Felieton do Szkoły Sobotniej na 11 października 2025
Co to jest łaska? Łaska to otrzymanie tego, na co nie zasługujemy. A może „łaska” to po prostu zwyczajne, naturalne zachowanie uprzejmej osoby? Czy dla Boga bycie łaskawym jest trudne?
Autor naszego podręcznika zatytułował lekcję w tym tygodniu „Zaskoczeni łaską”. Zwrócił on uwagę na fakt, że w księdze Jozuego została opisana druga szansa wejścia do Kanaanu jaką otrzymali Izraelici. Czterdzieści lat wcześniej Izraelici nie zaufali Bogu w obliczu negatywnych opinii jakie przekazali im zwiadowcy. Teraz, Izrael po raz drugi znalazł się na granicy Kanaanu. Podobnie jak Izrael, wszyscy ludzie potrzebują drugiej szansy. Czy „druga szansa” jest również definicją łaski?
Tym razem ponownie zostali wysłani zwiadowcy. Misja zwiadowców zapoczątkowała historię, która ukazuje, jak Boża łaska może objawić się w nieoczekiwany sposób – na przykład przez Rachab, która uratowała życie zwiadowców, swoje życie i i życie całej swojej rodziny. Ta historia zachęca nas do zauważenia, jak zaskakująca jest Boża łaska, która może przeniknąć do naszego życia często wypełnionego różnymi porażkami, oferując nowy początek i odnowioną wiarę w Jego obietnice.
Jozue wysłał zwiadowców z miejscowości Szittim z którą związane są dwa mroczne wydarzenia w historii Izraela. Pierwsze to wysłanie dwunastu szpiegów czterdzieści lat wcześniej, kiedy Izrael przygotowywał się do pierwszego zajęcia tej ziemi. (Lb 13:1-2,25-28,33). Drugie mroczne wydarzenie również miało miejsce w Szittim, gdzie Moabitki zwiodły Izraelitów (Lb 25,1–5). Czy Izrael powtórzy stare błędy, czy w końcu zaufa Bogu? Historia Izraelitów, którzy stanęli na granicy Kanaanu jest podobna do historii Piotra, który zaparł się Jezusa, ale później przyjął przebaczenie i został ponownie powołany do wykonania misji (Jn 21). Obie historie ujawniają centralną prawdę: Bóg jest Bogiem drugiej szansy. Łaska daje nam możliwość rozpoczęcia od nowa — zarówno jako narodowi jak i jednostce. Te historie przypominają nam, że sposób, w jaki otrzymujemy Bożą łaskę, powinien kształtować to, jak hojnie ją okazujemy innym, którzy się potykają. Historia Izraela na granicy Kanaanu przypomina nam, że porażka nie jest końcem historii. Łaska otwiera drzwi do nowego początku. Świat nieustannie przypomina nam, że sukces to coś, co sobie wypracowujemy, co udowadniamy lub co demonstrujemy – czy to poprzez dobra materialne, karierę, czy nawet religijność. Jednak Bóg proponuje nam inną definicję sukcesu: wierność, zaufanie i posłuszeństwo. Ta sama łaska wzywa nas do dawania drugiej szansy współpracownikom, członkom rodziny, współwyznawcom, a nawet tym, którzy różnią się od nas ideologicznie. Łaska nie oznacza zgadzania się z wypaczonymi wersjami Ewangelii, ale oznacza pamiętanie, że nawet ci, którzy są uwikłani w głoszenie takich Ewangelii, to wciąż ludzie, których Bóg pragnie odkupić.
Wyzwanie przed jakim dzisiaj stajemy jest następujące: czy pozwolimy, by Boża definicja sukcesu zmieniła nasz sposób życia w spolaryzowanym świecie, który jest nastawiony na wyniki? Czy odważymy się okazać łaskę nawet współ-chrześcijanom, którzy patrzą na sprawy inaczej, ufając, że obecność Boga – a nie nasza polityka – ostatecznie zdefiniuje to, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy?
Bóg jest nie tylko Bogiem drugiej szansy ale jest także Bogiem nowej narracji. Historia opisana w księdze Jozuego, nie tylko zwraca uwagę, że Izraelici ponownie stanęli na skraju Kanaanu, ale także pokazuje, że znajdowało się tam teraz zupełnie nowe pokolenie z nowym zrozumieniem tego, kim był Bóg.
Pierwsi Izraelici, którzy dotarli do Kanaanu, byli złamani przez niewolę. Mieli w sobie zakodowany system, w którym dorastali, a ich niemożność wejścia do Kanaanu została ukształtowana przez tę historię. Dzisiaj, kiedy patrzymy na świat i obserwujemy ludzi, którzy wyznają ideologie, których nie potrafimy zrozumieć, czy gdybyśmy byli na ich miejscu i dorastali w takich samych warunkach czy wierzylibyśmy podobnie? Gdybyśmy szli tą samą drogą i doświadczyli tych samych ran, czy znajdowalibyśmy się w tym samym miejscu? Takie spojrzenie wyzwala w nas łaskę wobec innych, których idei nie potrafimy w pełni zrozumieć.
To samo dotyczyło Izraela. Gdyby drugie pokolenie przeżyło traumę pierwszego, być może również nie weszłoby do Kanaanu. Historia przedstawiona w księdze Jozuego opowiada o Bogu przepisującym całe narracje i rozmontowującym systemy, które dziedziczymy, dopóki nie jesteśmy gotowi trwać w wierze.
Największą potrzebą świata w tej chwili nie jest naprawianie starych systemów. Potrzebna jest odwaga, aby uznać, że systemy, które są podstawą funkcjonowania tego świata, a zwłaszcza nasze chrześcijaństwo – są fundamentalnie wypaczone. Potrzebujemy gruntownego oduczania się, które niestety jest trudniejsze niż proces uczenia się. Podobnie jak w przypadku Izraelitów, potrzeba oduczenia się stała się oczywista dopiero po latach wędrówki przez pustynię. Dopiero gdy poczujemy cały ciężar pustyni, zaczynamy pojmować na czym polega wolność ziemi obiecanej. Podobnie narody, świat i chrześcijanie muszą najpierw zrozumieć, że ich przekonania prowadzą do zniszczenia, zanim w ogóle zaczną rozważać opcję oduczania się. Potrzebujemy empatii, której tak bardzo brakuje w naszym klimacie kulturowym. O wiele łatwiej jest demonizować „drugą stronę”, niż zatrzymać się i wyobrazić sobie jej historię. Gotowość do oduczenia się i słuchania pozwala Bogu na nowo pisać scenariusze w naszym życiu, w naszych społecznościach i narodach. Historia Izraelitów pokazuje nam, że wejście do Kanaanu wymagało czegoś więcej niż cierpliwości czy łaski – wymagało pokory i gotowości do odwrócenia się od starych narracji. Ponieważ w przeciwnym razie te same systemy, które raz już zawiodły, zawiodłyby ponownie.
To prowadzi nas do historii Rachab, która skłamała, aby uratować zwiadowców. Może się nam wydawać, że jej kłamstwo jest sprzeczne z przykazaniem. Jednak, kiedy czytamy tę historię we współczesnym kontekście, postawę Rachab postrzegamy jako akt obywatelskiego nieposłuszeństwa – podważanie systemu, który został stworzony aby niszczyć. Historia Holokaustu przywodzi na myśl nurtujące pytanie: Co bym zrobił dzisiaj, gdyby ukrywanie Żydów (lub Palestyńczyków (sic!) wymagało oszustwa, czy trzymałbym się przykazania „Nie będziesz składał fałszywego świadectwa” kosztem „Nie będziesz zabijał”? Pozostawanie „prawdomównym”, ale jednocześnie współwinnym śmierci, to żadna sprawiedliwość. Historia Rachab zmusza nas do zmagania się z tym dylematem.
Warto zwrócić uwagę, jak często nasza teologia grzęźnie w pedantycznych szczegółach. Jesteśmy chętni potępić profesję Rachab lub jej nieuczciwość, jednocześnie ignorując jej niezwykłą odwagę. Ciekawe, że w liście Jakuba 2:25 zostało napisane, że Rachab została usprawiedliwiona z uczynków – a przecież jej uczynki były właśnie tym aktem, który nazywamy nieuczciwością. Według autora chrześcijańskiego Bóg usprawiedliwił jej wybór, ponieważ był on zgodny z wyższym przykazaniem: chronić życie, kochać bliźniego, wybierać sprawiedliwość.
Szkoda, że wielu chrześcijan woli trzymać się wygody „przestrzegania przykazań”, niż stawić czoła niedogodności odważnego działania w miłości. Mówimy prawdę, gdy równocześnie niewinne życie jest niszczone – i gratulujemy sobie naszej moralnej wyższości. Historia Rachab pokazuje, że nasza bohaterka wykazała się miłością do Boga i bliźniego, która wykraczała poza literę prawa. Jej płeć, zawód czy kłamstwo nie mają znaczenia. Liczy się to, że była gotowa zaryzykować wszystko dla tego, co słuszne.
Jej historia rzuca nam wyzwanie: czasami, w naszej obsesji na punkcie bycia postrzeganym jako dobre osoby, stajemy się współwinni zła. Czasami sprawiedliwość wymaga od nas wyjścia poza nasze wąskie interpretacje i pozwolenie, aby Bóg całkowicie przepisał naszą historię. To wydaje się szczególnie potrzebne w czasach, gdy tak wiele elementów w naszym świecie – i w naszym Kościele – jest skrępowanych odziedziczonymi systemami, tradycjami i ideologiami, które zostały wypaczone. Być może prawdziwym sprawdzianem wiary nie jest to, jak mocno trzymamy się naszych interpretacji, ale to, czy jesteśmy gotowi zaryzykować reputację, bezpieczeństwo, a nawet przynależność, aby podporządkować się wyższemu nakazowi Boga, by chronić życie, bronić bezbronnych, wybierać miłość za wszelką cenę. Historia Izraelitów przypomina nam, że Bóg burzy stare schematy, aby mogło narodzić się coś nowego.
Drugi wątek, którym zajmowaliśmy się w tym tygodniu dotyczył historii Gibeonitów (Joz 9). Podobnie jak Rachab, Gibeonici uznawali moc Boga Izraela i pragnęli przetrwać, a nie stawiać opór, uznali, że zwycięstwa Izraela działy się za sprawą Jahwe. Jednak w przeciwieństwie do Rachab, która otwarcie wyznała wiarę, Gibeonici postanowili zastosować podstęp, udając, że pochodzą z dalekiej krainy. Ich przebiegłość wynikała z chęci przetrwania. Porażka w tej historii wynikała nie tylko w nieuczciwości Gibeonitów, ale także z tego, że przywódcy Izraela nie szukali rady u Boga. W tej sytuacji Izraelici znaleźli się w konflikcie między dwiema sprzecznymi wartościami: dochowaniem przysięgi złożonej w imieniu Boga a przestrzeganiem Jego nakazu. Jak ważne jest rozeznanie i poleganie na Bożym przewodnictwie, zwłaszcza gdy wartości lub obowiązki zdają się kolidować ze sobą.
Historia Gibeonitów odwołuje się do napięć, z którymi często musimy się zmierzyć, gdy wartości biblijne zdają się stać w konflikcie z realiami życia. Czy kurczowo trzymamy się zasad, czy też potrafimy rozpoznać ducha prawa Bożego – miłosierdzia, sprawiedliwości i miłości? Podobnie jak w historii Izraela, łatwo jest polegać na pozorach, zamiast zatrzymać się i szukać Bożej mądrości. Dzisiaj spotykamy się z podobnymi dylematami: gdy mówienie prawdy może narazić czyjeś życie na niebezpieczeństwo, gdy lojalność wobec narodu kłóci się z lojalnością wobec Chrystusa, a retoryka „prawa i porządku” zderza się z wyższym Bożym powołaniem do sprawiedliwości i współczucia. W takich momentach historia Gibeonitów przypomina nam, że przetrwanie, samoobrona, a nawet polityka mogą kusić nas do pójścia na skróty.
Jozue i Izraelici byli związani przysięgą złożoną Gibeonitom, mimo że uzyskali ją podstępem. Ponieważ przysięga została złożona w imię Boga, nie mogli jej złamać. Zamiast zniszczenia, Gibeonici zostali włączeni w życie religijne Izraela jako drwale i nosiciele wody dla świątyni. Historia Gibeonitów pokazuje działanie Bożego miłosierdzia: Jego pragnieniem nie jest zniszczenie, lecz przyprowadzenie ludzi do pokuty i nawiązania z nimi relacji. Jest to historia, która pokazuje niezwykle złożoną i trudną naturę łaski i miłosierdzia.
Reakcja Jozuego na trik Gibeonitów przypomina nam, że czasami przywództwo wymaga zrównoważenia sprawiedliwości z łaską. Gibeonici oszukali Izraelitów, ale Jozue dotrzymał przysięgi i czyniąc to, przekształcił ich służbę w udział we wspólnocie Boga. To, co mogło skończyć się zniszczeniem, stało się szansą na odkupienie. Dla nas stanowi to wyzwanie, jak reagujemy, gdy inni zawodzą, oszukują lub przychodzą do nas z mieszanymi motywami. Czy domagamy się kary, czy możemy pozostawić miejsce na łaskę, która przekształci to, co wydaje się porażką, w świadectwo Bożego miłosierdzia? W spolaryzowanym świecie, gdzie niespełnione obietnice, dezinformacja i zdrada wydają się być na porządku dziennym, ostatecznym celem Boga nie jest kara, lecz odbudowa. Podobnie jak Jozue, jesteśmy wezwani do podtrzymywania prawdy i okazania miłosierdzia – ufając, że Bóg może przemienić nawet wadliwe prośby w zaskakującą łaskę.
W jednym ze swoich kazań – Loving Your Enemies (1957) Martin Luther King Jr powiedział: „Kiedy dochodzisz do punktu, w którym patrzysz w twarz człowieka i dostrzegasz głęboko w nim to, co religia nazywa „obrazem Boga”, zaczynasz kochać go pomimo wszystko. Niezależnie od tego, co robi, widzisz w nim obraz Boga. Jest w nim pierwiastek dobra, którego nigdy nie może wymazać. Odkryj pierwiastek dobra w swoim wrogu. A kiedy starasz się go nienawidzić, znajdź centrum dobra i skup na nim swoją uwagę, a odkryjesz w sobie nową postawę.” King rozumiał, że prawdziwa miłość wymaga odwagi, takiej, która opiera się złu i równocześnie nigdy go nie odzwierciedla. Ten rodzaj miłości nie usprawiedliwia niesprawiedliwości, lecz stawia jej czoła z odwagą i łaską. To sposób, w jaki Rahab okazała zaskakujące miłosierdzie, sposób, w jaki Chrystus umiłował nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami i sposób, w jaki jesteśmy wezwani do odzwierciedlania charakteru Boga w podzielonym świecie.
Historia Gibeonitów przypomina nam, że Jozue i Izraelici dotrzymali przysięgi, ponieważ złożyli ją w imię Boga. Imię Boga i Jego wierność przeważyły nad oszustwem, którego się dopuszczono. To fascynująca prawda, z którą warto się zmierzyć. Możemy zauważyć interesującą paralelę między działaniem Gibeonitów, a działaniem Rachab. W obu przypadkach posłużono się oszustwem, ale kierunek tych oszustw zmienił wszystko. Oszustwo Rachab uratowało życie izraelskich zwiadowców. Oszustwo Gibeonitów posłużyło ochronie ich samych. W obu przypadkach bohaterzy słyszeli o tym, co Bóg uczynił dla Izraelitów i ta wiedza ukształtowała ich reakcje. Lęk Rachab przed Bogiem przyciągnął ją do Niego i Jego ludu, podczas gdy lęk Gibeonitów skłonił ich do manipulowania sytuacją, ponieważ nie wierzyli, że Bóg może być dla nich miłosierny. Oba przypadki zostały upamiętnione i znalazły swoje miejsce w historii Izraela na różne sposoby. Rachab została wpleciona w linię rodową Jezusa, a jej wiara doprowadziła ją do wolności i przynależności. Gibeonici zostali wpleceni w niewolę. Ich życie zostało oszczędzone, ale pozostali związani. To mocne przypomnienie, że chociaż łaska i miłosierdzie są udzielone za darmo, to jednak nasze motywy i intencje nadal kształtują rezultaty naszych wyborów.
Historia Gibeonitów porusza w nas coś głęboko. Uczy nas, jak żyć w tym świecie, nie dając się ponieść gniewowi, emocjom, których sednem jest smutek. Smutek z powodu doświadczeń w kościele, w świecie, smutek z powodu strachu i braku bezpieczeństwa którego tak wielu ludzi doświadcza każdego dnia. Ewangelia jest dla każdego. Choć może się to czasem wydawać niepokojące, Bóg nieustannie przypomina nam, że łaska spływa na tych, którzy naszym zdaniem najmniej na nią zasługują. Bóg posłużył się Rachab, której serce było zjednoczone z Jego sercem, i posłużył się Gibeonitami, których działania były skierowane przeciwko Niemu. Obie te historie przypominają nam, że u stóp krzyża wszyscy stoją na równym gruncie.
DO PRZEMYŚLENIA
Joz 2:1. Dlaczego Bóg drugiej szansy ponownie sprowadza Izraelitów na ten sam teren, na którym zawiedli czterdzieści lat wcześniej? Dlaczego Jozue powtórzył wysłanie szpiegów z tego samego miejsca?
Joz 2:2-11. W jaki sposób wyjaśnić pozorną aprobatę kłamstwa Rachab przez biblijnego autora? Co mówi nam to na temat Bożego charakteru? W jaki sposób późniejsza tradycja chrześcijańska zinterpretowała epizod z udziałem Rachab (Hbr 11:31; Jk 2:25)?
Joz 9:1-27. Jakie są podobieństwa i różnice między historią Rachab a historią Gibeonitów? Można powiedzieć, że dylemat, przed jakim stanął Izrael, wynikał z braku poszukiwania woli Bożej w tej sprawie. Gdyby lud Boży był całkowicie wierny, czy nadal przeżywałby dylematy? Gdyby Izraelici poszukiwali woli Bożej, czy Bóg oszczędziłby Gibeonitów? Gdyby Gibeonici byli wierni jak Rachab i gdyby Izraelici szukali woli Boga w tej sprawie, czy Bóg mimo wszystko oszczędziłby Gibeonitów?
Rahab nie pojawia się więcej w Starym Testamencie. Pojawia się dopiero w tradycji chrześcijańskiej w ewangelii Matusza, w genealogii Jezusa jako jedna z pięciu kobiet wymienionych w tej genealogii. Jaki cel miał Mateusz umieszczając Rahab w genealogii Jezusa?
Jak możemy dać „drugą szansę” innym? Czy zasada „drugiej szansy” może mieć zastosowanie do sprawców przemocy domowej i seksualnej?
Czy Bóg stosował również wojnę psychologiczną? Jeśli tak, to czy Boża psychologia okazała się skuteczna?
Jeśli dwaj izraelscy zwiadowcy wykonywali misję dla Boga, dlaczego zdecydowali się znaleźć prostytutkę i zamieszkać u niej?
Wyobraź sobie, że jesteś jednym z dwóch izraelskich zwiadowców, na dachu domu w którym mieszkała Rachab. Gdybyś usłyszał jakieś hałasy i głosy z dołu, czy byłby to odpowiedni moment na modlitwę? Czy potrafiłbyś modlić się za Rachab? Gdybyś szczerze modlił się do Boga, czy twoja modlitwa brzmiałaby: „O Panie, proszę, pomóż Rachab mówić prawdę, całą prawdę i tylko prawdę?”
Czy Rachab mogła słyszeć, że Bóg Izraelitów zabronił swemu ludowi „składać fałszywe świadectwo przeciw bliźniemu swemu”? Czy złożenie fałszywego świadectwa w celu ochrony gości było dobrym pomysłem?
Przygotował Jan Pollok
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz