piątek, 26 września 2025

Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Świątynia

Felieton do Szkoły Sobotniej na 27 września 2025

Nasza lekcja w tym tygodniu przypominała nam, że głównym zadaniem ludu Bożego w Starym Testamencie – i dla nas dzisiaj – było życie w bliskiej relacji z Bogiem i przedstawianie innym właściwego obrazu Boga. Nasza misja polega na objawianiu prawdziwego charakteru Boga: kochającego, prawego i sprawiedliwego tym, którzy żyją „wokół nas” i należą do grup, które są marginalizowane.

Niestety często pojawia się niepewność czy kościół jest miejscem bezpieczeństwa, czy miejscem krzywdy. Historia przypomina nam, że Ciało Chrystusa często nie miało miejsca dla tych, którzy byli marginalizowani. Jednak Pismo Święte naucza, że Bóg zauważa, szanuje i zbliża się do tych, których serca są złamane. Prawdziwe chrześcijaństwo zawsze jest mierzone tym, jak traktujemy ludzi, których społeczeństwo spycha na margines. Nie wystarczy dystansować się od hałasu spowodowanego przez polityczne podziały, jeśli robiąc to, ignorujemy cierpienie najsłabszych. Autor lekcji przypominał, że naszym zadaniem jest objawianie charakteru Boga – Jego miłości, sprawiedliwości i miłosierdzia – i musi to być realizowane przede wszystkim w sposobie, w jaki traktujemy tych, którzy w przeszłości oraz teraz byli i są uciszani, wykluczani lub uciskani. Troska o nich musi być rozwijana w autentycznym chrześcijaństwie nawet wtedy, gdy nie podzielają oni naszych przekonań.

Ciekawy jest fakt, że w księdze Wyjścia 35:1-3 tuż przed instrukcjami dotyczącymi zbudowania świątyni, ponownie pojawia się tekst dotyczący znaczenie szabatu. Czego możemy nauczyć się z tego tekstu na temat ważności zrównoważenia pracy i odpoczynku?

Szabat nie tylko pokazuje jak bardzo Bóg pragnie być blisko człowieka, ale także przekazuje nam ideę radykalnej równości. Szabat był dla wszystkich:

- synów i córek – równość płci.

- sług i służących – równość ekonomiczna i rasowa.

- nawet zwierząt – równość środowiskowa.

- imigrantów, którzy mieszkali na terytorium Izraela – równość kulturowa i geopolityczna.

Szabat głosił, że każdy człowiek, każde stworzenie jest równe przed Bogiem. Jako adwentyści dnia siódmego kładziemy duży nacisk na przestrzeganie szabatu. Jednak, jeżeli nie jesteśmy promotorami równości, szabat jest niczym innym jak tylko kolejnym bożkiem. Świętowanie szabatu dotyczy sprawiedliwości i równości. Szabat, który tak bardzo szanujemy, wzywa nas do właściwego ucieleśniania obrazu Boga. Oddzielenie odpoczynku szabatowego od sprawiedliwości szabatowej oznacza całkowite niezrozumienie tego przykazania. Jeśli czynimy jedno bez drugiego, nie rozumiemy na czym polega świętowanie szabatu.

Jednak głównym tematem lekcji w tym tygodniu było budowanie przybytku, czyli świątyni na pustyni. Budowa stała się możliwa dzięki radosnemu i hojnemu składaniu darów przez lud Boga. Ofiarowali oni cenne materiały, tkaniny, oliwę, przyprawy, a nawet swoje umiejętności rzemieślnicze, tkackie i artystyczne. Dary Izraelitów były tak obfite, że Mojżesz musiał w pewnym momencie powiedzieć, aby przestali przynosić więcej. Bóg nie tylko zapewnił odpowiednie zasoby udzielając swojego błogosławieństwa, ale także napełnił niektóre osoby swoim duchem, dając im mądrość i umiejętności, aby ukończyli dzieło dokładnie tak, jak nakazał.

Autor lekcji zwrócił uwagę, że dary ducha mogą być również wyartykułowane w codziennych umiejętnościach i talentach wykorzystywanych dla celów Bożych, czego przykładem były kobiety, które przędły w swoich domach przędzę dla potrzeb świątyni (35:25-26).

Kiedy mówimy o darach Ducha w kościele, często ograniczamy je do tego, co dzieje się na froncie kościoła: głoszenie, nauczanie, muzyka, przywództwo. Są to bezsprzecznie cenne dary, ale Księga Wyjścia pozwala nam zauważyć, że dzieło Ducha jest o wiele szersze. Besalel i Oholiab zostali napełnieni duchem Duchem Bożym, aby rzeźbili w drewnie, wykuwali złoto, tkali tkaniny i projektowali szaty. Ich kunszt, wyczucie artystyczne i dbałość o szczegóły były aktami uwielbienia Boga, które przygotowały miejsce dla Bożej obecności. Innymi słowy, dary Ducha objawiają się w kreatywności, projektowaniu, gościnności, organizacji, rozwiązywaniu problemów i niezliczonych innych „zwykłych” zdolnościach.

Musimy zwrócić więcej uwagi na działanie darów Ducha. Bardzo często wydaje się nam, że pewne dary są „bardziej duchowe” i pozostawiamy w cieniu dary, które po cichu podtrzymują wspólnotę – tych, którzy gotują posiłki, naprawiają budynki, projektują biuletyny, ustawiają krzesła i wychowują dzieci. Kiedy dzielimy dary na „duchowe” i „zwykłe”, ryzykujemy znieważenie Boga, dla którego wszystkie dary są jednakowo ważne i obdarzone mocą Jego Ducha. Każda umiejętność poświęcona Bogu staje się „duchowa”, ponieważ odzwierciedla Bożego Ducha działającego przez ludzkie ręce.

Co by się stało, gdyby nasze kościoły celebrowały napełnionych Duchem księgowych, ogrodników, kucharzy, gospodarzy i innych ludzi, którzy wykonują „zwykłe” posługi w taki sam sposób, w jaki celebrujemy pastorów czy muzyków? Jak mogłoby to zmienić naszą kulturę i przekształcić ją z hierarchii w prawdziwą wspólnotę?

Gdy mówimy o darach Ducha często redukujemy je do czegoś zewnętrznego: finansów, czasu, umiejętności, kunsztu. Jednak najwspanialsze dary, jakimi możemy służyć Bogu, ludziom w kościele oraz światu wcale nie są zewnętrzne. Nie da się ich kupić ani zdobyć dzięki karierze.

Największe dary, jakie może posiadać osoba wierząca, są wewnętrzne: dar empatii, introspekcji, dar gotowości do konfrontacji ze swoimi uprzedzeniami, dar odwagi do przyznania się do wyrządzonej krzywdy oraz dar zaangażowania w dążenie do uzdrowienia, aby nie przekazywać swoich ran innym. Ludzkość i nasze relacje są nieszczelne, co oznacza, że moje wybory, czyny i słowa nigdy nie pozostają bez konsekwencji. To, co wyznaję i jak żyję, nieuchronnie wpływa na ludzi wokół mnie. Dlatego nieuzdrowiony chrześcijanin, który chociaż potrafi cytować Pismo Święte, ale odmawia poznania samego siebie, jest niebezpieczny i zaraźliwy. Jeśli nie będę ostrożny, mogę nadaremnie wzywać imienia Pana, twierdząc, że jestem osobą wierzącą, a jednocześnie zaprzeczać moim życiem, że tak jest naprawdę. Składam fałszywe świadectwo przeciwko bliźniemu, gdy oczerniam jego charakter, neguję jego człowieczeństwo lub umniejszam jego rasę, płeć lub tożsamość, zapominając, że on również został stworzony na obraz Boga i jest kochany tą samą wieczną miłością. Największy dar, jaki mogę ofiarować światu, powstaje w czasie mojej osobistej pielgrzymki z Bogiem, kiedy moje serce zostaje przekształcone na podobieństwo Chrystusa.

Wciąż pozostaje nadzieja. Obraz Izraelitów, którzy ofiarowali dary na rzecz świątyni w takiej ilości, że nie było miejsca, aby je przyjąć dodaje nam otuchy. Wierzę, że właśnie na tym polega prawdziwa miara dawania: żyć w taki sposób, aby ludzie byli przytłoczeni dobrocią, która z nas wypływa. Wierzę również, że właśnie takie relacje Bóg pragnie mieć z nami. Chociaż świat jest pełen bólu, Bóg pragnie błogosławić obficie, abyśmy nadmiar jego błogosławieństw mogli przelewać na innych.

Księga Wyjścia kończy się opisem obecności Boga w świątyni oraz zapewnieniem jego bliskości. Chociaż dzisiaj nie towarzyszy nam obłok za dnia ani słup ognia w nocy, to jednak jestem przekonany, że w naszym codziennym życiu możemy dostrzec dowody obecności Boga, jeśli tylko zatrzymamy się, aby je zauważyć. Obecność Boga nie objawia się w tym, jak często uczęszczamy do kościoła. Tak jak Izraelici czasami nie dostrzegali obecności Boga pośród siebie, tak samo może być i w naszym przypadku. Dlatego warto postawić sobie pytanie: czym jest mój słup ognia w nocy? Czym jest mój obłok w dzień? W jaki sposób zaznaczam obecność Boga w moim życiu?

Mojżesz bardzo dokładnie wypełnił Boże instrukcje, które dotyczyły budowy przybytku, jego konstrukcji, wyposażenia, szat kapłańskich. Każdy szczegół świątyni służył jako wizualna lekcja ewangelii, która wskazywała na Boży plan odkupienia. Codzienna służba w świątyni zapewniała przebaczenie przez ofiarę – każdy element tej służby wskazywał na śmierć Chrystusa i jego krew. Dzień Pojednania ilustrował sposób w jaki Bóg ostatecznie rozprawi się z grzechem. Służba świątynna była typologiczną ilustracją służby Chrystusa i zapowiadała ostateczne zwycięstwo nad złem.

To, co rozpoczęło się w Starym Testamencie znalazło swoje wypełnieni w życiu i śmierci Chrystusa. Nie jest On już obłokiem ani płomieniem, ale samym Chrystusem, Bogiem mieszkającym pośród ludzkości. Z utęsknieniem wyczekujemy ostatecznego dopełnienia Bożej historii, wyczekujemy dnia, w którym znów zamieszkamy z Bogiem w doskonałej harmonii, bez grzechu, bez cierpienia, bez śmierci.

Świątynia pokazuje nam, iż relacje z Bogiem zawsze zaczynają się od odkupienia i przymierza. Bóg najpierw działa, by nas zbawić, a następnie zaprasza nas abyśmy żyli wiernie w przymierzu z Nim. Co może to oznaczać dzisiaj? W czasach, gdy tak wielu „chrześcijan” używa imienia Boga do podtrzymywania ideologii władzy, podziałów czy nacjonalizmu, nasze powołanie polega na odzwierciedlaniu obecności Chrystusa poprzez miłosierdzie, pokorę i miłość, która leczy, a nie szkodzi. Nauka o świątyni wzywa nas, abyśmy na nowo stali się ludźmi ucieleśniającymi obecność Boga i żyli jako widzialne znaki Jego przebywania wśród ludzkości. Potrzebujemy dzisiaj świątyni na wielu poziomach. Zostaliśmy powołani i obdarzeni mocą, by urzeczywistniać pokój i odpoczynek. Mamy być świątynią, w której mieszka Duch.

DO PRZEMYŚLENIA

Co sprawia, że świątynia jest tak ważna w teologii biblijnej? Obłok, który wypełnił przybytek, to chwała Boża, która zamieszkała teraz pośród Jego ludu (Jn 1:14). Doświadczenie pod górą Synaj jest potężnym aktem Boga w historii zbawienia: Stworzenie, Potop, Exodus, Powrót z wygnania, Betlejem, Golgota, Pięćdziesiątnica, Drugie Przyjście i Nowe Stworzenie to pozostałe elementy tej historii. W miarę upływu czasu od momentu szczególnego objawienia, lud Izraela potrzebował widzialnego, namacalnego symbolu nieustającej obecności Boga pośród nich. Dlatego Namiot Zgromadzenia pełnił funkcję „przenośnego Synaju”, dzięki któremu można było utrzymać stały kontakt z Bogiem.

Wj 35:1-3 Dlaczego prawda o szabacie miała być stale powtarzana ludziom w kontekście budowy świątyni? Chociaż budowa świątyni była najświętszą pracą, jaką mieli podjąć Izraelici, nie wolno im było tego robić w szabat. Według teologii biblijnej czas jest świętszy niż miejsce. W Biblii nawet Ziemia Obiecana nie jest nazywana świętą. Chociaż świętość ziemi jest powiązana z uczynkami ludu Bożego, to jednak świętość szabatu poprzedzała istnienie Izraela. Nawet jeśli ludzie profanują szabat, nadal pozostaje on święty. Jego świętość nie zależy od tego, co robimy, ale od błogosławieństw, które daje Bóg. Jakie znaczenie ma dla nas dzisiaj biblijna idea, że czas jest świętszy niż miejsce?

Wj 35,5-29 Dary na budowę Namiotu Zgromadzenia. Ponieważ Bóg nie potrzebuje darów, chce, aby wszelkie dary składane Mu były dobrowolnie. Dlatego prawa dotyczące darowizn na Namiot Zgromadzenia znacznie różnią się od praw regulujących darowizny dla rzecz ubogich. Ponieważ ubodzy potrzebowali wsparcia, pomoc dla nich musiała być nakazana (Pwt 26:12) i nie mogła być uzależniona od dobrowolnych datków. W przypadku Namiotu Zgromadzenia ludzie zostali poinstruowani, aby przynosić tylko tyle, ile chcieli ofiarować. Hojność ludu odzwierciedlała ich głębokie pragnienie nawiązania więzi z Bogiem. Przedstawiona lista nie jest jedynie zwykłym podsumowaniem rozdziałów 25-28, lecz świadectwem głębi pragnienia tych ludzi. Ich pragnienie było tak silne, że Mojżesz polecił zaprzestanie składania darowizn (Wj 36:5-7). Kiedy ostatni raz byłeś świadkiem, że było komuś powiedzieć, aby był/a mniej hojny/a?

Od wyjścia z Egiptu do zbudowania świątyni minął prawie rok. Jak niezwykły był to rok dla młodego narodu! Księga Wyjścia rozpoczyna się opowieścią o ciemności, nędzy i ucisku, ale kończy się opisem olśniewającego blasku Bożej chwały. Księga, rozpoczyna się od opisu ludu w niewoli ziemskiego króla, a kończy się opisem narodu, który służy boskiemu królowi. Rozpoczyna się opisem zniewolonego narodu, którego próbuje unicestwić faraon, a kończy się opisem narodu, który jest chroniony dzięki obecności Boga.

Autor lekcji porównał wcielenie Chrystusa ze świątynią? Czego możemy się z tego nauczyć na temat Bożych planów wobec ludzkości?

W jaki sposób fakt, że chwała Boża wypełniała Namiot Zgromadzenia a nie górę wpływa na zmianę perspektywy? Jakie znaczenie ma fakt, że obecność Boga nie jest odległa, lecz że zamieszkuje on wśród ludu?

W jaki sposób historia Wyjścia nie tylko jest opowieścią o wolności od, ale o wolności do? Jakie znaczenie posiada fakt, że ostatnim aktem Boga w tej księdze nie jest nadanie kolejnych praw, lecz zamieszkanie z ludem?

Księga Wyjścia nie kończy się hołdem dla piękna przybytku ani dla umiejętności jego budowniczych, lecz opisem spełnienia celu przybytku – Boga który mieszka wśród narodu Izraelskiego? W jaki sposób można dostrzec obecność Boga wśród Jego dzieci na świecie? Gdzie dziś możemy dostrzec objawienie chwały Boga? Jak dziś widzimy działanie Boga we wspólnocie Jego ludu? Jaka jest najcenniejsza lekcja która wynika z księgi Wyjścia?

Przygotował Jan Pollok

piątek, 19 września 2025

Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Pokaż mi proszę, chwałę Twoją

Felieton do Szkoły Sobotniej na 20 września 2025

Co jest bardziej bolesne – utrata ziemi czy utrata obecności Boga? Jak to się odnosi do tego, co naprawdę cenimy w naszym życiu duchowym?

Wzrost i rozwój nie są opcjonalnymi wartościami w naszej relacji z Bogiem. Wzrost jest niezbędny. Oczekujemy wzrostu. Wzrost następuje niezależnie od tego, czy go wybieramy. Wzrost jest zawsze dwukierunkowy, rośniemy w jednym lub drugim kierunku, albo wzrastamy w stronę Królestwa Bożego, albo w stronę konformizmu wobec naszego ziemskiego środowiska. Pytanie nie dotyczy, czy się rozwijamy, tylko jak i w którym kierunku.

Często mówiąc o wzroście, skupiamy uwagę na osobistym rozwoju lub wewnętrznym rozwoju, ale rzadko zajmujemy się potrzebą rozwoju naszego kościoła lub naszego systemu religijnego. Jeżeli oczekujemy wzrostu i rozwoju od jednostek, dlaczego istnieje taki opór wobec rozwoju w kontekście naszych tradycji, ideałów czy interpretacji wewnątrz naszego wyznania? Jeżeli nie rośniemy, to karłowaciejemy i stajemy się martwi. Wymagamy rozwoju od jednostek, ale często tylko w określonym kierunku, który prowadzi do konformizmu i powielania określonego obrazu tego, jaki powinien być chrześcijanin. Tymczasem kościołowi jako instytucji pozwala się, a wręcz oczekuje, że pozostanie w stagnacji. Ten rodzaj chronionej stagnacji stoi w jaskrawej sprzeczności z wezwaniem do transformacji w innych dziedzinach wiary.

W Wj 33:7 zostało opisane miejsce, gdzie „każdy kto miał sprawę do Pana przychodził do Namiotu” który Mojżesz rozbił z dala od obozu. Miejsce, gdzie ludzie mogli spotkać Boga było odosobnione i święte, znajdowało się poza obozem. Spotkanie z Bogiem nie było związane z rytuałem czy strukturą liturgiczną. Wielu z nas zostało wychowanych w przekonaniu, że Boga spotykamy tylko w kościele, w Szabat. Namiot Spotkania przypomina nam, że święte przestrzenie nie ograniczają się do ławek. Kiedy przestajemy ograniczać spotkanie Boga do budynków kościelnych, nasza relacja z Nim zaczyna się pogłębiać. Kościół nie jest pośrednikiem tych więzi. Jezus często spotykał ludzi poza „standardowymi” świętymi miejscami – na polach, przy studniach, przy drogach – i te spotkania były równie święte, a czasem nawet bardziej.

Życie Mojżesza było niezwykłe, ponieważ pomimo swoich porażek i popełnionych błędów, został powołany, by wyprowadzić innych z niewoli. To piękne, że nasze błędy nie dyskwalifikują nas z głębokiej relacji z Bogiem. Wręcz przeciwnie, czasami to właśnie one są początkiem tej relacji. Skoro Bóg nie „oczyszcza” życiorysów swoich przyjaciół, dlaczego my, jako Kościół, tak niechętnie stawiamy czoła własnym porażkom i niedoskonałościom? Czy prawdziwy rozwój, zarówno osobisty, jak i instytucjonalny, może nastąpić tylko wtedy, gdy szczerze przyznamy się do naszych wad, ufając, że możemy otrzymać Bożą łaskę?

Rozwój duchowy jest procesem rozpoznawania Bożej obecności. Pomimo wejścia na górę, wejścia w obłok, otrzymania Dziesięciu Przykazań i wstawiania się za Izraelem, Mojżesz wciąż pragnął bliżej poznać Boga. Jego modlitwa – „daj mi poznać zamysły twoje, abym cię poznał” (33:13) – ujawnia, że prawdziwe poznanie Boga polega budowaniu relacji i osobistym doświadczeniu. Każdy epizod w życiu Mojżesza zbliżał go do Boga i uświadamiał mu, jak wiele jeszcze pozostało do poznania. W Jn 17:3 Jezus zwrócił uwagę, że życie wieczne to nie tylko wiedza o Bogu, ale osobiste poznanie Go. Czy zadowalamy się wiedzą o Bogu, czy też poszukujemy relacji z Nim, które nas przemieniają poprzez bezpośrednie spotkanie z Nim?

W pewnym momencie Mojżesz prosił Boga o ukazanie mu swojej chwały. Jednak Pan objawił mu swoją dobroć, pokazując, że chwałą Bożą jest Jego charakter, miłosierdzie, życzliwość i miłość. Autor lekcji cytuje Ellen White, która napisała, że chwała Boża przejawia się w obdarzaniu dzieci Bożych Jego cnotą i przyjmowaniu skruszonych grzeszników. Z kolei naszą chwałą jest objawić charakter Boga w życiu. Ta refleksja posiada kosmiczny wymiar jak pisze Paweł w 1 Kor 4:9, „staliśmy się widowiskiem dla świata i aniołów i ludzi” w ten sposób dając świadectwo Bożej dobroci. Ostatecznie Boża dobroć prowadzi ludzi do upamiętania (Rz 2,4), a najwyraźniejszym objawieniem tej dobroci jest krzyż, gdzie ofiara Chrystusa objawiała głębię Bożej miłości i Jego charakteru.

Pragnienie Mojżesza, by poznać Boga głębiej oraz objawienie przez Boga Jego chwały jako dobroci, przypominają nam, że wiara nie jest zbudowana wyłącznie na faktach, ale opiera się na relacjach. Możemy przeżyć całe życie studiując Pismo Święte, broniąc doktryn i wypełniając swój kalendarz aktywnością religijną, ale jeśli nasza wiedza o Bogu jest tylko intelektualnym doświadczeniem i nigdy nie zbliżamy się na tyle, by poznać Go osobiście, faktycznie nie znamy Go. Krzyż pokazuje nam, kim On naprawdę jest – miłosiernym, kochającym i dobrym Bogiem, który oferuje nam przyjaźń. Wyzwanie, przed którym stajemy jest następujące: czy jesteśmy zadowoleni z powierzchownej znajomości Jezusa i usatysfakcjonowani dystansem oraz informacjami, czy też zbliżymy się do Niego, szukając intymności, która nas przemienia i pozwala Jego dobroci jaśnieć przez nasze życie w cierpiącym świecie?

Mojżesz przeżył absolutnie wyjątkowe doświadczenie - miał okazję zobaczyć Boga, być bezpośrednio w Jego obecności, rozmawiać z Nim i poznać Go osobiście. Mimo tej bliskości i intymności serce Mojżesza wciąż pragnęło czegoś więcej. Im bliższe jest nasze osobiste doświadczenie Boga, tym bardziej pragniemy Go poznać.

Czasami możemy zobaczyć, że w kwestiach wiary ludzie, którzy najgłośniej deklarują, że wiedzą dokładnie, kim jest Bóg są równocześnie tymi, których czyny i doktryny pokazują brak prawdziwej wiedzy o Bogu. Ich życie, pełne bigoterii i nienawiści, ujawnia, jak daleko znajdują się od źródła miłości. Cechą osoby, która autentycznie spotkała Boga, jest ciekawość oraz pokora. Jak na ironię, ludzie, którzy są bardzo pewni swojej wiedzy na temat Boga, są takimi, ponieważ ich rozumienie Boga jest tak płytkie, że nie wymaga wysiłku, by dotrzeć do jego głębi. Jednak Mojżesz, który ujrzał Boga i obcował z Nim, wciąż pragnął czegoś więcej. To pragnienie świadczy o głębi relacji, a nie o jej braku.

Współczesne chrześcijaństwo może rozczarować, zwłaszcza że coraz bardziej jest uwikłane w politykę. Ostatnie tragiczne wydarzenia związane z zabójstwem Charlie’go Kirk’a amerykańskiego aktywisty politycznego pokazują jak łatwo jest wywyższać publiczne osoby i ogłaszać, że są prawdziwymi chrześcijanami podobnymi do Chrystusa, które równocześnie utrwalają nienawistną i podziałową retorykę. Na politycznej prawicy są chrześcijanie, którzy nie mogą sobie nawet wyobrazić, że ci po lewej stronie mogliby pójść za Jezusem. Z kolei ci po lewej stronie są cyniczni co do tego, czy chrześcijanie po prawej stronie naprawdę żyją Ewangelią. Widzimy chrześcijan, w tym adwentystów, którzy atakują się nawzajem, używając Pisma Świętego jako amunicji przeciwko swoim współbraciom i siostrom, maskując partyjną złość językiem religijnym. Imię Chrystusa zostało wciągnięte w walki. Bardzo łatwo jest pomylić blask ideologii z prawdziwym światłem Boga. Obie strony bronią imienia Jezusa, zamiast odbijać jego światło.

Czy rzeczywiście samo wypowiedzenie imienia Jezusa wystarczy, by przekonać, że dana osoba reprezentuje Chrystusa? Wypowiadanie imienia Jezusa i święcenie Szabatu nie jest przykładem życia, które odzwierciedla chwałę, którą zobaczył Mojżesz. Pan Jezus przypomniał nam (Mt 7:21), że Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios. Samo wypowiadanie imienia Jezusa nie jest równoznaczne z reprezentowaniem królestwa Bożego.

Autor naszej lekcji w części na środę napisał: „Mojżesz był teraz przygotowany na głębsze zrozumienie pełnego chwały charakteru Boga.” To zdanie może sugerować, jak gdyby Mojżesz osiągnął wreszcie pewien poziom kwalifikacji lub gotowości. To poczucie przygotowania może być czasami rozumiane jako wyćwiczona religijność zbudowana na przekonaniu, że jeśli zrobimy właściwe rzeczy we właściwej kolejności (posprzątamy dom, wyprasujemy ubrania, „odrobimy lekcje Szkoły Sobotniej” etc.), będziemy gotowi na spotkanie z Bogiem. Jakby poznanie Boga było czymś osiąganym przez zapamiętywanie, powtarzanie lub wykonanie. Jak gdyby istniał zewnętrzny system, praktyka lub rutyna, które czynią kogoś godnym lub gotowym na spotkanie z Bogiem. Jest to niebezpieczna iluzja. To prawda, że obecność Boga została nam obiecana, ale to, jak się On objawia i co objawia, nigdy nie jest czymś, co możemy kontrolować. Bożej obecności nie można przywołać rutyną ani rytuałem. Spotkania z Bogiem nie są „wyprodukowane”.

Mojżesz nie był specjalnie przygotowany. Został zaproszony. Nie był wykwalifikowany; ale został obdarzony łaską. Jego poprzednie spotkania z Bogiem nie miały liniowego, ułożonego w logiczny ciąg systemu. Każde spotkanie było odrębne. Każde było darem, a nie czymś, co Mojżesz mógł wymyślić lub wypracować. W czasie spotkania, kiedy Bóg przedstawił Mojżeszowi atrybuty Swojej chwały oraz Swoją tożsamość, nie sądzę, że Mojżesz pomyślę, „Nareszcie, dobrze się do tego przygotowałem!” Nie sądzę, by czuł się zdolny to wszystko pojąć. Wyobrażam sobie, że po prostu czuł się pokorny, wdzięczny i pełen podziwu, będąc w obliczu takiego piękna i tajemnicy.

Po powrocie z góry twarz Mojżesza promieniowała. Warto pamiętać, że poznanie Boga nie oznacza fizycznego blasku, ale życia, które promieniuje. Ellen White w książce Śladami Wielkiego Lekarza napisała: „Miłujący i miłowany chrześcijanin to najsilniejszy argument na rzecz ewangelii.” (348).

Ludzie, którzy prawdziwie przeżyli czas z Bogiem, posiadają wewnętrzny blask, który odzwierciedla Jego chwałę. Takie cechy jak: dobroć, miłosierdzie, życzliwość, miłość nie mogą współistnieć z nienawiścią, podziałami, okrucieństwem czy kłamstwem. Czy można wzniecać nienawiść, poniżać innych, składać fałszywe świadectwa, szerzyć dezinformację, a mimo to twierdzić, że jest się głosicielem Bożej prawdy? Obecność Boga jest zawsze dostrzegalna w tym, kim jesteś oraz we wpływie, jaki wywieramy na tych, którzy nas spotykają.

Chłopiec z historii opisanej w części na piątek miał rację: chrześcijanie mają być „ludźmi jaśniejącymi”. Prawdziwym testem jest to, czy światło, które ludzie w nas widzą, zbliża ich do Jezusa, czy też wzmacnia mury między nami. Kiedy świat obserwuje reakcje chrześcijan – czy to na politykę, tragedię, czy konflikt – czy widzi światło Boga świecące przez nas, czy też widzi nas wzmacniających cienie naszej kultury i osobistej ideologii? Czy widzi nas jako tych, którzy podnoszą innych na i usprawiedliwiają upadłą ludzkość, czy też widzi nas wskazujących na kogoś większego, kto może nas wszystkich wywyższyć z coraz większej ciemności, która nas otacza? Czy słyszy nasze wołanie w sprawie tych, którzy zostali zmarginalizowani bez względu jak bardzo to zaszkodzi naszym kręgom społecznym? A może przekręcamy słowa Chrystusa, aby usprawiedliwić naszą nienawiść i spolaryzować „drugą” stronę?



DO PRZEMYŚLENIA

Wj 33:7-11 W tym fragmencie znajduje się opis Namiotu Spotkania. Wersety te mają na celu opisanie relacji Mojżesza z Bogiem. Chociaż przerywają one narrację, to jednak wersety 12-23 stanowią wprowadzenie do prośby Mojżesza o lepsze poznanie Boga.

W Pwt 4:12 czytamy, że Bóg nie ma fizycznej postaci. Jak można zinterpretować fakt, że „Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem” (Wj 33:11)? Co oznacza wyrażenie „stracić twarz”? Bliska relacja Boga z Mojżeszem jest bezprecedensowa: „I nie powstał już w Izraelu prorok taki jak Mojżesz, z którym by Pan obcował tak bezpośrednio,” (Pwt 34:10).

Wj 33,12-17 Jaki był kontekst prośby Mojżesza (ww.1-2)? Jaka była Boża odpowiedź? Mojżesz miał bliższe relacje z Bogiem niż jakikolwiek inny człowiek (Pwt 34,10), a mimo to wciąż zadawał Bogu pytania i chciał Go lepiej poznać. Tak jak nigdy nie rozumiemy w pełni innych ludzi, tak Bóg jest nieskończenie większy w naszym poznawaniu i zrozumieniu kim jest. „Wtedy będziemy wyróżnieni, ja i lud twój, spośród wszystkich ludów, które są na powierzchni ziemi.” Co może nas wyróżniać?

W jaki sposób Mojżesz zrozumiał dwuznaczność Bożej odpowiedzi: „Oblicze moje pójdzie i zaznasz spokoju ode mnie.”. Mojżesz naciskał dalej i powiedział Bogu, „Jeżeli oblicze twoje nie pójdzie z nami, to nie każ nam stąd wyruszać. Po czym bowiem można poznać, że znalazłem łaskę w oczach twoich, ja i lud twój, jak nie po tym, że Ty pójdziesz z nami…” Mojżesz zaproponował, aby Bóg pozostał z narodem i uczynił coś, co nigdy nie zdarzyło się żadnemu innemu ludowi na ziemi. Jaka jest odpowiedź Boga? Czego możemy się nauczyć z tej historii?

Dlaczego Mojżesz prosił o zobaczenie oblicza Boga – i dlaczego Bóg pokazał mu jedynie swoje „plecy”? Czego dowiadujemy się z tego epizodu na temat granic ludzkiego pojmowania oraz Bożego samo-objawienia?

Wj 33:18-23 Pomimo wszystkich osobistych doświadczeń, jakie Mojżesz miał z Bogiem od czasu doświadczenia przy płonącym krzaku, wciąż pragnął on poznać Go lepiej. Kiedy Mojżesz poprosił: „Pokaż mi, proszę, chwałę twoją!” (Wj 33,18), Bóg objawił swoje dostojeństwo (BW) lub dobro (BG) (Wj 33,19). Dlaczego jest to ważne? Poza tym, że Bóg objawił Mojżeszowi swoje imię jako Jahwe. Bóg przedstawił siebie dokładnie w słowach, którymi Mojżesz nakłaniał Go do działania w dwóch ostatnich rozdziałach (Wj 34,6-7).

Wj 34:6-7 Czego możemy nauczyć się na temat samo-objawienia Boga? Jakie dziewięć charakterystycznych cech zostały tu wymienione? Dlaczego jest to najczęściej powtarzana i cytowana formuła Starego Testamentu?

Jak rozumiesz stwierdzenie, że Bóg „nie usprawiedliwia winnego”? Jak rozumiesz stwierdzenie, że Bóg „pamięta winę ojców na synach i wnukach do trzeciego i czwartego pokolenia”? Dlaczego dzieci ludzi, którzy czynią zło, często odczuwają większy wstyd niż rodzice?

Wj 34:29-35 Opis promieniującej twarzy Mojżesza. Podobnie jak w przypadku pierwszego zestawu tablic, Mojżesz przeżył kolejne czterdzieści dni na górze Synaj. Tym razem jednak lud nie próbował zastąpić bożkiem ani jego ani Boga. Promienna twarz Mojżesza została wspomniana trzykrotnie, zasłona, którą Mojżesz musiał nakładać na swoją twarz, jest również wspomniana trzykrotnie. W wersetach 29-35 siedem razy mowa jest o mówieniu, co stanowi wyraźne nawiązanie do aktu stworzenia.

Jaki wniosek można wyciągnąć z faktu, że Bóg postanawia inaczej sformułować przymierze, zamiast je unieważnić? Czy w naszych relacjach z Bogiem również doświadczamy momentów „ponownego sformułowania” naszego przymierza?

Wj 34:9: „Jeżeli znalazłem łaskę w oczach twoich, Panie, racz pójść, Panie, w pośrodku nas, gdyż jest to lud twardego karku; odpuść winy nasze i grzechy nasze i weź nas w dziedziczne posiadanie.” Czego możemy się nauczyć ze sposobu w jaki Mojżesz utożsamiał się z ludem? W jaki sposób może to być wzorem dla nas dzisiaj? Co to znaczy być przyjacielem Boga?

Dlaczego Bóg tak bardzo kładzie nacisk na unikanie asymilacji z kananejskim życiem religijnym? W jaki sposób powinniśmy dzisiaj zachować równowagę pomiędzy otwartością i odrębnością w kontaktach z innymi wyznaniami religijnymi?













Przygotował Jan Pollok

piątek, 12 września 2025

,Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Odstępstwo i wstawiennictwo

Felieton do Szkoły Sobotniej na 13 września 2025

Lewi Icchak ben Meir z Berdyczowa napisał: „Panie wszechświata, chcę Ci zaproponować układ. Mamy wiele grzechów. Ty masz wielkie przebaczenie. Pozwól nam wymienić nasze grzechy na Twoje przebaczenie. A jeśli powiesz, że to nieuczciwa wymiana, to moja odpowiedź brzmi: gdybyśmy nie mieli grzechów, co byś zrobił ze swoim przebaczeniem?”

W tym tygodniu zajmowaliśmy się historią złotego cielca. Podczas przedłużającej się nieobecności Mojżesza Izraelici postanowili stworzyć sobie bożka, którego chcieli czcić. Autor lekcji skomentował tę historię w surowym osądzie moralnym.

Pod nieobecność Mojżesza Izraelici zwrócili się ku czemuś co jest namacalne. Ich działanie odzwierciedlało wzorce, które prawdopodobnie przyswoili sobie w czasie pobytu w Egipcie i które były zgodne z obowiązującą wówczas kulturą. Na pierwszy rzut oka Bóg wydaje się rozdrażniony, kapryśny i skory do unicestwienia Izraelitów. W Wj 32:7 Bóg mówi do Mojżesza: „Zejdź na dół, gdyż sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej.”. To sformułowanie wydaje się sprzeczne z innymi fragmentami księgi Wyjścia i Powtórzonego Prawa, gdzie Bóg wyraźnie nazywa Izraelitów swoim ludem i wielokrotnie przypomina im, że wyprowadził ich z niewoli.

To rozróżnienie – twój lud kontra mój lud – wydaje się warunkowe, jak gdyby Boże deklaracja – mój lud zależała od ich posłuszeństwa. Jednak taka koncepcja kłóci się z szerszym wątkiem narracyjnym Starego Testamentu, gdzie relacja Boga z Izraelem trwa pomimo ich upadków. W Wj 32:9–10 Bóg oświadcza: „Patrzę na lud ten i widzę, że jest to lud twardego karku. Teraz zostaw mnie, żeby zapłonął mój gniew na nich. Wytracę ich, a ciebie uczynię wielkim ludem.”. Ta wypowiedź wydaje się emocjonalna i pochopna, bardziej zgodna z ludzką reakcją niż z Bożym miłosierdziem.

Ta historia przypomina rozmowę Boga z Abrahamem na temat zniszczenia Sodomy i Gomory. Jednak w tamtym przypadku grzech obejmował systematyczny wyzysk i przemoc. Podobnie, w czasach Noego, zniszczenie nastąpiło jako odpowiedź na wszechobecną korupcję i okrucieństwo. Jednak tutaj, w Wj 32, Izraelici nie krzywdzą się nawzajem. Co prawda czczą fałszywego boga, owszem, ale czy to uzasadnia ich unicestwienie?

Wydaje się jak gdyby ta historia była niespójna z obrazem dobrego i sprawiedliwego Boga, który jest przedstawiony na kartach Biblii. Dlaczego Mojżesz jawi się jako bardziej miłosierny niż Bóg? Dlaczego taki obraz Boga wydaje się niestabilny?

Ten rozdział jest napełniony bardzo intensywnymi emocjami: Bóg jest rozgniewany, Mojżesz jest sfrustrowany, Izraelici zostali opisani jako skorumpowani. Na końcu Mojżesz wydaje rozkaz zabicia tysięcy ludzi. Mamy wrażenie, jak gdyby życie ludzkie było bardzo tanie. Taka atmosfera wzbudza niepokój.

Kiedy w Piśmie Świętym coś nie zgadza się z dobrocią i łaską, które kojarzymy z Bogiem, stawiamy pytania o sens, nie po to, by odrzucić Biblię, ale by z pokorą przyznać, że nie wszystko możemy zrozumieć, ponieważ są takie elementy kultury starożytnej, których nie jesteśmy świadomi.

Lekcja rozpoczęła się od refleksji na temat zawodnego lub nieudanego przywództwa Aarona. To prawda, że Aaron zawiódł jako przywódca i chociaż możemy zredukować jego problem do zwykłego tchórzostwa lub nieposłuszeństwa, to jednak jego postawa odzwierciedla głęboką ludzką złożoność.

Chociaż Mojżesz i Aaron byli rodzeństwem, to jednak mieli zupełnie inne wychowanie. Aaron dorastał w niewoli, Mojżesz w pałacu. Mojżesz, który nie znał smaku niewoli, żył w atmosferze wolności i przywilejów. Chociaż musiał uciekać z Egiptu to jednak żył swobodnie przez czterdzieści lat, ożenił się miał dzieci, podczas gdy Aaron pozostawał w Egipcie i żył w niewoli. Aaron był również starszym bratem, ale to Mojżesz został wybrany na przywódcę. W poprzednich opowieściach możemy zauważyć, w jaki sposób takie różnice powodowały problemy w relacjach. Ich doświadczenia życiowe były zupełnie inne. Nietrudno sobie wyobrazić, że Aaron mógł nosić w sobie subtelne uczucia urazy lub poczucie niższości. Być może bliskość Mojżesza z Bogiem – samotne wejście na górę i otrzymanie boskich wskazówek – na nowo rozbudziły te emocje. Kiedy lud zwrócił się do Aarona pod nieobecność Mojżesza, mogło to być odczuwalne przez Aarona jako rzadki moment docenienia, a nawet siły.

Załamanie się Aarona pod presją, może odzwierciedlać to, co się dzieje, gdy czyjś awans przewyższa jego wewnętrzny rozwój. Aaron nie był przygotowany do przywództwa. W przeciwieństwie do Mojżesza, który był przygotowywany w domu faraona, a następnie udoskonalany na pustyni. Aaronowi brakowało doświadczeń związanych z przywództwem. Co innego pełnić rolę przywódcy, a co innego posiadać kwalifikacje, by utrzymać przywództwo.

Doświadczenie Aarona pomaga nam również zgłębić rzeczywistość związaną z zadowalaniem innych. Wychowując się w niewoli, Aaron prawdopodobnie nauczył się, że przetrwanie często oznacza uległość. Te wzorce nie znikają z chwilą zdjęcia fizycznych łańcuchów. Zadowalanie innych mogło pomóc mu uniknąć kary w Egipcie, ale tutaj postawiło go w pozycji przywódcy, do której nie był przygotowany.

Stwierdzenie autora, że „Aaron nie stanął na wysokości zadania. Źle ocenił sytuację i nie uczynił tego, co należało uczynić.” wydaje się zbyt dużym uproszczeniem. Aaron nigdy nie został przygotowany do tego zajęcia. W rzeczywistości wielu z nas „ponosi porażkę” w ważnych momentach, ponieważ nie wyrobiliśmy w sobie odwagi ani jasności umysłu w pomniejszych sytuacjach. Prawdziwe przywództwo wymaga wewnętrznej pracy. Historia Aarona przypomina nam, że nie należy pragnąć władzy lub eksponowanych stanowisk bez angażowania się jednocześnie w żmudną pracę nad tym, by stać się kimś, kto potrafi dobrze zarządzać.

Alden Thompson, w książce Inspiration: Hard Questions, Honest Answers, zwraca uwagę, że pisarze biblijni często filtrują objawienie Boga przez pryzmat swojego doświadczenia. Dlatego gdy charakter Boga wydaje się zmienny i niestabilny, może to odzwierciedlać sposób, w jaki postrzegali Go ludzie i opisywali w danym momencie, a nie być ilustracją Jego wiecznego charakteru.

Złoty cielec był czymś więcej niż posągiem. Symbolizował Izraelitów zamieniających żywego Stwórcę na wizerunek zwierzęcia, odwracając tym samym porządek stworzenia. Ten bałwochwalczy akt złamał przymierze z Bogiem. Bałwochwalstwo, czy to jawne, czy ukryte w sercu, zawsze zrywa naszą relację z Bogiem i redukuje nasze człowieczeństwo. Rozpoznanie subtelnych bożków może być dla nas wyzwaniem – sukces, wygoda, kontrola, a nawet sama religia. Warto postawić sobie pytanie, czy służymy Stwórcy, który daje życie, czy martwym stworzeniom naszych rąk. Kult złotego cielca był zaprzeczeniem zbawczej mocy Boga. Pismo Święte pokazuje, że bałwochwalstwo nigdy nie dotyczy tylko posągów. Leży ono u podstaw ludzkiego nieszczęścia, ponieważ zastępuje Boga czymś innym. Chociaż dzisiaj być może nie kłaniamy się rzeźbionym wizerunkom, nasze bożki przybierają formę pieniędzy, władzy, relacji, sukcesu, przyjemności, a nawet dobrych rzeczy, takich jak praca i rodzina. Niestety wszystko, co bardziej niż Bóg pobudza naszą wyobraźnię i uczucia, staje się bożkiem, a niebezpieczeństwo polega na tym, że w końcu staniemy się tacy jak to, co czcimy. Co w moim życiu może wyeliminować Boga z zajmowania centralnego miejsca?

Historia złotego cielca jest interesująca, zwłaszcza gdy zauważymy, że w Wj 32:5 Aaron ogłosił święto „Panu”. Ponadto lud określił złotego cielca w liczbie mnogiej: To są bogowie twoi, Izraelu, którzy cię wyprowadzili z ziemi egipskiej. Ten epizod pokazuje jak trudne było przejście z politeizmu do monoteizmu. Mimo doświadczeń z monoteistycznym Jahwe na pustyni ludzie wciąż postrzegali go w sposób politeistyczny. Jedyny Stwórca wszechświata w świadomości Izraelitów wciąż był rozumiany w sposób politeistyczny. Ich wyobrażenie Boga nosiło cechy, które przejęli od bogów Egiptu.

Pokusa tworzenia bożków jest wciąż żywa w nas. Nasze „złote cielce” często nie są całkowitym odrzuceniem Boga, lecz subtelnymi zniekształceniami Jego osoby, w których przekształcamy Go w obraz zgodny z naszymi ideałami sukcesu, aprobaty czy bezpieczeństwa. Jednak kiedy to czynimy, tak naprawdę nie czcimy Boga; czcimy naszą własną projekcję Jego osoby. Nasza wartość nie jest uzależniona od tego, co tworzymy, zdobywamy czy kontrolujemy, ale od tego, za kogo uważa nas Bóg. Kiedy kłaniamy się bożkom, stajemy się puści, ponieważ rzeczy, które czcimy nie odwzajemniają naszej miłości. Pozwólmy, aby Bóg określił naszą tożsamość i czcijmy Go takim, jakim jest naprawdę, a nie takim, jakim próbujemy Go wizualizować. Tylko wtedy Jego życie stanie się wzorem, który możemy odzwierciedlić.

Oddawanie Bogu chwały jest jednym z podstawowych sposobów, którymi posługujemy się, aby zbliżyć się do Boga. Nabożeństwo nie jest formą jednokierunkową; ma swoje podstawy we wzajemności. Kiedy czcimy bogów, których sami stworzyliśmy, którzy nie mogą mówić, działać ani odpowiadać, czcimy samych siebie. W ten sposób nabożeństwo staje się sposobem czczenia naszej własnej wyobraźni, ograniczonej naszymi własnymi życiowymi doświadczeniami.

Bez względu na to czy weźmiemy pod uwagę sztukę lub teologię dzieło zawsze pokazuje autora. Podobnie jest z bałwochwalstwem. Fałszywy bóg nie mówi nam nic o boskości, mówi raczej wszystko na temat tych którzy go stworzyli. W ten sposób bałwochwalstwo jest formą duchowego odosobnienia. Powoduje, że stajemy się uwięzieni w naszych myślach, projektach i ograniczeniach.

Bóg, który istnieje poza naszymi konstruktami i projekcjami, jest Bogiem, który może nas przekształcić. W świętym akcie patrzenia na Boga zostajemy przemienieni. Ta wzajemność jest niezbędna. Oddawanie czci żyjącemu Bogu posiada zawsze relacyjny charakter. Oddawanie czci bożkom jest jednokierunkowe. Nie może cię ono uwznioślić. W rzeczywistości, im dłużej spoglądasz na bożka, tym bardziej stajesz się do niego podobny i tym bardziej wpadasz w pułapkę.

Autor lekcji w części na poniedziałek napisał: „Bałwochwalstwo zaprzecza teologicznemu zrozumieniu, że Bóg jest Bogiem, a ludzkość jest ludzkością. Bałwochwalstwo zaciera przepaść między nimi i zrywa połączenie, czy to w sposób otwarty czy w skrytości serca.” Ta definicja odzwierciedla sposób, w jaki czasami praktykujemy wiarę. Wiele naszych tradycji i interpretacji religijnych, zamiast nas do siebie zbliżać, odłącza nas od intymnego związku z boskością. To odłączenie prowadzi do moralnej spirali. Ta tendencja spadkowa jest widoczna w dużej części współczesnego chrześcijaństwa. Wspólnoty wiary często mocniej nagłaśniają niesprawiedliwość niż wyzwolenie.

Łatwo rozpoznać złotego cielca, gdy jest zrobiony z metalu. Trudniej, gdy jest zrobiony z tradycji lub doktryny. Wszystko, co zrywa naszą więź z Bogiem, odciąga nas od boskiej bliskości i prowadzi do moralnego upadku, jest bałwochwalstwem. Przerażające jest to, że sama religia może czasami stać się bożkiem.

Autor lekcji zwrócił również uwagę na „sprawiedliwy gniew Boga” i opisuje Boga, który deklaruje, że zniszczy „buntowników” i stworzy wielki naród z rodu Mojżesza. Słowo „buntownicy” wydaje się być naładowane emocjonalnie. Jeszcze bardziej zdumiewająca jest refleksja, że Bóg proponuje coś, o czym wiedział, że się nie powiedzie. To jest ten sam Bóg – Bóg potopu, który dał ludzkości nowy początek i obserwował, jak ponownie upada. Skoro całkowite zniszczenie nie zadziałało wtedy, to dlaczego miałoby zadziałać teraz? Co więcej, czy taki plan nie zniszczyłby przymierza, które zawarł z Abrahamem?

Czy taka wymiana zdań między Bogiem a Mojżeszem jest zgodna z tym, jak Bóg objawiał się patriarchom? Pomyślmy o Abrahamie, który został poproszony o złożenie w ofierze Izaaka. W Biblii są takie momenty, w których Bóg udziela wskazówek, które wydają się sprzeczne z Jego charakterem. Być może celem tych wskazówek nie jest wynik, ale sam proces, przez który zostaje zrealizowane objawienie. Boskie instrukcje często ujawniają nam coś o osobie, która je otrzymuje. W przypadku Abrahama, żył on w świecie, w którym ofiara z dzieci była kulturowo akceptowanym sposobem oddawania czci bogom. Kiedy więc Bóg poprosił go o złożenie ofiary z Izaaka, sama prośba nie wydawała się niczym niezwykłym. Niezwykłe i radykalnie sprzeczne z kulturą było to, że Bóg ostatecznie odmówił złożenia takiej ofiary. Uwolnienie Izaaka stało się potężnym objawieniem charakteru Boga. Pojmowanie boskości przez Abrahama zostało zakwestionowane i doprowadziło do wyraźnego rozróżnienia między Bogiem niebios a bogami okolicznych narodów.

W przypadku Mojżesza groźba zniszczenia być może nie była wyrazem gniewu Bożego. Być może Bóg chciał pokazać Mojżeszowi, co tak naprawdę znaczy opiekować się ludźmi, co znaczy być przywódcą i co znaczy kochać tak głęboko, że jest się gotowym wstawiać się za tymi, którzy odrzucają jego orędownictwo. Do tego momentu wiele przykładów przywództwa, jakie Mojżesz widział, było zbudowane na dominacji, a nie na współczuciu. Faraon był skory do grożenia i niszczenia, dewaluując życie przy najmniejszych niedogodnościach. Z drugiej strony, Bóg mógł zapraszać Mojżesza do ucieleśnienia innego rodzaju przywództwa – opartego na miłosierdziu, odpowiedzialności i miłości.

Podobnie jak Abraham, Mojżesz nie był wystawiany na próbę, po to, aby ponieść porażkę, lecz został zaproszony do czegoś co jest znacznie głębsze. Wydaje się, jak gdyby Bóg prowokował Mojżesza do obrony ludu. Był to zupełnie inny model przywództwa niż ten, do którego był przyzwyczajony Mojżesz w Egipcie, i wskazuje na Chrystusa, który wstawia się za tymi, którzy się buntują. Mojżesz w tej historii jest typem Chrystusa i staje między ludźmi a konsekwencjami ich wyboru. W czasie, gdy Izraelici czcili fałszywego boga, byli całkowicie nieświadomi rozmowy, jaką prowadził Bóg z Mojżeszem. Przywodzi to na myśl Rz 5:8, „Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł.”.

Mojżesz, podobnie jak Chrystus, wstawiał się za ludźmi, którzy nawet nie zdawali sobie sprawy, że potrzebują zbawienia, ofiarowując siebie za tych, którzy mogą nigdy w pełni nie zrozumieć ani nie docenić ceny Jego ofiary.

Lekcja w piątek zawierała zdanie, które może być problematyczne: „Nie powinniśmy skupiać myśli na sobie i zaspokajać naszych osobistych pragnień, ponieważ prowadzi to do bałwochwalstwa”. Nie wszystkie pragnienia są złe – Bóg stworzył nas z tęsknotą za miłością, radością, odkrywaniem, zabawą, odpoczynkiem i więzią. Te pragnienia w rzeczywistości odzwierciedlają Jego obraz. Istnieje niebezpieczeństwo, gdy traktujemy wszelkie pragnienia z podejrzliwością. Łatwo popaść w nienawiść do siebie lub wyparcie się siebie – rodzaj duchowej anoreksji, która myli pustkę ze świętością.



DO PRZEMYŚLENIA

Wj 32:1-2 Jak bardzo zdezorientowani byli Izraelici w swojej prośbie? Czy chcieli mieć przywódcę, czy boga? Izraelici wyszli z kultury, która ubóstwiała faraona. Widząc cuda, których Bóg dokonał za pośrednictwem Mojżesza, zaczęli uważać Mojżesza za boga.

Dlaczego ludzie zrobili sobie cielca? W jaki sposób strach i niecierpliwość mogą spowodować, że człowiek pragnie odtworzyć fałszywe poczucie bezpieczeństwa z przeszłości, nawet jeśli go to zniewala?

Wj 32:3 Czego uczy nas wyrażenie „cały lud” na temat ludzi, którzy desperacko pragnęli odzyskać poczucie bezpieczeństwa? Ile „cały lud” jest gotowy ofiarować lub przeznaczyć, aby zyskać poczucie bezpieczeństwa? Czego dzisiaj możemy się dzisiaj z tego nauczyć i jakie lekcje wynikają z tego w kontekście wydarzeń ostatnich dni?

Wj 32:1 i Wj 32:4. Jak można wyjaśnić przejście od słów: „Uczyń nam bogów, którzy pójdą przed nami, nie wiemy bowiem, co się stało z owym Mojżeszem, mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej.” do: „To są bogowie twoi, Izraelu, którzy cię wyprowadzili z ziemi egipskiej!” po tym, jak Aaron na ich oczach stworzył cielca z biżuterii, którą mu dali?

Wj 32:6 (Rdz 26:8) Jak wyglądało bałwochwalcze nabożeństwo Izraelitów? Jak bardzo pragnęli oddawać cześć cielcowi? Zwróć uwagę na czas, kiedy rozpoczęli bałwochwalczy kult. Gdy ludzie tworzą własnych bogów, definiują również własne zasady kultu. W tym kontekście, możemy lepiej docenić szczegółowe zasady związane z kultem w Namiocie Zgromadzenia.

Wj 32:7-8 Biblia wyraźnie zaprzecza każdej idei panteistycznej. Bóg nie jest tożsamy z przyrodą. Bóg wyzwolił Izraelitów z Egiptu i dał im wolność, aby mogli robić to co chcieli. Dał im wolność, aby mogli czcić jedynego prawdziwego Boga. Prawdziwe nabożeństwo zawsze ma wyzwalający charakter jednak samo wyzwolenie bez odpowiednich wartości prowadzi do orgii.

Wielu ludzi wierzy, że gdyby Bóg dokonał dla nich choć jednego cudu, z pewnością i na zawsze uwierzyliby w Boga. Izraelici szybko zapomnieli o swoim Bogu. Co możemy zrobić, aby „pamiętać” o tym, co Bóg dla nas uczynił? Jak szczęście i wdzięczność idą w parze?

Wj 32:9-29 Na czym polega, sprawiedliwy gniew Boży. Dlaczego, po nazwaniu Izraelitów „ludem moim”, Bóg nazywa ich teraz „ludem twoim [Mojżesza], który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej”? Jaka idea kryje się za tym stwierdzeniem?

Wj 32:11-13 Mojżesz wstawia się za Izraelitami: „Dlaczegóż, Panie, płonie gniew twój przeciwko ludowi twojemu, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej wielką siłą i ręką potężną?. Co to znaczy wierzyć Bogu na słowo? Czy Bóg rozgniewał się na Mojżesza za to, że nie zaufał Jego decyzji (w. 10)? Czy ukarał Mojżesza za brak zaufania do Bożego planu? Nie!

Wj 32:14 I użalił się Pan nad złem, które zamierzał sprowadzić na swój lud.” W dalszej części historii widzimy, że Bóg ponownie zmienił zdanie (Wj 32:34) w wyniku kolejnego wstawiennictwa Mojżesza: „Rzekł Pan do Mojżesza: Idź, wyrusz stąd, ty i lud, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej, …” (Wj 33:1). Mojżesz odpowiedział: „zważ też, że twoim ludem jest ten naród” (w. 13). Pan rzekł do Mojżesza: „Także tę rzecz, o której mówiłeś, spełnię, gdyż znalazłeś łaskę w oczach moich i znam cię po imieniu.” (w. 17).

Dlaczego Mojżesz rozbił kamienne tablice? Czy ten akt jest wyrazem protestu, żalu czy sądu?

W jaki sposób zinterpretować przemoc Lewitów w imię lojalności wobec Boga? Gdzie przebiega granica między sprawiedliwym oburzeniem a duchowym ekstremizmem?

Jakie znaczenie posiada decyzja Mojżesza, aby został „wymazany z księgi” w zamian za lud? W jaki sposób taka postawa wskazuje na wielką zasadę przywództwa?

Jakie bożki mogą dzisiaj wytwarzać ludzie – bożki w postaci symboli bezpieczeństwa, władzy i kontroli? W jaki sposób prawdziwe wielbienie stawia wyzwanie takim postawom?

















Przygotował Jan Pollok

piątek, 5 września 2025

Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Przymierze i projekt przybytku

Felieton do Szkoły Sobotniej na 6 września 2025

Zawarcie przymierza na Synaju miało na celu zbudowanie szczególnej więzi Boga z Izraelitami. Podobnie jak zbudowanie naszych międzyludzkich więzi wymaga czasu, tak samo jakość naszych relacji z Bogiem jest uzależniona od ilości czasu jaki z Nim przeżywamy. Zazwyczaj wymienia się trzy praktyczne kroki które służą do zbudowania relacji z Bogiem, są to: studiowanie Biblii, modlitwa oraz świadczenie. Nie są one złe, posiadają jednak swoje ograniczenia. Owe trzy kroki do poznania Boga są zbudowane na kilku założeniach. Według naszego podręcznika każdy może i powinien nawiązać kontakt z Bogiem w ten sam sposób. Najczęściej, kiedy mówimy „modlitwa”, mamy na myśli złożenie rąk, zamknięcie oczu i wypowiadanie słów. Kiedy mówimy „studiowanie Biblii”, często mamy na myśli szukanie potwierdzenia dla wcześniej zatwierdzonych doktryn. Kiedy mówimy „świadczenie”, często mamy na myśli zagraniczne wyjazdy na misję, karmienia osób, które pochodzą z ubogich warstw społecznych lub prowadzenie publicznych wykładów, po których chrzczeni są nowi członkowie. Trzeba jednak pamiętać, że tak jak nie ma jednego sposobu na poznanie drugiej osoby, tak nie ma jednej formuły na zbudowanie dobrych relacji z Bogiem. Nasze „formuły” poznania Boga często mogą być bardzo wąskie. Sprowadzenie naszych relacji tylko do tych trzech kroków (studiowanie, modlitwa i świadczenie) sprawia, że nasze więzi wydają się być bardzo mechaniczne, a nie intymne.

W jaki sposób Bóg nas spotyka? Każdego z nas spotyka w wyjątkowy sposób. Budowanie relacji z Bogiem nie polega jedynie na skupianiu uwagi na Nim. Nie możemy poznać Boga bez poznania samych siebie. Chrześcijaństwo bardzo często zdaje się zachęcać jedynie do poszukiwania Boga, bez poszukiwania siebie. Aby nasze relacje z Bogiem były owocne musimy wnieść do nich całych siebie. Tak jak nie ma dwóch identycznych ludzkich przyjaźni, tak nasza więź z Bogiem zawsze będzie wyjątkowa i zróżnicowana. Bóg spotka nas wszędzie tam, gdzie pozwolimy się znaleźć. Można powiedzieć, że Bóg Biblii jest Bogiem więzi, co zostało potwierdzone w znanej wypowiedzi Jezusa z Jn 12:32 „Gdy Ja będę wywyższony ponad ziemię, wszystkich do siebie pociągnę.” Głównym celem więzi z Bogiem jest wywyższenie Chrystusa. Kiedy Chrystus jest wywyższony, ludzie zostają do Niego przyciągnięci.

Autor lekcji napisał: „Mamy wrodzoną skłonność do zła. Aby móc czynić dobro, potrzebujemy pomocy z zewnątrz”. To stwierdzenie mobilizuje do refleksji. Zostaliśmy stworzeni, by być z natury dobrymi, ale zło wciąż nas wypacza. Być może udało się nam jako rodzicom zauważyć, że kiedy nasze dzieci czują się bezpiecznie, są wypoczęte i połączone ze sobą to w naturalny sposób są życzliwe, ciekawe świata oraz hojne. Jeżeli jednak są zmęczone, głodne lub cierpią, mogą wybuchnąć gniewem. To nie znaczy, że są „złe” gdzieś w głębi duszy – raczej oznacza to, że ich zasoby są wyczerpane. Jeśli ta obserwacja jest prawdziwa w odniesieniu do rodzicielstwa, to o ileż bardziej jest prawdziwa w odniesieniu do całych społeczności, które niosą ze sobą traumę pokoleń?

Jeśli zostaliśmy stworzeni na obraz Boga, dobroć jest naszym prawdziwym standardem. Jednak grzech oraz rany życia w zepsutym świecie wypaczają sposób, w jaki ta dobroć się wyraża. Jeśli trauma popycha nas w stronę strachu lub samoobrony, to wtedy miłość wydaje się znacznie trudniejsza do wyrażenia. Jeśli pomylimy strategie przetrwania z wyborami moralnymi, to może tak się stać, że będziemy nazwać ludzi „złymi”, podczas gdy w rzeczywistości po prostu noszą oni w sobie ból. Jeśli duch Boży uleczy w nas to, co zostało zniekształcone, miłość może ponownie wypłynąć na powierzchnię jako naturalny rezultat tego, kim zostaliśmy stworzeni.

Grzech nie jest przeciwieństwem dobra, lecz jego brakiem. Jednym ze sposobów zrozumienia tego jest spojrzenie na naturę światła i ciemności. Ciemność nie jest substancją samą w sobie, a jedynie brakiem światła. Światło ma mierzalne właściwości, takie jak długość fali, częstotliwość i prędkość, podczas gdy ciemność istnieje tylko tam, gdzie fotony są rzadkie lub nieobecne. Podobnie, na początku świata wszystko, co Bóg stworzył, było dobre, więc dobroć była naturalną skłonnością ludzkości. Ale kiedy Adam i Ewa sprzeciwili się tej dobroci, wyczerpali zasoby dobra i pojawiło się zło.

Stare pytanie, które wciąż jest zadawane brzmi: jeśli Bóg istnieje, dlaczego dzieją się złe rzeczy? Odpowiedzią nie jest stwierdzenie, że obecność Boga powinna oznaczać brak zła, ale że samo zło jest dowodem na Jego nieobecność. Taka perspektywa sprawia, że bliskość Boga jest dla nas tak bardzo istotna, ponieważ tylko On oferuje nieograniczone, niewyczerpane źródło dobra.

Bóg pragnął zamieszkać wśród Izraelitów. Jednak żaden namiot ani świątynia nie były wystarczająco duże, by Go pomieścić. W Dziejach 17:24 czytamy: „Bóg, który stworzył świat i wszystko, co na nim, Ten, będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych”. Świątynia nigdy nie miała Go otaczać, lecz służyć jako fizyczna reprezentacja dla ludu. Była narzędziem komunikacji, a nie ograniczeniem Jego obecności.

Bardzo często próbujemy ograniczać Boga w kościele oraz w naszych doktrynach. Doktryny mają być narzędziem, które pomaga przedstawić Boga. Niestety często stawiamy je na piedestale, jakby były Jego pełnią. Nawet Izraelici zaczęli z czasem ubóstwiać świątynię, zapominając, że świątynia była wyjątkowa tylko dlatego, że Bóg wybrał ją jako sposób komunikacji, a nie dlatego, że Go ograniczała do konkretnego miejsca. Bóg wykorzystał różne rzeczy aby się nam objawić – czy to Dziesięć Przykazań, czy plan świątyni – jednak nigdy owe rzeczy nie miały być pełnym obrazem tego, kim On jest.

Dobro nigdy nie było dziełem człowieka. Zawsze pochodziło od Boga. Nasze życie może zostać napełnione dobrocią tylko wtedy, gdy zwrócimy się do źródła dobra, którym jest Bóg. Jeśli nie zaczerpniemy z tego źródła, stajemy się bezbronni.

Epizod opisany w Wj 24:9-18 zawiera bardzo ciekawą lekcję. Tekst opisuje spotkanie przywódców izraelskich z Bogiem oraz spożywanie posiłku przymierza w Jego obecności. W ten sposób przypieczętowane zostało przymierze przyjaźni i lojalności. W kulturze biblijnej wspólne spożywanie posiłków było znakiem przebaczenia, lojalności i głębokich więzi. Wydaje się, że to przeżycie było zapowiedzią Wieczerzy Pańskiej, podczas której chrześcijanie świętują przebaczenie i zbawienie przez Jezusa. Jednak historia ta niesie również ostrzeżenie, ponieważ niektórzy z tych przywódców później zgrzeszyli a nawet stracili życie. To święte doświadczenie z Bogiem nie było gwarancją przemiany serca. Sam duchowy przywilej nie gwarantuje przemiany. Przemiana wymaga codziennego wyboru, aby pozwolić Duchowi Bożemu działać w nas. Ten fakt upokarza nas, ale równocześnie daje nadzieję, ponieważ oznacza, że ten sam Duch jest również dzisiaj dostępny dla nas wszystkich.

W części na wtorek autor zwrócił uwagę w jaki sposób księga Ezechiela 36:26–28 pokazuje, że prawdziwe posłuszeństwo nie jest rezultatem naszych zdolności, lecz jest wynikiem Bożego dzieła w nas. Izraelici kilkakrotnie obiecywali posłuszeństwo, jednak za każdym razem ich obietnice zostały złamane. Prawdziwe posłuszeństwo jest możliwe tylko dlatego, że Bóg przemienia nasze serca – usuwa serce z kamienia i daje serce z ciała, umieszczając w nas swojego Ducha. Nasze zadanie polega na ciągłym poddawaniu się Jemu, ale nawet ten wybór wymaga Jego mocy, aby tego dokonać. Posłuszeństwo nie jest więc tylko ludzkim wysiłkiem, ale Bożym darem. To, co On nakazuje możemy wykonać tylko przez Jego Ducha. Kiedy jesteśmy słabi, On nas umacnia, aby Jego dzieło stało się naszym dziełem, a Jego życie naszym życiem. Tak jak zbawienie jest darem Bożym, tak i moc, by postępować zgodnie z jego wolą też jest darem Bożym. W księdze Ezechiela Bóg obiecuje dać człowiekowi nowe serce i swojego Ducha, aby mógł żyć zgodnie z warunkami przymierza. Obie sceny przypominają nam, że posłuszeństwo i wierność dotyczą intymności. Bóg nie tylko zaprasza nas do swojego stołu, ale także daje nam moc, byśmy z Nim szli.

Jeśli posłuszeństwo jest rzeczywiście darem Boga, a nie jedynie ludzkim wysiłkiem, w jaki sposób powinno to zmienić sposób, w jaki nauczamy, zachęcamy i prowadzimy innych?

Zdumiewający jest poziom dokładności z jaką opisana została służba w Przybytku a także szaty kapłana i arcykapłana. Warto zwrócić uwagę, że efod czy napierśnik nigdy nie były z natury wyjątkowe. To, co czyniło je szczególnymi, to fakt, że Bóg wykorzystywał je jako instrumenty komunikacji ze swoim ludem.

W tym kontekście szczególnie interesująca jest wzmianka na temat roli Ducha. którego moc objawiała się przez sztukę. Bazalel został wypełniony Duchem, by tworzyć piękno. Bardzo często wypowiadamy się na temat Ducha, gdy mówimy o cechach charakteru takich jak – łagodność, uległość, uprzejmość – lub gdy odwołujemy się takich doświadczeń jak Pięćdziesiątnica. W księdze Wyjścia po raz pierwszy czytamy na temat kogoś, kto został wypełniony Duchem. W tym przypadku Duch pobudzał kreatywność. Taka perspektywa poszerza nasze rozumienie „darów duchowych”, które nie tylko służą do głoszenia i ewangelizacji, ale także do tworzenia piękna i umiejętności. Duch działa na wiele sposobów, które nie zawsze rozpoznajemy.

Przybytek uczył Izraelitów, że zbawienie nie jest uzależnione od własnych zasług człowieka, ale od Bożego miłosierdzia i sprawiedliwości, które działają razem. Wszystkie ofiary wskazywały na Jezusa, prawdziwego Baranka, którego śmierć miała przynieść przebaczenie i odrodzenie. Tablice z Dekalogiem umieszczone wewnątrz Skrzyni Przymierza zwracały uwagę na Boży standard sprawiedliwości, podczas gdy wieko wraz cherubami symbolizowało Jego pragnienie przebaczenia i zamieszkania wśród Jego ludu.

Dla nas dzisiaj przypomina to, że nasza wiara nie polega na równoważeniu prawa i łaski, ale na życiu w rzeczywistości, w której Chrystus na krzyżu połączył prawo i łaskę.



DO PRZEMYŚLENIA

Wj 24,1-8 Jakie znaczenie posiada reakcja ludzi: „Uczynimy wszystko, co powiedział Pan i będziemy posłuszni.”? Jaką rolę odgrywa czytanie Słowa Bożego oraz pokropienie krwią w ratyfikacji przymierza między Bogiem a Jego ludem?

Wj 24:9–18. Jakie niezwykłe doświadczenie przeżyło siedemdziesięciu starszych Izraela? Jak można zrozumieć słowa „i ujrzeli Boga Izraela” (Wj 24:10)?

Ez 36:26–28 W jaki sposób okazujemy posłuszeństwo w naszym życiu i skąd pochodzi moc do posłuszeństwa? Dlaczego potrzeba było prawie tysiąc lat, aby powiedzieć Izraelitom, jak to się stanie? Warto zwrócić uwagę na boskie „Ja”: Bóg daje, usuwa, oczyszcza, aby Jego lud starannie przestrzegał prawa. „Mojego ducha dam do waszego wnętrza i uczynię, że będziecie postępować według moich przykazań, moich praw będziecie przestrzegać i wykonywać je.” (w.27). Dlaczego nie możemy powiedzieć, że jeśli ktoś nie postępuje według Bożych nakazów, to jest to wina Boga?

Druga połowa księgi Wyjścia dotyczy głównie szczegółów budowy Przybytku, a następnie jego faktycznego wykonania (rozdz. 25-31 i 35-40). Dlaczego Izraelici mieli zaangażować się w budowę Przybytku w podobny sposób, w jaki Bóg zaangażował się w stworzenie świata (Wj 25,9; 31,12-17)? Dlaczego Bóg poświęcił temu tak wiele szczegółów?

Jakie powiązania można wskazać pomiędzy świątynią a stworzeniem świata i ogrodem Eden? Co autor próbuje przekazać przy pomocy takiej paraleli?

Oczekiwalibyśmy, że w księdze Wyjścia 25:8 będzie napisane: „I uczynią mi świątynię, abym w niej zamieszkał”. Zamiast tego werset stwierdza, że Bóg pragnie zamieszkać „pośród nich”. Choć Bóg jest niewidzialny, nie jest odległy. Idea, że Bóg nie jest ograniczony do jakiegoś konkretnego miejsca, jest rewolucyjna w tamtym okresie historycznym. Tekst księgi Wyjścia pokazuje również, że Przybytek nie jest dla Niego, ale dla nich. Chociaż Boga można znaleźć wszędzie, są pewne miejsca, w których łatwiej nam Go spotkać.

Co oznacza wyrażenie, że Bóg zdecydował aby zamieszkać w przenośnym namiocie zamiast stałej świątyni? Dlaczego zostało to ustalone na pustyni? W jaki sposób może to mieć wpływ na nasze rozumienie kościoła, Bożej obecności i świętości?

W jaki sposób piękno może przybliżyć ludzi do Boga –rytuał, sztuka, miejsca kultu, muzyka, która podnosi nas na duchu i przybliża nas do Boga – jak trudne musiało to być zadanie przekazać to wszystko byłym niewolników!

Dlaczego dopiero po tym, jak Bóg w pełni nakreślił projekt Przybytku, wyznaczył rzemieślnika, który miał go zrealizować? W jakich dziedzinach życia jesteśmy powołani, by być narzędziami do urzeczywistnienia wizji Stwórcy? Kiedy i gdzie możemy być źródłem tej twórczej wizji? Jaka jest rola sztuki w życiu, w religii i kulcie? Dlaczego w naszym kościele sztuka wizualna, teatralna jest słabiej reprezentowana niż sztuka muzyczna? Dlaczego mamy tendencję do postrzegania artystów (a czasami oni również siebie) jako celebrytów, lepszych od innych ludzi?

Niektórzy lingwiści sugerują, że w języku hebrajskim imię Bazalel może oznaczać „w cieniu (pod ochroną) El (Boga)”. Czy artyści – ludzie sztuki powinni postrzegać siebie jako pracujących w cieniu Boga? Czy zrozumienie, że nasze najlepsze zdolności są darami, ma związek z pokorą i ich najlepszym wykorzystaniem? Dlaczego służba w Nowym Testamencie była zbudowana na wykorzystaniu darów duchowych? Jak ważne jest to we wspólnotach, które Bóg pragnie stworzyć dzisiaj?

Bóg napełnił Bezalela Duchem, aby stworzyć piękno (w tym przypadku Biblia mówi, że Duch wypełnił kogoś.) W jaki sposób możemy docenić kreatywność i pracę artystyczną jako boskie dary w naszym kościele?

Dlaczego kapłan miał nosić nazwy plemion wygrawerowane na napierśniku? Jakie znaczenie dla duchowych przywódców posiada dzisiaj „noszenie” ludzi w Bożej obecności?

















Przygotował Jan Pollok