piątek, 24 listopada 2023

Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Misja wśród ludzi potrzebujących pomocy

Felieton do Szkoły Sobotniej na 25 listopada 2023

Główna myśl: Naśladowcy Jezusa powinni rzeczywiście naśladować Jezusa. Jezus służył ludziom, którzy byli w potrzebie – jakakolwiek ona była. Powinniśmy zrobić wszystko, aby służyć tak samo.

Czy można skrzywdzić potrzebującego, gdy próbuje się mu pomóc? Kim są osoby potrzebujące?

Jest to podchwytliwe pytanie. Wszyscy mamy potrzeby. Na pewnym poziomie każdy czegoś potrzebuje. Niestety jako społeczeństwo najczęściej definiujemy potrzeby ludzi na poziomie fizycznym. Wydaje się nam, że jeżeli ludzie posiadają odpowiednią kwotę pieniędzy i mają dach nad głową oraz wyżywienie to nie należą do grupy ludzi w potrzebie. Potrzebujący to ci, którzy nie mają wystarczających środków, aby utrzymać równowagę życiową i nie są w stanie utrzymać się w normalnym trybie życia.

Kim są ludzie, którzy żyją w ubóstwie? Jeżeli pojadę do kraju, w którym standard życia jest znacznie niższy niż w moim to mogę twierdzić, że ludzie żyją tam w ubóstwie a mimo wszystko mogą być szczęśliwi i prowadzić bardziej satysfakcjonujące i spełnione życie, które jest zbudowane na znacznie lepszych relacjach niż moje. Kto w takiej sytuacji żyje w ubóstwie?

Prawdopodobnie niewielu z nas sprzeciwiłoby się poglądowi, że naśladowcy Jezusa powinni „pomagać” potrzebującym. Jednak to przekonanie może w rzeczywistości prowadzić do pewnych problemów. Dlatego warto się zastanowić:

Kim są potrzebujący? Czy chrześcijanin powinien zastosować metodę segregacji w stosunku do potrzeb tego świata i skupić się przede wszystkim na najpoważniejszych potrzebach? Jeśli tak, jakie są największe potrzeby świata — czy są to potrzeby fizyczne, emocjonalne, społeczne, finansowe, duchowe? Czy można zdefiniować największą potrzebę tego świata? To prawda, że takie rozróżnienie jest trochę sztuczne.

Wydaje mi się, że jedną z największych potrzeb jakie ma współczesny człowiek to potrzeba utrzymywania połączeń z innymi ludźmi, budowanie społecznych relacji. Zauważyłem, że kiedy niektóre z relacji jakie miałem z innymi ludźmi były dla mnie wyczerpujące, to dla tych osób były one odświeżające i pomocne. Jestem gotowy utrzymywać te przyjaźnie mimo niedogodności jakie mi sprawiają, ponieważ wiem, że są one korzystne dla tej drugiej osoby. Na przykład przeżycie całego dnia z osobą, która ma problem alkoholowy nie jest łatwe, ale dla tej osoby taki dzień przeżyty razem ma wielką wartość. Faktycznie udzielenie takiej pomocy jest jednym z najtrudniejszych rodzajów pomocy. O wiele łatwiej jest dać $100 na jakąś akcję pomocy niż pracować z kimś lub pozwolić danej osobie aby miała stały dostęp do naszego życia w takie sposób, który jest dla nas wyczerpujący, ale bardzo korzystny dla tej osoby.

Czy istnieje jakiś obszar potrzeb, w których Kościół chrześcijański był szczególnie skuteczny? Czy są takie obszary które wydają się być zaniedbane przez Kościół?

Szpitalnictwo i opieka nad chorymi była historycznie bardzo ważnym elementem w świecie chrześcijańskim. Udzielanie tego rodzaju pomocy sięga aż do czasów rzymskich. Chrześcijanie znani byli z opieki nad chorymi, którymi w starożytności nikt nie chciał się opiekować. Nawet współcześnie wiele szpitali i klinik jest zakładanych przez chrześcijan, którzy chcą się opiekować chorymi ludźmi. Katolicy i adwentyści mają największe na świecie prywatne organizacje opieki zdrowotnej. Podczas epidemii AIDS w Afryce to właśnie chrześcijanie zaangażowali się w opiekę nad chorymi i umierającymi. Jako chrześcijanie w tej dziedzinie misji poradziliśmy sobie bardzo dobrze. Ale już w obszarach cierpienia emocjonalnego i psychicznego nie radzimy sobie tak dobrze, niestety jest to bardzo trudna dziedzina.

Kościół ma bardzo dobre rezultaty w udzielaniu pomocy ludziom w trudnych chwilach. W różnych akcjach pomocy z powodu klęsk żywiołowych, pomoc finansowa udzielana przez chrześcijan jest imponująca.

W ewangelii Łukasza 4,17-19 Jezus rozpoczął publiczną działalność od odczytania fragmentu Księgi Izajasza, według którego misja Mesjasza miała skupiać się na ludziach biednych, uwięzionych, niewidomych i uciskanych. „I podano mu księgę proroka Izajasza, a otworzywszy księgę, natrafił na miejsce, gdzie było napisane: ‘Duch Pański nade mną, przeto namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę, posłał mnie, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność, abym zwiastował miłościwy rok Pana.’ Następnie Jezus wypowiedział zaskakujące stwierdzenie: Dziś wypełniło się to Pismo w uszach waszych. Czy taka misyjna deklaracja Jezusa mogła być zaskoczeniem dla słuchaczy?

Czy na tym również powinna obecnie skupiać się nasza misja? Czy można to nazwać „ewangelią społeczną” i czy na tej platformie powinien być rozpoznawalny nasz kościół?

Warto wyjaśnić na czym polega „ewangelia społeczna”. W kręgach konserwatywnych chrześcijan termin „ewangelia społeczna” jest często źle rozumiany i postrzegany jako odstępstwo od prawdziwej teologicznej ewangelii i skupieniu się jedynie na niesieniu ludziom pomocy. Ewangelia społeczna była ruchem społecznym na początku XX wieku w obrębie protestantyzmu, którego celem było zastosowanie etyki chrześcijańskiej do rozwiązywania problemów społecznych, zwłaszcza kwestii sprawiedliwości społecznej - nierówności ekonomicznej, ubóstwa, alkoholizmu, przestępczości, napięć rasowych, slumsów, zanieczyszczanie środowiska, pracy dzieci, słabych szkół i niebezpieczeństw wojny. Ewangelia społeczna była ideologią, która miała wykorzystywać społeczeństwo jako środek do przekazywania ewangelii.

Kiedy widzimy biednego człowieka bardzo często wydaje się nam, że jego największym problemem jest zaspokojenie potrzeb fizycznych które wynikają z jego ubóstwa. Ciekawy jest fakt, że Jezus nie przyszedł, aby rozdawać pieniądze, ale żeby głosić ludziom dobrą nowinę. Co to jest dobra nowina? Dobra nowina to informacja o nadejściu królestwa Bożego, którego jesteśmy częścią. Dobra nowina nie dotyczyła programu opieki społecznej. Izraelici od samego początku posiadali program pomocy osobom potrzebującym. Gdyby Izrael wprowadził system opisany w księdze Kapłańskiej i Powtórzonego Prawa to w I wieku n.e nie powinno być w Izraelu żadnych biednych ludzi. Jezus przyszedł, aby głosić dobrą nowinę, że w końcu zostanie ustanowione królestwo, w którym nie będzie już biedy.

W kościołach chrześcijańskich często możemy usłyszeć stwierdzenia, że zanim będziemy dzielić się z kimś ewangelią, najpierw należy zadbać o potrzeby fizyczne tej osoby. Ludzie potrzebują fizycznego „chleba”, zanim będą mogli przyjąć i zrozumieć „chleb życia”. Czy taka teza jest prawdziwa?

Kiedy Jezus mówił o swoim przyjściu w Mt 25, opowiedział przypowieść o owcach i kozłach. W tej przypowieści sprawiedliwymi owcami są te narody, które opiekowały się głodnymi, nagimi, chorymi i więźniami.

Czy nasza humanitarna reakcja wobec innych będzie główną sprawą rozpatrywaną w czasie sądu, czy też przypowieść, którą opowiedział Jezus dotyczy czegoś innego?

W przypowieści sąd dotyczy narodów a nie jednostek. Jaka odpowiedzialność spoczywa na nas w kontekście pracy na rzecz społeczeństwa, które troszczy się o ludzi, którzy są w potrzebie? Czy powinniśmy być zaangażowani w społeczną działalność oraz w pracę na rzecz mobilizacji politycznych sił, które powinny zareagować na biedę?

Zarówno Pwt 10,19, jak i Kpł 23,22 wspominają miłość i troskę o imigrantów lub uchodźców. Jaką pracę wykonuje twój lokalny kościół na rzecz uchodźców i imigrantów? Czy adwentyści są bardziej znani z przyjmowania uchodźców i imigrantów, czy raczej z tego, że starają się trzymać ich z daleka?

Warto zapoznać się z bardzo cennym programem Joshua (joshuaproject.net). Jest to inicjatywa badawcza mająca na celu zwrócenie uwagi na grupy ludzi na świecie z najmniejszą liczbą wyznawców Chrystusa. Dokładne, aktualne informacje o grupach osób mają kluczowe znaczenie dla zrozumienia i wypełnienia Wielkiego Zlecenia Misyjnego. W Ap 5,9 i 7,9-10 jest napisane, że przed tronem staną niektórzy z każdego plemienia, języka, narodu i ludu. Projekt Joshua pomaga zlokalizować grupy ludzi na świecie które nadal potrzebują założenia chrześcijańskich kościołów. Jak możemy się za nich modlić? Jakie zasoby są dostępne, aby dotrzeć do ludzi najuboższych?

Ellen White - jedna z czołowych postaci w kościele adwentystycznym, w książce Śladami Wielkiego Lekarza (Wwa 2009) napisała, że tylko metoda Chrystusa może dać „pożądane wyniki”: „Tylko metoda Chrystusa w zdobywaniu ludzi może dać pożądane wyniki. Zbawiciel obcował z ludźmi jako ten, kto pragnie dać im to, co najlepsze. Wykazywał zainteresowanie ich potrzebami, pomagał im i zdobywał ich zaufanie. Potem zapraszał ich: „Pójdźcie za Mną”.” (s.94). Nieco później napisała: „Wielu nie wierzy w Boga, a do ludzi stracili zaufanie. Potrafią jednak docenić gotowość pomocy i serdeczność. Gdy widzą, że bez oglądania się na ziemskie pochwały i nagrodę przychodzi się do ich domów, aby służyć chorym, karmić głodnych, przyodziewać nagich i wskazywać na Tego, którego miłości i współczucia są świadkami, serca ich otworzą się i napełnią wdzięcznością i wiarą. Stwierdzą, że to Bóg się o nich troszczy i będą chętnie słuchać Jego słów.” (s.95).

Czy jest coś zaskakującego w tych pięciu krokach?

Czy przebywanie wśród ludzi się jest bezpieczne? Jaka doza „obcowania z ludźmi” jest bezpieczna? Czy obcowanie z ludźmi obejmuje na przykład udział w uroczystościach weselnych, w rytuałach związanych z dojrzewaniem, nabożeństwach, uroczystościach pogrzebowych, które mogą nie być chrześcijańskie?

Rozpoczęliśmy od pytania, czy możemy skrzywdzić potrzebującego, gdy próbujemy mu pomóc? Tak! Możemy skrzywdzić innych ludzi, myślę, że możemy skrzywdzić ludzi, którzy są w potrzebie, jeśli sklasyfikujemy ich według naszej własnej definicji, a następnie zaczniemy im „pomagać” w sposób, który w rzeczywistości okrada ich z godności i pozbawia honoru. Czasami próbujemy rozwiązać to, co my postrzegamy jako problem, a nie rozwiązujemy rzeczywistego problemu, z którym zmaga się dana osoba. W pewnym sensie każdy z nas jest zarówno bogaty jak i biedny. W jaki sposób mogę pomóc innym, którzy żyją w ubóstwie i w jaki sposób oni mogą pomóc mi w moim ubóstwie.



DO PRZEMYŚLENIA

Autor naszej lekcji napisał: „Jezus pragnie, abyśmy przyprowadzili do Niego naszych bezradnych przyjaciół”. Co mamy na myśli, gdy mówimy, że „musimy prowadzić ludzi do Jezusa”? Jakie jest Boże i jakie jest nasze zadanie w tej misji? Jaka szczególna myśl została wyrażona w wersecie: „I ujrzawszy wiarę ich, rzekł: Człowieku, odpuszczone są ci grzechy twoje.” (Łk 5,20)?

Dlaczego każda sensowna pomoc musi zaczynać się od rozpoznania potrzeb ludzi? Dlaczego skuteczna „ewangelizacja” zaczyna się od słuchania? Jaka strategia jest dla Ciebie najbardziej pomocna w „słuchaniu” potrzeb ludzi? Jaka jest różnica między rzeczywistymi i domniemanymi potrzebami?

Autor lekcji napisał: „Z reguły nie jesteśmy w stanie dokonywać cudów, jakich dokonywał Jezus.” W jaki sposób rozumiemy to zdanie? Czy komunikuje ono stwierdzenie: „Niestety, na ogół nie możemy czynić takich cudów, jakie czynił Jezus”? Gdybyśmy w cudowny sposób mogli rozwiązać problemy wszystkich ludzi, czy byłoby to trwałe rozwiązanie? Dlaczego w miarę rozwoju swojej służby Jezus coraz bardziej odmawiał czynienia cudów? Czy nie mógł w cudowny sposób uratować się z końcowych tarapatów w swoim życiu?

W jaki sposób możemy służyć imigrantom i uchodźcom (Pwt 10,19, Ps 146,9, Rz 12,13, Kpł 23,22)?

Sposób w jaki Jezus traktował ludzi wynikał z przekonania, że mają oni ogromną wartość, ponieważ wszyscy zostaliśmy stworzeni na obraz Boga. Wymień kilka sposobów, które mogą nam pomóc nauczyć się patrzeć na ludzi przez ten pryzmat.

Problemy tego świata są zbyt złożone, aby można je było rozwiązać w prosty sposób. Fakt, że nie możemy ich rozwiązać, nie oznacza, że nie powinniśmy nic robić. Co możemy zrobić indywidualnie oraz zbiorowo jako grupa wierzących w naszej strefie wpływów?

Jako część Kościoła Jezusa, w jaki sposób możemy zabezpieczyć, ochronić i utrzymać wartość każdego człowieka, niezależnie od płci, orientacji seksualnej, grupy etnicznej czy religii?













Przygotował Jan Pollok

piątek, 17 listopada 2023

Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Misja wśród moich sąsiadów

Felieton do Szkoły Sobotniej na 18 listopada 2023

Główna myśl: Według apostoła Pawła całe prawo streszcza się w jednym przykazaniu dotyczącym miłości bliźniego. Kto jest naszym bliźnim? Naszym bliźnim jest każdy, kto jest w potrzebie. Musimy kochać tych, którzy nie są tacy jak my, a przez to tych, których nie lubimy.

Co człowiek musi zrobić lub w co musi wierzyć, aby otrzymać życie wieczne?

Historia, którą opisał Łukasz w rozdziale 10 rozpoczyna się od powyższego pytania. Łk 10,25 „Pewien uczony w zakonie wystąpił i wystawiając go na próbę, rzekł: Nauczycielu, co mam czynić, aby dostąpić żywota wiecznego?” Jaki był powód, dla którego prawnik chciał wystawić Jezusa na próbę? Uczony w zakonie, którego tradycyjnie nazywamy „prawnikiem” chciał sprawdzić mądrość i nauczanie Jezusa, jego zdolności jako nauczyciela, jego ortodoksję oraz wiedzę teologiczną. Uczony w zakonie był autorytetem w zakresie interpretacji prawa i testował nieoficjalnego nauczyciela, czy będzie udzielał poprawnych odpowiedzi. Niektórzy komentatorzy uważają, że testowanie Jezusa przez uczonego w zakonie niekoniecznie zakładało, że miał on złowrogie motywy i chciał, aby on usidlić Jezusa (Henry Alford, Alfred Plummer). Inni z kolei uważają, że prawnik był nastawiony wrogo i próbował złapać Jezusa w pułapkę (Joel Green, Robert Stein). Prawnik mógł mieć nadzieję, że Jezus nie poradzi sobie z tym pytaniem lub udzieli złej odpowiedzi i dlatego on będzie mógł go pouczyć i przy okazji zawstydzić. Chciał pokonać Jezusa w dyskusji teologicznej. Oczekiwał odpowiedzi, którą będzie mógł kwestionować.

Jednak uczony w zakonie został zmuszony, aby udzielić odpowiedzi na swoje własne pytanie. Dlatego zadał kolejne pytanie, „Kto jest moim bliźnim?” aby pokazać, że jego pierwsze pytanie miało jakiś sens i że zadał je z dobrego powodu. Prawnik chciał usprawiedliwić swój brak miłości do niektórych osób. Uważał, że on sam ma prawo decydować, kto jest jego bliźnim i w związku z tym kogo ma kochać. Ponieważ zdał sobie sprawę, że z jego własnych słów wynika, że nie przestrzegał prawa, zaczął spierać się o definicję bliźniego. Szukał wymówki, aby nie traktować wszystkich ludzi jednakowo z miłością i chciał udowodnić, że nie wszyscy ludzie są jego sąsiadami i dlatego prawo nie wymagało, aby kochał wszystkich ludzi. Chciał utwierdzić się w swoim stanowisku, łagodząc żądanie prawa. Chciał uspokoić swoje sumienie, a także zawstydzić Jezusa.

Mimo, że pierwsze pytanie Co mam czynić aby dostąpić żywota wiecznego? jest bardzo ważne i ilustracja miłosiernego Samarytanina bezpośrednio łączy się z odpowiedzią właśnie na to pytanie, to jednak autorzy naszej lekcji wybrali tę historię, aby przeczytać ją w kontekście osobistej misji wśród sąsiadów. Warto pamiętać, że temat misji który jest przedmiotem naszych studiów w tym kwartale jest w tym fragmencie poboczny.

Uczony w zakonie zapytał, Kto jest moim bliźnim? Chciał w ten sposób poznać granice obowiązku okazywania miłości innym. Samarytanin byłby ostatnią osobą, po której prawnik by się spodziewał, że zilustruje właściwe postępowanie bliźniego. Jezus opowiedział przypowieść o dobrym Samarytaninie, aby pokazać, co to znaczy kochać bliźniego i zakończył swoją ilustrację pytaniem, „Który z tych trzech, zdaniem twoim, był bliźnim temu, który wpadł w ręce zbójców?

W jaki sposób to pytanie łączy się z pytaniem uczonego w zakonie „Kto jest moim bliźnim?” z 10,29?

Pytanie prawnika zostało odwrócone w taki sposób, że zamiast szukać odpowiedzi na pytanie, kim jest jego sąsiad, musiał zastanowić się, kto zachował się jak sąsiad. Dlatego prawdziwe pytanie brzmi: „Dla kogo ty musisz stać się sąsiadem/bliźnim?” Jezus pokazał, że nie ma ograniczeń co do określenia zakresu słowa „sąsiad”. Każdy jest bliźnim, każdy jest sąsiadem, nawet ten nieznajomy, który został zaatakowany przez zbójców. Na pytanie uczonego w zakonie została udzielana pośrednia odpowiedź: „Twoim bliźnim jest każdy, kto jest w potrzebie, każdy z kim w danym momencie masz kontakt. W takiej interpretacji ilustracja o Miłosiernym Samarytaninie odnosi się do znaczenia miłości, a nie do znaczenia słowa „bliźni”.

Kiedy Jezus opowiedział tę przypowieść, jego słuchaczom trudno było zaakceptować zawarte w przypowieści przesłanie z powodu ich wrogości wobec Samarytan. Uczniowie Jezusa – Jakub i Jan już wcześniej zaproponowali, że sprowadzą ogień z nieba i zniszczą całą wioskę samarytańską, która nie zapewniła im gościny. Jak sprawy wyglądają dzisiaj? Kim są dla nas dzisiaj odpowiednicy „Samarytan”?

Samarytanie różnili się pod względem religijnym, etnicznym i kulturowym od Żydów. Jezus przedstawił przykład Samarytanina, aby pokazać jak żyć. Czy powinniśmy naśladować cechy osób, które nie należą do naszej społeczności wiary? Czy możemy nauczyć się czegoś od ludzi, którzy nie wierzą tak jak my? Jeżeli „Tak”, czy istnieją jakieś niebezpieczeństwa, których powinniśmy być świadomi, naśladując pewne aspekty zachowania osób, które nie są chrześcijanami?

Prawnik prawdopodobnie chciał uniknąć używania pogardzanego imienia „Samarytanin”, dlatego użył określenia „ten, który okazał mu miłosierdzie”. Chociaż zrozumiał sens pytania, to jednak nie mógł się zdobyć na powiedzenie „Samarytanin”. Posługując się opisowym określeniem jeszcze bardziej zwiększył uznanie tego co zrobił Samarytanin niż gdyby nadał mu jedynie imię. Opisanie, kto udzielił napadniętemu podróżnikowi pomocy jeszcze lepszą odpowiedzią niż samo stwierdzenie „Samarytanin”. Odpowiedź wskazywała zarówno na to kto był sąsiadem, jak i dlaczego należy go uważać za sąsiada.

Przez większą część historii chrześcijańskiej egzegezy przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie była interpretowana alegorycznie w taki sposób, że Samarytanin był Jezusem. Pogląd taki ma zwolenników również w niektórych współczesnych badaniach. Rozpowszechniony był również pogląd, według którego ranny mężczyzna reprezentował Jezusa. Obecnie najbardziej rozpowszechniony jest pogląd, według którego Samarytanin jest przykładem okazywania troski i współczucia nieograniczonego przez bariery narodowościowe, rasowe czy religijne. Z pewnością jest to lepsza interpretacja niż alegoryczna, chociaż ostatecznie nie jest całkiem poprawna. Warto pamiętać, że historia została opowiedziana z perspektywy rannego, a nie Samarytanina! Dotyczy to całej narracji a zwłaszcza ostatniego dialogu, z którego dowiadujemy się, że to ranny został otoczony opieką sąsiada, a nie Samarytanin. Ta historia stanowi wyzwanie, aby zinterpretować ją z perspektywy ofiary.

Uczony w zakonie wyraźnie zrozumiał, że Samarytanin, okazując miłosierdzie potrzebującemu, stał się bliźnim rannego. Pomimo ogromnej przepaści, jaka dzieliła Samarytanina od wspólnoty przymierza ludu Bożego, z perspektywy zdesperowanego rannego człowieka to właśnie Samarytanin był bliźnim. Uczony znawca zakonu stanął przed wyzwaniem jakie stawiało mu przyjęcie „perspektywy ofiary”, ponieważ to on został powołany, aby kochał bliźniego jak siebie samego.

Jeśli zmagamy się z wrogością lub uprzedzeniami wobec niektórych grup ludzi, w jaki sposób możem możemy je przezwyciężyć? Jaki jest najlepszy sposób na wzrastanie w miłości do innych?

Czy można kogoś kochać (w sensie, o którym mówi Jezus w Mt 22,37-40) i jednocześnie go nienawidzić?



DO PRZEMYŚLENIA

Czy można mieć głębszą relację z Bogiem niż z innymi ludźmi?

Łk 10,25. Jaki związek istnieje między pragnieniem prawnika, aby „wystawić Jezusa na próbę” a osobistym pytaniem, które zdecydował się zadać?

Łk 10,26. Jeśli Jezus jest żywym Słowem Bożym, dlaczego tak często kierował ludzi, którzy zadawali mu pytania do Biblii – pisanego Słowa Bożego? Jaki pogląd na Biblię zademonstrował tutaj Jezus? Jak powinniśmy reagować na pytania dotyczące naszej wiary, które pochodzą z potencjalnie wrogiego źródła? W jaki sposób prowadzisz rozmowy na tematy duchowe z ludźmi, którzy nie traktują Biblii poważnie?

Łk 10,27-29. W jaki sposób prawnik odpowiedział na swoje własne pytanie? Dlaczego prawnik powtórnie zadał pytanie Jezusowi? Czy jest jakiś sposób, aby nauczyć się bardziej troszczyć o innych?

Łk 10,30-37 Jeśli prawnik chciał wystawić Jezusa na próbę, dlaczego zadał takie pytanie? Na czym polegały jego wrogie zamiary? Co leży u podstaw wrogości między Żydami a Samarytanami?

Mt 22,37-40. Czym różni się ta wypowiedź Jezusa na temat zasady miłości z Pwt 6,5 od wypowiedzi prawnika? Jaką zasadę interpretacyjną zdefiniował Jezus w Ewangelii Mateusza? Jak Paweł w Ga 5,14 wyraził tę zasadę?

Pomyśl o trzech nazwiskach swoich znajomych spoza kręgu twojej wiary. Jakie są ich emocjonalne, fizyczne i społeczne potrzeby? Jak możesz zaspokoić te potrzeby?

W jaki sposób możemy nauczyć się odróżniać czyny, które są wykonywane, aby „zapracować” na zbawienie, od czynów, które wykonujemy jako wynik zbawienia, które już mamy w Jezusie?









Przygotował Jan Pollok

piątek, 10 listopada 2023

Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Motywacja i przygotowanie do misji

Felieton do Szkoły Sobotniej na 11 listopada 2023

Główna myśl: Trudno jest stworzyć listę „właściwych motywów” do misji. Bóg może użyć nas do dobrych celów, nawet jeśli mamy mieszane motywy.

Jaką wielką rolę odgrywają w misji nasze motywy? Czy można mieć złe motywy i nadal wykonywać dobrą pracę dla Jezusa?

Chociaż Bóg może sprawić, że wiele dobrych rzeczy może wyniknąć ze złych to jednak prawidłowo zmotywowana osoba może być znacznie skuteczniejsza. Motywy rzeczywiście odgrywają ogromną rolę. Motywy w misji wywodzą się w dużej mierze ze zrozumienia chrześcijańskiej doktryny. Nasza etyka jest kształtowana przez motywy wychodzące z chrześcijańskiego serca. Misja staje się zdecydowanie mniej skuteczna, gdy jest inspirowana przez złe motywy. Robię to, co robię, ponieważ działam z pobudek serca, które wypełnione jest miłością. Osoba, która wykonuje misyjną pracę będzie o wiele szczęśliwsza, jeśli będzie miała dobre motywy. Ludzie, którzy wykonują pracę, ale są inspirowani złymi motywami, będą to robić w sposób zrzędliwy.

Czy znamy jakieś przykłady, które odbiegają od idealnych motywów dzielenia się wiarą? Czy wszystko co robimy wynika jedynie z całkowicie „czystych” motywów? Czy jest możliwe, że u podstaw naszego działania zawsze leży jakiś interes własny? Może wyrażenie „interes własny” nie jest do końca właściwe.

Wiem, że są takie sytuacje, w których ludzie zachowują się bezinteresownie. Wydaje mi się jednak, że jest to stosunkowo niewielka liczba. W większości przypadków patrzymy na coś i myślimy, ‘Jeśli to zrobię, jaką przyniesie mi to korzyść? Jeśli nie będę miał z tego żadnej korzyści to znacznie mniej prawdopodobne jest to, że to zrobię.’ Czasami taki motyw jest głęboko ukryty. Motywy mogą z czasem ulec zmianie pod wpływem samego działania. Jest to jedna z podstawowych zasad w Judaizmie. Tzw. micwa czyli wykonanie danego przepisu zgodnie z prawem, którego można w danej chwili nie rozumieć, może przynieść korzyść dopiero wtedy gdy ją wykonasz. Wykonanie micwy przynosi przekonanie, dlaczego należy ją wykonać.

Jakie są najlepsze motywy dzielenia się naszą wiarą z bliźnimi?

Apostoł Paweł wspomina w liście do Filipian, że głoszenie o Chrystusie było czasami powodowane zazdrością, rywalizacją, samolubnymi ambicjami, a nawet chęcią „przysporzenia kłopotów”, gdy przebywał w więzieniu. Zamiast jednak ubolewać, Paweł stwierdza: „Ale jakie to ma znaczenie? Byle tylko wszelkimi sposobami Chrystus był zwiastowany, czy obłudnie, czy szczerze, z tego się raduję.(Flp 1,15-18).

Jeśli tak jest, to czy nasze motywy do misji w ogóle mają znaczenie?

Czy Paweł sugeruje w ten sposób, że nie powinniśmy próbować powstrzymywać kogoś od opowiadania o Chrystusie, nawet jeśli wiemy, że jego motywy nie są czyste?

Czy powinniśmy raczej pozwolić, aby ktoś spowodował kłopot dla kogoś innego?

Argumentacja Pawła jest interesująca, ponieważ wiemy, że w tym momencie Apostoł znajdował się w więzieniu. Był przykuty do strażnika, który nie miał wyboru. Strażnik myślał, że to Paweł jest więźniem, choć tak naprawdę to właśnie strażnik był więźniem, który teraz musiał usłyszeć ewangelię. Strażnik nie zdawał sobie sprawy, jaką korzyść przynosi obecność Pawła. Dlatego Paweł powiedział: „więzy moje za sprawę Chrystusową stały się znane w całym zamku i wszystkim innym,” ‘Teraz wszyscy w całym zamku wiedzą, kim jest Chrystus. Miałem okazję głosić wszystkim tutaj i cóż to była za szansa! Wiem, że są tacy, którzy chcieli mi utrudnić życie, ale w końcu więcej ludzi usłyszało o Jezusie.’ Paweł nie mówi tutaj, że właśnie w taki sposób powinna być głoszona ewangelia. ‘Idź i głoś Chrystusa ze złą motywacją!’ Chce raczej powiedzieć, że nawet w takim przypadku jest wdzięczny, że Chrystus został ogłoszony. Nie przedstawia tego jednak jako modelu do naśladowania.

Podobnie było w przypadku Jonasza, który chociaż inspirowany złymi motywami wykonał pożyteczne dzieło. Ewangelista, który wykonuje swoją misję dla pieniędzy lub który robi to dla sławy, może wykonać pożyteczną pracę będąc niedoskonałym narzędziem.

W Łk 24 oraz w Dz 1 spotykamy ludzi, którzy mieli zostać wysłani na misję. Jezus powiedział im, aby zaczekali, zanim wyjdą. W obu przypadkach wiązało się to z oczekiwaniem na Ducha Świętego.

Osobiście waham się, aby wykorzystywać ten fragment jako receptę na to jak należy postępować w przypadku misji. Wydaje mi się, że koniecznie musimy wziąć pod uwagę historyczny kontekst tego wydarzenia. Uczniowie mieli czekać, ponieważ Jezus miał zostać przyjęty w niebie i usiąść jako zwycięski król po prawej stronie Ojca. Kiedy to się stało i Jezus został namaszczony coś szczególnego wydarzyło się na ziemi. Uczniowie przeżyli doświadczenie Pięćdziesiątnicy, właśnie wtedy Bóg ustanowił nowy lud. To wydarzenie korespondowało z datą, która była głęboko osadzona w hebrajskiej kulturze. Obchody Pięćdziesiątnicy nie wydarzyły się w przypadkowy dzień. Stało się to w konkretnym dniu, który wypełnił proroczą zapowiedź z góry Synaj. Wierzę, że Duch Święty powinien być wylany na każdego z nas, a nawet więcej powinniśmy zostać ochrzczeni Duchem Świętym, to jednak wydarzenie w czasie Pięćdziesiątnicy miało szczególny historyczny i teologiczny kontekst.

Co mieli uczniowie robić w czasie oczekiwania? Czego powinniśmy się z tego nauczyć? Na co oczekiwali?

Co jest większym niebezpieczeństwem —zbyt długie czekanie, zanim wyjdziemy do świata, czy też zbyt szybkie wyjście, aby świadczyć, zanim przygotujemy się duchowo? Niestety, ogólnie rzecz biorąc, jesteśmy bardziej niechętni, aby wyjść niż aby pozostać i czekać.

Jakiego rodzaju duchowe przygotowanie jest potrzebne, aby móc świadczyć? Czy musimy zostać ochrzczeni Duchem Świętym? Co to znaczy? Czy kiedykolwiek doświadczyliśmy „napełnienia” /„przyobleczenia się mocą z wysokości” czyli Duchem Świętym, jak zostało to opisane w ewangelii Łukasza oraz Dziejach? Jak można opisać takie doświadczenie?

Idea chrztu Duchem Świętym jest przedmiotem wielu dyskusji w kręgach chrześcijańskich. W niektórych wspólnotach często słyszymy to wyrażenie, a w innych rzadziej. Nie jestem pewny czy każdy adwentysta dnia siódmego rozumie co oznacza wyrażenie być ochrzczonym Duchem Świętym. W tej dyskusji musimy przede wszystkim poprawnie zdefiniować słowo chrzest. Greckie słowo oznaczające chrzest (baptizo) – oznacza zanurzyć. Zanurzyć się w Duchu Świętym, oznacza być pod powierzchnią, być zanurzonym, być pokonanym i przytłoczonym – właśnie taki obraz wyłania się ze słowa baptizo. Myślę, że wielu chrześcijan po prostu boi się takiej metafory. Inni z kolei często źle aplikują ten obraz. Jest wielu ludzi, którzy doświadczyli i doświadczają tego wydarzenia. Duch Święty ma dzieło do wykonania. Ważne jest, abyśmy uczestniczyli w tym wydarzeniu, pozwalając, aby miało ono miejsce w naszym własnym życiu. Nie chodzi tutaj o spektakularną eksplozję, ale o stałe przekształcanie życia. Prorok Joel, wspomina, że to wydarzenie będzie dotyczyło przyszłości i stanie się to tuż przed końcem świata.

Na czym polega najważniejsze przygotowanie do misji?

Kim byli pierwsi świadkowie zmartwychwstania Jezusa? Jakie ma to znaczenie w misji?

Jakie wydarzenie stanowiło główną motywację dla Apostołów do świadczenia? Co było głównym przedmiotem apostolskiego świadectwa? W jaki sposób powinno to mieć wpływ na nasze świadczenie?

Autor naszej lekcji stwierdził: „To prawda, że potrzebujemy osobistego doświadczenia z Bogiem, zanim będziemy mogli podzielić się nim z innymi … Nie możemy dzielić się tym, czego sami nie przeżyliśmy?” Czy zgadzasz się z tym stwierdzeniem?



DO PRZEMYŚLENIA



Co oznaczało „głoszenie Chrystusa” w I wieku? Jaki byłby dziś odpowiednik?



Łk 24,1-12. Jaka była reakcja ludzi, którzy jako pierwsi usłyszeli, że Jezus zmartwychwstał? Dlaczego taka była ich reakcja? Kobiety, które przyniosły tę wiadomość, były podekscytowane, ponieważ opowiadały o swoich osobistych doświadczeniach. Jakie jest Twoje osobiste doświadczenie z Jezusem?



Łk 24,36-49. Dlaczego ukazanie się Jezusa uczniom miało tak kluczowe znaczenie dla apostołów? Jeśli Jezus miał po zmartwychwstaniu nadprzyrodzone ciało, dlaczego prosił uczniów o jedzenie? Proroctwa odegrały główną rolę w odkryciu przez uczniów, kim jest Jezus. Jaka jest rola proroctwa biblijnych w XXI wieku?



Dz 1,12-26. Co robili uczniowie Jezusa (120 mężczyzn i kobiet) którzy czekali na obietnicę Ducha Świętego? Skąd mamy wiedzieć, kiedy należy czekać, a kiedy iść? Dlaczego uczniowie chcieli zastąpić Judasza, dlaczego nie chcieli po prostu zostać w grupie 11? Kim byli „uczniowie”, którzy nie są wspomniani w ewangeliach?



Dz 2,1-41. Co stało się z uczniami po otrzymaniu Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy? Co to znaczy stwierdzenie, że uczniowie mówili „innymi językami”? Dlaczego wyjaśnienia Piotra koncentrowały się na proroctwie Joela 2,28-32? W jaki sposób Piotr interpretuje Stary Testament? Jakie dowody przedstawił Piotr, poświadczając, że Jezus zmartwychwstał? Jakie dowody przedstawione w tekście potwierdzają, że ewangelia jest dla każdego?

Dz 2,41-47. Co wczesny kościół robił z nowo ochrzczonymi wierzącymi? Jakie metody stosowano, aby kształcić nowych wierzących?



Co można powiedzieć innym ludziom o dobroci i miłości Boga, na podstawie własnych doświadczeń życiowych?





























































Przygotował Jan Pollok

piątek, 3 listopada 2023

KOmentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Wymówki, aby uniknąć misji

Felieton do Szkoły Sobotniej na 4 listopada 2023

Główna myśl: Bóg posyła nas do tych, których nienawidzimy … i okazuje im niezasłużone współczucie.

Jakie są najczęstsze wymówki, których używamy, aby uniknąć czynienia tego, do czego Bóg nas powołał?

Wydaje mi się, że bardzo często niektórzy po prostu wkładają palce do uszu i udają, że nie słyszą wezwania. Być może nie jest to wymówka, jednak ludzie, którzy tak czynią po prostu stwierdzają, że nas nie słyszeli. Wielu ludzi w kontekście misji ogarnia lęk. Lęk przed nieznanym, lęk przed zachwianiem status quo, w które w danej chwili są zaangażowani. Lęk przed trudnym i niewdzięcznym zadaniem, utrata komfortu, zmiana kultury, zmiana języka. Poczucie niedostatecznego przygotowania lub brak daru wymowy.

Warto pomyśleć jakie były reakcje proroków, gdy zostali powołani: jestem za młody, nie mam daru wymowy, jestem tylko pasterzem. „Panie poślij kogoś innego!” Czasami przypominamy Bogu, że jesteśmy zajęci wieloma innymi dobrymi rzeczami, które wykonujemy dla Niego.

W tym tygodniu nasza uwaga został skierowana na księgę Jonasza.

Warto rozpocząć od nakreślenia tła historycznego. Niniwa była stolicą imperium asyryjskiego w okresie dominacji asyryjskiej na całym starożytnym Bliskim Wschodzie (ok. 703–612 p.n.e.). Z tego powodu zajmuje ważne miejsce w literaturze biblijnej. Od IX wieku aż do upadku Asyrii pod panowaniem Babilończyków w 612 roku p.n.e. Niniwa była ważnym miastem asyryjskim.

W Biblii Niniwa została przedstawiona jako miasto całkowicie złe i wrogie wobec Izraela. W księdze proroka Nahuma zostało szczegółowo opisane zniszczenie Niniwy z rąk Babilończyków. Zarówno Jonasz jak i Nahum wierzyli, że Niniwa była zła i zasługiwała na karę, jaka w końcu ją spotkała. Stanowisko takie wynikało z faktu asyryjskiej dominacji w Mezopotamii i Palestynie. Zarówno Izrael (królestwo północne), jak i Juda (królestwo południowe) podlegały rządom asyryjskim i doświadczyły surowego traktowania, ze strony Asyrii. Przyjmuje się, że przesłanie Jonasza zostało przekazane za panowania Jeroboama, a służbę proroka datuje się na połowę VIII wieku p.n.e.

Bóg powołał Jonasza, aby poszedł do Niniwy, głównego miasta Asyrii, które w tamtych czasach budziło postrach i było znienawidzonym wrogiem Izraela. Asyryjczycy byli znani w starożytnym świecie ze swego okrucieństwa. Prorok Nahum sporządził listę grzechów Niniwy: planowanie zła, okrucieństwo w czasie wojny (na przykład prowadzili jeńców wojennych za pomocą haków i wbijali swoje ofiary na pal), niemoralność seksualną, czary oraz handlowe oszustwa i eksploatację.

Adwentyści często zwracali uwagę na wycofanie się z miejskich aglomeracji i zachęcali do prowadzenia prostego życia na wsi. Obecnie ponad 50% ludności świata żyje na obszarach miejskich. W jaki sposób pogodzić wezwanie, aby dotrzeć do ludzi tam, gdzie się znajdują, z koncepcją opuszczenia grzesznych miast?

Aby być skutecznym w misji trzeba mieszkać tam, gdzie mieszkają ludzie, do których chcemy dotrzeć. Strategia pracy misyjnej w mieście powinna pochodzić od mieszkańców miast, a nie mieszkańców wsi.

Dlaczego Jonasz nie chciał iść do Niniwy? Czy stało się tak z powodu strachu przed mieszkańcami Niniwy? A może z powodu nienawiści do mieszkańców Niniwy? Co mogło być dla Jonasza większą przeszkodą — strach, czy nienawiść oraz pragnienie aby miasto zostało zniszczone?

Co jest dzisiaj większą przeszkodą — strach przed „obcym” lub „innym” czy nienawiść wobec „innych” lub „obcych”?

Księga Jonasza ukazuje kontrast pomiędzy „poganami” a prorokiem Pana. W każdym przypadku „poganie” wydają się bardziej pobożni i otwarci duchowo niż prorok. Żeglarze na statku modlą się do swoich bogów, podczas gdy Jonasz śpi. Prorok mówi, ‘Wrzućcie mnie do morza!’, podczas gdy żeglarze chcą ratować jego życie. Mieszkańcy Niniwy zarówno ludzie jaki i zwierzęta poszczą. Nawet wielka ryba i winorośl wykonały polecenie Boga — tylko Jonasz sprzeciwił się Bożemu poleceniu! W tej historii poganie prezentują się lepiej niż prorok Jahwe.

Jakie wnioski można z tego wyciągnąć? Czy chrześcijanie są bliżej Boga niż ludzie z innych religii?

Czy są inne historie biblijne które pokazują, że „lud Boży” może się czegoś nauczyć od „pogan”?

Jonasz głosił, że Niniwa zostanie zniszczona w ciągu 40 dni. Tak się jednak nie stało. Czy Jonasz był fałszywym prorokiem? Jaki jest cel proroctw, które dotyczy przyszłości? Czy proroctwa czasowe są warunkowe?

Na końcu księgi Jonasz wyraża swoją frustrację z powodu łaskawości i współczucia Boga. Przyznaje, że to był powód, dla którego od początku nie chciał pójść do Niniwy. Wiedział, że Bóg jest „Bogiem łaskawym i miłosiernym, cierpliwym i pełnym łaski, który żałuje nieszczęścia” (Jo 4:2).

Czy Bóg jest zbyt współczujący? Czy długa lista okrucieństw, czarów, prostytucji, przemocy i niesprawiedliwości może być tak po prostu po kilku dniach postu wybaczona?

Czy jest ktoś nad kim nie chciałbyś, żeby Bóg się litował – ktoś, kogo chciałbyś, aby spotkało to, na co zasłużył?

Jako teolog chciałbym, aby wszyscy zostali zbawieni. Dlatego trudno mi zaakceptować karę śmierci.

Kto zmienił się w tej historii najbardziej – Jonasz czy mieszkańcy Niniwy? Jedynym dowodem na to, że Jonasz się zmienił, jest księga Jonasza. Nie jest do końca jasne, czy Jonasz się zmienił. Stopień zmian w przypadku ludzi w Niniwie był znacznie większy. Jonasz musiał zmienić twoje serce. Z kolei mieszkańcy Niniwy musieli zmieńcie swoje życie.

Jonasz w końcu poszedł do Niniwy, ale nadal był wojowniczy. Doświadczenie z rybą nie zmieniło jego postawy.

Jakich lekcji powinniśmy się nauczyć z Księgi Jonasza, gdy zastanawiamy się nad przemocą, niemoralnością seksualną, spirytyzmem i niesprawiedliwością w dzisiejszym świecie?

Przy okazji omawiania Wielkiego Misyjnego Zlecenia, które Jezus przekazał swoim uczniom po Zmartwychwstaniu, zwróciliśmy uwagę, że uczniowie wciąż wątpili, a jednak Jezus zlecił im wykonanie zadania. Teraz mamy proroka, który nie jest chętny, aby wykonać powierzone mu zadanie. Ma negatywne nastawienie, a jednak Bóg działa przez niego, aby doprowadzić do zbawienia całe miasto. Bóg jest miłosierny i łaskawy, to pewne.

DO PRZEMYŚLENIA

Autor lekcji w tym tygodniu skupił uwagę na biblijnym przykładzie osoby uchylającej się od misji - na historii Jonasza. Ponieważ Niniwa była stolicą imperium asyryjskiego, historia Jonasza osadzona jest w kontekście relacji tego narodu ze starotestamentowym Izraelem. Poniższe wersety dostarczają tła do historii Jonasza: Na 1,1; 3,1-3; 2 Krl 17,5-6; 19,32-37).

Jon 1,1-12. Jaki obraz Boga mieli żeglarze z którymi podróżował Jonasz?

Jon 1,17 – 2,10. Czego nauczył się Jonasz o Bogu ze swojego doświadczenia z rybą? Jakiego rodzaju ofiary złożyli Jonasz i żeglarze (2,9; 1,14-16)?

Jon 1,14-16. Co zrobił Jonasz, aby nawrócić żeglarzy? Co spowodowało, że Jonasz zmienił się z człowieka niechętnego na chętnego?

Jon 3,1-3. Co miało wpływ na przekształcenie niechęci Jonasza w gotowość wykonania Bożego polecenia?

Jon 3,4-5. Jaka jest różnica między reakcją mieszkańców Niniwy a reakcją żeglarzy z rozdziału 1,14-16? W jaki sposób ta różnica kształtuje nasze podejście do ludzi, którzy posiadają niewielką wiedzę o Bogu?

Jon 4,1-4 Jaką wymówka miał Jonasz, aby nie pójść od razu do Niniwy? Dlaczego łaskawy charakter Boga tak bardzo go niepokoił? Co kryje się za pytaniem, które Bóg zadał Jonaszowi w wersecie 4? Według tej historii Bóg miłosiernie dostarcza roślinę Jonaszowi, a następnie powoduje jej zniszczenie. Jak to rozumieć? W którym momencie Boży charakter został najwyraźniej przedstawiony? Czy pokuta ludzi w Niniwie była szczera? Na jakiej podstawie Bóg przyjął ich skruchę, skoro nie byli świadomi ani Jego imienia i ani Jego zasad?

Jon 4,10-11 Jak powinniśmy reagować na Bożą troskę okazywaną prześladowcom, sprawcom przemocy i zabójcom? Jakie konsekwencje dla misji posiada Boży sposób postępowania z ludźmi?

Jeśli Duch Święty jest wszędzie, dlaczego misjonarze muszą wyruszać w świat, aby ogłosić Ewangelię?

Niniwa była jedną z pierwszych wielkich metropolii, o którą Bóg się troszczył. W pierwszej połowie XX wieku na świecie były trzy wielkie metropolie: Nowy Jork, Londyn i Tokio. Każda z tych trzech metropolii liczyła około ośmiu milionów ludzi. Obecnie na świecie jest 48 miast, w które mają ponad osiem milionów mieszkańców. Jakie ma to konsekwencje dla misji?

Jakie inne historie na temat powołań do misji można wskazać w Biblii? Które z postaci biblijnych akceptowały powołanie do misji, a które protestowały. Która z wielu wymówek, jakimi posługują się ludzie, aby uniknąć misji, wydaje się być uzasadniona?

Jak radzisz sobie ze strachem jako wymówką, aby nie wykonywać misji?