sobota, 23 maja 2020

Syn marnotrawny

Pewien człowiek miał dwóch synów. I rzekł młodszy z nich ojcu: Ojcze, daj mi część majętności, która na mnie przypada. Wtedy ten rozdzielił im majętność. A po niewielu dniach młodszy syn zabrał wszystko i odjechał do dalekiego kraju, i tam roztrwonił swój majątek, prowadząc rozwiązłe życie (Łukasza 15:11-13)

    Dlaczego młodszy syn odszedł z domu ojca? Żyjąc w rodzinnym domu w obecności swojego ojca miał wrażenie, że ojciec ogranicza jego wolność. Chwilami dostosowywanie się do zasad panujących w jego rodzinie było dla niego jak ciężkie brzemię i bolesne jarzmo. Pragnął żyć inaczej, chciał robić to, czego nie mógł robić w domu ojca. Wydawało mu się, że poza domem ojca będzie mógł prowadzić życie pozbawione tych ograniczeń, które tak bardzo mu przeszkadzały, ale jednocześnie spotka się tak z taką samą miłością i zrozumieniem. Tam atmosfera rodzinnego domu wydawała mu się czymś naturalnym i nie wyobrażał sobie, że relacje między ludźmi mogą być inne, niż te, które znał. Nie wiedział jak to jest, gdy człowiek jest traktowany jak przedmiot, który można wyrzucić, gdy jest nieprzydatny. Nie doceniał tego, co każdego dnia dostawał w domu ojca. Nie doceniał otaczającej go miłości i zainteresowania jego życiem. Myślał, że wszędzie będzie traktowany tak samo.

      Gdy wyjechał z domu i zaczął żyć samodzielnie w obcym kraju wydawało mu się, że znalazł się w miejscu, które pod wieloma względami było podobne do rodzinnego domu, ale mógł tutaj robić wszystko to, na co miał ochotę. Znalazł tu przyjaciół, którzy byli dla niego mili i serdeczni, ale gdy skończyły mu się pieniądze, skończyła się też ich przyjaźń. Przekonał się, że nowe otoczenie akceptowało go nie dlatego, jakim był człowiekiem, ale z powodu jego majątku. Zaczął coraz lepiej dostrzegać różnicę między domem ojca a miejscem, w którym teraz żył. W tym obcym kraju mógł dostawać to, czego pożądał, pod warunkiem, że sam mógł dawać to, czego oczekiwali od niego inni. Przyjaźń i zainteresowanie tego świata jego osobą były warunkowe, a gdy przestał spełniać ten warunek, został przez ten świat odrzucony. Ten młody człowiek zaczął dzięki temu inaczej patrzeć na swojego ojca, który przestał mu się kojarzyć z kimś, kto go ogranicza i nie pozwala mu cieszyć się z życia. W jego umyśle zaczął się tworzyć nowy obraz ojca, obraz kogoś, kto kocha go bezwarunkowo. Zaczął też rozumieć lepiej zasady, według których funkcjonuje ten świat. Przekonał się, że życie według reguł tego świata oparte jest na egoizmie, że ten świat chce tylko brać, nie dając bezinteresownie niczego. Zrozumiał, że życie w domu ojca oparte jest na miłości, która daje bezinteresownie wszystko i bezwarunkowo zaspokaja wszystkie faktyczne potrzeby.

    Syn marnotrawny przypominał sobie teraz wszystkie te sytuacje, gdy ojciec pomagał mu niczego od niego nie żądając. I zaczął tez coraz lepiej rozumieć prawdziwy powód, dla którego porzucił rodzinny dom. Zrozumiał, że kierował nim egoizm i chęć zaspokojenia własnych pożądliwości. Kiedyś nie widział w tym niczego złego, ale teraz zrozumiał do czego to prowadzi. Teraz wiedział też, jak bardzo zranił swojego ojca, podejmując decyzję o odejściu z domu, ponieważ tą decyzja odrzucił tak naprawdę miłość ojca. A w głębi swojego serca wiedział, że nie tylko nadal kocha ojca, ale że zaczął go kochać jeszcze bardziej. Zmieniła się też jego ocena tego, co kiedyś uważał za ograniczenie jego wolności. Teraz chętnie dostosowałby się do tych zasad, aby okazać ojcu swoją wdzięczność i miłość i poczuł potrzebę zrobienia tego. Teraz jego pragnieniem stało się życie obok ojca i objawianie ojcu miłości i wdzięczności, ponieważ wiedział, że ojciec go kocha. Wiedział, że swoją egoistyczna decyzją mocno dotknął ojca, ale wiedział też, że ojciec nadal go kocha i pragnie jego powrotu. Postanowił więc wrócić, jednak nie zależało mu na odzyskaniu swojej poprzedniej pozycji w rodzinnym domu. Mógłby zostać najmniejszym sługą swojego ojca, byle tylko żyć obok niego i dla niego. Odrzucił swoją dumę, odwrócił się od tego, co jeszcze niedawno tak bardzo mu odpowiadało, ukorzył się i wrócił do ojca.

W tej przypowieści bardzo ważne jest to, że syn marnotrawny tak naprawdę nie kochał ojca, gdy odchodził z domu. Był egoistą i kochał przede wszystkim samego siebie. Nie rozumiał wtedy na czym polega prawdziwa miłość i tak naprawdę nie znał swojego ojca. Doświadczenia, przez które przeszedł, otworzyły mi oczy i poznał prawdę. A gdy ją poznał i zrozumiał kim jest jego ojciec, pokochał go szczerze i z całego serca. Porzucił życie w obcym kraju nie dlatego, że nie miał gdzie mieszkać i chodził głodny, ale dlatego, że pragnął żyć obok tego, którego z całego serca pokochał.

     Miłość do ojca zmieniła go i stał się nowym człowiekiem, narodził się na nowo. Ta zmiana sprawiła, że przestał kojarzyć życie w domu ojca z przykrymi ograniczeniami. Teraz całkowicie odpowiadały mu wszystkie zasady obowiązujące w domu ojca, stały się dla niego miłe a ich przestrzeganie stało się dla niego czymś naturalnym.

Tak dzieje się z każdym, kto naprawdę poznał Boga i pokochał Go. „Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe” (1 Jana 5:3). Jak wielu z nas uważa, że zna i kocha Boga, a jednak w pewnych sytuacjach odczuwa posłuszeństwo Bogu jako niemiłe jarzmo i ciężkie brzemię? Jeżeli pojawiają się we mnie takie uczucia, to świadczy to o tym, że znam Boga tak, jak syn marnotrawny znał swojego ojca przed swoim wyjazdem do obcego kraju. A to oznacza, że tak naprawdę nie znam Boga i nie kocham Go. Jezus powiedział, że jego jarzmo jest miłe, a brzemię lekkie, więc jeśli odczuwam to inaczej, to oznacza to, że Jezus jeszcze we mnie nie zamieszkał, a moje myśli, uczucia i pragnienia nie są takie, jak Jego.

Jeżeli tak jest, to nie jestem w stanie tego zmienić zaciskając zęby i zmuszając się do robienia rzeczy, o których wprawdzie wiem, że są dobre, ale nie mam ochoty ich robić. Jedynym wyjściem dla mnie jest dalsze szukanie Jezusa, aby w końcu poznać Go na tyle dobrze, aby Go pokochać. Dopiero wtedy przestanę być jak syn marnotrawny i stanę się synem, prawdziwym domownikiem domu Ojca.

Wszyscy rodzimy się jako synowie marnotrawni (albo córki) i jedyna szansą na zmianę jest poznanie Boga i pokochanie Go. Aby poznać prawdę, każdy z nas musi przejść przez doświadczenie syna marnotrawnego. Bez tego doświadczenia jesteśmy tacy, jak syn marnotrawny przed opuszczeniem domu. Prawda jest dla nas dostępna, ale my nie chcemy jej widzieć, ponieważ nie jesteśmy nią zainteresowani. Nawet jeżeli wydaje się nam, że znamy i kochamy Boga, to każda decyzja o skorzystaniu z jakiegoś pretekstu, aby nie zrobić czegoś, o czym wiemy, że powinniśmy zrobić, świadczy o tym, że nie ma w nas miłości do Boga i jesteśmy tacy, jak syn marnotrawny. Nasze niewłaściwe decyzje, nawet te najdrobniejsze lub te, które potrafimy uzasadnić przy pomocy bardzo wiarygodnych argumentów, są na to najlepszym dowodem. To one pokazują, że tak naprawdę jesteśmy bardziej zainteresowani zaspokajaniem naszych pożądliwości i chętniej wybieramy to, co daje nam ten świat. Te rzeczy wydają się nam ciekawsze i bardziej atrakcyjne i uważamy, że dzięki nim będziemy bardziej szczęśliwi i zadowoleni. Jednak Jezus powiedział do Samarytanki: „Każdy, kto pije tę wodę, znowu pragnąć będzie; ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu” (Jana 4:13-14). Skarby tego świata nie są w stanie zaspokoić pragnienia duszy. Mogą dać chwilowe uczucie satysfakcji, ale ono szybko mija i pragnienie wraca. Przekonał się o tym syn marnotrawny, jeszcze zanim stracił cały swój majątek. Przekonują się o tym ci, którzy za wszelką cenę chcą zaspokajać swoje egoistyczne pragnienia, niezależnie od tego jakie one są. Nie tylko nie da się ich zaspokoić, ale ich zaspokajanie działa destrukcyjnie na psychikę. Jedynie zaspokojenie pragnienia przyjmowania tego, co pochodzi od Boga nie powoduje powrotu uczucia braku i pustki, ponieważ związane jest ono nierozerwalnie z potrzebą dzielenia się tymi darami. O tym także przekonał się syn marnotrawny, ale poznał w pełni to uczucie dopiero gdy wrócił do rodzinnego domu i zaczął tak żyć w harmonii z zasadami ojca.

Każdy z nas rodzi się jako syn marnotrawny, ale nie oznacza to, że ten stan nie może się zmienić. Tylko czy chcemy, alby tak się stało?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz