czwartek, 21 marca 2013

ZOBACZYŁ I ZAGRZMIAŁ


Kiedy dzieje się ewidentne zło, któremu nie sposób zaradzić, wielu, nawet wierzących, ma pretensje do Boga wyrażane znanymi słowami: Boże, czemu widzisz i nie grzmisz?! Kiedy Bóg postanawia zareagować i zagrzmieć, ci sami ludzie potrafią wytykać Bogu nadmierną
surowość, a nawet niesprawiedliwość.
starotestamentowej historii pierwszego w dziejach ludzkości zabójstwa Bóg
nie powstrzymał Kaina przed zabiciem jego brata Abla, a jedynie — znając zamiary Kaina — starał się go przekonać, by zaniechał zbrodni. Niestety, to nie wystarczyło1. Gdy dużo później, w czasach starotestamentowych sędziów, izraelscy mieszkańcy Gibei w Kanaanie dokonywali zbiorowego gwałtu na bezbronnej kobiecie, wydaje się nawet, że Bóg wręcz milczał2. Na szczęście tak się tylko wydaje. Inne miejsca Biblii ujawniają, że Bóg zawsze przemawia do ludzi, którzy zamierzają popełnić zło, przekonując ich, by tego nie robili. Odzywa się do nich w różnych momentach życia w ich sumieniu3. Ludzie jednak ten głos często ignorują.
Boże milczenie wobec dziejącego się zła wcale więc nie musi oznaczać tego, że Bóg nic nie robi, by je powstrzymać. Jednak gdy fala przemocy narasta, ludzie w poczuciu bezradności często chcieliby od Boga czegoś więcej niż tylko wyrażenia dezaprobaty wobec zła w dziesięciu przykazaniach czy apelowania do sumień złoczyńców.

Z wizytą w Sodomie

Stary Testament zawiera dwa różne przykłady Bożej zdecydowanej interwencji kładącej kres szerzącemu się złu. Pierwszym był potop, w którym zgładzona została cała ludzkość z wyjątkiem rodziny Noego4. Drugim — los starożytnych miast kananejskich Sodomy i Gomory, kiedy to Bóg postanowił zgładzić ich zdegenerowanych mieszkańców. W tym drugim przypadku interesująca wydaje się postawa patriarchy Abrahama, świadka tych wydarzeń. Można by się było po nim spodziewać namawiania Boga do położenia kresu złu panoszącemu się w tych miastach i wymierzenia kary winowajcom. Zamiast tego widzimy raczej człowieka, który wzywa Boga do zaniechania interwencji, zalecając Bogu większą ostrożność przed jej podjęciem. Historię tę szczegółowo opisują rozdziały 18. i 19. Księgi Rodzaju.
Starożytna Sodoma cieszyła się tak złą sławą, że nazwa tego miasta na stałe wpisała się we współczesne języki jako synonim zła. Położona była w dolinie rzeki Jordan, tam, gdzie obecnie znajduje się Morze Martwe. Była to najżyźniejsza i najpiękniejsza część Kanaanu. Tym właśnie kierował się Lot, bratanek Abrahama, gdy zdecydował się tam zamieszkać. Zrobił to, mimo że wiedział, iż już wtedy opinia o Sodomie dalece odbiegała od tego, czego należałoby się spodziewać po ośrodku kultury i dobrobytu. Jej mieszkańcy byli źli, grzeszni, wyzuci z sumienia i ludzkich uczuć5. Pod wieloma względami byli podobni do późniejszych mieszkańców Gibei.
Pogarda dla moralności wyrażała się w Sodomie upodobaniem w seksualnych wynaturzeniach. Oddawano się tam powszechnie „rozpuście i przeciwnemu naturze pożądaniu ludzkiego ciała”6. W omawianych zdarzeniach Lota odwiedziło w Sodomie dwóch przybyszów. Mieszkańcy miasta postanowili uczynić ich przedmiotem swojej zdegenerowanej rozrywki. Wszyscy, „od najmłodszego do najstarszego”, otoczyli dom Lota i głośno domagali się od niego: „Gdzie są ci mężowie, którzy przyszli do ciebie tej nocy? Wyprowadź ich do nas, abyśmy z nimi poigrali”. Zniknęły wszelkie hamulce. Nikt nie zgłaszał sprzeciwu wobec dewiacyjnych praktyk. Zło tak się rozpleniło, że należało już coś z tym zrobić.

Wołanie o pomstę

Ale cofnijmy się nieco do wydarzenia bezpośrednio poprzedzającego wizytę dwóch przybyszów u Lota w Sodomie — do wizyty trzech przybyszów u Abrahama. Byli to trzej niebiańscy posłańcy udający się właśnie do Sodomy i Gomory, aby się przekonać, czy skarga i krzyk, jakie podnoszono przeciwko tym miastom na panujący w nich grzech, mają uzasadnienie. Wcześniej jednak odwiedzili Abrahama, a on po ugoszczeniu ich postanowił ich odprowadzić ku Sodomie. Dalsza narracja 18. rozdziału Księgi Rodzaju ukazuje, że jednym z tych trzech przybyszów był sam Bóg. Odkrywa nawet sposób rozumowania Boga, który zastanawia się, czy powinien zataić przed Abrahamem, swoim przyjacielem, zamiary względem Sodomy i Gomory. Ostatecznie Bóg postanowił mu je ujawnić, by rozwiać wszelkie mogące pojawić się w jego głowie wątpliwości co do Boskich rozstrzygnięć.
„Wielki rozlega się krzyk przeciwko Sodomie i Gomorze, że grzech ich jest bardzo ciężki — odezwał się Bóg do Abrahama. — Zstąpię więc i zobaczę, czy postępowali we wszystkim tak, jak głosi krzyk, który doszedł do mnie, czy nie; muszę to wiedzieć!”. Ów krzyk pochodził zapewne z modlitw ludzi, którzy cierpieli niesprawiedliwość ze strony mieszkańców tych miast. Natomiast słowa „zobaczę (...) muszę to wiedzieć” nie oznaczają, że Bóg, czegoś nie wie i dopiero musi się dowiedzieć. On jest wszechwiedzący7. Oznaczają one raczej zapewnienie złożone Abrahamowi, że Jego interwencje przeciw złu nie są arbitralne, nie opierają się na pogłoskach i plotkach, lecz na mocnych dowodach winy.

Wątpliwości
i pertraktacje

W dalszej narracji dwaj z trzech przybyszów odchodzą do Sodomy, a trzeci — sam Bóg — kontynuuje rozmowę z Abrahamem, jakby zapraszając go do stawiania pytań. Abraham więc pytał: „Czy rzeczywiście zgładzisz sprawiedliwego wespół z bezbożnym?”. Przyjaciel Boga miał wątpliwości. Wiedział, jaka sytuacja panowała w Sodomie i Gomorze, ale jednocześnie nie chciał, by Boży wyrok dotknął przypadkiem niewinnych. Miał nadzieję, że są tam jeszcze tacy. Może miał na myśli swojego bratanka Lota i jego bliskich. W wypowiedzi Abrahama pobrzmiewa nawet obawa, iż w swoich działaniach Bóg mógłby posunąć się za daleko. Wzywał więc do uważnej, wyważonej reakcji i ostrożności w wymierzaniu kary. Sprawiedliwych należało ocalić. Zapytał Boga, czy gdyby w Sodomie było pięćdziesięciu sprawiedliwych, też zniszczyłby to miasto. Usłyszał, że nie. Potem kolejno zapytał jeszcze o czterdziestu pięciu, czterdziestu, dwudziestu, a w końcu o dziesięciu — jakby wątpiąc za każdym razem w podawane przez siebie liczby. A Bóg nieodmiennie zapewniał go, że nie zniszczy tych miast, o ile znajdzie w tych miastach tylu sprawiedliwych. Wygląda to na poszukiwanie przez Abrahama granic, które trwało dotąd, aż uświadomił sobie, że Sodoma nie kwalifikuje się do ocalenia. Ostatecznie Bóg postanowił uratować Lota i jego bliskich.
Pomimo tak bezpośrednio wyrażanych przez Abrahama wątpliwości nic nie wskazuje na to, by Bóg poczuł się tymi pytaniami urażony. W Abrahamie Bóg znalazł kogoś, kto tak głęboko rozumiał konflikt między dobrem a złem, iż potrafił wyartykułować najtrudniejsze pytania. Zamiast domagać się natychmiastowej i surowej kary dla Sodomy, Abraham patrzył na kwestię zła w szerszej perspektywie. Opowiadał się przeciwko twierdzeniu, iż cel uświęca środki, twierdząc, że środki powinny być starannie rozważone w kontekście celu, jakiemu mają służyć. Pertraktacje prowadzone przed zniszczeniem Sodomy pokazują, iż Abraham był zainteresowany Bożą reputacją, troszcząc się o to, by nie stało się nic, co mogłoby doprowadzić do nieporozumień w kwestii Bożego charakteru.

Ogień z nieba

Zniszczenie Sodomy i okolicznych miast wykazało, że Bóg ma dostateczne środki, by powstrzymać eskalację zła. Kiedy naród izraelski po wiekach doszedł do poziomu moralnego podobnego do tego, jaki panował w Sodomie, perspektywa powtórzenia się tego wydarzenia działała na ludzi w sposób dyscyplinujący8.
Los Sodomy nie oznaczał jednak, że od tego czasu Bóg będzie każde następne grzeszne miasto równał z ziemią ogniem spadającym z nieba. W dalszej historii starotestamentowej dowiadujemy się o kolejnych grzesznych miastach i państwach, spustoszonych nie przez ogień z nieba, a na przykład przez wrogie armie, które jakby symbolicznie przejęły funkcję ognia z nieba. W ten sposób upadły: Asyria, Babilon, Egipt, Moab, Ammon, Syria i nawet sama Jerozolima9. Społeczności te upadły z powodu swojego okrucieństwa i niegodziwości. Z historycznego punktu widzenia ogniem od Boga kładącym kres istnieniu Asyrii były najazd i zniszczenia dokonane przez Babilończyków. Nieco później oni też zdobyli Jerozolimę, uprowadzając część jej mieszkańców do niewoli. Jednak z teologicznego punktu widzenia nie jest ważne, w jaki sposób doszło do zniszczenia — czy przez dosłowny ogień z nieba, czy przez interwencję militarną — ale to, że zniszczenie zostało spowodowane duchowym i moralnym upadkiem danej cywilizacji. Zewnętrzna zagłada była jedynie oznaką wcześniejszego wewnętrznego upadku. Z kart Starego Testamentu wyłania się pewien wzorzec, wedle którego w ostatecznym rozliczeniu z grzechem i złem nacisk należy położyć na niszczące i poniżające aspekty samego grzechu, a nie na to, jak i przez kogo zostanie on ukarany. Być może właśnie to chce nam pokazać prorok Ezechiel, gdy przytaczając przykład króla Tyru symbolizującego sprawcę zła, ukazuje zło niszczące samo siebie: „Zbezcześciłeś moją świątynię z powodu mnóstwa swoich win (...). Dlatego wywiodłem z ciebie ogień i ten cię strawił”10.

Gorsi od Sodomy

Los Sodomy i Gomory oraz ich mieszkańców wspomniany jest również w ewangeliach. Może się nawet wydawać, że miasta te zostały w nich ocenione nieco lepiej niż w Starym Testamencie, ale jedynie na tle współczesnych Jezusowi miast znad Jeziora Galilejskiego. Jezus powiedział o tych ostatnich, że ich mieszkańcy popełnili większe grzechy niż mieszkańcy starożytnej Sodomy i Gomory. Choć postępowanie tamtych było wielce nikczemne, to jednak zachętę do zmiany postępowania mogli oni czerpać jedynie z niedoskonałego przykładu Lota, bratanka Abrahama. Tymczasem mieszkańcy Kafarnaum i miast znad Jeziora Galilejskiego opierali się świadectwu słów i czynów samego Jezusa Chrystusa. To porównanie oszacowuje winę nie według ustalonej, bezwzględnej skali dobra i zła, ale w kategoriach światła prawdy przekazywanego ludziom bezpośrednio od Boga. W tym kontekście dowody świadczą na korzyść mieszkańców Sodomy. Zdumionym słuchaczom Jezus powiedział, że „gdyby się w Sodomie dokonały te cuda, które się stały u ciebie, stałaby jeszcze po dzień dzisiejszy”11. W dniu sądu mieszkańcy Sodomy otrzymają według słów Jezusa łagodniejszy wyrok niż pozornie sprawiedliwsi ludzie, którzy widzieli i słyszeli Zbawiciela świata, a mimo to Go odrzucili.
* * *
Historia Boga rozmawiającego z Abrahamem o Sodomie ukazuje Boga, do którego docierają nasze skargi, ale który jednocześnie nie kieruje się impulsywnym reagowaniem na szerzące się zło, zanim zło nie ujawni w pełni swego prawdziwego charakteru. Czasami Bóg kładzie kres złu osobiście, a czasami pozwala mu zmierzać własnym kursem ku samozagładzie. Historia ta jest też symboliczną zapowiedzią ostatecznej rozprawy ze złem i całkowitego oczyszczenia Boga z wszelkich stawianych Mu zarzutów.         
Oprac. A.S.

1 Zob. Rdz 4,1-16. Por. Morderstwo bez świadków [w:] „Znaki Czasu” 2/2013. 2 Zob. Sdz 19. Por. Długa noc konkubiny [w:] „Znaki Czasu” 1/2013. 3 Zob. Rz 2,11-15. 4 Zob. Rdz 6—9. 5 Zob. Rdz 13,10-13; por. Ez 16,49.
6
 Jud 7. 7 Zob. 1 J 3,20. 8 Zob. Oz 11,8-9. 9 Zob. Iz 30,27-31; 47,14; Jr 51,58; 43,12; 48,45; 49; Dn 1,1-4. 10 Ez 28,18. 11 Mt 11,23.
Znaki Czasu 2013 r. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz