"My wszyscy tedy z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem" (2 Kor 3,18). Przez trzy i pół roku niektórzy ludzie mieli niesamowity przywilej oglądania naszego Pana nie "w zwierciadle" Pisma Świętego, ale na własne oczy. Słowa które wypowiadał miały niespotykaną wśród uczonych w Piśmie moc, ponieważ każdy moment życia Jezusa był wypełnieniem głoszonych przez Niego nauk. Kiedy ludzie słyszeli jak mówił: "Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest" (Mt 5,48), w Jego osobie widzieli tą doskonałość. To dlatego "zdumiewały się tłumy nad nauką jego, albowiem uczył je jako moc mający, a nie jak uczeni w Piśmie" (Mt 7,28-29).
Jezus nie przemawiał w taki sposób, aby sprawiać przyjemność swoim słuchaczom, dostosowując się do ich upodobań. Swoimi słowami przedstawiał im prawdziwy obraz Boga jak i ludzi. Doskonałego i miłującego Stworzyciela i Zbawiciela, oraz upadłej i grzesznej ludzkości. Byli tacy, którzy słuchając Jezusa nie mogli pogodzić się z prawdą, ponieważ byli zbyt mocno związani ze swoimi grzechami. Mówili: "Twarda to mowa, któż jej słuchać może?" (J 6,60) i odchodzili. O takich ludziach apostoł Paweł napisał: "albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom" (2 Tym 4,3-4). Jednak byli też tacy, którym wprawdzie otwierały się oczy i zaczeli dostrzegać swój fatalny stan, ale w osobie Jezusa widzieli swoją nadzieję na prawdziwe uwolnienie od brzemienia grzechu. Ta nadzieja i wiara były powodem, dla którego tak dużo ludzi podążało za nim. Nie była to tylko wiara w to, że mogą zostać uzdrowieni z różnych chorób. Jezus dawał ludziom nadzieję na zbawienie.
Taką samą nadzieję mamy dawać ludziom dzisiaj, ale jednocześnie musimy im otwierać oczy na ich prawdziwy stan. Tylko człowiek świadomy swojej grzeszności może ukorzyć się przed Bogiem, wyznać Mu swoje grzechy i pozwolić Bogu zmieniać swoje życie. Bez tej świadomości, pozostając w błogim przekonaniu o pewności swojego zbawienia, człowiek nie odczuwa potrzeby zmiany swojego charakteru i dostosowania go do Wzoru, jakim jest charakter Jezusa. A bez tego nikt nie może wejść do Królestwa Niebios. W książce "Synowie i córki Boga" Ellen White tak o tym napisała:
"Może się nam wydawać, że powinniśmy badać serca i kształtować nasze czyny według własnych standardów, ale nie jest to prawdą. Ten świat raczej deformuje niż reformuje. Dzieło musi się zacząć od serca, a wtedy duch, słowa, wyraz twarzy i czyny będą objawiać, że zaszła w nas zmiana. Poznając Chrystusa dzięki łasce obficie udzielonej przez Niego, zostajemy przemienieni. (...) W pokorze powinniśmy zmieniać wszystkie wady i defekty charakteru. Kiedy Chrystus zamieszka w sercu, będziemy przygotowani do przebywania w niebiańskiej rodzinie na wysokościach" — Sons and Daughters of God, s.117
"Chrześcijaninowi nie wolno zachować jego grzesznych nawyków i pielęgnować wad charakteru. (...) Jakiekolwiek są twoje wady, Duch Pański uzdolni cię do ich rozpoznania, a udzielona ci łaska uzdolni cię do ich pokonania" — Sons and Daughters of God, s.349
Aby wywierać na nasze otoczenie taki wpływ, jaki miał Jezus, najpierw musimy stać się Jego odbiciem, aby ludzie patrząc na nas widzieli odbicie boskiego charakteru naszego Zbawiciela. Wtedy także ich charaktery będą mogły się zmieniać, dostosowując się do warunków, jakie panują w niebie i będą panowały na nowej ziemi po jej ponownym stworzeniu. Kiedy dojdzie do ostatecznego konfliktu i ludzie będą musieli opowiedzieć się albo po stronie Boga, albo po stronie szatana, przyjmując albo Bożą pieczęć albo znamię bestii, to właściwie ukształtowane charaktery ludu Bożego będą decydującym argumentem wskazującym błądzącym ludziom właściwą drogę.
Jezus nie przemawiał w taki sposób, aby sprawiać przyjemność swoim słuchaczom, dostosowując się do ich upodobań. Swoimi słowami przedstawiał im prawdziwy obraz Boga jak i ludzi. Doskonałego i miłującego Stworzyciela i Zbawiciela, oraz upadłej i grzesznej ludzkości. Byli tacy, którzy słuchając Jezusa nie mogli pogodzić się z prawdą, ponieważ byli zbyt mocno związani ze swoimi grzechami. Mówili: "Twarda to mowa, któż jej słuchać może?" (J 6,60) i odchodzili. O takich ludziach apostoł Paweł napisał: "albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom" (2 Tym 4,3-4). Jednak byli też tacy, którym wprawdzie otwierały się oczy i zaczeli dostrzegać swój fatalny stan, ale w osobie Jezusa widzieli swoją nadzieję na prawdziwe uwolnienie od brzemienia grzechu. Ta nadzieja i wiara były powodem, dla którego tak dużo ludzi podążało za nim. Nie była to tylko wiara w to, że mogą zostać uzdrowieni z różnych chorób. Jezus dawał ludziom nadzieję na zbawienie.
Taką samą nadzieję mamy dawać ludziom dzisiaj, ale jednocześnie musimy im otwierać oczy na ich prawdziwy stan. Tylko człowiek świadomy swojej grzeszności może ukorzyć się przed Bogiem, wyznać Mu swoje grzechy i pozwolić Bogu zmieniać swoje życie. Bez tej świadomości, pozostając w błogim przekonaniu o pewności swojego zbawienia, człowiek nie odczuwa potrzeby zmiany swojego charakteru i dostosowania go do Wzoru, jakim jest charakter Jezusa. A bez tego nikt nie może wejść do Królestwa Niebios. W książce "Synowie i córki Boga" Ellen White tak o tym napisała:
"Może się nam wydawać, że powinniśmy badać serca i kształtować nasze czyny według własnych standardów, ale nie jest to prawdą. Ten świat raczej deformuje niż reformuje. Dzieło musi się zacząć od serca, a wtedy duch, słowa, wyraz twarzy i czyny będą objawiać, że zaszła w nas zmiana. Poznając Chrystusa dzięki łasce obficie udzielonej przez Niego, zostajemy przemienieni. (...) W pokorze powinniśmy zmieniać wszystkie wady i defekty charakteru. Kiedy Chrystus zamieszka w sercu, będziemy przygotowani do przebywania w niebiańskiej rodzinie na wysokościach" — Sons and Daughters of God, s.117
"Chrześcijaninowi nie wolno zachować jego grzesznych nawyków i pielęgnować wad charakteru. (...) Jakiekolwiek są twoje wady, Duch Pański uzdolni cię do ich rozpoznania, a udzielona ci łaska uzdolni cię do ich pokonania" — Sons and Daughters of God, s.349
Aby wywierać na nasze otoczenie taki wpływ, jaki miał Jezus, najpierw musimy stać się Jego odbiciem, aby ludzie patrząc na nas widzieli odbicie boskiego charakteru naszego Zbawiciela. Wtedy także ich charaktery będą mogły się zmieniać, dostosowując się do warunków, jakie panują w niebie i będą panowały na nowej ziemi po jej ponownym stworzeniu. Kiedy dojdzie do ostatecznego konfliktu i ludzie będą musieli opowiedzieć się albo po stronie Boga, albo po stronie szatana, przyjmując albo Bożą pieczęć albo znamię bestii, to właściwie ukształtowane charaktery ludu Bożego będą decydującym argumentem wskazującym błądzącym ludziom właściwą drogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz