czwartek, 12 maja 2016

CUD EUCHARYSTYCZNY- BÓG NIE UMARŁ

Cud eucharystyczny? (ZC 05/2016)
 
 

Legnica znana ze sredniowiecznej bitwy z Mongolami oraz z najwiekszej bazy wojsk radzieckich w powojennej Polsce zaslynela ostatnio tzw. cudem eucharystycznym.
 
Przed trzema laty podczas mszy w jednym z katolickich kosciolow na podloge upadla hostia. Podniesiona przez ksiedza i umieszczona w specjalnym naczyniu po jakims czasie pokryla sie czerwonym nalotem. Postanowiono to naukowo zbadac. Ostatecznie stwierdzono, ze to tkanka ludzka „najbardziej podobna do miesnia sercowego” i to ze zmianami, ktore „czesto towarzysza agonii”. W efekcie biskup legnicki oglosil w kwietniu, ze zdarzenie to nosi znamiona „cudu eucharystycznego”, a hostia ta ma byc odtad wystawiana jako relikwia, by wierni mogli jej oddawac czesc, a kult Eucharystii sie poglebial.
 
Przyjrzyjmy sie temu blizej. W 2008 roku w Sokolce na hostii podniesionej z ziemi tez pojawil sie czerwony nalot. Ostatecznie jednak uznano, iz za czerwony pigment odpowiadaja bakterie paleczki krwawej (Serratia marcescens), ktore rozwijajac sie na pieczywie w temperaturze ponizej 30 st. C, moga dac po kilku dniach taki wlasnie kolor.
 
Dla katolikow Eucharystia to sakrament ofiary, centralny akt kultu podczas kazdej mszy. Nazywa sie ja takze Sakramentem Oltarza czy Sakrament Ciala i Krwi Chrystusa. Ta ostatnia nazwa wskazuje na katolicki poglad o mistycznej obecnosc Chrystusa, Jego prawdziwego ciala i prawdziwej krwi, w elementach eucharystycznych chleba i wina. Tak rozumiana Eucharystia jest wiec nie tylko pamiatka ofiary Chrystusa na krzyzu, ale sama ofiara krzyzowa. Kwintesencja takiego rozumienia Eucharystii — ze w pewnym momencie mszy zwykly oplatek i zwykle wino staja sie na slowa kaplana prawdziwym cialem i krwia Chrystusa — sa slowa kardynala Stefana Wyszynskiego skierowane w 1960 roku do mlodych kaplanow podczas ich wyswiecenia: „Otrzymaliscie w tej chwili straszliwa wladze (…) tj. wladze nad samym Bogiem. Jestescie przeciezspirituals imperatores, a jako tacy macie wladze rozkazywac samemu Bogu”1. Rozkazywanie Bogu? To ryzykowna koncepcja, bo ocierajaca sie o bluznierstwo, stawiajaca czlowieka nad Bogiem. Ale skoro sie uznalo, ze po konsekracji chleb i wino staja sie cialem i krwia Chrystusa, to jest to tej nauki logiczna konsekwencja.
 
Czy sa to jednak prawdziwe nauki, zgodne z Pismem Swietym? Nie. Jezus mowil co prawda: „Ja jestem chlebem zywota. (…) jesli nie bedziecie jedli ciala Syna Czlowieczego i pili krwi jego, nie bedziecie mieli zywota w sobie. (…) Albowiem cialo moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja prawdziwym napojem. Kto spozywa cialo moje i pije krew moja, we mnie mieszka, a ja w nim”. Po tej przemowie wielu zgorszonych nia uczniow Jezusa przestalo za nim chodzic. Ich problem polegal na doslownym rozumieniu tych Jezusowych metafor. Tym, co przy Nim zostali, Jezus wyjasnil: „Duch ozywia. Cialo nic nie pomaga. Slowa, ktore powiedzialem do was, sa duchem i zywotem”. Oto tajemnica zycia wiecznego — jest ono ukryte w Slowie Jezusa, a jest nim Pismo Swiete. To Slowo Boze, Pismo Swiete, jest tym Chlebem Zywota, ktory mamy spozywac. Dlatego Jezus powiedzial: „Nie samym chlebem zyje czlowiek, ale kazdym slowem, ktore pochodzi z ust Bozych”.
 
Chleb i wino spozyte przez Jezusa z uczniami podczas Ostatniej Wieczerzy mialy byc symbolem jego ofiary krzyzowej, a nie sama ofiara. Gdyby nia byly, ofiara Jezusa musialaby byc zlozona jeszcze przed samym ukrzyzowaniem, bo to mialo miejsce w piatek, a Ostatnie Wieczerza w czwartek.
 
Kropke nad „i” stanowia fragmenty z nowotestamentowego Listu do Hebrajczykow, mowiace wyraznie o jednej jedynej ofierze Chrystusa za nasze grzechy, a nie o Jego wielokrotnie powtarzanych ofiarach — co w istocie mialoby miejsce, gdyby uznac za prawdziwe katolickie nauczanie o Eucharystii. A w Liscie tym czytamy, ze Chrystus „zlozyl raz na zawsze jedna ofiare za grzechy (…) jedna ofiara uczynil na zawsze doskonalymi tych, ktorzy sa uswieceni”.
 
Nie ma zatem zadnych podstaw dla kultu eucharystycznego. Czesc bowiem nalezy sie tylko Bogu, a nie czemukolwiek, co ma Go uosabiac, czy nawet tylko symbolizowac. Takie poglady prowadza nas do absurdu. Bo skoro w Legnicy mialoby dojsc do prawdziwego cudu, to ta tkanka na konsekrowanym oplatku, uwazanym za prawdziwe choc mistyczne cialo Chrystusa, musialaby byc juz nie mistycznym, ale rzeczywistym cialem Chrystusa. Jakaz pokusa stanelaby przed ludzkoscia — sklonowania Jezusa Chrystusa? Ten jeden raz… Moglibysmy sie dowiedziec, jak wygladal najwazniejszy Czlowiek w historii ludzkosci! Prawda, ze absurd?
 
Inna kwestia to milczenie prokuratury. Jesli czerwony nalot na hostii to, rzeczywiscie tkanka ludzka mezczyzny w stanie agonalnym, to Kosciol rzymskokatolicki moze nadawac temu jakakolwiek religijna interpretacje, ale mamy w swieckim poki co panstwie organy scigania, ktore powinny sie zainteresowac, skad na posadzce kosciola w Legnicy czy na hostii znalazla sie tkanka umierajacego czlowieka. Znaleziona w kazdym innym miejscu kazalaby domniemywac, ze moglo tam dojsc do jakiejs zbrodni. To wymagaloby sledztwa. Tymczasem Zaklad Medycyny Sadowej stwierdza, ze to tkanka ludzka, a prokuratura zadowala sie religijna interpretacja, ze to cud, rezygnujac z kierowania sie racjonalnym mysleniem. To nastepny absurd.
 
Olgierd Danielewicz
1 „Ateneum kaplanskie” 319/1960, s. 165.
Skrot artykulu. Calosc juz do przeczytania w wersji elektronicznej, PDF lub EPUB miesiecznika „Znaki Czasu” lub w juz niebawem wersji papierowej w duzych salonach Empik.
 

Bog nie umarl 2 (ZC 05/2016)

W kwietniu na ekrany polskich kin trafil amerykanski film pt. Bog nie umarl 2 w rezyserii Harolda Cronka, sequel jego filmu z 2014 roku pod tym samym tytulem, tylko bez cyferki. Czy osiagnie taki sam sukces jak pierwszy film? Wiele wskazuje, ze tak.
 
Sam fakt, ze Bog nie umarl tak szybko doczekal sie kontynuacji, swiadczy o niezwyklym zainteresowaniu widzow podjetym przez tworcow filmu tematem — koniecznosci obrony we wspolczesnym swiecie wiary chrzescijanskiej przed agresywnym wypieraniem jej z przestrzeni publicznej i odbieraniem chrzescijanom prawa do publicznego zabierania glosu w sprawach ich wiary.
 
W Bog nie umarl 2 mamy jednak historie i innych bohaterow. Tym razem nauczycielka historii w liceum zostala oskarzona przez rodzicow jednej z uczennic o napastliwe przekonywanie jej na lekcji do wiary w Jezusa Chrystusa. W istocie odpowiedziala ona tylko na pytanie uczennicy dotyczace dzialalnosci Jezusa z Nazaretu. Pozwano ja do sadu o naruszenie przepisow o swieckosci instytucji panstwowych. Mogla uniknac procesu, gdyby przyznala, ze popelnila blad, wspominajac o Jezusie Chrystusie podczas lekcji, i przeprosila za to karygodne zachowanie. Nie chciala tego zrobic. W wypadku przegranej stracilaby wszystko — prace i dom, ktory poszedlby na splate kosztow procesu. Sadowy spor przeradza sie w niezwykla dyspute o wolnosci sumienia, istnieniu Boga, historycznosci Jezusa z Nazaretu i potrzebie poszukiwaniu w zyciu czegos wiecej niz dobra doczesne. To film o tym, czy osoba wierzaca powinna ukrywac swoja wiare w obliczu niewierzacych, czy tez ma prawo mowic o niej otwarcie bez obaw o odpowiedzialnosc prawna.
 
Autorzy scenariusza Chuck Konzelman i Carym Solomonem chcieli tym filmem przeciwstawic sie powszechnemu juz w amerykanskim szkolnictwie zjawisku zakazywania rozmawiania o Jezusie — co mialoby rzekomo naruszac zasade rozdzialu Kosciola od panstwa.
 
Jeden z pobocznych watkow filmu ukazuje, jak wladze miasta, w ktorym toczy sie akcja filmu, nakazuja duchownym lokalnych Kosciolow dostarczanie konspektow kazan, by zbadac, czy nie znalazly sie w nich tresci niepoprawne politycznie. Slowo „cenzura” co prawda nie pada, ale w istocie o nia chodzi. I nie jest to absolutnie li tylko filmowa fikcja.
 
Ludzie wiary sa nieustannie sadzeni w Ameryce za swoje poglady. Dzieciaki w amerykanskich podstawowkach nie moga powiedziec na glos, ze podziwiaja Jezusa. Absolwenci nie moga dziekowac Bogu w trakcie swych wystapien. Druzynom sportowym zakazuje sie mowienia modlitw przed meczami. W swiecie Zachodu usuwa sie Boga ze wszystkiego, co tylko mozliwe.
 
Glowne przeslanie filmu jest nastepujace: niechaj kazdemu wolno bedzie wierzyc w to, w co chce wierzyc, i niech ludzie wyrazaja siebie bez zadnych ograniczen czy kontroli. To takie wartosci stanowily podwaliny Ameryki. Chodzi zarowno o ochrone wolnosc slowa, jak i wolnosc wyznania — bo tej pierwszej bez tej drugiej w istocie nie ma.
 
Olgierd Danielewicz
Skrot artykulu. Calosc juz do przeczytania w wersji elektronicznej, PDF lub EPUB miesiecznika „Znaki Czasu” lub w juz niebawem wersji papierowej w duzych salonach Empik.
 
__._,_.___

Posted by: "TomekG" <Tomasz.Grzesikowski@interia.pl>
 
 
 
 


.
 


__,_._,___

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz