niedziela, 30 listopada 2014

TRZY FAKTY O PRZEŻYCIACH Z POGRANICZA ŚMIERCI

Trzy fakty o przeżyciach z pogranicza śmierci
Według przeprowadzonego kilka lat temu sondażu, 5 proc. Amerykanów miało
doświadczenie z pogranicza śmierci. Zanim jednak przyjmiemy je jako dowód na życie po śmierci, zapoznajmy się z następującymi faktami.
Ludzie, mając przeżycia z pogranicza śmierci, nie są martwi. Każdy lekarz powie nam, że ustanie funkcji oddychania nie jest równoznaczne ze śmiercią. Podobnie jest w przypadku zaprzestania akcji serca. Ba, żyjemy nawet wtedy, kiedy żadnych oznak aktywności mózgu nie pokazuje EEG. Śmierć następuje dopiero wówczas, gdy obumrze tyle komórek, że nie można już przywrócić nas do życia, a więc umieranie zajmuje trochę czasu.
Komórki mózgowe na przykład zaczynają obumierać dopiero po 4-6 minutach bez tlenu. Serce można przywrócić do pracy po 15 minutach od „śmierci”. Mięśnie obumierają dopiero po kilku godzinach. Proces umierania mogą ponadto wydłużyć nietypowe warunki, na przykład hipotermia [wyziębienie].
Innymi słowy, jeśli ktoś powie, że miał doświadczenie z pogranicza śmierci, z medycznego punktu widzenia wcale nie był martwy! Prawie martwy? Tak. Naprawdę martwy? Nie. Właśnie dlatego o doznaniach takich mówi się „z pogranicza śmierci”, a nie „po śmierci”.
Umieranie nie zapewnia doświadczenia z pogranicza śmierci. Według tego samego sondażu, który wykazał, że 5 proc. dorosłych Amerykanów miało przeżycia z pogranicza śmierci, dwie trzecie osób, które stanęły oko w oko ze śmiercią, nie miało takich doznań. Krótko mówiąc, jedna na trzy osoby ma mistyczne przeżycia, dwie nie mają. Jak myślicie, o kim napiszą w brukowcach?
Co więcej, nie wszystkie doświadczenia na granicy śmierci są jednakowe. Około dwóch trzecich osób, które je miały, nie opuszcza ciała, a trzy czwarte nie widzi żadnego tunelu ani światełka w nim.
Około 1 proc. przeżyć z pogranicza śmierci odbieranych jest jako coś „bardzo nieprzyjemnego”, a nawet potwornego.
Różnice te pokazują, że doświadczenia na granicy śmierci są nie tyle obiektywnym opisem śmierci, ile subiektywną reakcją na proces umierania. Na doznania takie może mieć wpływ pochodzenie danej osoby. Innymi słowy, na przeżycia z pogranicza śmierci mogą oddziaływać osoby, które je mają.
Aby mieć doświadczenia z pogranicza śmierci, nie trzeba umierać. Wszystkie doznania z pogranicza śmierci mogą się wydarzyć w świecie „rzeczywistym” pod wpływem narkozy, guza przysadki, nadmiaru dwutlenku węgla. Światełko można widzieć pod wpływem padaczki, migrenowych bólów głowy, medytacji, a także narkotyków, na przykład LSD, psylocybiny, meskaliny. U niektórych zjawisko to występuje nawet podczas zasypiania!
Ergo: mózg w niektórych okolicznościach reaguje dziwnie, choć przewidywalnie. Czy można się więc dziwić, że ludzie umierający — przerażeni, zszokowani, zatruci produktami ubocznymi obumierania komórek — widzą niezwykłe rzeczy?
Nie wiemy do końca, czemu ludzie widzą pewne rzeczy, umierając, ale nie wiemy też, dlaczego widzimy pewne rzeczy, śniąc. Ostateczna odpowiedź na oba pytania kryje się zapewne w naszych głowach, nie poza nimi.
C.G.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz