Lutra droga do swietosci 
Vittorio Messori to jeden z niewielu wloskich wspolczesnych pisarzy i publicystow doskonale znanych rowniez Polakom. Od czasu kiedy wydal slynna rozmowe-rzeke z owczesnym prefektem Kongregacji Nauki Wiary, Josephem Ratzingerem „Raport o stanie wiary”, a nastepnie ksiazke-wywiad z papiezem Janem Pawlem II „Przekroczyc prog nadziei” stal sie glownym autorytetem w sprawach wspolczesnego Kosciola. Umial stawiac wazne pytania, nie dawal sie zbyc ogolnikami, dlatego to co potrafil wydobyc ze swych rozmowcow i co sam przekazywal bylo nie tylko zapisem glebokiej wiary, ale tez swiadczylo o wyczuciu rzeczy.
Messori napisal tez kilka wspanialych ksiazek o poczatkach 
religii chrzescijanskiej, o tym, kim byl Jezus z Nazaretu, o jego smierci, o 
zmartwychwstaniu. Zajmowal sie badaniem slynnych cudow, znanych swietych, 
glosnych objawien, jak w Lourdes czy Fatimie. Nie tylko doskonale wlada piorem, 
ale tez umie trafnie rozumowac, a przede wszystkim pokazywac, ze wiara i rozum, 
to nie pojecia sprzeczne i wykluczajace sie, ale sobie bliskie, wzajemnie ze 
soba zwiazane. Nic dziwnego, ze dzieki tym wszystkim zaletom jego dziela 
doskonale sie sprzedaja, wiele okazalo sie bestsellerami, a on sam cieszy sie 
nieslabnaca popularnoscia nie tylko polskich katolikow. 
Wloski pisarz ostatnio zabiera glos rzadko, tak jakby nie chcial wprost oceniac poczynan papieza Franciszka. Jakby jeszcze sie ludzil, ze moze sie myli i ze to co coraz czesciej przypomina rewolucje lub jak kto woli destrukcje Kosciola jednak skrywa w sobie glebszy, nie do konca rozpoznany zamysl. Jednak nawet Messori ostatnio nie wytrzymal, kiedy przeczytal, ze oficjalna poczta watykanska zamierza w tym roku, 2017 wydac specjalny okolicznosciowy znaczek z okazji piecsetlecia Reformacji, znaczek, na ktorym znajdzie sie podobizna Marcina Lutra. Wloski pisarz zauwazyl, ze ten pomysl „zdumial” laicka prase i komentatorow. Tyle, ze po tym co mowil i robil papiez Bergoglio w Szwecji w pazdzierniku 2016 roku juz nic zdumiewac nie moze – chociaz tam wlasnie, zauwaza Messori, luteranizm wprowadzono sila, lamiac opor wiernych, z powodow ekonomicznych, aby zdobyc dobra koscielne.
Wloski pisarz sporzadzil nawet cos w rodzaju katalogu sadow i opinii Lutra 
na temat papieza, ktore to wyjal z pism XVI-wiecznego reformatora. Otoz, zauwaza 
Messori, papiez to dla Lutra „swinia, Antychryst, ten, ktory strzyze owce, 
rozlewca krwi, wilk, pies, oszukanczy nauczyciel Pisma, bezbozny i perwersyjny 
bluznierca, wrog Chrystusa, ten, ktory znieksztalcil Jezusa, ten, ktory 
ukrzyzowal Pana, diabel, szatan, swietokradca, ignorant, pysk dziwki, tworca 
wszelkiej bezboznosci, bluznierca, hipokryta, mistrz oszustwa i zlodziejstwa, 
lajdak, szerzyciel zarazy, lapowkarz”. Te litanie mozna by ciagnac bez konca – 
wie to kazdy czytelnik pism reformatora, ba, ich obrazliwosc i wulgarnosc nie 
tylko, ze nie malala z wiekiem, ale przeciwnie, jeszcze rosla. Przy czym owe 
tyrady nie byly skierowane przeciw konkretnym biskupom Rzymu, z ktorymi spieral 
sie Luter. Nie chodzilo tylko o Leona X, Hadriana VI lub Klemensa VII. „Jest 
czyms waznym, pisze Messori, ze ta kaskada wyzwisk i zniewag Lutra (tak jak on 
to sam wyraznie zaznaczyl) nie miala odnosic sie do znienawidzonych papiezy 
panujacych w jego czasach, ale do kazdego – w przeszlosci, obecnie i w 
przyszlosci – kto zajmowal lub bedzie zajmowal tron papieski”. Radykalne 
odrzucenie zasady autorytetu i wszelkie postaci Urzedu Nauczycielskiego to nie 
wszystko. Luter, zauwaza dalej wloski pisarz, byl z zasady takze przeciwnikiem 
rozumu, uwazal, ze wszelkie rozumowanie w kwestiach wiary, wszelka proba 
racjonalnego dowodzenia i logicznego rozumowania co sie tyczy istnienia Boga i 
chrzescijanstwa jest dzielem diabla. Dlatego Messori przypomina to, co o Lutrze 
pisal francuski filozof, Jacques Maritain. Luter „przyniosl ludzkosci wielkie 
wyzwolenie. Wyzwolil nas wszystkich od rozumu i refleksji. Uwolnil nas od tej 
nieustannej, meczacej koniecznosci myslenia, myslenia zgodnego, ostatecznie, z 
logika”. 
Teraz ten sam Luter ma byc, jak twierdzi Franciszek, swiadkiem wiary, 
nauczycielem Ewangelii, jeszcze troche, a moze nawet zostanie wyniesiony na 
oltarze. Nie jest to wcale nie do wyobrazenia. Na znaczkach wydawanych przez 
poczte watykanska sa bowiem zazwyczaj umieszczane portrety swietych – ostatnio 
byly to podobizny Matki Teresy z Kalkuty, Jana Pawla II, Jana XXIII. Warto tez 
pamietac, ze 13 pazdziernika 2016 roku papiez Franciszek przyjal w Rzymie grupe 
luteran i oddal czesc figurze wielkiego herezjarchy. Wiec moze przyszedl czas na 
ostateczny krok? 
Jaki z tego wszystkiego plynie wniosek? Po pierwsze jesli Marcin Luter 
mialby sie okazac obecnie „swiadkiem Ewangelii” oznaczaloby to nie tylko 
przyznanie sie Kosciola do bledu w przeszlosci ale tez, faktycznie, niszczyloby 
w ogole, obawiam sie, sens pojecia Urzedu Nauczycielskiego. To wlasnie przeciw 
niemu tak gwaltownie wystepowal Luter. To wlasnie dlatego odrzucal Tradycje, 
Soboru, Urzad Piotra. Nie atakowal poszczegolnych papiezy, ale zasade papiestwa 
jako taka. Wiec jak mozna uznawac te postawe za wlasciwa dla katolika? 
Poza tym jak moze istniec instancja nauczycielska, ktora tak bardzo sie 
skompromitowala? Jesli przez kilka wiekow kolejni papieze, zaczynajac od Leona 
X, ktory ekskomunikowal Lutra bulla z 1521 roku „Decet Romanum Pontificem” tak 
bardzo mylili sie w swych ocenach, i widzieli w Lutrze nie nauczyciela wiary i 
swiadka Ewangelii, lecz groznego i zwodniczego heretyka, odstepce i falszerza, 
to i ich obecni nastepcy, z Franciszkiem moga tkwic w bledzie oceniajac co jest, 
a co nie jest sluszne. Cokolwiek moglby myslec o logice teolog z Wittembergi ta 
jest nieublagana: papiez wynoszacy Lutra na piedestal ryzykuje utrate 
autorytetu. Jesli Leon X tak bardzo pomylil sie w sprawach wiary, jesli tak 
bardzo pomylili sie ojcowie soboru Trydenckiego, to skad pewnosc, ze obecny 
biskup Rzymu ma racje? Katolikowi pozostawalby tylko prywatny osad i swobodny 
wybor miedzy sprzecznymi naukami roznych papiezy. Tylko, ze to wlasnie 
stanowisko Lutra, ktory przyparty do muru przez swoich przeciwnikow przyznawal, 
ze w sprawach wiary omylne sa wszystkie zewnetrzne instancje – sobory i papieze 
– a liczy sie tylko jego wewnetrzny glos wiary. 
Wreszcie zas doceniajac Lutra, Franciszek faktycznie zdaje sie uznawac i 
potwierdzac zasade buntu. Skoro Luter za swego zycia nigdy nie odwolal ostrych i 
radykalnych ocen papiestwa, podobnie tez na taki czyn nie zdecydowali sie 
luteranie – co zauwaza Messori – to cale to wspolczesne swietowanie i 
celebrowanie zdaje sie byc aktem obustronnej hipokryzji. 
No chyba, ze poczta watykanska i papiez Bergoglio czcza Lutra niezaleznie 
od tego co zrobil, co mowil i w co wierzyl. Za co w takim razie u licha?
__._,_.___
Posted by: "TomekG" <Tomasz.Grzesikowski@interia.pl>
__,_._,___
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz