wtorek, 16 października 2018

Prawdziwe chrześcijaństwo

  Co to znaczy być chrześcijaninem?

  Niektórzy uważają, że są chrześcijanami, ponieważ wierzą w istnienie Boga i uważają Jezusa Chrystusa za swojego zbawiciela, który zmarł za ich grzechy. A ponieważ znajdują w Biblii informację o tym, że nikt swoimi uczynkami nie może sobie zasłużyć na zbawienie, to wyciągają z tego wniosek, że nie ma znaczenia to, jak żyją. Patrzą oni na chrześcijaństwo jako postawę polegającą na przyjęciu pewnych poglądów o Bogu, jednak nie widzą związku między zbawieniem a sposobem życia. Inaczej mówiąc uważają, że ponieważ z natury jesteśmy grzesznikami, co jest prawdą, to jesteśmy niejako skazani na grzeszenie, a to już nie jest prawdą. Gdy Jezus mówił zwracał się do ludzi słowami: „Idź i nie grzesz więcej”, nakazywałby im coś, co jest niemożliwe? Czy Biblia mówi nam o tym, że człowiek może nie grzeszyć? "Bądźcie wy tedy doskonali, jak Ojciec wasz niebieski doskonały jest" (Mt 5,48). "Na tym polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe" (1 J 5,3). Już te dwa cytaty, a jest ich w Biblii więcej, powinny dać do myślenia tym, którzy uważając się za chrześcijan, nie widzą problemu w tym, że grzeszą. 

  Czy w związku z tym chrześcijaństwo polega na unikaniu tego co złe i robieniu tylko tego co dobre? Chociaż brzmi to dobrze, to jednak nie jest to prawda. Człowiek zostaje chrześcijaninem nie dlatego, że robi to co dobre i unika zła, ale staje się dobrym człowiekiem, ponieważ został chrześcijaninem. Jabłoń nie staje się jabłonią, ponieważ rodzi jabłka, ale rodzi jabłka, ponieważ jest jabłonią. W jaki sposób jabłoń stała się kiedyś jabłonią? Odbywa się to poprzez proces zwany szczepieniem. Szczepienie drzew owocowych nie jest niczym innym jak połączeniem dwóch roślin (najczęściej jednego gatunku), które w miejscu łączenia zrastają się ze sobą. Powstaje w ten sposób jeden organizm. Dokładnie to samo musi nastąpić w życiu człowieka, aby stał się chrześcijaninem. Sami z siebie nie możemy zmienić naszej natury, ale jeżeli pozwolimy się "zaszczepić", to Bóg zrobi to, co dla nas jest niemożliwe. Z " dzikiego drzewa" uczyni "drzewo szlachetne", dające dobre owoce.

  W przypadku szczepienia drzew możemy wyróżnić trzy etapy, przez które musi przejść szczepione drzewko. Mamy sam moment szczepienia, po nim następuje etap zmiany natury drzewka, na koniec mamy etap, na którym nowe drzewo zaczyna rodzić nowe, dobre owoce. Takie same etapy znajdujemy w życiu chrześcijanina.

  Szczepienie to nic innego, jak podjęcie decyzji: Chcę być uczniem Jezusa, chcę być Jego naśladowcą. Taki człowiek nadal ma starą naturę, a w związku z tym nadal ma stare nawyki i przyzwyczajenia. Nadal o wiele łatwiej przychodzi mu grzeszyć niż żyć zgodnie z Bożym prawem. Jednak teraz taki człowiek ma świadomość swojej grzeszności i zaczyna coraz lepiej rozumieć czym tak naprawdę jest grzech. Coraz lepiej widzi własną niedoskonałość oraz coraz lepiej czuje swoją bezradność w próbach zmiany tego stanu. Jest jak człowiek, który przez dłuższy czas chodził w tych samych rzeczach i nie mył się. Był przyzwyczajony do swojego stanu i nie czuł tego, jak paskudny zapach rozchodzi się wokół niego. Jednak, kiedy poznał Boga, ten ... smrodek coraz bardziej mu przeszkadzał. Przestał mu odpowiadać i w głębi swego serca zapragnął zmiany. Zaczął marzyć o nowych, czystych i pachnących rzeczach, zaczął pragnąć czystego ciała. Jednak im bardziej tego pragnął, tym bardziej uświadamiał sobie, że sam nie jest w stanie tego zmienić. Próbował, ale nic z tego nie wychodziło, po każdej krótkotrwałej zmianie na lepsze, wracał do poprzedniego stanu. Jednak po tym, jak poznał prawdę o Bogi i Jego miłości, podjął decyzję poddania swojego życia Bogu, a swoją decyzją pozwolił Bogu na działanie. Pozwolił się zaszczepić i w ten sposób przeszedł do drugiego etapu, zmiany swojego charakteru.

  Ten etap to najtrudniejsza walka, jaką musi stoczyć każdy chrześcijanin, oczywiście każdy, który chce dotrzeć do etapu trzeciego. Ta walka to pokonanie samego siebie. Bóg zaczyna zmieniać takiemu człowiekowi charakter, jednak na usunięcie choćby najmniejszej wady Bóg musi otrzymać naszą zgodę. Taka zgoda jest warunkiem koniecznym do usunięcia wady charakteru. I co najważniejsze, ta zgoda musi wynikać z potrzeby serca. Jeżeli ktoś nie pragnie tej zmiany, a jedynie deklaruje chęć zmiany, to jest to za mało, aby Bóg mógł coś zrobić. Musi to być gorące pragnienie połączone z zaufaniem do Boga, z wiarą w to, że Bóg zawsze spełnia swoje obietnice. Drugi etap chrześcijaństwa to ciągły proces coraz lepszego poznawania Boga, czego skutkiem jest coraz większe zaufanie do Niego. To także proces pozwalający coraz lepiej widzieć prawdę o samym sobie. Prawdę o tym kim jest w porównaniu do doskonałego Boga. Bóg przyjmuje nas nie dlatego, że jesteśmy dobrzy, ale dlatego, że chociaż jesteśmy źli, to chcemy i pragniemy to zmienić. "Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie" (Mt 11,28). 

  Przykre jest to, że są tacy chrześcijanie, którzy nie przechodzą drugiego etapu. Z różnych powodów ich wiara nie osiągnęła poziomu pełnego zaufania do Boga. W przeszłości podjęli decyzję i zostali chrześcijanami, jednak w trakcie duchowego rozwoju trafili na barierę, której nie chcieli przejść. Ta bariera do przywiązanie do różnych spraw nie pochodzących od Boga. Rozwój duchowy to proces w trakcie którego cały czas musimy dokonywać wyborów między tym, co daje nam Bóg a tym, co daje nam świat. Jezus był kuszony na pustyni przez szatana i były to pokusy trzech rodzajów. Apostoł Jan napisał o nich w swoim liście: "Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata" (1 J 2,16). I tymi samymi pokusami szatan stara się dzisiaj odciągać ludzi od Boga. I wcale nie chce, abyśmy świadomie porzucali drogę do Boga, drogę duchowego rozwoju. Wystarcza mu, że chrześcijanin zatrzymuje się na niej i nie idzie dalej. Taki człowiek żyje w przekonaniu, że wie już wystarczająco dużo o swoim Stwórcy i że ma z Nim wystarczająco dobre relacje. Uważa, że już zna głos swojego Pasterza i że jest Mu posłuszny. Uważa, że już osiągnął etap trzeci i jego życie wygląda tak, jak tego oczekuje Bóg. Sądzi, że jego życie przynosi właściwe owoce. Dał się oszukać, ale istotne w tym wszystkim jest to, że tak naprawdę chciał tego. Przyjął to oszustwo, ponieważ jego grzeszna natura oczekiwała akceptacji swojego przywiązania do zła. 

  Podczas pokonywania drugiego etapu cały czas jesteśmy narażeni na ataki szatana, cały czas jesteśmy kuszeni do tego, aby pójść na kompromis ze złem. Bardzo często szatanowi udaje się skupić naszą uwagę na tych rzeczach, które w naszym życiu uważamy za dobre, sugerując nam, że nie musimy przejmować się drobnymi niedoskonałościami naszego charakteru. Zaczynamy sami sobie wmawiać, że dobre owoce naszego życia są najlepszym dowodem na to, że jesteśmy już dobrym drzewem, rodzącym owoce Ducha. I kiedy czytamy wyjaśnienie apostoła Pawła na temat owocu Ducha (Gal 5,22-23) z satysfakcją odnajdujemy te rzeczy w nas. Warto jednak zauważyć, że Paweł nie mówi o owocach, ale jednym owocu. Miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, wstrzemięźliwość to po prostu składniki jednego owocu. Czy można owoc pozbawić choćby jednego składnika? Można, ale wtedy nie będzie on tym samym owocem, przestanie być owocem Ducha. To nie wszystko, ponieważ Paweł wymienił też składniki, których nie ma w owocu Ducha, nazywając je uczynkami ciała. Jeśli chcemy właściwie ocenić owoce naszego życia musimy sprawdzać, czy zawiera wszystkie niezbędne składniki i czy nie występuje w nich choćby jedna niepożądana rzecz. "Każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, ale złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo rodzić złych owoców ani złe drzewo rodzić dobrych owoców" (Mt 7,17-18). Słowa te oznaczają, że jeżeli na drzewie znajduje się choćby jeden zły owoc, to nie jest to dobre drzewo, a jego dobre owoce są tak naprawdę podróbką dobrych owoców. Bogaty młodzieniec zapytał Jezusa: "Co mam czynić, aby osiągnąć żywot wieczny?" (Mt 19,16). Jednak, kiedy usłyszał całą odpowiedź, odrzucił propozycję Jezusa. W ten sam sposób wielu chrześcijan reaguje dzisiaj. Odrzucają proste znaczenie Bożego Słowa i chętnie przyjmują satysfakcjonującą ich interpretację.  Mówią, że twarda to mowa i któż jej słuchać może (J 6,60), a następnie według swoich upodobań dobierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce. I w ten sposób odwracają się od prawdy i zwracają ku baśniom (2 Tym 4,3-4). Wielu chrześcijan wybiera właśnie taką drogę, ponieważ podczas poznawania Boga docierają do miejsca, w którym dowiadują się, że to, do czego są tak bardzo przywiązani, jest grzechem. Nie potrafią się z tym pogodzić, ponieważ nie wyobrażają sobie swojego życia bez tej rzeczy. I chociaż podjęli kiedyś decyzję i zostali zaszczepieni, to rezygnują z dalszej drogi, wybierają inną. Ale Biblia mówi wyraźnie, że jest tylko jedna droga. Mówi też o tym, że drugi etap chrześcijańskiego rozwoju nie jest celem, ale do niego prowadzi. 

  Prawdziwym celem jest odwrócenie wszystkich zmian, które na świat wprowadził grzech. Ludzie mają wrócić do pierwotnego stanu, w którym nie ma najmniejszego śladu skażenia grzechem, stanu doskonałej jedności z Bogiem. Jedyną różnicą będzie to, że po osiągnięciu trzeciego etapu ludzie nie będą chcieli grzeszyć. Grzech będzie dla nich czymś tak obrzydliwym, że nawet nie będą chcieli o nim myśleć. Adam i Ewa na skutek grzechu stracili swoją doskonałość, musimy jednak pamiętać o tym, że przed grzechem nie mieli wiedzy o tym, czym jest grzech. Kiedy zgrzeszyli, zdobyli tę wiedzę. „Oto człowiek stał się taki jak my: zna dobro i zło” (Rdz 3,22). Bóg nie powiedział, że Adam i Ewa stali się podobni do Boga, poprzez grzech raczej stracili to podobieństwo. Chodzi raczej o to, że grzesząc, zdobyli praktyczną wiedzę o tym, czym jest grzech. Poznali na samych sobie konsekwencje grzechu. Bóg oraz Jego aniołowie poznali je wcześniej, ponieważ pierwszy grzech miał miejsce w niebie, a nie na ziemi. Adam i Ewa byli pierwszymi chrześcijanami, którzy przeszli trzy etapy duchowego rozwoju. I co ważne, trzeci etap nie ma końca, trwa wiecznie. 

  Czym wobec tego jest chrześcijaństwo? To nie przyjęcie określonych poglądów, ale sposób życia, który zmienia grzesznika w człowieka doskonałego. W tym sposobie nie chodzi o unikanie złych uczynków, ale zmianę nastawienia do nich. Sami z siebie nie jesteśmy w stanie tego zmienić, to może zrobić jedynie Bóg, ale my musimy daj Bogu naszą zgodę na zmianę naszych serc i charakterów. Bycie chrześcijaninem nie polega na unikaniu tego, co złe i robieniu tego co dobre, ale na zbliżaniu się do Boga, na zachowywaniu i rozwijaniu związku z Bogiem. Coraz lepsza znajomość Boga pozwala nam coraz lepiej widzieć i rozumieć Bożą miłość do nas, grzeszników. Kiedy coraz lepiej widzimy to, że doskonały Bóg, Stwórca całego świata, kocha nas, grzesznych ludzi, kiedy zaczynamy rozumieć to, że Jezus oddał swoje życie po to, aby nas ocalić od śmierci, to rosnący w nas podziw i uwielbienie dla Boga przeradza się w miłość do Niego, a moc tej miłości jest w stanie skruszyć najtwardszą skorupę, jaką grzech buduje wokół naszych serc. Tak jak miłość do kobiety potrafiła wielokrotnie odmienić życie wielu mężczyzn, przekształcając ich naturę i czyniąc z nich nowych, lepszych ludzi, tak samo Boża miłość jest w stanie uczynić z nas doskonałych naśladowców i uczniów Jezusa. Apostoł Paweł napisał: „… abyście byli doskonali i trwali we wszystkim, co jest wolą Bożą” (Kol 4,12). Trwanie w tym, co jest wolą Bożą to stan, w którym człowiek jest w takiej jedności z Bogiem, że robi tylko to, co jest wolą Boga. Nie robi tego, ponieważ musi, ale dlatego, że tego chce. Nadal ma wolną wolę i może podejmować złe decyzje, ale nie chce tego robić. Wiemy jednak, że jest wielu chrześcijan, którzy podejmują złe decyzje, i niestety są wśród nich tacy, którzy w efekcie tych decyzji odchodzą od Boga. Nie chodzi o to, że stają się ateistami, ale przestają wierzyć w takiego Boga, o którym mówi Biblia. Przestają się rozwijać duchowo, a potem następuje regres ich duchowości. Jaki jest tego powód? Ellen White tak o tym napisała w książce „Życie Jezusa”:

  Powodem, dla którego w naszych czasach wielu nie czyni postępów w życiu duchowym, jest to, że swoją wolę uważają za wolę Bożą. Kierują się własnymi pragnieniami, a jednocześnie łudzą się, że są posłuszni woli Bożej. Nie toczą walki ze swoim egoizmem. Inni przez pewien czas skutecznie walczą ze swoimi egoistycznymi pragnieniami przyjemności i łatwizny Są gorliwi i szczerzy, ale z czasem męczy ich nieustanny wysiłek, potrzeba codziennego obumierania i walki. Lenistwo wydaje się przyjemne, a obumieranie dla egoizmu — odrażające, tak więc przymykają ospale oczy i poddają się pokusie, zamiast stawić jej opór. {DA 312.4}
Wskazówki wyłożone w Słowie Bożym nie pozostawiają miejsca na kompromis ze złem. Syn Boży objawił się, by pociągnąć wszystkich ludzi do siebie. Przyszedł nie po to, by ukołysać świat do drzemki, ale by wskazać wąską ścieżkę, którą musi kroczyć każdy, kto pragnie dotrzeć do bram Miasta Bożego. Jego dziecko musi podążać drogą wskazaną przez Niego — odrzucając łatwiznę i egoizm, nie szczędząc trudu i cierpienia, musi toczyć ciągłą walkę z samym sobą. {DA 312.5}

  Jezus powiedział: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie może Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni; co bowiem On czyni, to samo i Syn czyni” (J 5,19). Prawdziwy chrześcijanin, czyli naśladowca Jezusa, to człowiek, który nie tylko wykonuje niektóre z tych rzeczy, które czynił Jezus, ale także myśli i czuje w taki sam sposób, ma takie same pragnienia takie same cele. W życiu prawdziwego chrześcijanina nie ma miejsca na egoizm, a nawet na najmniejszy jego ślad, ponieważ jest to życie wypełnione miłością. Taki stan osiąga każdy, kto dochodzi do trzeciego etapu duchowego rozwoju. Jeżeli jednak chrześcijanin odkrywa w sobie coś, czego nie ma w Jezusie, na przykład jeden z uczynków ciała, o których apostoł Paweł napisał w liście do Galacjan (Gal 5,19-21), to jest to dla niego sygnał, że wciąż pokonuje etap drugi i jest w nim coś, czego jeszcze nie pozwolił Bogu zmienić. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz