niedziela, 17 listopada 2013

URAŻONY ROZGNIEWANY ODSUNIĘTY?

Usunięcie kogoś ze stanowiska prezydenta czy
innego przywódcy politycznego zwykle odbywa się w atmosferze skandalu. Czasem powody są oczywiste i usuwany sam jest sobie winny. A czasem to wynik pomyłki, uprzedzeń czy intrygi politycznej — wtedy skandaliczne jest postępowanie inicjatorów usunięcia.
Biblia wielokrotnie opisuje odsunięcie od władzy liderów. Jednak jeden z takich opisów
dotyczy najważniejszego przywódcy w dziejach Izraela, osoby najwybitniejszej pod każdym względem, której życie Biblia podsumowuje tak: „nie powstał już w Izraelu prorok taki jak Mojżesz, z którym by Pan obcował tak bezpośrednio”1. Mojżesz dla Izraela to jak Kopernik dla astronomii, Einstein dla fizyki — punkt odniesienia niemający sobie równych.

Wyjątkowa postać

Wyjątkowe cechy Mojżesza najwyraźniej uwidoczniły się podczas spotkania Izraelitów z Bogiem pod górą Synaj, gdzie lud otrzymał dziesięcioro przykazań. Nadaniu prawa towarzyszyły nadprzyrodzone zjawiska, mające podkreślić wyjątkowość i doniosłość tego wydarzenia. „Pojawiły się grzmoty i błyskawice, i gęsty obłok nad górą, i doniosły głos trąby (...). Dym unosił się jak dym z pieca, a cała góra trzęsła się bardzo”2. Było to przerażające doświadczenie. Ludzie byli tak przerażeni tymi zewnętrznymi przejawami obecności Bożej, że prosili, by ktoś przekazał im Boże pouczenia w mniej onieśmielający sposób, jako pośrednik3.
Takim pośrednikiem stał się właśnie Mojżesz. „Gdy (...) wstąpił na górę, obłok zakrył ją. I zamieszkała chwała Pana na górze Synaj, a obłok okrywał ją przez sześć dni. Siódmego dnia zawołał na Mojżesza z obłoku. A chwała Pana wyglądała w oczach synów izraelskich jak ogień trawiący na szczycie góry. Mojżesz wszedł w środek obłoku i wstąpił na górę. A był Mojżesz na górze czterdzieści dni i czterdzieści nocy”4.
Mojżesz miał zupełnie inny pogląd na temat Boga niż pozostali. Nie zadowalało go częściowe objawienie „na odległość”. Pragnął ujrzeć Boga osobiście. Poznać Go najpełniej, jak to tylko możliwe. I Bóg obiecał, że pozwoli mu ujrzeć swoją chwałę w takim stopniu, jaki będzie dla Mojżesza bezpieczny. „Gdy przechodzić będzie chwała moja, postawię cię w rozpadlinie skalnej i osłonię cię dłonią moją, aż przejdę, a gdy usunę dłoń moją, ujrzysz mnie z tyłu, oblicza mojego oglądać nie można”5.
Mimo to później Mojżesz stał się obiektem krytyki ze strony siostry Miriam i brata Aarona, którzy czuli, że nie ustępują mu autorytetem i duchowym oświeceniem. W odpowiedzi na to sam Bóg przekazał im, że istnieje znacząca różnica między nimi a Mojżeszem. „Słuchajcie moich słów: Jeżeli jest u was prorok Pana, to objawiam mu się w widzeniu, przemawiam do niego we śnie. Lecz nie tak jest ze sługą moim, Mojżeszem. (...) Z ust do ust przemawiam do niego, i jasno, a nie w zagadkach. I prawdziwą postać Pana ogląda on. Dlaczego więc ośmieliliście się wypowiadać się przeciwko słudze memu, Mojżeszowi?”6. W innym miejscu czytamy, że „rozmawiał Pan z Mojżeszem twarzą w twarz, tak jak człowiek rozmawia ze swoim przyjacielem”7.
Dlaczego więc tak wyjątkowy człowiek został usunięty ze stanowiska właśnie wtedy, gdy doprowadził Izraelitów do granic Ziemi Obiecanej? Do kontynuowania misji wybrany został Jozue, człowiek godny, ale niemogący się równać z Mojżeszem w kwestii wizji i głębi doświadczenia. Czy to nie skandal? Gdyby coś podobnego wydarzyło się dziś, momentalnie obiegłoby internet i inne media i stało przedmiotem niekończących się dyskusji. W przypadku Mojżesza skandal dotyczył także wiarygodności i uczciwości Boga, który odsunął go od przywództwa, zwłaszcza że w dyskusji o podstawach usunięcia Mojżesza ze stanowiska większość ludzi stanęłaby w jego obronie.

Jeden błąd...

Jak do tego doszło? Po trzydziestu ośmiu latach wędrówki po pustyni w drodze z Egiptu do Ziemi Obiecanej Izraelici obozowali w Syn, gdzie nie było wody. Lud zaczął okazywać niezadowolenie. Oburzeni zwrócili się do swojego przywódcy: „Dlaczego przywiedliście zgromadzenie Pana na pustynię? (...) abyśmy tu pomarli (...) aby nas przywieść na to nędzne miejsce, gdzie nie ma zboża, fig, winorośli i jabłek granatu, a zwłaszcza nie ma wody do picia?”8.
Podobne sceny rozgrywały się wielokrotnie w czasie tej wędrówki. Ludzie zachowywali się tak, jakby zapomnieli o swoim nędznym losie niewolników w Egipcie i cudownym wyzwoleniu i Bożej opiece w drodze. Byli zniechęceni i przekonani, że już nigdy nie opuszczą pustyni synajskiej. Zaczęli nawet tęsknić za Egiptem, zapominając o Kanaanie, do którego zmierzali. Mojżesza, który im ofiarnie służył, oskarżali o najgorsze. Atmosfera była bardzo napięta. Wśród tłumu narastał gniew. Wydawało się, że lada chwila rozpęta się bunt. Mojżesz i Aaron zwrócili się w modlitwie o radę do Boga.
Wtedy to Pan powiedział Mojżeszowi: „Weź laskę i zgromadź zbór, ty i Aaron, twój brat. Przemówcie na ich oczach do skały, a ona wypuści z siebie wodę. Wydobędziesz dla nich wodę ze skały i napoisz zbór i ich bydło”9. Laska, o której mówił Bóg, odegrała istotną rolę w poprzednich latach. Na początku wędrówki, zaraz po tym, jak Izraelici przeszli przez Morze Czerwone i znaleźli się na Półwyspie Synajskim, podstawowym problemem też był brak wody. Wtedy ludzie też narzekali i byli nawet gotowi ukamienować Mojżesza. I Bóg dał wówczas Mojżeszowi takie polecenie: „Weź także do ręki laskę swoją, którą uderzyłeś Nil, i idź! Oto Ja stanę przed tobą na skale, tam, na Horebie, a ty uderzysz w skałę i wytryśnie z niej woda, i lud będzie pił”10.
Mojżesz wziął więc i tym razem laskę do ręki i podszedł do skały, która została mu wskazana. Wokoło wrzało morze rozgniewanych brakiem wody ludzi. Jak dotąd Mojżesz przez trzydzieści osiem lat cierpliwie znosił takie postawy i zachowania. Może liczył na to, że się czegoś nauczą, że stopniowo zaczną postrzegać sprawy we właściwy sposób, że bardziej zaufają Bogu. Jednak nie dostrzegł w tym tłumie rozsądku, a jedynie narastające niezadowolenie, zwątpienie i niewdzięczność.
Nagle twarz Mojżesza poczerwieniała z gniewu. W poczuciu zawodu i beznadziejności swej misji zawołał do tłumu: „Słuchajcie, przekorni! Czy z tej skały wydobędziemy dla was wodę?”. Po czym „podniósł Mojżesz rękę swoją, i uderzył dwa razy swoją laską o skałę. Wtedy trysnęła obficie woda i napił się zbór oraz ich bydło”11. Uderzył w skałę z całej siły aż dwa razy, jakby każdą cząstką swojego jestestwa manifestując, że nie będzie się wahał połamać tej laski także na grzbietach buntowników. Jego czyn wyrażał to bezbłędnie — że jeśli nie będzie ich mógł pozyskać perswazją, to podporządkuje ich sobie siłą.
Tak czy inaczej ze skały wytrysnęła woda. Lud był zadowolony. Zamieszanie zostało opanowane, choć cud nie spowodował wśród ludu przypływu bojaźni i wdzięczności wobec Boga. Ale Mojżesz zgrzeszył. Okazał nieposłuszeństwo wobec Boga, tracąc nad sobą panowanie. Tyle że to akurat ludzi nie obchodziło, bo przecież ich potrzeby zostały zaspokojone. Jedynie Mojżesz, który chwilę wcześniej był pełen pewności siebie i urażonej dumy, nie przeszedł do porządku dziennego nad tym incydentem. Niemal natychmiast zdał sobie sprawę, że zlekceważył Boże polecenie. Bóg powiedział Mojżeszowi, by jedynie wziął ze sobą tę laskę i przemówił do skały. Nie musiał uderzać w skałę. Ten impulsywny odruch był jego własnym pomysłem. Gdyby łagodnie i spokojnie przemówił do skały, a ta uwolniłaby wodę pod nią płynącą, wywarłoby to niepomiernie korzystniejszy wpływ na Izraelitów i nauczyłoby ich więcej niż gniewne upomnienie. Sposób, w jaki Mojżesz wykonał Boże polecenie, mógł się wydawać nieistotny dla tłumu, a nawet dla samego Mojżesza, ale z pewnością nie był nieistotny dla Boga. Mojżesz natomiast dał upust swojemu gniewowi, jakby chodziło tylko o obronę jego przywódczych kwalifikacji. Wybuchając gniewem, pozostawił wrażenie, jakby rzeczywiście to on sam miał w sobie moc sprawić, by woda wypłynęła ze skały.
Przez całą drogę do Ziemi Obiecanej Bóg łaskawie zaopatrywał swój lud. Dbał, by nie brakowało im jedzenia i wody. Okresowe „trudności”, jakich doświadczali, nie oznaczały, że Bóg był obojętny na ich potrzeby. Przeciwnie, Bóg traktował ich jak cierpliwy rodzic, który stara się kierować kapryśnymi, niedojrzałymi dziećmi, starannie aranżując okoliczności w taki sposób, by prowadzić dzieci ku dojrzałości. Wspominając ich doświadczenia, Mojżesz powiedział: „Zachowaj też w pamięci całą drogę, którą Pan, Bóg twój, prowadził cię przez czterdzieści lat po pustyni, aby cię ukorzyć i doświadczyć, i aby poznać, co jest w twoim sercu, czy będziesz przestrzegał jego przykazań, czy nie. Upokarzał cię i morzył cię głodem, ale też karmił cię manną (...) aby dać ci poznać, iż człowiek nie samym chlebem żyje, lecz że człowiek żyć będzie wszystkim, co wychodzi z ust Pana. (...) Poznaj tedy w swoim sercu, że jak człowiek ćwiczy swego syna, tak Pan, Bóg twój, ćwiczy ciebie”12.

...i jego
konsekwencje

Kiedy Mojżesz na chwilę stracił nad sobą panowanie i uderzył w skałę, zaprzepaścił szansę ukazania Izraelitom ich czułego niebiańskiego Ojca. Gniew okazany przez Mojżesza był w oczach ludzi odzwierciedleniem Bożej reakcji — fałszywie zaświadczył, że Bóg także się gniewa i że grozi im z Jego strony surowa kara. Postawa Mojżesza utwierdziła ich w błędnych wyobrażeniach o charakterze Boga. Mojżesz zawiódł w decydującej chwili, stając się narzędziem w rękach mocy usiłującej przedstawiać charakter Boga w fałszywy sposób. Obraz Boga w oczach Izraelitów nabrał cech arbitralności i surowości.
Bez względu na to, jak uzasadniony może się wydawać z ludzkiego punktu widzenia wybuch gniewu Mojżesza, sprawił on wrażenie, że gdy pokojowe środki się wyczerpią, Bóg ucieka się do przemocy. Jakby Bóg doszedł do wniosku, że nie jest możliwe pozyskanie zaufania Izraelitów wyłącznie siłą prawdy i miłości. Czyn Mojżesza zagroził klęską dziełu, któremu się poświęcił. Podróż z Egiptu do Kanaanu była żywą przypowieścią o naturze Bożego charakteru i panowania. W przypływie złości Mojżesz zdradził Boga, uciekając się do środków mających więcej wspólnego z aparatem przymusu stosowanym w Egipcie niż z zasadami, które Bóg pragnął uczynić podstawą nowego życia.
Jedynie w tym świetle można zrozumieć niespodziewanie surowe konsekwencje, jakie poniósł Mojżesz. Rangę skandalu nadaje tej historii fakt odebrania Mojżeszowi przywództwa, a nie fakt, iż się rozgniewał i uderzył w skałę. Dla jego współczesnych warte odnotowania było z pewnością nie to, że ich przywódca okazał ludzkie cechy, ale że został tak surowo ukarany. Oni sami byli gotowi zaakceptować jego dalsze przywództwo. Jednak jego odejście zostało przesądzone. „I rzekł Pan do Mojżesza i do Aarona: Ponieważ mi nie zaufaliście, aby mnie uwielbić na oczach synów izraelskich, dlatego nie wprowadzicie tego zgromadzenia do ziemi, którą im daję”13.
Wyrok był druzgocący. Mojżesz przez czterdzieści lat wędrówki podejmował się najtrudniejszych wyzwań, pracował od świtu do nocy, znosząc nieustanną krytykę. Jego największym pragnieniem było zakończyć wędrówkę i ujrzeć lud biorący w posiadanie Ziemię Obiecaną. Raz jeden zszedł ze ścieżki posłuszeństwa pod presją tłumu i jego zadanie zostało mu odebrane w chwili, kiedy zmierzało ku finałowi. Mojżesz nie potrafił się otrząsnąć z przygnębienia. Oczyma umysłu już tam był — widział Jezioro Galilejskie, majestatyczną, okrytą śniegiem górę Hermon w oddali. Widok szczęśliwych rodzin, obfitych plonów i spokojnych zachodów słońca wypełniał jego wyobraźnię. Pragnął tylko ujrzeć to wszystko na własne oczy. Pomimo błagań Mojżesza decyzja została utrzymana w mocy. „Lecz Pan rozgniewał się na mnie z powodu was, nie wysłuchał mnie i rzekł do mnie: Dosyć! Nie mów już do mnie o tej sprawie”12. Bóg postanowił spełnić swój zamiar, by pozostawić przyszłym pokoleniom materiał do przemyśleń.

Dziedzictwo
Mojżesza

Gniew nie jest Bożym sposobem reagowania, a przymus nie jest Bożym sposobem działania. Bóg nie zmusza ludzi, by byli dobrzy. Gdyby ludzie to zrozumieli, nie oburzaliby się tak z powodu pozornego triumfowania zła nad dobrem. Gdyby ci, którzy przyglądają się powierzchownie i krytykują, przyjrzeli się temu z bliska i uważnie, wówczas znaleźliby odpowiedzi na niepokojące ich pytania. Poza ogniem i dymem ujrzeliby nieskończoną Bożą mądrość i dobroć. Zadawaliby inne pytania — nie o Bożą obojętność czy bierność, ale raczej o tajemnicę Bożego planu uporządkowania spraw świata bez uciekania się do przemocy.
Na zakończenie swojej służby Mojżesz skomponował i zaśpiewał pieśń, w której pragnął pokazać ludowi prawdziwy obraz Boga oraz skierować jego uwagę ponad pozory, ku bardziej dojrzałemu zrozumieniu Bożych sposobów działania. „Imię Pana głosić będę, oddajcie uwielbienie Bogu naszemu. On jest skałą! Doskonałe jest dzieło jego, gdyż wszystkie drogi jego są prawe, jest Bogiem wiernym, bez fałszu, sprawiedliwy On i prawy”13. Tego samego dnia na wezwanie Pana wstąpił na górę Nebo, z której widać było Jerycho w Kanaanie. Spojrzał z wysoka na Ziemię Obiecaną i zmarł, i już tam pozostał.
Jednakże dziedzictwo myśli Mojżesza nie zanikło. Ludzie w każdym pokoleniu przyswajali sobie jego sposób patrzenia na rzeczywistość. Widzieli powstawanie religii uciekających się do przemocy w celu stłumienia odmiennych poglądów. Prawdziwi wierzący trzymali się zasady, iż miłości nie można narzucić siłą. Wierzyli, że Boży sposób postępowania jest godny zaufania. W Księdze Apokalipsy, w scenie należącej do przyszłości, kiedy to prześladowana mniejszość zwycięża nad złem w obliczu zwątpienia i zwiedzenia, autor księgi raz jeszcze przywołuje doświadczenie Mojżesza: „I widziałem jakby morze szkliste zmieszane z ogniem, i tych, którzy odnieśli zwycięstwo nad zwierzęciem i jego posągiem, i nad liczbą imienia jego (...). I śpiewali pieśń Mojżesza, sługi Bożego, i pieśń Baranka, mówiąc: Wielkie i dziwne są dzieła twoje, Panie, Boże Wszechmogący; sprawiedliwe są drogi twoje, Królu narodów; któż by się nie bał ciebie, Panie, i nie uwielbił imienia twego? Bo Ty jedynie jesteś święty, toteż wszystkie narody przyjdą i oddadzą ci pokłon, ponieważ objawiły się sprawiedliwe rządy twoje”14.
Oto nauka Mojżesza: Bóg czyni więcej niż to, o co Go prosimy, działając dla rozwiązania problemu zła w sposób, który ostatecznie zyska Mu uwielbienie wszystkich mieszkańców wszechświata. Ostatecznie wszelkie oskarżenia przeciwko Bogu okażą się bezpodstawne. Podobnie jak Mojżesz ludzie w końcu pojmą, że natura zła wymaga zastosowania w walce z nim metod zupełnie innych i nieskończenie bardziej skomplikowanych niż się zazwyczaj przypuszcza. Doświadczenie Mojżesza jest wyraźnym świadectwem, że u Boga cel nie uświęca środków. Jego cel może zostać osiągnięty jedynie przez wierne i niezachwiane stosowanie właściwych środków.    
Oprac. A.S.

1 Pwt 34,10. 2 Wj 19,16.18. 3 Zob. Wj 20,18-20. 4 Wj 24,15-18. 5 Wj 33,22-23. 6 Lb 12,6-8. 7 Wj 33,11. 8 Lb 20,4-5. 9 Lb 20,8 — wyróżnienie od red. 10 Wj 17,5-6 — wyróżnienie od red. 11 Lb 20,10-11. 12 Pwt 8,2-5. 13 Lb 20,12. 14 Pwt 3,26. 15 Pwt 32,3-4. 16 Ap 15,2-4.

[Opracowano na podstawie książki Sigve Tonstada pt. Skandale w Biblii, Warszawa 2006. Śródtytuły pochodzą od redakcji
Znaki Czasu listopad 2013 r. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz