Więcej świadectw o Jezusie
Felieton do Szkoły Sobotniej na 9 listopada 2024
Czy kiedykolwiek poczułeś/aś się niewygodnie z powodu czegoś, o co poprosił cię Jezus?
Jestem przekonany, że wiele osób miało w swoim życiu taki moment, kiedy czujemy, że Jezus prosi nas o przebaczenie komuś, zwłaszcza gdy ktoś jest dla nas nieprzyjemny i uprzedzony do nas. Przebaczyć, gdy ktoś na to nie zasługuje. Kochać ludzi, którzy są naprawdę trudni, lub zapewnić przestrzeń ludziom, od których po prostu chcielibyśmy odejść. To jest dla mnie niewygodne. Kulturowe środowisko, w którym żyjemy, każe nam zrobić jedną rzecz i wtedy przychodzi Jezus i mówi do nas w sposób, który może być ostry i niewygodny. Musimy wtedy zwrócić na to uwagę.
Pytanie o to, czy Jezus poprosił na kiedyś o coś co było niewygodne jest związane z historią na temat cudu rozmnożenia chleba i ryb. Ten cud został opisany we wszystkich Ewangeliach kanonicznych. Według historii jaką przedstawił Jan w rozdziale 6, ten cud był „znakiem”, który wskazywał na coś, co znajdowało się na znacznie głębszym poziomie. Po nakarmieniu pięciu tysięcy ludzi Jezus przeprawił się na drugą stronę Jeziora Galilejskiego. Jednak tłum szedł za nim i ostatecznie znalazł Go w synagodze w Kafarnaum. Właśnie tutaj, jak zostało to opisane w Ewangelii Jana, Jezus zaczął nauczać o swoim ciele i krwi. To kazanie wywołało konflikt: „Jakże ten człowiek może nam dać swoje ciało do jedzenia?” (Jn 6,52). Odpowiedź jakiej udzielił Jezus na to pytanie była jeszcze bardziej kontrowersyjna:
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Albowiem ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, we mnie mieszka, a Ja w nim.
Jakie jest znaczenie jeszcze bardziej stanowczych słów Jezusa? W którym miejscu znajduje się wskazówka, która pozwala na przejście z literalnej do symbolicznej rzeczywistości w relacji z Jezusem?
Chcę zwrócić uwagę na słowo meno – które pojawiło się na końcu tego fragmentu i które zostało przetłumaczone jako „mieszkać” lub „trwać w ”. Jest to bardzo ważny czasownik w ewangelii Jana, który mówi o budowaniu relacji. Ten czasownik jest użyty w Ewangelii Jana aż 40 razy. Mieszkać lub trwać oznacza być w związku czy w relacji z Jezusem. Ten, kto spożywa moje ciało i pije moją krew, jest w relacji ze Mną, mówi Jezus. Jan opisuje w jaki sposób zareagowali uczniowie na te słowa. Wielu z nich powiedziało: Twarda to mowa, któż jej słuchać może? Wielu z nich opuściło Jezusa. Dlaczego Jezus poprosił o tak trudną rzecz? Dlaczego nie wystarczy po prostu jeść z Jezusem, tak jak uczynili to ludzie na zboczu góry? Dlaczego musimy jeść ciało Jezusa? Dlaczego Jezus jest tutaj tak prowokacyjny?
Warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy, które się tutaj pojawiają:
1. Zamiast terminu oznaczającego jedzenie (esthio), Jezus używa czasownika trogo, który dosłownie oznacza „gryźć” lub „przeżuwać”. Jest on zazwyczaj używany do opisu sposobu, w jaki zwierzęta spożywają swoje pożywienie — rozrywając i przeżuwając pokarm. Jezus używa czasownik trogo w tym rozdziale aż cztery razy (6,54.56.57.58). Warto również zwrócić uwagę na tło dotyczące jedzenia mięsa i krwi:
Wszystko, co się rusza i żyje, niech wam służy za pokarm; tak jak zielone jarzyny, daję wam wszystko. Lecz nie będziecie jedli mięsa z duszą jego, to jest z krwią jego. (Rdz 9,3-4)
Gdyż życie wszelkiego ciała jest w jego krwi, w niej ono tkwi; dlatego powiedziałem do synów izraelskich: Nie będziecie spożywać krwi z żadnego ciała, gdyż życie wszelkiego ciała jest w jego krwi, więc każdy, kto ją spożywa, będzie wytracony. (Kpł 17,14
Wystrzegaj się tylko, aby nie spożywać krwi, gdyż krew to dusza, a nie będziesz spożywał duszy wraz z mięsem. (Pwt 12,23)
Prorok Ezechiel mówi o ptakach, które spadną na wrogów Izraela i będą jeść ich ciało i pić ich krew:
Jedzcie mięso bohaterów i pijcie krew książąt ziemi, … Najecie się tłuszczu do syta i napijecie się krwi aż do upicia się z mojej uczty ofiarnej, którą dla was przygotowałem. (Ez 39,18-19)
Jeśli przepisy, które przeanalizowaliśmy powyżej, dotyczyły spożywania mięsa z krwią zwierząt, o ileż bardziej odrażające musiały być słowa Jezusa, które zachęcały do spożywania Jego ludzkiego ciała. Stąd tak negatywna reakcja słuchaczy Jezusa.
Warto pamiętać. że mięso z krwią nie było zakazane z powodu brudu lub nieapetycznego wyglądu, ale z powodu świętości życia, ponieważ życie jest święte — wszelkie życie, w tym życie zwierząt — dlatego należy ono do Boga.
2. Zamiast zatrzymać rozczarowanych uczniów i próbować wyjaśnić swoją myśl, Jezus pozwolił im odejść. Patrzył, jak odchodzą i zwrócił się do Dwunastu: „Czyż i wy chcecie odejść?” Piotr odpowiedział w imieniu grupy: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” (Jn 6,68).
A Jezus, świadom, że z tego powodu szemrzą uczniowie jego, rzekł im: To was gorszy? Cóż dopiero, gdy ujrzycie Syna Człowieczego, wstępującego tam, gdzie był pierwej? Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem. (Jn 6,61-64)
Autorzy lekcji zakończyli część na wtorek ciekawym a równocześnie problematycznym pytaniem: „Czego możemy się nauczyć z tej historii o tym, że większość zwykle się myli? Dlaczego musimy o tym pamiętać, zwłaszcza w związku z tymi elementami naszej wiary, które nie są popularne wśród większości — nawet większości chrześcijan?” W tym pytaniu zawarte jest założenie, że „większość zazwyczaj się myli”. Takie sformułowanie jest problematyczne, ponieważ przedstawia opinię większości jako z natury wadliwą. To uogólnienie z jednej strony zniechęca do wolnego od uprzedzeń dialogu i sprzyja mentalności „my kontra oni”. Tak sformułowane pytanie wydaje się sugerować również, że nasze adwentystyczne poglądy są jedynie słuszne i wymagają ochrony. Taka ekskluzywna linia rozumowania powodowała, że uczniowie Jezusa mieli problem z rozpoznaniem, że był On Mesjaszem. W żadnym przypadku nie twierdzę, że adwentystyczne wierzenia są błędne, ale fascynujące jest to, jak łatwo przychodzi nam krytyka innych naśladowców Jezusa za to, że nie rozumieją głębszego znaczenia Jego misji, podczas gdy sami tak mocno trzymamy się naszych tradycji, a nawet w pewnym sensie je uwielbiamy, ponieważ pomagają nam one różnić się od tego, co myślą na ten temat inni chrześcijanie. Właśnie takie myślenie zaślepiło przywódców religijnych w czasach Jezusa i uniemożliwiło im rozpoznanie Boga w ludzkiej postaci.
Czy jest możliwe, że przywiązanie do naszej tradycji religijnej może faktycznie ograniczać nas w głębszej i bardziej autentycznej więzi z Jezusem oraz w wyraźniejszym zrozumieniu Jego misji? Taka postawa może ograniczyć nas w rozwoju przemieniających aspektów wiary, które wykraczają poza rutynę i rytuały.
Jezus nigdy nie szukał uwierzytelnienia od swoich uczniów, naśladowców Jana ani tłumów które były zgormadzone wokół Niego. Szukał potwierdzenia tylko od swojego Ojca, co było widoczne zarówno na początku, jak i na końcu Jego służby. Chociaż Jego misja była źle rozumiana przez wielu, uwierzytelnienie jakie otrzymał od Ojca było niezachwiane. Tożsamość Jezusa był zbudowana na poparciu Tego, którego opinia naprawdę się liczyła. Jak mogłaby wyglądać moja wiara, gdyby moje jedyne uwierzytelnienie pochodziło od mojego Ojca Niebiańskiego?
Ton naszej lekcji sugeruje, że nasze uznanie boskości Jezusa jest kluczowe dla jego rzeczywistości. Jednak prawda o Jezusie istnieje niezależnie od naszych przekonań. To nie nasza wiara potwierdza tożsamość Chrystusa, ale raczej Chrystus potwierdza naszą wiarę.
Musimy zmienić nasze nastawienie, postrzegając wiarę jako dar od Jezusa, a nie jako coś, co „uwiarygodnia Go”. Świadectwo Jana Chrzciciela, nakarmienie 5000 i wiara Nikodema odzwierciedlają to, kim jest Bóg, ale Go nie definiują. Niezależnie od tego, czy wierzymy w Chrystusa, czy nie, On nadal jest Synem Bożym. Taka perspektywa kwestionuje pogląd, że nasza doktryna daje nam uprzywilejowaną pozycję; nasza doktryna nie daje mocy naszym rękom, ale raczej rękom Jezusa. Nasza sprawiedliwość jest jak „szata splugawiona”. Apostoł Paweł w Flp 2,13 przypomina nam, że „Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie, i wykonanie.” Ostatecznie chwała należy do Boga. Nasza wiara jest odpowiedzią na Jego rzeczywistość, a nie jest jej fundamentem.
Gdybyśmy budowali naszą tożsamość na Bożej aprobacie, a nie na ludzkim uwierzytelnieniu i tradycji, czulibyśmy się swobodniej stawiając trudne pytania i badając Słowo Boże z pokorą, postrzegając ten proces jako część wiary, a nie jako przejaw nielojalności.
Rozpoznanie doktryny jako daru, a nie znaku wyższości, przesuwa naszą uwagę z prostego potwierdzania tego, co wiemy, na wspólne poszukiwanie głębszych prawd. Jeśli podejdziemy do naszych doktrynalnych przekonań jako do odpowiedzi na Bożą prawdę, a nie jako do narzędzia do jej potwierdzania, stworzymy przestrzeń do ważnego i głębokiego dialogu.
Uczniowie znaleźli w Jezusie coś, co wykraczało daleko poza obrzędy, ceremonie i osobiste ambicje; odkryli pokój, radość i prawdziwą więź z Bogiem. Wybór pozostania z Jezusem, nawet wtedy, gdy inni odchodzą, rzuca nam wyzwanie, byśmy zbadali, czy nasze przekonania są zakorzenione w prawdziwym spotkaniu z Jego miłością, czy też w konformizmie. Pytanie uczniów: „Do kogo pójdziemy?”, przypomina nam, że nasza wiara musi być zakorzeniona w relacji z Chrystusem, a nie tylko w intelektualnym zrozumieniu lub przestrzeganiu zwyczajów.
DO PRZEMYŚLENIA
W tym tygodniu zwróciliśmy uwagę na niektóre osoby, które były świadkami i składały świadectwo o Jezusie. W każdym z tych przypadków zostały ukazane różne aspekty tego, kim był Jezus.
Jn 3,25-36 Wydaje się, że Jan Chrzciciel po wypełnieniu swojej misji i wskazaniu na kogoś większego (1,19-34) powinien zniknąć z narracji ewangelicznej. Jednak pojawia się on ponownie kilka rozdziałów dalej. W jaki sposób Jan Chrzciciel porównał siebie do Jezusa?
Uczniowie Jana Chrzciciela zazdrościli Jezusowi, gdy Jego służba się rozwijała. Możemy wyobrazić sobie pojawienie się zazdrości w stosunku do Jezusa, który żył w tym samym czasie i przestrzeni co Jan i jego uczniowie, którzy mogli pragnąć, aby to ich misja mogła mieć pierwszeństwo przed Jego nisją. Chociaż dzisiaj nie żyjemy obok Jezusa, to jednak czasami możemy nieświadomie postawić nasze plany ponad intencjami Boga.
Reakcja uczniów była bardzo ludzka. Ich lojalność wobec Jana stworzyła poczucie utożsamienia się z jego misją. Gdy posługa Jezusa zaczęła przewyższać posługę Jana, zrozumiałe jest, że mogli mieć poczucie straty. Ta historia może mieć swoje odniesienie do współczesnych zmagań, na przykład tendencji do przywiązywania się do przywódców lub tradycji i opierania się zmianom, które mogłyby nas zbliżyć do Jezusa.
Zastanawiam się co może oznaczać bycie „zazdrosnym” naśladowcą symbolicznego „Jana Chrzciciela” w czasach współczesnych? Tradycje, przywódcy lub metody mogą czasami dostarczać poczucia tożsamości. Kiedy ludzie spotykają Jezusa w sposób, który jest inaczej zdefiniowany niż w naszej kulturze, łatwo jest poczuć urazę. W ten sposób wielu z nas może chętniej utożsamiać się z „mniejszymi” formacjami wiary, trzymając się rutyny i liderów, jednocześnie tracąc pełne doświadczenie Jezusa. Podobnie jak uczniowie Jana, możemy nie rozpoznać, że nasze przywiązanie do tego, co znane, może uniemożliwić nam spotkanie Jezusa w pełni.
Ponadto czasami przywódcy religijni mogą trzymać się swoich zwolenników, aby zyskać ich poparcie, zamiast kierować ich do Chrystusa. W ten sposób służba może stać się areną do zaspokajania potrzeb napędzanych przez ego, zamiast służyć Bogu. W historii Jana Chrzciciela to właśnie jego pokora pozwoliła mu zneutralizować aprobatę jego uczniów i nie pozwolić, aby ich podziw podsycał jego ego. Jan wiedział jakie jest znaczenie jego misji, rozumiał, że był on jedynie instrumentem przekazującym Bożą miłość, którego ostatecznym celem było wskazywanie na Chrystusa. Warto zbadać źródło naszej lojalności i umieścić charakter i misję Chrystusa ponad wszelkimi ziemskimi powiązaniami, pozwalając, aby na Nim była skoncentrowana nasza wiara.
Jn 1,32-36. Jak to możliwe, że Jan Chrzciciel „nie znał” Jezusa, skoro byli kuzynami? Jak mogli być kuzynami, skoro należeli do różnych plemion (Jezus pochodził z Judy, plemienia Dawida, Zachariasz był kapłanem, z plemienia Lewiego)? Jeśli Jezus jest w pełni równy Bogu, w jakim sensie można Go nazwać „Synem Bożym”?
Żydzi oczekiwali Mesjasza, który wyzwoli ich spod panowania Rzymu i ustanowi Izrael jako potężny naród. Dlatego nie rozumieli deklaracji Jana, że Jezus jest „Barankiem Bożym” - ofiarą za grzechy ludzkości. Przez tekst Ewangelii Jan próbował zmienić ich błędne wyobrażenia, przedstawiając Jezusa nie jako politycznego przywódcę, ale jako tego który umożliwia pojednanie za grzechy. Jan znał Jezusa jako Mesjasza, ponieważ Bóg mu to objawił.
Jn 6,51-71. Jeżeli Jezus przyszedł, aby objawić, jaki jest Bóg, dlaczego w Ewangelii Jana tak często posługuje się zagadkami?
Jn 5,37-38. Jezus powiedział, że Ojciec składa o Nim świadectwo. Skoro słuchacze Jezusa nigdy nie widzieli, nie słyszeli ani nie dotykali Boga Ojca, w jaki sposób Ojciec składał świadectwo o Jezusie?
Jn 5,36 Ja zaś mam świadectwo, które przewyższa świadectwo Jana; dzieła bowiem, które mi powierzył Ojciec, abym je wykonał, te właśnie dzieła, które czynię, świadczą o mnie, że Ojciec mnie posłał. W jaki sposób ten werset odpowiada na poprzednie pytanie? W kilku przypadkach, gdy Ojciec przemówił do ludzi bezpośrednio, co powiedział o Jezusie (Mt 3,17; 17,5; Mk 1,11; Łk 3,22; 2 Pi 1,17-18; Jn 12,28)?
Jn 7,37-52. Czego dotyczyła wypowiedź Jezusa? Jaka była reakcja wielu osób w świątyni? Ludzie debatowali na temat miejsca pochodzenia Jezusa: Betlejem czy Nazaret. Skąd pochodził Jezus według Jana? Jakie nastawienie mieli przywódcy religijni do zwykłych wierzących?
Dlaczego niektórzy ludzie przyjęli Jezusa jako Mesjasza, a inni Go odrzucili mimo dostępnych dowodów?
Dlaczego w życiu wiary ważne jest ciągłe przypominanie sobie rzeczy, których Bóg dokonał w naszym życiu?
Przygotował Jan Pollok