Datę końca świata wyznaczano już kilkaset razy. W tym
miesiącu, a dokładnie 21 grudnia, kończy się według naukowców kalendarz
starożytnych Majów, co ma zwiastować zagładę naszej planety. Na rok 2012
jako apokaliptyczny dla Ziemi mają też wskazywać m.in. egipskie piramidy
i tajemnicza Planeta X. Czy końcem świata w ogóle się przejmować?
Zacznijmy
od krótkiego przeglądu nieudanych „końców świata”. Trudno byłoby
przedstawić całą
listę, która - liczy grubo ponad 200 pozycji, zatem tylko kilka ciekawostek.
Nieudane
końce świata
końce świata
31 grudnia 999 roku. Wraz z końcem pierwszego tysiąclecia
ludzie oczekiwali nastania Sądu Ostatecznego. Wielkie rzesze zgromadziły się
w Rzymie, nabożnie oczekując tego wydarzenia. Kiedy nic się nie wydarzyło,
po północy lud zaczął świętować. Uczestnicy ponoć co chwila dotykali
ziemi, by sprawdzić, czy faktycznie jeszcze istnieje. Papieżem był wówczas
Sylwester II, a my w tej historii możemy odkryć genezę zabaw
sylwestrowych.
Rok 1260. Wtedy koniec świata przepowiedział Joachim
z Fiore. Liczba słusznie kojarzy się z Księgą Apokalipsy
i proroczym okresem 1260 dni. Jak widać, nie o to w Biblii
chodziło.
1494. W tym roku dominikański mnich Girolamo Savonarola
objął władzę we Florencji i wstrzymał w mieście wszystkie
budowy, ogłaszając, iż wkrótce nastanie koniec świata. Za niedowiarstwo
groziło spalenie na stosie. Koniec świata jednak nie nastał. Sytuację
wykorzystał krytykowany za rozpustne życie papież Aleksander VI, czyli
Rodrigo de Borgia, i doprowadził do uwięzienia mnicha. Poddany
torturom przyznał się do herezji, za co został spalony
na stosie.
1688 i 1700 to daty wyznaczone przez wybitnego matematyka,
wynalazcę logarytmów, Johna Napiera. Jak widać, przyprawił o ból głowy nie
tylko dzisiejszych studentów matematyki.
1844. Na ten rok wskazywały prorocze rachuby poczynione
przez baptystycznego kaznodzieję Williama Millera. Na powracającego Chrystusa
czekało prawie pół miliona ludzi. Choć koniec świata nie nastał, to ożywcza
idea oczekiwania na powrót Jezusa dała początek ruchom adwentowym,
z których wyłonił się m.in. Kościół Adwentystów Dnia Siódmego.
1914, 1925, 1941, 1975 to daty Armagedonu wyznaczane przez
Organizację Świadków Jehowy.
Rok 2000. Oczekiwano wówczas awarii komputerów w systemach
wojskowych i energetycznych, co miało spowodować apokaliptyczną
katastrofę.
21 maja 2011 roku. Na ten dzień Harold Camping po raz
trzeci wyznaczył Dzień Sądu. Tym razem pociągnął za sobą miliony. Znalazł
swoich zwolenników również w Polsce. Camping za swoje wyliczenia dat
końca świata otrzymał antynobla z dziedziny matematyki.
Wiedza Majów
Starożytni Majowie ponad 2000 lat temu stworzyli bardzo rozwiniętą
cywilizację na terenach Ameryki Środkowej. Do dziś zadziwiają nas ich
niezwykłe dzieła architektury: monumentalne zespoły przestrzenne złożone
ze świątyń na wysokich piramidach schodkowych, pałace, tarasy
i dziedzińce. Wybitni byli również w dziedzinie sztuki — tworzyli
wspaniałe ozdoby ze stiuku, malowidła ścienne, rzeźby i płaskorzeźby
z kamienia, drewna i kości, polichromowaną ceramikę oraz wyroby
złotnicze. Jednak wielu ludzi najbardziej zadziwia ich niezwykła znajomość
astronomii i rozwinięty kalendarz. Przykładem niesamowitej wiedzy tamtych
cywilizacji niech będzie kompleks świątynny w Teotihuacán. Poza walorami
architektonicznymi okazało się, iż kolejne budowle są rozmieszczone
w kosmicznej skali i reprezentują ciała niebieskie naszego Układu Słonecznego.
Największą rewelacją był fakt, że starożytni mieszkańcy Mezoameryki wiedzieli
o istnieniu Neptuna i Plutona, które zostały odkryte w 1846
i 1930 roku! Niestety, po hiszpańskim podboju w XVI i XVII
wieku nastąpił całkowity upadek starożytnych cywilizacji Ameryki Środkowej.
Zniszczono ich dorobek, wiele miast, świątyń i przedmiotów kultu. Wśród
kilku ocalałych dokumentów znalazł się Kodeks Drezdeński (Codex Dresdensis),
który jest podstawowym źródłem informacji o kalendarzu Majów. Co wiemy
o ich rachubie czasu?
Ich kalendarz składał się z dwóch równoległych cyklów.
Haab to rok słoneczny, który liczył 18 miesięcy po 20 dni i pięć
dodatkowych uznawanych za pechowe. Razem 365 dni. Drugi cykl, liturgiczny,
tzolkin, to 20 miesięcy po 13 dni, czyli 260 dni. O ile kalendarz
słoneczny odpowiadał porom roku, to liturgiczny biegł do przodu zupełnie
niezależnie. Krąg kalendarza następował co 18 tys. 980 dni, czyli co 52 haaby
po 365 dni i po 73 tzolkinach po 260 dni. Dodawano wówczas 13
dni dla uzupełnienia lat przestępnych, a w tym czasie urządzano
wielkie święto. Oczekiwano powrotu Pierzastego Węża. Był to bóg, który kiedyś
nauczał ludzi, przekazał wiedzę o kalendarzu oraz niebie i świecie
podziemnym. Co 52 lata oczekiwano na jego powrót.
Ale skąd data 21 grudnia 2012 roku? Otóż istniała jeszcze tzw.
Długa Rachuba. W języku Majów kin to dzień, 20 kin to uinal, 18 uinal to
tun, 20 tun to katun, 20 katun to baktun, czyli ok. 395 lat. Przykładowa data
8.11.3.1.19 oznacza 8 baktunów, 11 katunów, 3 tuny, 1 unial i 19 kin. Czas
trwania Długiej Rachuby to 13 baktunów. Według korelacji Goodmana, Martineza
i Thompsona, którzy zsynchronizowali kalendarz Majów z gregoriańskim,
data zerowa to 11 sierpnia 3114 p.n.e. Kiedy wypada data końcowa 13.0.0.0.0?
Właśnie 21 grudnia 2012 roku!
Czy całe to zamieszanie jest jedynie z powodu starego
kalendarza? Otóż nie. Jeszcze inne okoliczności wskazują na tę datę.
Egipskie piramidy
a rok 2012
a rok 2012
Skupimy się tu tylko na jednym elemencie całego spektrum
niezwykłości tej starożytnej cywilizacji — piramidach. To one są przedmiotem
badań naukowców, którzy dociekają, jakie funkcje mogły spełniać. Czy te
gigantyczne budowle wzniesiono jedynie jako grobowce faraonów? Pojawia się
wiele niezwykłych teorii. Na przykład że były to obserwatoria astronomiczne,
starożytne elektrownie, a przy ich budowie pomagali kosmici.
Według innej teorii Egipcjanie są potomkami Atlantydów,
a piramidy stanowią majestatyczne przesłanie cywilizacji zniszczonej
prawdopodobnie przez wody potopu. Co więcej, zawierają informacje dotyczące
zatopienia Atlantydy, a nawet przedmioty z przedpotopowego świata.
(O Atlantydzie wspomina też Platon, a jako źródło podaje ustną
tradycję przechowywaną w ateńskim rodzie Solona). Co się wówczas stało?
Ze względu na hiperaktywność Słońca miał zachwiać się magnetyzm
ziemski, co doprowadziło do odwrócenia biegunów naszej planety
i Ziemia zaczęła się obracać w przeciwną stronę. To wywołało ogromną
falę, która zalała cały ówczesny świat.
Odkryto, iż egipskie piramidy są ziemskim odwzorowaniem gwiazdozbioru
Oriona i swoistą mapą nieba, która ma być dla nas wskazówką.
Studiując egipską astronomiczną mapę zodiakalną oraz Księgę Umarłych, badacze
doszli do wniosku, że położenie piramid względem gwiazdozbioru Oriona oraz
Słońca, Wenus i Marsa wskazuje na starożytny i przyszły
kataklizm na naszej planecie. Komputerowe symulacje potwierdziły, że
kolejny raz ciała niebieskie znajdą się w krytycznym położeniu… 21 grudnia
2012 roku!
Planeta X — widmo czy fakt?
Przyjrzyjmy się spekulacjom wokół Planety X, czyli akadyjskiej
Nibiru. Ma to być planeta naszego Układu Słonecznego, która porusza się
po bardzo nieregularnej orbicie. W okolicach Ziemi pojawia się co
3600 lat, dlatego zapiski o niej można znaleźć w starożytnych
inskrypcjach i rysunkach. Jej zbliżenie się do Ziemi to nie tylko
astronomiczna ciekawostka, lecz apokaliptyczne zagrożenie. Planeta ta może
bowiem okazać się narzędziem destrukcji. Możliwość jej istnienia potwierdziło
wielu astronomów, w prasie ukazały się serie artykułów, stacje telewizyjne
wyemitowały szereg wywiadów na ten temat.
Kiedy Nibiru znajdzie się ponownie najbliżej Ziemi? Oczywiście
w 2012 roku!
Co się ma wydarzyć?
Zgodnie z zapowiedziami czeka nas globalny kataklizm,
który może być nawet końcem naszej cywilizacji. Możliwości jest kilka.
Od hiperaktywności słonecznej, która może sprawić, że nasza planeta się
zagotuje, po kataklizmy naturalne o niespotykanej dotąd skali.
Do najczęściej wymienianych zagrożeń należy teoria o przebiegunowaniu Ziemi, czyli zamianie magnetycznego bieguna północnego z południowym,
co ma doprowadzić do zmiany kierunku obrotu naszej planety wokół własnej
osi. Ponieważ prędkość liniowa, z jaką obraca się Ziemia, wynosi
na równiku ponad 1600 kilometrów na godzinę (czego zupełnie nie
odczuwamy), zatrzymanie i zmiana kierunku obrotu byłyby niewyobrażalną
katastrofą.
Czy faktycznie czeka nas zagłada?
Wątpliwości
Przyjrzyjmy się tym rewelacjom obiektywnym okiem, które zauważa
nieścisłości pomijane przez entuzjastów teorii roku 2012.
Znajdujemy przynajmniej kilka słabych punktów w rachubie
kalendarza Majów. Kluczowym założeniem była data początkowa wyznaczona
w roku 1935 przez Goodmana, Martineza i Thompsona na 11 sierpnia
3114 p.n.e. Tymczasem kolejni badacze starożytności obliczyli inne daty,
a rozbieżności między nimi to ponad 500 lat! Najnowsze badania przesuwają
zakończenie okresu 13 baktunów o ponad 100 lat. Ponadto znaleziony
niedawno kalendarz w Xultun w Gwatemali zawiera aż 17 baktunów. To
było wytłumaczeniem dla pojawiających się u Majów większych okresów
czasu niż baktuny: piktunów obejmujących po 20 baktunów (ok. 7885 lat);
kalabtunów obejmujących po 20 piktunów (ok. 158 000 lat); kinchiltunów
obejmujących po 20 kalabtunów (ok. trzech milionów lat); alautunów
obejmujących po 20 kinchiltunów (ok. 63 milionów lat).
Słabości posiada również teoria związana z piramidami
egipskimi. Warto zauważyć, iż konstelacja Oriona zawsze (sic!) ma taki sam
układ gwiazd, a starożytni często go kopiowali. Ponadto Egipcjanie zrobili
to dość nieudolnie, bo ziemska mapa nieba jest odwrócona w stosunku
do oryginału o 180 stopni. Astronomowie Ed Krupp i Anthony
Fairall zwrócili jeszcze uwagę na zjawisko precesji (stałej wędrówki ciał
niebieskich po niebie) powodujące, iż mapa nieba nigdy nie jest taka sama
w stosunku do Ziemi.
Teoria Planety X (Nibiru) jest najsłabsza. Gdyby taka planeta
istniała, a tym bardziej pod koniec 2012 roku miała znaleźć się
najbliżej Ziemi, to już dawno powinna być widoczna. Już teraz historię Nibiru
można włożyć między bajki.
Proroctwa biblijne
Najważniejsze pytanie, jakie powinien postawić sobie w tym
kontekście chrześcijanin, brzmi: co na ten temat mówi Pismo Święte?
„A o onym dniu i godzinie nikt nie wie, ani Aniołowie
niebiescy, tylko sam Ojciec mój”1. Skoro powiedział to Chrystus, to
można jedynie dodać, iż o tym dniu z pewnością nie wiedzieli również
kapłani Majów i nie wiedzą współcześni poszukiwacze tajemnej wiedzy.
Czy w takim razie wszelkie przygotowania na 21
grudnia 2012 roku można sobie podarować? Otóż nie. Pan Jezus powiedział również
w przypowieści: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie:
czy wieczorem, czy o północy, czy gdy kur zapieje, czy rankiem. Aby gdy
przyjdzie, nie zastał was śpiącymi”2. Na spotkanie Jezusa powinniśmy
być gotowi w każdej chwili. Nić naszego życia może zostać niespodzianie
przerwana i ta chwila będzie naszym indywidualnym końcem świata.
Niezwykle cenne są też słowa apostoła Pawła dotyczące końca
świata: „A o czasach i porach, bracia, nie ma potrzeby do was
pisać. Sami bowiem dokładnie wiecie, iż dzień Pański przyjdzie jak złodziej
w nocy. Gdy mówić będą: Pokój i bezpieczeństwo, wtedy przyjdzie
na nich nagła zagłada, jak bóle na kobietę brzemienną, i nie
umkną”3. Zatem dzień ten będzie dla świata zaskoczeniem, a to
kolejny dowód na to, że nie stanie się to przepowiadanego 21 grudnia.
Z drugiej strony apostoł Paweł pisze: „Wy zaś, bracia, nie
jesteście w ciemności, aby was dzień ten jak złodziej zaskoczył”4.
Zatem dla wierzących dzień końca świata, czyli powrotu Chrystusa, nie
powinien być niespodzianką (choć nie poznamy dokładnej daty), jeśli tylko
zachowamy czujność. Pojawiają się zatem pytania: Jak rozpoznać bliskość
przyjścia Jezusa? W jaki sposób pozostać czujnym? Na pierwsze pytanie
odpowiedzi udziela sam Pan Jezus, gdy mówi o znakach czasu. Na drugie odpowiedź znajdujemy u tego samego Źródła: „Rzekł
do nich: Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec
w mocy swojej ustanowił, ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi
na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej
Judei,
i w Samarii, i aż po krańce ziemi”6.
i w Samarii, i aż po krańce ziemi”6.
Z jednej strony Chrystus przestrzega więc przed spekulacjami
i wyznaczaniem dat Jego powrotu, a z drugiej kieruje uwagę uczniów
na życie w mocy Ducha Świętego i świadczenie. Takiego
chrześcijanina koniec świata nie zaskoczy. Co więcej, nie będzie się go bał,
choć będzie „na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego
nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń
zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą
Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą
i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha
i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie”7.
Szkoda tylko, że tak wielu z nas w końcu świata widzi
tylko napawającą lękiem katastrofę, a nie radość odkupienia...
Marek Micyk
1 Mt 24,36 Biblia gdańska. 2 Mk 13,35-36. 3 1 Tes 5,1-3. 4 1 Tes 5,4. 5 Zob. Mt 24; Łk 21. 6 Dz 1,7-8. 7 Łk 21,25-28.
Znaki Czasu grudzień 2012 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz