niedziela, 29 grudnia 2019

Usprawiedliwieni krwią Jego

Przed grzechem Adam i Ewa spotykali się z Bogiem i podczas tych spotkań nie mieli żadnych przykrych uczuć. Byli nadzy, co oznacza, że nie nosili żadnych sztucznych ubrań, ale byli okryci Bożą chwałą; białą, świetlistą szatą, którą stracili po grzechu.

„Wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej” (Rz 3,23).

Adam i Ewa, po tym jak zgrzeszyli, zaczęli odczuwać strach i lęk przed Bogiem.

„Usłyszałem szelest twój w ogrodzie i zląkłem się, gdyż jestem nagi, dlatego skryłem się” (Rdz 3,10).

Ta biała szata to odbicie Bożego charakteru. Jej utrata była skutkiem utraty podobieństwa do Boga. Charaktery ludzi nie były już dokładnym odzwierciedleniem charakteru Boga i pojawiły się w nich cechy, których rozwój powiększał różnicę między ludźmi i Bogiem. Grzech spowodował, że staliśmy się nieprzyjaciółmi Boga.

„Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem (…)” (Rz 5,10)

Naturalnym uczuciem do wroga jest strach i nienawiść, ponieważ wróg to ktoś, kto może nas skrzywdzić, odbierając nam to, co kochamy i robiąc nam coś, czego nie lubimy. Jesteśmy wrogami Boga, ponieważ nie podoba się nam to, że Bóg chce nas uwolnić od grzechów, do których jesteśmy przywiązani. To nie Bóg stał się naszym wrogiem, ale my staliśmy się wrogami Boga, i dlatego zmiana tego stanu i przywrócenie tego, co było na początku, wymaga zmian, które muszą nastąpić po naszej stronie. Bóg jest zawsze taki sam, On nigdy się nie zmienia, więc to my musimy zostać „dopasowani” do warunków panujących w Bożej rzeczywistości.

Na czym polega to dopasowanie? Wyobraźmy sobie, że chcielibyśmy zamieszkać na planecie Wenus. Wenus ma wielkość, masę i skład chemiczny podobne do Ziemi, jednak jej atmosfera składa się głównie z dwutlenku węgla, ciśnienie jest około 90 razy większe od ciśnienia na Ziemi a temperatura wynosi ponad 400°C. Oznacza to, że człowiek nie może żyć na tej planecie tak samo, jak na Ziemi. Nie jesteśmy dostosowani do warunków panujących na Wenus, podobnie jak nie jesteśmy dopasowani do tego, aby na Ziemi żyć, tak jak ryby, pod powierzchnią wody. Aby było to możliwe, musiałaby nastąpić zmiana naszych ciał, aby zostały dostosowane do innych warunków. Mój przykład dotyczy tylko warunków fizycznych, a przecież Królestwo Bożę to przede wszystkim rzeczywistość duchowa, więc dopasowanie do życia z Bogiem dotyczy przede wszystkim spraw duchowych. I to w tej strefie naszego życia muszą nastąpić zmiany umożliwiające nam życie obok Boga.

Co musi się zmienić? Nasze nastawienie do Boga i do grzechu. Jako grzesznicy kochający grzech sprzeciwiamy się Bogu tam, gdzie posłuszeństwo Bogu wymaga odrzucenia grzechów. Aby ten stan uległ zmianie, musimy zacząć kochać Boga większą miłością, niż nasza miłość do grzechu, a wtedy miłość do grzechu przerodzi się w nienawiść, ponieważ jeżeli naprawdę kogoś kochamy, to kochamy też to, co kocha ten, kogo kochamy, oraz nienawidzimy tego, czego nienawidzi ten, kogo kochamy.

Miłość do Boga jest równoznaczna z nienawiścią do grzechu.
Aby pokochać Boga, a dzięki tej miłości dopasować się duchowo do Bożej rzeczywistości, należy Go poznać.

„A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś” (J 17,3)

Trzeba poznać Boga tak, jak mężczyzna poznaje kobietę i zakochuje się w niej; tak jak kobieta poznaje mężczyznę i zakochuje się w nim. Poznanie Boga prowadzące do miłości to zrozumienie tego, co oznaczają słowa, że „kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł” (Rz 5,8). To zrozumienie tego, w jaki sposób jesteśmy „usprawiedliwieni krwią jego” (Rz 5,9). To zrozumienie komu Jezus złożył z samego siebie ofiarę przebłagalną (Rz 3,25) oraz komu zapłacił okup (Mt 20,28).

Chrystus za nas umarł”. Jak można zrozumieć to zdanie?

Popularna interpretacja mówi, że jako grzesznicy powinniśmy zostać ukarani śmiercią, a Jezus wziął na siebie naszą karę i dlatego „za nas umarł”. Jednak zwrot „za nas” nie jest jedynym możliwym tłumaczeniem, ponieważ słowo „huper”, znajdujące się w oryginalnym greckim tekście, ma też inne znaczenie i zdanie „Chrystus za nas umarł” może być przetłumaczone: „Chrystus dla nas umarł”. Jego śmierć ma wpłynąć na zmianę, jaka musi nastąpić, aby człowiek mógł być zbawiony.  Ma wpłynąć na nasz stosunek do grzechu. Chrystus zrobił to dla nas, aby nam grzesznikom otworzyć oczy. Jako grzesznicy lubimy widzieć przyjemne strony grzechu i nie chcemy widzieć wszystkich jego konsekwencji. Nie chcemy widzieć tego, że grzech nas deprawuje i czyni nas coraz gorszymi. Nie chcemy widzieć tego, że grzesząc zmieniamy się tak, że stajemy się zdolni do coraz gorszych czynów. I nie chodzi tu tylko o naszą fizyczną aktywność, ale przede wszystkim o nasze myśli i uczucia. Grzech rodzi się w sercu i umyśle, a fizyczny czyn jest tylko jego końcowym etapem.

A ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim” (Mt 5,28)

Jest tylko jedna siła zdolna do powstrzymania nas nie tylko od złych uczynków, ale przede wszystkim od złych myśli – jest to siła miłości do Boga. Tylko miłość do Boga sprawia, że grzech staje się dla nas tak samo obrzydliwy, jak dla Boga. A wtedy, z Jego pomocą, możemy odrzucić grzech. Ellen White powiedziała, że „znać Boga to kochać Go” {PW 17.2}. Poznać Boga to poznać tę prawdę, która może nas wyswobodzić (J 8,32). Całe życie Jezusa jest dla nas najlepszym dowodem na to, że jest to możliwe. To miłość do Ojca utrzymywała Chrystusa w całkowicie dobrowolnym i doskonałym posłuszeństwie Bożemu prawu.

Jak można pokochać Boga taką miłością? Trzeba Go poznać i zrozumieć, co tak naprawdę dla nas zrobił. A On zostawił dla nas wszystko i stał się człowiekiem. On, Bóg i Stwórca wszystkiego, władca całego świata, stał się zwykłym stworzeniem. Czy można sobie wyobrazić, jak mógłby się czuć człowiek, którego umysł zostałby przeniesiony na przykład do ciała mrówki? A jestem przekonany, że dla Jezusa ta różnica była o wiele większa. Jaką miłością kocha On wszystkich ludzi, że zdecydował się na taką zmianę? I nie tylko zdecydował się, ale On tego chciał i pragnął, aby nas ratować. Czy takie myśli nie dotykają naszych serc i nie wywołują w nas podziwu, a jednocześnie czy nie skłaniają nas do pokory i uniżenia, kiedy uświadamiamy sobie jak bardzo egoistyczna jest nasza natura?

Wrócę do poprzedniej wypowiedzi o śmierci Jezusa.

Popularna interpretacja mówi, że jako grzesznicy powinniśmy zostać ukarani śmiercią, a Jezus wziął na siebie naszą karę i dlatego „za nas umarł”.

Czy śmierć grzesznika jest faktycznie karą za grzechy? Biblia nie nazywa tej śmierci – drugiej śmierci – karą, ale zapłatą. Zapłata jest czymś, co pracownik (najemnik) musi otrzymać (patrz Kpł 19,13). Zakładając, że zapłata zawsze jest przekazywana pracownikowi, czy jest taka możliwość, aby pracownik jej nie odebrał? Kiedy pracownik może nie otrzymać zapłaty? Kiedy umrze, jednak ten wniosek wydaje się być absurdalny. Śmierć ma uratować przed śmiercią? Aby uniknąć śmierci należy umrzeć?

Biblia mówi nam o kilku rodzajach śmierci.

1. Śmierć fizyczna, czyli śmierć ciała, jest w Biblii porównana do snu, ponieważ umiera ciało, a duch przechodzi w stan zbliżony do snu. Jest to śmierć pierwsza.
2. Śmierć zarówno ciała jak i ducha, związana z całkowitym unicestwieniem ciała i umysłu, to śmierć druga. Spotka wszystkich tych ludzi, którzy nie zostaną zbawieni.
3. Jest jeszcze trzeci rodzaj śmierci, o której mówi nam Biblia.

Rz 6,1-2 Cóż więc powiemy? Czy mamy pozostać w grzechu, aby łaska obfitsza była? Przenigdy! Jakże my, którzy grzechowi umarliśmy, jeszcze w nim żyć mamy?

Rz 6,7-8 Kto bowiem umarł, uwolniony jest od grzechu. Jeśli tedy umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że też z nim żyć będziemy

Rz 6,11 Podobnie i wy uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie

Ta trzecia śmierć to śmierć dla grzechu, która jest początkiem życia w Chrystusie.
Apostoł Paweł mówi o sobie:

Rz 7,9-10 I ja żyłem niegdyś bez zakonu, lecz gdy przyszło przykazanie, grzech ożył, a ja umarłem i okazało się, że to przykazanie, które miało być ku żywotowi, było ku śmierci

Czy Paweł kiedykolwiek żył bez zakonu? Był gorliwym faryzeuszem, ale zrozumiał, że pomimo to żył bez zakonu. Nie rozumiał zakonu, a w związku z tym tak naprawdę żył bez zakonu. Samo literalne przestrzeganie zakonu jest właśnie życiem bez zakonu. Kiedy Paweł to zrozumiał, wtedy umarł i zaczął żyć dla Boga.
Paweł przeszedł przez trzecią śmierć:

Gal 2,19-20 Albowiem ja przez zakon umarłem zakonowi, abym żył Bogu. Z Chrystusem jestem ukrzyżowany, żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus, a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie

Tak na marginesie, w ostatnim cytacie, w zdaniu „wydał samego siebie za mnie”, także użyte jest greckie słowo „huper”.

Tak więc śmierć jest zapłatą za grzech i każdy grzesznik musi tę zapłatę otrzymać. Jednak to od nas zależy, czy tą zapłatą będzie śmierć druga czy trzecia.

I jeszcze raz wrócę do tego samego zdania:

Popularna interpretacja mówi, że jako grzesznicy powinniśmy zostać ukarani śmiercią, a Jezus wziął na siebie naszą karę i dlatego „za nas umarł”.

Gdyby ta interpretacja była prawdziwa, to oznaczałoby to, że Boża sprawiedliwość domaga się śmierci (drugiej) grzesznika, lub śmierci ofiary zastępczej, kogoś, kto weźmie na siebie odpowiedzialność, konsekwencje grzechów popełnionych przez grzesznika. Czy Biblia potwierdza, że taka możliwość jest zgodna z Bożym prawem?

Ez 18,20 „Człowiek który grzeszy, umrze (…) bezbożność spadnie na bezbożnego”

Biblia odrzuca taką możliwość, odpowiedzialność za grzechy nie może zostać przeniesiona na kogoś innego. I jest jeszcze coś więcej, Biblia wyraźnie stwierdza, że ukaranie niewinnego jest niezgodne z Bożym prawem:

Prz 17,26 „Już nawet wymierzyć grzywnę niewinnemu nie jest rzeczą dobrą”

Popularna interpretacja zwrotów mówiących, że „Chrystus za nas umarł” mówi, że Jezus musiał umrzeć ze względu na wymagania Bożej sprawiedliwości. Co Biblia mówi o Bożej sprawiedliwości?

Rz 3,21-25 „Ale teraz niezależnie od zakonu objawiona została sprawiedliwość Boża, o której świadczą zakon i prorocy …”

Paweł nie mówi o jakiejś nowej sprawiedliwości, ale o tej, która została wcześniej objawiona w Starym Testamencie.

„… I to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa, dla wszystkich wierzących. Nie ma bowiem różnicy, gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej, i są usprawiedliwieni darmo, z łaski jego, przez odkupienie w Chrystusie Jezusie …”

Biorąc pod uwagę to, że wszyscy zgrzeszyli, nie ma różnicy między ludźmi, ponieważ żaden człowiek nie posiada Bożej chwały, czyli charakteru podobnego do charakteru Boga. Jednak dla tych, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa dostępne jest usprawiedliwienie, czyli przywrócenie takiego charakteru, jaki posiada Chrystus. To usprawiedliwienie dostępne jest za darmo, jego podstawą jest wiara, a odbywa się ono przez odkupienie w Chrystusie Jezusie,

„którego Bóg ustanowił jako ofiarę przebłagalną przez krew jego, skuteczną przez wiarę, dla okazania sprawiedliwości swojej przez to, …”

I w tym miejscu Paweł pokazuje na czym polega Boża sprawiedliwość:

„że w cierpliwości Bożej pobłażliwie odniósł się do przedtem popełnionych grzechów

Paweł nie sugeruje nawet tego, że Boża sprawiedliwość „domaga się śmierci”. Wręcz przeciwnie, mówi o tym, że jeżeli spełniony zostanie warunek posiadania wiary w Jezusa, to Bóg odnosi się pobłażliwie do grzechów popełnionych wcześniej przez tego, kto wierzy w Jezusa. Na czym dokładnie polega ta pobłażliwość?

„Miłosierny i łaskawy jest Pan, cierpliwy i pełen dobroci, nie prawuje się ustawicznie, nie gniewa się na wieki, nie postępuje z nami według grzechów naszych, ani nie odpłaca nam według win naszych. Lecz jak wysoko jest niebo nad ziemią, tak wielka jest dobroć jego dla tych, którzy się go boją. Jak daleko jest wschód od zachodu, tak oddalił od nas występki nasze. Jak się lituje ojciec nad dziećmi, tak się lituje Pan nad tymi, którzy się go boją” (Ps 103,8-13)

Bóg przez proroka Izajasza powiedział:

„Ja, jedynie Ja, mogę przez wzgląd na siebie zmazać twoje przestępstwa i twoich grzechów nie wspomnę” (Iz 43,25)

Jak widać zarówno Paweł jak i prorocy, czyli Stary Testament, mówią, że Bóg bardzo chętnie wybacza nam nasze grzechy i zapomina o nich, czyli traktuje je jakby nigdy ich nie było, jednak pod warunkiem, że grzesznik uwierzył w Jezusa Chrystusa. O jaką dokładnie wiarę tu chodzi i po czym można ją poznać? Skąd grzesznik może wiedzieć, że jego wiara jest właśnie tą, która prowadzi do usprawiedliwienia?

Apostoł Paweł tak napisał o tej wierze:

„Albowiem nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego (…) bo usprawiedliwienie Boże w niej bywa objawione, z wiary w wiarę, jak bowiem napisano: A sprawiedliwy z wiary żyć będzie” (Rz 1,16-17)

Moc Boża objawia się w życiu tego kto wierzy nie tyle przez to, że jego grzechy zostały mu wybaczone, ale przede wszystkim w tym, że dzięki tej mocy każdy wierzący w Jezusa może żyć i nie grzeszyć.
Podstawą takiej wiary jest miłość do Boga, o której Jezus powiedział:

„Jeśli mnie miłujecie, przykazań moich przestrzegać będziecie (…) kto mnie nie miłuje, ten słów moich nie przestrzega” (J 14,15.24)

Apostoł Jan wyjaśnił to w taki sposób:

„Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe” (1 J 5,3).

Tak więc ten, kto ma wiarę w Jezusa, zostaje usprawiedliwiony, a jego grzechy zostają mu zapomniane. Ponadto wiara w Jezusa sprawia, że żyje w harmonii z Bożym prawem. Dla takiego człowieka nie stanowi to problemu, ponieważ przykazania Boże nie są dla niego uciążliwe. Co więcej, taki człowiek czuje do grzechu to samo, co czuje Bóg. Ten sam grzech, do którego był kiedyś przywiązany, stał się dla niego czymś tak wstrętnym i obrzydliwym, że po prostu odwrócił się od niego. Spełnił tym samym warunek puszczenia poprzednich grzechów w niepamięć.

„Człowiek który grzeszy umrze (…) Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, a bezbożność spadnie na bezbożnego. Lecz gdy bezbożny odwróci się od wszystkich swoich grzechów, które popełnił, i będzie przestrzegał wszystkich moich przykazań i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość, na pewno będzie żył, nie umrze. Nie będzie się mu przypominać żadnych jego przestępstw” (Ez 18,21-22)

Tak więc Boże prawo nie wymaga, aby grzesznik umarł, a tym bardziej nie wymaga, aby ktoś umarł za grzesznika. Wymagania Bożego prawa są całkowicie zaspokojone, gdy grzesznik „odwróci się od wszystkich swoich grzechów”. Wtedy Bóg może być jednocześnie sprawiedliwym i usprawiedliwiającym. Może okazać swoje miłosierdzie, wybaczając grzechy temu, kto spełnił wymagania Bożego prawa, czyli odwrócił się od swoich wszystkich grzechów.

Co w takim razie oznacza to, że Bóg ustanowił swojego Syna jako ofiarę przebłagalną, i do tego przez Jego krew? W tym pytaniu są tak naprawdę ukryte dwa pytania:

1. Kogo Jezus chce przebłagać swoją ofiarą?
2. Dlaczego to przebłaganie odbywa się przy pomocy krwi?

Według popularnej interpretacji Jezus, ze względu na wymagania Bożego prawa, przebłagał swoją ofiarą Ojca, albo, mówiąc inaczej, zaspokoił wymagania Bożej sprawiedliwości. Gdyby tak było, to oznaczałoby to, że Bóg „ustanowił [swojego Syna] jako ofiarę przebłagalną”, aby przebłagać samego siebie. Oznaczałoby to także, że okup jaki Jezus złożył oddając swoje życie, został złożony Ojcu. Jednak dla Boga złożenie ofiary z własnego dziecka jest obrzydliwością (Kpł 18,21).
Komu płaci się okup i kogo błaga się o czyjeś życie? Czy nie tego, kto ma to życie w swoich rękach i jest gotów je odebrać, jeżeli ten okup nie zostanie mu zapłacony? Czy tym kimś jest Bóg Ojciec?

„Czy rzeczywiście mam upodobanie w śmierci bezbożnego - mówi Wszechmocny Pan - a nie raczej w tym, by się odwrócił od swoich dróg i żył?” (Ez 18,23)

To nie Bóg Ojciec trzyma nas w niewoli grzechu i to nie Jemu musiał zostać zapłacony okup. To nie Boga trzeba błagać o to, aby pozwolił żyć grzesznikom, ponieważ On właśnie tego pragnie. Jest to największym pragnieniem zarówno Ojca jak i Syna.

„Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30)

Do kogo Jezus przyszedł ze swoją ofiarą przebłagalną?

„Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną” (Ap 3,20)

Jezus przyszedł do nas i puka do naszych serc. Błaga nas, abyśmy otworzyli te drzwi i pozwolili Mu wejść i zmienić nasze kamienne, egoistyczne serca na nowe, które On wypełni Bożą miłością. Bóg może to zrobić, ale tylko wtedy, gdy my mu na to pozwolimy. On dał nam wolną wolę i nigdy nie robi z nami tego, na co Mu nie chcemy pozwolić.

On, Król królów i Pan panów, Bóg i Stwórca wszystkiego, prosi i błaga nas, swoje stworzenia, o to abyśmy pozwolili Mu zmienić nas tak, abyśmy mogli żyć wiecznie w Jego obecności. Objawia nam pełnię swojej miłości do nas, abyśmy mogli podjąć decyzję i wybrać miłość do Niego albo miłość do grzechu. Nasz egoizm i nasze przywiązanie do zła są tak silne, że Bóg użył najmocniejszych argumentów, aby przekonać nas z jednej strony o swojej miłości, a z drugiej o potworności i ohydzie grzechu. To ze względu na olbrzymi opór, jaki stawiają nasze serca, Bóg użył własnej krwi, aby przełamać ten opór.

„Usprawiedliwieni krwią jego”

Jest coś charakterystycznego w naszym zachowaniu, kiedy widzimy krew. Nikt nie lubi nosić na sobie śladów krwi. Mycie zakrwawionych rąk jest chyba naturalnym odruchem każdego z nas, podobnie jak zmiana zakrwawionego ubrania na czyste. Usuwamy ślady krwi po to, aby nie przypominały nam o nieprzyjemnych wydarzeniach związanych z przelana krwią. Czasem umycie rąk i zmiana ubrania nie są wystarczające, ponieważ ślady krwi nadal pozostają w naszych umysłach. A jednak Biblia mówi nam, że jedynym sposobem na to, aby człowiek mógł zostać uznanym za sprawiedliwego i nosić szatę Bożej sprawiedliwości, jest wypranie naszej szaty we krwi Baranka. Czy nie jest to dziwne? Czy ktoś próbował kiedykolwiek wyprać coś we krwi? Nie jest możliwe, aby po takim praniu jakakolwiek rzecz stała się biała. Ślady krwi będą po takim praniu widoczne na każdej części ubrania. Jaki jest symboliczny sens tej czynności? Może chodzi o to, abyśmy uzmysłowili sobie, że krew Jezusa jest na naszych rękach, że to zatwardziałość naszych serc spowodowała, że tylko przelana krew Syna Bożego mogła skruszyć nasz egoizm i doprowadzić nas do skruchy i ukorzenia się przed Bogiem. Okup w postaci krwi Jezusa został wylany na nas, aby poruszyć nasze serca, wstrząsnąć nami i doprowadzić nas do upadku na skałę, jaką jest Jezus, aby nasz egoizm uległ roztrzaskaniu. To jedyna droga, która poprzez trzecią śmierć może nas doprowadzić do zbawienia. Kto na nią nie wejdzie, ten zostanie zmiażdżony i umrze drugą śmiercią.

Jezus przelał za nas i dla nas swoją bezcenną krew. Czy świadomość tego, że mamy Jego krew na naszych rękach porusza nasze serca?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz