Świadectwo Samarytan
Felieton do Szkoły Sobotniej na 2 listopada 2024
Czy twoja osobista relacja z Jezusem jest zawsze dobra i komfortowa?
Jeżeli jesteś w związku, który jest relacją pełną miłości, to zawsze będzie w nim miejsce na osobisty rozwój. Relacji z Jezusem nie można porównać do poklepywania małych zwierząt w Zoo. Relacja z Jezusem musi zawsze stawiać nam wyzwania i „rozciągać” nas, abyśmy żyli zgodnie z naszym powołaniem. Oswald Chambers powiedział, że dobra relacja nie może być synonimem komfortowej relacji. Czy osobista relacja z Jezusem zawsze jest dobra? Czy zawsze jest komfortowa? Nie zawsze!
Może warto dodać słowo „zdrowa” relacja. Jeżeli idziemy do dobrego mentora lub terapeuty, który jest terapeutą wysokiej jakości, któremu ufasz, to osoba ta spowoduje, że nie zawsze będzie komfortowo, ale zawsze musi być zdrowo. Tak samo jest w relacji z Jezusem. Relacja z nim nie zawsze jest dobra, nie zawsze jest komfortowa, ale zawsze jest zdrowa i to jest standard
W tym tygodniu skupialiśmy uwagę na Samarytanach i próbowaliśmy zrozumieć ich historyczny kontekst. Aby w pełni docenić piękno interakcji Jezusa z kobietą przy studni, warto przypomnieć sobie inną ważną postać, mianowicie Jonasza. Napięcie między Izraelitami a Samarytanami miało te same korzenie, co napięcie między Jonaszem a mieszkańcami Niniwy. Samarytanie byli potomkami ludzi, którzy zostali przesiedleni przez Asyryjczyków po zajęciu Izraela. Ich etniczne i religijne dziedzictwo pochodziło zarówno od północnych Izraelitów, którzy nigdy nie poszli do Babilonii ani Asyrii, jak i od jeńców, których Asyryjczycy sprowadzili, aby zastąpić tych, którzy poszli na wygnanie. Rezultatem tej etnicznej mieszanki była unikalna forma judaizmu, która opierała się na Pięcioksięgu Mojżesza, ale obejmowała również elementy nieżydowskie zarówno ze źródeł lokalnych, jak i zagranicznych. Kulturowe i religijne podziały pogłębiały się z biegiem czasu.
Wydaje się, że Jezus starał się napisać na nowo narrację, w którą wierzył Jonasz. Świadomie rozpoczął dialog z Samarytanką przy studni, cofając w ten sposób stulecia konfliktów i podziałów między Izraelitami a Samarytanami. Nie było to jedynie niekonwencjonalne spotkanie, w czasie którego Chrystus rozmawiał z kobietą. Spotkanie przy studni nie było przypadkowe. Jezus świadomie skierował swoje kroki w to miejsce, aby spotkać się z tą kobietą. Jego czyn stoi w ostrym kontraście do Jonasza, który próbował unikać mieszkańców Niniwy z powodu ich wspólnej historii konfliktów. Jezus przekracza kulturowe i historyczne podziały aby pokazać świętość każdej osoby. Jest to wielki przykład dla nas w jaki sposób powinniśmy nawiązywać kontakty z innymi nawet gdy nie jest to wygodne.
Bardzo interesujące jest zestawienie 3. i 4. Rozdziału Ewangelii Jana. Nie ma postaci, która by bardziej różniła się od Nikodema niż samarytańska kobieta przy studni.
Jakie kontrasty dostrzegasz między Nikodemem a Samarytanką?
Dlaczego Jezus „musiał przechodzić”, przez Samarię w swojej podróży z Judei do Galilei (Jn 4:3-4)? Czy jest to tylko szczegół geograficzny? Czy była to konieczność teologiczna? (Warto pamiętać o Jn 3,16 „Bóg tak umiłował świat…”) Jakie znaczenie ma studnia Jakuba jako miejsce spotkania Jezusa z kobietą? Jakie znaczenie miała pora dnia?
W homiletycznym komentarzu do Ewangelii Jana, profesor homiletyki, Karoline M. Lewis napisała:
„Kobieta przy studni spotyka Jezusa w najjaśniejszej i najbardziej widocznej części dnia, gdy słońce jest najwyżej na niebie i jest najwięcej światła słonecznego. Wielu komentatorów interpretuje ten dziwny czas na czerpanie wody jako stwierdzenie dotyczące moralności kobiety. Przychodzi do studni w południe, ponieważ nie chce być widziana przez innych; jest zawstydzona swoją wątpliwą przeszłością lub została wykluczona i mogła przyjść do studni, tylko wtedy, gdy nikogo nie było w pobliżu. Jednak taka interpretacja nie ma sensu w przypadku tej Ewangelii, w której kwestie dotyczące moralności, wartości i tego, co utożsamiamy z grzechem, mają niewielkie znaczenie. Dla Jana grzech nie ma nic wspólnego z przeszłymi czynami lub obecnymi uchybieniami. Grzech jest synonimem braku relacji z Bogiem. Osądzanie domniemanego „grzechu” kobiety prowadzi do błędnej interpretacji, czym jest grzech dla Czwartego Ewangelisty. Odniesienie do pory dnia łączy się z teologicznym tematem światła i ciemności, przy czym ciemność reprezentuje sferę niewiary, a światło sferę wiary. Fakt, że Samarytanka spotyka Jezusa w południe, jest pełnym nadziei wstępem do rozmowy jaka będzie miała miejsce. Główne pytanie powinno brzmieć: jak poradzi sobie w rozmowie z Jezusem? Ten szczegół może sugerować, że rezultat tej konwersacji będzie lepszy niż w przypadku Nikodema. (John; Fortress Biblical Preaching Commentary, s. 55).
Niestety autorzy naszej lekcji również wpisują się w tradycję interpretacyjną według której kobieta przy studni była „nie tylko obca kulturowo, ale także daleka od wzorca moralności”. (fragment ze środy 30 października). To stwierdzenie może być dla wielu osób druzgocące. Odzwierciedla nie tylko niezrozumienie miłości Chrystusa, ale zawiera także, subtelny podtekst mizoginii w interpretacji biblijnej. W religijnych dyskusjach grzechy seksualne z udziałem mężczyzn są często postrzegane jako złe wybory, błędy lub chwile słabości. Jednak, gdy uwaga przenosi się na kobiety, te same grzechy są często wykorzystywane aby odzwierciedlić charakter. Stwierdzenie, że Samarytanka „była daleka od wzorca moralności”, jest dokładnie tym rodzajem osądu, który sprawia, że niektórzy ludzie kwestionują, czy kościół jest bezpiecznym miejscem, aby doświadczyć człowieczeństwa w całej jego złożoności. Być może sięgam za głęboko, ale wydaje mi się, że ukryte przesłanie jest tutaj niepokojące, ponieważ sugeruje, że jej „charakter moralny” mógł, a nawet powinien, zdyskwalifikować ją z otrzymania objawienia ewangelii Bożej. Jednak ta soczewka jest rzadko stosowana do mężczyzn z trudną przeszłością, takich jak Mojżesz - morderca; Dawid - kobieciarz; i Piotr - rasista. Objawienie Chrystusa nie jest zbudowane na ludzkiej prawości. Wszyscy jesteśmy równi u stóp krzyża. Sugerowanie, że objawienie Jezusa zależy od czegoś innego niż nieograniczone pragnienie Boga by się objawić, oznacza niezrozumienie, w jaki sposób i dlaczego Chrystus się objawia.
Przeszłość tej kobiety była skomplikowana i chociaż nie znamy dokładnie okoliczności, które doprowadziły ją tamtego dnia do studni, możemy sobie wyobrazić, że nosiła w sobie głęboki ból i wstyd. Niosła w sobie wstyd kultury, w której nie chciała się urodzić. Niosła również wstyd swojej płci, ponieważ małżeństwo było często jedynym zabezpieczeniem finansowym kobiety. Być może wielu mężów, których miała, odzwierciedlało jej desperacką próbę znalezienia bezpieczeństwa w świecie, który ją dyskredytował. Jednak Bóg odkupił jej kobiecość, powierzając jej coś niezwykle wielkiego i świętego.
Kluczowy wniosek dla każdego, kto studiuje tę historię lub widzi siebie w kobiecie przy studni, jest następujący: wiara, społeczeństwo i kultura mogą definiować nasz status na podstawie naszego doświadczenia, nie jesteśmy jednak ograniczeni tymi osądami. Bóg rozumie ciężar grzechu i cenę, jaką przynosi ludzkości. Kiedy On patrzy na nas, widzi nas jako swoje córki i synów. Każda lekcja lub przesłanie — bez znaczenia czy w Szkole Sobotniej lub innej — które sugeruje, że definiuje cię twoja przeszłość, ujawnia brak zrozumienia prawdziwego charakteru Boga.
Problem uprzedzeń dotyczących płci w interpretacji biblijnej musi być otwarcie dyskutowany przez kościół. Ponieważ ewangelia Chrystusa jest głoszona, aby przynieść uzdrowienie i zwalczyć systemy ucisku, ważne jest, abyśmy byli świadomi, w jaki sposób uprzedzenia płciowe szkodzą dziełu Chrystusa.
W jaki sposób działa ironiczny rozdźwięk między Jezusem a kobietą? W jak różny sposób rozumieją oni „wodę żywą”?
Dlaczego Jezus zapytał o męża(ów) kobiety?
„Powodem, dla którego Jezus pyta o jej mężów, nie jest potępienie jej za przeszłość. Nie jest ona „pięciokrotną przegraną” ani ulicznicą, jak słyszymy w licznych kazaniach. Nie słyszymy również słów przebaczenia z powodu jej wątpliwej moralności. Nie ma wyroku sądu za jej domniemany grzech lub niestosowną seksualność. A mimo to jest ciągle obwiniana za swój los i oskarżana o zachowanie, na które nie ma żadnego dowodu w tekście ani w jej historii”. (Lewis, s. 59)
„Nie mam męża”. Jej krótkie oświadczenie rozdziera serce. Jest to nie tylko stwierdzenie dotyczące jej stanu cywilnego, ale także stwierdzenie dotyczące jej marginalizowanego statusu. Jest kobietą, Samarytanką, bez imienia, która była mężatką pięć razy. Być pięć razy zamężną osobą w starożytnej Palestynie jest dowodem okoliczności całkowicie niezależnych od jakiejkolwiek kobiety w tamtym czasie. Być może owdowiała lub była rozwiedziona … z powodu błahych spraw, ale bardziej prawdopodobne jest to, że była bezpłodna. … to oznaczałoby, że nie miała rodziny, do której mogłaby się zwrócić w przypadku owdowienia, co jeszcze bardziej pogorszało jej status jako osoby zależnej. Fakt, że obecnie mieszka z mężczyzną, który nie jest jej mężem, nie odpowiada współczesnemu „życiu na kocią łapę” lub „życiu w grzechu”. Jej sytuacja była prawdopodobnie przykładem małżeństwa lewirackiego. Zgodnie z prawem (Pwt 25,5-10) brat zmarłego męża był zobowiązany przyjąć żonę swojego zmarłego brata, albo poprzez formalne małżeństwo, albo przez jakieś ustalenia dotyczące wspólnego zamieszkania. (Lewis, s. 60)
W Ewangelii Jana z teologicznego punktu widzenia sytuacja kobiety przy studni była bardzo trudna. Rozmowa jaką Jezus przeprowadził z tą kobietą nie tylko świadczy, że był On świadomy jej sytuacji rodzinnej; ale przede wszystkim wiedział co znaczy znalezienie się w takiej sytuacji. Inkarnacja Jezusa nie miałaby takiego znaczenia, gdyby odniósł się do niej w jakikolwiek inny sposób niż ten w który to zrobił. Jej status i tożsamość ulegną znaczącej transformacji w miarę rozwoju rozmowy.
Warto zauważyć, że Jezus powiedział jej wszystko na temat swojej tożsamości, intymności, bezbronności i respektu:
Rzekła mu niewiasta: Wiem, że przyjdzie Mesjasz (to znaczy Chrystus);
gdy On przyjdzie, wszystko nam oznajmi.
Rzekł jej Jezus: Ja, który mówię z tobą, jestem nim.
Jn 4:25-26
Kobieta wróciła do swojego miasta i oznajmia swoim ludziom: „Chodźcie i zobaczcie” (4,29). Są to te same słowa, które wypowiedział Jezus, gdy odpowiedział na pytanie postawione przez pierwszych uczniów: „Rabbi, gdzie mieszkasz? … „Chodźcie i zobaczcie” (1,39).
Czy obecność lub nieobecność uczniów Jezusa wnosi coś do tej historii?
W odpowiedzi na zaproszenie skierowane przez kobietę do ludzi wyruszają oni z miasta i idą na spotkanie z Jezusem. W narracji Jana pojawia się jednak przerwa. Spotkanie mieszkańców miasteczka z Jezusem zostaje przesunięte … Uczniowie uważają, że Jezus musi być głodny i namawiają Go do jedzenia. Odpowiedź Jezusa jest jednak dwuznaczna i powoduje, że uczniowie interpretują ją dosłownie. Nie wolno nam zgubić humoru jaki pojawia się w tej narracji ponieważ humor również służy do przekazania treści. Uczniowie zastanawiają się między sobą kto mógł mu przynieść jedzenie: „Czy może ty przyniosłeś mu obiad?” „Nie ja, ale może ty?” „Kiedy on mógł coś zjeść?” Pytania jakie sobie zadają świadczą o ich dezorientacji. Użycie nieporozumienia w Ewangelii Jana to coś więcej niż tylko zabieg retoryczny, gramatyczny lub składniowy; ma ono na celu podkreślenie, jak naprawdę niesamowite jest wszystko co otacza Jezusa. Nieporozumienie podkreśla nieprawdopodobność tego, co było zaoferowane teologicznie: że Bóg postanowił stać się człowiekiem.
Jaki był rezultat świadectwa kobiety?
Samarytanie odpowiadają na zaproszenie kobiety, aby „pójść i zobaczyć” i spotykają Jezusa oraz proszą Go, aby „został” z nimi. „I pozostał tam dwa dni” (4,40). Użyty tutaj czasownik (meno) nie oznacza jedynie „pozostać”, ale „trwać” co funkcjonuje jako synonim relacji z Jezusem. Przebywać z Jezusem oznacza być z nim w intymnej relacji. Samarytanie nie proszą Jezusa, aby po prostu przesiedział z nimi przez kilka godzin. Porozumiewają się z Jezusem językiem, który służył na określenie relacji. W wyniku tego trwania „jeszcze więcej ich uwierzyło dzięki nauce jego” (4,41).
„Trwanie i wierzenie są synonimami. Pierwszymi osobami, które doświadczyły relacji z Jezusem, poza pierwszymi uczniami, są właśnie Samarytanie. Ponownie warto przypomnieć Jn 3:16: „Albowiem tak Bóg umiłował świat…”. Historia Jezusa w Samarii jest ucieleśnionym przedstawieniem tego, co oznacza ten werset. Jezus, Samarytanka przy studni i jej sąsiedzi w miasteczku pokazali scenę, jak wygląda Bóg który kocha świat”. (Lewis, 65)
Ostatnie stwierdzenie Samarytan na temat tego, kim według nich jest Jezus, jest po prostu niezwykłe. Tylko jeden raz, Jezus jest nazywany „zbawicielem” w całej Ewangelii Jana i to przez osoby z zewnątrz. Nikodem nie był w stanie dostrzec tożsamości Jezusa i nawet uczniowie nigdy nie nazwą Jezusa „zbawicielem”. (Lewis, 65)
DO PRZEMYŚLENIA
Jn 4,1-4. Dlaczego Jezus postanowił opuścić obszar nad rzeką Jordan i powrócić do Galilei? Dlaczego Jezus MUSIAŁ dotrzeć do Galilei, przechodząc przez Samarię? Jak Jezus rozpoczął swój dialog z kobietą przy studni?
Jn 4,10-15. W jaki sposób Jezus wykorzystał to spotkanie, aby złamać obronę kobiety przed wszystkim, co Żyd mógłby jej powiedzieć o religii? Jakie jest starotestamentowe tło wyboru języka przez Jezusa: „wody żywe”, woda życia (Jr 2,13; Za 14,8; Ez 36,25-27)? Czym różni się metafora wody wykorzystywana przez Ezechiela od zastosowania tej metafory przez Jana? Do czego właściwie odnoszą się te metafory wody w kontekście ludzkiej rzeczywistości? Dlaczego Jezus nie wyjaśnił tego w tym momencie, ale raczej poszedł w całkowicie innym kierunku (Jn 4,16)? Co chciał osiągnąć w ten sposób?
Jn 4,16-24. Co Jezus zrobił, aby pokazać Samarytance, że zna jej najgłębsze sekrety i jak ona na to zareagowała? Co Twoim zdaniem Jezus miał na myśli mówiąc „oddawać cześć w Duchu i prawdzie”? Biorąc pod uwagę to stwierdzenie, dlaczego Bóg wydał instrukcje dotyczące świątyni w czasach Starego Testamentu?
Jn 4,25-26. Co Jezus ujawnił na temat swojej prawdziwej tożsamości? Dlaczego powiedział tej kobiecie sekret, którego nie wyjawił nawet swoim uczniom aż dopiero dużo później?
Jn 4,27-29. Co przekonało kobietę, że Jezus musi być dokładnie tym, za kogo się podawał? Co zrobiła Samarytanka?
Jn 4,30-42. Jakie wnioski można wyciągnąć z rozprzestrzeniania się ewangelii? Dlaczego wydaje się, że Jezus został chętniej przyjęty przez Samarytan niż przez swój lud? Co ta historia mówi nam o Bogu, który zna nasze najgłębsze sekrety? Co mówi nam to o tym, jak odnosić się do ludzi, których wiara lub jej brak bardzo różni się od naszej? Jakie tabu panują w twojej kulturze i jak mogą stać na przeszkodzie w świadczeniu o Jezusie?
To pytanie stawia nam wyzwanie, abyśmy poznali w jaki sposób normy kulturowe kształtują nasze interakcje z innymi i potencjalnie niszczą inkluzywność przesłania Chrystusa. Konfrontacja z tymi tabu otwiera chrześcijanom drogę do zrozumienia, w jakich momentach mogą nieświadomie budować bariery zamiast je przełamywać. Ten poziom uczciwości i autorefleksji może zachęcać do pokory, współczucia i bardziej autentycznego świadczenia.
Jak na ironię, to, co niektórzy uważają, że jest „prawdą”, może być w rzeczywistości uprzedzeniem przekazywanym z pokolenia na pokolenie. Ten problem może być rozwiązany tylko wtedy, gdy będziemy studiować Pismo Święte z pokorą i pragnieniem zrozumienia jego szerokiego kontekstu, a nie polegania na wybranych „tekstach dowodowych”. Ponieważ tylko w taki sposób możemy zmniejszyć wpływ tradycyjnych uprzedzeń przebranych za „prawdę”. Przykład radykalnej miłości, inkluzywności i pokory który pozostawił Jezus jest najlepszym przewodnikiem, który pomaga nam pochylić się ponownie nad tezami, które wydają się sprzeczna z Jego charakterem. Takie podejście bardziej dostosowuje chrześcijańskie przekonania do transformacyjnego, inkluzywnego przesłania ewangelii, pomagając uwolnić się od odziedziczonych uprzedzeń i przyjąć bardziej autentyczne zrozumienie prawdy. Powinno to następnie skutkować autentycznymi interakcjami ze wszystkimi ludźmi, niezależnie od tego, kim są.
Jezus zapytał kobietę o osobiste, intymne rzeczy. Czy powinniśmy stosować tę metodę? Wielu z nas myśli, że w ten sposób Jezus próbował zwrócić jej uwagę na przyczynę niepowodzeń w życiu, na tak zwane grzechy. Czy Jezus ujawnia i wydobywa na powierzchnię rzeczy, o których nie chcielibyśmy rozmawiać? Czy istnieje inny sposób interpretowania pytań, które Jezus postawił Samarytance?
Przygotował Jan Pollok
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz