piątek, 4 stycznia 2019

Dlaczego Jezus zmarł na krzyżu?

   Około 1600 lat wystarczyło, aby grzech opanował prawie całą ziemię. 1600 lat po grzechu Adama i Ewy, Bóg stwierdził, że „wielka jest złość człowieka na ziemi i że wszelkie jego myśli oraz dążenia jego serca są ustawicznie złe” (Rdz 6,5), po czym oczyścił całą ziemię ze skutków grzechu wodami potopu. A przecież pierwszy grzech wydawał się być tylko mało znaczącym naruszeniem Bożego prawa. Cóż wielkiego było w zerwaniu jednego lub kilku owoców z jednego drzewa? Jednak to nie sam czyn miał znaczenie, ale to, że nastąpiło wypowiedzenie posłuszeństwa. Swoim czynem Adam i Ewa ujawnili swój brak zaufania do Boga. To była pierwsza próba lojalności i wystarczyła ona do tego, aby pierwsi ludzie upadli. Ten jeden czyn spowodował niejako automatycznie pojawienie się kolejnych objawów grzechu. Pierwsi ludzi zaczęli oskarżać samych siebie, oskarżyli też Boga o to, że to On jest odpowiedzialny za ich upadek.

   „Świat stworzony przez Boga znalazł się pod przekleństwem grzechu, a zamieszkujące go istoty zostały skazane na nędzę i śmierć” {EGW, PP 44.1}

   Wielkość grzechu nie ma znaczenia, istotne jest to, że każdy grzech powoduje separację grzesznika od Boga, który jest jedynym źródłem życia, dlatego skutkiem każdego grzechu jest śmierć. „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć” (Rz 6,23). Śmierć jest zapłatą, czymś, co otrzymuje się za wykonaną pracę. Ta zapłata jest przypisana do grzesznika niezależnie od tego, czy chce ją odebrać. Nie można przed nią uciec.

   „Złamane prawo Boże żądało śmierci grzesznika” {EGW, PP 44.2}

   Boże prawo nie jest jakąś istotą, która może czegoś żądać. Boże prawo przedstawia związek między przyczyną (grzech) a skutkiem (śmierć). Mówi, że skutkiem każdego grzechu jest śmierć. Ta śmierć nie musi nastąpić bezpośrednio po zaistnieniu grzechu, ale nie ma przed nią ucieczki. Grzesznik musi umrzeć. Na tym polega przekleństwo grzechu, dlatego jako grzesznicy jesteśmy skazani na nędzę i śmierć, oczywiście przede wszystkim w wymiarze duchowym. I chodzi tu o drugą śmierć, polegającą na wiecznym oddzieleniu od Boga, które nastąpi po ostatecznym unicestwieniu w jeziorze ognia i siarki (Ap 21,8). To dlatego Bóg powiedział do Adama i Ewy, że gdy zjedzą zakazany owoc, na pewną umrą (Rdz 2,17). Zjedzenie owocu z drzewa poznania dobra i zła było zewnętrznym objawem grzechu, który nastąpił w momencie, kiedy Adam z Ewą stracili zaufanie do Boga i uwierzyli szatanowi. Grzech jest jak kwas, niewielka jego ilość potrafi całkowicie przekształcić całe ciasto. I co istotne, jest to proces nieodwracalny, przynajmniej z ludzkiego punktu widzenia. Żaden człowiek nie jest w stanie odwrócić tego procesu.

   „W całym wszechświecie był tylko jeden, który w zastępstwie człowieka mógł spełnić to żądanie” {EGW, PP 44.2}

   Boże prawo „żąda” śmierci grzesznika, co po prostu oznacza, że konsekwencją grzechu jest śmierć. Tak jak umiera ten, kto przestaje oddychać, tak samo umiera grzesznik, ponieważ swoim grzechem odciął się od jedynego źródła życia. Biblia mówi o śmierci grzesznika, nie człowieka. Człowiek może nadal żyć, jednak, aby to było możliwe, musi nastąpić coś co można porównać do tylko śmierci. Stara grzeszna natura musi umrzeć, a człowiek musi zacząć nowe życie jako ktoś nowy, będący przeciwieństwem swojego poprzednika. „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany, żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” (Gal 2,20). W liście do Rzymian apostoł Paweł przedstawił to w bardzo interesujący sposób: „I ja żyłem kiedyś bez zakonu, lecz gdy przyszło przykazanie, grzech ożył a ja umarłem” (Rz 7,9-10). Słowa te brzmią dosyć dziwnie, przecież Paweł pisał sam o sobie: „obrzezany dnia ósmego, z rodu izraelskiego, z pokolenia Beniaminowego, Hebrajczyk z Hebrajczyków, co do zakonu faryzeusz, co do żarliwości prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości, opartej na zakonie, człowiek bez nagany” (Flp 3,5-6). Jednak ta sprzeczność jest tylko pozorna, życie bez zakonu to okres w życiu Pawła, kiedy nie rozumiał we właściwy sposób Bożego prawa, ale kiedy je poznał, to uświadomił sobie swoje grzechy i umarł … dla grzechu. Zaczął nowe życie z Chrystusem, „żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus”. Śmierć grzesznika jest warunkiem koniecznym do zbawienia. Potrzebna jest tak radykalna zmiana życia, że można ją porównać tylko do śmierci i narodzenia nowego człowieka. Tylko taka zmiana umożliwia odrzucenie grzechu. Stara, grzeszna natura człowieka jest tak przywiązana do zła, że niemożliwe jest dla niej zaprzestanie grzesznego życia. Żadne ceremonie czy też zwyczaje nie są w stanie tego zmienić, mniejsze lub większe zmiany także nie dają pożądanego skutku, jedynie śmierć grzesznika, czyli grzesznej natury, pozwala na prowadzenie takiego życia, jakie tu na ziemi prowadził Jezus, życia bez najmniejszego grzechu. „Żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus”.

   W jaki sposób Jezus „spełnił żądanie prawa”? Dzieło Jezusa na ziemi ma kilka ważnych aspektów. Jako człowiek Jezus żył doskonałym życiem i nigdy nie zgrzeszył. Co istotne, Jezus miał taką samą grzeszną naturę jaką my posiadamy. 

„On nasze choroby nosił, nasze cierpienia wziął na siebie” (Iz 53,4). 
„Jak każde dziecko Adama przyjął na siebie skutki działania wielkiego prawa dziedziczności (…) Przyszedł z takim dziedzictwem, aby dzielić nasze troski i pokusy, a także dać nam przykład bezgrzesznego życia” {EGW, PW s.36/DA 48}

Swoim życie Jezus udowodnił, że posiadanie grzesznej natury nie jest przeszkodą w przestrzeganiu Bożego prawa. Obalił tym samym twierdzenie szatana o niemożności przestrzegania Bożych przykazań. Każdy kto dzisiaj twierdzi, że niemożliwe jest dla nas życie całkowicie zgodne z Bożym prawem, powtarza oskarżenia szatana. Zamiast robić to, niech popatrzy na Jezusa i na Jego bezgrzeszne życie. Jako człowiek Jezus nie korzystał z niczego, z czego my nie moglibyśmy korzystać. Swoje doskonałe życie zawdzięczał jedności z Bogiem. O taką samą jedność dla swoich uczniów Jezus modlił się do Ojca przed swoją śmiercią na krzyżu.
Posłuszeństwo Jezusa było całkowicie bezwarunkowe i nic nie mogło tego zmienić. Nawet groźba śmierci i wiecznego oddzielenia od Ojca nie spowodowały Jego nieposłuszeństwa Ojcu. Jak często chrześcijanie byli i są zmuszani torturami i groźbą śmierci do odrzucenia swojej wiary i zaparcia się Boga? Jak wielu z nich straciło życie? A jednak nie cofnęli się i nie zaparli się swojej wiary.

   Misja Jezusa miała jeszcze inny cel. Jezus jako Bóg udowodnił swoją śmiercią, że Bóg jest miłością i jest gotowy poświęcić absolutnie wszystko dla naszego zbawienia. Nasz Zbawiciel zostawił wszystko co było związane z Jego pozycją w Królestwie Niebios i przybył na ziemię w grzesznym ludzkim ciele. „Albowiem znacie łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będąc bogatym, stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem jego ubogaceni zostali” (2 Kor 8,9). Nawet w najmniejszym stopniu nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie tego, co Jezus tam zostawił. Ponadto dla naszej egoistycznej natury jest to całkowicie niezrozumiałe. Każda próba poznania prawdy o dziele zbawienia prowadzi człowieka do punktu, w którym musi dokonać wyboru. Albo zachwycony miłością Boga do ludzi daje się mu pociągnąć i staje się Jego uczniem; albo odrzuca Bożą miłość i wybiera egoizm, podstawową cechę szatana, zostając uczniem a potem synem diabła. Nie ma innej możliwości, nie ma pozycji neutralnej. „Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie” (Mt 12,30). Albo miłość Boga przełamuje egoizm i człowiek upada na kamień roztrzaskując skorupę egoizmu (Mt 21,44), aby Bóg mógł zmienić człowiekowi serce z kamiennego na mięsiste; albo egoizm wygrywa i człowiek pozostaje ze swoją starą naturą i swoimi grzechami. Ale wtedy kończy się to tak, że ten sam kamień w końcu go zmiażdży.

   Niektórzy chrześcijanie uważają, że Jezus wziął dosłownie nasze wszystkie grzechy na siebie, po czym poniósł karę jaka przysługuje grzesznikowi. Uważają oni, że Jezus nasze grzechy przybił do krzyża i w ten sposób rozwiązał problem grzechu. Taka interpretacja ma pewien poważny błąd, ponieważ przyjmuje takie rozwiązanie problemu, które leży na zewnątrz człowieka. Jednak Jezus powiedział, że warunkiem zbawienia jest narodzenie się na nowo, a to dotyczy wewnętrznej przemiany. To co na zewnątrz jest tylko skutkiem zmian dokonanych wewnątrz.

   Jeżeli ktoś uważa, że Jezus zmarł, ponieważ został ukarany za nasze grzechy które poniósł na krzyż, to tym samym twierdzi, że to Bóg doprowadził do śmierci swojego Syna. I do tego zrobił to cudzymi rękami, zmuszając ludzi do zabicia Jezusa. Czy to jest Boża sprawiedliwość? Na szczęście Bóg poprzez Biblię podaje nam prawdziwy powód śmierci Jezusa na krzyżu. W Księdze Hioba szatan oskarżył Boga o to, że ludzie nie są posłuszni Bogu z miłości, ale z egoizmu, ponieważ Bóg „kupuje” sobie ich posłuszeństwo. Bóg zezwolił na próbę i z tego powodu Hioba, wiernego sługę Stwórcy, dotknęły niewyobrażalne cierpienia. Stracił majątek, potem rodzinę a w końcu zdrowie. Bóg nie pozwolił, aby szatan zabił Hioba i tylko dlatego przeżył on to wszystko. Ten przykład wyraźnie pokazuje, że prawdziwym źródłem nieszczęść jest szatan, a nie Bóg. To szatan chciał doprowadzić do śmierci Jezusa, aby uniemożliwić Mu wykonanie misji zbawienia ludzkości. To szatan, a nie Bóg, zabił Jezusa rękami posłusznych mu ludzi.

   W tym momencie niektórzy mogą mi zarzucić, że to co piszę jest niezgodne z Biblią. Jako dowód mogą podać na przykład ten cytat: „Najpierw bowiem podałem wam to, co i ja przejąłem, że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism” (1 Kor 15,3). Słowo „za” zostało tu przetłumaczone z greckiego słowa „hyper”, które ma kilka znaczeń, między innymi „z powodu”. To znaczenie zmienia sens tego zdania i to w znaczący sposób. To samo słowo znajduje się w innym fragmencie: „Chrystus, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie umarł ZA bezbożnych” (Rz 5,6). Tłumaczenie z użyciem "z powodu" zamiast "za" pozwala inaczej spojrzeć na to, co apostoł Piotr powiedział o Chrystusie do Żydów: „Wam to Bóg najpierw, wzbudziwszy Syna swego, posłał Go, aby wam błogosławił, ODWRACAJĄC KAŻDEGO Z WAS OD ZŁOŚCI WASZYCH” (Dz 3,26). „Jego wywyższył Bóg prawicą swoją jako Wodza i Zbawiciela, aby dać Izraelowi możność UPAMIĘTANIA SIĘ I ODPUSZCZENIA GRZECHÓW” (Dz 5,31).

   „W całym wszechświecie był tylko jeden, który w zastępstwie człowieka mógł spełnić to żądanie” – żądanie śmierci grzesznika. Czy Jezus zmienił Boże prawo i unieważnił przepis mówiący o tym, że zapłatą za grzech jest śmierć? Czy zrobił coś, co jest według mnie jawnym pogwałceniem sprawiedliwości, czyli został ukarany za nasze winy? A może zrobił coś, co powinno nam otworzyć oczy na prawdę i spowodować upamiętanie i odrzucenie grzechu, zmianę charakteru? Każdy z nas musi sam zdecydować, która wersja jest zgodna z Biblią oraz przedstawionym w niej Bożym charakterem.
--------
EGW, PP – Ellen G. White „Patriarchowie i prorocy”
EGW DA – Ellen G. White „Desire of Ages”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz