piątek, 20 sierpnia 2021

Choroby, śmierć i odpoczynek

Wielu ludzi wierzących w Boga zastanawia się, dlaczego Bóg, który jest miłością, dopuszcza do tego, że ludzie cierpią z powodu chorób, a niektóre choroby kończą się śmiercią. Dlaczego Bóg nie uzdrawia wszystkich chorych? Przecież dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Czy jest jakiś ważny powód, dla którego chorujemy i umieramy?

Pamiętam jak oglądałem nagrane i opublikowane na YouTube wyznania pewnego pastora zielonoświątkowego. Był chory na raka i wiedział, że jego stan jest bardzo poważny. Członkowie jego zboru modlili się o jego uzdrowienie. Niektórzy przekonywali go, że ponieważ zbór modli się o jego uzdrowienie, to on już jest uzdrowiony, tylko że o tym jeszcze nie wie. Umierający pastor opowiadał przed kamerą o tym, jak choroba zmieniła jego dotychczasowe poglądy, jak zmieniła jego osobisty obraz Boga. Ten pastor czuł potrzebę przekazania innym ludziom swoich przemyśleń. Zrozumiał, że nie znał Boga tak dobrze, jak mógł Go poznać.

Choroba uświadomiła mu, że nigdy wcześniej nie czuł się tak naprawdę uwolniony od wątpliwości, nigdy nie czuł prawdziwego smaku tego odpoczynku, który można znaleźć tylko w Jezusie. Chciał aby tak było, ale teraz uświadomił sobie, że tak naprawdę oszukiwał sam siebie. Co gorsze, oszukiwał w ten sposób tych, dla których był liderem, przywódcą, dla których był pasterzem. W pewnym stopniu odkrył to samo, co kiedyś odkrył apostoł Paweł, kiedy jeszcze był Saulem.

Ten pastor chciał, aby ci, których zna przeszli taką samą przemianę, aby zaczęli patrzeć na Boga tak, jak on zaczął patrzeć na Boga. Jego doświadczenia związane z jego chorobą sprawiły, że zaczął widzieć innego Boga niż ten, w którego wcześniej wierzył. Zrozumiał, że jego wcześniejsza wiara była częściowo oparta na fałszywych poglądach. Krótko po nagraniu tych wypowiedzi ten pastor zmarł.

Jak przyjęli tę śmierć jego bliscy i co zrobili z tym świadectwem, które zmarły pastor pozostawił?

Ten pastor zrozumiał, że jego choroba i śmierć nie była zaplanowana przez Boga, ale Bóg wykorzystał jego chorobę i śmierć aby nauczyć go czegoś, czego on sam wcześniej nie znał. Bóg chciał tego samego nauczyć tez jego bliskich, przyjaciół i braci w wierze.

Czy zawsze w takich sytuacjach uczymy się tego, co Bóg chce nas nauczyć?

Pewnego dnia król Hiskiasz także znalazł się w trudnej sytuacji, ponieważ Bóg chciał go czegoś nauczyć. Hiskiasz był dobrym królem.

2 Krn 29:2 „Czynił on to, co prawe w oczach Pana, zupełnie tak samo, jak czynił Dawid, jego praojciec

Czy porównanie z Dawidem jest pochwałą czy naganą? Zdecydowanie pochwałą. Jednak musimy pamiętać o tym, że Dawid nie był człowiekiem bez skazy i popełniał błędy, czasem bardzo poważne. Jednak Dawid w końcu zrozumiał nauki przekazywane mu przez Boga w różnych sytuacjach. Dawid ostatecznie ukorzył się całkowicie przed Bogiem, wyznał wszystkie swoje winy i odwrócił się od wszystkich swoich grzechów. Taką samą możliwość miał Hiskiasz.

Hiskiasz nie tylko był dobrym królem, ale przede wszystkim ufał Bogu. Kiedy Juda została zaatakowana przez asyryjską armię, Hiskiasz modlił się do Boga o pomoc.

2 Królewska 19:35 „I stało się tej samej nocy, że wyszedł anioł Pański i pozbawił życia w obozie asyryjskim sto osiemdziesiąt pięć tysięcy. Następnego dnia rano oto wszyscy oni - same trupy – pomarli

Zaraz po tym cudownym ocaleniu król Hiskiasz zachorował.

2 Królewska 20:1 „W owych dniach Hiskiasz śmiertelnie zachorował. Wtedy przybył do niego prorok Izajasz, syn Amosa, i rzekł do niego: Tak mówi Pan: Uporządkuj swój dom, gdyż umrzesz, a nie będziesz żył

Co zrobił Hiskiasz? Poprosił Boga o pomoc, powołując się na swoje dobre uczynki.

Dlaczego Hiskiasz zachorował?

Dlaczego Bóg uzdrowił Hiskiasza i przedłużył mu życie o 15 lat??

Czy była to nagroda dla Hiskiasza za jego dobre uczynki czy też raczej szansa na to, aby król „uporządkował swój dom”?

Biblia mówi o tym wydarzeniu w trzech miejscach, Izajasza 36-39, 2 Królewska 19-20 i 2 Kronik 32. Czy może to oznaczać, że jest w tych opisach  coś bardzo ważnego dla nas?

Prawdziwy problem Hiskiasza był ukryty w jego sercu. To z tego powodu, aby uświadomić Hiskiaszowi jego problem, Bóg poddał go próbie.

2 Kronik 32:31 BT „Kiedy jednak przybyło poselstwo książąt babilońskich, wysłanych do niego po to, by się dowiedzieć o cudzie, jaki zdarzył się w kraju, Bóg opuścił go, wystawiając go w ten sposób na próbę, aby ujawniły się w pełni zamiary jego serca

Bóg nie opuścił Hiskiasza, ale pozwolił mu samodzielnie podjąć decyzję. Bóg zna nasze serca, to Hiskiasz musiał sobie uświadomić jakie były „zamiary jego serca”. Przez całe życie Hiskiasz ukrywał w swoim sercu coś, co nie pozwalało mu odpocząć. Bóg chciał mu pomóc ujawniając mu przyczynę jego problemu. W ten sposób Bóg dał Hiskiaszowi możliwość wyboru.

 

Czy potrzebujemy odpoczynku kiedy jesteśmy chorzy?

Odpoczynek pomaga nam odzyskać siły, pozwala nam w walce z chorobą.

Czy zostaliśmy stworzeni do tego aby chorować? Czy te sytuacje, kiedy cierpimy z powodu chorób, są zgodne z Bożym planem?

Czy rodzice chcą aby ich dzieci chorowały?

Czy Bóg chce abyśmy chorowali?

Dlaczego więc chorujemy, a wielu ludzi umiera z powodu różnych chorób?

A teraz chyba najważniejsze pytanie: dlaczego chcemy być zdrowi?

Często jest tak, że choroba utrudnia nam właściwą ocenę sytuacji. Chorzy ludzie, zwłaszcza ludzie chorzy na najpoważniejsze choroby zagrażające życiu, zaczyna zastanawiać się nad tym, dlaczego zachorowali. Gdy choruje człowiek wierzący w Boga, to często pojawia się w jego umyśle pytanie, czy Bóg ukarał go tą chorobą. Czasem jest tak, że chory człowiek uważa swoją chorobę za akt niesprawiedliwości i zadaje sobie pytanie: „dlaczego ja?”.

A jak choroba wpływa na sposób myślenia rodzica, którego dziecko poważnie choruje? A o czym myśli taki rodzic, gdy jego dziecko umiera?

Jako chrześcijanie lubimy opowiadać sobie takie historie, gdy ktoś cierpiał na jakąś poważną chorobę, ale Bóg w cudowny sposób uzdrowił go. Jednak musimy pamiętać o tym, że wielu ludzi umiera w podobnych sytuacjach, nawet wtedy, gdy wszyscy jego krewni i przyjaciele modlili się o jego uzdrowienie. Dlaczego tak jest? Czy Bóg nie wysłuchał ich modlitw? […]

A może jest inne wytłumaczenie. Może ci ludzie modlili się o coś, co nie było zgodne z wolą Boga? Apostoł Jan zapewnia nas:

Taka zaś jest ufność, jaką mamy do niego, iż jeżeli prosimy o coś według jego woli, wysłuchuje nas” (1 Jana 5:14)

Czy Bóg chce, aby niektórzy ludzie chorowali i umierali, i dlatego niektóre modlitwy o uzdrowienie nie są zgodne z wolą Boga? […]

Bóg nie chce, abyśmy chorowali i umierali, jednak Bóg ma własną hierarchię tego, co chce dla nas zrobić. Co jest najważniejszy celem wszystkich działań Boga?

Zbawienie każdego człowieka.

Choroby i śmierć zawsze są skutkiem działania jakiegoś grzechu, grzechu popełnionego kiedyś przez jakiegoś człowieka, często nie tego, który choruje lub umiera. Jednak zawsze choroba i śmierć są skutkiem grzechu. Bóg chce nas zbawić, ale aby człowiek mógł zostać zbawiony, najpierw musi odrzucić grzech, odrzucić każdą postać grzechu.

Ezechiel 18:23 „Czy rzeczywiście mam upodobanie w śmierci bezbożnego - mówi Wszechmocny Pan - a nie raczej w tym, by się odwrócił od swoich dróg i żył?

Jednak nie można odrzucić grzechu, jeżeli nie widzi się tego, czym naprawdę jest grzech. Jesteśmy grzesznikami, a to oznacza, że jesteśmy przywiązani do pewnych grzechów, ponieważ nie uważamy ich za coś groźnego i szkodliwego. Jednak Bóg mówi wyraźnie, że nie ma grzechów nieważnych i niegroźnych. Adam i Ewa okazali nieposłuszeństwo niewinnie wyglądającym czynem, zerwali kilka owoców z pewnego drzewa. A jakie są skutki tego grzechu?

Grzech oddziela człowieka od Boga i to jest największy problem grzechu. Bóg chce zlikwidować to rozdzielenie, chce mieć nas blisko siebie. I niestety często jest tak, że jedynym skutecznym sposobem zlikwidowania tego podziału jest choroba i śmierć.

Marka 2:1-4 „Gdy po pewnym czasie [Jezus] wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk

To dzięki chorobie paralityk zrozumiał jaki był jego największy problem. To decyzje jakie podejmował w przeszłości doprowadziły go do tego stanu. Ten człowiek uznał swoją winę i przestał obwiniać innych za swój los. A przede wszystkim przestał obwiniać Boga. Przestał myśleć o swoim zdrowiu, przestał myśleć o tym, jak dobrze byłoby je odzyskać. Jedyną rzeczą na której mu zależało było Boże wybaczenie. Nie uciekał od odpowiedzialności za swoje grzechy, ale wierzył w to, że Bóg nie chce karać go za grzechy. Wierzył w to, że Bóg chce mu wybaczyć jego grzechy. I z całego serca pragnął uzyskać to wybaczenie. Ten człowiek już odwrócił się od swoich grzechów. Grzech przestał być dla niego czymś atrakcyjnym i pociągającym, teraz stał się dla niego czymś wstrętnym i obrzydliwym. Ten człowiek zaczął rozumieć co to znaczy, że Bóg jest miłością i z całego serca pokochał Boga. To miłość do Boga zmieniła jego nastawienie do grzechu. Teraz grzech naprawdę stał się dla niego czymś wstrętnym. I nie musiał o tym wszystkim mówić Jezusowi. Jezus wiedział to wszystko, a ponieważ Jezus zna swojego Ojca, to wiedział, że Ojciec już wybaczył temu człowiekowi jego grzechy.

Ten człowiek nadal był chory, a jednak poczuł coś, czego od dawna nie czuł. Odzyskał wewnętrzny spokój i pewność Bożej miłości. Nie potrzebował niczego więcej. Teraz mógł już umrzeć, nadciągająca śmierć nie miała już dla niego znaczenia. Ważne było dla niego to, że pogodził się z Bogiem.

Gdyby Jezus zostawiło go w tym stanie, ten człowiek i tak byłby szczęśliwy. Jednak Jezus zrobił następny krok i uzdrowił go. Jednak to uzdrowienie miało przede wszystkim wpłynąć na świadków tego uzdrowienia. W ten sposób Jezus chciał im pomóc zrozumieć prawdę o Bogu.

Bóg się nie zmienia, Bóg jest cały czas taki sam i cały czas chce dla nas tego samego. Stosuje też takie same metody, aby nam pomóc zrozumieć prawdę o Bogu. Historia którą wam opowiedziałem na początku, historia umierającego pastora jest właśnie tego przykładem. Bóg mógł go uzdrowić, dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, jednak Bóg wykorzystał jego chorobę aby nauczyć go czegoś, czego ten pastor nie chciał wcześniej się nauczyć. Bóg wykorzystał też jego chorobę i śmierć do tego, aby nauczyć czegoś jego rodzinę i przyjaciół.

Czy pamiętacie historię, którą opowiadał pastor Pavel Goia? Pewnego dnia zadzwoniła do niego jego przyjaciółka, którą znał od dziecka. Poprosiła go o pomoc, ponieważ dowiedziała się, że ma bardzo zaawansowanego raka i zostało jej tylko kilka dni życia. Prosiła pastora Goię o modlitwę o uzdrowienie, aby Bóg ją uzdrowił i pozwolił jej żyć. Czy pamiętacie jak skończyła się ta historia?

[ Pavel Goia opowiedział tę historie na tym wykładzie ]

Ta kobieta zmarła. Jednak to, co się z nią stało nauczyło czegoś tę kobietę, jej męża i dzieci oraz pastora Pavla. Pastor Goia kolejny raz uświadomił sobie, że jest tylko człowiekiem i że czasem może nie widzieć tego, co widzi Bóg.

 

A teraz inny przykład problemów z chorobą, tym razem z depresją.

Historia Eliasza to historia człowieka, który pomimo silnej wiary, stracił zaufanie do Boga i uległ depresji.

Jest pewien aspekt historii Eliasza, na który warto zwrócić uwagę. Otóż jest pewna analogia między tym, co działo się z Eliaszem i tym, co stało się później z Chrystusem.

Eliasz przez trzy i pół roku głosił specjalne poselstwo od Boga. Na koniec został poddany próbie i nie zdał tego testu. Eliasz na chwilę stracił zaufanie do Boga i uciekł ratując swoje życie.

Jezus przez trzy i pół roku nauczał ludzi Prawdy i na koniec został poddany próbie. Jednak Jezus zdał swój test. Jezus nie stracił swojego zaufania do Boga i nie uciekł, aby uratować swoje życie.

Jaki przykład wiary mógł dać Eliasz, gdyby nie uciekł z obawy o swoje życie? Jaki przykład wiary dał nam Jezus, gdy nie uciekł z obawy o swoje życie?

Jaki przykład dał Eliasz swoją ucieczką? Przykład niewiary. Uciekając przed Jezebel Eliasz w pewnym sensie zaprzeczył sam sobie. Najpierw na górze Karmel dał przykład wiary i posłuszeństwa, co wywarło duże wrażenie na tych, którzy byli świadkami tego, co zrobił, jednak swoją ucieczką popchnął niedowiarków z powrotem w stronę bałwochwalstwa.

Co stałoby się z nami, gdyby Jezus, obawiając się straty wiecznego życia z Ojcem, wycofał się i nie dokończyłby swojej misji?

A teraz zastanówmy się, co stało się z Eliaszem. Dlaczego po wydarzeniach na górze Karmel, gdzie Eliasz pokazał wielką wiarę, jego wiara nagle okazała się słabsza od strachu o własne życie?

 

Eliasz na polecenie Boga ponad trzy lata ukrywał się przed królem Achabem. Czy wiedział o tym, że król cały czas go szukał?

Obadiasz, który był zarządcą pałacu króla Achaba powiedział Eliaszowi:

1 Królewska 18:10 „ Na życie Pana, Boga twego! Nie ma narodu ani królestwa, do którego by nie posłał mój pan, aby cię odszukać. Gdy zaś powiedziano: Nie ma, to kazał przysięgać każdemu królestwu i każdemu narodowi na to, że ciebie nie można znaleźć

Prawdopodobnie Eliasz wiedział o tych poszukiwaniach. Prawdopodobnie ta wiedza miała wpływ na jego psychikę. Trzy lata spędził w ukryciu mając świadomość tego, że jest poszukiwany. Myślę, że nie odczuwał panicznego lęku, jednak obawiał się, że może zostać schwytany. Przez trzy lata żył w stresie i chociaż nie był to wielki stres, to miał jednak wpływ na Eliasza. Eliasz wierzył w Boga i ufał Bogu, jednak nie była to taka wiara i zaufanie, jakie później objawił Jezus. Świadczy o tym ucieczka Eliasza.

Eliasz uciekł, jednak nie znalazł w ten sposób takiego spokoju, jaki może dać wiara i całkowite zaufanie do Boga. Eliasz był w miejscu, w którym Jezebel nie mogła mu nic zrobić. A jednak nie czuł się bezpieczny, czuł się przygnębiony i zrezygnowany. Eliasz miał depresję, ponieważ nie polegał we wszystkim na Bogu.

Przeciwieństwem tego jak czuł się Eliasz jest to, jak czuł się apostoł Piotr, kiedy z rozkazu króla Heroda został aresztowany i czekał w więzieniu na egzekucję.

Dzieje Apostolskie 12:1-7 „ A w owym czasie targnął się król Herod na niektórych członków zboru i począł ich gnębić. Jakuba, brata Janowego, kazał ściąć. Gdy zaś widział, że się to podoba Żydom, kazał pojmać i Piotra; a były to dni Przaśników. A gdy go ujął, wtrącił do więzienia i przekazał czterem czwórkom żołnierzy, aby go strzegli, zamierzając po święcie Paschy stawić go przed ludem. Strzeżono tedy Piotra w więzieniu; zbór zaś modlił się nieustannie za niego do Boga. Owej nocy, gdy Herod miał go już wyprowadzić, Piotr, skuty dwoma łańcuchami, spał między dwoma żołnierzami, strażnicy zaś przed drzwiami strzegli więzienia. Wtem zjawił się anioł Pański i światłość zajaśniała w celi; trąciwszy zaś Piotra w bok, obudził go, mówiąc: Wstań prędko! I opadły łańcuchy z jego rąk.

Co Piotr robił w więzieniu w nocy przed swoją egzekucją, zaplanowaną przez Heroda? Piotr spał. Spał tak mocno, że przybycie anioła Pańskiego nie obudziło go. O czym świadczy takie zachowanie? Piotr wiedział, że gdy obudzi się rano, to będzie to prawdopodobnie ostatni dzień jego życia. Jednak spał spokojnym i twardym snem. Nie było w nim strachu przed śmiercią. Reakcja Eliasza na groźbę Jezebel była przeciwieństwem reakcji Piotra. Dlaczego? […]

Piotr nie był już tym samym Piotrem, który chodził z Jezusem. To, co stało się podczas święta Paschy, gdy Jezus został skazany na śmierć i ukrzyżowany, a Piotr zaparł się swojego Mistrza trzy razy, zmieniły Piotra w pełnego zaufania do Boga, wiernego ucznia i naśladowcę Jezusa. Piotr wciąż się uczył, zdarzało mu się popełniać błędy, jednak jego wiara była niewzruszona jak skała, na której oparł swoją wiarę.

Eliasz potrzebował podobnego doświadczenia aby z jednej strony poznać lepiej samego siebie i swoje słabości, a z drugiej strony utwierdzić swoją wiarę na takiej samej skale, na jakiej Piotr oparł swoją wiarę.

Eliasz nie leczył się z depresji, ale usunął ze swojego umysłu przyczynę tej depresji, brak zaufania do Boga. Mógł to zrobić, ponieważ Bóg pomógł mu to zrobić.

Każdy z nas może pójść tą samą drogą, jaką poszedł Eliasz czy Piotr. Wystarczy poznać Boga tak dobrze, jak zrobili to Eliasz i Piotr, a następnie w pełni zaufać Bogu.

Biblia daje nam więcej przykładów takiej przemiany duchowej. Jakub, syn Izaaka jest jednym z nich. Inne przykłady:

Abraham – on także obawiał się o swoje życie. Z tego powodu oszukał faraona i króla Abimelecha.

Izaak powtórzył błąd swojego ojca.

Piotr nie był jedynym uczniem Jezusa. Czy można zauważyć podobną zmianę na przykład u Filipa?

Zajrzyjmy też do książki „Wielki Bój” i przeczytajmy historię Hieronima, serdecznego przyjaciela Jana Husa.

Każdy z nich znalazł prawdziwy odpoczynek w Jezusie Chrystusie, ponieważ każdy z nich pewnego dnia pokochał Boga z całego serca, nie zostawiając w swoim sercu miejsca na jakiekolwiek przywiązanie do tego, co nie pochodzi od Boga.

1 Jana 4:18 „ W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości

Boża miłość jest wszystkim czego potrzebujemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz