościół na rzecz uchodźców i imigrantów? Czy adwentyści są bardziej znani z przyjmowania uchodźców i imigrantów, czy raczej z tego, że starają się trzymać ich z daleka?

Warto zapoznać się z bardzo cennym programem Joshua (joshuaproject.net). Jest to inicjatywa badawcza mająca na celu zwrócenie uwagi na grupy ludzi na świecie z najmniejszą liczbą wyznawców Chrystusa. Dokładne, aktualne informacje o grupach osób mają kluczowe znaczenie dla zrozumienia i wypełnienia Wielkiego Zlecenia Misyjnego. W Ap 5,9 i 7,9-10 jest napisane, że przed tronem staną niektórzy z każdego plemienia, języka, narodu i ludu. Projekt Joshua pomaga zlokalizować grupy ludzi na świecie które nadal potrzebują założenia chrześcijańskich kościołów. Jak możemy się za nich modlić? Jakie zasoby są dostępne, aby dotrzeć do ludzi najuboższych?

Ellen White - jedna z czołowych postaci w kościele adwentystycznym, w książce Śladami Wielkiego Lekarza (Wwa 2009) napisała, że tylko metoda Chrystusa może dać „pożądane wyniki”: „Tylko metoda Chrystusa w zdobywaniu ludzi może dać pożądane wyniki. Zbawiciel obcował z ludźmi jako ten, kto pragnie dać im to, co najlepsze. Wykazywał zainteresowanie ich potrzebami, pomagał im i zdobywał ich zaufanie. Potem zapraszał ich: „Pójdźcie za Mną”.” (s.94). Nieco później napisała: „Wielu nie wierzy w Boga, a do ludzi stracili zaufanie. Potrafią jednak docenić gotowość pomocy i serdeczność. Gdy widzą, że bez oglądania się na ziemskie pochwały i nagrodę przychodzi się do ich domów, aby służyć chorym, karmić głodnych, przyodziewać nagich i wskazywać na Tego, którego miłości i współczucia są świadkami, serca ich otworzą się i napełnią wdzięcznością i wiarą. Stwierdzą, że to Bóg się o nich troszczy i będą chętnie słuchać Jego słów.” (s.95).

Czy jest coś zaskakującego w tych pięciu krokach?

Czy przebywanie wśród ludzi się jest bezpieczne? Jaka doza „obcowania z ludźmi” jest bezpieczna? Czy obcowanie z ludźmi obejmuje na przykład udział w uroczystościach weselnych, w rytuałach związanych z dojrzewaniem, nabożeństwach, uroczystościach pogrzebowych, które mogą nie być chrześcijańskie?

Rozpoczęliśmy od pytania, czy możemy skrzywdzić potrzebującego, gdy próbujemy mu pomóc? Tak! Możemy skrzywdzić innych ludzi, myślę, że możemy skrzywdzić ludzi, którzy są w potrzebie, jeśli sklasyfikujemy ich według naszej własnej definicji, a następnie zaczniemy im „pomagać” w sposób, który w rzeczywistości okrada ich z godności i pozbawia honoru. Czasami próbujemy rozwiązać to, co my postrzegamy jako problem, a nie rozwiązujemy rzeczywistego problemu, z którym zmaga się dana osoba. W pewnym sensie każdy z nas jest zarówno bogaty jak i biedny. W jaki sposób mogę pomóc innym, którzy żyją w ubóstwie i w jaki sposób oni mogą pomóc mi w moim ubóstwie.



DO PRZEMYŚLENIA

Autor naszej lekcji napisał: „Jezus pragnie, abyśmy przyprowadzili do Niego naszych bezradnych przyjaciół”. Co mamy na myśli, gdy mówimy, że „musimy prowadzić ludzi do Jezusa”? Jakie jest Boże i jakie jest nasze zadanie w tej misji? Jaka szczególna myśl została wyrażona w wersecie: „I ujrzawszy wiarę ich, rzekł: Człowieku, odpuszczone są ci grzechy twoje.” (Łk 5,20)?

Dlaczego każda sensowna pomoc musi zaczynać się od rozpoznania potrzeb ludzi? Dlaczego skuteczna „ewangelizacja” zaczyna się od słuchania? Jaka strategia jest dla Ciebie najbardziej pomocna w „słuchaniu” potrzeb ludzi? Jaka jest różnica między rzeczywistymi i domniemanymi potrzebami?

Autor lekcji napisał: „Z reguły nie jesteśmy w stanie dokonywać cudów, jakich dokonywał Jezus.” W jaki sposób rozumiemy to zdanie? Czy komunikuje ono stwierdzenie: „Niestety, na ogół nie możemy czynić takich cudów, jakie czynił Jezus”? Gdybyśmy w cudowny sposób mogli rozwiązać problemy wszystkich ludzi, czy byłoby to trwałe rozwiązanie? Dlaczego w miarę rozwoju swojej służby Jezus coraz bardziej odmawiał czynienia cudów? Czy nie mógł w cudowny sposób uratować się z końcowych tarapatów w swoim życiu?

W jaki sposób możemy służyć imigrantom i uchodźcom (Pwt 10,19, Ps 146,9, Rz 12,13, Kpł 23,22)?

Sposób w jaki Jezus traktował ludzi wynikał z przekonania, że mają oni ogromną wartość, ponieważ wszyscy zostaliśmy stworzeni na obraz Boga. Wymień kilka sposobów, które mogą nam pomóc nauczyć się patrzeć na ludzi przez ten pryzmat.

Problemy tego świata są zbyt złożone, aby można je było rozwiązać w prosty sposób. Fakt, że nie możemy ich rozwiązać, nie oznacza, że nie powinniśmy nic robić. Co możemy zrobić indywidualnie oraz zbiorowo jako grupa wierzących w naszej strefie wpływów?

Jako część Kościoła Jezusa, w jaki sposób możemy zabezpieczyć, ochronić i utrzymać wartość każdego człowieka, niezależnie od płci, orientacji seksualnej, grupy etnicznej czy religii?













Przygotował Jan Pollok