środa, 10 października 2018

Kara

  Czym jest kara? Jest ona środkiem wychowawczym, stosowanym wobec osoby, która zrobiła coś złego; może też być środkiem represyjnym względem tych, którzy popełniają przestępstwo. Jaki jest cel karania? Zarówno jako środek wychowawczy jak i represyjny ma zmuszać do przestrzegania ogólnie przyjętych zasad poprzez nieprzyjemne skojarzenie czynu z konsekwencjami. Biblia w wielu miejscach mówi nam o karaniu. W Starym Testamencie Bóg przekazał poprzez Mojżesza długą listę zasad, a wśród nich były też takie, które wiązały się z karaniem. Jaki cel miał Bóg przekazując te zasady? Czy Bóg chce, abyśmy przestrzegali przykazań ze strachu przed karą?

  W Księdze Liczb znajduje się opis sytuacji, kiedy Żydzi spotkali na pustyni człowieka, który w sabat zbierał drewno. Bóg nakazał ukamienowanie go i człowiek ten został zabity. Czy Bóg skazując tego człowieka na śmierć zastosował tę karę jako środek wychowawczy? Czy jej wykonanie miało powstrzymać ludzi od łamania przykazania o sabacie? Czy był to znak od Boga, że zna on nasze czyny i karze nas za te, które są niezgodne z jego prawem?

  Apostoł Paweł napisał, że "zapłatą za grzech jest śmierć" (Rz 6,23). Jeżeli uważamy, że Bóg karze nas za grzechy, lub inaczej mówiąc wypłaca nam wynagrodzenie za nieprzestrzeganie prawa, to mamy pewien problem do rozwiązania. Dlaczego niektórzy ludzie są w ten sposób karani, a inni nie? Czy na tym polega Boża sprawiedliwość? Jak ocenilibyśmy pracę policjanta, który kontroluje prędkość jadących samochodów, ale zatrzymuje i karze mandatem tylko niektórych? Ktoś mógłby powiedzieć, że Bóg po prostu odwleka w czasie wykonanie kary. Gdyby tak było, to śmierć spotka wszystkich ludzi. I nie chodzi tu o pierwszą śmierć, którą Biblia nazywa snem, ale o drugą śmierć, która jest ostateczna i nieodwracalna. A jednak Biblia mówi nam, że będą tacy, którzy będą żyć wiecznie, będą zbawieni.

  Zastanawiając się nad problemem "kary" za grzech trzeba wziąć pod uwagę różne przyczyny "karania". Nie można w tych samych kategoriach rozpatrywać tego, co spotkało człowieka, który łamał sabat zbierając drewno oraz tego, co spotkało świat za czasów Noego. Jaki jest główny cel dla Boga? "Pan (...) nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania" 2 P 3,9). Inaczej mówiąc Bóg chce zbawić każdego człowieka. Wszystko co robi w związku z nami podporządkowuje temu celowi. Może w takim razie prawdą jest to, że karając nas chce nas zmusić do posłuszeństwa, ponieważ wtedy może nas zbawić. Ten pomysł nie jest jednak zgodny z prawdą, ponieważ "Bóg jest miłością (...) a w miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży przed karą" (1 J 4,8.18). Powodem karania nie może więc być chęć zmuszenia do posłuszeństwa, ponieważ jest to sprzeczne z podstawowym fundamentem Królestwa Bożego jaką jest miłość. Dlaczego wobec tego ukamienowano człowieka zbierającego w sabat drewno? Ten przypadek pokazuje, że każdy z nas ponosi odpowiedzialność za podejmowane decyzje. "Łamacz" sabatu wiedział o Bożym przykazaniu nakazującym przestrzeganie siódmego dnia tygodnia jako Bożego Świętego Dnia. A mimo to w świadomy sposób zlekceważył Boże Prawo. To nie był ktoś, kto nigdy nie słyszał o Bogu, albo słyszał, lecz nie znał przykazań. Problem tego człowieka leżał w jego sercu, ponieważ nie chciał on zaakceptować Boga jako swojego Boga. Uważał, że sam wie najlepiej co jest dla niego dobre. Nie chciał widzieć tego, że jego życie ma tylko jedno źródło, a jest nim Bóg. "Bóg, który stworzył świat i wszystko (...) sam daje wszystkim życie i tchnienie, i wszystko" (Dz 17,24). Jako Żyd powinien być przykładem posłuszeństwa wynikającego z miłości do Boga, jednak on odrzucił tę miłość na rzecz miłości własnej czyli egoizmu. Zamiast upodabniać się do Boga, upodabniał się do szatana, ponieważ egoizm to podstawowa cecha przeciwnika Boga. W Bożej obecności nie ma miejsca na grzech, a dobitnym tego przykładem było to, co odczuwali Żydzi pod górą Synaj. Słysząc głos Boga odczuwali potężny strach i obawiali się śmierci. Przyczyną tego była ich grzeszność. Gdyby Bóg objawił się im w większym stopniu, rzeczywiście poumieraliby wszyscy. Bóg powiedział: "Nie może mnie człowiek oglądać i pozostać przy życiu" (Wj 33,20). Ukamienowanie człowieka zbierającego drewno w sabat miało pokazać tę właśnie prawdę, że w obecności Boga nie ma miejsca na grzech. Podobnie można ocenić inne przypadki śmierci: Uzzy (2 Sam 6,6-7) czy też Ananiasza i Safiry (Dz 5,1-10).

  Są jednak takie działania Boga, które nie miały na celu uświadomienie ludziom świętego charakteru Boga i konieczności dostosowania się do Stwórcy tych, którzy chcą żyć w Jego obecności. Zsyłając na ziemię potop Bóg unicestwił tych wszystkich, którzy nie chcieli zmienić swojego życia i odwrócić się od grzechu. Potop był konsekwencją długoletniego odrzucania Boga i Bożej miłości. Jest tak granica, po której przekroczeniu człowiek definitywnie traci możliwość zbawienia, ponieważ traci wszelkie więzi z Bogiem związując się nierozerwalnymi więzami z szatanem. Bóg objawia się każdemu człowiekowi, ponieważ "to co o Bogu wiedzieć można jest (...) jawne, gdyż Bóg (...) to objawił. Bo niewidzialna jego istota , to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem" (Rz 1,19-20). Nie inaczej było przez pierwszych tysiąc sześćset lat historii ludzkości. Bóg dawał każdemu człowiekowi możliwość wyboru, niestety większość wybierała źle. Noe przez sto dwadzieścia lat nawoływał ludzi do upamiętania, ale i to nie pomogło. Nikt nie chciał skorzystać z ostatniej szansy jaką było wejście do arki razem z Noem i jego rodziną. Wszystkie Boże ostrzeżenia zostały zlekceważone, ludzkość ostatecznie odrzuciła Boga i w tej sytuacji Bóg nie miał innego wyjścia jak ocalić tych, którzy chcieli Mu być posłuszni oraz unicestwić tych, którzy chcieli usunąć z ziemi wszystko to, co związane z Bogiem. Jedyną szansą dla ludzkości był potop. Bez potopu nasza historia potoczyła by się inaczej, a możliwość zbawienia została by utracona na zawsze. Potop nie był karą za grzechy, ale jedynym sposobem na uratowanie ludzkości.

  Podobna sytuacja, chociaż w o wiele mniejszej skali, miała miejsce w Sodomie i Gomorze. Całkowite odrzucenie Boga i Bożego prawa doprowadziło mieszkańców tych miast poza granicę, której przekroczenie kończy się śmiercią. Warto zauważyć, że badania archeologiczne wskazują na to, że miasta te oraz cała okolica, zostały zniszczone ogniem i siarką. Zostały one nie tyle zniszczone, co wypalone. Czy przypadkiem nie tak zakończy się historia grzechu na ziemi, objawieniem obecności Boga, który jest ogniem trawiącym? Myślę, że w Sodomie i Gomorze Bóg dosłownie objawił swoją obecność, potwierdzając tym samym, że w Jego obecności nie ma miejsca na grzech. Jest to przykład tego, co dzieje się z grzechem oraz tymi którzy nie chcieli odrzucić swoich grzechów, kiedy znajdują się w obecności Boga. To nie jest kara, ale skutek odrzucania Boga, który pewnego dnia objawi się wszystkim ludziom.

  Jest jedna charakterystyczna cecha tych objawień obecności Boga, które tak jak potop czy zniszczenie Sodomy i Gomory, mają nam uświadomić tę prawdę, że nie ma życia bez Boga. Otóż we wszystkich takich sytuacjach Bóg ostrzega ludzi przed konsekwencjami ich grzechów. Mieszkańcy Sodomy odrzucili poselstwo przekazane im przez Lota i Abrahama; podobnie uczyniono wcześniej z poselstwem Noego. Bóg nie działa tak, jak policjant, który czeka z radarem w takim miejscu, aby kierowca nie miał szansy zwolnić. Bóg wystawia znaki informujące o tym, że wie co robimy i że w pewnym momencie będziemy musieli ponieść konsekwencje naszych złych wyborów. Bóg prosi nas, a nawet błaga o to, abyśmy zwolnili. Nie dlatego, że On ustanowił takie prawo, ale ponieważ jest to konieczne do zachowania naszego życia.

  W tym miejscu chcę napisać kilka słów na temat tego, w jaki sposób postrzegamy Boże prawo. Myślę, że większość ludzi patrzy na Boże prawo jako na zbiór przepisów, podobnie jak kierowcy patrzą na przepisy ruchu drogowego. Wielu kierowców ma świadomość, że w niektórych miejscach ograniczenie prędkości jest nieuzasadnione i że można tam w bezpieczny sposób jechać z większą prędkością. Takie ograniczenia wynikają z ludzkiej niedoskonałości. Jednak Bóg jest doskonały. Jego prawo to nie zbiór przepisów, które można poprawiać. Jego prawo jest doskonałe. Przepisy ruchu drogowego mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa na drogach, celem Bożego prawa jest ocalenie ludzi przed drugą śmiercią. I podobnie jak to jest z kodeksem ruchu drogowego, który nie może z nikogo uczynić doskonałego kierowcy, Boże prawo nie może z grzesznika uczynić człowieka sprawiedliwego. Dobrym kierowcą może zostać ten, kto ma dobrego nauczyciela, takiego któremu ufa i jest mu posłuszny. Bóg jest naszym instruktorem nauki jazdy. Tylko On może nas nauczyć tego, w jaki sposób bezpiecznie żyć i nie odczuwać Jego prawa jako uciążliwego. Jezus powiedział o Bożym prawie: "Jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie" (Mt 11,30). Czym wobec tego jest Boże prawo? Pokażę to na przykładzie wziętym z przyrody. Każda roślina do tego aby żyć i rosnąć potrzebuje światła, powietrza i wody. Pozbawienie rośliny choćby jednej z tych rzeczy powoduje śmierć. Po krótszym lub dłuższym czasie roślina ginie. Gdyby roślina sama z siebie zdecydowała, że nie chce korzystać na przykład ze światła, to czeka ją śmierć. Nie dlatego, że została "ukarana" przez światło, ale dlatego, że odwróciła się od światła. Boże prawo opisuje warunki, jakie muszą być spełnione, aby człowiek mógł żyć w obecności Boga. To On jest jedynym źródłem życia, ale aby czerpać z tego źródła trzeba tego chcieć. Boże prawo opisuje jedyny skuteczny sposób czerpania życia od Boga. Nie chcę się tu rozwodzić nad tym, w jaki sposób możemy dostosować się do tych warunków, ale chcę zwrócić uwagę na to, że tych warunków nie można zmienić. Rośliny zostały zaprojektowane tak, aby żyć dzięki dostępowi do światła, wody i powietrza. My zostaliśmy stworzeni do życia wiecznego w obecności Boga. Nie możemy tego zmienić, mało tego, Bóg nie może zmienić tego, że tylko On jest źródłem życia oraz tego, w jaki sposób można z tego źródła korzystać. Bóg nie może zmienić swojej natury. Kto nie chce zaakceptować tego faktu i uważa, że może żyć według własnych zasad, ten skończy tak, jak kwiat, który przestał pić wodę lub oddychać powietrzem.

  Wracając do głównego tematu, czy Bóg karze nas za nasze grzechy? Generalnie nie. Bóg pozwala nam na podejmowanie decyzji, podarował nam wolną wolę, ponieważ prawdziwe posłuszeństwo nie może być wynikiem przymusu, a w związku z tym pozwala nam na ponoszenie konsekwencji naszych decyzji. Wcale ich nie akceptuje, robi wszystko, aby były właściwe. Ostrzega nas, karci, poucza, objawia prawdę, przede wszystkim o sobie, robi wszystko abyśmy przyszli do Niego. Jednak nie zmusza nas do tego. I ci, którzy nie chcą przyjść do Boga, poniosą konsekwencje swojej decyzji. Pamiętajmy o tym, że to Bóg jest Bogiem i że to On wie najlepiej w jaki sposób można żyć obok Niego. I nie przekonuje nas do przestrzegania zasad poprzez strach, grożąc nam konsekwencjami, czyli śmiercią. Nie, Bóg objawia nam swoją miłość do nas i w ten sposób chce nas przekonać do poddania się Jemu, naszemu Stwórcy i Zbawcy. "Na tym polega miłość, że nie myśmy umiłowali Boga, lecz że On nas umiłował i posłał Syna swego jako ubłaganie za grzechy nasze" (1 J 4,10). Pytanie: kogo miał ubłagać Syn Boży? To ważne pytanie i właściwa odpowiedź pozwala właściwie zrozumieć problem "Bożych kar" jakie znajdujemy w Biblii.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz