Cud eucharystyczny? (ZC 05/2016)
 
 
Legnica znana ze sredniowiecznej bitwy z Mongolami oraz z najwiekszej 
bazy wojsk radzieckich w powojennej Polsce zaslynela ostatnio tzw. cudem 
eucharystycznym.
 
Przed trzema laty podczas mszy w jednym z katolickich 
kosciolow na podloge upadla hostia. Podniesiona przez ksiedza i umieszczona w 
specjalnym naczyniu po jakims czasie pokryla sie czerwonym nalotem. Postanowiono 
to naukowo zbadac. Ostatecznie stwierdzono, ze to tkanka ludzka „najbardziej 
podobna do miesnia sercowego” i to ze zmianami, ktore „czesto towarzysza 
agonii”. W efekcie biskup legnicki oglosil w kwietniu, ze zdarzenie to nosi 
znamiona „cudu eucharystycznego”, a hostia ta ma byc odtad wystawiana jako 
relikwia, by wierni mogli jej oddawac czesc, a kult Eucharystii sie 
poglebial.
 
Przyjrzyjmy sie temu blizej. W 2008 roku w Sokolce na 
hostii podniesionej z ziemi tez pojawil sie czerwony nalot. Ostatecznie jednak 
uznano, iz za czerwony pigment odpowiadaja bakterie paleczki krwawej (Serratia 
marcescens), ktore rozwijajac sie na pieczywie w temperaturze ponizej 30 st. C, 
moga dac po kilku dniach taki wlasnie kolor.
 
Dla katolikow Eucharystia to sakrament ofiary, centralny 
akt kultu podczas kazdej mszy. Nazywa sie ja takze Sakramentem Oltarza czy 
Sakrament Ciala i Krwi Chrystusa. Ta ostatnia nazwa wskazuje na katolicki poglad 
o mistycznej obecnosc Chrystusa, Jego prawdziwego ciala i prawdziwej krwi, w 
elementach eucharystycznych chleba i wina. Tak rozumiana Eucharystia jest wiec 
nie tylko pamiatka ofiary Chrystusa na krzyzu, ale sama ofiara krzyzowa. 
Kwintesencja takiego rozumienia Eucharystii — ze w pewnym momencie mszy zwykly 
oplatek i zwykle wino staja sie na slowa kaplana prawdziwym cialem i krwia 
Chrystusa — sa slowa kardynala Stefana Wyszynskiego skierowane w 1960 roku do 
mlodych kaplanow podczas ich wyswiecenia: „Otrzymaliscie w tej chwili straszliwa 
wladze (…) tj. wladze nad samym Bogiem. Jestescie przeciezspirituals 
imperatores, a jako tacy macie wladze rozkazywac samemu Bogu”1. Rozkazywanie 
Bogu? To ryzykowna koncepcja, bo ocierajaca sie o bluznierstwo, stawiajaca 
czlowieka nad Bogiem. Ale skoro sie uznalo, ze po konsekracji chleb i wino staja 
sie cialem i krwia Chrystusa, to jest to tej nauki logiczna 
konsekwencja.
 
Czy sa to jednak prawdziwe nauki, zgodne z Pismem Swietym? 
Nie. Jezus mowil co prawda: „Ja jestem chlebem zywota. (…) jesli nie bedziecie 
jedli ciala Syna Czlowieczego i pili krwi jego, nie bedziecie mieli zywota w 
sobie. (…) Albowiem cialo moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja prawdziwym 
napojem. Kto spozywa cialo moje i pije krew moja, we mnie mieszka, a ja w nim”. 
Po tej przemowie wielu zgorszonych nia uczniow Jezusa przestalo za nim chodzic. 
Ich problem polegal na doslownym rozumieniu tych Jezusowych metafor. Tym, co 
przy Nim zostali, Jezus wyjasnil: „Duch ozywia. Cialo nic nie pomaga. Slowa, 
ktore powiedzialem do was, sa duchem i zywotem”. Oto tajemnica zycia wiecznego — 
jest ono ukryte w Slowie Jezusa, a jest nim Pismo Swiete. To Slowo Boze, Pismo 
Swiete, jest tym Chlebem Zywota, ktory mamy spozywac. Dlatego Jezus powiedzial: 
„Nie samym chlebem zyje czlowiek, ale kazdym slowem, ktore pochodzi z ust 
Bozych”.
 
Chleb i wino spozyte przez Jezusa z uczniami podczas 
Ostatniej Wieczerzy mialy byc symbolem jego ofiary krzyzowej, a nie sama ofiara. 
Gdyby nia byly, ofiara Jezusa musialaby byc zlozona jeszcze przed samym 
ukrzyzowaniem, bo to mialo miejsce w piatek, a Ostatnie Wieczerza w 
czwartek.
 
Kropke nad „i” stanowia fragmenty z nowotestamentowego 
Listu do Hebrajczykow, mowiace wyraznie o jednej jedynej ofierze Chrystusa za 
nasze grzechy, a nie o Jego wielokrotnie powtarzanych ofiarach — co w istocie 
mialoby miejsce, gdyby uznac za prawdziwe katolickie nauczanie o Eucharystii. A 
w Liscie tym czytamy, ze Chrystus „zlozyl raz na zawsze jedna ofiare za grzechy 
(…) jedna ofiara uczynil na zawsze doskonalymi tych, ktorzy sa 
uswieceni”.
 
Nie ma zatem zadnych podstaw dla kultu eucharystycznego. 
Czesc bowiem nalezy sie tylko Bogu, a nie czemukolwiek, co ma Go uosabiac, czy 
nawet tylko symbolizowac. Takie poglady prowadza nas do absurdu. Bo skoro w 
Legnicy mialoby dojsc do prawdziwego cudu, to ta tkanka na konsekrowanym 
oplatku, uwazanym za prawdziwe choc mistyczne cialo Chrystusa, musialaby byc juz 
nie mistycznym, ale rzeczywistym cialem Chrystusa. Jakaz pokusa stanelaby przed 
ludzkoscia — sklonowania Jezusa Chrystusa? Ten jeden raz… Moglibysmy sie 
dowiedziec, jak wygladal najwazniejszy Czlowiek w historii ludzkosci! Prawda, ze 
absurd?
 
Inna kwestia to milczenie prokuratury. Jesli czerwony 
nalot na hostii to, rzeczywiscie tkanka ludzka mezczyzny w stanie agonalnym, to 
Kosciol rzymskokatolicki moze nadawac temu jakakolwiek religijna interpretacje, 
ale mamy w swieckim poki co panstwie organy scigania, ktore powinny sie 
zainteresowac, skad na posadzce kosciola w Legnicy czy na hostii znalazla sie 
tkanka umierajacego czlowieka. Znaleziona w kazdym innym miejscu kazalaby 
domniemywac, ze moglo tam dojsc do jakiejs zbrodni. To wymagaloby sledztwa. 
Tymczasem Zaklad Medycyny Sadowej stwierdza, ze to tkanka ludzka, a prokuratura 
zadowala sie religijna interpretacja, ze to cud, rezygnujac z kierowania sie 
racjonalnym mysleniem. To nastepny absurd.
 
Olgierd Danielewicz
1 „Ateneum kaplanskie” 319/1960, s. 
165.
Skrot artykulu. Calosc juz do przeczytania w wersji elektronicznej, PDF 
lub EPUB miesiecznika „Znaki Czasu” lub w juz niebawem wersji papierowej w 
duzych salonach Empik.
 
Bog nie umarl 2 (ZC 05/2016)
W kwietniu na ekrany polskich kin trafil amerykanski film pt. Bog nie 
umarl 2 w rezyserii Harolda Cronka, sequel jego filmu z 2014 roku pod tym samym 
tytulem, tylko bez cyferki. Czy osiagnie taki sam sukces jak pierwszy film? 
Wiele wskazuje, ze tak.
 
Sam fakt, ze Bog nie umarl tak szybko doczekal sie kontynuacji, swiadczy o 
niezwyklym zainteresowaniu widzow podjetym przez tworcow filmu tematem — 
koniecznosci obrony we wspolczesnym swiecie wiary chrzescijanskiej przed 
agresywnym wypieraniem jej z przestrzeni publicznej i odbieraniem chrzescijanom 
prawa do publicznego zabierania glosu w sprawach ich wiary.
 
W Bog nie umarl 2 mamy jednak historie i innych bohaterow. Tym razem 
nauczycielka historii w liceum zostala oskarzona przez rodzicow jednej z 
uczennic o napastliwe przekonywanie jej na lekcji do wiary w Jezusa Chrystusa. W 
istocie odpowiedziala ona tylko na pytanie uczennicy dotyczace dzialalnosci 
Jezusa z Nazaretu. Pozwano ja do sadu o naruszenie przepisow o swieckosci 
instytucji panstwowych. Mogla uniknac procesu, gdyby przyznala, ze popelnila 
blad, wspominajac o Jezusie Chrystusie podczas lekcji, i przeprosila za to 
karygodne zachowanie. Nie chciala tego zrobic. W wypadku przegranej stracilaby 
wszystko — prace i dom, ktory poszedlby na splate kosztow procesu. Sadowy spor 
przeradza sie w niezwykla dyspute o wolnosci sumienia, istnieniu Boga, 
historycznosci Jezusa z Nazaretu i potrzebie poszukiwaniu w zyciu czegos wiecej 
niz dobra doczesne. To film o tym, czy osoba wierzaca powinna ukrywac swoja 
wiare w obliczu niewierzacych, czy tez ma prawo mowic o niej otwarcie bez obaw o 
odpowiedzialnosc prawna.
 
Autorzy scenariusza Chuck Konzelman i Carym Solomonem chcieli tym filmem 
przeciwstawic sie powszechnemu juz w amerykanskim szkolnictwie zjawisku 
zakazywania rozmawiania o Jezusie — co mialoby rzekomo naruszac zasade rozdzialu 
Kosciola od panstwa.
 
Jeden z pobocznych watkow filmu ukazuje, jak wladze miasta, w ktorym toczy 
sie akcja filmu, nakazuja duchownym lokalnych Kosciolow dostarczanie konspektow 
kazan, by zbadac, czy nie znalazly sie w nich tresci niepoprawne politycznie. 
Slowo „cenzura” co prawda nie pada, ale w istocie o nia chodzi. I nie jest to 
absolutnie li tylko filmowa fikcja.
 
Ludzie wiary sa nieustannie sadzeni w Ameryce za swoje poglady. Dzieciaki w 
amerykanskich podstawowkach nie moga powiedziec na glos, ze podziwiaja Jezusa. 
Absolwenci nie moga dziekowac Bogu w trakcie swych wystapien. Druzynom sportowym 
zakazuje sie mowienia modlitw przed meczami. W swiecie Zachodu usuwa sie Boga ze 
wszystkiego, co tylko mozliwe.
 
Glowne przeslanie filmu jest nastepujace: niechaj kazdemu wolno bedzie 
wierzyc w to, w co chce wierzyc, i niech ludzie wyrazaja siebie bez zadnych 
ograniczen czy kontroli. To takie wartosci stanowily podwaliny Ameryki. Chodzi 
zarowno o ochrone wolnosc slowa, jak i wolnosc wyznania — bo tej pierwszej bez 
tej drugiej w istocie nie ma.
 
Olgierd Danielewicz
Skrot artykulu. Calosc juz do przeczytania w wersji 
elektronicznej, PDF lub EPUB miesiecznika „Znaki Czasu” lub w juz niebawem 
wersji papierowej w duzych salonach Empik.