piątek, 3 października 2025

Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Recepta na sukces

Felieton do Szkoły Sobotniej na 4 października 2025

W poprzednim kwartale studiowaliśmy jak Izraelici bezpiecznie opuścili Egipt i dotarli do granic ziemi, którą Bóg obiecał ich protoplastom. Przez kolejne trzy miesiące będziemy studiować Księgę Jozuego. Księga Jozuego jest trudną księgą biblijną. Kiedy byłem dzieckiem księga Jozuego była dla mnie znacznie łatwiejsza, powiedziałbym nawet pasjonowała mnie. Podobały mi się historię dotyczące podboju Kanaanu - wygrane bitwy, militarne pułapki, „zdobywanie” kolejny miast i terytoriów. Jako dziecko wychowywałem się w kulturze, która karmiona była filmami wojennymi oraz ideologią walki z wrogiem. Takie filmy jak „Czterej pancerni”, „Kapitan Kloss”, czy „Jak rozpętałem II wojnę światową” inspirowały młody umysł i dostarczały pomysłów jak bawić się na podwórku w „wojnę”. Historie wojenne były ekscytujące. Czytałem opowieści przygodowe z II wojny światowej. Zawsze byłem pewien, kto jest dobry, a kto zły. Jednak w czasie studiów, kiedy „wojsko” było przedmiotem obowiązkowym, a w naszym kraju zaczęły następować polityczne zmiany całkowicie straciłem „militarne” zainteresowania. Dzisiaj w kontekście wojen, które toczą się w Europie, Afryce, czy na Bliskim Wschodzie, tematyka wojenna wzbudza w moim umyśle niepokój i całkowitą dezaprobatę, zwłaszcza gdy pojawiają się w niej wątki związane z religią oraz religijnymi instytucjami.

W jaki sposób czytać biblijne księgi Wyjścia i Jozuego? Kiedy cała armia egipska utonęła w morzu lud Boży radował się. Jaka powinna być nasza reakcja dzisiaj, kiedy jesteśmy świadkami ludobójstwa? Czy naród wybrany wypędzi Kananejczyków? Czy unicestwi Kananejczyków? Kto zniszczy kananejskie miejsca kultu?

Co powinni dzisiaj robić naśladowcy Jezusa motywowani Księgą Jozuego? Zniszczyć i spalić bożki? Zniszczyć i spalić ludzi? Ile ołtarzy i bożków zniszczył lud Boży w księdze Jozuego? Ilu ludzi zostało pozbawionych życia? Jaki był główny powód tych wygnań i masowych rzezi? (Pwt 7:16; 20:18?) Jak często Izraelici okazywali miłosierdzie? (Joz 6 i 7) Czy w tych przypadkach okazywanie miłosierdzia zniewalało tych, którzy okazali miłosierdzie? Czego powinniśmy się nauczyć z tych historii, które mogą nam się wydawać niepotrzebnie brutalne i odrażające?

Zanim zakończymy nasze studia nad księgą Jozuego, świat chrześcijański będzie celebrował święta Bożego Narodzenia. W jaki sposób wspominać Boga, który zechciał narodzić się jako bezbronne dziecko w Betlejem? Ilu ludzi zranił Jezus, kiedy żył wśród nas? Ilu zabił? Jezus zwyciężył zło – czyniąc dobro i żeby nas uzdrowić, Jezus pozwolił się zabić. Jak powinniśmy rozumieć Boga reprezentowanego przez Jozuego i Boga reprezentowanego przez Jezusa? Oto kilka pytań, które mogą zainspirować nasze studium w tym kwartale.

Księga Jozuego rozpoczyna nowy etap w historii Izraelitów. Mojżesz i wędrówka po pustyni należały już do przeszłości. Nowe pokolenie zostało wezwane do zaakceptowania obietnic Boga jako możliwości, które zdefiniują przyszłość. Historia Jozuego przypomina nam, że Bóg zaprasza nas abyśmy rozpoczęli nowe rozdziały w naszej duchowej wędrówce, w czasie której Boża łaska otwiera drzwi do nowych rozdziałów wiary, przemiany i nadziei.

Po śmierci Mojżesza, Jozue został wybrany, aby kontynuować misję prowadzenia ludu do Ziemi Obiecanej. Chociaż Jozue kontynuował misję, którą zapoczątkował Mojżesz, jednak to Bóg był prawdziwym przywódcą Izraela.

Podobnie jak Mojżesz, Jozue był nazwany „sługą Pana”. Ludzcy przywódcy rozpoczynają i kończą swoją misję, jednak Bóg jest zawsze niezmiennym, niewidzialnym przywódcą swojego ludu. Kościół musi pamiętać, że niezależnie od tego, jak utalentowani i wpływowi mogą być ludzcy przywódcy, nasze ostateczne zaufanie i przewodnictwo muszą spoczywać wyłącznie w Bogu.

Zadanie Jozuego, który był dotychczas w cieniu Mojżesza, było bardzo trudne. Ciężar niespokojnego, upartego i przeżywającego traumę narodu spoczywał teraz na jego barkach. W umysłach ludzi nie był on Mojżeszem. Nie miał laski, która uderzyła w Nil czy rozdzieliła morze. Jego twarz nie jaśniała blaskiem, nie trzymał kamiennych tablic, na których zapisane byłby przykazania. Jednak Bóg powiedział do niego: „Bądź silny i odważny… jak byłem z Mojżeszem, tak będę z tobą”. Warto pamiętać, że Bóg powołał Jozuego, by był sobą, a nie Mojżeszem.

Presja musiała być niesamowicie wielka. Każdy krok do Ziemi Obiecanej był krokiem na nieznanym terytorium – militarnie, duchowo i emocjonalnie. Jozue prowadził Izraelitów w stronę nowej tożsamości. Musiał zrównoważyć wspomnienie o Mojżeszu z nową wizją, którą otrzymał od Boga. Musiał poradzić sobie z ludźmi, którzy najpierw narzekali na pustyni, a teraz stanęli twarzą w twarz z ufortyfikowanymi miastami. Być może najtrudniejsze w tym wszystkim było uwierzenie, że Bóg będzie z nim tak samo jak był z Mojżeszem i zrozumienie, że Boża wierność nie jest związana z danym przywódcą, jedną epoką czy jedną osobowością.

Dzisiaj łatwo jest pokładać nadzieję (lub lęk) – w ludzkich przywódcach. W polityce, religii czy kulturze zachowujemy się tak, jakby wszystko było uzależnione od jednej postaci. Widzimy to w nasilającym się coraz bardziej autorytaryzmie, gdzie narody kurczowo trzymają się „silnych przywódców”, jakby tylko oni mogli zapewnić pomyślność. Widzimy to w chrześcijańskim nacjonalizmie, gdzie imię Boga splata się z sukcesem partii politycznej lub danej jednostki. Widzimy to nawet w kościele, gdzie strata ukochanego pastora lub przywódcy może być odczuwana jako koniec pewnej epoki. Powołanie Jozuego pokazuje nam jednak, że Bóg nie jest ograniczony ludzką charyzmą czy dziedzictwem.

W obliczu braku pragnienia głębszego poznania Boga, zastępujemy potrzebę tej intymności przywiązaniem do przywódców. Czujemy się bezpieczniej podążając za kimś, kto pasuje do naszego planu, ponieważ oszczędza nam to uznania, że Bóg jest znacznie większy niż schemat, w którym Go zamknęliśmy. Niezależnie od tego, jak sprawnym przywódcą był Mojżesz, jego życie dobiegło końca. Bóg nie prosił Jozuego, aby skopiował życie Mojżesza, ale by w pełni realizował swoje powołanie. Wierność polega na uczestnictwie w historii, którą Bóg pisze z nami i przez nas. Jeżeli Bóg umieścił cię na danym stanowisku, to dlatego, że cię wybrał takim jakim jesteś, a nie dlatego, że chce abyś naśladował kogoś innego.

W czasie niepewności związanej z politycznymi wstrząsami, w burzliwych wojnach w czystkach etnicznych, Boże plany nie kończą się z powodu jednego głosu, czy pod wpływem jednego ruchu. Jego obecność pozostaje niezmienna. Bóg wzywa nas do okazywania odwagi, sprawiedliwości i wierności, niezależnie od tego, kto sprawuje ziemską władzę. Czy jesteśmy gotowi zrobić krok naprzód, jak Jozue, nie porównując się z tymi, którzy byli przed nami, ale iść dalej z ufnością, że Bóg nadal nas prowadzi?

Autor lekcji zwrócił uwagę na wielokrotne użycie czasownika „dawać” w księdze Jozuego co podkreśla proces i pewność działania Boga. Kiedy Bóg mówi „dam wam” (Joz 1:3), oznacza to, że rezultat jest zapewniony, nawet jeśli w danym momencie nie jest jeszcze widoczny. Spełnienie się obietnic Bożych nie jest magiczne. Pewność tych obietnic zbudowana jest na zapewnieniu Boga: „Będę z tobą”. Tego właśnie Jozue potrzebował najbardziej: nie planów, czy dziedzictwa Mojżesza, ale obecności Boga. Ta sama obecność Boga, którą Jozue obserwował w życiu Mojżesza na pustyni, została mu teraz ofiarowana osobiście. Tak jak obietnice mają znaczenie ze względu na Tego, który je składa, tak przywództwo ma znaczenie tylko wtedy, gdy jest nasycone obecnością Boga. Jozue, podobnie jak Mojżesz, został zaproszony do prowadzenia ludu w obecności Pana. Czy tak jest również w naszym przypadku?

Wierność nie oznacza pielęgnowania „zamrożonych” systemów z przeszłości ani naśladowania „wielkich przywódców”, którzy byli przed nami. Wierność oznacza odważne wkraczanie w naszą własną rzeczywistość, wiedząc, że to obecność Boga nas uzdolnia, a nie nasza zdolność do naśladowania bohaterów z przeszłości. Historia Jozuego przypomina nam, że każde pokolenie musi wziąć na siebie swój krzyż, podjąć własne ryzyko i pamiętać, że Bóg już działa zanim my się pojawiliśmy.

Być może właśnie w tym miejscu historia Jozuego naciska na nas najbardziej, ponieważ żyjemy w spolaryzowanym świecie, w którym tak wielu szuka silnych przywódców, wzorców i łatwych odpowiedzi. To, czego najbardziej potrzebujemy to ludzi gotowych przewodzić, którzy stawiają Boga w centrum i którzy wierzą, że Boże zapewnienie „Będę z tobą!” wystarczy.

Bóg powiedział do Jozuego, aby „był silny i odważny”. Nie mówił On tego jedynie w kontekście przygotowania do bitew, ale w odniesieniu do bycia wiernym prawu i przymierzu Boga w obliczu przytłaczającej przewagi wroga. Pozycja Jozuego wydawała się beznadziejna – Izraelici nie mieli machin wojennych ani rydwanów, Bóg jednak przypomniał Jozuemu, że prawdziwa siła wynika z posłuszeństwa oraz zaufania Jego obecności. Bitwa nie toczy się przeciwko ufortyfikowanym miastom, lecz przeciwko grzechowi, strachowi i duchowej ciemności. Tak jak Jozue był podtrzymywany obietnicą Boga, tak my mamy zapewnienie, że Chrystus jest z nami zawsze. Prawdziwym powołaniem nie jest poleganie na własnej sile, ale na poznaniu Boga na tyle głęboko, by zaufać Mu, gdy życie wydaje się niemożliwe, pozwalając Jego obecności przegnać nasz strach i dodać nam odwagi.

Prawdziwy dobrobyt i sukces nie są mierzone bogactwem czy statusem, ale życiem w zgodzie z wolą Bożą. Hebrajskie terminy zamożny i odnoszący sukces ukazują, że sukces oznacza wierne wypełnianie planów Boga przez mądrość, posłuszeństwo i zaufanie do Niego. Błogosławieństwa materialne mogą się pojawić, jednak głębsze znaczenie słowa sukces tkwi w postępowaniu zgodzie z prawem Boga i wartościami, które przynoszą stabilizację i rozkwit. Autor lekcji przypomniał nam, że prawdziwy dobrobyt to życie zakorzenione w obietnicach Boga, kierowane Jego mądrością i kształtowane przez Jego charakter.

Jest wiele sposobów które mogą spowodować, że źle interpretujemy znaczenie słów zamożny i sukces zwłaszcza w kontekście religijnym. W wielu kościołach ewangelikalnych które zostały zainspirowane tzw. ewangelią dobrobytu, sukces jest mierzony zewnętrznymi znakami – luksusowymi samochodami, dużymi domami, rosnącymi kontami bankowymi, a nawet liczebnością członków kościoła. Pastorzy, którzy promują ewangelię dobrobytu zwracają czasami uwagę na materialne zyski jako dowód Bożej łaski. Niebezpieczeństwo myślenia w kategoriach ewangelii dobrobytu polega na tym, że może ono sprawić, że ludzie uwierzą, że Bóg ich opuścił, jeśli borykają się z problemami finansowymi, chorobą lub trudnościami. Jednak biblijna historia przypomina nam, że prawdziwy sukces to wierność w zmaganiach, a nie uwolnienie się od nich.

Podobnie jak ewangelia dobrobytu, chrześcijański nacjonalizm również wypacza pojęcie „sukcesu”. Zamiast mierzyć wierność posłuszeństwem Słowu Bożemu „sukces” jest postrzegany jako dominacja kulturowa, władza polityczna i kontrola. Według tej ideologii, jeśli chrześcijanie (lub pewien rodzaj chrześcijan) mają wpływ na rząd, prawodawstwo lub społeczeństwo, to wtedy Bóg błogosławi dany naród. Taka koncepcja jest równie fałszywa jak tezy ewangelii dobrobytu. Kiedy chrześcijanie dążą do zdobycia światowej władzy pod sztandarem Chrystusa, ryzykują stworzenie bożka, który w niczym nie przypomina Boga sprawiedliwości, miłosierdzia i pokory.

Podobny problem znajduje się niepokojąco blisko naszej adwentystycznej koncepcji teologicznej dotyczącej tzw. „Resztki”. Wielu z nas zwraca uwagę, że jako „resztka” musimy szczególnie podkreślać przestrzeganie prawa Bożego. Jeżeli jednak nasza uwaga będzie skupiona przede wszystkim na udawadnianiu naszych racji, utrzymywaniu wpływów w społeczeństwie lub na obronie naszej subkultury religijnej, niczym nie różnimy się od kaznodziejów dobrobytu czy chrześcijańskich nacjonalistów. Po prostu zastępujemy pieniądze lub władzę polityczną władzą doktrynalną. Szabat ostrzega nas przed taką postawą: prawdziwy odpoczynek i sukces polegają na pamiętaniu, że Bóg mieszka wśród nas, prowadzi nas i wzywa do odzwierciedlania Jego charakteru.

Jozue musiał czuć się kompletnie zagubiony, gdy obejmował stanowisko zajmowane dotychczas przez Mojżesza. Wezwanie do bycia silnym i odważnym nie wynikało z pewności siebie, ale z pewności Boga. To samo dotyczy nas. Możemy czuć się niekompetentni, nieprzygotowani lub przytłoczeni w świecie, który wydaje się zbyt podzielony, zbyt chaotyczny, zbyt mroczny. Jednak dobra nowina polega na tym, że sukces w oczach Boga nie jest mierzony naszą doskonałością czy zdolnością kontrolowania, ale naszym zaufaniem do Niego. Tak jak Bóg obiecał Jozuemu, tak i nam obiecuje: „Będę z tobą”. Niech Jego obecność, a nie nasze osiągnięcia, określą naszą odwagę.

Bóg powiedział Jozuemu, żeby był silny i odważny. To sformułowanie jest niezwykle ważne, ponieważ przypomina nam, że choć siła i odwaga są ze sobą nierozerwalnie związane, to nie są tożsame. Siła odwołuje się do wewnętrznej siły, nastawienia i systemu przekonań, które kształtują się przez pracę nad sobą. Odwaga natomiast to gotowość do działania w oparciu o tę siłę. Takie rozróżnienie jest konieczne. Są ludzie, którzy odważnie działają, ale brakuje im wewnętrznej siły. Ich działania wynikają z emocji lub ideologii. Inni z kolei rozwinęli w sobie głęboką siłę i mądrość, ale zamykają się w nich i nigdy nie robią kroku naprzód. Siła bez odwagi prowadzi do bierności, a odwaga bez siły do lekkomyślności. Obie postawy są niebezpieczne. Prawdziwe przywództwo wymaga obu elementów.

W świecie, w którym sukces jest mierzony wspinaniem się po szczeblach kariery, zarabianiem więcej lub zdobywaniem statusu, nasza wiara głosi coś radykalnie innego: zbawienie nie jest transakcją ani wymianą kapitału. Otrzymujemy je za darmo, po prostu dlatego, że wierzymy. Ta rzeczywistość nas wyzwala. Wiara, w swej istocie, powinna być wolna. Jednak wielu z nas wciąż tkwi w sieciach dążeń. Wciąż czujemy, że musimy coś udowodnić, zapracować, wykazać się lub osiągnąć, zanim będziemy wystarczająco dobrzy. Dlatego przedefiniowanie słów dobrobyt i sukces posiada kluczowe znaczenie na naszej drodze wiary.



DO PRZEMYŚLENIA

Autor nowego cyklu lekcji na ten kwartał zaprezentował homiletyczne podejście do Księgi Jozuego. Nie próbował przedstawić nam egzegetycznego podejścia do tej księgi tzn. rozdział po rozdziale, lecz raczej poszukiwał praktycznych lekcji, które można z niej wyciągnąć dzisiaj. Będziemy uczyć się w jaki sposób można odnaleźć sens w księdze o podboju i Bogu, który ryzykuje, że może być niezrozumiany, kiedy próbuje rozwiązać skomplikowane sytuację.

Jozue miał trudne zadanie do wykonania. Zastąpienie Mojżesza na stanowisku lidera narodu nie należało do łatwych. Mimo, że Mojżesz był człowiekiem, który chodził z Bogiem nie udało mu się osiągnąć najważniejszego celu swojego życia, jakim było osiedlenie ludu Bożego w ziemi obiecanej. To zadanie miał wykonać Jozue, który przewodził ludowi przeżywającemu traumę. Wieki niewoli pozostawiają ślad na narodzie, który może trwać przez całe pokolenia. Trudności, jakie Mojżesz i Jozue mieli z Izraelitami, nie powinny nas dziwić.

Joz 1:1 i 24:29. Warto zauważyć, że Jozue został opisany w kategoriach podobnych do Mojżesza na końcu księgi. Misja Jozuego wydaje się być spełnieniem przepowiedni z Pwt 18:15-18. W jakim stopniu Pwt 18 spełniło się w księdze Jozuego? Jednak w Dz 3:19-23 Piotr interpretuje Pwt 18:15-18 jako przepowiednię dotyczącą Jezusa. Jeśli to prawda, w jaki sposób świadczy to o wielokrotnym zastosowaniu proroctw?

Joz 1:1-18. W jaki sposób wstępne streszczenie pomaga zrozumieć i uporządkować resztę księgi?

Joz 1:4-6. Bóg nazywa ziemię Kanaan „dziedzictwem Izraela”. Jakie są duchowe konsekwencje tej metafory?

Joz 1:7-9. Dlaczego Pan musiał dwukrotnie powiedzieć Jozuemu, aby był silny i odważny? Dlaczego potrzebował odwagi? Na czym polega równowaga między odwagą a ostrożnością? W jaki sposób możemy zastosować wojskowy język Jozuego do współczesnej rzeczywistości?

Jak interpretować Joz 1:8 w świetle Rdz 24:40, oraz Iz 53:10 i Ps 1:1-3. Jakie jest znaczenie terminów „zamożny” i „odnosić sukces” w biblijnym kontekście?















Przygotował Jan Pollok

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz