Mamy Ojca w niebie 
Niechec do wymaganej przez Boga zmiany zycia prowadzi 
ludzi do poszukiwania w relacjach z Nim ludzkich posrednikow. Jest wysokim, 
przystojnym mezczyzna o rownie wysokich aspiracjach — chce nawrocic mnie, 
adwentystycznego duchownego, na katolicyzm.
Jest wysokim, przystojnym mezczyzna o rownie wysokich 
aspiracjach — chce nawrocic mnie, adwentystycznego duchownego, na katolicyzm. 
Wierzy gleboko w nieprzypadkowosc naszego spotkania i szybko przechodzi do 
rzeczy. Niepowstrzymana zarliwosc kaze mu juz po kwadransie postawic stanowcze 
pytanie: „Niech pan powie, ale niech pan powie tak szczerze: co panu przeszkadza 
uznac prymat papieski? Moze skrywana duma?”.
Jest przekonany, ze Pismo Swiete nie stanowi ani jedynego, 
ani niezbednego elementu ksztaltujacego wiare. Ufa gleboko wszelkim objawieniom, 
nawet nieuznanym oficjalnie przez Kosciol rzymski, oraz tradycji i — naturalnie 
— aktualnym orzeczeniom Watykanu. Rezygnacje Benedykta XVI rozpatruje w 
kategoriach katastrofy.
Jest ewenementem na oceanie polskiego katolicyzmu. Nie 
tylko rozmawia otwarcie o swoich zapatrywaniach religijnych, ale chetnie zgadza 
sie na kolejne spotkania mimo braku konsensusu. Przecietny katolik jak ognia 
unika kontaktu z innowiercami, chyba wskutek przekonania o slabosci swoich 
pogladow, bo przeciez milosc blizniego nakazywalaby wrecz poszukiwanie i 
ratowanie braci zblakanych.
Pozorna poboznosc
Katolicyzm zawsze zakorzeniony byl silnie w zaleknionej, ludowej 
religijnosci. Ta zas sklonna byla czerpac wiedze o swiecie z obserwacji, 
odwolujac sie do rytualow magicznych oraz opinii przodkow i osob znaczacych. 
Doktryna ksztaltowana byla w oparciu o zwyczaje ludu, ktoremu nie chciano sie 
przeciwstawiac. W ten sposob prawde mozna bylo odglosowac zaleznie od woli 
wiekszosci. Jan Kasjan (360-435) pisal: „Ktos, kto podaje w watpliwosc 
orzeczenia wszystkich, zawczasu oglasza swoje potepienie, a czlowiek, ktory 
narusza to, co zostalo ustanowione decyzja wszystkich, nie bedzie nawet 
wysluchany. Skoro prawda zostala ustalona przez wszystkich ludzi i dla 
wszystkich, cokolwiek sprzeciwi sie jej, przez sam ten fakt winno natychmiast 
zostac rozpoznane jako nieprawda, gdyz rozni sie od prawdy”1. Ten sposob 
podejscia do spraw etycznych rozni sie istotnie od podejscia Bozego. W czasach 
Noego zdecydowana wiekszosc opowiedziala sie przeciw Slowu Bozemu, lecz Stworca 
nie ugial sie pod naciskiem wiekszosci i nie zachowal sie jak demokrata, lecz 
zgladzil wiekszosc potopem. „Ludzie mieli swoje sposoby mowienia o doktrynie, 
nawet jesli nie uzywali erudycyjnych terminow. W V i VI wieku szczegolnie wazny 
byl autorytet chrzescijanskiej poboznosci i liturgii (...) Grzegorz I 
utrzymywal, ze z zywotow swietych ojcow mozna bylo wysnuc zasady wlasciwej 
interpretacji Pisma (...)”2.
Brak poszanowania dla Slowa Bozego owocowal koniecznoscia podporzadkowania 
sie ludzkim autorytetom. Problem ten istnial takze w czasach Pana Jezusa i 
zostal przezen wyraznie przedstawiony: „Lud ten czci mnie wargami, ale serce ich 
daleko jest ode mnie. Daremnie mi jednak czesc oddaja, gloszac nauki, ktore sa 
nakazami ludzkimi. Przykazania Boze zaniedbujecie, a ludzkiej nauki sie 
trzymacie”3. Podobnie i dzis wiekszosc ludzi traci unikalna szanse samodzielnego 
rozliczania sie z Bogiem, powierzajac swoj los w rece rzekomych specjalistow od 
spraw duchowych. Praktyki te wynikaja z braku zaufania do Boga jako dobrego 
Ojca. Brak pewnosci co do absolutnej, stalej i pelnej milosci Bozej do kazdego 
czlowieka powoduje niechec zblizenia do Stworcy. Drugi czlowiek wydaje sie 
bardziej sklonny do zrozumienia problemow biednego grzesznika, podczas gdy Bog, 
otulony swa swietoscia, jawi sie byc bardzo odlegly. Tyle ze ow daleki ponoc Bog 
wciaz nosi ludzkie cialo, ktore przywdzial przed dwoma tysiacami lat raz na 
zawsze. I doskonale zna dokuczliwosci ciala.
Inny powod sklaniajacy czlowieka do cedowania wlasnych spraw na ludzkich 
posrednikow moze wynikac z niecheci do zmiany zycia wymaganej przez Boga. Osoby 
nieznajace Biblii sklonne sa przypisywac blizniemu wieksza sklonnosc do 
poblazliwosci niz Bogu. Tyle ze poblazliwosc wobec grzechu jest zabojcza. Bog 
obiecuje czlowiekowi przebaczenie i moc potrzebna do uwolnienia od grzesznych 
zachowan. Czlowiek zwykle pragnie pozostac w obrebie dotychczasowego stylu zycia 
i mimo to otrzymac przebaczenie. Bog jednoznacznie informuje, ze zbawi czlowieka 
od grzechow, ale nie w grzechach4. Jednak grzesznik nie chce rozstac sie z 
grzechami (niektore sprawiaja na poczatku przyjemnosc), dlatego wieksza 
popularnoscia cieszy sie propozycja religijna oferujaca drugie rozwiazanie. 
Wprawdzie placi sie za nia utrata wolnosci, ale w zamian uzyskuje sie zludna 
nadzieje rozliczenia przed Bogiem przez samorzutnie wykreowanych posrednikow — 
specjalistow.
Prymat nieoczywisty
Chrystus nie tylko nie powolal Piotra na stanowisko pierwszego papieza; 
wiecej — nie powolal nawet apostolow na kaplanow. Kaplanstwo starotestamentowe 
stracilo swe znaczenie z chwila zlozenia przez Pana Jezusa jednej, jedynej 
ofiary na Golgocie. Symbolizowaly ja wszystkie ofiary krwawe skladane w swiatyni 
jerozolimskiej. Wniebowstapienie i zeslanie Ducha Swietego bylo znakiem dla 
pierwszego Kosciola, obwieszczajacym podjecie przez Zbawiciela funkcji 
arcykaplana w niebianskiej swiatyni: „(...) mamy takiego arcykaplana, ktory 
usiadl po prawicy tronu Majestatu w niebie (...) albowiem Chrystus nie wszedl do 
swiatyni zbudowanej rekami, ktora jest odbiciem prawdziwej, ale do samego nieba, 
aby sie wstawiac teraz za nami przed obliczem Boga”5. „W samym Nowym Testamencie 
koncepcja »kaplana« odnosila sie albo do lewitow ze Starego Testamentu, ktorzy w 
swietle Nowego Przymierza utracili znaczenie, albo do Chrystusa lub do calego 
Kosciola, a nie do wyswieconych kaplanow. Jednak juz Klemens Rzymski (zm. ok. 
101 r.), ktory rowniez jako pierwszy uzyl terminu laik (gr. laikoVj), mowil o 
»kaplanach« i »najwyzszym kaplanie« oraz porownywal ich posluge do kaplanstwa 
lewitow”6.
W powszechnej dzis tendencji uznawania prymatu papieskiego za oczywisty i 
obowiazujacy niemal od stworzenia swiata calkiem zagubily sie fakty mowiace o 
rownosci pierwszych patriarchow (poczatkowo rownorzednych biskupom opiekujacym 
sie wspolnotami koscielnymi w Antiochii, Aleksandrii i Rzymie, pozniej 
rozszerzonymi o patriarchat w Konstantynopolu i Jerozolimie) i o powszechnym 
uzywaniu przez nich tytulu „papa”. Zagubilo sie rowniez biblijne odniesienie do 
problemu „skaly”, ktora rzekomo Chrystus mianowal Piotra. Slowa Pana Jezusa 
wypowiedziane do apostola: „Ty jestes Piotr [petros], i na tej opoce [petra] 
zbuduje Kosciol moj, a bramy piekielne nie przemoga go”7 nie moga byc rozumiane 
jako awansujace Piotra do godnosci skaly. Po pierwsze, z powodow jezykowych. 
Grecki termin petros (odpowiednik aramejskiego kefa) jest rodzaju meskiego (w 
obu jezykach) i oznacza kamien, odlamek skalny; natomiast grecka petra 
(aramejska szinna, szua, zur) to okreslenia masywu skalnego, bedace rodzaju 
zenskiego. Po drugie, ze wzgledu na argument teologiczny. Tylko Bog jest skala; 
uczy tego konsekwentnie caly Stary Testament, chocby w nastepujacych 
fragmentach: „Imie Pana glosic bede. Oddajcie uwielbienie Bogu naszemu. On jest 
skala!”8. „Pan skala i twierdza moja, i wybawieniem moim, Bog moj opoka moja, na 
ktorej polegam”9. Mianujac Piotra skala, Chrystus zaprzeczylby nauce Pisma i 
oddal jednego grzesznika w rece drugiego.
Co ciekawe, przez dlugi czas prymat biskupa Rzymu nie istnial w Kosciele, a 
wspomniana wypowiedz Pana Jezusa byla traktowana inaczej niz dzis: „(...) Beda 
[672-735 — swiety Kosciola katolickiego — przyp. red.] wraz z innymi lacinskimi 
teologami tego okresu wydawal sie blizszy wschodniej egzegezie Mateusza 16,18-19 
niz zachodniej — mowil bowiem o Kosciele zalozonym »na skale wiary, od ktorej 
[Piotr] otrzymal swoje imie« i stwierdzal, ze »na tej skale« oznacza »na Panu, 
Zbawicielu, ktory dal swemu wyznawcy, ktory go zna i miluje, udzial w swym 
imieniu«, nazywajac go »Piotrem«. W tej interpretacji »skaly« dolaczali do Bedy 
wspolczesni mu i pozniejsi egzegeci biblijni, bo »najbardziej zadziwiajacym 
faktem« jest, ze »w wyraznie egzegetycznej literaturze calego sredniowiecza 
prozno szukac rownowaznosci petra = Piotr«, ktora tak wybijala sie w literaturze 
polemicznej i prawnej (...). Chociaz niechec czasow patrystycznych do 
oddzielania prymatu Piotra od autorytetu kolegium apostolskiego jako calosci 
utrzymywala sie w VII i VIII stuleciu, to nauczanie zachodnie poszlo juz 
nieuchronnie w kierunku monarchii papieskiej, ktora miala osiagnac swoj punkt 
szczytowy w XIII wieku. Wedlug formuly Izydora papiez jako pontifex maximus byl 
»zwierzchnikiem kaplanow (...) najwyzszym kaplanem«; byl tym, ktory mianowal 
wszystkich innych kaplanow w Kosciele i mial wszystkie urzedy koscielne w swej 
dyspozycji”10.
Skutek strachu przed Bogiem
Kwestia prymatu papieskiego nie jest sprawa blaha. To problem z gatunku: 
byc albo nie byc. Ufac Bogu jako dobremu Ojcu lub z obawy przed Nim szukac 
ludzkiego posrednika. Swietosc Boga moze przerazac grzesznika. Stosowny obraz 
znajduje sie w opisie spotkania Boga z Izraelitami pod Synajem. Uplynely bez 
mala dwa miesiace od chwili wyprowadzenia ich z niewoli egipskiej. Bog dokonal 
tego sam. Nikt nie ujal sie za uciemiezonym narodem. Nie bylo zadnej interwencji 
zbrojnej ze strony osciennego panstwa ani walk partyzanckich, ani proby 
udobruchania faraona obfitymi darami. Boza interwencja zapewnila im wolnosc. 
Kiedy dochodzi do owego pamietnego spotkania, towarzysza mu manifestacje 
obecnosci Stworcy: „(...) lud zauwazyl grzmoty i blyskawice, i glos traby, i 
gore dymiaca”11. I wtedy pojawil sie lek: „I rzekli do Mojzesza: Mow ty z nami, 
a bedziemy sluchali; a niech nie przemawia do nas Bog, abysmy nie pomarli”12. 
Wystarczy nieco leku, a juz czlowiek zaczyna myslec nielogicznie. Czy Bog 
wyprowadzil ich z niewoli, by zabic na pustyni? Przeciez wczesniejsze proroctwo, 
ktore pozwalalo im zachowac nadzieje w trudnych chwilach, mowilo o majacym 
nadejsc ratunku13. Czy Bog po to zsylal manne, by ich zniszczyc? Dlaczego wiec 
zapewnil zwyciestwo w pierwszych walkach z Amalekitami? „Wtedy rzekl Mojzesz do 
ludu: Nie bojcie sie, bo Bog przyszedl, aby was doswiadczyc i aby bojazn przed 
nim byla w was, abyscie nie grzeszyli. Lecz lud stal z daleka, a Mojzesz zblizyl 
sie do ciemnego obloku, w ktorym byl Bog”14. Przykry jest stan czlowieka 
owladnietego lekiem. Traci zdolnosc logicznego myslenia. Wlasciwie pojeta bojazn 
Boza zostaje tu zdefiniowana jako stan rezygnacji z grzechu. Nie ma wiec nic 
wspolnego z przerazeniem w obliczu kontaktu z Bogiem. Wszak to wlasnie bliski 
kontakt ze Stworca sprawia, ze grzesznik porzuca naganne praktyki. Podobnie jak 
chlopak zle sie prowadzacy zmienia postepowanie pod wplywem znajomosci z 
porzadna dziewczyna, na ktorej mu zalezy. Szkoda, ze ludzie stracili wowczas 
unikalna okazje bezposredniego spotkania z Bogiem. Gdyby ja wykorzystali, 
prawdopodobnie unikneliby wielu dalszych klopotow i nie wyrzadziliby Bogu tylu 
przykrosci.
Jedyny taki Ojciec
Mamy w niebie dobrego Ojca. Nie trzeba sprawiac Mu bolu, odwolujac sie do 
innych posrednikow, jak tylko do Chrystusa, „albowiem jeden jest Bog, jeden tez 
posrednik miedzy Bogiem a ludzmi, czlowiek Chrystus Jezus”15. Zadne z rodzicow 
nie byloby szczesliwe, gdyby dziecko rozmawialo z nim przez ciotke, kuzynke lub 
kogokolwiek innego. To oznaczaloby brak szacunku, zaufania, milosci. To byloby 
powodem wielkiego cierpienia. Dlaczego przyczyniac go Bogu, ktorego milosc nie 
ma rownej sobie? Bo czy smierc Chrystusa na Golgocie nie jest najlepszym dowodem 
wielkosci poswiecenia dla kazdego czlowieka tak ze strony Ojca, jak i 
Syna?
Gdy uczniowie prosili Pana Jezusa, by nauczyl ich modlic sie, uslyszeli 
slowa, ktore znamy dzis pod nazwa Modlitwy Panskiej: „Ojcze nasz, ktorys jest w 
niebie...”16. Chrystus nazywa Boga naszym Ojcem. Jestem bardzo wdzieczny 
Zbawicielowi, ze nie nazwal Go Ojcem swoim. Wowczas moglibysmy sadzic, ze tylko 
On ma prawo do tak szczegolnej bliskosci. Ale Pan Jezus mowi o Bogu jako naszym 
wspolnym Ojcu. Okresla Go wiec jako istote najblizsza z mozliwych; to dobry 
rodzic. Bog bliski czlowiekowi. Bog o modlitwe stad. Dostepny w kazdym czasie i 
w kazdym miejscu. Gotow wysluchac najdluzszych nawet zwierzen. Nigdy nie 
przerywa i nie odsyla z numerkiem wyznaczajacym audiencje za tydzien. A z 
drugiej strony, to Stworca, majacy konkretne locum w pewnej przestrzeni 
kosmicznej, niedostepnej wszelkiej czlowieczej eksploracji. Przebywajacy tak 
daleko, a jednak tak bliski — immanentny i transcendentny zarazem. Ojciec nasz, 
ktory jest w niebie. Jedyny dobry Ojciec. Jedyny prawdziwy papa.
Moj znajomy, zarliwy katolik, nie byl zadowolony z wynikow ostatniego 
spotkania: „Pan powinien sie nawrocic — oswiadczyl zdecydowanie. — Przeciez nie 
mozemy oboje miec racji. Ktorys z nas jest w bledzie”.
Przyznalem mu racje — jeden z nas musi sie mylic. Tylko kto i do kogo 
powinien sie nawrocic?
Jacek Matter
1 Jaroslav Pelikan, Tradycja chrzescijanska. Historia rozwoju doktryny, Krakow 2008, s. 352. 2 Tamze. 3 Mk 7,6-8. 4 Zob. Mt 1,21. 5 Hbr 8,1; 9,24. 6 Jaroslav Pelikan, dz. cyt., s. 26. 7 Mt 16,18. 8 Pwt 32,3-4. 9 Ps 18,3. 10 Jaroslav Pelikan, dz. cyt., s. 54-55. 11 Wj 20,18. 12 Wj 20,19. 13 Rdz 50,24. 14 Wj 20,20-21.15 1 Tm 2,5. 16 Mt 6,9.
Wydawnictwo "Znaki Czasu" www.znakiczasu.pl   
ul. Foksal 8
00-366 Warszawa
+48 22 331 98 00 ; + 48 608 017 625
Ps:
ul. Foksal 8
00-366 Warszawa
+48 22 331 98 00 ; + 48 608 017 625
Ps:
Najpiekniejsze nauki Ojca Swietego
Jacek Matter
Wydawnictwo Orion Plus
Wydawnictwo Orion Plus
Budy Zaslona, ul. Zrodlana 1
96-320 Mszczonow
tel./fax: 46 857 28 99, 46 857 13 54, 46 819 00 42, 536 399 399, 602 357 708, 604 821 030
e-mail: biuro@orionplus.pl
tel./fax: 46 857 28 99, 46 857 13 54, 46 819 00 42, 536 399 399, 602 357 708, 604 821 030
e-mail: biuro@orionplus.pl
Przesłane  przez  T. Grzesikowski  kwiecień 2013 r. 
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz