Sodoma była
miastem wszelkiej rozwiązłości, pożądania i niemoralności. Homoseksualizm,
seks grupowy, orgie, być może zoofilia... Zdegenerowanie spowodowało, że rozpuście ulegli wszyscy. Niczego się nie wstydzono, niczego nie ukrywano. Choć zniszczona, odradza się na naszych oczach.Rewolucja seksualna lat 60. okazuje się dziecinnym wybrykiem wobec nachalnej teraźniejszości. To, co
miastem wszelkiej rozwiązłości, pożądania i niemoralności. Homoseksualizm,
seks grupowy, orgie, być może zoofilia... Zdegenerowanie spowodowało, że rozpuście ulegli wszyscy. Niczego się nie wstydzono, niczego nie ukrywano. Choć zniszczona, odradza się na naszych oczach.Rewolucja seksualna lat 60. okazuje się dziecinnym wybrykiem wobec nachalnej teraźniejszości. To, co
jeszcze niedawno ukrywano
w zaciszu alkowy, demonstruje się teraz publicznie, zyskując nawet poklask
elit. Sponiewierano małżeństwo i ludzką seksualność. W ich miejsce
zaproponowano hałaśliwe parady miłości i dyktaturę odmiennych orientacji
seksualnych. Kiedyś wstydliwe, dziś wręcz modne. Homo-,
trans- i biseksualiści — nowe elity, bez których rozwój świata ma być niemożliwy. Zaczynają wyznaczać moralne i obyczajowe standardy. Nie ma Boga. Albo... jest gejem.
trans- i biseksualiści — nowe elity, bez których rozwój świata ma być niemożliwy. Zaczynają wyznaczać moralne i obyczajowe standardy. Nie ma Boga. Albo... jest gejem.
Będą to trudne czasy
Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę. Taka para
miała tworzyć rodzinę i wychowywać dzieci. Wszelkie inne praktyki
seksualne poza małżeńskim współżyciem były w Izraelu zakazane. Księga
Kapłańska przestrzega m.in. przed praktykami homoseksualnymi jako
obrzydliwością1. Apostoł Paweł nie pozostawia chrześcijanom
cienia wątpliwości, jak oceniać takie postępowanie — nazywa je bezwstydem,
bezczeszczeniem ciała i zboczeniem2. Pouczał zbór
w Koryncie, gdzie problem rozwiązłości i perwersji był bolączką, że
„rozpustnicy (...) cudzołożnicy (...) mężczyźni współżyjący ze sobą nie
odziedziczą królestwa Bożego”3. I właściwie do niedawna
było to w miarę proste: chrześcijanin nie może praktykować żadnej
„odmiennej orientacji seksualnej”. Dziś jednak mocno się to skomplikowało.
Będą to trudne czasy — przewidywał święty Paweł. Czy nie tak
należy nazwać czasy, w których podstawy chrześcijańskiej etyki wywracają
do góry nogami sami duszpasterze? Jak nie pogubić się w zasadach, gdy
sami protestanci — spadkobiercy idei reformacyjnej — mianują biskupami czynnych
homoseksualistów? Izba Biskupów Generalnej Konwencji Kościoła Episkopalnego
w USA zatwierdziła na tym stanowisku Gene’a Robinsona. Biskup
dla partnera porzucił żonę i dwie córki. Ten sam Kościół dwa dni
po nominacji oficjalnie zdecydował się udzielać homoseksualnych ślubów.
I tak nie był pierwszy — „tak” przed ołtarzem mogli sobie powiedzieć
wcześniej geje i lesbijki w wielu kościołach luterańskich Skandynawii
czy Niemiec. Na takie śluby zezwolił też jako jeden z pierwszych
United Church of Canada skupiający m.in. prezbiterian i metodystów. Dziś
lista krajów jest długa...
Ksiądz,
co w Boga nie wierzy
co w Boga nie wierzy
Czy w Kościołach uznających się za chrześcijańskie
może być gorzej? A może należałoby zapytać, co jest gorsze: ksiądz czynny
homoseksualista czy ksiądz niewierzący? Obie rzeczy są tak absurdalne, że
trudno o ich porównanie. A jednak obydwie mają miejsce w XXI
wieku. Pewnie ostatnim wieku tej ziemi, bo jak tu nie wierzyć, że czasy mamy
naprawdę ostateczne.
Oto luterański ksiądz z 25-letnim stażem przyznał się
duńskiej prasie, że nie wierzy w Boga. Thorkild Grosboll tłumaczył, że
„nie ma Boga w niebie, nie ma życia wiecznego, nie ma zmartwychwstania”,
a Jezusa porównywał do Robin Hooda. Kiedy przełożona księdza, biskup
Lise-Lotte Rebel zawiesiła go w funkcjach duszpasterskich, parafianie
zorganizowali marsze poparcia dla swego duszpasterza. I przywrócono
go na stanowisko!
Kryzys przeżywają wszystkie Kościoły. Jeden z amerykańskich
pastorów zdecydował się nawet płacić po kilka dolarów wiernym
za przyjście na nabożeństwo. Anglikańscy księża o pomoc
w zachęceniu ludzi do uczestnictwa w życiu Kościoła poprosili
agencję reklamową. Ta poradziła, by usunięto ze świątyń krzyże
i zrezygnowano z czytania Biblii.
Obscena
na platformach
na platformach
Relatywizm wlał się do Kościołów. W końcu
ukształtowaliśmy Boga na nasze podobieństwo. Teraz z naszych ust
wychodzi Jego słowo. Dopuścić to za mało, trzeba legalizować. Dlaczego? Bo
jak powiedziała Chantal Delsol, autorka Eseju o człowieku późnej
nowoczesności, tam, gdzie nastąpił upadek świadomości moralnej, wielu
obywateli uważa, że to, co jest legalne, staje się tym samym moralnie
uprawnione.
XXI wiek — wiek ludzi zwolnionych od wyrzutów sumienia. Bo
co myśleć o ludziach, którzy — jak relacjonowała dekadę temu świecka prasa4 — na sunących przez miejskie ulice
platformach „trzęsą w rytm samby genitaliami, zachęcają publiczność
do kopulowania i inscenizują seks”? To parady lesbijek, gejów,
biseksów i transseków, organizowane regularnie w każdym dużym
mieście. Tylko że dziś już nawet nie inscenizują... Potrafią natomiast
zgromadzić — jak w Sao Paulo — dwa i pół miliona osób!
„Homonormalność” wkroczyła nawet w świat dzieci.
W Nowym Jorku otwarto szkołę tylko dla homo-, bi-
i transseksualistów. Psycholodzy osłupieli. „Nie każdy czternastolatek wie
z całą pewnością, że jest gejem. Kiedy idzie do takiej szkoły,
od razu musi się zdecydować” — grzmiał „Eagle”, nazywając takie posunięcie
propagandą, która ogłupia dzieci, nauczycieli i rodziców.
„Takie będą rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Jaka
zatem będzie przyszłość?
Gej już OK,
pedofil jeszcze nie
pedofil jeszcze nie
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Domagający się
równouprawnienia homoseksualiści żądają ogólnospołecznej zgody na wszelkie
formy orgiastyczno-seksualne i chcą legalizacji różnych związków. Rzecznik
jednej z protestujących grup oburzał się, że ustawa o legalizacji
związków homoseksualnych obejmuje tylko pary gotowe do małżeństwa, a pozostali
„jakiejkolwiek są orientacji seksualnej, czy we dwoje czy we troje,
czy w większej liczbie, mają być nadal pozbawieni praw”5.
Czy w końcu nie damy się oswoić z nowym spojrzeniem
na inną, budzącą dziś jeszcze niesmak, orientację seksualną — pedofilię?
Takie dywagacje mogłyby być tylko ponurym żartem, gdyby nie samo życie. Bo
akceptacja homoseksualizmu dała i tej grupie „mniejszości seksualnych”
powód do podniesienia głowy. Pedofile z Niemiec i Holandii
wystąpili z apelem o uznanie swoich praw, publikując
w internecie witrynę „Ludzka twarz pedofilii”. Można tam przeczytać
dramatyczny apel: „Pozwólcie mi zdjąć moją maskę”. Witryna ma przekonać, że
pedofile „nie są potworami i gwałcicielami dzieci”, tylko „ludźmi
o specjalnej orientacji seksualnej, nierozumianymi przez społeczeństwo”.
Autorzy witryny uważają, że skoro społeczeństwa i legislatorzy akceptują
homoseksualizm, to dlaczego nie mieliby tego uczynić z pedofilią.
Wymieniają przy tym warunki, na jakich związek dorosłego z dzieckiem
mógłby się rozwijać: dziecko musi zgodzić się na seks, nie może to
szkodzić jego rozwojowi psychicznemu i fizycznemu, dziecko powinno mieć
możliwość wycofania się ze związku w każdej chwili, a sam
związek miałby się odbywać w duchu „otwartości” i za zgodą rodziców.
Kotlet z płodu
XXI wiek przyniósł kolejny etyczny problem, którego granice
ludzie zamierzają przekroczyć: przyzwolenie na produkcję dzieci
na części. Nauka zastąpiła dziś Boga i sama tworzy moralność.
Pozostaje jedynym autorytetem i jako autorytet domaga się eksperymentów.
Przeciwników poniża często do roli religijnych fanatyków i krzyczy,
że Bóg chce zahamować postęp ludzkości. Już gdzieś słyszeliśmy te słowa. Wciąż
jednak nie umiemy wyciągać wniosków z historii.
Kim jest twoja matka? Poronionym płodem. Taka odpowiedź już
wkrótce może nikogo nie dziwić. Lekarze wpadli na pomysł, by
z poddanych aborcji embrionów uzyskiwać komórki potrzebne
do sztucznego zapłodnienia. Upatrują w tym szansy dla całej
rzeszy bezpłodnych kobiet. Poczęty w taki sposób człowiek miałby rodzica,
który nigdy się nie urodził. Dość upiorna wizja, ale pewnie mniej gorsząca
od chińskiej koncepcji spożywania poronionych płodów. A ta bynajmniej
nie jest teorią. Lekarze z chińskiej prowincji Shenzen, aby polepszyć
ogólny stan organizmu, jedzą i sprzedają w celach konsumpcyjnych
abortowane dzieci — jako zdrowe jedzenie. Najbardziej poszukiwane są płody
z pierwszych aborcji młodych kobiet, a najlepsze wzięcie mają dzieci
płci męskiej. Cena jednego płodu jest uzależniona od jego wagi i waha
się między 10 a 40 dolarów. Dietetyczna nowość z ciał nienarodzonych.
To już koniec
Michael D. O’Brien, pisarz, filozof, mówi: „Nasz odwieczny
przeciwnik, diabeł, ma doktorat z psychologii. Ludzkiej psychologii.
Czasem nawet sam nadaje stopnie naukowe. Wie, jak możemy być zwiedzeni. Wie, że
jedyny sposób, by to zrobić, to zaoferować zło w formie dobra”6.
Czas Sodomy się kończy. Miasto ginie, bo „oskarżenie przeciw
niemu do Pana tak się wzmogło”7. Ludzie
przekroczyli ostatnią granicę — między Bożą cierpliwością a Jego gniewem.
K.S.
1 Kpł 20,13. 2 Rz 1,26-28. 3 1 Kor 6,9-10. 4 „Wprost” 13.07.2003. 5 „Kulisy” 34/2003. 6 Cyt. z filmu dokumentalnego „Eugenika —
w imię postępu”. 7 Rdz 19,13
Znaki Czasu marzec 2013 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz