sobota, 9 lutego 2013

MORDERSTWO BEZ ŚWIADKÓW ?


Pierwsze w dziejach ludzkości morderstwo można uznać za skandal z wielu powodów. Na początek dlatego, że było pierwszą śmiercią człowieka w ogóle, już u zarania dziejów, i do tego zupełnie niespodziewaną, nagłą i gwałtowną. W dodatku było to bratobójstwo.
Rozsądnie byłoby spodziewać się stopniowego narastania zła — najpierw od jakiejś mniejszej tragedii ku  większej  i jeszcze większej. Tymczasem opis zabójstwa Abla, syna Adama i Ewy, przez jego rodzonego brata Kaina pojawia się dla nieprzygotowanego czytelnika Biblii stanowczo za wcześnie, odbierając nadzieję na wszelkie optymistyczne oczekiwania co do przyszłości.
Zwięzły opis tego zabójstwa, jaki znajdujemy w pierwszych kilkunastu wersetach czwartego rozdziału Księgi Rodzaju, otwiera długą historię nieludzkiego traktowania człowieka przez człowieka. Ta opowieść zaczyna się od przytoczenia okoliczności poprzedzających zbrodnię. Dalej opisuje wewnętrzne zmagania mordercy poprzedzające decyzję o zabójstwie. Ukazuje też zaangażowanie Boga w przebieg tego zdarzenia, zarówno przed nim, jak po nim — Bożą odpowiedź na istnienie zła.
W ogóle wydaje się, że całe to sprawozdanie bardziej koncentruje się na mordercy niż jego ofierze; że traktuje go w sposób uprzywilejowany. Kain spotyka się z Bożym zrozumieniem i uwagą, choć nie zasługuje na nie, a kiedy wybiera kierunek działania, nie dzieje się nic, co mogłoby ostrzec ofiarę. Czy zatem Bóg wyraził ciche przyzwolenie na tę zbrodnię? Przyjrzyjmy się temu bliżej.

Motywy

Kain i Abel przyszli na świat już po wypędzeniu Adama i Ewy z ogrodu Eden. Pierwszy narodził się Kain. Ewa uznała go za dar od Boga. Narodziny dzieci sprawiły, że smutek i poczucie beznadziejności, związane z opuszczeniem raju, ustąpiły miejsca nadziei na lepszą przyszłość.
Gdy chłopcy dorośli, Abel został pasterzem, a Kain rolnikiem. Nic jeszcze nie wskazywało na istnienie między nimi jakichkolwiek rozbieżności. Pierwszą oznaką konfliktu były ich odmienne postawy religijne. Kiedy Kain usiłował ofiarować Bogu płody rolne, Abel złożył na ofiarę pierworodne zwierzę. Bóg jednak „wejrzał na Abla i na jego ofiarę”, a „na Kaina i na jego ofiarę nie wejrzał”. W innych przypadkach w Starym Testamencie Bóg akceptował ofiarę, zsyłając z nieba ogień, który ją spalał. Ofiara Kaina nie została strawiona niebiańskim ogniem. W efekcie „Kain rozgniewał się bardzo i zasępiło się jego oblicze”. Jeśli gdzieś szukać początku zbrodniczego zamiaru, to chyba właśnie tu.
Powstaje logiczne pytanie: dlaczego Bóg nie przyjął ofiary Kaina? Zapewne obaj bracia złożyli w ofierze to, co mieli najlepsze. Gdyby Boża decyzja miała być arbitralna, gniew Kaina mógłby uchodzić za uzasadniony. Wydaje się jednak nieprawdopodobne, by Bóg ryzykował urażenie Kaina z powodu jakichś błahych uchybień. Dlaczego więc zostali potraktowani odmiennie?
Zacznijmy od samego rytuału składania Bogu ofiar. Czemu miał służyć? Był obowiązkiem czy wyrazem wdzięczności? Czy charakter ofiar miał odzwierciedlać wykonywane przez braci zajęcia, czy coś zupełnie innego? Bezpośredniej odpowiedzi na te pytania w samym sprawozdaniu o Kainie i Ablu nie ma. Nic jednak nie wskazuje, by między braćmi istniało jakieś inne źródło rozdźwięku niż uprzedzenie się Kaina wobec brata z powodu tego, jak Bóg odpowiedział na wyraz jego pobożności. A może ich drogi rozeszły się nie tyle wskutek tego, co Bóg myślał o nich, ale tego, co oni myśleli o Bogu. Może Kain uważał, że Boża przychylność mu się należy, i popadł w gniew, kiedy okazało się, że jest inaczej. A może skrycie gniewał się na Boga jeszcze wcześniej, a Boża reakcja jedynie jego gniew ujawniła...

Bratobójstwo
z premedytacją

Tak czy inaczej, w sercu Kaina narastała nienawiść. Bóg wiedział to i postanowił uświadomić Kainowi, w jakim niebezpieczeństwie się znalazł. Ostrzegł go, kim się staje, ulegając emocjom, które nim targają. „Czemu się gniewasz i czemu zasępiło się twoje oblicze? — zapytał Kaina. — Wszak byłoby pogodne, gdybyś czynił dobrze, a jeśli nie będziesz czynił dobrze, u drzwi czyha grzech. Kusi cię, lecz ty masz nad nim panować”.
Słowa te ujawniają, że problem leżał w Kainie, a nie krzywdach, jakich rzekomo doznał. Sugestia, że byłby pogodny, gdyby wybrał inny kierunek myślenia i działania, wskazuje, iż rany odczuwane przez Kaina zostały zadane przez niego samego. Jednak słowa Boga są również dowodem Bożej troski. Przez spokojną i rozsądną perswazję Bóg dał Kainowi czas na zastanowienie się nad swoją postawą. Jeśli nawet gniewał się na Boga, nie powinien był swojej złości kierować przeciwko bratu.
Niestety, Kain dalej świadomie pielęgnował nienawistne uczucia wobec brata. Te narastały i w końcu doprowadziły go do popełnienia morderstwa. Czyn Kaina dowiódł, że nienawiść jest pokrewna zabójstwu i może do niego prowadzić. Ludzkie czyny, zanim zostaną popełnione, nabierają kształtu w myślach. Kain został o tym ostrzeżony, ale zlekceważył to ostrzeżenie i... padł ofiarą własnych myśli. Propozycja złożona Ablowi w dniu zabójstwa, by wyszli razem na pole, dowodzi premedytacji Kaina, który nie chciał mieć żadnych świadków. Myślał, że skoro nikt z ludzi nie będzie widział jego czynu, to nikt się nie dowie, kto jest zabójcą. To również dowód na to, że Kain utracił poczucie nieustannej i niewidzialnej Bożej obecności. Gdy już byli na polu, „rzucił się Kain na brata swego Abla i zabił go”.
Biblia oszczędza nam szczegółów tego pierwszego mordu, sugeruje jedynie, że Kain ukrył ciało i miał zamiar udawać, że nic złego się nie wydarzyło, a przynajmniej, że on o niczym nie wie.

Fałszywy trop

Wtedy Bóg przemówił do niego kolejny raz: „Gdzie jest brat twój Abel?”. To nie było jeszcze oskarżenie, tylko pytanie, jakby Wszechwiedzący dawał mu jeszcze jedną szansę — na refleksję, przyznanie się do winy. Ten jednak nie zamierzał do niczego się przyznawać. Odpowiedział: „Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?”. Te słowa to nie tylko wyparcie się własnego czynu, ale wyrażenie kolejnej pretensji do Boga, który — zdaniem Kaina — sam powinien był pilnować Abla i zapewnić mu bezpieczeństwo. W ten sposób Kain obarczył Boga odpowiedzialnością za los swojego brata.
Wielu do dziś myśli podobnie. Uważają na przykład, że Bóg zawsze powinien interweniować na rzecz niewinnie cierpiących, a skoro tego nie czyni, to należy wątpić albo w Jego miłość, albo wszechmoc, albo nawet w Jego istnienie. Nie oni pierwsi, ani nawet nie Kain, próbowali zrzucać odpowiedzialność za zło na Boga. Zrobił to już Adam, najpierw oskarżając Ewę o nakłonienie go do grzechu, a zaraz potem Boga, bo mu ją dał. Ona z kolei oskarżyła węża, w końcu też stworzonego przez Boga. W tej postawie winny jest każdy, tylko nie sprawca; ostatecznie zaś winny jest Bóg — co najmniej braku dozoru nad swoimi stworzeniami.
Sprawowanie przez Boga nieustannego „policyjnego” nadzoru nad światem, aby powstrzymywać ludzi przed czynieniem krzywdy bliźnim, oznaczałoby koniec ludzkiej odpowiedzialności. Samo to może nawet wydawać się atrakcyjne, ale oznaczałoby to również koniec ludzkiej wolności. Bóg ostrzega, apeluje do naszego rozumu, ale do niczego nas nie zmusza. Tak było i z Kainem, który tak jak nie dał się przekonać silnym argumentom, tak pewnie nie ugiąłby się i przed argumentem siły typu: przestań narzekać, bo cię zabiję! A gdyby nawet się ugiął, to jedynie wzmogłoby to jego nienawiść do Boga i brata.
Boża siłowa interwencja — czy to na rzecz Abla, czy na rzecz milionów innych ludzi torturowanych i mordowanych w imię religii, politycznych ideologii czy z powodów ekonomicznych — na dłuższą metę jedynie pogorszyłaby sprawę. Złu pozwolono się rozwinąć, by pokazało swoje prawdziwe oblicze. I Bóg położy mu w końcu kres, ale nie zamierza zwalczać go siłą.

Wyrok

Udawanej niewiedzy Kaina co do losu brata Bóg przeciwstawił stanowcze słowa: „Cóżeś to uczynił? Głos krwi brata twego woła do mnie z ziemi”. To jak pytanie: dlaczego zabiłeś swojego brata?
Ostatecznie Kain został ukarany, ale w sposób dalece odbiegający od popularnej wizji sprawiedliwości. Bóg powiedział Kainowi: „Bądź więc teraz przeklęty na ziemi, która rozwarła paszczę swoją, aby przyjąć z ręki twojej krew brata twego. Gdy będziesz uprawiał rolę, nie da ci już plonu swego. Będziesz tułaczem i wędrowcem na ziemi (...) położył też Pan na Kainie znak, aby go nikt nie zabijał”. Taki wyrok może się wydawać niezrozumiałą wyrozumiałością. Jednak zapowiedź, że ziemia nie wyda mu już swego plonu, oznaczała, iż przekleństwo nie przyjdzie z góry, jako arbitralnie narzucone przez Boga, ale pojawi się niejako oddolnie, z samej ziemi. Zbrodnia Kaina wywarła tajemniczy wpływ na całe środowisko, zmieniając warunki ludzkiej egzystencji. Sama przyroda zwróciła się przeciwko mordercy, uszczuplając jego plony i tym samym skazując go na cięższą pracę.
Jeśli czujemy się zawiedzeni tym, że wyrok nie był bardziej surowy, to warto pamiętać, że Kain sam sobie wyrządził największą krzywdę. Jego destruktywna postawa zainicjowała łańcuch zdarzeń, który doprowadził do tragedii. Jego własne myślenie zdeformowało go do tego stopnia, że stał się bratobójcą. Bóg nie czyhał na jego życie. Pozwolił mu natomiast ponosić gorzkie konsekwencje jego własnych decyzji.

Głos ofiar

Symboliczny obraz krwi Abla wołającej do Boga z ziemi kieruje uwagę czytelnika Biblii od mordercy ku jego ofierze. Bóg usłyszał ten „głos”. Do dziś wołająca z ziemi krew ofiar zbrodni jest gwarancją, że Bóg o nich nie zapomni. Wołanie z ziemi o przywrócenie sprawiedliwości nie zamilkło. Wiele lat po omawianym wydarzeniu prorok Izajasz zapewnił swój lud, że ofiary niesprawiedliwości nie zostaną zapomniane. „Bo oto Pan wyjdzie ze swojego miejsca, aby ukarać mieszkańców ziemi za ich winę; wtedy ziemia odsłoni krew na niej przelaną i już nie będzie ukrywała swoich zabitych”1. Także pogrążony w rozpaczy Job wierzył, że ludzkie wołanie o sprawiedliwość zostanie wysłuchane. „O ziemio, nie zakrywajże mojej krwi i niech nie ustanie moja skarga”2.
Do przykładów niewinnie cierpiących w dziejach Izraela i całej ludzkości nawiązywał też Jezus, zapewniając, że ofiary otrzymają zadośćuczynienie za poniesione krzywdy. „Aby dopominano się od tego pokolenia o krew wszystkich proroków, wylaną od założenia świata, począwszy od krwi Abla aż do krwi Zachariasza, który został zabity pomiędzy ołtarzem i świątynią. Zaprawdę, powiadam wam: Dopominać się jej będą od pokolenia tego”3. Jezus nie miał zamiaru karać współczesnych sobie za winę Kaina i innych zabójców z przeszłości. Jednak ludziom, do których Jezus się zwracał, groziło to, że dołączą do długiej listy złoczyńców, zapoczątkowanej przez Kaina. Tradycja odrzucania prawdy, rozpoczęta w Edenie, miała osiągnąć kulminacyjny punkt w odrzuceniu Jezusa przez współczesnych Mu ludzi i uśmierceniu Go. Do najpoważniejszych konsekwencji ludzkich decyzji należą te, które są bezpośrednim skutkiem ludzkich działań, a nie te, które spotykają ich w wyniku Bożej interwencji. Ludzka skłonność do wymierzania kary i niecierpliwość z powodu rzekomego braku działania Boga w kwestii rozwiązania problemu niesprawiedliwości często wynikają z niedostrzegania wymiaru kary wynikającej bezpośrednio z odrzucenia prawdy.
Zemsta nie jest najistotniejsza w sprawozdaniu o pierwszym morderstwie. Bóg nie czeka w pogotowiu, by zgładzić złoczyńcę, ale pozwala mu zebrać plon własnego siewu. Odmowa słuchania Bożych ostrzeżeń i przyjęcia Bożego uzdrowienia duszy prowadzi ludzi do nieuleczalnej degradacji i śmierci. Stają się oni niezdolni rozpoznać prawdę do tego stopnia, że nic już nie jest w stanie odwrócić ich od podjęcia złych decyzji.
To, co w Biblii wydaje się Bożą biernością wobec zła, nie umniejsza wcale powagi zła. Raczej ją podkreśla i kieruje uwagę od spodziewanej kary ku samemu złu. Prawdzie lepiej służy pozostawienie wydarzeń samym sobie, aby się rozwinęły w stopniu dostatecznym dla okazania ich charakteru. To lepsze niż podejmowanie działań wyjątkowych, które są w stanie uporządkować sytuację jedynie w ograniczonym zakresie i czasie.
Biblia świadczy też o tym, że prędzej czy później każde morderstwo i każda zbrodnia zostaną ujawnione, nawet te dokonane bez świadków. Krew ofiar ciągle woła z ziemi do Boga. Nie przywołuje zasług czy osiągnięć zamordowanych, ale woła o sprawiedliwość. A Bóg słyszy to wołanie i jeszcze na nie odpowie.    
Oprac. A.S.

1 Iz 26,21. 2 Hi 16,18-19. 3 Łk 11,50-51.

[Opracowano na podstawie książki: Sigve Tonstad, Skandale w Biblii, Warszawa 2006].

Znaki Czasu luty 2013 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz