piątek, 11 lipca 2025

Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Płonący krzew

Felieton do Szkoły Sobotniej na 12 lipca 2025

Co jest dla Ciebie najważniejsze w księdze Wyjścia 3-4? Czy jest to powołanie Mojżesza i sposób, w rozwija się ta historia? Czy jest to objawienie Bożego imienia i jego znaczenie, czy też osobliwe wydarzenia, które miały miejsce pod koniec czwartego rozdziału dotyczące małżeństwa Mojżesza? Co najbardziej utkwiło Ci w pamięci?

Autor podręcznika rozpoczyna lekcję w tym tygodniu bardzo mocnym stwierdzeniem: „Boże powołanie często zmienia kierunek naszego życia.” Pójście za Jezusem oznacza przygotowanie się na zmianę kierunku podróży, nieoczekiwane zwroty akcji oraz pokrzyżowanie naszych planów. Kiedy zostajemy powołani przez Boga, przebieg naszego życia bardzo rzadko jest taki sam. Na przykład Dawid, musiał ponad dekadę uciekać z powodu namaszczenia na króla. Józef, zanim został mianowany na drugie co do ważności stanowisko w Egipcie musiał przeżyć tragiczne okoliczności.

Jeśli prześledzimy drogę Mojżesza wstecz, zobaczymy wyraźne działanie Bożej opatrzności w jego życiu. Urodzony w czasie ludobójstwa, uratowany dzięki odwadze matki, adoptowany do domu faraona, wychowany w atmosferze hebrajskiej tożsamości i egipskich przywilejów, Mojżesz przez całe życie przygotowywał się do czegoś, co wykraczało poza jego wyobrażenie.

Nawet gdy odebrał życie innej osobie, Boże powołanie wciąż pozostało. Warto pamiętać również o tej części historii Mojżesza. Jeżeli zakładamy, że Boże powołanie zaczyna się w momencie „płonącego krzaka”, ryzykujemy, że przegapimy boską nić, która przenika każdą część naszego życia. Bóg wzywa nas na długo, zanim poczujemy się na to gotowi, a często nawet zanim to zauważymy.

Nasza lekcja zaczyna się od „midiańskiego” etapu w życiu Mojżesza. Mamy wrażenie, że życie Mojżesza stało się „łatwiejsze” po ucieczce z Egiptu. Chociaż na pustyni midiańskiej w odosobnieniu mógł on przeżywać pewien rodzaj spokoju, czy możemy jednak nazwać go łatwym? Chociaż autor lekcji stwierdza, że te lata były przygotowaniem do dzieła, które Mojżesz miał wykonać w przszłości, to jednak nazywanie czasu na pustyni midiańskiej „łatwym” minimalizuje głębsze dzieło, które Bóg wykonywał w sercu Mojżesza. Było to czas, kiedy Bóg dokonywał w Mojżeszu wewnętrznej przemiany, poprzez cichą i ukrytą pracę. Najtrudniejsze dzieło, które Bóg w nas wykonuje, nie jest zewnętrzne, ale wewnętrzne. Polega ono na kształtowaniu naszej duszy, na uczeniu się w jaki sposób dokonywać samooceny, rozmontowywaniu pychy, powolnego odkrywania naszych najgłębszych lęków i wartości. Właśnie w takiej szkole zdobywamy odwagę, aby przyznać, że: „Nie ufałem Tobie Panie - tak jak mi się wydawało!”. Taka praca nie jest łatwa. Dokonuje się ona na pustyni naszego życia.

Czterdziestoletni okres pobytu na pustyni przemienił Mojżesza w człowieka, który potrafił towarzyszyć ludziom w traumach, które przeżywali przechodząc przez zupełnie inny rodzaj pustyni. Warto pamiętać, że okresy izolacji często mają dwojaki cel: przygotowują nas do wykonania ważnego zadania oraz tworzą idealne środowisko do zrozumienia kształtu boskiej inspiracji.

Doświadczenie z płonącym krzewem miało konstytutywne znaczenie w życiu Mojżesza. Czy potrafimy sobie wyobrazić jakie emocje wypełniały serce tego pasterza, który stał przed czymś co płonęło i mimo tego nie było spalane?

Czy jakieś dźwięki były słyszalne, takie jak na przykład przy płonącym ognisku, syczący dźwięk spalanych gałęzi?! Czy obecność Boga pachnie w jakiś określony sposób – jak spalana sosna, eukaliptus, czy być może jak morskie powietrze czy róża? Czy ogień, który pochłaniał krzew, emanował ciepłem? Czy Mojżesz czuł to ciepło na twarzy?

Jak mógł brzmieć głos Boga? Czy był wysoki, czy niski? Czy był miękki i macierzyński, jak głos jego matki? Czy przypominał ton głosu jego teścia, Jetry? Czy był to głos, który słyszał już wcześniej w modlitwie – znajomy i wewnętrzny? A może coś zupełnie nowego i nie z tego świata?

Czy potrafimy wyobrazić sobie intymność tej chwili? Jakie to było uczucie - obcować z Bogiem bezpośrednio? Czy Mojżesz czuł się przytłoczony? Co dało mu odwagę, by powiedzieć, „Panie, to nie jest zadanie dla mnie!” Jak to możliwe, że poczuł się na tyle bezpiecznie, by tak szczerze powiedzieć o tym Bogu?

Jakie emocje wypełniłyby Twoje serce gdybyś stanął/a w obecności Bożej? Czy zareagowałbym tak jak Mojżesz, gdybym spotkał Boga w taki sposób? Czy jest możliwe, że przegapiłem mój własny gorejący krzew? W jaki sposób rozpoznać obecność Boga w nieoczekiwanych miejscach? Wyzwanie, przed jakim stajemy nie polega tylko na poszukiwaniu cudownych momentów ognia i jasności w naszym życiu. Chodzi o uświadomienie sobie, że Boże powołanie przewija się przez nasze życie przez cały czas – w powitaniach, pożegnaniach, zwycięstwach i porażkach, a czasami w długich latach bolesnych wędrówek. Płonąca obecność Boga jest zawsze blisko nas. Czasem przychodzi w ciszy, czasem w bólu, ale zawsze ze świętą intencją.

Mojżesz spotkał się z „aniołem pana” przy płonącym krzaku. Wielu komentatorów interpretuje postać „anioła Pańskiego” jako samego Jezusa, przemawiającego jako Boży posłaniec. Hebrajskie słowo „māl’ak” oznacza „posłaniec”, co w zależności od kontekstu może odnosić się zarówno do istoty ludzkiej, jak i boskiej, a w wielu miejscach wskazuje bezpośrednio na Boga, który przemawia. Pan powiedział Mojżeszowi, że usłyszał krzyk „ludu mojego”. W ten sposób okazał troskę o przymierze, które zostało zawarte jeszcze przed Synajem. Teraz Bóg posyła Mojżesza, aby wyprowadził Jego lud z Egiptu – była to tak ogromna misja, że Mojżesz zaczął kwestionować swoją gotowość do jej spełnienia i ujawnił pokorę swojego serca.

W czasie rozmowy Mojżesz zapytał Pana o Jego imię, aby mógł głębiej zrozumieć, kto go posyła. Bóg odpowiedział: „Jestem, który jestem”, objawiając się jako wieczny, niezmienny i wiecznie obecny. Imię Jahwe było znane wcześniej, ale nie do końca zrozumiane; wyrażało ono osobistą, dotrzymującą przymierza naturę Boga, pokazując, że jest On zarówno transcendentny, jak i immanentny, czyli blisko związany ze swoim ludem. Autor lekcji wskazuje, że wzywanie Imienia Jahwe nie posiada znaczenia magicznego, lecz jest sposobem na oznajmienie Jego charakteru i zbawienia.

Możemy próbować wyobrazić sobie jak musiał czuć się Mojżesz, gdy usłyszał Boże wezwanie, aby wrócić do miejsca, z którego uciekł. Świat, który kiedyś był jego domem, był teraz dla niego całkowicie obcy, a nawet niebezpieczny. Nic dziwnego, że kwestionował on Boży wybór.

Ważne jest, aby pamiętać, że Bóg usłyszał wołanie cierpiącego ludu i aby przyjść mu z pomocą potrzebował człowieka. W jaki sposób taka sytuacja może powtórzyć się dzisiaj? Czy Bóg może wzywać dzisiaj każdego z nas, aby odpowiedzieć na czyjąś modlitwę o wybawienie? Czy jest możliwe, aby Bóg wzywał nas do ponownego pójścia w miejsce, którego unikaliśmy przez lata i z którego uciekliśmy? Czy unikamy wezwania, by stanąć przed imperium naszego życia i uwolnić bezbronnych? A jeśli tak, to dlaczego? A może to my, bezbronni, wołamy do Boga i zastanawiamy się, dlaczego nie przychodzi i nas nie wyzwala. Być może nie wiemy, że jest On obecnie na etapie przekonywania swoich naśladowców, aby przyszli i stali się Jego rękami i nogami. Być może modlitwy cierpiących są wysłuchiwane, ale opóźnienie wynika z tego, że ci, których Bóg wzywa, kłócą się z Nim, kurczowo trzymając się swojego bezpiecznego miejsca. W tym napięciu i niepewności Bóg pozostaje stały i niezmienny, wierny i obecny, przypominając nam, nawet w chaosie „Jestem, Który Jestem”.

Kiedy zastanawiamy się, czy jesteśmy wystarczająco dobrzy, by stawić czoła imperium, imię Boga przypomina nam, że to Jego moc i obecność działa przez nas, a nie nasza własna siła. Kiedy czujemy się opuszczeni w naszym cierpieniu i zastanawiamy się, dlaczego pomoc nie nadchodzi, „Jestem, który Jestem” zapewnia nas, że On już działa, słyszy i wzywa ludzi do działania, nawet jeśli jeszcze nie widzimy Jego odpowiedzi. Kiedy zmagamy się z niesprawiedliwością wokół nas, ponieważ wydaje się, że jest ona zbyt duża lub zbyt głęboko zakorzeniona, Ten, którego imię znaczy „Jestem, który Jestem” zapewnia nas właśnie przez to Imię, że jest On wieczny, niezmienny i zawsze będzie z nami wyposażając nas i podtrzymując w dziele wyzwolenia.

Dialog Mojżesza z Bogiem jest fascynujący. Mojżesz przedstawił wiele powodów, by nie wracać do Egiptu i uzasadniał, dlaczego jest niekompetentny do wykonania tego zadania. Być może myślał o swoich porażkach lub o traumie, która miała wpływ na jego życie.

Mojżesz przedstawił Bogu cztery powody, które jego zdaniem eliminowały go z misji, którą chciał mu zlecić Bóg: Kim ja jestem? Kim Ty jesteś? Jeśli mi nie uwierzą? Nie jestem elokwentny. Na każdy argument Bóg cierpliwie odpowiadał.

Aby przekonać Mojżesza do wykonania zadania Bóg przedstawił mu dwa znaki: laskę, która zamieniła się w węża, oraz rękę, która pokryła się trądem i natychmiast została uzdrowiona. Znaczenie tych znaków wiele mówi nam o Bogu.

Przemiana laski w węża to nie drobne przegrupowanie podobnych materiałów, to całkowita transformacja. Drewniany kij nie ma nic wspólnego z wężem. Ten cud ukazuje pełną kontrolę Boga nad naturą, biologią i genetyką. Drugi znak – uzdrowienie ręki Mojżesza, ukazuje Bożą władzę nad ludzkim ciałem, chorobą i wewnętrznym funkcjonowaniem samego życia. W pewnym sensie Mojżesz doświadcza przebłysku Boga w obu Testamentach: Starego, gdzie Bóg stwarzał z niczego, i Nowego, gdzie Bóg uzdrawia i odnawia złamaną ludzkość.

Autor lekcji zwrócił również naszą uwagę na bardzo trudny egzegetycznie tekst z księgi Wyjścia 4:26. Nie będę się dzisiaj zajmował fizyczną stroną rytuału obrzezania „przez zastępcę” który został opisany w wersecie 25. Historia opisana w rozdziale 4. dotyczyła problemu obrzezania Mojżesza i jego małżeństwa z midiańską kobietą Siporą. Obrzezanie było znakiem, który identyfikował mężczyzn jako Hebrajczyków. Ten fizyczny znak był gwarancją, że oboje małżonkowie byli Izraelitami. W ten sposób obrzezanie dla obojga było znakiem zapobiegającym zakazanym małżeństwom mieszanym.

Sipora pochodziła z Midianu. Zakładamy, że przyjęła ona ideę Boga Izraelitów i że On był dla niej prawdziwym Bogiem. Była świadoma sytuacji związanej ze znakiem przymierza, jakim było obrzezanie. Jej małżeństwo z Mojżeszem łączyło ją z Hebrajczykami, mimo że była Midianitką, a tym samym wprowadzało ją w relację przymierza z Jahwe - Bogiem Hebrajczyków. W normalnych okolicznościach mąż Sipory byłby obrzezanym Hebrajczykiem, gdyby dołączyła ona do wspólnoty i wyszła za mąż w jej obrębie.

Opisany tutaj rytuał obrzezania „przez zastępcę” faktycznie weryfikował pozycję Mojżesza jako lidera. Uczynił go „oblubieńcem krwi”. Dobrze rozumiała to żona Mojżesza. Akt obrzezania „przez zastępcę” poświadczył ich małżeństwo w kontekście wspólnoty przymierza.

Idea „oblubieńca krwi” wyrażona w słowach Sipory faktycznie oznaczała: „Teraz wreszcie jesteśmy właściwie razem w tym sensie, że oboje znajdujemy się w granicach przymierza”.

To nie tylko uratowało życie Mojżeszowi, ale w pełni ich zjednoczyło, w odniesieniu do przymierza wspólnoty i umacniało Mojżesza jako lidera rodzącego się narodu izraelskiego.

Myślę, że jest to cenna prawda również dla nas. Wielu przywódców jest zafascynowanych ideą przywództwa, ale nie zawsze są zafascynowani charakterem jaki powinien mieć przywódca. Bóg powołał Mojżesza, ale oczekiwał również, że Mojżesz we właściwy sposób ucieleśni to powołanie.

Spotkanie przy płonącym krzewie było prawdopodobnie przełomowym momentem w życiu Mojżesza i miało wpływ na wszystko, co nastąpiło później. Choć wiemy, jak zakończyła się historia Mojżesza, to jednak w tym momencie zmagał się on ze strachem i niepewnością. Jego niechęć była zrozumiała, ale gdyby odrzucił Boże powołanie, zniknąłby z historii. Przyjmując Boże powołanie stał się jednym z najbardziej wpływowych przywódców w historii ludzkości.

Historia Mojżesza przypomina nam, że powołanie może wydawać się przytłaczające, a naszym pierwszym odruchem może być opór. Bóg jest cierpliwy i wierny, gotowy spotkać się z nami w naszym lęku i przełamać nasze wahanie. Powiedzenie „tak” Bożemu zaproszeniu otwiera drzwi do rzeczywistości, która przekracza nasze wyobrażenie i przemienia nie tylko nasze życie, ale staje się błogosławieństwem dla innych. Nawet gdy się wahamy i mamy wątpliwości, Bóg nas nie opuszcza. Jego łaska podąża za nami, dając nam nowe możliwości, by Mu zaufać i wkroczyć w szerszą historię. Podobnie jak Mojżesz, możemy czuć się niekompetentni, ale „Jestem, który jestem” obiecuje że będzie obecny, niezmienny i potężny Z tą pewnością, nasze pokorne „tak” może zmienić świat.

DO PRZEMYŚLENIA

Nasza lekcja w tym tygodniu koncentrowała się na powołaniu Mojżesza przy płonącym krzewie. Jeśli Bóg wzywa nas aby iść w określonym kierunku, czy zawsze jest to dla nas najlepsza droga? Skąd możesz wiedzieć, że Bóg cię wzywa?

Wj 3,1-6. Po ucieczce do kraju Midianitów Mojżesz wiódł stosunkowo łatwe życie. Został pasterzem. Ożenił się i miał dwóch synów, Gerszoma i Eliezera (Wj 18:3-4), i stał się członkiem rodziny Jetry, midiańskiego kapłana. Co, twoim zdaniem, dokonało się w czasie tych czterdziestu lat? Jakie znaczenie ma fakt, że Bóg przedstawił się Mojżeszowi jako „Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba”?

Mojżesz potrzebował prawdopodobnie 80 lat, zanim Bóg uznał go za gotowego do wykonania swojego zadania. Czego możemy się z tego nauczyć?

Wj 3:7-12. W jaki sposób Bóg wyjaśnił Mojżeszowi, dlaczego chciał interweniować na rzecz Izraelitów zniewolonych w Egipcie? Jaki znak dał Bóg Mojżeszowi, że to powołanie było prawdziwe? Dlaczego autentyczna pokora jest tak ważna dla każdego, kto chce naśladować Pana?

Wj 3:13-22. Dlaczego Mojżesz chciał poznać imię Boga? Jaki jest znaczenie Bożego imienia?

Wj 4,1-17. Jaki zestaw znaków Bóg polecił wykonać Mojżeszowi, aby umocnić jego pozycję jako posłańca Bożego? W którym momencie pokora zamienia się w upór?

Wj 4:18-31. W jaki sposób można zinterpretować tę dziwną historię i jaką naukę można z niej wyciągnąć? Czego dowiadujemy się o Bogu na podstawie tego epizodu?

















Przygotował Jan Pollok

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz