wtorek, 30 czerwca 2020

WOLNOŚĆ W WYBORACH


Przemek Marczak
Wolność w wyborach
Zbliża się czas wyborów władz świeckich. Wśród Adwentystów Dnia Siódmego pojawić się może następujące pytanie: głosować na kandydata do którego programowo mi najbliżej, czy nie ? Głosować, aby wybrać mniejsze zło, czy nie ? W Chrystusie jesteśmy ludźmi wolnymi: ,, Bo wy do wolności powołani zostaliście, bracia … ( Glc. 5 (13 n…)) ,,. Każdy z nas w sumieniu przed Bogiem podejmie ową decyzję – czy brać udział w wyborach, czy nie. A więc pochylmy się przez chwilę nad obiema możliwościami. Ci z nas, którzy nie będą głosować, jak uzasadniają swą decyzję ? Wierzą że jako chrześcijanie, są na tej ziemi pielgrzymami i gośćmi oraz że podążają do swej prawdziwej niebiańskiej ojczyzny, niebiańskiego Jeruzalem ( 1 Krn. 29 (15), Ps. 39 (13) 119 (19), 1 Ptr. 1 (1)(17) 2 (11), a także: Hbr. 11 (8)(10)(13-16) 13 (14), Ef. 2 (19) ). Czy to automatycznie oznacza, że nie są patriotami w stosunku do Polski ? Oto jakie znaczenie co do terminu >> Patriota << podaje jeden ze słowników:
Patriota < gr. Patriotes = ziomek, rodak > Człowiek kochający swoją ojczyznę i naród, gotów do poświęceń dla ich dobra.
Czy nauczanie Jezusa Chrystusa nie było przepojone miłością, nawet wobec nieprzyjaciół ( Mt. 5 (43-48) ) ? Czy przez Swoją ofiarę nie umożliwił wszystkim zbawienia ( Rz. 5 (8) 8 (32), Jn. 3 (16) ) ? Widzimy więc, że Chrystus był patriotą, chociaż powiedział: ,, … Królestwo moje nie jest z tego świata … ( Jn. 18 (36 …n…n)) ,,. Tak więc nie jest prawdą, że aby być prawdziwym patriotą – trzeba mieć na sztandarze swego życia wypisane hasło: >> Bóg, honor i ojczyzna << . Poświęcenie dla dobra Polski i miłość do tego kraju, nie przymusza nas do stosowania rozwiązań siłowych, które będą próbowały wtargnąć w naszą wiarę ! Przecież przesłanie ewangelii nie tylko mówi o miłowaniu naszych nieprzyjaciół, ale także stosuje zasadę drugiego policzka ( Mt. 5 (38-42)), w
trudnych sytuacjach, w modlitwie, zwracanie się z prośbami do Boga ( Flp. 4 (6)) oraz ukazuje naszego Mistrza jako Księcia Pokoju ( Jn. 14 (27), Ef. 2 (14), Kls. 3 (15), Iz. 9 (5) 32 (18)), także mówi, że kto chwyta za miecz od niego ginie ( Mt. 26 (52)). Dlaczego więc na kartach Biblii nie ma ani jednego przykładu, gdzie jakiś zelota ( członek ówczesnego ugrupowania polityczno-religijnego ) zarzuca Jezusowi, że nie jest patriotą, bo nie chce wraz z nimi walczyć przeciwko okupacji rzymskiej ? Widocznie już wtedy wiedziano, że patriotyzm można odbierać radykalnie, fanatycznie, siłowo lecz można także go odbierać na sposób stonowany, pokojowo, z modlitwą na sercu, bo królestwa przemijają. Tak więc ta grupa nie bierze udziału w wyborach.
Natomiast druga grupa chce mieć bardziej bezpośredni wpływ na Polskę, w której żyje. Zapewne bardzo ważne są dla nich sprawy socjalne w Polsce i chcą mieć na to ze swej strony istotny wpływ. Z tego tytułu nawet, są gotowi na pewne nieduże kompromisy czy wybory mniejszego zła w stosunku do programów partii politycznych.
Jednak tutaj pojawia się pewna trudność. Dochodzi jeszcze jedna ważna sprawa, a mianowicie – rozdział kościoła od państwa i skutki łączenia tych dwóch odrębnych tworów w postaci wywierania wpływu na wiarę, jak poniżej będzie ukazane. Osoby z tej drugiej grupy musza uważać, aby sprawy socjalne nie stały się haczykiem na który będą złapani – gdzie ową wędką będzie zwycięstwo partii, która będzie dążyć do łączenia się kościoła i państwa, a oni przyłożą do tego swą rękę.
Dlaczego Adwentyści Dnia Siódmego akurat tą sprawę powinni uznać za priorytetową ? Biblia ostrzega nas przed łączeniem się kościoła i państwa ( Łk. 20 (25)). Jednak rodzi się pytanie: czy na ten temat – jakże istotny w czasach końca – możemy gdzieś więcej i szczegółowiej przeczytać ? Tak. Małe Światło czyli Duch Proroctwa podaje nam cenne informacje. Jednak tym razem nie od E.G.White, tylko A.T.Jones’a , jednego z dwóch braci, którzy przekazali jakże cenne poselstwo w Minneapolis w 1888 roku, poselstwo sprawiedliwości przez wiarę, poselstwo 4 anioła. W książce: ,, Miejsce Biblii w procesie kształcenia ,, tak napisał:
>> Grecka teoria kształcenia przejęta przez odstępczy kościół doprowadziła do połączenia się kościoła z państwem i totalnej ruiny państwa. Zasadą chrześcijaństwa jest całkowite oddzielenie religii od państwa. Chrześcijaństwo uznaje prawo państwa do istnienia oddzielnie od kościoła i domaga się, by kościół mógł istnieć niezależnie od państwa. Kościół i państwo zajmują dwa zdecydowanie różne obszary. Domeną kościoła jest – moralność swoich wyznawców, a domeną państwa – prawa i obowiązki swoich obywateli. Domeną kościoła jest – wewnętrzne życie człowieka i przyszły świat, a domeną państwa – zewnętrzne życie człowieka i świat doczesny. Państwo, właściwie ukonstytuowane i nie wykraczające poza swój obszar, nie może się wtrącać w sprawy kościoła, i faktycznie żadne państwo nie wtrąciło się nigdy w sprawy kościoła inaczej, jak wykraczając poza swój obszar i zakładając szaty religii. Kościół, pozostający na swoim obszarze, nigdy, w żaden sposób nie może się wtrącać w sprawy państwa i faktycznie kościół nigdy nie czynił tego inaczej, jak wykraczając poza swój obszar, zasiadając na tronie cywilnej władzy i ośmielając się posługiwać ,, mieczem ,, państwa. Państwo na swoim obszarze działalności i dla siebie samego ma prawo ustanowić system kształcenia, który z natury rzeczy musi być świecki. Kościół na swoim obszarze musi zapewnić chrześcijańskie kształcenie. Państwo, ustanawiając i prowadząc taki system kształcenia, jaki wydaje się mu najlepszy, nie może domagać się, by kościół wyrzekł się chrześcijaństwa. Kościół, na swoim obszarze, zapewniając chrześcijańskie kształcenie, nie może się domagać, by państwo zrezygnowało z takiego systemu kształcenia, jaki przyjęło. Kościół nie może też sprzeciwiać się państwu w kwestii jego wybranego systemu kształcenia, ani w żadnej innej sprawie czy praktyce pozostającej w sferze działalności państwa.
Rząd Stanów Zjednoczonych jest jedynym na świecie rządem opartym na ogłoszonej przez Jezusa Chrystusa zasadzie odnośnie władzy cywilnej – zasadzie zupełnego rozdziału religii od państwa:
,, Nikt nie myślał o tym, by bronić religii ze względu na sumienie jednostki, póki głos w Judei nie rozpoczął najważniejszej epoki w dziejach ludzkości, ustanawiając czystą, duchową i powszechną religię dla całej ludzkości, nakazującą oddawać cesarzowi tylko to, co cesarskie. Zasada ta była przestrzegana wobec wszystkich ludzi we wczesnym okresie głoszenia ewangelii. Religia chrześcijańska została przyjęta przez możnych Imperium Rzymskiego dopiero wtedy, gdy odarto ją z jej uniwersalności i zniewolono
nieświętym związkiem z nieświętym państwem. Taki stan trwał do czasu, gdy nowy naród, najmniej skalany jałowymi drwinami 18 wieku, najbardziej wierzący w chrześcijaństwo ze wszystkich ówczesnych narodów, główny spadkobierca Reformacji w jej najczystszej formie, ustanowił rząd Stanów Zjednoczonych, odrzucając traktowanie wiary jako sprawy regulowanej przez ciało kolegialne oraz zwierzchnictwo monarchy czy państwa ,, ( George Bancroft ) .
Ludzie, którzy założyli Stany Zjednoczone, wyraźnie oświadczyli, że w kwestii tej fundamentalnej zasady rozdziału religii od państwa, działali ,, zgodnie z zasadami ewangelii oraz Reformacji, która była ich kontynuatorem ,,. Oświadczyli:
,, Uznajemy jako fundamentalną i niezaprzeczalną prawdę, --- że religia czy nasz obowiązek wobec naszego Stwórcy oraz sposób jego wykonywania mogą być dyktowane wyłącznie przez rozum i przekonanie, nigdy zaś przez siłę czy przemoc --- . Tak więc religia każdego człowieka musi być pozostawiona jego przekonaniu i sumieniu i każdy człowiek ma prawo praktykować ją tak, jak dyktują mu to przekonanie i sumienie. To prawo jest z natury swojej niezbywalne. Jest niezbywalne, gdyż poglądy ludzi oparte wyłącznie na dowodach rozważonych w ich własnych umysłach, nie mogą podlegać dyktatowi innych ludzi. Prawo to jest niezbywalne także dlatego, że to, co tutaj jest prawem wobec ludzi, jest obowiązkiem wobec Stwórcy. Obowiązkiem każdego człowieka jest oddawać Stwórcy taki hołd, i tylko taki, jaki w jego przekonaniu jest przez Niego mile widziany. Obowiązek ten stoi ponad obowiązkami wobec państwa, tak w kwestii kolejności jak i ważności zobowiązania. Zanim ktokolwiek z ludzi zostanie uznany za członka społeczeństwa danego państwa, musi najpierw zostać uznany za poddanego Władcy wszechświata, a skoro obywatel danego państwa, który wstępuje do jakiegokolwiek niższego rangą stowarzyszenia, musi zawsze mieć na uwadze swój obowiązek wobec władz państwowych, tym bardziej każdy człowiek, który staje się obywatelem danego państwa, musi to czynić z zachowaniem swojej lojalności wobec Władcy wszechświata. Dlatego twierdzimy, że w sprawach religii, prawa żadnego człowieka nie mogą być naruszane przez instytucje państwowe, zaś religia w żadnym stopniu nie podlega ich kompetencji ,,.
……. W dorocznym sprawozdaniu Ministra Edukacji za rok szkolny 1896-1897 Rząd Stanów Zjednoczonych w sposób niezwykle klarowny wyjaśnił różnicę między świecką metodą kształcenia a religijną metodą kształcenia – różnicę wskazaną w zasadach chrześcijaństwa i fundamentalnych zasadach, na których ustanowiony został Rząd Stanów Zjednoczonych.
Najpierw w odniesieniu do szkoły świeckiej:
,, Szkoła świecka naucza konkretnej wiedzy. Uczy matematyki, przedmiotów ścisłych, historii i języka. Znajomość faktów może być precyzyjna i dokładna i prowadzić do poznawania zasad, praw i reguł. Nauczyciel w szkole świeckiej wymaga od ucznia przede wszystkim osobistego zaangażowania. Uczeń nie powinien przyjmować wiedzy w oparciu o autorytet, ale aktywnie badać i weryfikować to, czego się dowiaduje. Musi śledzić matematyczne działania i rozumieć ich reguły. Musi się nauczyć metody badania faktów w naukach ścisłych i historii. Tak więc duch szkoły świeckiej jest duchem oświecenia, choć nie najwyższego rzędu. Jednak oświecenie to sprawia, że młodemu umysłowi coraz trudniej jest ufać autorytetom ,,.
Następnie w odniesieniu do kształcenia religijnego:
,, Nauczanie religii, by mogło przynieść najlepsze rezultaty w myśleniu i sposobie życia młodych ludzi, musi się trzymać autorytetu i nie może zapożyczać metod z matematyki, przedmiotów ścisłych i historii nauczanych w świeckiej szkole. Takie zapożyczenie świeckich metod doprowadzi jedynie do tego, że młodzi ludzie nabędą zbytniej pewności siebie i przekonania o nieodwołalności własnego niedojrzałego sądu. Staną się zarozumiali i powierzchowni. Dobrze jest, gdy dziecko ufa swemu intelektowi w kwestii tabliczki mnożenia czy reguły trzech. Dobrze jest, jeśli nauczy się zasad oraz wyjątków łacińskiej składni i będzie potrafiło posługiwać się nimi studiując klasycznych autorów. Jednak nie wolno mu pozwolić na osądzanie religijnych dogmatów i formułowanie zuchwałych wniosków co do ich racjonalności ,,.
Wszystko to stanowi doskonałe uzasadnienie, dlaczego religia nie może być nauczana w szkołach publicznych – dlaczego państwo nie może się zajmować nauczaniem religii. Jest to także doskonały argument na to, dlaczego kościół w swoim nauczaniu --- nauczania religii --- nie może nawet zapożyczać, a tym bardziej przejmować metod stosowanych w świeckiej szkole. …….
Skoro zdeklarowany kościół protestancki tak dalece porzucił swoje prawdziwe chrześcijańskie stanowisko w kwestii kształcenia i do takiego stopnia przejął tematy i metody świeckiego nauczania, to czy nie zmierza on przypadkiem w tym samym kierunku, które obrało pierwotne odstępstwo, gdy przejęło tematy i metody świeckiego kształcenia w tamtych czasach ? Czy wstępując w jego ślady współczesny protestantyzm nie dąży konsekwentnie do połączenia kościoła z państwem, które w starożytności było efektem podobnego postępowania ? Wobec tego, jak państwo może się ustrzec przed upadkiem, który będzie nieuniknionym skutkiem tego odstępstwa i tej unii, jak to miało miejsce przed wiekami ? << ( rdz. 6 ; str. 44-52 )
I na koniec podsumowujący cytat z innej książki A.T.Jones’a , p.t.: ,, Wolność w religii ,, :
>> ……. Żadna bowiem ustawa i żadna władza za pomocą ustawy, nie ma prawa wtrącać się do religii swego ludu. ……. Każda ustawa, która narusza religię, jest bez znaczenia dla wierzącego, a każdy, kto taką ustawę odrzuca i nie respektuje, jest niewinny w oczach Bożych. ……. Religia z jej ceremoniami, zarządzeniami i wymogami musi być w pełni odłączona od kompetencji ziemskiej władzy. ....... Religia razem z tym wszystkim, co do niej należy, dotyczy pojedynczego człowieka i jego osobistego związku z Bogiem . ……. << . ( rdz. 3 ; str. 17)
Tak więc podejmijmy jako osoby wierzące mądrą decyzję. Apostoł Paweł napisał: ,, Wszystko wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne; wszystko wolno,
2
ale nie wszystko buduje ,, ( 1 Kor. 10 (23)) . Po pierwsze – czy będziemy w ogóle głosować. Po drugie – jeśli tak, to głosujmy na osobę, która jest za rozdziałem kościoła od państwa. Niech Chrystus będzie z nami wszystkim
Komentarze
i


poniedziałek, 22 czerwca 2020

ODMIENNE STANY ŚWIADOMOŚCI HIPNOZA MEDYTACJA JOGA WIZUALIZACJA


Wojciech Didyk
 · 
ODMIENNE STANY ŚWIADOMOŚCI - najpopularniejsze formy: HIPNOZA I REGRESJA, TRANSKOMUNIKOWANIE (KANALIZOWANIE), MEDYTACJA, JOGA, WIZUALIZACJA
Odmienne stany świadomości są pasywnym stanem umysłu, który prowadzi do uśpienia procesu krytycznego myślenia oraz zatarcia kontaktu z rzeczywistością. Stany te można osiągnąć m.in. za pomocą specjalnego oddychania, narkotyków, jogi, medytacji, hipnozy, mantry (nawet w formie śpiewania tej samej frazy piosenki czy powtarzanego w kółko pacierza).
Ten osobliwy stan, otwierający umysł ludzki na wpływ duchowych mocy, które pragną nim manipulować, określa się takimi eufemizmami, jak: kosmiczna jaźń, duch przewodni, bioenergia, bioprądy, siła witalna, wyższe ja, energia zmarłego, psychotroniczna intuicja, alter ego, qi, prana, mana, itp.
Wiele osób za pośrednictwem odmiennych stanów świadomości doświadczyło kontaktu z duchową inteligencją. Czy jest przypadkiem, że wywoływanie duchów, szamanizm, transkomunikowanie i inne spirytystyczne praktyki wymagają tych stanów do nawiązania kontaktu z duchowymi przewodnikami?
HIPNOZA I REGRESJA
Hipnoza polega na wprowadzeniu umysłu w głęboki stan pasywności. Stosuje się ją do rozwiązywania wewnętrznych problemów lub pozyskiwania informacji, które mają w tym pomóc. W psychoterapii hipnoza służy często do regresji, to jest cofnięcia w dzieciństwo, łono matki, nawet w „poprzednie wcielenia" [Nie ma czegoś takiego jak „poprzednie wcielenie” – ktoś może jedynie tak wierzyć błędnie – przyp. W. D.].
Za ojca współczesnej hipnozy, jasnowidzenia, telepatii i transkomunikacji uważa się francuskiego lekarza Franza Antona Mesmera (1734-1815). Mesmer twierdził, że jego ręce emanują magnetyczną moc, przez co wpływa na myśli i postępowanie pacjentów. Początkowo uważał, że jej źródłem jest energia, którą wyzwalają metalowe magnesy, dlatego posługiwał się metalowymi prętami i magnesami, aby ją wzmocnić. Później z nich zrezygnował, gdyż stwierdził, że energia ta pochodzi z wewnątrz. Nazywał ją „zwierzęcym magnetyzmem". Potem zwano ją „mesmeryzmem", a w końcu przyjęła się nazwa „hipnozy", od Hypnosa, greckiego „bożka snu”.
Dr. Isadore Rosenfeld w swej książce o alternatywnych metodach leczenia słusznie zauważa, że jak dotąd nikt nie wie, jak hipnoza działa. Pomimo, że zahipnotyzowani sprawiają wrażenie uśpionych, faktycznie nie są. Badania mózgu w czasie snu przy pomocy elektroencefalografu pokazują obecność innych fal, niż w czasie hipnozy czy głębokiej medytacji.
Wbrew popularnemu mniemaniu hipnoza wcale nie musi poprawiać wspomnień przeszłych wydarzeń, ale je osłabiać lub zniekształcać. Badania dowiodły, że podczas hipnozy ludzie potrafią kłamać i zmyślać. Wypowiadane przez zahipnotyzowanych słowa mogą zawierać wiele fantazji.
Edgar Cayce, jeden z najbardziej znanych uzdrawiaczy-jasnowidzów stawiał diagnozy i uzdrawiał podczas transu hipnotycznego. Podobnie czynił ksiądz Klimuszko, stawiając diagnozy przy pomocy wahadełka i fotografii. Obaj sądzili, że ta moc pochodzi od Boga, ale kryją się za nią demony. W późniejszych latach Cayce zaczął się domyślać, że używa go diabeł. Nie był już jednak w stanie wyplątać się z pajęczyny, w jaką się uwikłał poprzez liczne hipnotyczne transe.
Ernest Hilgard w rezultacie 25-letnich badań opisanych w „Psychology Today” zauważył, że szczególnie podatni na hipnozę są ludzie zaangażowani w parapsychologię. Nie przypadkiem, gdyż odmienne stany świadomości mają korzenie w okultyzmie i praktykowane są od wieków przez jego zwolenników. W przeszłości określano je mianem zaklinania bądź rzucania czaru, praktyk sklasyfikowanych w Biblii jako spirytystyczne:
Niech nie znajdzie się u ciebie wieszczbiarz, ani guślarz, ani czarodziej, ani zaklinacz , ani wywoływacz duchów, ani znachor, ani wzywający zmarłych; gdyż obrzydliwością dla Pana jest każdy, kto to czyni." (Piąta Księga Mojżeszowa 18:10-12).
TRANSKOMUNIKOWANIE (KANALIZOWANIE)
Transkomunikowanie (kanalizowanie od ang. channeling ) to rodzaj transu, który służy komunikacji ze światem duchowym, podobnie jak seans spirytystyczny. Medytujący stają się medium, przez które duchowe istoty przekazują swoje nauki.
Manifestujące się podczas takiego seansu istoty przybierają postać świętych, aniołów, Madonny, Jezusa, UFO. Zwykle, odgrywają rolę istot przyjaznych i zatroskanych o los ludzkości, posłanych rzekomo z misją od Boga. Ruth Montgomery, jedna z najbardziej znanych mediów w ruchu New Age, przyznaje to, mówiąc, że transkomunikowanie „otwiera drzwi, przez które mogą wejść złe i złośliwe duchy.".
Zwróćmy uwagę na słowa Madame Heleny Blavatsky, jednej z pionierek ruchu New Age, która przez całe życie praktykowała transkomunikację, pismo automatyczne i inne okultystyczne formy przekazu:
Mogę powiedzieć tylko tyle, że moje natchnienie definitywnie przychodzi z zewnątrz, co więcej, ktoś wtedy wchodzi we mnie. To nie ja mówię i piszę, ale to coś, co wchodzi we mnie (...) to myśli i pisze za mnie (...). Stałam się czymś w rodzaju składnicy czyjejś wiedzy (...). Ktoś przychodzi i pochłania mnie niczym ciemna chmura; wówczas zostaję zepchnięta w głąb samej siebie i wtedy to już nie jestem „ja", lecz ktoś zupełnie inny.".
Podobieństwa między transkomunikowaniem a zdemonizowaniem są uderzające.
MEDYTACJA
Celem medytacji jest osiągnięcie odmiennych stanów świadomości, a przy ich pomocy religijnego „oświecenia". John Ankerberg i John Weldon, w książce na temat szkodliwości medycyny New Age - pt. „Can You Trust Your Doctor?” - tak napisali o medytacji:
Teoria medytacji zakłada, że w normalnym stanie umysłu nie rozumiemy dobrze swej prawdziwej natury ani naszego świata w jego prawdziwej naturze. Twierdzi, że medytacja potrafi skorygować tę fałszywą percepcję i zamienić ją na prawdziwą percepcję, która przychodzi podczas medytacji.
Niemal wszystkie formy medytacji wymagają kultywacji odmiennych stanów świadomości i rozwoju psychotronicznych zdolności. Owe odmienne stany świadomości są jednak źle interpretowane, jako rzekomo 'wyższe' stany świadomości, boski stan, natomiast owe psychotroniczne zdolności brane są za znak przebudzenia i rozwoju 'boskiej natury' człowieka.".
Niektóre formy medytacji wymagają mantry - powtarzania jakiejś frazy (zwykle jest to imię hinduskiego bożka) lub koncentracji na niej. Podobną rolę może spełniać różaniec, powtarzana w kółko zwrotka czy refren pieśni, niektóre rytmy, modlitwa językami nie pochodzącymi od Boga [Dotyczy podróbki prawdziwego duchowego daru mówienia innymi językami – przyp. W. D.], długie powtarzanie imienia (nawet Jezusa), czy tzw. „oczekiwanie na Pana".
Powtarzane w kółko słowa wprowadzają umysł w pasywność, będący lekką formą odmiennych stanów świadomości. Podejrzanie duża ilość objawień, stanów mistycznych, kontaktów z duchami, które przybierają kształt świętych, Madonny, Jezusa ma miejsce właśnie w takiej atmosferze.
Niemal wszystkie osoby, które parają się transkomunikowaniem duchowych istot, nawiązały z nimi pierwszy kontakt podczas medytacji, często korzystając z pomocy jakiejś formy mantry, co pozwala domyślić się prawdziwej tożsamości tych istot.
Jach Pursel, który transkomunikuje poselstwa ducha o imieniu Lazaris, twierdzi, że podczas medytacji został niespodziewanie opanowany przez obcą moc. Posiadła go kompletnie, poddając kontroli nawet jego narządy mowy, i przekazując za jego pośrednictwem swe przesłania, które zapisuje jego żona. Tak rozpoczęła się kariera Pursela, jako jednego z najbardziej poważanych w ruchu New Age mediów spirytystycznych. Ludzie są pełni podziwu dla mądrości i miłości jaką emanują słowa Lazarisa.
Medytacja o okultystycznym podłożu służy demonom za punkt kontaktu w szamanizmie, magii, spirytyzmie, jodze. Czy to zbieg okoliczności, że setki zwodniczych kultów i sekt zaleca taką medytację? Czy jest przypadkiem, że medytacja rozwija spirytystyczne zdolności, włącznie z transkomunikacją?
Podczas jednak, gdy ludzie Wschodu zdają sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie czyhają na uprawiających introspektywną medytację, na Zachodzie nawet ludzie, którzy ją praktykują na ogół tkwią w nieświadomości. Mój przyjaciel, Will Baron, który przez wiele lat uprawiał różne formy medytacji, tak napisał w swej książce „Deceived by the New Age”:
Niebezpieczeństwo introspektywnej medytacji leży w tym, że osoba medytująca otwiera się na wpływ istot anielskich, które chcą wpoić myśli, idee, wrażenia w jej umysł. Na podstawie własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że aniołowie Szatana potrafią telepatycznie zaszczepić myśli w umyśle medytującego bez pośrednictwa jakiegoś mistycznego stanu. Medytujący doświadcza inspirujących myśli lub obrazów materializujących się w jego świadomości, które traktuje jako pochodzące z 'wyższego ja' - cząstki umysłu, która rzekomo utrzymuje społeczność z Bogiem.".
Biblia zachęca do medytacji, ale w kontekście rozważania Boga, z pełnym wykorzystaniem świadomości: „Niech się zawstydzą zuchwali, gdy gnębią mnie niesłusznie, Ja zaś rozmyślam o ustawach Twoich!" (Psalm119:78). Ukazuje medytację jako rozważanie jakiejś prawdy z każdej strony, aby uzyskać najlepsze zrozumienie i wyciągnąć wnioski. Do takiej medytacji zachęca nas Słowo Boże, a nie do opróżniania umysłu z wszelkiej myśli i bezmyślnego „hommowania" [Polega na powtarzaniu hinduskiej sylaby \"om\" i jest rodzajem mantry, która wprowadza w odmienne stany świadomości – przyp. W. D.].
Introspektywna medytacja ma zupełnie inny cel, niż ta, którą zaleca Biblia. Służy ona otwarciu umysłu człowieka na wpływ złych mieszkańców duchowego wymiaru. Tych dwóch form medytacji nie da się ze sobą pogodzić. Każda ma inne źródło i innego pana. Nikt zaś nie może służyć dwom panom naraz: „Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie." (Ewangelia św. Mateusza 6:24).
JOGA
Najpopularniejszą formą medytacji jest joga. Tak jak w przypadku innych form introspektywnej medytacji głównym celem jogi nie są relaksujące ćwiczenia ani elastyczność ciała, lecz osiągnięcie duchowego oświecenia i autodeifikacja.
Ćwiczenia jogi mają pobudzić mistyczną energię, zwaną wężem Kundalini, rzekomo spoczywającą u podstaw kręgosłupa, i przeprowadzić ją przez siedem czakramów do podstawy czaszki. Wtedy dochodzi do tzw. unii, której rezultatem jest duchowe oświecenie i osiągnięcie stanu boskości.
Od tej właśnie unii pochodzi nazwa jogi w sanskrycie. Joga to duchowa więź z ową mistyczną, boską energią. Czyją moc reprezentuje wąż Kundalini? Kto obiecał ludziom w raju, że kiedy połączą się z nim w buncie przeciwko Słowu Bożemu, posiądą duchową wiedzę, boskość i nieśmiertelność? „Na to rzekł wąż do kobiety: Na pewno nie umrzecie" (Pierwsza Księga Mojżeszowa 3”4).
John Ankerberg i John Weldon w książce „Can You Trust Your Doctor?” (Czy możesz ufać swojemu lekarzowi?) tak zidentyfikowali ową mistyczną energię, z którą szukają kontaktu adepci jogi, czasem świadomie, a często nieświadomie: „Nie ma wątpliwości, że energia doświadczana w medytacji promowanej przez ruch New Age, szczególnie podczas fazy zwanej powstaniem Kundalini, jest rezultatem duchowego wpływu lub nawet zdemonizowania. To, że ten rodzaj medytacji manifestuje się energią charakteryzującą szamanizm, okultyzm, wschodni i zachodni spirytyzm, nie podlega dyskusji. Manifestacje, jakie towarzyszą energii przywołanej przez medytację, występują często w spirytyzmie. Wskazuje to, że z pewnością nie jest to energia ludzka, ani tym bardziej Boża (…). Wielki przypływ energii jest częstym zjawiskiem u wschodnich i zachodnich guru, którzy sami wyznają, że znaleźli się w posiadaniu duchów, demonów czy bogów, a także przez niezliczoną liczbę okultystów i wielu uprawiających jogę, którzy przyznają to samo” (John Ankerberg i John Weldon, „Can You Trust Your Doctor?”, s. 370).
Dyletanci widzą w jodze tylko niewinne ćwiczenia na oddychanie i zwiększenie elastyczności ciała, natomiast zaawansowani jogini, np. tybetański guru Chogyam Trungpa, przestrzegają, że unia z mistyczną mocą, która jest prawdziwym celem jogi, niesie z sobą poważne niebezpieczeństwa, włącznie z obłąkaniem i śmiercią. Unia z ową duchową siłą może manifestować się wstrząsami, konwulsjami, zniekształceniem twarzy, krzykiem, sardonicznym śmiechem, zwierzęcymi odgłosami, przypływem nadludzkiej mocy (Chogyam Trungpa, An Approach to Meditation, „The Journal of Transpersonal Psychology”, 5/1, 1973, s. 74).
Adepci jogi miewają zwidy, lęki, koszmary, które są kolejnymi symptomami demonicznej opresji i opętania (zob. Alfred J. Palla, „Poradnik walki duchowej”, s. 236-238). Nie jest to przypadek, ponieważ wschodnie techniki medytacyjne wprowadzają umysł człowieka w stan, który ułatwia kontakt z tymi samymi duchami, które podają się za duchy zmarłych, bogów czy kosmitów, co zawsze sprowadza duchowe zniewolenie i blokadę na prawdy Boże. Dlatego chrześcijanie powinni wystrzegać się wszelkich form introspektywnej medytacji.
WIZUALIZACJA
Wizualizacja i medytacja prezentowane są obecnie pielęgniarkom w wielu ośrodkach medycznych, jako techniki wspomagające proces leczenia. Wizualizacja odgrywa ważną rolę w metodzie kontroli umysłu Silvy, która uczy nawiązania kontaktu z „wyższą jaźnią", aby obudzić tkwiące w nas (?) psychotroniczne zdolności.
Nie należy jednak, jak się zdaje, wrzucać do jednego worka wizualizacji, której celem jest poszukiwanie kontaktu z duchową rzeczywistością („duchowi przewodnicy", „wyższe ja", itp.), a taką, która ma naprowadzić na dawne ślady pamięciowe, aby oddzielić wydarzenie związane z urazem, od towarzyszących mu emocji, po to by je uzdrowić.
Ten pierwszy rodzaj wizualizacji jest niebezpieczny, gdyż manifestujące się w odmiennych stanach świadomości duchowe istoty są aniołami ciemności, które potrafią przybrać dowolną postać: „I nic dziwnego. Przecież sam szatan podszywa się pod anioła światłości." (Drugi List św. Pawła do Koryntian 11:14). Drugi rodzaj wizualizacji może mieć walory terapeutyczne, ale i przed nim niektórzy nakazują ostrożność. Dr. Ken Olson w książce pt. „Exorcism: Fact or Fiction?” napisał:
Kiedy po raz pierwszy próbowałem uzdrawiania wewnętrznego, stosowałem technikę wizualizacji. Od tego czasu musiałem jednak poważnie zrewidować swoją pozycję odnośnie wizualizacji i blisko z nią związanej techniki terapeutycznej - hipnozy. Posiadając profesjonalne przeszkolenie w medycznej hipnozie, posługiwanie się nią było dla mnie rzeczą naturalną. Jednakże moje późniejsze doświadczenia związane z demoniczną aktywnością sprawiły, że musiałem spojrzeć na hipnozę inaczej.
Niektórzy teoretyzują, że hipnoza omija analityczne funkcje lewej półkuli mózgu, pozwalając dostać się bezpośrednio do podświadomości. Widząc jednak, jak bardzo Szatan chce zyskać dostęp do podświadomości, aby ją kontrolować, mam poważne zastrzeżenia do pasywnego stanu umysłu, w jaki wprowadza hipnoza czy wizualizacja. Zrelaksowany i uległy sugestii umysł pacjenta może stanowić otwarte drzwi dla demonicznej aktywności.
Wiem, że wielu chrześcijańskich terapeutów naucza wizualizacji, aby wspomóc swych pacjentów w procesie uzdrawiania wewnętrznego. Większość z nich nie dostrzega związku z hipnozą, pomimo, że techniki te są podobne do siebie: całkowity relaks, ćwiczenia w głębokim oddychaniu, łagodny, melodyjny głos kierujący wizualizacją. Wszystko to ma wprowadzić umysł pacjenta w ów pasywny stan.
Obawiam się, że także ów „Jezus", widziany w czasie tych stanów przez niejednego pacjenta jest demonicznym zwiedzeniem. Kiedy ludzie przykładają wiele wagi do słów powstałych w ich wyobraźni i wyimaginowanego Jezusa, stają się podatni na zwiedzenie, a czasem i zdemonizowanie. Szatan jest mistrzem maskarady. Skoro potrafi przybrać kształt anioła światłości, z łatwością potrafi podrobić i postać Jezusa, aby wprowadzić ludzi w błąd, czy zaszczepić fałszywe poczucie pokoju.".
Poszukiwanie uzdrowienia za wszelką cenę jest nierozsądne, gdyż raz poddawszy umysł mocom ciemności nie sposób odzyskać nad nim pełnej kontroli, chyba tylko wyznając to Bogu jako grzech, wyrzekając się wpływu Szatana i poddając umysł Chrystusowi, a życie prowadzeniu Ducha Świętego.
Tekst: Dr. A. Palla.
Polecam inne moje posty:
LECZENIE KOLORAMI
LECZENIE KRYSZTAŁAMI
KRĘGARSTWO (CHIROPRAKTYKA)
link: 
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1222668517924843&set=a.160429557482083&type=3&theater
REFLEKSJOLOGIA (RECEPTOROLOGIA)
MAKROBIOTYKA
RADIESTEZJA (WAHADEŁKO i RÓŻDŻKA)
link: 
https://www.facebook.com/wojciech.didyk.7/posts/1247022085489486


czwartek, 11 czerwca 2020

CZAS PRZESTAĆ SIĘ MARTWIC I ZACZĄĆ PO PROSTU UFAĆ






Czas przestać się martwić i zacząć po prostu ufać
Kiedy urodziło się moje pierwsze dziecko, czytałam wszystko, co mogłam, by nie przeoczyć niczego, co mogło pójść nie tak, jak należy, podczas pierwszych kilku miesięcy jego życia. W końcu mawiają przecież: „Ostrzeżony to uzbrojony”, nieprawdaż? Był zdrowym, donoszonym dzieckiem, mającym po dziesięć palców u rąk i nóg, z doskonałym wynikiem w skali dr Apgar. Jednak kiedy patrzyłam w jego niewinną twarz, uderzyło mnie nagle poczucie kruchości życia.
Czytając wszystko, co wpadnie mi w ręce, dowiedziałam się o syndromie nagłej śmierci łóżeczkowej (NŚŁ) i zaczęłam zgłębiać ten temat w Internecie. z każdym przeczytanym artykułem i osobistym świadectwem utraty dziecka wskutek NŚŁ ogarniało mnie coraz większe poczucie troski z powodu niemożności ochronienia mojego maleństwa. W jednej chwili czytałam artykuł radzący, by nie umieszczać nic w łóżeczku niemowlęcia — żadnego kocyka czy pluszowej zabawki — gdyż każdy przedmiot może wywołać NŚŁ. W następnej chwili natrafiałam na świadectwo matki, która trzymała się wszystkich rad mających zapobiegać NŚŁ, a i tak pewnego ranka znalazła martwe dziecko w kołysce.
A co jeśli to spotka moje dziecko? Co mogłam zrobić inaczej, by upewnić się, że moja rodzina nigdy nie doświadczy takiego losu? Sen był męczący, bo budziłam się co chwilę, na każde westchnienie, każdą zmianę rytmu oddychania mojego synka. Jako miłująca żona, wyznająca motto „miłość to dzielenie się”, dzieliłam się wszystkimi moimi obawami z mężem. Pierwszej nocy, kiedy nasz syn spał ponad sześć godzin bez przerwy, mój mąż obudził go tylko po to, żeby sprawdzić, czy oddycha. Rozumiesz już, że byliśmy kłębkiem nerwów!
Im więcej myślałam o tym, jak bezsilna jestem w kwestii chronienia mojego dziecka przed NŚŁ, tym bardziej docierało do mnie, jak beznadziejne są moje starania, by zapewnić mojemu dziecku bezpieczeństwo, ochronę i dobrobyt. Przecież nie byłam w stanie zatroszczyć się nawet o własne życie, a co dopiero o życie mojego bezradnego maleństwa!
Przejęta poczuciem kruchości, zwróciłam się do mojej matki, a ta skierowała mnie do Jezusa. Jak to zrobiła? Jak można znaleźć spokój, skoro tyle niebezpieczeństw zagraża twojemu dziecku?
Odpowiedź jest prosta: Zaufać Jezusowi.
Moja matka udzieliła mi takiej rady:
Za każdym razem, kiedy kładziesz dziecko spać, powierz je w ręce Boga, który nigdy nie drzemie ani nie śpi. Oddaj go Panu w modlitwie i nie martw się.
Moje zamartwianie się z powodu NŚŁ nie przyczyniało się ani trochę do bezpieczeństwa mojego syna. Dawało mi jedynie fałszywe poczucie „robienia czegoś” w związku z moją troską, bo pochłaniało mnóstwo mojej energii. W rzeczywistości moje zamartwianie się nie czyniło nic, by pomóc mu oddychać przez całą noc.
Jezus zapytał: „Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?” (Ewangelia św. Mateusza 6:27, Biblia Tysiąclecia). Twoje zamartwianie się nie rozwiązuje problemu i nie poprawia sytuacji. Przeciwnie. Zamiast przyczyniać się do czegoś cennego, zaciemnia twój osąd, upośledza twoją spostrzegawczość i czyni cię bezradnym wobec stresu, bez względu na to, jakie są jego przyczyny.
Martwisz się o swoje finanse. Martwisz się o swoją edukację, Martwisz się o swoje dzieci. Martwisz się o swoje małżeństwo. Martwisz się o swoje zdrowie. Martwisz się o swoją przyszłość i co robić dalej. Martwisz się z powodu nadmiaru zmartwień. Powody do zmartwienia nigdy się nie kończą!
Ellen G. White napisała: „Podejmując się wykonania spraw należących do naszych obowiązków i licząc na powodzenie w oparciu o własną mądrość, bierzemy na siebie obowiązek, jaki Bóg na nas nałożył, i chcemy go dźwigać bez Jego pomocy. Przyjmujemy na siebie odpowiedzialność, która spoczywa na Bogu i w ten sposób stawiamy się na Jego miejsce. Wprawdzie możemy mieć obawy i napotkać niebezpieczeństwa i straty, ale jeżeli rzeczywiście wierzymy, że Bóg nas miłuje i dobrze o nas myśli, to nie będziemy się martwić o przyszłość. Ufajmy Bogu tak, jak dziecko ufa dobrym rodzicom, a wtedy znikną nasze troski i strapienia, gdyż nasza wola spoczywa w woli Bożej” (Ellen G. White, „Nauki z Góry Błogosławienia”, Warszawa 1998, s. 95).
W grzesznym świecie możemy być pewni, że spotkają nas trudne sytuacje. Mądrość świata uczy, że najlepszym sposobem przygotowania się na nieszczęście jest możliwie najpełniejsze edukowanie się — przezorny zawsze ubezpieczony. Ale jeśli chodzi o zachowanie spokoju pośród burzy, wiedza jest nieskuteczna. Jedyne, co działa w takiej sytuacji, to uzbrojenie się w trwałą ufność wobec Boga, który podtrzymuje istnienie każdego atomu w ogromnym wszechświecie. Możemy być Mu wdzięczni za to, że On panuje!
- Sikhu Daco
Czy zdarzało Ci się zmagać z wiarą w czasie kryzysu? Czy zmagałeś się z tym, jak zaufać Bogu, kiedy okoliczności i odczucia wskazywały, że nie ma dobrego wyjścia z sytuacji? Dlaczego nie miałbyś prosić Boga, by dał Ci więcej ufności i silniejszą wiarę w Jego obietnice?
Zmartwienie, troska, stres to naturalne reakcje na trudne, niekontrolowane sytuacje. Pomyśl o Twoim życiu i Twojej rodzinie. Co sprawia, że martwisz się o swoich bliskich? Jakie scenariusze przysparzają Ci lęku?
Otwórz Biblię i odszukaj fragmenty i historie, które obiecują pokój i siłę w Bogu. Przeczytaj je i zapamiętaj oraz wierz w nie. Czy jest coś, z czym Bóg nie mógłby sobie poradzić?
Oto Ja jestem Pan, Bóg wszelkiego ciała: Czy jest dla Mnie coś niemożliwego? Ach, Wszechmocny Panie! Oto Ty uczyniłeś niebo i ziemię wielką swoją mocą i swoim wyciągniętym ramieniem; nie ma nic niemożliwego dla Ciebie." (Księga Jeremiasza 32:27.17).

Komentarze




poniedziałek, 8 czerwca 2020

BIBLIA I TRADYCJA - ŚWIĘTO BOŻEGO CIAŁA


Biblia i Tradycja - swieto Bozego Ciala
Biblia i Tradycja - swieto Bozego Ciala slownik religii PIW
W starozytnym swiecie np. w Egipcie i Rzymie byly znane rozne procesje w tym tez religijne , jedna z tych bardziej znanych byla uroczysta procesja ku chwale bogow np. boskiej Izydy i boga Horusa oraz boga Seta oddawano im hold w lato . W Rzymie , gdzie polaczyly sie rozne wierzenia ludow imperium , w tym samym czasie oddawano hold boskiemu sloncu i cesarzowi . Ten stary zwyczaj w katolickiej juz formie odrodzil sie w swiecie Bozego Ciala . To swieto jak wiele swiat tradycyjnych ma jednak wiecej zwiazku z dawnymi religiami niz z Biblia , bo na oplatku w monstrancji ( ktora nadal przypomina slonce ) jest nadal skrot "IHS" , tylko teraz znaczy to Jezus Chrystus Syn ale czy to swieto nadal nie przypomina bardziej swiat poganskich przed ktorymi ostrzegali prorocy w ST np. prorok Izajasz niz swieta ku chwale Jezusa z Nazaretu
Izajasz. 66:15-17
15. Bo oto Pan w ogniu przyjdzie, a poczworne jego jako wicher, aby wylal gniew swoj w popedliwosci, a lajanie swoje w plomieniu ognia.
16. Pan, mowie, przez ogien sadzic bedzie, i przez miecz swoj wszelkie cialo, a pobitych od Pana wiele bedzie.
17. I ci, ktorzy sie poswiecaja i oczyszczaja w ogrodach, jeden za drugim jawnie; ktorzy jedza mieso swinie, i inna obrzydlosc, i myszy, koniec takze wezma, mowi Pan
BW
Swieto Bozego Ciala oto co pisza na ten temat sami katolicy (”Tygodnik Powszechny” nr 26) :
Powstanie uroczystosci Bozego Ciala nalezy laczyc z rodzacym sie w wieku Xl nowym nurtem poboznosci eucharystycznej, akcentujacej obecnosc Chrystusa w Najswietszym Sakramencie. Bezposrednim powodem wprowadzenia nowego swieta staly sie objawienia blogoslawionej Julianny (1193-1258), augustianki z klasztoru Mont – Cornillion, w poblizu Liége. Tresc objawien przedlozono miejscowym teologom (wsrod nich znajdowal sie archidiakon Jakub, pozniejszy papiez Urban IV) i otrzymawszy ich orzeczenie, w 1246 roku wprowadzono swieto Bozego Ciala w diecezji Liége, w czwartek oktawy Trojcy sw. Papiez Urban IV rozciagnie swieto na caly Kosciol bulla z 11 VII 1264 roku, ale jego smierc w dwa miesiace pozniej nie pozwolila na ogloszenie dokumentu. Swieto nie bylo wiec obchodzone w Rzymie, a przyjelo sie tylko w niektorych zakonach oraz diecezjach, zwlaszcza niemieckich. Dopiero po opublikowaniu bulli przez papieza Jana XXll w 1317 roku swieto to rozpowszechnilo sie na calym swiecie (…) W krajach niemieckich procesje Bozego Ciala na poczatku XV wieku polaczono z procesja blagalna o pogode i urodzaje. (…) Pod wplywem reformacji procesja nabiera innego charakteru – staje sie manifestacja wiary w rzeczywista obecnosc Chrystusa w Najswietszym Sakramencie.
Swieto Bozego Ciala, a Biblia oraz wiedza Polakow ...



KORONAAPOKALIPSA, CZYLI WYSIEW PSEUDO PROROCTW


KORONAPOKALIPSA, CZYLI WYSIEW PSEUDOPROROCTW
Pandemia przyniosła z sobą temat końca świata, o którym spekuluje się w mediach, przywołując różnych współczesnych „proroków”.
Czy koronawirus to zwiastun rychłej zagłady? Czy można mówić o koronapokalipsie? Czy 2020 to data końca świata? To zadziwiające, jak skłonni jesteśmy wszędzie szukać tych przepowiedni, tylko nie u Stwórcy. Owszem, czasem zahaczamy o Jego Słowo, ale nawet wtedy są to bardziej fantazje niż pokorne studium.
Jeane Dixon i rok 2020
Jeane Dixon, zmarła kilka lat temu jedna z najsłynniejszych współczesnych wróżek, wyznaczyła rok 2020 jako ten, który zapoczątkuje zagładę. I nic to, że wcześniej datą tą miał być według niej rok 1962… Nie wyszło, więc apokalipsę trzeba było przełożyć! Ale ponieważ Dixon – której pomocy udzielali duchowi przewodnicy – ostrzegała przed zamachami na Ma-hatmę Ghandiego, Martina Luthera Kinga i Jana Pawła II, zanim do nich doszło, szybko stała się prawdziwą gwiazdą goszczącą w Białym Domu i telewizji. Twierdziła też, że Antychryst urodził się 5 lutego 1962 roku, o siódmej rano i jest w prostej linii potomkiem faraona Echna-tona i królowej Nefretete. I że w 2020 roku zacznie się wojna między Chrystusem a szata-nem… I choć Dixon starała się nawiązywać do Biblii, to jak widać, niewiele z niej rozumiała.
Nostradamus i zarazy
Czy wyeksploatowany podczas przełomu tysiącleci Nostradamus ma dziś coś do powie-dzenia dla poszukujących sensacji? Mniej, bo jego centurie odczytywane są przede wszystkim w kontekście konfliktu zbrojnego, ale i o zarazkach coś się znajdzie. Na przykład czterowiersz 77 z Centurii VIII, który ma być zapowiedzią konfliktu zbrojnego trwającego 27 lat, podczas którego zostanie wykorzystana broń biologiczna i nuklearna, w swej końcówce mówi tak: „Czerwony grad, woda, krew i ciała pokrywają ziemię”. Komentatorzy dopatrują się tu m.in. środków użytych do rozprzestrzeniania zarazków… Uważają, że te najbardziej mrożące krew w żyłach wizje dotyczą początku XXI wieku, jak ta w czterowierszu 16 z Centurii I: „zaraza, głód i śmierć z rąk żołnierza”. W czterowierszu 46 z Centurii II Nostradamus precyzuje apoka-liptyczne szczegóły: „Kiedy wielki cykl stuleci odnowi się, spadną krew, mleko, głód, wojna i choroby, na niebie widziany będzie ogień ciągnący za sobą iskrzący się ogień”.
Nad magicznymi czterowierszami Nostradamusa łamał sobie głowę niejeden, tylko po co…?
Kody Drosnina
Michael Drosnin, autor Kodu Biblii, doszukał się w Piśmie Świętym tajemniczego szyfru przepowiadającego wszystkie wydarzenia na ziemi. Stosując kabalistyczne metody interpreta-cyjne, Drosnin miał odnaleźć zapowiedź końca naszego świata w wyniku wojny atomowej. Nie wpasował się ani w pandemię, ani w rok 2020. Zresztą do konfliktu miało dojść w 1996, 2000 lub 2006 roku na Bliskim Wschodzie. W rzekomo zakodowanym tekście biblijnym krzy-żować się miały frazy: „wojna światowa”, „zagłada nuklearna”, „terroryzm”, „Jerozolima”. A ponieważ Drosnin „znalazł” również obok nazwy krajów: Libia, Iran, Syria, wywnioskował, że wojna rozpocznie się od ataku sprzymierzonych sąsiadów na Izrael. Pikanterii proroctwu Drosnina dodawał fakt, że w miejscu opisywanym przez Księgę Apokalipsy jako Armagedon, a zinterpretowanym przez Drosnina jako starożytne miasto izraelskie Megiddo, miała się znaj-dować jedna z największych izraelskich baz lotniczych. Stamtąd – jak dowodził – mógł wyjść nuklearny konflikt i objąć swymi skutkami cały świat.
Prorocza porażka, która jednak przyniosła autorowi sławę i pieniądze.
Absurdy Carthane’a
Na Drosnina zapatrzył się chyba Vincet Carthane, autor książki Aimed at America: Bible codes that shoot down deceivers, który twierdzi, że w Ewangeliach jest mnóstwo kodów wskazujących na 2020 rok jako ostatni dla rodzaju ludzkiego. Jednym z nich ma być fakt, że krzyż przypomina literę „T”, która jako dwudziesta w alfabecie łacińskim wskazuje na rok z podwójną dwudziestką – 2020. A żeby było jeszcze ciekawiej – dwie dwudziestki symbolizu-ją dwa krzyże, czyli… drugie przyjście Chrystusa! Ale jakby i tego było mało, Carthane do-kłada trochę kabalistycznych szczegółów. Na przykład w Ewangelii Jana, w rozdziale 20. i wersie 20. znajdujemy takie oto słowa: „A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Urado-wali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana”…
Inne znaki przytaczane przez Carthane’a są tak niedorzeczne, że pozostaje tylko żałować straconego na lekturę czasu.
Wieszcze z Jerozolimy
Jednym z szeroko cytowanych wieszczów rychłego końca jest rabin Yosef Berger z Jerozo-limy. Według niego koronawirus jest jedną z dziesięciu plag, jakich doświadczymy w ramach zagłady przed (pierwszym) przyjściem Mesjasza. Mają one przypominać te, które spadły na Egipt, i zapowiadać wielką wojnę Goga i Magoga z Bogiem.
Owszem, Biblia, a dokładnie Księga Apokalipsy, mówi o plagach spadających na świat tuż przed przyjściem Chrystusa – tyle że tym drugim i jest ich siedem. Do tego są dość precyzyj-nie opisane i żadna nie przypomina koronawirusa…
Ale inny rabin – Yosef Pinto powiązał pandemię SARS-CoV-2 z Pismem Świętym, a do-kładnie z Księgą Ezechiela: „I spadnie moja furia na miasto Sin, egipską twierdzę”1. Skąd to powiązanie? Bo nazwa Sin po hebrajsku oznacza... Chiny.
Chrześcijańskie pomyłki
F. Kenton Beshore, prezydent Światowego Stowarzyszenia Biblii, kilka lat temu wytypo-wał przełom 2020 i 2021 roku jako koniec istnienia naszego świata. Wtedy miałoby dojść do zapowiedzianego w Piśmie Świętym powrotu Chrystusa. I nic to, że sam Chrystus oznajmił, że „o tym dniu i godzinie nikt nie wie”2…
Harold Lee Lindsey, autor 15 książek traktujących o końcu świata i przedstawiciel dys-pensacjonalizmu, systemu protestanckiego zakładającego dosłowną interpretację proroctw, wyznaczył koniec świata najpierw na 1988, potem 2018, w końcu na 2028…
Chrześcijanie z kręgu dyspensacjonalistów głównego bohatera ostatniej bitwy świata upa-trują w Izraelu, zapominając, że Nowy Testament usunął etniczne i geograficzne odniesienia Starego Testamentu. Współczesnym Izraelem jest lud Boży, który przyjął Mesjasza – czyli chrześcijanie. Ostatnia bitwa nie zacznie się więc od konfliktu żydowsko-arabskiego, jak typu-ją niektórzy. Nie będzie to też konflikt z udziałem Rosji, Chin i Iraku, jak interpretowana jest przez nich wzmianka o rzece Eufrat przy opisie szóstej plagi w Księdze Apokalipsy: „A szósty wylał swą czaszę na rzekę wielką, na Eufrat. A wyschła jej woda, by dla królów ze wschodu słońca droga stanęła otworem”3. Dalej jest mowa o trzech demonach, które gromadzą świat na wielką wojnę w miejsce „zwane po hebrajsku Har-Magedon”4.
Kim naprawdę są owe demony – „trzy duchy nieczyste, jakby ropuchy”?5. Czy mogą to być mocarstwa i czy Armagedon może oznaczać dolinę Megiddo?
Dosłowna Apokalipsa?
Pojmowanie apokaliptycznego „Eufratu” jako rzeki, „Babilonu” jako miasta w Iraku, a „Izraela” jako państwa w Palestynie jest sprzeczne z Nowym Testamentem, który usuwa geo-graficzne odniesienia. Apokalipsa nie jest zapisem konfliktów międzynarodowych, lecz histo-rią dwóch Kościołów: Bożego i odstępczego, czyli historią podzielonego chrześcijaństwa. Geografia starożytnego Bliskiego Wschodu ilustruje w tej księdze duchowe zmagania czasów końca. W miejsce starożytnego Izraela Nowy Testament wprowadza pojęcie Izraela duchowe-go – dzieci według wiary, a nie „według ciała”6. Babilon symbolizuje to samo co wszetecznica – odstępczy Kościół, system religijny, który sprzedał czystą wiarę za wpływy polityczne. Eu-frat, zgodnie z apokaliptyczną interpretacją rzeki, oznacza ludy7 – to symbol narodów, które wspierają duchowy Babilon, czyli religię zamieszania i władzy. Podobnie jak w czasach per-skiego króla Cyrusa, kiedy wyschnięcie Eufratu spowodowało upadek Babilonu, tak podczas szóstej plagi duchowy Babilon – Kościół straci wsparcie narodów świata, co pociągnie jego niespodziewany upadek8. Armagedon nie jest wojną narodów, lecz kulminacją duchowego boju między Chrystusem a szatanem. Dotyczy rozproszonego po świecie ludu Bożego, a nie militarnego starcia. Trzy nieczyste żaby to demoniczne przeciwieństwo trzech aniołów, którzy wzywają do oddania chwały Bogu, i tak jak trójanielskie poselstwo ma obwieścić prawdy Bo-że „wśród każdego narodu”9, tak demony pójdą na świat, aby zwieść jego mieszkańców10. Trudno również w królach ze wschodu widzieć armię muzułmańską czy też innych przywód-ców maszerujących na Izrael, skoro królowie ci ukazani są jako sprzymierzeńcy Jezusa. Z kolei apokaliptyczny wschód bibliści odczytują jako kierunek astronomiczny – wschód niebiański11. Z tego kierunku przybył w czasach nowotestamentowych Mesjasz12, i stamtąd nadchodziła w czasach Starego Testamentu chwała Boża13. Stamtąd wróci Chrystus, Król królów, a towarzy-szyć mu będą aniołowie14.
Apokalipsa wyraźnie akcentuje miejsce ostatniego konfliktu: „po hebrajsku Har-Magedon”15. Nacisk na hebrajski jest wskazówką, że znaczenia symbolu należy szukać w Sta-rym Testamencie. Har po hebrajsku to góra, magedon może pochodzić od Megiddo lub mo’ed, czyli ‘zgromadzenie’. Jedynym miejscem w Biblii, gdzie występują te dwa słowa razem (har mo’ed), są słowa Lucyfera pragnącego zająć miejsce Chrystusa na Bożej „górze zgromadze-nia”16. Armagedon symbolizuje więc ostatni wysiłek szatana, by unicestwić prawdziwych chrześcijan17. Nie może oznaczać miejsca, gdyż po pierwsze tekst mówi o górze Megiddo, a takiej nigdy nie było; po drugie Armagedon ma objąć cały świat18, a wskazywana tu przez niektórych dolina Megiddo ma zaledwie kilkanaście kilometrów; po trzecie przez dolinę prze-pływa potok Kiszon, a nie rzeka Eufrat, wymieniona w Apokalipsie w kontekście Armagedo-nu.
Policjant świata
Biblia mówi w swych proroctwach dotyczących czasów końca o totalitarnym systemie reli-gijno-politycznym – nowym porządku świata, który ma ostatecznie przypominać średnio-wieczne rządy, gdy religia miała wpływ na państwo i prawodawstwo. Księga Apokalipsy na-zywa to „obrazem bestii”, a przewodnią rolę – według komentatorów – przypisuje w tych działaniach Stanom Zjednoczonym. W 13. rozdziale tej księgi Ameryka – opisana jako „bestia z ziemi” – jawi się jako policjant świata, jedyne polityczne mocarstwo, które w czasach osta-tecznych będzie egzekwować narzucane innym prawa, w tym religijne. Jakże znamienne wy-dają się słowa byłego amerykańskiego ambasadora w Watykanie Thomasa Melady’ego: „Wie-rzę, że USA, jako jedyna superpotęga światowa, oraz Stolica Apostolska, jako jedyna ogólno-światowa moralno-polityczna moc, mają szczególną rolę do odegrania w przyszłości. Ich dzia-łania wpłyną na życie ludzi we wszystkich częściach świata”. Wielu religijnych i politycznych przywódców w Stanach Zjednoczonych woła o powrót „chrześcijańskiej” Ameryki sprzed konstytucji, zmierzając do usunięcia rozdziału Kościoła i państwa. Kiedy to się stanie, USA przemówią głosem apokaliptycznego smoka, a baranek przeistoczy się w bestię. Władza świecka będzie stała na straży praw religijnych. Wolność sumienia i wyznania staną się jedynie wspomnieniem. Na tym właśnie polega opisany przez Księgę Daniela i Apokalipsy wielki ucisk, gdy „zostaną zabici [ci], którzy nie oddadzą pokłonu obrazowi Bestii” – nie dostosują się do narzuconych praw religijnych, lecz zostaną wierni Bożym przykazaniom19. I „nastanie czas takiego ucisku, jakiego nigdy nie było, odkąd istnieją narody, aż do owego czasu. W owym czasie wybawiony będzie twój lud, każdy, kto jest wpisany do księgi żywota. A wielu z tych, którzy śpią w prochu ziemi, obudzą się, jedni do żywota, wiecznego, a drudzy na hań-bę i wieczne potępienie”20.
„A o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam Ojciec”21. Niech te słowa Jezusa posłużą za komentarz wszystkim „prorokom” od wyznaczania daty ostatecznej katastrofy ziemi.
Co łączy koronawirusa z apokalipsą?
Ale czy obecna pandemia ma coś wspólnego z końcem świata? I tak, i nie. Na pewno nie jest jedną z siedmiu plag opisanych w Księdze Apokalipsy. Nie rozpoczyna powszechnego kataklizmu, który – i to jeszcze w tym roku! – zakończy dzieje ludzkości. Nie jest formą bi-blijnego ucisku ani Bożą karą. Ale niewątpliwie jest znakiem – jednym z wielu, które zapo-wiedział Chrystus22, że czas końca się zbliża. Jest też Bożym ostrzeżeniem dla pogrążonego w konsumpcjonizmie i deprawacji świata. Bożym wstrząsem, by obudzić nas z letargu i byśmy osobiście zdołali przygotować się na to największe kosmiczne wydarzenie – powrót Króla kró-lów i Pana panów. To On stoczy ostateczną bitwę i wygra Armagedon. My mamy stoczyć nasze bitwy – wierności w najdrobniejszych sprawach i ukształtowania charakteru tak, by przypominał charakter Jezusa. A wtedy Bóg położy na nas pieczęć i zabierze do domu. I choć poprzedzą to bardzo trudne czasy: powracających epidemii, kryzysu ekonomicznego, głodu, nędzy, katastrof naturalnych, konfliktów, rozpadu rodzin, przemocy, religijnych zwiedzeń, fałszywych cudów i wielkiego zamieszania – to koniec będzie wart wszystkiego, bo „utrapie-nia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić”23.
Więcej na temat wydarzeń czasów końca i roli USA oraz Watykanu w kształtowaniu obrazu świata tuż przed powrotem Chrystusa można znaleźć w książce Jonatana Dunkela pt. "Apokalipsa. Ostatnie wydarzenia na ziemi w proroctwach Pisma Świętego"
Katarzyna Lewkowicz-Siejka
[Powyższy artykuł ukazał się w czerwcowym numerze miesięcznika „Znaki Czasu”, który polecam]
1 Ez 30,15. 2 Mt 24,36. 3 Ap 16,12. 4 Ap 16,16. 5 Ap 16,13. 6 Ga 3,28; Kol 3,11. 7 Ap 17,15. 8 Ap 18,8.17; Jer 50,33-40. 9 Ap 14,7. 10 Ap16,14. 11 Ap 7,2. 12 Mt 2,2. 13 Ez 43,2; 11,22-23. 14 Jud 14-15. 15 Ap 16,16. 16 Iz 14,13. 17 Ap 12,7. 18 Ap 14,20; 16,14. 19 Ap 13,15. Ostateczny konflikt będzie dotyczył prawdziwego i fałszywego szaba-tu – występującej w biblijnym Dekalogu Bożej soboty (zob. Wj 20,8-11) lub narzuconej przez ludzki system niedzieli. 20 Dn 12,1-2. 21 Mt 24,36. 22 Mt 24,4-14.21-27.29-30. 23 Rz 8,18
Komentarze