piątek, 18 lipca 2025

Komentarz do lekcji szkoły sobotniej pastora Janka Polloka

 

Trudny początek

Felieton do Szkoły Sobotniej na 19 lipca 2025

Jaka jest Twoja reakcja, gdy realizujesz zadanie powierzone Ci przez Boga i sprawy nie układają się pomyślnie?

Nasza lekcja w tym tygodniu rozpoczyna się od zbadania prowokacyjnego pytania, które postawił faraon: „Któż to jest Pan?” Mojżesz stanął przed faraonem po tym, jak Bóg nakazał mu wybawić swój lud. Wydaje się jednak, że pytanie, które postawił faraon nie było inspirowane ciekawością i chęcią poznania. Jego słowa niosą raczej nutę kpiny i zaprzeczenia. Autor lekcji zwrócił uwagę, że pytanie to często było wypowiadane przez ludzi, którzy deklarowali swoją dominację.

Niektórzy ludzie powołują się na imię Pana, aby realizować osobiste cele, promować interesy polityczne, zawierać sojusze lub usprawiedliwiać krzywdę. Podobnie jak faraon, nie tyle chcą wiedzieć, kim jest Pan, lecz używają imienia Boga jako narzędzia. Lekcja przypomniała nam, że duch nieposłuszeństwa i lekceważenia charakteryzował nie tylko faraona, ale odbijał się echem przez wieki i słychać go w pytaniach wielu ludzi, którzy mówili „Któż to jest Pan?” a także z równą arogancją powtarzali i wciąż powtarzają stwierdzenie: „Nie wypuszczę Izraela!”.

To co zwraca szczególną uwagę w tej deklaracji to uzurpacja faraona, że to on kontroluje sytuację. Faraon, który był przyzwyczajony do tego, że wszyscy podporządkowują się jego woli, zakładał, że posiada taką samą władzę nad Bogiem i Mojżeszem. Jednak przy całej swojej władzy, statusie i kontroli, nie mógł on przeszkodzić w realizacji Bożego planu.

Czasami wypowiedź faraona jest interpretowana jako artykulacja idei ateizmu. Jednak według współczesnych koncepcji ateizm jest definiowany jako „brak wiary w istnienie Boga lub bogów”. Zgodnie z tą definicją faraon nie tyle był ateistą, ile raczej politeistą.

Co ciekawe, gdy obserwujemy historię zauważamy, że ludzie, którzy najbardziej rażąco nadużywali imienia Boga, to nie ateiści ani agnostycy, lecz … chrześcijanie. Ci, którzy zmagają się z istnieniem Boga lub zrozumieniem jego dobroci, nie są tymi, którzy wykorzystują imię Boga jako broń dla korzyści politycznych, finansowych czy społecznych. Jednak ci którzy wypowiadają Boże imię i mówią „Panie, Panie” często swoimi czynami artykułują pytanie: „Któż to jest Pan?”. Są to ludzie, którzy deklarują wiarę, ale wykorzystują ją do usprawiedliwiania ucisku, kontroli i wykluczania. Czasami chrześcijanie zwłaszcza o konserwatywnej proweniencji wykorzystują każdą okazję, aby zdyskredytować osoby, które nie wierzą, jednocześnie traktują ulgowo chrześcijan. Niestety o wiele większe zło mogą wyrządzić ci, którzy chociaż uznają się za osoby wierzące tak naprawdę wypaczają charakter Boga.

Ateiści nie stanowią problemem. Ludzie mają pełne prawo kwestionować lub odrzucać wiarę, tak jak ja mam prawo ją przyjąć. Ci, którzy najbardziej splamili imię Boga, to nie ci, którzy Go odrzucili, ale ci, którzy wykorzystali Go dla własnych korzyści. Niektóre z najbardziej destrukcyjnych postaci w historii okazywały, podobną do faraona, lekceważącą postawę wyrażoną w pytaniu: „Któż to jest Pan?”, równocześnie ukrywały swoje prawdziwe oblicze pod płaszczykiem religii. Myślę, że nie mielibyśmy trudności, ze wskazaniem współczesnych przykładów, ponieważ ten sam duch buntu i lekceważenia jest żywy również dzisiaj. Czy jako kościół powinniśmy sobie zadać sobie pytanie, jak często mówiliśmy „Któż to jest Pan?”, aby chronić nasze instytucje, preferencje lub władzę. Łatwiej jest atakować osoby spoza wspólnoty wiary niż stawić czoła wypaczeniom, które pochodzą z wewnątrz.

Kiedy Mojżesz i Aaron śmiało przekazali faraonowi orędzie Boga sytuacja Izraelitów pogorszyła się, zamiast się poprawiać. Po usłyszeniu Bożych obietnic i zobaczeniu znaków, ludzie początkowo uwierzyli jednak faraon zareagował z okrucieństwem. Lokalni liderzy Izraelitów, czuli się zdradzeni i rozgniewani. Wystąpili przeciwko Mojżeszowi i Aaronowi i obwiniali ich za to, że stali się przyczyną pogłębienia cierpienia. Autor lekcji zwrócił uwagę, że ten epizod pokazuje realny ciężar przywództwa. Odtąd Mojżesz nie tylko będzie zmagał się z potęgą faraona, ale także z rozczarowaniem i frustracją własnego ludu.

Lekcja w poniedziałek zakończyła się pytaniem, „Jakie są najlepsze sposoby postępowania, gdy dochodzi do różnicy zdań między tobą i lokalnymi przywódcami zboru? Wydaje mi się, że tak sformułowane pytanie definiuje „różnicę zdań” jako problem, którym należy się zająć, a nie jako zdrowy element lokalnej dyskusji. W taki sposób zostaje wzmocniona odgórna, hierarchiczna dynamika, według której przywódcy są postrzegani jako ci, którzy mają sprawować władzę, która musi być ostrożnie sterowana, a nie jako ci, którzy są współpracownikami i ponoszą odpowiedzialność przed wspólnotą i przed Bogiem. Takie zrozumienie sprawowania władzy jest niebezpieczne, ponieważ (a) zniechęca do otwartej krytyki, zwłaszcza gdy dzieje się krzywda lub niesprawiedliwość; (b) stawia komfort sprawowania władzy ponad głosy osób, których dotyczą decyzje; (c) normalizuje nierównowagę sił, sugerując, że różnice zdań są destrukcyjne, a nie konieczne; oraz (d) grozi autorytaryzmem, zwłaszcza we wspólnotach wyznaniowych, gdzie kwestionowanie przywództwa może być stygmatyzowane lub uciszane. Mim zdaniem pytanie: „Jak możemy pielęgnować kulturę, w której zarówno przywódcy, jak i członkowie mogą angażować się w uczciwą, wzajemną odpowiedzialność zakorzenioną w miłości, sprawiedliwości i pokorze?”, pomaga lepiej scharakteryzować problem. Takie pytanie przesuwa punkt ciężkości z usuwania różnicy zdań na budowanie zaufania, przejrzystości i współodpowiedzialności w ciele Chrystusa.

W kościelnej pragmatyce podejmowanie decyzji bardzo często automatycznie przypisywane jest kierownictwu Ducha Świętego. Niestety bardzo często jest to tylko prewencyjne zabezpieczenie przypisane decyzji lidera (zwłaszcza jeśli dokonywane wybory są zgodne z wcześniej istniejącymi tradycjami). Taka retoryka jest niepokojąca, ponieważ może odzwierciedlać kruchość przywództwa, które używa języka duchowego jako tarczy przed krytyką.

Niestety spotkałem się w mojej pracy z sytuacjami, w których przekonywano członków kościoła, aby nigdy nie kwestionować przywództwa. Kwestionowanie przywódcy było postrzegane jako kwestionowanie Boga. Tego rodzaju indoktrynacja powoduje promowanie milczenia nawet w obliczu jawnej krzywdy. Zamiast zachęcać do krytycznego myślenia i odpowiedzialności, liderzy uciszają sprzeciw, twierdząc, że ich wybory są podyktowane Duchem Świętym, a zatem niepodważalne. W ten sposób eliminują możliwość szczerego dialogu i rozwoju – nie tylko w organizacji, ale także w życiu duchowym osób, którym przewodzą.

Teza, że jedyną wierną reakcją na różnice zdań jest wspieranie przywództwa, jest szkodliwa, zwłaszcza biorąc pod uwagę rodzaj relacji, jakie Bóg pragnie mieć z nami. Oczywiście, jest miejsce na zaufanie i posłuszeństwo, ale musi być także miejsce na wątpliwości i pytania. Nie ma zdrowej, długotrwałej relacji z kimś, kogo kochamy, bez momentów nieporozumień, niezgody czy dezorientacji. Bezpieczeństwo tylko wtedy jest oczywiste, gdy czuję się na tyle swobodnie, by zwierzyć się ze swoich obaw.

Zniechęcanie do tego rodzaju zaangażowania w naszą osobistą relację z Bogiem jest oznaką nieautentycznej wiary. Pokazuje to jednostronne połączenie, a nie bogatą, dynamiczną wymianę między Stwórcą a stworzeniem, którą widzimy zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie. Historia o Ogrodzie Eden z księgi Rodzaju pokazuje nam obraz Boga, który spaceruje i rozmawia z pierwszymi ludźmi, nawet wtedy, gdy popełnili błąd. Tylko w obrębie takich relacji może nastąpić zdrowy rozwój. Przywództwo, które boi się kwestionowania i nie toleruje krytyki, skrywa ego i niepewność. Przywódca, który nie poddaje się rzeczowej krytyce, nie jest prowadzony przez Zbawiciela, lecz kieruje nim pycha.

Jak często emocjonalnie zdeformowani przywódcy projektują swoje ograniczenia na Boga, sugerując, że pragnie On tylko tego, co w nas „dobre”. Słabi przywódcy tworzą słabego boga, który nie jest w stanie znieść naszych pytań, ponieważ oni sami nie potrafią tego zrobić. Biblia przedstawia jednak zupełnie inny, bardziej łaskawy obraz Boga.

Po odrzuceniu przez faraona i Izraelitów, Mojżesz wyraża Bogu swoją frustrację. Jednak zamiast zganić Mojżesza za brak cierpliwości, Bóg odpowiada mu i przedstawia się kim jest oraz co czyni. Autor księgi Wyjścia przedstawia serię mocnych stwierdzeń w których Bóg mówi: Ja jestem Panem, Ja się objawiłem, Ja usłyszałem, Ja cię wyprowadzę, Ja cię odkupię. W ten sposób Bóg przypomina Mojżeszowi o swoim przymierzu oraz zapewnia o wierności i aktywnym zaangażowaniu w wyzwolenie Swojego ludu. Ten dialog podkreśla, że to Bóg, a nie Mojżesz, uratuje Izraelitów. Podobnie jak Mojżesz i inne biblijne postacie, które wołały do Boga w trudnych chwilach, my również możemy się do Niego zwracać i zanosić nasze skargi.

W części na wtorek autor postawił pytanie w który została zawarta subtelna myśl: „Dlaczego słuszne jest czasami otwieranie duszy przed Bogiem …” Określenie „czasami” nakłada ograniczenie na sposób, w jaki możemy zwracać się do Boga. Autor listu do Hebrajczyków 4:16 zapewnia „Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski”, ponieważ znamy arcykapłana, Jezusa, który przeżył wszystko z czym się zmagamy. Użycie słowa „czasami” ogranicza sposób i czas, w jaki możemy zwracać się do Boga. Czy rzeczywiście możemy otworzyć nasze serce przed Bogiem tylko „czasami”? Czy wymaga On od nas abyśmy filtrowali czas i treść naszych modlitw?

Stwierdzenie, że wyrażanie emocji lub narzekanie przed Bogiem jest „tylko czasami dopuszczalne”, zakłada, że bycie autentycznym przed Bogiem jest akceptowalne jedynie w rzadkich lub ograniczonych momentach. Takie przekonanie powoduje, że wyrażanie emocji takich jak lament i frustracja jest czymś wstydliwym, a przecież księgi Psalmów, Hioba, Lamentacje Jeremiasza, pełne są bardzo mocnych emocji. Grozi to również postrzeganiem lamentu jako słabości, a nie jako istotnego elementu autentycznej relacji z Bogiem. Wiara w Biblii obejmuje zmagania, zadawanie pytań, płacz, a także uwielbienie. Bardziej teologicznie uzasadnione pytanie mogłoby brzmieć: Dlaczego ważne jest, aby szczerze otwierać swoją duszę przed Bogiem, nawet w narzekaniu, i jak możemy to robić z ufnością i wiarą?

Szczery lament nie jest czymś, co rezerwujemy na rzadkie chwile. Jest to raczej rdzeń wiernej relacji z Bogiem. Kiedy zakładamy, że jest to dopuszczalne tylko „od czasu do czasu” lub sugerujemy, że spory z liderami należy załatwiać po cichu, ryzykujemy uciszenie niezbędnych głosów i minimalizowanie prawdziwego bólu. Biblia ukazuje nam Boga, który zachęca do szczerości, a nawet narzekania, i który okazuje nam łaskę, a nie z naganę. Prawdziwa wiara nie tłumi trudnych pytań, ale kieruje je do Tego, który wciąż przedstawia się nam jako Jestem – obecny, słuchający i wierny w działaniu.

Autor naszego podręcznika w części na środę napisał, „Wszyscy tak czy inaczej doświadczyliśmy i doświadczamy przygnębienia, rozczarowania, niezadowolenia, a nawet poczucia opuszczenia przez Boga.” Bóg nie wycofuje się gdy doświadczamy takich emocji wręcz przeciwnie, w Biblii widzimy Boga, który spotyka się z ludźmi w ich wątpliwościach i bólu. Czy to w przypadku Izraelitów u progu wyzwolenia, Gedeona który jest w ukryciu, Piotra, który tonie na jeziorze, czy kobiety płaczącej przed grobem, Bóg odpowiada: czule, osobiście, uspokajająco. O ile bogatsza byłaby nasza wiara, a nasza społeczność o wiele zdrowsza, gdybyśmy naprawdę zrozumieli, jak łaskawy jest Bóg.

Mojżesz, świadomy swoich ograniczeń, powiedział o sobie, że jest „niewprawny w mówieniu” dosłownie, że ma „nieobrzezane usta”. Czuł się niekompetentny, jednak Bóg nie zawstydził go z tego powodu. Zamiast tego, zapewnił mu wsparcie przez Aarona. Czasami Bóg wzywa nas do pokonania naszych lęków, a czasami zsyła pomoc. Tak czy inaczej, Bóg nie zostawia nas samych, żebyśmy sami sobie z tym poradzili. Czasami ograniczenie tkwi w naszym myśleniu, a innym razem jest realne, ale Bóg zawsze nas wspiera.

Jeżeli czujesz, że zostałeś/aś powołany/a przez Boga, ale jednocześnie odczuwasz przytłoczenie lub strach – postaw Bogu wyzwanie. Proś Go, aby zapewnił ci to, czego potrzebujesz: wewnętrzną przemianę lub zewnętrzne wsparcie. 1 Tes 5:24: „Wierny jest ten, który was powołuje; On też tego dokona.”. Historia Mojżesza jest świadectwem tej zasady. Bóg nie powołuje nas, a potem znika. Idzie raczej z nami, tak jak szedł z Mojżeszem przez dwór faraona i z Izraelitami przez pustynię. Wszyscy zostaliśmy powołani do głębszego poznania Boga i głębszego zaufania Mu.

Pytanie, które zostało umieszczone w części na czwartek jest moim zdaniem nieco surowe. Nazywanie naszych lęków „wymówkami” jest zlekceważeniem bardzo realnych emocjonalnych i psychologicznych barier z jakimi borykają się ludzie. Mojżesz nie szukał wymówek, lecz wyraził swój autentyczny lęk. Zamiast inwigilować i dopytywać się jakie „wymówki” stosujemy, może lepiej zapytać: Jakie lęki nosisz w sobie i jak możesz je przedstawić Bogu, aby mógł On wyjść ci naprzeciw? Za każdym wahaniem kryje się historia, rana i przyczyna. Bóg nie obawia się twojego lęku i nie pozostawi cię w nim.

Faraon w odpowiedzi na żądanie Mojżesza zwiększył cierpienie Izraelitów. Jego ostra reakcja pokazuje, że wybawienie często zaczyna się od wzmożonego cierpienia. Czasami, jak w przypadku Mojżesza i Izraelitów, posłuszeństwo powoduje zwiększanie ucisku. Systemy polityczne zbudowane na ucisku opierają się zmianom, intensyfikując ucisk, aby w ten sposób wywołać lęk i opanować próby wyzwolenia. Przywódcy kierujący się strachem reagują ostro na każdy przejaw wolności lub sprzeciwu. Możemy odczuwać pokusę, by kwestionować obecność Boga, gdy sytuacja się pogarsza, jednak historia Izraelitów z księgi Wyjścia przypomina nam, że trudności nie oznaczają porzucenia. W rzeczywistości mogą być początkiem wyzwolenia. Bóg wciąż działa, nawet w obliczu oporu, niepowodzeń i powolnie postępującego wyzwolenia.

Nasza lekcja w tym tygodniu dobrze pokazywała mechanizm narastającego autorytaryzmu, który obecnie obserwujemy na całym świecie. Osoby sprawujące władzę często reagują na ruchy na rzecz sprawiedliwości i wyzwolenia zwiększając kontrolę i stosują taktykę zastraszania i ucisku, podobnie jak czynił to faraon.

Systemy autorytarne, czy to polityczne, religijne, czy społeczne, są zbudowane na bezwarunkowym posłuszeństwie. Podobnie jak faraon, interpretują one wezwania do godności, równości i wolności jako zagrożenie dla swojej kontroli. Dlatego kiedy ludzie zaczynają się organizować, zabierać głos lub domagać się zmian – czy to dziennikarze ujawniający korupcję, obywatele protestujący przeciwko niesprawiedliwości, czy organizacje broniące głosu osób marginalizowanych – ludzie, którzy sprawują władzę reagują zaostrzeniem prawa, cenzurą, zastraszaniem lub przemocą. Represje mają na celu zniechęcenie do oporu i ponowne umocnienie dominacji, tak jak faraon zwiększał obciążenia Izraelitów, aby złamać ich ducha.

Historia Exodusu uczy nas, że opór wobec wyzwolenia nie jest niczym nowym. Wręcz przeciwnie, możemy się go spodziewać. Jednak Bóg nie stoi po stronie imperium – On zawsz stoi po stronie uciskanych, niesłyszanych i obciążonych. Wzrost autorytaryzmu we współczesnym świecie skłania nas do pytania: gdzie dzisiaj widzimy przykłady strategii faraona? Czy jesteśmy gotowi, aby tak jak Mojżesz, zaakceptować niewygodną prawdę, wiedząc, że droga do wolności jest trudna, ale święta?

Czy wolimy milczeć, ponieważ imperium służy naszym interesom? Czy odrzucamy cudze wołanie o sprawiedliwość, ponieważ burzy ono nasz spokój? Podobnie jak w księdze Wyjścia, wyzwolenie często zaczyna się od zamętu. Wraz ze wzrostem autorytaryzmu musi rosnąć nasza odwaga, by podążać za Bogiem, nie tylko wtedy, gdy obowiązek wytwarzania cegieł zostanie zniesiony, ale również w chwili, gdy obowiązek wytwarzania cegieł stanie się cięższy.



DO PRZEMYŚLENIA

Wj 5:1-2. Jak faraon zareagował na wezwanie Boga: „Wypuść mój lud!”? Jakie głębsze znaczenie kryje się w jego odpowiedzi? Gdyby ktoś zapytał cię: „Czy znasz Pana?”, jaka byłaby twoja odpowiedź?

Wj 5:3-23. Jaki był skutek pierwszego spotkania Mojżesza i Aarona z faraonem? W jaki sposób radzisz sobie z oporem w lokalnym kościele?

Faraon odpowiedział na wezwanie Mojżesza, zwiększeniem ucisku (kwestionując „odpoczynek” i zwiększając wymiar pracy, aby lud nie zwracał uwagi na „kłamliwe słowa”). W jaki sposób uciskający system reaguje na żądania wyzwolenia?

Egipcjanie postrzegali Izraelitów jako „bezczynnych”. W jaki sposób obraźliwy język poprzedza dehumanizujące działania w opisach biblijnych oraz w historii?

Wj 6,1-8. Boże obietnice. Jakiej odpowiedzi udzielił Bóg Mojżeszowi? Jaka duchowa prawda została objawiona w tej historii? O jakich wydarzeniach z przeszłości przypomniał Bóg Mojżeszowi? O jakich wydarzeniach w przyszłości powiedział im Bóg? Kto najbardziej narzekał w Starym Testamencie?

Wj 6:9-13. Reakcja ludu. Co wydarzyło się później i jakie wnioski możemy wyciągnąć z tej historii o czasach rozczarowań i zmagań w naszym życiu?

W jaki sposób reakcja Izraelitów na rosnące trudności ilustruje współczesne rozumienie wiary w czasach ucisku?

W jaki sposób ponowne potwierdzenie przymierza z patriarchami przez Boga wzmacnia wiarę Izraelitów (Wj 6:3)? Jaką rolę odgrywa umacnianie pamięci w naszych praktykach religijnych i liturgiach?

Wj 6:28 – 7:7. Lęk Mojżesza. W jaki sposób Jahwe poradził sobie z lękiem Mojżesza? Działania, które Bóg obiecuje w Wj 7:4, wydają się nie być naturalnymi konsekwencjami, lecz raczej celowymi działaniami mającymi na celu doprowadzenie do wyzwolenia. Jak rozumiesz, o czym Bóg tutaj mówi?

Dlaczego narracja zatrzymuje się w rozdziale 6 i pojawia się genealogia Mojżesza? W jaki sposób genealogia służy legitymizacji jego przywództwa i misji?

Jaka jest Twoja reakcja, gdy realizujesz zadanie powierzone Ci przez Boga i sprawy nie układają się pomyślnie?

W jaki sposób prowadzić rozmowę z kimś kto mówi: „Nic nie wiem o Bogu!”, ale nie okazuje wrogości, a jedynie stwierdza fakt? Co można zrobić lub powiedzieć, aby pomóc takiej osobie poznać Boga? W jaki sposób można wyjaśnić, jak ważne jest poznanie Boga?































Przygotował Jan Pollok

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz