niedziela, 8 grudnia 2019

Hiob i Jezus

Księga Hioba jest niezwykle ciekawą Księgą. Prawdopodobnie została napisana przez Mojżesza, zanim napisał pięć ksiąg zwanych Mojżeszowymi, co tylko podkreśla jej znaczenie. Co jest takiego ważnego w tej księdze?

Jest kilka istotnych kwestii, o których Księga Hioba mówi o wiele dokładniej w porównaniu do pozostałych ksiąg biblijnych. Przede wszystkim wskazuje na tego, który jest prawdziwym sprawcą wszystkich nieszczęść, czyli na szatana.

Kiedy Bóg zwrócił uwagę szatana na Hioba, który był przykładem wierności wynikającej z miłości do Boga, szatan oskarżył Boga o to, że Stwórca kupił sobie miłość Hioba, że tak naprawdę Hiob nie kocha Boga, ale Boże błogosławieństwa.

„Czyż za darmo Hiob czci Boga? Czyż Ty nie ogrodziłeś zewsząd jego samego, jego domu i całej majętności? Pracy jego rąk pobłogosławiłeś, jego dobytek na ziemi się mnoży” (Hi 1,9-10)

Następnie szatan rzucił wyzwanie Bogu, żądając aby Hiob został poddany próbie:

„Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego majątku! Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył”

I Bóg podjął to wyzwanie. Dlaczego? Aby dać dowód wszystkim stworzeniom, że miłość do Boga nie jest skutkiem błogosławieństw, którymi Bóg obdarowuje ludzi, ale skutkiem poznania Boga, poznania piękna Jego charakteru, poznania Jego miłości. Był to też dowód na to, że prawdziwa miłość do Boga ma moc opierania się wszelkim pokusom, moc która pozwala żyć w posłuszeństwie Bogu. Znaczenie imienia Hiob to „prześladowany” i dokładnie oddaje to, co go spotkało.

„Na to rzekł Pan do szatana: Oto wszystko, co ma, jest w twojej mocy, tylko jego nie dotykaj! I odszedł szatan sprzed oblicza Pana”

Szatan odebrał Hiobowi praktycznie wszystko. Zabił dzieci Hioba, odebrał mu majątek, nawet żona odwróciła się od Hioba. A mimo to Hiob nadal pozostał wierny Bogu.
Wkrótce doszło do drugiego spotkania Boga z szatanem i ponownie poruszona została sprawa Hioba.

„Jahwe zapytał szatana: Czyś dostrzegł tam sługę mojego Joba? Bo nie ma na ziemi nikogo podobnego jemu. Jest to człowiek bez skazy, prawy, bojący się Boga i unikający zła. On trwa w swej nieskazitelności, mimo że pobudziłeś mnie przeciw niemu, abym go doświadczył bez powodu” (BP)

Ciekawa jest ostatnia część wypowiedzi Boga. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że sprawcą wszystkich nieszczęść Hioba był szatan. A jednak Bóg mówi o tym, co się stało w taki sposób, jakby to On sam „doświadczył Hioba bez powodu”. W Biblii Tysiąclecia ta wypowiedź wygląda trochę inaczej: „choć mnie nakłoniłeś do zrujnowania go”, a w Biblii Gdańskiej: „abym go niszczył bez przyczyny”. We wszystkich tłumaczeniach Bóg przedstawia to tak, jakby to On chciał zniszczyć, doświadczyć czy zrujnować Hioba. Sytuacja ta pokazuje jedną z ważnych zasad, o której trzeba pamiętać podczas studiowania Biblii. Oto ona:

Kiedy Biblia mówi, że Bóg coś zrobił, to albo Bóg rzeczywiście to zrobił, albo pozwolił aby to się stało. W tym drugim przypadku Bóg jedynie zezwolił komuś na zrobienie czegoś, co wcale nie oznacza, że było to zgodne z Bożym prawem, albo zgodne z Bożymi oczekiwaniami.

W tym konkretnym przypadku Bóg pozwolił szatanowi na zrobienie Hiobowi czegoś, co było niezgodne z prawem, a także niezgodne z Bożymi pragnieniami związanymi z Hiobem. Jednak Bóg pozwolił na to, ponieważ w ten sposób ujawnione zostały prawdziwe intencje szatana. Prawda o szatanie mogła zostać ujawniona tylko w praktycznym działaniu. Tylko poprzez obserwację skutków tego, co robi szatan, wszystkie Boże stworzenia mogą się przekonać o tym, że szatan jest „kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8,44), oraz że jego jedynym celem jest „kraść, zarzynać i wytracać” (J 10,10). Tylko w taki sposób ujawniona mogła zostać prawda o tym, że z powodu nienawiści do Boga szatan jest gotów do zrobienia najgorszych rzeczy. I gdyby nie Bóg, to zrobiłby o wiele więcej.

Podczas drugiego spotkania szatan zarzucił Bogu, że Hiob pozostał mu wierny tylko dlatego, że fizyczne nieszczęścia nie dotknęły go osobiście. To także obnaża charakter szatana, który nie wie co to współczucie i miłosierdzie. On nie posiada takich uczuć i nie rozumie tych, którzy je odczuwają i kierują się nimi. Szatan nie miał pojęcia jakim cierpieniem dla Hioba było to, co się stało z jego dziećmi.
Tak czy inaczej Bóg pozwolił teraz szatanowi na zrobienie czegoś więcej, ale nie wszystkiego. Ponieważ szatan nie mógł zabić Hioba.

„Na to rzekł Pan do szatana: Oto jest w twojej mocy, tylko jego życie zachowaj”

Jaki był cel szatana? Chciał on za wszelką cenę zmusić Hioba do nieposłuszeństwa. Gdyby mu się to udało, to mógłby użyć tego jak dowodu na to, że Bożego prawa nie da się zachowywać. I chociaż taki dowód byłby bardzo kiepskiej jakości, to byłby on wystarczający do tego, aby wzbudzić u niektórych Bożych stworzeń wątpliwości. Niektórzy mogliby zacząć podejrzewać, że chociaż szatan nie postępuje dobrze, to jednak w tym co mówi może być jakieś ziarenko prawdy. A to właśnie takie podejrzenia są ziarnem, z którego wyrasta i rozkwita nieposłuszeństwo.

Tak więc szatan ponownie ruszył do ataku i tak naprawdę Hiobowi pozostało tylko ledwo tlące się w jego zniszczonym ciele życie, oraz, co bardzo ważne, wiara w Boga. Wiara niepotwierdzona żadnymi widocznymi znakami. Absolutnie wszystko, co otaczało Hioba, miało go przekonać, że Bóg go odrzucił. Nawet najlepsi przyjaciele przekonywali go, że to Bóg ukarał go za grzechy, do których nie chciał się przed nimi przyznać. Hiob nie rozumiał swojej sytuacji, nie wiedział z jakiego powodu spotkało go tyle nieszczęść, jednak nie wierzył w to, Bóg jest sprawcą tego całego zła. Nie potrafił sobie tego wyjaśnić, nie potrafił zrozumieć jak to możliwe, aby Bóg, który jest miłością, mógł tak potraktować kogoś, kto kocha Boga tak, jak on Go kochał. Myślę, że największą udręką dla Hioba były jego własne myśli, ból fizyczny, chociaż bardzo dotkliwy, mimo wszystko był chyba lżejszy.

Wiemy jak skończyła się ta historia. Bóg przywrócił Hiobowi wszystko co, co odebrał mu szatan. I tu kolejna ciekawa informacja, Hiob miał dwa razy więcej majątku, niż miał przed atakiem szatana, ale tyle samo dzieci, siedmiu synów i trzy córki.

Postać Hioba jest symbolem Jezusa Chrystusa, jest zapowiedzią tego, co po wielu latach spotkało Chrystusa.

Chyba oczywiste jest dla każdego, że cierpienia Hioba nie były karą za jego grzechy, ale skutkiem działań szatana. Chyba oczywiste jest dla każdego, że celem szatana było zmuszenie Hioba do nieposłuszeństwa. Chyba oczywiste jest dla każdego, że jedynie wiara podtrzymywała Hioba przy życiu. I chyba oczywiste jest też to, że nie stracił swojego życia tylko dlatego, że Bóg nie pozwolił szatanowi na zabicie Hioba.

Chrystus, podobnie jak Hiob, żył sprawiedliwym życiem, które było dowodem na kłamstwa szatana, mówiącego, że jest to niemożliwe. I podobnie jak w przypadku Hioba, Bóg pozwalał szatanowi na coraz więcej, ale tym razem nie zabronił mu zabicia swojego Syna.

To, że Bóg pozwolił aby Chrystus został zabity, w pełni objawiło kilka prawd.

Pierwsza to ta, że prawdziwa wiara pomaga zachować posłuszeństwo Bogu nawet w obliczu śmierci.

„[Jezus] chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej” (Flp 2,6-8).

I chociaż śmierć na krzyżu była najgorszym rodzajem śmierci, to dla Jezusa o wiele gorsze było to, że od pewnego momentu przestał odczuwać obecność Ojca. Nie jesteśmy w stanie w pełni zrozumieć tego, co wtedy czuł Chrystus, ponieważ jako grzesznicy nie odczuwamy obecności Boga w takim stopniu, w jakim On ją odczuwał. Chrystus czuł obecność Ojca przez całe swoje ziemskie życie, ale nie w trakcie ostatnich godzin. Hiob znajdował się w podobnej sytuacji, także w pewnym momencie przestał dostrzegać obecność Boga. Pozostała mu tylko wiara. Hiob dał dowód na to, że moc prawdziwej wiary jest większa od mocy grzechu, ponieważ prawdziwa wiara polega na miłości do Boga. A nie ma większej mocy w całym wszechświecie, jak moc Bożej miłości. Źródłem posłuszeństwa Hioba była jego miłość do Boga, podobnie jak źródłem posłuszeństwa Chrystusa zawsze była i zawsze będzie Jego miłość do Ojca.

„Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe” (1 J 5,3)

Chrystus w ostatnich godzinach swojego życia przestał odczuwać obecność Ojca. I chociaż było to niewyobrażalnie straszne przeżycie, to jednak poprzez wiarę zachował posłuszeństwo Bogu. Wszystko to, co Jezus wtedy odczuwał, wskazywało na to, że czeka go druga śmierć, wieczne oddzielenie od Ojca. A jednak wytrwał w posłuszeństwie. Czy może być lepszy dowód na to, że jest to możliwe?

A czy może być lepszy dowód na to, jak bardzo Jezus kocha ludzi? I to jest druga prawda, która została w pełni objawiona na krzyżu Golgoty. Prawda o tym, że Jezus tak bardzo nas kocha, że był gotów umrzeć drugą śmiercią, aby nas ratować.

Trzecia prawda ujawniona na krzyżu dotyczyła szatana. Od tego momentu stało się jasne, że szatan w imię obrony swoich idei, będących w sprzeczności z Bożym prawem, był gotów posunąć się nawet do zabicia Syna Bożego. Tym samym stracił resztki sympatii, jaką jeszcze czuły do niego niektóre niebiańskie istoty. Jedynie niektórzy ludzie nadal popierali, i nadal popierają szatana. Jedynie ci, którzy nie poznali Prawdy, tej Prawdy, o której kiedyś powiedział Jezus:

„Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie, i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (J 8,31-32)

Tylko poznanie Prawdy, którą jest Jezus, pozwala na uwolnienie człowieka z niewoli grzechu. I to jest kolejna, czwarta prawda związana ze śmiercią Chrystusa. Prawda mówiąca o tym, że ten, kto grzeszy nie tylko nie poznał Boga i jest Mu nieposłuszny, ale jest posłuszny szatanowi, tak samo, jak kapłani, którzy drwili z Jezusa wiszącego na krzyżu.

„Każdy kto w nim [w Bogu] mieszka, nie grzeszy; każdy, kto grzeszy, nie widział go ani go nie poznał (…) Kto popełnia grzech, z diabła jest, gdyż diabeł od początku grzeszy” 1 J 3,6.8)

Jest jeszcze więcej prawd związanych ze śmiercią Chrystusa, ja jednak chcę się skupić tylko na jeszcze jednej, ale chyba najbardziej istotnej dla nas. Uwolnienie z niewoli grzechu możliwe jest tylko przez poznanie tej Prawdy, jaką jest Jezus. Nie jakiejś prawdy, jednej z wielu prawd, albo częściowej prawdy, ale jednej konkretnej prawdy, która jest objawieniem piękna charakteru Boga. Jeżeli ktoś wierzy w Boga, wierzy w Jezusa, a mimo to zachowuje pewne poglądy, które pokazują Boga w fałszywym świetle, to pomimo swojego przekonania o tym, że wierzy w Boga, tak naprawdę nie widział Go i jeszcze Go nie poznał. Takim fałszywym poglądem, który niestety jest bardzo rozpowszechniony wśród chrześcijan, jest pogląd mówiący, że Jezus dosłownie wziął nasze wszystkie grzechy na siebie, po czym został za nie ukarany śmiercią, ponieważ takie są wymagania Bożego prawa.

Jakie są naprawdę wymagania Bożego Prawa? Szatan twierdzi, że „każdy grzech musi spotkać kara” (PW 615.2), a ponieważ zapłatą za grzech jest śmierć, to według szatana wszyscy ludzi powinni umrzeć. A tak na marginesie, to śmierć jest zapłatą za grzech, a nie karą za grzech (Rz 6,23). 
Jednak Bóg mówi:
„Czy rzeczywiście mam upodobanie w śmierci bezbożnego (…) a nie raczej w tym, by się odwrócił od swoich dróg i żył? (Ez 18,23).

Boża sprawiedliwość jest inna od ludzkiej sprawiedliwości. My, ludzie, jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że każdy przestępca musi zostać ukarany, a gdy przestępca pozostaje bezkarny, to uznajemy to za niesprawiedliwość.

Jednak Boża sprawiedliwość jest inna:

„Gdy bezbożny odwróci się od wszystkich swoich grzechów, które popełnił, i będzie przestrzegał wszystkich moich przykazań, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość, na pewno będzie żył, nie umrze. Nie będzie mu się przypominać żadnych jego przestępstw” (Ez 18,21-22)

Boża sprawiedliwość wymaga jedynie, aby grzesznik odwrócił się od swoich grzechów i zaczął nowe życie. Gdy to zrobi, wtedy Boża sprawiedliwość jest w pełni usatysfakcjonowana.

Taką sprawiedliwość Bóg objawił w Chrystusie:

„Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi. Chciał przez to okazać, że sprawiedliwość Jego względem grzechów popełnionych dawniej - za dni cierpliwości Bożej - wyrażała się w odpuszczaniu ich” (Rz 3,25-26 BT)

Tak więc Boża sprawiedliwość polega nie na karaniu, a na odpuszczaniu grzechów, co dotyczy tych, którzy wierzą w Jezusa; oraz na oddaniu zapłaty, czyli śmierci, tym, którzy w Jezusa nie uwierzyli.

A co do samego karania, to i tu Biblia wyraźnie odrzuca tezę o tym, że Jezus „został ukarany za nas”, ponieważ takie są wymagania Bożego prawa. Bóg mówi, że po pierwsze, każdy odpowiada za swoje grzechy:

„Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, a bezbożność spadnie na bezbożnego” (Ez 18,20)

a po drugie, karanie kogoś, kto jest niewinny, jest wbrew Bożemu prawu:

„Karać grzywną sprawiedliwego to jest niedobra sprawa; a bić szlachetnych - to urąga wszelkiej słuszności” (Prz 17,26 NBG)

Gdyby Bóg, w celu zaspokojenia wymagań swojego prawa, wymagał aby Jezus został ukarany za grzechy ludzi, postąpił by wbrew własnemu prawu. To nie Bóg doprowadził do śmierci Jezusa, aby przenieść karę za grzechy z ludzi na swojego Syna; ale szatan, aby zmusić Jezusa do nieposłuszeństwa.

Jeżeli ktoś uważa inaczej i myśli, że jednak Jezus został ukarany za nasze grzechy, ponieważ tego wymagał Bóg, to tym samym nie powinien uważać, że kapłani i przywódcy żydowscy zrobili coś złego, bo przecież wypełniali wolę Boa. A przecież Biblia wyraźnie potępia tych, którzy doprowadzili do śmierci Syna Bożego.

Historia Hioba wyraźnie wskazuje sprawcę wszystkich nieszczęść. Szatan gdyby mógł, zabiłby także Hioba, jednak na to Bóg mu nie pozwolił. Jednak przyjaciele Hioba byli przekonani, że to Bóg ukarał Hioba. Czy dzisiaj wielu chrześcijan nie popełnia tego samego błędu, co przyjaciele Hioba?

Pokazany wcześniej cytat z Rz 3,25-26 mówi o Jezusie, jako ofierze przebłagalnej. Skoro tak, to może warto się zastanowić kogo miała przebłagać ta ofiara?

Biblia mówi też o tym, że Jezus „siebie samego złożył jako okup za wszystkich” (1 Tym 2,6). Komu Jezus zapłacił okup?
Jeżeli ktoś myśli, że Ojcu, to tym samym wprowadza dysonans między Ojcem i Synem, a przecież Biblia mówi wyraźnie, że Oni stanowią Jedność. Jest to doskonała jedność myśli, uczuć i pragnień. Jak to jest możliwe, że, będąc w takiej jedności, Syn musi błagać Ojca, aby zechciał zrobić coś, czego pragnie Syn? I jak to możliwe, żeby Syn musiał w tym celu płacić Ojcu okup?

Te pytania może zachęcą kogoś do szukania w Biblii odpowiedzi na nie. Zachęcam do tego z całego serca.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz