Felieton do Szkoły Sobotniej na 20 września 2025
Co jest bardziej bolesne – utrata ziemi czy utrata obecności Boga? Jak to się odnosi do tego, co naprawdę cenimy w naszym życiu duchowym?
Wzrost i rozwój nie są opcjonalnymi wartościami w naszej relacji z Bogiem. Wzrost jest niezbędny. Oczekujemy wzrostu. Wzrost następuje niezależnie od tego, czy go wybieramy. Wzrost jest zawsze dwukierunkowy, rośniemy w jednym lub drugim kierunku, albo wzrastamy w stronę Królestwa Bożego, albo w stronę konformizmu wobec naszego ziemskiego środowiska. Pytanie nie dotyczy, czy się rozwijamy, tylko jak i w którym kierunku.
Często mówiąc o wzroście, skupiamy uwagę na osobistym rozwoju lub wewnętrznym rozwoju, ale rzadko zajmujemy się potrzebą rozwoju naszego kościoła lub naszego systemu religijnego. Jeżeli oczekujemy wzrostu i rozwoju od jednostek, dlaczego istnieje taki opór wobec rozwoju w kontekście naszych tradycji, ideałów czy interpretacji wewnątrz naszego wyznania? Jeżeli nie rośniemy, to karłowaciejemy i stajemy się martwi. Wymagamy rozwoju od jednostek, ale często tylko w określonym kierunku, który prowadzi do konformizmu i powielania określonego obrazu tego, jaki powinien być chrześcijanin. Tymczasem kościołowi jako instytucji pozwala się, a wręcz oczekuje, że pozostanie w stagnacji. Ten rodzaj chronionej stagnacji stoi w jaskrawej sprzeczności z wezwaniem do transformacji w innych dziedzinach wiary.
W Wj 33:7 zostało opisane miejsce, gdzie „każdy kto miał sprawę do Pana przychodził do Namiotu” który Mojżesz rozbił z dala od obozu. Miejsce, gdzie ludzie mogli spotkać Boga było odosobnione i święte, znajdowało się poza obozem. Spotkanie z Bogiem nie było związane z rytuałem czy strukturą liturgiczną. Wielu z nas zostało wychowanych w przekonaniu, że Boga spotykamy tylko w kościele, w Szabat. Namiot Spotkania przypomina nam, że święte przestrzenie nie ograniczają się do ławek. Kiedy przestajemy ograniczać spotkanie Boga do budynków kościelnych, nasza relacja z Nim zaczyna się pogłębiać. Kościół nie jest pośrednikiem tych więzi. Jezus często spotykał ludzi poza „standardowymi” świętymi miejscami – na polach, przy studniach, przy drogach – i te spotkania były równie święte, a czasem nawet bardziej.
Życie Mojżesza było niezwykłe, ponieważ pomimo swoich porażek i popełnionych błędów, został powołany, by wyprowadzić innych z niewoli. To piękne, że nasze błędy nie dyskwalifikują nas z głębokiej relacji z Bogiem. Wręcz przeciwnie, czasami to właśnie one są początkiem tej relacji. Skoro Bóg nie „oczyszcza” życiorysów swoich przyjaciół, dlaczego my, jako Kościół, tak niechętnie stawiamy czoła własnym porażkom i niedoskonałościom? Czy prawdziwy rozwój, zarówno osobisty, jak i instytucjonalny, może nastąpić tylko wtedy, gdy szczerze przyznamy się do naszych wad, ufając, że możemy otrzymać Bożą łaskę?
Rozwój duchowy jest procesem rozpoznawania Bożej obecności. Pomimo wejścia na górę, wejścia w obłok, otrzymania Dziesięciu Przykazań i wstawiania się za Izraelem, Mojżesz wciąż pragnął bliżej poznać Boga. Jego modlitwa – „daj mi poznać zamysły twoje, abym cię poznał” (33:13) – ujawnia, że prawdziwe poznanie Boga polega budowaniu relacji i osobistym doświadczeniu. Każdy epizod w życiu Mojżesza zbliżał go do Boga i uświadamiał mu, jak wiele jeszcze pozostało do poznania. W Jn 17:3 Jezus zwrócił uwagę, że życie wieczne to nie tylko wiedza o Bogu, ale osobiste poznanie Go. Czy zadowalamy się wiedzą o Bogu, czy też poszukujemy relacji z Nim, które nas przemieniają poprzez bezpośrednie spotkanie z Nim?
W pewnym momencie Mojżesz prosił Boga o ukazanie mu swojej chwały. Jednak Pan objawił mu swoją dobroć, pokazując, że chwałą Bożą jest Jego charakter, miłosierdzie, życzliwość i miłość. Autor lekcji cytuje Ellen White, która napisała, że chwała Boża przejawia się w obdarzaniu dzieci Bożych Jego cnotą i przyjmowaniu skruszonych grzeszników. Z kolei naszą chwałą jest objawić charakter Boga w życiu. Ta refleksja posiada kosmiczny wymiar jak pisze Paweł w 1 Kor 4:9, „staliśmy się widowiskiem dla świata i aniołów i ludzi” w ten sposób dając świadectwo Bożej dobroci. Ostatecznie Boża dobroć prowadzi ludzi do upamiętania (Rz 2,4), a najwyraźniejszym objawieniem tej dobroci jest krzyż, gdzie ofiara Chrystusa objawiała głębię Bożej miłości i Jego charakteru.
Pragnienie Mojżesza, by poznać Boga głębiej oraz objawienie przez Boga Jego chwały jako dobroci, przypominają nam, że wiara nie jest zbudowana wyłącznie na faktach, ale opiera się na relacjach. Możemy przeżyć całe życie studiując Pismo Święte, broniąc doktryn i wypełniając swój kalendarz aktywnością religijną, ale jeśli nasza wiedza o Bogu jest tylko intelektualnym doświadczeniem i nigdy nie zbliżamy się na tyle, by poznać Go osobiście, faktycznie nie znamy Go. Krzyż pokazuje nam, kim On naprawdę jest – miłosiernym, kochającym i dobrym Bogiem, który oferuje nam przyjaźń. Wyzwanie, przed którym stajemy jest następujące: czy jesteśmy zadowoleni z powierzchownej znajomości Jezusa i usatysfakcjonowani dystansem oraz informacjami, czy też zbliżymy się do Niego, szukając intymności, która nas przemienia i pozwala Jego dobroci jaśnieć przez nasze życie w cierpiącym świecie?
Mojżesz przeżył absolutnie wyjątkowe doświadczenie - miał okazję zobaczyć Boga, być bezpośrednio w Jego obecności, rozmawiać z Nim i poznać Go osobiście. Mimo tej bliskości i intymności serce Mojżesza wciąż pragnęło czegoś więcej. Im bliższe jest nasze osobiste doświadczenie Boga, tym bardziej pragniemy Go poznać.
Czasami możemy zobaczyć, że w kwestiach wiary ludzie, którzy najgłośniej deklarują, że wiedzą dokładnie, kim jest Bóg są równocześnie tymi, których czyny i doktryny pokazują brak prawdziwej wiedzy o Bogu. Ich życie, pełne bigoterii i nienawiści, ujawnia, jak daleko znajdują się od źródła miłości. Cechą osoby, która autentycznie spotkała Boga, jest ciekawość oraz pokora. Jak na ironię, ludzie, którzy są bardzo pewni swojej wiedzy na temat Boga, są takimi, ponieważ ich rozumienie Boga jest tak płytkie, że nie wymaga wysiłku, by dotrzeć do jego głębi. Jednak Mojżesz, który ujrzał Boga i obcował z Nim, wciąż pragnął czegoś więcej. To pragnienie świadczy o głębi relacji, a nie o jej braku.
Współczesne chrześcijaństwo może rozczarować, zwłaszcza że coraz bardziej jest uwikłane w politykę. Ostatnie tragiczne wydarzenia związane z zabójstwem Charlie’go Kirk’a amerykańskiego aktywisty politycznego pokazują jak łatwo jest wywyższać publiczne osoby i ogłaszać, że są prawdziwymi chrześcijanami podobnymi do Chrystusa, które równocześnie utrwalają nienawistną i podziałową retorykę. Na politycznej prawicy są chrześcijanie, którzy nie mogą sobie nawet wyobrazić, że ci po lewej stronie mogliby pójść za Jezusem. Z kolei ci po lewej stronie są cyniczni co do tego, czy chrześcijanie po prawej stronie naprawdę żyją Ewangelią. Widzimy chrześcijan, w tym adwentystów, którzy atakują się nawzajem, używając Pisma Świętego jako amunicji przeciwko swoim współbraciom i siostrom, maskując partyjną złość językiem religijnym. Imię Chrystusa zostało wciągnięte w walki. Bardzo łatwo jest pomylić blask ideologii z prawdziwym światłem Boga. Obie strony bronią imienia Jezusa, zamiast odbijać jego światło.
Czy rzeczywiście samo wypowiedzenie imienia Jezusa wystarczy, by przekonać, że dana osoba reprezentuje Chrystusa? Wypowiadanie imienia Jezusa i święcenie Szabatu nie jest przykładem życia, które odzwierciedla chwałę, którą zobaczył Mojżesz. Pan Jezus przypomniał nam (Mt 7:21), że Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios. Samo wypowiadanie imienia Jezusa nie jest równoznaczne z reprezentowaniem królestwa Bożego.
Autor naszej lekcji w części na środę napisał: „Mojżesz był teraz przygotowany na głębsze zrozumienie pełnego chwały charakteru Boga.” To zdanie może sugerować, jak gdyby Mojżesz osiągnął wreszcie pewien poziom kwalifikacji lub gotowości. To poczucie przygotowania może być czasami rozumiane jako wyćwiczona religijność zbudowana na przekonaniu, że jeśli zrobimy właściwe rzeczy we właściwej kolejności (posprzątamy dom, wyprasujemy ubrania, „odrobimy lekcje Szkoły Sobotniej” etc.), będziemy gotowi na spotkanie z Bogiem. Jakby poznanie Boga było czymś osiąganym przez zapamiętywanie, powtarzanie lub wykonanie. Jak gdyby istniał zewnętrzny system, praktyka lub rutyna, które czynią kogoś godnym lub gotowym na spotkanie z Bogiem. Jest to niebezpieczna iluzja. To prawda, że obecność Boga została nam obiecana, ale to, jak się On objawia i co objawia, nigdy nie jest czymś, co możemy kontrolować. Bożej obecności nie można przywołać rutyną ani rytuałem. Spotkania z Bogiem nie są „wyprodukowane”.
Mojżesz nie był specjalnie przygotowany. Został zaproszony. Nie był wykwalifikowany; ale został obdarzony łaską. Jego poprzednie spotkania z Bogiem nie miały liniowego, ułożonego w logiczny ciąg systemu. Każde spotkanie było odrębne. Każde było darem, a nie czymś, co Mojżesz mógł wymyślić lub wypracować. W czasie spotkania, kiedy Bóg przedstawił Mojżeszowi atrybuty Swojej chwały oraz Swoją tożsamość, nie sądzę, że Mojżesz pomyślę, „Nareszcie, dobrze się do tego przygotowałem!” Nie sądzę, by czuł się zdolny to wszystko pojąć. Wyobrażam sobie, że po prostu czuł się pokorny, wdzięczny i pełen podziwu, będąc w obliczu takiego piękna i tajemnicy.
Po powrocie z góry twarz Mojżesza promieniowała. Warto pamiętać, że poznanie Boga nie oznacza fizycznego blasku, ale życia, które promieniuje. Ellen White w książce Śladami Wielkiego Lekarza napisała: „Miłujący i miłowany chrześcijanin to najsilniejszy argument na rzecz ewangelii.” (348).
Ludzie, którzy prawdziwie przeżyli czas z Bogiem, posiadają wewnętrzny blask, który odzwierciedla Jego chwałę. Takie cechy jak: dobroć, miłosierdzie, życzliwość, miłość nie mogą współistnieć z nienawiścią, podziałami, okrucieństwem czy kłamstwem. Czy można wzniecać nienawiść, poniżać innych, składać fałszywe świadectwa, szerzyć dezinformację, a mimo to twierdzić, że jest się głosicielem Bożej prawdy? Obecność Boga jest zawsze dostrzegalna w tym, kim jesteś oraz we wpływie, jaki wywieramy na tych, którzy nas spotykają.
Chłopiec z historii opisanej w części na piątek miał rację: chrześcijanie mają być „ludźmi jaśniejącymi”. Prawdziwym testem jest to, czy światło, które ludzie w nas widzą, zbliża ich do Jezusa, czy też wzmacnia mury między nami. Kiedy świat obserwuje reakcje chrześcijan – czy to na politykę, tragedię, czy konflikt – czy widzi światło Boga świecące przez nas, czy też widzi nas wzmacniających cienie naszej kultury i osobistej ideologii? Czy widzi nas jako tych, którzy podnoszą innych na i usprawiedliwiają upadłą ludzkość, czy też widzi nas wskazujących na kogoś większego, kto może nas wszystkich wywyższyć z coraz większej ciemności, która nas otacza? Czy słyszy nasze wołanie w sprawie tych, którzy zostali zmarginalizowani bez względu jak bardzo to zaszkodzi naszym kręgom społecznym? A może przekręcamy słowa Chrystusa, aby usprawiedliwić naszą nienawiść i spolaryzować „drugą” stronę?
DO PRZEMYŚLENIA
Wj 33:7-11 W tym fragmencie znajduje się opis Namiotu Spotkania. Wersety te mają na celu opisanie relacji Mojżesza z Bogiem. Chociaż przerywają one narrację, to jednak wersety 12-23 stanowią wprowadzenie do prośby Mojżesza o lepsze poznanie Boga.
W Pwt 4:12 czytamy, że Bóg nie ma fizycznej postaci. Jak można zinterpretować fakt, że „Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem” (Wj 33:11)? Co oznacza wyrażenie „stracić twarz”? Bliska relacja Boga z Mojżeszem jest bezprecedensowa: „I nie powstał już w Izraelu prorok taki jak Mojżesz, z którym by Pan obcował tak bezpośrednio,” (Pwt 34:10).
Wj 33,12-17 Jaki był kontekst prośby Mojżesza (ww.1-2)? Jaka była Boża odpowiedź? Mojżesz miał bliższe relacje z Bogiem niż jakikolwiek inny człowiek (Pwt 34,10), a mimo to wciąż zadawał Bogu pytania i chciał Go lepiej poznać. Tak jak nigdy nie rozumiemy w pełni innych ludzi, tak Bóg jest nieskończenie większy w naszym poznawaniu i zrozumieniu kim jest. „Wtedy będziemy wyróżnieni, ja i lud twój, spośród wszystkich ludów, które są na powierzchni ziemi.” Co może nas wyróżniać?
W jaki sposób Mojżesz zrozumiał dwuznaczność Bożej odpowiedzi: „Oblicze moje pójdzie i zaznasz spokoju ode mnie.”. Mojżesz naciskał dalej i powiedział Bogu, „Jeżeli oblicze twoje nie pójdzie z nami, to nie każ nam stąd wyruszać. Po czym bowiem można poznać, że znalazłem łaskę w oczach twoich, ja i lud twój, jak nie po tym, że Ty pójdziesz z nami…” Mojżesz zaproponował, aby Bóg pozostał z narodem i uczynił coś, co nigdy nie zdarzyło się żadnemu innemu ludowi na ziemi. Jaka jest odpowiedź Boga? Czego możemy się nauczyć z tej historii?
Dlaczego Mojżesz prosił o zobaczenie oblicza Boga – i dlaczego Bóg pokazał mu jedynie swoje „plecy”? Czego dowiadujemy się z tego epizodu na temat granic ludzkiego pojmowania oraz Bożego samo-objawienia?
Wj 33:18-23 Pomimo wszystkich osobistych doświadczeń, jakie Mojżesz miał z Bogiem od czasu doświadczenia przy płonącym krzaku, wciąż pragnął on poznać Go lepiej. Kiedy Mojżesz poprosił: „Pokaż mi, proszę, chwałę twoją!” (Wj 33,18), Bóg objawił swoje dostojeństwo (BW) lub dobro (BG) (Wj 33,19). Dlaczego jest to ważne? Poza tym, że Bóg objawił Mojżeszowi swoje imię jako Jahwe. Bóg przedstawił siebie dokładnie w słowach, którymi Mojżesz nakłaniał Go do działania w dwóch ostatnich rozdziałach (Wj 34,6-7).
Wj 34:6-7 Czego możemy nauczyć się na temat samo-objawienia Boga? Jakie dziewięć charakterystycznych cech zostały tu wymienione? Dlaczego jest to najczęściej powtarzana i cytowana formuła Starego Testamentu?
Jak rozumiesz stwierdzenie, że Bóg „nie usprawiedliwia winnego”? Jak rozumiesz stwierdzenie, że Bóg „pamięta winę ojców na synach i wnukach do trzeciego i czwartego pokolenia”? Dlaczego dzieci ludzi, którzy czynią zło, często odczuwają większy wstyd niż rodzice?
Wj 34:29-35 Opis promieniującej twarzy Mojżesza. Podobnie jak w przypadku pierwszego zestawu tablic, Mojżesz przeżył kolejne czterdzieści dni na górze Synaj. Tym razem jednak lud nie próbował zastąpić bożkiem ani jego ani Boga. Promienna twarz Mojżesza została wspomniana trzykrotnie, zasłona, którą Mojżesz musiał nakładać na swoją twarz, jest również wspomniana trzykrotnie. W wersetach 29-35 siedem razy mowa jest o mówieniu, co stanowi wyraźne nawiązanie do aktu stworzenia.
Jaki wniosek można wyciągnąć z faktu, że Bóg postanawia inaczej sformułować przymierze, zamiast je unieważnić? Czy w naszych relacjach z Bogiem również doświadczamy momentów „ponownego sformułowania” naszego przymierza?
Wj 34:9: „Jeżeli znalazłem łaskę w oczach twoich, Panie, racz pójść, Panie, w pośrodku nas, gdyż jest to lud twardego karku; odpuść winy nasze i grzechy nasze i weź nas w dziedziczne posiadanie.” Czego możemy się nauczyć ze sposobu w jaki Mojżesz utożsamiał się z ludem? W jaki sposób może to być wzorem dla nas dzisiaj? Co to znaczy być przyjacielem Boga?
Dlaczego Bóg tak bardzo kładzie nacisk na unikanie asymilacji z kananejskim życiem religijnym? W jaki sposób powinniśmy dzisiaj zachować równowagę pomiędzy otwartością i odrębnością w kontaktach z innymi wyznaniami religijnymi?
Przygotował Jan Pollok
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz