poniedziałek, 9 maja 2011

ZABÓJCZE PROMIENIOWANIE

19 marca 2011 roku tylko w ciągu trzech krótkich dni przeszliśmy na skraj
niewyobrażalnej katastrofy, która nie wydaje się być tak groźna, jeśli czytasz prasę głównego nurtu. Największy na świecie kompleks nuklearny jest obecnie w procesie stawania się najgorętszym na świecie emiterem radioaktywnym z zabójczym plutonem w zestawie” — alarmuje dr Mark A. Sircus, dyrektor International Medical Veritas Association 1. Czy sprawy wyglądają tak poważnie?

O ile naprawdę
wzrosło skażenie?

Podczas trzęsienia ziemi w Fukushimie pracowały trzy z ośmiu reaktorów. W dwóch znajdowało się paliwo LEU (Low-Enriched Uranium), o małej zawartości uranu U-235 (poniżej 20 proc.). Trzeci reaktor był napędzany paliwem MOX (Mixed Oxide Fuel) zawierającym tlenki różnego rodzaju izotopów uranu i plutonu, uznawanym za supertoksyczne i dużo bardziej niebezpieczne niż paliwo w Czarnobylu. Po wybuchu część oparów z topiących się rdzeni, a także duża ilość materiału już rozszczepionego dostała się do atmosfery i wraz z wiatrami rozniosła się po całej półkuli północnej. W Polsce Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej (CLOR) wydało uspokajający komunikat: „Około środy (23 marca 2011) nad Polskę dotarły pierwsze warstwy powietrza znad elektrowni Fukushima, zawierające niewielkie ilości radionuklidów pochodzenia sztucznego (głównie promieniotwórczego jodu I-131). Ze względu na odległość uszkodzonej elektrowni od granic naszego kraju (ok. 8500 km) radionuklidy znajdujące się w warstwach powietrza przemie­szczających się nad naszym krajem uległy bardzo dużemu »rozcieńczeniu«”2. Druga chmura przyszła nad Polskę trzy dni później i była groźniejsza. Główne media milczały lub uspokajały. Tylko niektórzy lekarze uczciwie ostrzegali. „Jeśli ktoś nie musi wychodzić na zewnątrz, zalecam pozostanie w domu. Z nieba mogą spadać radioaktywne cząstki, dlatego należy być ostrożnym. W domach powinny pozostać zwłaszcza dzieci” — mówił lokalnej prasie dr Dariusz Timler, dyrektor ds. lecznictwa szpitala im. Kopernika w Łodzi3.
28 marca wyniki pomiarów stacji monitoringu radiologicznego w Polsce pokazały, że zawartość pierwiastków promieniotwórczych jodu 131 i cezu 137 w powietrzu powiększyła się tylko w przeciągu dwóch dni kilkadziesiąt razy. Stwierdzono także obecność wcześniej niewykrytych pierwiastków: cezu 134 i telluru 132. Na portalach niezależnych pisano, że z porównania pomiarów sporządzonych do 21 marca i tych z 30 marca wynika, że zawartość jodu 131 wzrosła kilka tysięcy razy, a cezu 137 — kilkaset razy! 1 kwietnia oficjalnie poinformowano, że pomiary wskazują na przełom. CLOR oświadczyło, że „tego dnia zarejestrowaliśmy po raz pierwszy niższe stężenia promieniotwórczego jodu I-131 nad Polską w stosunku do pomiarów przeprowadzonych dwa dni wcześniej”. To mogło oznaczać, że chmura z pyłem opuściła rejon Polski. Ale to nie znaczy, że nie pojawią się następne — w dniu pisania tego artykułu w Fukushimie nie tylko sytuacji nie opanowano, ale doszło do nowych uszkodzeń.
Jod 131 i cez 137 są nam dobrze znane z czarnobylskiej katastrofy. Ten pierwszy pierwiastek ma okres połowicznego zaniku około 8 dni, drugi — 30 lat. Dr David Brownstein podkreśla, że tylko przyjmowanie większych dawek jodu może uchronić przed absorbowaniem przez organizm jodu 131, tymczasem średnia dzienna dawka spożywana przez Amerykanów jest sto razy niższa niż ta spożywana przez Japończyków. „Pamiętaj, że nie tylko gruczoł tarczycy jest narażony na działanie radioaktywnego jodu. Piersi, jajniki, macica, prostata, skóra oraz pozostałe narządy — wszystkie one wiążą jod i potrzebują jodu do optymalnego funkcjonowania. Właściwie każda komórka w naszym organizmie potrzebuje jodu do optymalnego funkcjonowania. Zatem jeśli mamy niedobór jodu, wystawienie na działanie radioaktywnego jodu może potencjalnie skutkować uszkodzeniem wszystkich komórek ciała. Moje doświadczenie pokazuje, że ponad 95 proc. pacjentów ma niedobór jodu” — mówi Brownstein. To znaczy, ze nasze organizmy niczym gąbka chłoną radioaktywny jod, jeśli nie są zaopatrywane w ten pierwiastek.
Praktycznie wszystkie wykryte przez laboratorium radiologiczne pierwiastki rozpadają się z wydzieleniem promieniowania beta minus. Powstający wolny elektron jest odpowiedzialny za generowanie w organizmach żywych tzw. aktywnych form tlenu. Mogą one uszkadzać DNA i prowadzić do mutacji w genach. Uszkadzają białka i struktury błony komórkowej. W tej sytuacji najlepiej chronić się, przyjmując zwiększone dawki antyoksydantów, np. naturalnych witamin A, C, E.
Jednak to nie wszystko. Wygląda na to, że Unia Europejska nie troszczy się o własnych obywateli, lecz o własną ekonomię. 26 marca weszła w życie w trybie pilnym ustawa odwołująca się do kilku postanowień z lat 80. ub. wieku4, na podstawie których maksymalny dopuszczalny próg promieniowania niektórych produktów spożywczych został podwyższony dziesięciokrotnie!5. Niezależne portale podsumowują: rozporządzenie to ma umożliwić import do krajów unijnych wielu skażonych artykułów z Japonii.

Zabójczy pluton

I kolejna rzecz, o której się nie mówi. Topiące się pręty paliwowe w zniszczonej elektrowni powodują dostawanie się do atmosfery pyłów zawierających pluton. Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo jest on niebezpieczny. Jak donosi ruch Lekarze Przeciw Wojnie Nuklearnej (IPPNW), „eksperymenty na psach gończych sugerują, że około 27 milionowych grama nierozpuszczalnego plutonu wystarczyłoby, aby z pewnością spowodować u dorosłego człowieka raka płuc, ze znaczącym ryzykiem powiązanym z dużo mniejszymi
dawkami”. Według Kanadyjskiej Koalicji Odpowiedzialności Atomowej (CCNR) „0,1 grama byłoby nadmierną dawką dla miliona ludzi, 1 gram dla 10 milionów ludzi, 100 gramów dla
1 miliarda ludzi i 600 gramów dla
6 miliardów ludzi”. Dr Edwin S. Lyman z Instytutu Nadzoru Atomowego (NCI) ocenia, że „szybkie uwolnienie jednego kilograma plutonu na powierzchni gruntu w rozproszonej, możliwej do wdychania postaci spowodowałoby zagrożenie zdrowia publicznego pierwszego stopnia. Stężenie plutonu w powietrzu mogłoby być rzędu setek mikrogramów na metr sześcienny powietrza w odległości jednego kilometra od miejsca uwolnienia. Osoby oddychające tym powietrzem wchłonęłyby wystarczającą ilość plutonu, żeby z pewnością wywołał on raka w ciągu minut”.
Paliwo MOX z reaktora nr 3 zawierało pluton i zubożony uran, paliwo z pozostałych dwóch reaktorów — zubożony uran. Japońskie reaktory wykorzystujące jako paliwo uran mogą generować w swoich rdzeniach także pluton, który następnie służy jako materiał rozszczepialny. Uran także nie jest obojętny dla organizmu ludzkiego. Profesor Katsuma Nagasaki tłumaczy, że „kiedy uran spala się, tworząc cząsteczki, dostają się one do ludzkich organizmów wraz z wodą pitną, pożywieniem i powietrzem. W tym przypadku promieniowanie i chemiczna toksyczność są uwalniane w ciele. Cząsteczki pyłu zubożonego uranu mogą przedostawać się do ludzkich organizmów, a raz wchłonięte do organizmu staną się dziesiątki milionów razy bardziej niebezpieczne. Nowo ujawnione dane wskazują, że promieniowanie o niskim natężeniu najprawdopodobniej powoduje większe nieprawidłowości biochemiczne niż intensywne promieniowanie o wysokim natężeniu. Lekceważenie zagrożenia promieniowaniem o niskim natężeniu jest błędem”.

Odległość
nie jest barierą

Można pomyśleć, że odległość od elektrowni Fukushima w Japonii jest tak wielka, że pyłów promieniotwórczych w naszym powietrzu nie ma. Czy ta odległość nas chroni?
„Po kampanii »Szok i przerażenie« w Iraku w 2003 roku bardzo drobne cząsteczki zubożonego uranu zostały wychwycone wraz z większymi cząstkami piasku i pyłu na filtrach w Wielkiej Brytanii. Cząstki te przedostały się w 7-9 dni z irackich pól bitewnych — z odległości 2400 mil [ok. 3840 km — red.]. Promieniowanie mierzone w atmosferze zwiększyło się czterokrotnie w ciągu kilku tygodni po rozpoczęciu kampanii z 2003 roku, a na jednym z pięciu stanowisk monitoringowych mierzone poziomy wymusiły ogłoszenie dwóch oficjalnych alarmów w Brytyjskiej Agencji Ochrony Środowiska” — przypomina Mark A. Sircus. Dziennik „London Times” doniósł, że „w ciągu dziewięciu dni od rozpoczęcia wojny w Iraku w dniu 19 marca 2003 roku wyższe poziomy uranu zostały wychwycone na pięciu stanowiskach w Berkshire”.
Już wiemy na pewno: dla pyłów unoszonych przez wiatr świat nie jest tak wielki jak dla nas, podróżujących po globie. Powietrzu nie wyznaczymy granic. Informacje z Japonii nie napawają optymizmem. Po wstrząsach wtórnych wykryto ślady plutonu poza reaktorem. Należałoby wreszcie poważnie spojrzeć na zagrożenie. Niektórych rzeczy nie jesteśmy w stanie powstrzymać, ale świadomość zagrożenia może spowodować odpowiednie działania, które pozwolą nam zmniejszyć skutki skażenia.
Jarosław Sukiennik
Współpraca Katarzyna Lewkowicz-Siejka

1 Mark A. Sircus, Lethal in Japan — the real story on radiation, http://www.naturalnews.com/031823_Japan_radiation.html. Polskie tłumaczenie: http://www.stopcodex.pl/2011/03/prawdziwa-historia-o-promieniowaniu/. Jeśli nie zaznaczono inaczej, cytaty pochodzą z tej publikacji. 2 http://www.clor.waw.pl/. 3 http://www.dzienniklodzki.pl/aktualnosci/384800,lodz-nadciaga-radioaktywna-chmura-z-fukushimy,id,t.html?
cookie=1.
4 Euratom nr 3954/87; Euratom nr 944/89. 5 UE nr 297/2011.
Artykuł pochodzi  ze  Znaków Czasu 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz