środa, 11 grudnia 2019

Pojednanie z Bogiem

„Wszak Chrystus, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie umarł za bezbożnych. Rzadko się zdarza, że ktoś umrze za sprawiedliwego; prędzej za dobrego gotów ktoś umrzeć, Bóg zaś daje dowód swojej miłości przez to, że kiedy byliśmy grzesznikami, Chrystus za nas umarł. Tym bardziej więc teraz, usprawiedliwieni krwią jego, będziemy przez niego zachowani od gniewu. Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez życie jego. A nie tylko to, lecz chlubimy się też w Bogu przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przez którego teraz dostąpiliśmy pojednania” (Rz 5,6-11)

O czym Paweł mówi nam w tym fragmencie Listu do Rzymian?

Punktem wyjścia jest tutaj stan, w jakim, na skutek pochodzenia, znajduje się każdy człowiek. Po tym jak zgrzeszyli, Adam i Ewa przekazywali swoim potomkom jako dziedzictwo grzeszną naturę. Każdy z nas rodzi się jako grzesznik, jako słaby człowiek. „Wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej” (Rz 3,23). Paweł mówi nawet coś więcej, ponieważ nie tylko nazwał nas grzesznikami, ale nieprzyjaciółmi Boga. A jako grzesznicy powinniśmy umrzeć drugą śmiercią, ponieważ zapłatą za grzech jest śmierć. Bóg jednak nie chce abyśmy umierali, i dlatego „we właściwym czasie” został przez Boga wdrożony kolejny etap planu zbawienia. W ramach tego planu Jezus przyszedł na ziemię i „umarł za bezbożnych”. Skutkiem tego planu jest usprawiedliwienie, pojednanie z Bogiem oraz zbawienie, jednak ten efekt nie objawi się w życiu wszystkich ludzi.

Spróbujmy popatrzeć na to w taki sposób, aby przez porównanie stanu początkowego i końcowego, znaleźć te zmiany, które muszą nastąpić, aby stan końcowy został osiągnięty.

Stan początkowy:
Ludzie są słabi i grzeszni, a na skutek posiadania grzesznej natury są nieprzyjaciółmi Boga.

Stan końcowy:
Ludzie nie są już słabi i grzeszni, zostali pojednani z Bogiem i są teraz sprawiedliwi, stali się przyjaciółmi Boga.

Co musiało się zmienić, aby stan końcowy został osiągnięty?

Kiedy mamy konflikt między dwoma stronami, na przykład wojna między dwoma sąsiednimi krajami, to zakończenie go, czyli pojednanie, jest możliwe tylko wtedy, gdy zostanie usunięta przyczyna konfliktu. W relacjach międzyludzkich najczęściej polega to na tym, że obie strony idą na pewne ustępstwa i w ten sposób dochodzi do zakończenia sporu. Nie ma już nieprzyjaciół, ale panuje zgoda i przyjaźń.

Jednak kiedy mówimy o konflikcie między ludźmi a Bogiem, to musimy pamiętać o tym, że Bóg się nie zmienia. Jego prawo jest stałe, niezmienne i doskonałe. Nie można zmienić tego, co jest doskonałe na coś lepszego. Kto musi wobec tego coś zmienić? Bóg czy my, ludzie?

Ponadto Paweł nas nazwał nieprzyjaciółmi Boga, o Bogu nie powiedział że jest naszym nieprzyjacielem. Zmianie musi ulec nasz stosunek do Boga, a nie stosunek Boga do ludzi.

To nie Bóg musi dopasować się do nas, ale my do Boga. I to dopasowanie musi być całkowite. Muszą zostać usunięte wszystkie przyczyny konfliktu, aby nasz stan zmienił się na przeciwny do tego, jaki mamy od urodzenia. Grzesznik à Sprawiedliwy; wróg à przyjaciel. Nie można być częściowo sprawiedliwym, tak samo jak nie można być częściowo przyjacielem.

Tak więc celem tego, co zrobił Jezus Chrystus, jest pojednanie nas z Bogiem w taki sposób, że wszystkie konieczne zmiany następują po naszej stronie, a nie Boga.
I teraz ważne pytanie.

Jaka jest największa przeszkoda w osiągnięciu pojednania między człowiekiem i Bogiem?

„Obrzeżcie więc nieobrzezkę waszego serca, a waszego karku już nie zatwardzajcie” (Pwt 10,16)
„Nie zatwardzajcie serca waszego, jak w Meriba, Jak w dniu pobytu w Massa na pustyni” (Ps 95,8)
„Nie zatwardzajcie serc waszych, jak podczas buntu, w dniu kuszenia na pustyni” (Hbr 3,8)
„Dziś, jeśli głos jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych” (Hbr 4,7)

Taką przeszkodą jest ludzkie serce, takie z jakim przychodzimy na ten świat. Nasze serca są z natury grzeszne i wrogo nastawione do Boga, z natury są nieobrzezane, czyli są połączone z upodobaniem do tego, co złe. A to przecież serce jest podstawą do naszej oceny u Boga, ponieważ „człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, ale Pan patrzy na serce” (1 Sam 16,7).

I dlatego Bóg powiedział:

„I dam wam serce nowe, i ducha nowego dam do waszego wnętrza, i usunę z waszego ciała serce kamienne, a dam wam serce mięsiste” (Ez 36,26)

Śmierć Jezusa na krzyżu oraz Jego krew przelana za nas, są środkiem mającym służyć zmianie naszych serc. Bóg bardzo chętnie daje nam nowe serca, jednak nigdy nie zrobi tego wbrew naszej woli, a nasza grzeszna natura nie chce takiej zmiany. Dzisiaj, po sześciu tysiącach lat życia w grzechu, nasze serca są tak zatwardzone, że tylko świadomość tego, jak wielką ofiarę Jezus złożył dla nas na krzyżu, jest w stanie poruszyć nas tak, abyśmy jednak zapragnęli tej zmiany. Tylko świadomość tego, że krew Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, jest na naszych rękach, może poruszyć nas tak, że otworzą się nasze oczy i zrozumiemy jak obrzydliwy i straszny jest grzech. Tylko ta świadomość może pomóc nam zrozumieć jak wielka jest miłość Boga do ludzi, a wtedy może zostać złamana moc naszej miłości do grzechu, a my możemy dzięki temu zacząć kochać Boga. A miłość do Niego pomoże nam zmienić całe nasze życie.

Bóg zrobił wszystko abyśmy mogli Go pokochać, jednak nie zmusza nas do tego. Decyzja należy do nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz