Trzy
fakty o przeżyciach z pogranicza śmierci
Według
przeprowadzonego kilka lat temu sondażu, 5 proc. Amerykanów miało
doświadczenie
z pogranicza śmierci. Zanim jednak przyjmiemy je jako dowód
na życie po śmierci, zapoznajmy się z następującymi
faktami.
Ludzie,
mając przeżycia z pogranicza śmierci, nie są martwi.
Każdy lekarz powie nam, że ustanie funkcji oddychania nie jest
równoznaczne ze śmiercią. Podobnie jest w przypadku
zaprzestania akcji serca. Ba, żyjemy nawet wtedy, kiedy żadnych
oznak aktywności mózgu nie pokazuje EEG. Śmierć następuje
dopiero wówczas, gdy obumrze tyle komórek, że nie można już
przywrócić nas do życia, a więc umieranie zajmuje
trochę czasu.
Komórki
mózgowe na przykład zaczynają obumierać dopiero po 4-6
minutach bez tlenu. Serce można przywrócić do pracy po 15
minutach od „śmierci”. Mięśnie obumierają dopiero
po kilku godzinach. Proces umierania mogą ponadto wydłużyć
nietypowe warunki, na przykład hipotermia [wyziębienie].
Innymi
słowy, jeśli ktoś powie, że miał doświadczenie z pogranicza
śmierci, z medycznego punktu widzenia wcale nie był martwy!
Prawie martwy? Tak. Naprawdę martwy? Nie. Właśnie dlatego
o doznaniach takich mówi się „z pogranicza śmierci”,
a nie „po śmierci”.
Umieranie
nie zapewnia doświadczenia z pogranicza śmierci. Według tego
samego sondażu, który wykazał, że 5 proc. dorosłych Amerykanów
miało przeżycia z pogranicza śmierci, dwie trzecie osób,
które stanęły oko w oko ze śmiercią, nie miało takich
doznań. Krótko mówiąc, jedna na trzy osoby ma mistyczne
przeżycia, dwie nie mają. Jak myślicie, o kim napiszą
w brukowcach?
Co
więcej, nie wszystkie doświadczenia na granicy śmierci są
jednakowe. Około dwóch trzecich osób, które je miały, nie
opuszcza ciała, a trzy czwarte nie widzi żadnego tunelu ani
światełka w nim.
Około
1 proc. przeżyć z pogranicza śmierci odbieranych jest jako
coś „bardzo nieprzyjemnego”, a nawet potwornego.
Różnice
te pokazują, że doświadczenia na granicy śmierci są nie
tyle obiektywnym opisem śmierci, ile subiektywną reakcją na proces
umierania. Na doznania takie może mieć wpływ pochodzenie
danej osoby. Innymi słowy, na przeżycia z pogranicza
śmierci mogą oddziaływać osoby, które je mają.
Aby
mieć doświadczenia z pogranicza śmierci, nie trzeba umierać.
Wszystkie doznania z pogranicza śmierci mogą się wydarzyć
w świecie „rzeczywistym” pod wpływem narkozy, guza
przysadki, nadmiaru dwutlenku węgla. Światełko można widzieć
pod wpływem padaczki, migrenowych bólów głowy, medytacji,
a także narkotyków, na przykład LSD, psylocybiny,
meskaliny. U niektórych zjawisko to występuje nawet podczas
zasypiania!
Ergo:
mózg w niektórych okolicznościach reaguje dziwnie, choć
przewidywalnie. Czy można się więc dziwić, że ludzie umierający
— przerażeni, zszokowani, zatruci produktami ubocznymi obumierania
komórek — widzą niezwykłe rzeczy?
Nie
wiemy do końca, czemu ludzie widzą pewne rzeczy, umierając,
ale nie wiemy też, dlaczego widzimy pewne rzeczy, śniąc.
Ostateczna odpowiedź na oba pytania kryje się zapewne
w naszych głowach, nie poza nimi.
C.G.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz