środa, 27 maja 2020

Doskonały świat

   Czy nasz świat jest doskonały? Każdy z nas bez problemu jest w stanie podać wiele cech naszego świata, które wyraźnie wskazują na jego niedoskonałość. Każdy z nas ma też jakieś swoje wyobrażenie doskonałego świata, takiego świata, w którym czułby się dobrze i w których chciałby żyć. Jako chrześcijanie wierzymy, że Bóg doprowadzi ten świat do doskonałego stanu, usuwając z niego wszystkie ślady grzechu, a wtedy warunki życia będą zupełnie inne od tych, które widać dzisiaj.

  „Był w Kafarnaum pewien dworzanin, którego syn chorował” (Jana 4:46). Jak ten człowiek wyobrażał sobie doskonały świat? Myślę, że dla niego bardzo ważne było, aby na świecie nie było chorób, aby rodzice nie musieli patrzeć, jak cierpią ich dzieci. Podobnie myślał też Jair, „który był przełożonym synagogi (…) gdyż miał córkę, jedynaczkę, w wieku około dwunastu lat, a ta umierała” (Łukasza 8:41-42). „Jest w Jerozolimie przy Owczej Bramie sadzawka, zwana po hebrajsku Betezda (…) A był tam pewien człowiek, który chorował od trzydziestu ośmiu lat” (Jana 5:2.5). W jakim świecie chciałby żyć ten człowiek? Trzydzieści osiem lat choroby zniszczyło jego organizm tak, że nie był w stanie samodzielnie się poruszać. O czym mógł marzyć? Może o świecie, w którym nie ma chorób ograniczających możliwości realizacji własnych marzeń i pragnień? O jakim świecie marzył trędowaty, który przyszedł do Jezusa i powiedział: „Panie, jeśli chcesz, możesz mię oczyścić” (Mateusza 8:2). Czy coś się zmieniło od czasów Jezusa? Myślę, że nadal bardzo boleśnie odczuwamy problemy ze zdrowiem, zarówno własne jak i tych, którzy są nam bliscy. Współczujemy też tym, których wprawdzie nie znamy, ale o których wiemy, że są chorzy. Świat bez chorób, nieszczęść i śmierci – jak wielu z nas chciałoby żyć w takim świecie?

  „W czasach, gdy rządzili sędziowie, nastał głód w kraju. Wtedy wyszedł z Betlejemu judzkiego pewien mąż wraz ze swoją żoną i dwoma synami, aby osiąść jako obcy przybysz na polach moabskich. On nazywał się Elimelech, a jego żona Noemi, synowie jego zaś Machlon i Kilion; byli to Efratejczycy z Betlejemu judzkiego” (Rut 1:1-2). O czym myślą ludzie, którzy nie mają co jeść? Machlon jeszcze nie umierał z głodu, gdy zdecydował się opuścić swoją ojczyznę, ale jak bardzo obawiał się głodu, jeżeli jako Żyd postanowił szukać ratunku wśród tych, którzy byli wrogami Izraela? „Kiedy zaś nastał głód w tym kraju, Abram udał się do Egiptu, aby się tam zatrzymać jako przybysz, gdyż w kraju był wielki głód” (Rodzaju 12:10). Bóg obiecał Abrahamowi, że podaruje krainę Kanaan jego potomkom. Jednak gdy Abrahamowi zagroził głód, postanowił porzucić Kanaan i uciekł do Egiptu. Tak naprawdę, to nie uczucie głodu jest czymś złym, ale brak możliwości jego zaspokojenia. Elimelech i Abraham opuścili miejsca w których żyli, aby odzyskać (lub nie stracić) możliwość zaspokajania głodu. Można powiedzieć, że mieli to szczęście, że mogli to zrobić, ponieważ możemy znaleźć w Biblii historię ludzi, którzy nie tylko nie mieli co jeść, ale nie mieli też możliwości poszukiwania żywności w innym miejscu. O jakim świecie marzą ludzie, którzy cierpią z powodu głodu? Czy nie o takim, w którym ludziom nie brakuje jedzenia i nie muszą patrzeć, jak ich bliscy umierają z głodu?

   „Jezreelczyk Nabot miał w Jezreel winnicę tuż obok pałacu Achaba króla Samarii. I rzekł Achab do Nabota: Odstąp mi swoją winnicę, a ja urządzę sobie tam ogród warzywny, gdyż jest ona tuż obok mojego pałacu; ja zaś dam ci za nią winnicę lepszą od niej albo - jeśli wolisz - zapłacę ci za nią cenę kupna w srebrze. Lecz Nabot odpowiedział Achabowi: Niech mnie Pan ustrzeże, abym ci miał odstąpić dziedzictwo po moich ojcach. Achab odszedł do swojego domu posępny i gniewny z powodu odpowiedzi, jaką mu dał Jezreelczyk Nabot” (1 Królewska 21:1-4). Król miał prawo zaproponować swojemu poddanemu, że odkupi od niego jego własność, aby zrealizować plan rozbudowy swojego pałacu. Jednak nie mógł zmusić Nabota do tej sprzedaży. Achab nie był uczciwym i bogobojnym królem, w jego charakterze dominowały duma, pycha i egoizm. I kiedy Nabot mu odmówił, uraził tym jego dumę. Król nie mógł się z tym pogodzić, a jego żona, Izebel, postanowiła mu pomóc. Uknuła intrygę aby doprowadzić do śmierci Nabota i w ten sposób umożliwić królowi zdobycie upragnionej winnicy. Jej plan został zrealizowany i niewinny człowiek stracił życie.

   „I przytrafiło się, że pod wieczór Dawid wstał ze swojego łoża i przechadzał się po tarasie swojego królewskiego domu, i ujrzał z tego tarasu kąpiącą się kobietę. A była to kobieta wielkiej urody (…) Dawid posłał gońców i kazał ją sprowadzić. A gdy ona przyszła do niego, obcował z nią (…) Kobieta ta poczęła. Posłała więc wiadomość do Dawida tej treści: Poczęłam” (2 Samuela 11:2.4.6). Kiedy Dawid kazał sprowadzić Batszebę do swojego pałacu, miał świadomość tego, że popełnia cudzołóstwo, jednak jego pożądanie zaślepiło go. Prawdopodobnie tłumaczył sam sobie, że nic wielkiego się nie stanie. Jednak ciąża Batszeby zmieniła wszystko. Nagle przed Dawidem pojawił się duży i poważny problem, o zaistnieniu którego nie chciał wcześniej nawet myśleć. Postanowił rozwiązać ten problem tak, aby nie ujawnił się jego grzech. I w ten sposób doprowadził do śmierci niewinnego człowieka, męża kobiety, z którą popełnił cudzołóstwo.

   W oby tych sytuacjach stało się coś, co wielu ludzi uważa za nieuczciwe i naganne. Nie podoba się nam, gdy widzimy w otaczającym nas świecie tego typu działania. Chcielibyśmy, aby nasz świat był wolny od takich nieuczciwych praktyk i nie wyobrażamy sobie, żeby takie rzeczy mogły się dziać w doskonałym świecie.

  Pewnego dnia Jezus nauczał ludzi w świątyni. „Potem uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili kobietę przyłapaną na cudzołóstwie, postawili ją pośrodku i rzekli do niego: Nauczycielu, tę oto kobietę przyłapano na jawnym cudzołóstwie. A Mojżesz w zakonie kazał nam takie kamienować. Ty zaś co mówisz?” (Jana 8:3-5). Uczeni w Piśmie i faryzeusze chcieli być uważani nie tylko za znawców prawa, ale też za tych, którzy skrupulatnie przestrzegają tego, co Bóg przekazał Mojżeszowi. Jednak jaki był ich prawdziwy cel? Czy naprawdę chodziło im o to, aby Boże prawo było przestrzegane? Ich cel był inny, ponieważ chcieli uciszyć Tego, który głosił niewygodne dla nich nauki. Chcieli doprowadzić do tego, aby Jezus przestał mówić o rzeczach, które ujawniały ich obłudę i hipokryzję. Boże prawo było tu tylko pretekstem do tego, aby zniszczyć autorytet, jakim Jezus cieszył się wśród wielu ludzi. Byli przekonani, że niezależnie od odpowiedzi jakiej udzieli Jezus, będą mogli ją wykorzystać przeciwko niemu. Chcieli pokazać samych siebie jako gorliwych i bogobojnych, a Jezusa jako tego, który nie przestrzega prawa, albo Boskiego, albo rzymskiego. Ich hipokryzja była widoczna w tym, że oskarżyli tę kobietę w sposób niezgodny z prawem Mojżeszowym, ponieważ oskarżony powinien także zostać mężczyzna, z którym popełniła cudzołóstwo.

  Jak często dzisiaj możemy obserwować zdarzenia przypominające tę scenę z Jezusem i kobietą oskarżona o cudzołóstwo? Jak często widzimy, że biorą w nich udział ludzie, którym tak naprawdę wcale nie zależy na tym, aby prawo było przestrzegane, ale ich prawdziwym celem jest uciszenie tego, który zbyt dużo o nich mówi? Co jakiś czas można przeczytać lub usłyszeć o zabójstwie jakiegoś ważnego świadka, którego zeznania mogły doprowadzić do skazania znanego i groźnego przestępcy. I co gorsze, czasem dochodzi do zabójstw ludzi, którzy są niewygodni nie tylko dla przestępców, ale dla przywódców, politycznych lub religijnych. „A arcykapłani naradzali się, aby i Łazarza zabić, gdyż wielu Żydów z powodu niego odeszło i uwierzyło w Jezusa” (Jana 12:10-11). Dzisiaj jesteśmy już tak przyzwyczajeni do tego typu praktyk, że często nie zwracamy już na nie uwagi. Ale czy naprawdę uważamy, że w doskonałym świecie jest miejsce na oszczerstwa i pomówienia, nawet na pozornie mało szkodliwe plotki? Mogą coś o tym powiedzieć ci, którzy sami stali się kiedyś celem tego typu ataków. Myślę, że tacy ludzie rozumieją, że doskonały świat będzie całkowicie pozbawiony takich rzeczy.

   Czego jeszcze wielu ludzi nie chciałoby widzieć w doskonałym świecie? Nikt nie lubi być wykorzystywany i traktowany instrumentalnie. Znane są historie wielu ludzi, którzy myśleli, że w swoim środowisku są lubiani i szanowani, że maja wielu przyjaciół, ale okazało się, że się mylili. Gdy przestali być potrzebni tym, których uważali za przyjaciół, zostali przez nich odrzuceni. Jest wielu ludzi, którzy z poświęceniem wykonują swoją pracę, są w nią emocjonalnie zaangażowani i chcą ją wykonywać jak najlepiej, ale kiedy sami mają kłopoty, to okazuje się, że ich los nie ma znaczenia dla ich przełożonych czy kolegów. Ich ofiarna praca i pomoc była chętnie przyjmowana, ale gdy sami potrzebowali pomocy, to jej nie otrzymali. W tym niedoskonałym świecie takie wartości jak przyjaźń, współczucie, miłosierdzie i prawdziwa miłość, są coraz mniej warte. Ten świat na różne sposoby nakłania nas do egoistycznego życia polegającego na zaspokajaniu własnych pragnień i pożądliwości. Ludzie coraz częściej pomagają innym tylko wtedy, gdy mogą na tym skorzystać. Coraz częściej pomaganie innym staje się też sposobem na pokazywanie samego siebie w dobrym świetle. To nic nowego, dwa tysiące lat temu Jezus zarzucił faryzeuszom, że „wiążą ciężkie brzemiona i kładą na barki ludzkie, ale sami nawet palcem swoim nie chcą ich ruszyć. A wszystkie uczynki swoje pełnią, bo chcą, aby ich ludzie widzieli” (Mateusza 23:4-5). Jednak ludzie widzą tylko to, co jest na zewnątrz, zawartość serca jest widoczna tylko dla Boga, a pod tym względem faryzeusze byli podobni „do grobów pobielanych, które na zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz są pełne trupich kości i wszelakiej nieczystości” (Mateusza 23:27). Czy w doskonałym świecie jest na to wszystko miejsce?

   „Świadkiem bowiem jest mi Bóg, któremu służę w duchu moim przez zwiastowanie ewangelii Syna jego, że nieustannie o was pamiętam, zawsze w modlitwach moich, prosząc, żeby mi się wreszcie udało za wolą Bożą przyjść do was” (Rzymian 1:9-10). Jednym z najbardziej bolesnych aspektów życia na tym świecie jest pozbawienie możliwości bezpośredniego kontaktu z bliskimi. Bóg stworzył nas do życia w społeczności z Nim i z innymi ludźmi. Czy można cieszyć się życiem, gdy ktoś, kogo kochamy nie znajduje się obok? Apostoł Paweł był emocjonalnie związany z wieloma ludźmi, których poznał podczas swoich misjonarskich podróży, i pragnął chociaż od czasu do czasu spotkać się z nimi. A jak my odczuwamy nieobecność bliskich nam ludzi? Co czuje mąż, który z jakiegoś powodu został oddzielony od swojej żony? A co czuje matka, która musiała rozstać się ze swoim dzieckiem? Co czują serdeczni przyjaciele, gdy nie mogą się spotkać przez długi czas? Czy w doskonałym świecie ludzie będą zmuszeni do przeżywania przykrych doświadczeń rozłąki? Co jest ważniejsze, życie w doskonałych warunkach, czy też życie z ukochaną osobą? Ktoś, kto naprawdę kocha, zaakceptuje bez problemu najgorsze warunki, byle tylko być blisko tej osoby, którą kocha. Dla tych, którzy pokochali Jezusa, Jego obecność w niebie jest najważniejszym, a nawet jedynym powodem, dla którego chcą się tam znaleźć. Dla takich ludzi niebo bez Jezusa nie ma żadnej wartości i wcale nie jest atrakcyjnym miejscem, pomimo znajdujących się tam tych wszystkich wspaniałych i doskonałych rzeczy.

   Doskonały świat to nie tylko miejsce charakteryzujące się doskonałymi warunkami do życia. To nie tylko świat, w którym nie będzie brakowało niczego, co jest potrzebne do życia, ale przede wszystkim miejsce, w którym będą żyć ludzie, którzy będą we właściwy sposób wykorzystywać wszystko to, co daje Bóg. To miejsce dla tych, którzy nie będą myśleć o sobie i w egoistyczny sposób wykorzystywać świata do zaspokajania własnych pożądliwości, nie licząc się przy tym z uczuciami i potrzebami innych ludzi. To miejsce dla tych, którzy będą całkowicie pozbawieni egoizmu i będą żyć dla innych. To miejsce dla tych, którzy pragną żyć dla innych, którzy pragną robić to, o czym mówi Bóg. Tego miejsca jeszcze nie ma, Bóg dopiero je stworzy, jednak przygotowanie do życia w doskonałym świecie musimy zacząć już dziś. Każdy objaw złości, zazdrości, gniewu czy wrogości powinien być dla nas znakiem wskazującym na nasze nieprzygotowanie. Czy ludzie w niebie będą się złościć, gniewać czy zazdrościć? Te negatywne uczucia muszą zostać usunięte z naszych serc tu i teraz, aby na ich miejscu mogła pojawić się miłość, która jest cierpliwa, dobrotliwa, nie zazdrości, nie jest chełpliwa, nie nadyma się, nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego, nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy; wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi; miłość, która nigdy nie ustaje (1 Koryntian 13:4-8).

  Każdy człowiek ma jakieś swoje wyobrażenie na temat doskonałego świata, ale czy jest ono zgodne z tym, co Biblia mówi o Królestwie Niebios?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz