poniedziałek, 25 sierpnia 2014

NIE BĘDZIESZ MIAŁ INNYCH BOGÓW PRZEDE MNĄ

28 dni — eksperyment życia według przykazań Bożych
kiedykolwiek słyszałem lub czytałem pierwsze przykazanie: „Nie będziesz miał innych bogów przede mną,” myślałem, że to musi być jedno z najłatwiejszych do zachowania przykazań. Skoro wierzę, że jest tylko jeden Bóg i fizycznie nie kłaniam się ani nie oddaję czci innym zrobionym przez człowieka bożkom, zachowuję to przykazanie doskonale!
Tak było do momentu, kiedy moja przyjaciółka wspomniała o tym, jak wiele czasu spędzam na Facebooku i YouTube’ie, z moimi telefonami komórkowymi
(a mam dwa), oglądając telewizję. Wtedy zacząłem myśleć o tym, jak często późnym wieczorem siedziałem przed telewizorem albo komputerem.
W dzisiejszych czasach gdziekolwiek spojrzysz, wszędzie widzisz zaawansowaną technologię. To nasze telewizory i telefony komórkowe. Używa się ich dla kierowania komunikacją, szpitalami, nawet krajem; pomagają nam również w porozumiewaniu się na sposoby, o których nawet nie śniło się nam dziesięć lat temu.
Ponieważ technologia jest tak ważną częścią naszego codziennego życia — mojego życia — chciałem przetestować samego siebie, żeby stwierdzić, czy rzeczywiście stawiałem technologię przed Bogiem
i w ten sposób uczyniłem z niej nowoczesnego bożka.

Usunięcie
technologii

Choć nie mogę zapobiec używaniu technologii w szpitalach czy komunikacji, nawet nie powinienem tego próbować, istnieją jednak inne formy, nad którymi mam kontrolę i które, jeśli tak zdecyduję, mogę usunąć z mego życia. Oznacza to zrezygnowanie z telefonów komórkowych, telewizji, DVD, komputera, muzyki i internetu, w tym Facebooka, YouTube’a i poczty elektronicznej.
Wydawało mi się, że będzie to prosty proces uwolnienia się od całej tej technologii, ale byłem w błędzie, gdyż szybko odkryłem, do jakiego stopnia ten aspekt mojego życia stał się bożkiem, z czego sobie nawet nie zdawałem sprawy! Czy to ktoś, na kim się wzorujemy, czy też ktoś nam bliski, pieniądze, technologia, czy jakaś cenna dla nas rzecz — wszystko to może stać się „innym bogiem”. Jeśli stawiasz kogoś lub coś przed Bogiem, wtedy ten obiekt lub osoba staje się twoim bogiem.
Prawdę mówiąc, wiedziałem o tym przedtem. Wielu ludzi mówiło mi o tym. Ale wtedy nie rozumiałem, jak mogę kiedykolwiek postawić coś ponad Bogiem. Uważałem, że jest mi tak drogi, że nie widziałem, w jaki sposób mógłbym coś postawić nad Nim. Jednak w czasie mojego 28-dniowego technologicznego postu dowiedziałem się, jak łatwo jest postawić nawet proste rzeczy ponad swymi przekonaniami.
Stając przed tym wyzwaniem, miałem dwa telefony, jeden do kontaktów z rodziną, drugi dla przyjaciół. Sądziłem, że jest to dobry sposób oszczędzania pieniędzy, gdyż rodzina i przyjaciele byli na różnych sieciach i w ten sposób można było taniej kontaktować się z nimi.
Poprzedniego wieczoru wysłałem wiadomość do wszystkich, ostrzegając ich, że przez następne 28 dni będę bez telefonu i bez Facebooka i powiadomię ich, kiedy znowu będę osiągalny. Pomyślałem, że należy tak zrobić, żeby się nie martwili, jeśli nie będę odpowiadał.

Potrzebuję
mojej komórki!

Mój post trwał całe dwa dni. Chciałbym jednak wierzyć, że nie była to moja wina, iż skończył się przedwcześnie. Zanim przestałem używać komórki, umówiłem się z przyjacielem w pewnym miejscu
i o określonej godzinie i poinformowałem go, że nie będzie możliwości skontaktowania się ze mną tego dnia.
Nieoczekiwanie w wyznaczony dzień przyjaciel zdecydował się zmienić miejsce spotkania, gdy więc tam przybyłem, nie było go. Ponieważ byłem nieco spóźniony, pomyślałem, że pewnie przestał czekać i odszedł.
Udałem się do domu przygnębiony, sądząc, że to ja byłem przyczyną zawodu. Zdecydowałem, że muszę go przeprosić. Jedynym sposobem, żeby to zrobić było posłanie mu SMS-a, nie znałem bowiem jego adresu ani nie wiedziałem, gdzie akurat przebywał. Okazało się to problematyczne, gdyż miałem nie używać telefonu komórkowego.
Zdecydowałem w końcu, że jednak potrzebuję telefonu, ale tylko jako sposobu komunikowania się, nie jako gadżetu.
Przy tej okazji zauważyłem, że choć zdawało mi się, że potrzebuję dwóch telefonów, wystarczyłby jeden. I wbrew mojemu poprzedniemu uzasadnieniu kosztowałoby to jednak mniej.

Bycie towarzyskim

Rezultatem historii z telefonem była decyzja, że jednak potrzebuję go w ciągu tych 28 dni, ale będę go używał tylko do rozmów, nie zaglądając na Facebooka. Okazało się to dość trudne, gdyż dowiedziałem się do jakiego stopnia byłem uzależniony od portali towarzyskich.
Przed moim 28-dniowym postem od technologii byłem przyzwyczajony do zaglądania na Facebooka w wolnych chwilach, przynajmniej raz na dzień. Zawsze miałem i choć to smutne — nadal mam Facebook schowany za zadaniem uniwersyteckim, esejem lub czymkolwiek innym na ekranie. Było to dla mnie prawdziwą obsesją.
Nie muszę mówić, że trzymanie się z dala od Facebooka, skoro zacząłem używać telefonu, także się nie udało.
Niczym ukrywający się alkoholik zaglądałem cichaczem przy każdej okazji, szczególnie gdy potrzebowałem rozrywki. Na szczęście — a może na nieszczęście — moje tajne działania na Facebooku niełatwo było ukryć. Moi „przyjaciele” natychmiast wykrywali, gdy tylko się podłączyłem.
Dryfowałem do Facebooka, kiedykolwiek mnie coś znudziło; z pewnością mógłbym lepiej wykorzystać czas, czytając książkę, a szczególnie moją Biblię. Ale gdy byłem podłączony i tak blisko Facebooka, pokusa była zbyt wielka.
Moje 28-dniowe wyzwanie nie dawało żadnych rezultatów, jedynie udowodniło mi, że sam w sobie nie mam mocy do przezwyciężenia pokusy.

Gapienie się w pudło

Sprawy poszły jeszcze gorzej, gdy starałem się trzymać z dala od telewizji. Wcześniej nie oglądałem jej zbyt wiele po prostu dlatego, że gdy raz siądziesz, by trochę popatrzeć, bardzo trudno jest wstać. Dlatego unikałem tego już przedtem.
W czasie mojej 28-dniowej „odwykówki” mieszkałem u przyjaciela, którego syn miał zwyczaj oglądania telewizji przed wyjściem do szkoły, jak to robi wiele dzieci. Zanim podjąłem moje wyzwanie, zaprosiłem go, by wziął w nim udział razem ze mną. Choć z początku podszedł do tego entuzjastycznie, po czterech dniach poddał się i zostałem sam. Gdy telewizor był włączony, oglądałem telewizję razem z nim i tak doszło do kolejnej porażki.

Wynikające lekcje

Choć w aspekcie technologii moje wyzwanie można uznać za całkowite niepowodzenie, to jednak okazało się sukcesem. Nauczyło mnie bowiem kilku ważnych prawd. Po pierwsze, łatwo jest przyznać Bogu niższy priorytet, niż się planowało. Dzieje się tak przez niedbalstwo, nie celowo, i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Po drugie, są rzeczy, których nie warto posiadać. W dalszym ciągu odkrywam, co jest zbyteczne, a co konieczne w moim życiu. Po trzecie, nie pozwól, by cokolwiek stanęło na drodze twojej więzi z Bogiem. W pierwszym przykazaniu daje On nam pozwolenie, byśmy zbliżyli się do Niego, stawiając Go na pierwszym miejscu w naszym życiu.
Nie jest to świadoma decyzja, by postawić inne rzeczy na pierwszym miejscu przed Bogiem, nawet jeśli to jest tylko telefon. Po prostu tak robimy. Ale z pewnością byłoby lepiej, gdyby czas marnowany na komputerowych stronach towarzyskich i grach internetowych był poświęcony Bogu.
Z perspektywy minionych 28 dni postrzegam technologię raczej jako zachciankę niż potrzebę. I choć jest konieczna w szpitalu, nie jest konieczna w moim domu ani w moim życiu.
Jamie Cheetham

1 Wj 20,3.

[Przedruk z „Signs of the Times” 12/2012 za: „Wiadomości Polonii Adwentystycznej”
3-4/2013. Tłumaczył: Andrzej Ostapowicz]
Znaki Czasu  lipiec -sierpień 2014 www.sklep.znkiczasu.pl


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz