niedziela, 2 grudnia 2012

JESTEŚMYJAK SAMOCHÓD KOMPUTER ?



Prowadziliście kiedyś samochód? Pewnie większość z was odpowie na to pytanie twierdząco. Wiecie w takim razie, jak to jest. Wsiadacie i przekręcacie kluczyk w stacyjce, zapalając silnik. Jedziecie parę kilometrów do supermarketu albo ze sto na spotkanie służbowe. Po dotarciu na miejsce parkujecie samochód i gasicie silnik. Potem wysiadacie i zajmujecie się swoimi sprawami. Po wszystkim znowu wsiadacie do samochodu, uruchamiacie silnik i wracacie do domu albo biura. Proste.teraz pomyślcie o takiej rzeczy: wasz samochód i wy to odrębne byty.
 Samochód jest maszyną — nie może zrobić tego, do czego został zaprojektowany, dopóki wy, inteligentne istoty, nie wsiądziecie i go nie uruchomicie. Kiedy wysiądziecie z samochodu, wasza psychika i inteligencja będą dalej istnieć niezależnie od niego, nawet gdy wyłączycie silnik.
Komputer też jest maszyną, tyle że z inteligencją wbudowaną. Nie potrzebuje inteligentnej istoty, która by musiała wejść do środka i go uruchomić. Trzeba go tylko połączyć ze źródłem energii, bo inteligencję już ma. Kiedy od źródła energii zostaje odłączony, inteligencja zamiera.

A jak jest z ludźmi?

Jesteśmy istotami rozumnymi. Inteligencją znacznie przewyższamy komputer, ale na chwilę pomińmy tę różnicę. Zasadnicze pytanie brzmi: czy nasza inteligencja pochodzi ze źródła znajdującego się poza naszymi fizycznymi ciałami (jak w przypadku samochodu), czy też jest „wbudowana” (jak w przypadku komputera)?
Przez większość dziejów chrześcijaństwa dominował pogląd pierwszy, zgodnie z którym nasze ciała są maszynami potrzebującymi w środku inteligentnej istoty zwanej duszą, która by nimi sterowała. Uważano, że kiedy dusza opuszcza ciało, przestaje ono funkcjonować (umiera), ona zaś dalej istnieje jako inteligentna istota, podobnie jak kierowca po wyjściu z samochodu.
Większość ludzi w dalszym ciągu uważa, że właśnie tak funkcjonujemy. Obecnie jednak coraz więcej teologów zaczyna postrzegać ludzką naturę jako komputer. Na dodatek pogląd ten potwierdza neurobiologia — nauka zajmująca się badaniem mózgu i układu nerwowego.
Czujecie radość, smutek, spokój, zdenerwowanie? Badania nad ludzkim mózgiem przy użyciu naukowych narzędzi takich jak rezonans magnetyczny coraz wyraźniej świadczą, że emocje można wyjaśnić na podstawie samych reakcji fizyczno-chemicznych zachodzących w naszych mózgach. Tak samo moralność. Nasze emocje, logika, rozumowanie oraz postrzeganie dobra i zła to wytwór naszych mózgów. Najzwyczajniej nie ma potrzeby tłumaczyć zjawiska ludzkiej świadomości istnieniem niezależnej, inteligentnej duszy.

Czy jesteśmy
tylko maszynami?

Niektórzy oponują, twierdząc, że w ten sposób ludzie sprowadzani są do poziomu maszyn. Niekoniecznie.
Tysiąc lat przed Chrystusem król Dawid napisał: „Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie”1. O, tak! Jesteśmy czymś znacznie więcej aniżeli maszynami, robotami. Komputery mogą dane gromadzić, sortować i analizować na sposoby daleko przekraczające ludzkie możliwości. Nie mają jednak świadomości. My, ludzie, mamy świadomość własnego istnienia, rozum oraz zdolność rozróżniania dobra i zła, co czyni z nas istoty wyższe od najbardziej skomplikowanego komputera.
Rzecz w tym, że Bóg stworzył ludzki umysł jako fizyczny organ, który ma tę cudowną cechę — inteligencję. Nie ma tak naprawdę znaczenia, czy nasze zdolności rozumo­wania, odczuwania emocji i moralne­go osądu pochodzą od zewnętrznych dusz „wstrzykiwanych” w nasze umysły, czy też wszystkie czynności naszej świadomości biorą się wyłącznie z naszych umysłów, wobec czego nie ma potrzeby odwoływania się do żadnego czynnika zewnętrznego. Najważniejsze, że mamy te zdolności, niezależnie od tego, jak je otrzymaliśmy. Odpowiedź na pytanie, jak je dostaliśmy, pomaga nam poznać historia stworzenia świata.

Dusza żyjąca

W Księdze Rodzaju czytamy, że „Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą”. W innym, starszym przekładzie czytamy: „I stał się człowiek duszą żywiącą2.
Ponieważ słowo „dusza” rozumie się powszechnie jako świadomy element ludzkiej natury, istniejący niezależnie od ciała (analogia do samochodu), niektórzy ludzie interpretują ten tekst tak, jakoby Bóg, stwarzając naszych prarodziców, wszczepił im dusze („tchnienie życia”)
i od tamtej pory rzekomo czyni tak w przypadku każdej ludzkiej istoty w okolicach poczęcia, przed narodzinami.
Zauważmy jednak, że z powyższego fragmentu Księgi Rodzaju wyłania się następujący wzór złożony z trzech elementów: proch ziemi + tchnienie życia = istota żywa. Pod pojęciem „prochu ziemi” na ogół rozumie się materialną część ludzkiej natury, czyli ciało. A czym jest tchnienie życia? Istnieją dwie możliwości zależnie od tego, czy przywołamy analogię do samochodu, czy komputera. Według pierwszej tchnienie życia to inteligentna dusza, którą Bóg wszczepił Adamowi i Ewie przy ich stworzeniu; według drugiej — to życiodajna Boża siła, która uaktywniła, ożywiła ciała i umysły naszych prarodziców.
Który z tych poglądów jest właściwy? Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że Adam stał się „duszą żywiącą” dopiero wtedy, gdy Bóg połączył proch ziemi (ciało) z tchnieniem życia (Bożą życiodajną siłą). Tak więc owa „dusza” nie była odrębnym bytem, który rzekomo został wszczepiony w jego ciało. Adam stał się bowiem duszą żyjącą dopiero wtedy, gdy oba te elementy zostały połączone. Jego ciało stanowiło składową jego duszy, a zatem nie mogła ona istnieć w oderwaniu od ciała.
Opis dzieła stworzenia przyznaje słuszność analogii do komputera. Tak samo jest w przypadku biblijnej nauki na temat śmierci.

Co z tego wynika?

Może zastanawiacie się, co to za różnica, czy ludzie przypominają samochody, czy komputery. Dla tych z nas, którzy mają właściwą więź z Bogiem, nie ma to znaczenia. Jeśli właściwa jest analogia do samochodu, to chociaż nasze ciała umierają, nasza świadomość dalej żyje i od razu spotykamy się z Bogiem; jeśli właściwa jest analogia do komputera, będziemy niczego nieświadomi spać w prochu ziemi aż do zmartwychwstania, kiedy to świadomość odzyskamy i natychmiast spotkamy się z Bogiem. Tak czy inaczej z naszego punktu widzenia spotkamy się z Bogiem, gdy tylko umrzemy.
Analogia do komputera (śmierć jako stan nieświadomości) pozwala uniknąć dwóch zasadniczych problemów. Po pierwsze, ci, którzy uważają, że ludzie po śmierci nadal żyją jako świadome byty, wierzą też przeważnie, że dusza jest nieśmiertelna i bezbożnicy w chwili śmierci trafiają do piekła, gdzie przechodzą niekończące się tortury. Miło pomyśleć, że ukochana osoba, która zmarła, znajduje się „z Panem”. Ale gdy ma się pewność, że nie przyjęła Jezusa, wcale już nie jest tak miło. Ba, to potworne myśleć, że bliska nam osoba teraz cierpi katusze w piekielnych płomieniach!
Co więcej, nawet teolodzy, którzy wierzą w nieśmiertelność duszy, przeważnie zgadzają się, że wszelka nieśmiertelność, jaką my, ludzie, mamy teraz albo będziemy mieć w przyszłości, pochodzi od Boga. Nie mamy jej sami w sobie. Dlatego też Bóg musiałby sztucznie utrzymywać bezbożnych przy życiu wyłącznie po to, by mogli cierpieć wieczne męki w piekle! Taki pogląd potwornie przeczy biblijnemu wizerunkowi Boga, który jest miłosierny i sprawiedliwy nawet dla niesprawiedliwych.
Z poglądu, jakoby ludzie po śmierci dalej prowadzili świadomy żywot, wynika też drugi szkopuł: możliwy byłby kontakt takiej istoty ze światem żywych. Właśnie tak twierdzą spirytyści. Jeśli jednak zmarli rzeczywiście nie żyją w pełnym znaczeniu tego słowa — a tak naucza Biblia — wówczas wszelkie rzekome komunikowanie się ze zmarłymi jest po prostu demonicznym zwiedzeniem, przed którym właśnie chroni nas analogia do komputera (kiedy umieramy, przestajemy istnieć cali).

Śmierć
to nie koniec

Na szczęście chociaż Biblia uczy, że nasze istnienie jako świadomych istot ustaje w chwili śmierci, nie jest to dla nas koniec. Przy swoim drugim przyjściu Chrystus wskrzesi wszystkich tych, którzy służyli Mu wiernie podczas ziemskiego życia i spędzą z Nim wieczność w świecie na nowo stworzonym jako dom odkupionych. W Księdze Apokalipsy znajdujemy obietnicę, że Bóg „otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły. (…) Zwycięzca to odziedziczy i będę Bogiem dla niego, a on dla mnie będzie synem”3.
Oto pogląd, z którym naprawdę mogę żyć!             
Marvin Moore
ZNAKI CZASU Listopad 2012 r.

1 Ps 139,14. 2 Rdz 2,7 Biblia gdańska. Ap 21,4.7. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz