wtorek, 23 października 2018

‘Instant faith’ czyli wiara błyskawiczna.

  Czy jest ktoś, kto nigdy nie jadł chińskich zupek? Myślę, że większość z nas korzystała z możliwości przygotowania sobie w prosty sposób i w krótkim czasie posiłku, który pozwala zaspokoić głód. Najważniejszą zaletą chińskich zupek jest właśnie to, że można je przygotować szybko i w prosty sposób. A jakie są ich wady? Nie dają nam tego, czego tak naprawdę potrzebuje nasz organizm, zawierają natomiast takie składniki, których nie tylko nie potrzebujemy, ale nawet nam szkodzą. I chociaż wielu ludzi wie o tym, to i tak chętnie z nich korzystają. 

  Czy przypadkiem w naszym życiu duchowym nie odżywiamy się czymś przypominającym chińskie zupki? 

  Jak często narzekamy na brak czasu? Jest to problem, który jest dzisiaj bardzo powszechny. Wielu z nas narzeka na to, że nie jesteśmy w stanie zrobić w ciągu dnia tych wszystkich rzeczy, które uważamy za ważne. W związku z tym często staramy się jak najwięcej spraw załatwić w jak najkrótszym czasie. I bardzo często odbija się to na naszym życiu duchowym. Nie poświęcamy naszemu rozwojowi duchowemu wystarczająco dużo czasu, ponieważ uważamy, że musimy znaleźć czas na inne sprawy. Jakie? Rodzina i praca to chyba najczęstsze przyczyny naszych decyzji. Rodzice starają się jak najlepiej wychować swoje dzieci i w związku z tym starają się im dostarczyć tego, co uważają za najlepsze dla ich przyszłości. Ponieważ przyszłość dzieci w dużym stopniu uzależniona jest od wykształcenia, wielu rodziców stara się, aby ich dzieci uczyły się jak najlepiej. Wybierają im jak najlepsze szkoły, zapisują je na dodatkowe zajęcia i pilnują, aby poszerzały swoją wiedzę odrabiając prace domowe. Organizują swoim dzieciom czas tak, aby wykorzystywały go jak najlepiej. Starają się też o to, aby dzieci miały do swojej dyspozycji wszystko to, co wspomaga ich rozwój. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić zdobywanie wiedzy bez dostępu do komputera i Internetu. Aby zrobić to wszystko rodzice potrzebują pieniędzy. Tak funkcjonuje ten świat, prawie wszystko na tym świecie na swoją cenę i aby z tych rzeczy korzystać, trzeba mieć na to pieniądze. W związku z tym rodzice starają się tak pracować, aby zdobyć te pieniądze. Praca i nauka wymagają czasu, a im więcej widzimy potrzeb, tym więcej potrzebujemy pieniędzy i tym więcej czasu poświęcamy na ich zdobywanie. 

  Jak w tym wszystkim wygląda życie duchowe? Niestety najczęściej z braku czasu nasz duch odżywiany jest przy pomocy duchowych chińskich zupek. Mało kto rozpoczyna swój dzień od dłuższego spotkania z Bogiem, modlitwy połączonej ze studiowaniem Bożego Słowa. Bardzo często wstajemy rano z uczuciem, że musimy jak najszybciej wstać, obudzić dzieci, nakarmić je i przy okazji siebie, przygotować dzieci do szkoły a siebie do pracy, następnie dopilnować, aby dzieci nie spóźniły się do szkoły, a my do pracy. I gdzie tu czas na modlitwę? Może przed śniadaniem krótkie podziękowanie Bogu za spokojnie przespaną noc i za posiłek, który za chwilę zostanie zjedzony. Potem praca, w której nawet jeżeli zdarzy nam się pomyśleć o Bogu, to nie jest to czas na to, aby Go lepiej poznać. Po pracy następny zestaw obowiązków i znowu brak czasu na to, aby spokojnie zjeść chociaż kilka kromek chleba żywota. Zamiast tego - chińska duchowa zupka. Można na przykład wejść na jakąś chrześcijańską stronę internetową lub sprawdzić posty w chrześcijańskiej grupie na FB, jednak nie wszystkie, ponieważ niektóre z nich są za długie i szkoda nam czasu na ich czytanie. O wiele lepsze są te, w których na ładnym tle ktoś umieścił jakąś mądrą sentencję, czasem pochodzącą z Biblii. Można też posłuchać chrześcijańskiej muzyki, ponieważ w trakcie słuchania można zająć się wykonywaniem obowiązków domowych. A potem przychodzi ten jeden dzień w tygodniu, w trakcie którego robimy coś więcej dla naszego ducha, ponieważ tego dnia udajemy się do kościoła lub zboru. Jednak nawet w trakcie tego dnia bardzo często nie potrafimy oderwać się od codziennego życia, aby skupić się na Bogu, ponieważ nasze myśli często krążą wokół tego, co musimy jeszcze tego samego dnia zrobić. Jak wielu z nas żyje w taki sposób? Jak wielu z nas nie odżywia swojego ducha pełnowartościową strawą duchową? Czy dziecko może rozwijać się prawidłowo, jeżeli będzie karmione tylko chińskimi zupkami? Dlaczego, wobec tego, wielu z nas sądzi, że może w taki sposób rozwijać swojego ducha? 

  Ktoś mógłby powiedzieć, że łatwo jest o tym pisać, ale jak pogodzić ze sobą to wszystko, co mamy do zrobienia każdego dnia? Doba ma 24 godziny i nie chce być dłuższa. Chcę w tym miejscu zaznaczyć, że nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania. Nie wiem w jaki sposób rozwiązać czyjś problem z czasem, jednak jestem przekonany, że takie rozwiązanie istnieje. Dlaczego tak myślę? Ponieważ wierzę w Boga, który pomaga nam żyć w taki sposób, który jest najlepszy dla naszej przyszłości. Nasz Stwórca chce nas zbawić, Jego pragnieniem jest abyśmy żyli wiecznie razem z Nim. To jest główny cel planu zbawienia, jednak to nie oznacza, że Bóg nie chce, abyśmy cieszyli się tym życiem, które mamy teraz. Bóg wcale nie chce, abyśmy w tym życiu czuli się jak w kieracie, otoczeni przez różne obowiązki, chce uwolnić nas od tego, czego tak naprawdę nie potrzebujemy, chce abyśmy cieszyli się prawdziwą wolnością, w której nic nas nie zmusza do zrobienia czegokolwiek. Prawdziwa wolność nie polega na tym, że robimy co chcemy, ale na tym, że nasze decyzje nie są efektem zewnętrznych nacisków lub wynikają z naszego uzależnienia. Apostoł Paweł powiedział: "Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, ale ja nie dam się niczym zniewolić" (1 Kor 6,12). Prawdziwa wolność to stan, w którym człowiek widzi wszystko we właściwych proporcjach i kieruje się właściwymi zasadami. W tym stanie człowiek ma właściwą hierarchię wartości i w każdej chwili jest w stanie podjąć właściwą decyzję. Czy palacz, który twierdzi, że jest wolnym człowiekiem i wybiera palenie, ponieważ chce, a nie dlatego, że musi, jest naprawdę wolnym człowiekiem? Paliłem ponad 25 lat i doskonale wiem, że tak nie jest. Bardzo często to nie ja podejmowałem decyzje, ale mój nałóg. Od 12 lat nie palę i dzisiaj mogę powiedzieć, że przynajmniej ten nałóg nie kieruje moim życiem. W przeszłości tak nie było i wiele moich złych decyzji było wynikiem mojego zniewolenia, mojego przywiązania do nałogu palenia, czyli przywiązania do grzechu. Palenie jest grzechem, a jeżeli ktoś uważa inaczej, to chętnie mu przedstawię mój punkt widzenia, jednak nie będę tego robić tutaj. Ważne jest to, że do podejmowania właściwych decyzji potrzebna jest nam właściwa hierarchia wartości. 

  To co jest dla nas najważniejsze decyduje o tym, jak żyjemy. Czym kieruje się człowiek, który jest narkomanem? Czy nie jest tak, że to jego nałóg podejmuje decyzje? Tak jest z każdym rodzajem uzależnienia, a tych uzależnień jest w naszym życiu bardzo dużo. Wszystko, co wywiera na nas presję, aby zmusić nas do zrobienia czegoś, jest właśnie takim uzależnieniem. Podstawą Bożego Królestwa jest miłość, a w prawdziwej miłości nie ma przymusu. Nie można nikogo zmusić do miłości i Bóg tego nie robi. Bóg nie zmusza nas do życia zgodnego z Jego prawem, ale objawia nam swoją miłość do nas abyśmy świadomie podjęli decyzję, czy chcemy być mu posłuszni. Tylko miłość do Boga może sprawić, że będziemy Mu posłuszni w jedyny akceptowany przez Niego sposób. Ale miłość do Boga, tak jak miłość do innego człowieka, ma pewne wymagania. Miłość wymaga utrzymywania właściwych relacji. Miłość wymaga czasu i zainteresowania. Czy mąż, który nie poświęca swojej żonie czasu, może zostać nazwany kochającym mężem? Czy o jego miłości do żony świadczy to, że ma czas na wiele rzeczy, ale trudno mu znaleźć czas dla własnej żony? Czy brak zainteresowania tym, co żona robi, myśli i czuje, czym się interesuje i jakie są jej pragnienia, świadczy o miłości do niej, czy też raczej o braku tej miłości? A co z miłością do Boga? Czy przypadkiem nie jest tak, że prawdziwą miłość do Boga objawiamy spędzając z Nim czas i interesując się tym, co do nas mówi? Czy kochający mąż ma problem z tym, żeby znaleźć czas dla swojej żony? Nie tylko nie ma, ale jest gotów zrezygnować z wielu innych rzeczy, które są dla niego mniej ważne, aby tylko móc spędzić więcej czasu z żoną. Jak ważne w naszym życiu duchowym jest posiadanie właściwej hierarchii wartości. O tym czy kogoś (lub coś) kochamy nie świadczą nasze deklaracje, ale to, jak bardzo nie chcemy tego czegoś stracić. Jako były palacz muszę przyznać, że często podejmowałem decyzję kupienia kolejnej paczki papierosów zamiast kupienia na przykład kwiatów dla żony lub kilku owoców dla dzieci. Co wtedy wygrywało? Ktoś mógłby powiedzieć, że nałóg, ja jednak powiem, że wygrywał wtedy mój egoizm, miłość do samego siebie. 

  Przykłady związane z nałogami są dosyć łatwe do oceny, ponieważ większość z nas zdaje sobie sprawę z ich szkodliwości. Jednak w naszym życiu często jesteśmy przywiązani do rzeczy, które nie kojarzą się nam z nałogami, a mimo to wpływają na podejmowane przez nas decyzje. Tu dobrym przykładem są reklamy, ponieważ ich głównym celem jest wmówienie nam posiadania potrzeby, której wcześniej nie mieliśmy. Jak często robiąc zakupy odkrywamy, że reklamy miały wpływ na to, co wkładamy do koszyka w supermarkecie? A co z potrzebą posiadania coraz lepszego samochodu, telewizora, domu albo potrzebą wyjazdu na urlop do egzotycznego kraju? Jak często są to rzeczywiste potrzeby? Co nas zmusza do ich zaspokajania? Dlaczego odczuwamy na przykład potrzebę jak najlepszego wykształcenia dzieci i jesteśmy gotowi poświęcić naprawdę dużo, aby zrealizować ten cel? Ktoś może mnie teraz zapytać, co jest złego w chęci zapewnienia dzieciom dobrej przyszłości. Moja odpowiedź brzmi: nie ma w tym nic złego, o ile faktycznie myślimy o przyszłości. O jakiej przyszłości powinniśmy myśleć jako chrześcijanie? Czy przypadkiem nie o tej, która jest związana z wiecznością? Czy troszcząc się o dzieci myślimy o tym, w jaki sposób będą żyły przez następne 20, 30 czy 40 lat, czy też raczej myślimy o ich zbawieniu i życiu wiecznym? Co według nas jest ważniejsze, powodzenie w tym życiu, czy zbawienie i życie w obecności Boga?

  Zbawienie jest z łaski i nie możemy sobie na nie zasłużyć. To prawda, jednak prawdą jest też to, że nie każdy może żyć w obecności Boga. „I mówili do gór i skał: Padnijcie na nas i zakryjcie nas przed obliczem tego, który siedzi na tronie” (Ap 6,16). Co sprawi, że niektórzy ludzie, a będzie ich naprawdę dużo, nie będą chcieli przyjść do Boga i wybiorą raczej śmierć, niż życie z Bogiem? Może podczas swojego życia nie przygotowali się do tego, aby móc przebywać w obecności Stwórcy całego świata? Czy można się do tego przygotować? Nie, to może zrobić jedynie Bóg, ale my musimy mu na to pozwolić, a nasza zgoda musi wynikać z pragnienia naszego serca. Do nas należy nabranie takiego zaufania do Boga, żeby poddać się Jego woli. Jednak trudno jest mówić o zaufaniu do kogoś, kogo się dobrze nie zna. To dlatego Jezus powiedział: „A to jest żywot wieczny, aby poznali ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś” (J 17,3). Poznanie Boga prowadzi do wiary, „bez wiary zaś nie można podobać się Bogu” (Hbr 11,6). „Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe” (Rz 10,17). Jezus powiedział o sobie: „Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił; jeśli ktoś spożywać będzie ten chleb, żyć będzie na wieki” (J 6,51). 

  I tu wracamy do problemu duchowych chińskich zupek. Czym odżywiamy naszego ducha? Prawdziwym Bożym chlebem jest Boże Słowo, Biblia. Nic nie jest w stanie zastąpić tego pokarmu. Apostoł Paweł powiedział: „Albowiem mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną, natomiast dla nas, którzy dostępujemy zbawienia, jest mocą Bożą” (1 Kor 1,18). Czym odżywiają się ci, którzy będą mówić „do gór i skał: Padnijcie na nas i zakryjcie nas przed obliczem tego, który siedzi na tronie”. Czy przypadkiem nie jest tak, że nie mieli czasu na chleb żywota i korzystali tylko z duchowych chińskich zupek? Ten świat robi wszystko, abyśmy odżywiali się duchowo właśnie w taki niewłaściwy sposób. I dostarcza nam wielu duchowych potraw, które udają prawdziwy chleb z nieba, ale tak naprawdę nim nie są. Dookoła nas jest bardzo dużo duchowych potraw, które są lub mogą się stać „duchową chińską zupką”. Dzieje się tak w momencie, kiedy te wszystkie dodatki i przystawki zastępują danie główne. Jak dużo w naszym życiu duchowym jest przystawek i czy jest jeszcze w nim miejsce na danie główne? Myślę, że każdy kto chce się najeść, jest gotowy do tego, aby zrezygnować z deseru, ale nie zrezygnuje z głównego dania. I tak, jak nie da się oszukać naszego organizmu podając mu chińską zupkę zamiast pełnowartościowego posiłku, tak samo nie da się oszukać naszego ducha, karmiąc go czymś, co nie posiada mocy Bożej i nie zmienia skutecznie naszych charakterów. Skutki każdej diety można odkryć po pewnym czasie jej stosowania. Każdy z nas ma możliwość sprawdzenia, czy jego duchowa dieta jest właściwa. Wystarczy sprawdzić, jakie zmiany zaszły w naszym życiu, czy staje się ono coraz lepszym odbiciem chwały Bożej, czy też nie dostrzegamy w nim zmian. Jeżeli nic się tak naprawdę nie zmienia, to może czas zmienić dietę i przestać odżywiać się chińskimi zupkami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz