niedziela, 20 listopada 2011

ROLA ZAKONU I UCZYNKÓW W PLANIE ZBAWIENIA


Sławomir Gromadzki

 
Aby grzeszny człowiek mógł właściwie docenić i przyjąć to czego dokonał dla niego Chrystus, musi najpierw uświadomić sobie, w jak beznadziejnym znalazł się położeniu oraz jaką rolę w planie zbawienia odgrywa prawo.
Tylko wówczas, gdy uświadomimy sobie swoją grzeszność oraz to, że o własnych siłach nie jesteśmy w stanie wyzwolić się spod niewoli grzechu i śmierci, możemy należycie docenić ewangelię i przyjąć ją z otwartym sercem.
Ewangelia zaś, to inaczej "PRAWDA, KTÓRA JEST W CHRYSTUSIE". W zdaniu tym zawarte są dwa niezwykle ważne elementy, które stanowią sedno religii chrześcijańskiej, a mianowicie słowo "PRAWDA" oraz zwrot "W CHRYSTUSIE". 
Jeśli chodzi o definicję słowa "prawda", to jest ich w Piśmie Świętym wiele, ale najważniejsza, znajdująca się  w liście do Efezjan 1,13  wyjaśnia, że prawda to ewangelia: "W nim i wy, którzy usłyszeliście słowo prawdy, ewangelię zbawienia waszego...".
Oprócz słowa "prawda", które oznacza ewangelię, niemniej istotne dla naszego zbawienia znaczenie ma zwrot "w Chrystusie", który szczególnie często występuje w listach apostoła Pawła i jest nierozerwalnie związany z ewangelią i usprawiedliwieniem z wiary.
Posługując się konkordancją zauważyłem, że w Biblii, tego kluczowego dla zrozumienia ewangelii zwrotu, i to ponad 80 razy, używa niemal wyłącznie apostoł Paweł. Oprócz niego, stwierdzenia tego i to zaledwie trzykrotnie użył jedynie apostoł Piotr, w  5 rozdziale pierwszego ze swoich listów.
O tym, jak ogromne znaczenie dla naszego zbawienia ma zwrot "w Chrystusie" najlepiej świadczyć może prawda, którą wyraził apostoł Paweł w Rzym.8,1, pisząc, że"teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie ".
Wolność od potępienia jest tym, co dla nas wszystkich, dla całego upadłego rodzaju ludzkiego ma bezcenną wartość, a według tego fragmentu, tę zbawienną wolność od grzechu, potępienia i śmierci możemy uzyskać tylko wtedy, gdy jesteśmy "w Chrystusie". Dlatego, jako chrześcijanie musimy za wszelką cenę dążyć do właściwego zrozumienia i przyjęcia tej cudownej "prawdy", która jest "w Chrystusie".
Według tego, co sprawozdaje ewangelia Jana, Piłat postawił Chrystusowi to najważniejsze pytanie, a mianowicie "co to jest prawda? Jan. 18:38 "Rzekł do niego Piłat: Co to jest prawda? A to rzekłszy, wyszedł znowu do Żydów...".
Niestety wolność od grzechu i śmierci nie stała się udziałem Piłata, ponieważ nie chciał zaczekać na odpowiedź.
Również w naszym przypadku, to czy zostaniemy uwolnieni od grzechu, potępienia i śmierci, zależy od tego czy pozwolimy Zbawicielowi odpowiedzieć na pytanie "co to jest prawda" i od tego czy tę prawdę zrozumiemy i przyjmiemy. 
Siostra White miała rację pisząc, że "nasze zbory umierają na skutek braku głoszenia tego poselstwa".
W innym zaś miejscu dodaje, że "im lepiej zrozumiemy prawdę, która jest w Chrystusie, tym bardziej uduchowione będzie nasze religijne życie". (SW - The Watchman, August 14, 1906 par. 8)
Podczas Generalnej Konferencji w Minneapolis w 1888 roku, siostra White również często zabierała głos, i podczas jednego ze swoich wystąpień stanęła w obronie głoszonej przez Waggonera prawdy, która jest w Chrystusie:
Wypowiedziane zostały tu słowa, że brat Waggoner przejął inicjatywę w czasie naszych spotkań. Czy jednak nie przedstawił on wam tego poselstwa na podstawie Biblii? Dlaczego stało się tak, że zgubiłam jeden ze swoich manuskryptów i przez dwa lata nie mogłam go znaleźć? Bóg ma w tym jakiś cel. On chce, abyśmy udali się do Pisma Świętego i używali biblijnych argumentów! Bracia! Nam potrzebna jest prawda, która jest w Chrystusie!
Co stanowi naszą największą potrzebę? Prawda, która jest w Chrystusie!  Musimy więc poznać tę prawdę i umieć uzasadnić ją przy pomocy biblijnych argumentów.
Jednak prawda, którą mamy głosić musi być dokładnie tym samym poselstwem, które przedstawił w swoich listach i które zwiastował apostoł Paweł. W liście do Gal. 1:8-9, kieruje on bardzo poważne ostrzeżenie do tych wszystkich, którzy głoszą inną ewangelię:   8. Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty! 9. Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, która przyjęliście, niech będzie przeklęty!
Właściwe rozumienie i przyjęcie tej zwiastowanej przez Pawła prawdy, wielokrotnie było w przeszłości powodem wielkiego ożywienia religijnego.
Odkrycie tego poselstwa przez Marcina Lutra spowodowało, że został on uwolniony od legalizmu i stał się przywódcą wielkiej reformacji.
To właśnie Marcin Luter o liście do Rzymian powiedział, że jest to "najważniejsza księga w całym Piśmie Świętym, i że każdy chrześcijanin powinien znać ten list na pamięć. John Wesley z kolei, został głęboko poruszony, słuchając komentarza Lutra do listu do Rzymian, co zapoczątkowało wielkie ożywienie religijne w XVIII wieku w Anglii.
Ten sam list spowodował nawrócenie Johna Buniana, który później w więzieniu napisał "Postępy Pielgrzyma" – wspaniałą i niezmiennie niezwykle popularną wśród chrześcijan książkę.
A w naszym kościele, zwiastowanie tej prawdy na podstawie listu do Rzymian i Galacjan, już ponad sto lat temu, mogło zakończyć się nawet pełnym wylaniem Ducha Świętego i powtórnym przyjściem Jezusa Chrystusa.
Dążąc jednak do zrozumienia poselstwa, które zawarł Paweł w swoich listach, należy pamiętać o tym, że są tam takie fragmenty, które mogą być przez nas niewłaściwie zinterpretowane. Dlatego musimy studiować te zagadnienia z modlitwą i pokorą ucznia, pamiętając o przestrodze Piotra, który o listach Pawła napisał, że są w nich pewne rzeczy niezrozumiałe, które, podobnie jak i inne pisma, ludzie niewykształceni i niezbyt umocnieni przekręcają ku swej własnej zgubie". (2 Piotr. 3:16).
To właśnie brak tej pokory ucznia i właściwego zrozumienia niektórych wypowiedzi Pawła spowodowało, że wiele protestanckich kościołów przyjęło fałszywą naukę o tym, że Prawo Boże zostało anulowane, a kościół katolicki pozwolił sobie nawet na dokonanie zmian w niezmiennym Bożym dekalogu.
Całe to zamieszanie i sytuacja jaka obecnie ma miejsce wśród chrześcijańskich kościołów już dawno temu przepowiedziana została przez proroka Izajasza 4:1: "W owym dniu uchwyci się siedem kobiet jednego mężczyzny, mówiąc: Swój własny chleb będziemy jadły i swoim własnym odzieniem będziemy się przyodziewały, niech tylko twoim imieniem się nazywamy". Ponieważ to proroctwo zostało napisane przy pomocy symboli, musimy wyjaśnić sobie co one oznaczają.  Zgodnie z biblijną symboliką użyte tutaj zwroty mają następujące znaczenie:
Zwrot "w owym dniu" odnosi się do czasów końca; cyfra "siedem" symbolizuje pełną, wielką liczbę; "kobieta", to oczywiście kościół; "mężczyzna" oznacza Chrystusa; "chleb" – Słowo Boże; a "odzienie", to sprawiedliwość (Chrystusa).
Zgodnie z tą niewątpliwie prawidłową interpretacją tej symboliki, możemy odczytać to proroctwo w następujący sposób:
"W czasach końca, wiele różnych kościołów uchwyci się Chrystusa, mówiąc: Będziemy interpretować Biblię tak jak nam się to podoba i będziemy polegać na swojej własnej sprawiedliwości, liczy się tylko to, że z nazwy jesteśmy chrześcijańskimi społecznościami i przyznajemy się do Chrystusa.
To, co przepowiedział w tym fragmencie prorok Izajasz znalazło doskonałe wypełnienie w naszych czasach. Ogromna większość spośród wielu różnych chrześcijańskich społeczności dopasowuje treść Słowa Bożego do własnych nauk i zamiast przyjąć Boży sposób usprawiedliwienia człowieka, który nie anuluje, ale jest zgodny z wymaganiami Bożego prawa, wymyśla swój własny sposób, nauczając, że prawo to zostało przybite do krzyża.
Ktoś powiedział kiedyś, żebyśmy nie czytali książek, które jedynie mówią o mocy, ale takie, które moc zawierają. Taką księgą jest niewątpliwie Słowo Boże, dlatego że w nim ukryta jest ewangelia, która jest Bożą mocą: Rzym. 1:16 "Albowiem nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy".
Któregoś razu, jadąc samochodem razem z pewnym kaznodzieją, który wykładał teologię na jednym z amerykańskich uniwersytetów, zapytałem go, co myśli na temat poselstwa, które głosi pewien znany kaznodzieja. Wtedy otrzymałem odpowiedź, że według niego w tym, co przedstawia ten człowiek wszystko jest zgodne z prawdą. Niewłaściwe jest tylko to, że za dużo mówi on na temat ewangelii i zbawienia z łaski przez wiarę, a więcej powinien mówić o sprawiedliwym życiu.
Czy jednak można mówić za dużo o tej prawdziwej ewangelii, która jest mocą Bożą?
Jeśli chcemy, aby jakieś drzewo przynosiło więcej owoców, to czy koncentrujemy się na owocach czy na drzewie? Moglibyśmy nawet zostać uznani za niezrównoważonych psychicznie, gdybyśmy próbowali myć te owoce czy posypywać cukrem, aby były większe i słodsze.
Pamiętam, jak kiedyś razem z rodzicami zastanawialiśmy się co zrobić z czereśnią, która rosła obok domu i nie dawała zbyt wielu owoców.  Postanowiliśmy wtedy wraz z ojcem wyciąć rosnące obok tej czereśni duże drzewo iglaste, umieściliśmy w ziemi trochę nawozu, ale na samych owocach nie próbowaliśmy się nawet koncentrować, tym bardziej, że nawet ich jeszcze wtedy nie było widać. I dzięki tym zabiegom, niedługo potem czereśnia ta wydała tak wiele pięknych soczystych owoców, że sami nie mogliśmy ich zjeść i musieliśmy podzielić się nimi z sąsiadami i znajomymi.
Tym duchowym drzewem jest w naszym życiu ewangelia, a owocami nasze uświęcone życie. Jeśli więc pragniemy prawdziwej sprawiedliwości i uświęcenia w naszym codziennym życiu, to jedynym sposobem na osiągnięcie tego celu jest skupianie swojej uwagi na Chrystusie i Jego sprawiedliwości, i dlatego nigdy nie myślmy, że ktoś może mówić za dużo na ten temat.
3 września 1889 roku, czyli zaledwie rok po konferencji w Minneapolis, na łamach Review and Herald Ellen White napisała:
"Obecnym poselstwem jest pochodzące od Boga poselstwo o usprawiedliwieniu przez wiarę. Posiada ono boskie uwierzytelnienia, bo jego owocem jest świętość". "Świadectwa dla Kaznodziejów", str. 91-92 (Testimonies to Ministers)
“Pan w swoim wielkim miłosierdziu posłał najcenniejsze poselstwo dla swego ludu przez braci Waggonera i Jonesa.... Zachęca ono do przyjęcia przez wiarę sprawiedliwości Chrystusa, co objawia się w posłuszeństwie wobec wszystkich Bożych przykazań. Sam Bóg polecił nam, przedstawić tę prawdę światu. Jest to poselstwo trzeciego anioła (z Obj.18,1), (poselstwo) które ma być zwiastowane donośnym głosem, i któremu towarzyszyć ma wylanie Ducha Świętego w wielkiej mierze".
Zgodnie z tą niezwykłą wypowiedzią, nauka o sprawiedliwości Chrystusa, która przez wiarę może stać się naszym udziałem, jest prawdą, która:
1.    ma być zwiastowana światu. 2.    jest głośnym wołaniem trzeciego anioła z Obj.18,1, anioła, "od którego blasku rozjaśniła się cała ziemia". 3.    ma przynieść owoc w postaci wylania Ducha Świętego. 4.    jest najcenniejszym poselstwem. 5.    objawia się w posłuszeństwie wobec wszystkich Bożych przykazań.
A zatem pamiętajmy, że ewangelia – prawda, która jest w Chrystusie, nie jest jedynie teorią, ale "mocą Bożą", która nie tylko usprawiedliwia, ale i uświęca oraz przeobraża całe życie grzesznego człowieka.
W Ew. Jana 8,31-32 sam Zbawiciel mówi, że Prawda (czyli Ewangelia - Ef.1,13) jest czymś, co ma nas wyswobodzić:
Jan. 8:31-32 31. ... Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie 32. I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi.
Od czego ma wyswobodzić nas prawda, która jest w Chrystusie? Niewolnikiem czego jest każdy z nas?
Wszyscy jesteśmy niewolnikami:
1.    GRZECHU (Jan. 8:34: "... każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu". 2.    ŚMIERCI (Rzym.6,23: "zapłatą za grzech jest śmierć"), a ponieważ wszyscy jesteśmy grzeszni, wszyscy tez bez wyjątku jesteśmy automatycznie niewolnikami śmierci. 3.    LĘKU PRZED ŚMIERCIĄ  (Hebr.2,15)
Zatem, zgodnie z obietnicą Chrystusa, jeśli będziemy pilnie i wytrwale studiować Słowo Boże, wówczas "prawda", czyli ewangelia ma nas "wyswobodzić" od tego wszystkiego, co dziedziczymy po Adamie, czyli od grzechu, śmierci i lęku.
Jednakże, zgodnie z tym, że Duch Święty "ma nas przekonać" najpierw "o grzechu", a dopiero potem "o sprawiedliwości i sądzie", apostoł Paweł zawsze poprzedza zwiastowanie ewangelii przedstawieniem "złej nowiny" o grzechu.
Aby człowiek, mógł docenić to, jak wielkie znaczenie ma dla niego ewangelia musi najpierw uświadomić sobie w jak grzesznym i beznadziejnym znalazł się położeniu. I zgodnie z powiedzeniem, które mówi, że "im ciemniejsza noc, tym jaśniej świecą gwiazdy", ewangelia może jasno świecić w naszym życiu jedynie wtedy, gdy zrozumiemy, że "nie ma sprawiedliwego ani jednego", i że w obliczu niezmiennego prawa Bożego wszyscy jesteśmy potępieni i skazani na nieodwołalną karę śmierci.
Po wykazaniu winy oraz grzeszności pogan (w 1 rozdziale listu do Rzymian), dalej Paweł dowodzi, że również polegający na własnej sprawiedliwości Żydzi wcale nie znajdują się w lepszym, ale nawet gorszym położeniu.
Wielu Żydów popadło w samouwielbienie i zwiedzenie, gdyż zaczęli oni sądzić, że są lepsi od innych narodów, dlatego że to właśnie im Bóg dał Prawo.
Również nam – Adwentystom Dnia Siódmego - podobnie jak Izraelitom - zagraża to samo niebezpieczeństwo. Bóg obdarzył nas szczególnymi przywilejami: dał nam głębsze zrozumienie tego, co stało się na Golgocie, objawił nam prawdę o niezmienności swojego prawa, o sobocie, o stanie człowieka po śmierci, otrzymaliśmy wspaniałe poselstwo zdrowia. Bóg obdarzył nas też Duchem Proroctwa. To wszystko nie zostało nam jednak dane po to, abyśmy z tego powodu uważali się za lepszych i bardziej sprawiedliwych od innych chrześcijan.
Paweł stara się więc uświadomić Izraelitom i nam, że sama znajomość przykazań i święcenie soboty w żaden sposób nie może uczynić nikogo sprawiedliwszym. Fakt, że znamy prawo w żaden sposób nie poprawia naszej sytuacji, ale nawet pogarsza ją, jeśli nie postępujemy zgodnie z wymaganiami tego prawa.
Jeżeli ktoś złamie prawo państwowe, zostanie skazany i stojąc przez sądem powie: "Dlaczego chcecie mnie ukarać, ja przecież znałem prawo?!", to jak zareagowałby na to sędzia? Sędzia powiedziałby: "To, że znałeś prawo stawia cię w jeszcze gorszym położeniu!".
Jeśli ktoś chce być sprawiedliwy w oparciu o prawo, to w takiej sytuacji nie wystarczy sama jego znajomość, ale człowiek taki musi doskonale to prawo wypełnić, nawet w myślach i to od chwili urodzenia aż do śmierci (Rzym. 10,5; Gal. 3,10). Tego zaś warunku nie jest w stanie spełnić żaden człowiek.
Z tego właśnie powodu, nikt nie może być sprawiedliwy na podstawie uczynków zakonu, a tym bardziej faktu, że zna prawo.
W 3 rozdziale autor listu do Rzymian stawia kropkę nad "i", pisząc o tym, że wszyscy ludzie, bez względu na narodowość, rasę czy klasę społeczną, są po prostu grzeszni i potępieni:
Rzym. 3:10,12
10. Jak napisano: Nie ma ani jednego sprawiedliwego,
12. Wszyscy zboczyli, razem stali się nieużytecznymi, nie ma, kto by czynił dobrze, nie ma ani jednego.
Czy nie ma na ziemi ani jednego człowieka, który czyniłby dobrze? Co Paweł miał tu na myśli?
1. Chce dać nam do zrozumienia, że nie ma na ziemi człowieka, który czyniłby tylko dobrze przez całe swoje życie i nigdy nie zgrzeszył.
Kazn. 7:20: "Zaiste, nie ma na ziemi człowieka sprawiedliwego, który by tylko dobrze czynił i nie grzeszył".
2.  Nie ma człowieka, który przez całe życie czyniłby dobrze z właściwą motywacją, z nieegoistycznych pobudek.
Powiedzmy, że jestem ateistą, który uważa się za dobrego i sprawiedliwego człowieka. I faktycznie, pomimo tego, że nie wierzę w Boga mam opinie dobrej, uprzejmej i uczynnej osoby. I pewnego dnia, na przykład przeprowadzam przez jezdnie staruszkę. Czy to jest dobry uczynek? Z ludzkiego punktu widzenia tak. Ale jeśli pomagając tej starszej kobiecie zauważam, ze dostrzegł to znajdujący się w pobliżu znajomy i myślę sobie, że będzie on miał o mnie dobre zdanie, to wtedy ten dobry czyn zostaje skażony egocentryczną motywacją i w oczach Boga nie jest już autentycznym sprawiedliwym czynem, gdyż Bóg wymaga również nieegoistycznych pobudek w czynieniu dobra.
Bóg wymaga czystej, niesamolubnej motywacji, a coś takiego może stać się udziałem grzesznego człowieka jedynie w wyniku nowonarodzenia. Bez nowonarodzenia, "wszystkie nasze sprawiedliwe czyny są jak splugawiona szata" (Iz. 64,6).
Mahatma Gandhi, z ludzkiego punktu widzenia był niewątpliwie dobrym człowiekiem, ale jeśli nie narodził się z Ducha, to mógł jedynie być tak samo dobrym człowiekiem, jakim był Nikodem zanim się nawrócił. Co oczywiście nie oznacza, że Gandhi nie będzie zbawiony. O tym wie tylko Bóg, a On jest Bogiem sprawiedliwym i miłującym.
Właściwe zrozumienie zagadnień związanych z grzechem i tym, że grzeszni jesteśmy już od samego początku naszej ziemskiej egzystencji jest sprawą wielkiej wagi, tym bardziej, że obecnie wielu teologów preferuje pogląd mówiący o tym, że grzesznikami stajemy się dopiero w chwili, gdy zaczynamy popełniać własne grzechy.
Ale, czy niemowlęta, które nie zdążyły jeszcze popełnić własnych grzechów, mogą dzięki temu zasłużyć sobie na miano świętych i bezgrzesznych ludzkich istot? Gdyby to było możliwe, niemowlęta nie umierałyby. Jednak doskonale wiemy, że także one umierają. Jest tak, dlatego że przychodzą one na ten świat już jako grzeszne istoty, przychodzą z wrodzoną grzeszną naturą, której posiadanie sprawia, że zasługują na miano grzesznych istot. Oczywiście niemowlęta te nie są odpowiedzialne za taki stan rzeczy, ale ich wrodzona grzeszność stanowi naturalną konsekwencję ich grzechu w Adamie:
Ps. 51:7 "Oto urodziłem się w przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka moja".
Jeśli na jabłoni nie ma jeszcze jabłek, to czy to oznacza, że to nie jest jabłoń? Oczywiście, że nie!  Pojawienie się owoców może tylko upewnić nas o tym, że to jest jabłoń.
Podobnie też fakt, że w naszym życiu nie pojawiły się jeszcze się owoce w postaci grzechów, nie oznacza, że nie jesteśmy grzeszni. Grzeszni i skazani na śmierć jesteśmy już od urodzenia, a pojawiające się w trakcie naszego życia grzeszne owoce utwierdzają nas tylko w przekonaniu, że jesteśmy grzeszni.
Rzym. 7:18,20 apostoł Paweł napisał: 18. Wiem tedy, że nie mieszka we mnie, to jest w ciele moim, dobro; mam bowiem zawsze dobrą wolę, ale wykonania tego, co dobre, brak; 20. A jeśli czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który mieszka we mnie.
Pamiętajmy więc, że Chrystus przyszedł zbawić nas nie tylko od tego, co zrobiliśmy i robimy, czyli od naszych grzechów, ale także od tego kim jesteśmy – od grzechu, który w nas mieszka!
Dlaczego w Biblii czytamy, ze Bóg stworzył nas w Adamie "z prochu ziemi"?     Bóg po prostu przewidział, że jako grzeszne istoty będziemy mieli skłonności do tego, by myśleć, iż poradzimy sobie bez Niego. I dlatego stworzył nas z prochu ziemi, abyśmy pamiętali kim bez Niego jesteśmy.
Gdy usłyszałem kiedyś, że mieszkańcy Ugandy, na proch ziemi mówią "umfufu", pomyślałem, że bez Boga jesteśmy niczym więcej, jak tylko takim dźwięcznie brzmiącym "umfufu", czyli prochem.
Rzym. 3:23
"Gdyż wszyscy zgrzeszyli  i  brak im chwały Bożej".
Interesujące jest, że to pierwsze stwierdzenie "wszyscy zgrzeszyli" napisane zostało w greckim zaprzeszłym czasie AORYST, który oznacza coś, co raz na zawsze zdarzyło się w dalekiej przeszłości i należy do historii. Kiedy to wszyscy zgrzeszyliśmy w czasie przeszłym dokonanym? Oczywiście, wszyscy zgrzeszyliśmy w Adamie i tylko to mógł mieć tu na myśli autor.
Jednak, Paweł dalej wyjaśnia, że oprócz tego, iż zgrzeszyliśmy w Adamie, to dodatkowo  "brakuje nam chwały Bożej". Co to znaczy, że komuś "nie dostaje, albo brakuje chwały Bożej"? Chwała Boża to inaczej Boży, święty, doskonały charakter. Zatem "brak chwały Bożej" oznacza, że nie dorównujemy doskonałemu Bożemu charakterowi, ponieważ grzeszymy. Warto pamiętać też i o tym, że to drugie stwierdzenie nie zostało napisane w czasie przeszłym ale teraźniejszym ciągłym.
Jaki z tego wniosek?
Oznacza to, że  my wszyscy, nie tylko w przeszłości zgrzeszyliśmy w Adamie, ale oprócz tego teraz, w czasie teraźniejszym ciągłym, do grzechu w Adamie dodajemy swoje własne grzechy.
Teraz, kiedy Paweł wykazał już to, że wszyscy są grzeszni, dalej w Rzym. 3:19-20 stara się wyjaśnić rolę prawa oraz naszych uczynków w planie zbawienia:
Rzym. 3:19 19. A wiemy, że cokolwiek zakon mówi, mówi do tych, którzy są pod wpływem zakonu (BG: "pod zakonem")...".
Abyśmy mogli właściwie zrozumieć ten fragment, musimy wyjaśnić sobie co to znaczy, że znajdujemy się "pod zakonem"?
To, że jesteśmy "pod zakonem" oznacza dokładnie to samo, co znajdowanie się pod prawem państwowym. Świeckie prawo wymaga od nas posłuszeństwa, a jeśli je łamiemy, wówczas skazuje nas i wymierza karę. I do końca życia znajdujemy się pod panowaniem tego prawa. W czasach, w których żył Paweł, być "pod" kimś oznaczało pozbawienie wolności i odnosiło się do  niewolników. Człowiek taki znajdował się pod swoim panem, to znaczy, że był mu poddany, musiał być mu posłuszny i mógł być przez niego karany.
Znając już znaczenie zwrotu "pod zakonem", przeczytajmy jeszcze raz ten sam fragment:
Rzym. 3:19 19. A wiemy, że cokolwiek zakon mówi, mówi do tych, którzy są pod wpływem zakonu ("pod zakonem" BG), aby wszelkie usta były zamknięte i aby świat cały podlegał sądowi Bożemu.
Co mówi zakon do tych, którzy są pod nim, inaczej mówiąc, co zakon mówi do nas wszystkich?
Zakon mówi do nas: "Nie będziesz miał Bogów innych przede mną", "pamiętaj na dzień sabatu, aby go święcić", "nie pożądaj", "nie kradnij", "nie kłam" itd.
Zakon mówi do nas "musisz doskonale wypełniać te przykazania przez całe swoje życie, a jeśli nie, to pamiętaj, że zapłatą za ich przestąpienie jest śmierć".
W jakim celu zakon mówi nam to wszystko?
Prawo zostało dane po to, aby "zamknąć nam usta", abyśmy w końcu przestali uważać, że sami jesteśmy w stanie dokonać czegoś dla swojego zbawienia.
Ewangelia nie jest dla ludzi dobrych, sprawiedliwych, czy takich którzy starają się być dobrymi, aby zasłużyć sobie na niebo. Ewangelia może być skuteczna tylko w życiu tych, którzy uświadamiają sobie swoją bezsilność, którzy rozumieją, że bez Chrystusa nie są w stanie wykrzesać z siebie nawet odrobiny autentycznej sprawiedliwości z czystą, pozbawiona egoizmu motywacją.
Czy pozwoliliśmy przykazaniom "zamknąć nam usta" i powstrzymać nas od mówienia i myślenia kategoriami faryzeusza, który modlił się słowami: "Dziękuję ci Boże, że nie jestem jak ten celnik (grzesznik)"?
Taki człowiek nigdy nie zaakceptowałby Ewangelii. Ewangelia staje się dla niego kamieniem obrazy, przeszkodą, dlatego iż on dziękuje Bogu, że jest dobrym człowiekiem, bo płaci dziesięciną, święci sabat i chodzi do kościoła. I właśnie z tego powodu w Rzym. 3:20 Paweł napisał: "Dlatego z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony przed nim żaden człowiek, gdyż przez zakon jest poznanie grzechu".
Prawo nie zostało dane po to, aby stanowić sposób na zbawienie, aby przez jego przestrzeganie grzesznik mógł dostąpić zbawienia, gdyż jest to niemożliwe! Prawo miało tylko wykazać naszą grzeszność i w ten sposób doprowadzić nas do Chrystusa. Apostoł Paweł napisał o tym nie tylko w liście do Rzymian, ale i do Galacjan 2:16: 16. Wiedząc wszakże, że człowiek zostaje usprawiedliwiony nie z uczynków zakonu, a tylko przez wiarę w Chrystusa Jezusa, i myśmy w Chrystusa Jezusa uwierzyli, abyśmy zostali usprawiedliwieni z wiary w Chrystusa, a nie z uczynków zakonu, ponieważ z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony żaden człowiek.

W liście Jakuba 1, 23-25, zakon został przyrównany do "lustra", w którym możemy się przeglądać i dostrzec "brud" naszej grzeszności. Powiedzmy, że przeglądam się w lustrze i zauważam, że jestem bardzo brudny. Biorę więc to lustro i za wszelką cenę staram się oczyścić z tego brudu, pocierając lustrem swoje brudne ciało. Jak zareagowałby na to człowiek, który byłby świadkiem takiego mojego dziwnego zachowania? Pewnie wymownie wskazałby palcem na czoło i powiedział: "wodą, a nie lustrem!".
Dlatego, każdy kto próbuje oczyścić się z grzechu przy pomocy uczynków zakonu zasługuje według Pawła na miano człowieka "nierozumnego", a nawet "głupiego":
Gal. 3:1-3 1. O nierozumni ("głupi" BG) Galacjanie! Któż was omamił, was, przed których oczami został wymalowany obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? 2. Chcę dowiedzieć się od was tego jednego: Czy przez uczynki zakonu otrzymaliście Ducha, czy przez słuchanie z wiarą? 3. Czy aż tak nierozumni (głupi) jesteście?    
Dlaczego żaden człowiek nie może być zbawiony na podstawie swoich własnych uczynków, bez względu na to, jak wiele będzie ich posiadał?
Gal. 3:10 "Bo wszyscy, którzy polegają na uczynkach zakonu, są pod przekleństwem (skazani na zatracenie); napisano bowiem: Przeklęty każdy, kto nie wytrwa w pełnieniu wszystkiego, co jest napisane w księdze zakonu".
Człowiek taki jest przeklęty, nie dlatego że próbuje czynić dobrze, żeby dostać się do nieba, ale dlatego że Bóg nie ma prawa zbawić go w taki sposób, ale tylko przez wiarę w Chrystusa.

Niezwykle ważne jest, abyśmy zwrócili uwagę na to, że Paweł napisał tu, że każdy kto "polega na uczynkach zakonu" jest "przeklęty",  jeśli "nie wytrwa w pełnieniu wszystkiego, co jest napisane w księdze zakonu". Jeśli dążymy do zbawienia przez przestrzeganie prawa, to jeśli tylko w jednym punkcie to prawo złamaliśmy i nie "wytrwaliśmy" w jego wypełnianiu, jesteśmy skończeni, bo prawo wymaga doskonałego posłuszeństwa w każdym szczególe i przez całe życie!
Żydzi byli ekspertami jeśli chodzi o literę zakonu, o zewnętrzną, teoretyczną znajomość przykazań oraz ich zewnętrzne przestrzeganie, ale nie chcieli uznać, że prawo żądało też posłuszeństwa w myślach.   Dlatego Chrystus musiał im to uświadomić:
Mat. 5:22 "A Ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd...".
Mat. 5:28 "... każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim (czyli w umyśle). Ale nawet jeśli nadal będziemy uważać, że zasługujemy na miano sprawiedliwych, ponieważ jakimś cudem udało się nam zachować przykazania nawet w myślach i to przez całe swoje życie, to musimy pamiętać, że prawo wymaga od nas również czystości motywacji. Jednak taka bezinteresowność pobudek w czynieniu dobra wymaga wyzbycia się wrodzonego egocentryzmu, a tego własnymi siłami nie jesteśmy w stanie zrealizować.
DROGA DO CHRYSTUSA, wyd. 10, str. 32:
"Możemy schlebiać sobie, jak niegdyś Nikodem, myśląc, że nasze życie jest poprawne, że nasza moralność jest właściwa, że nie mamy potrzeby korzyć się przed Bogiem, jak zwyczajni grzesznicy. Lecz gdy Chrystus oświeci nasze dusze, zobaczymy jak nieczystymi jesteśmy, dostrzeżemy samolubność motywów naszego działania... Wówczas zrozumiemy, że nasza sprawiedliwość jest rzeczywiście "splugawioną szmatą" (Iz.64,6) i jedynie krew Chrystusa może nas oczyścić z grzechów i odrodzić serce na Jego podobieństwo".
Co Zbawiciel chciał przekazać Nikodemowi i nam mówiąc: "Co się narodziło z ciała ciałem jest?" (Jan 3,6)
Abyśmy mogli to prawidłowo zrozumieć musimy najpierw wyjaśnić sobie, jakie znaczenie ma słowo "ciało".
Używając tego słowa, Pan Jezus nie mógł mieć na myśli ciała fizycznego, ale naszą upadłą naturę:
Rzym. 7:14 "... ja zaś jestem cielesny, zaprzedany grzechowi".
Gal. 5:17 "Gdyż ciało pożąda przeciwko Duchowi...".
Gal. 5:24 "A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami".
A zatem, skoro "ciało" odnosi się do naszej upadłej natury, to znaczy, że Chrystus mówiąc "co się narodziło z ciała, ciałem jest", chciał dać Nikodemowi i nam powiedzieć, że każdy kto przyszedł na ten świat z upadłą naturą, pozostaje takim i jest niewolnikiem grzechu i sam o własnych siłach nie może stać się świętym. Możliwe jest to tylko wtedy, gdy narodzi się z Ducha.
Dlatego w stosunku do tych, którzy starają się własnymi siłami i w oparciu o własną sprawiedliwość uzyskać zbawienie, apostoł Paweł kieruje bardzo poważne ostrzeżenie: Gal. 5:4 "Odłączyliście się od Chrystusa wy, którzy w zakonie szukacie usprawiedliwienia; wypadliście z łaski".

Uznanie swojej grzeszności jest czymś bardzo ważnym, ale nawet jeśli spełnimy ten warunek, a nadal nie chcemy uznać swojej bezsilności w uzyskaniu zbawienia własnymi siłami, jeśli nie chcemy uznać sprawiedliwości Chrystusa jako jedynej możliwej zasługi do zbawienia, to "wypadliśmy z łaski" i ciągle jesteśmy jedynie jak te wyschłe kości, które zobaczył w widzeniu prorok Ezechiel.
Proroctwo to znajduje się w 37 rozdziale księgi Ezechiela i z pewnością pozwoli nam nieco lepiej zrozumieć to, kim tak naprawdę jesteśmy bez Boga i kim możemy być jeśli Mu się poddamy. Przeczytajmy zatem teraz z uwagą treść tego widzenia w przekładzie jednego z dawnych polskich poetów. Czytajmy, pamiętając o tym, że nasze zbawienie, jest od początku do końca zasługą jedynie Jezusa Chrystusa:
DOLINA WYSCHŁYCH KOŚCI
"Tedy mnie tknęła Pańska moc i Boże wichry rzuciły mnie jak lotną strzałę, na wielkie kośćmi zasłane bezdroże. I Duch mnie obwiódł w krąg po tym ugorze, a kości... wszędy suche, wielce białe... A Pan rzekł do mnie: - Co myślisz, azali może żyć owa kość sucha i mnoga? Jam rzekł: - Ty Panie wiesz... On zasię dalej: - Prorokuj białej piszczelów tej fali, mów! Kości suche - słuchajcie Słowa Bożego! To mówi Pan wasz! Natchnę was żywotem, sprawię, że mięso znów na was porośnie. Żyły rozepnę i ścięgna, a potem..., powlokę skórą i dam dech z powrotem, byście wiedziały, żem  ja Pan wasz, koście. Prorokowałem wedle rozkazania, i oto... wszczął się wielki szum po stepie - gdym prorokował - łoskot, chrzęst, wstawania. Wnet kość do kości sunie się i skłania. Każda w swym stawie siada i czerepie...  I otom widział, jako je pokryły ścięgna i mięsem kość porosła sucha, i zatętniły krwią czerwone żyły, i skórą ciała obleczone były..., ale nie miały do tej pory Ducha... Wnet Pan rzekł do mnie: - Prorokuj Duchowi, prorokuj synu człowieczy prawdziwie. Niechaj twój język wolę mą wysłowi. Od czterech wiatrów, w ciało co się mrowi tutaj, wioń Duchu, niech wstanie a żywie! Jako rozkazał takom prorokował, i wnet Duch powiał na tę zrzętą ściernię i wstapił w ciała leżące na pował...  Jakoby wojsko, które naszykował Pan, wstały tłumy liczne, niepomierne! A Pan, zaś rzekł do mnie: - Kości one suche – synu człowieczy - dom to Izraela. Oto się skarżą: Tracimy otuchę, snać nam już zginąć w oną zawieruchę, co gęstym trupem naszym świat zaściela! Prorokuj przeto – mówi Pan nad Pany – otworzę groby wasze i w dzień cudu na izraelskie was wywiodę łany. A kiedy grób wasz będzie rozłamany, poznacie, żem ja jest Bóg wasz mój ludu.  I kiedy Ducha mojego w was włożę, i gdy was skrzepię, plemię dziś kalecze, gdy na ojczystym odpocząć ugorze dam wam, zaprawdę, poznacie w tej porze, żem ja obiecał i spełnił – Pan rzecze".
A oto, jakim komentarzem opatrzyła ten bardzo wymowny biblijny fragment  E. WHITE:
“Nazwiska tych, którzy są duchowo martwi, figurują jedynie na listach zborowych, lecz nie są zapisane w księdze żywota Baranka. Przyłączyli się oni do kościoła, ale nie związali się z Panem. Mogą sprawiać wrażenie osób pilnie spełniających pewne obowiązki, mogą być uznani za żywych, ale do wielu z nich (Chrystus mógłby powiedzieć): Masz imię, że żyjesz, a jesteś martwy (Obj. 3:1)".     (4BC 1166.1)
"Dopóki ożywcze tchnienie Boga nie obudzi duszy, dopóki profesorowie prawdy nie zostaną poruszeni przez zasadę (życia), która pochodzi z nieba... Dopóki nie zaczną pokładać zaufania w sprawiedliwości Chrystusa, jako ich jedynej gwarancji bezpieczeństwa, dopóki nie odzwierciedlą Jego charakteru i nie będą pracować w Jego Duchu, są nadzy - pozbawieni szaty sprawiedliwości Chrystusa.  Często ci, którzy są martwi uważani są za żywych. Pracują nad czymś, co określają mianem zbawienia według ich własnego pojęcia, a nie mają w sobie Boga, sprawiającego w nich i chcenie i wykonanie (Filip. 2:13).  Ci, którzy należą do tej grupy, zostali trafnie przedstawieni jako dolina wyschłych kości, którą Ezechiel ujrzał w widzeniu". (RH Jan. 17, 1893), (4BC 1166.2)

Podsumowując tę część listu do Rzymian, w której Paweł stara się za wszelką cenę przekonać nas o naszej grzeszności i bezsilności w walce z grzechem i śmiercią, musimy  upewnić się, czy pozwoliliśmy przykazaniom spełnić swoje zadanie i "zamknąć nam usta", gdyż tylko wtedy będziemy mogli właściwie zrozumieć, przyjąć i docenić prawdę, która jest w Chrystusie.

Abyśmy mogli dostąpić zbawienia, każdy z nas musi w swoim życiu dokonać dwóch niezwykle ważnych odkryć:
Lekarz z Edynburga – dr James Simpson w 1847 roku odkrył, że chloroform może być stosowany w czasie operacji jako środek znieczulający. Odkrycie to przyniosło mu wielką sławę. Ale kiedy wiele lat później został zapytany o to, co uważa za największe odkrycie swojego życia, lekarz  ten zamiast powiedzieć "chloroform", odparł: "Największym i najważniejszym odkryciem w moim życiu było uświadomienie sobie faktu, że jestem grzesznikiem, i że Jezus Chrystus jest moim Zbawicielem".
Dopiero wtedy, gdy uznamy swoją grzeszność możemy przyjąć i docenić zbawienie, które dostępne jest tylko przez wiarę w Chrystusa. To właśnie z tego powodu, w Rzym. 3:21-22 Paweł napisał: 21. Ale teraz niezależnie od zakonu objawiona została sprawiedliwość Boża, o której świadczą zakon i prorocy, 22. I to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich wierzących.
Przedstawienie Ewangelii rozpoczyna Paweł od zwrotu: "ALE TERAZ", co oznacza, że "teraz", teraz kiedy już pozwoliliśmy prawu postawić sobie diagnozę, teraz, kiedy jesteśmy 100% grzesznikami, bezsilnymi istotami skazanymi na wieczną zagładę, Paweł mówi do nas: "Ale teraz, teraz mam dla was cudowna nowinę!"
Te dwa słowa "ale teraz" mogą stać się też dla nas tarczą chroniąca przed utratą pewności zbawienia.
Tego samego słowa, słowa "teraz" używa Paweł w Rzym. 8,1: "Przeto teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie".
Przypuśćmy, że szatanowi po raz kolejny udaje się namówić nas do grzechu. W tej sytuacji natychmiast podszeptuje nam: "Widzisz, teraz nie zasługujesz na zbawienie, nie jesteś wystarczająco dobry".
Jak wygląda nasza reakcja na takie zarzuty? Co robisz, gdy czytasz przykazania i zauważasz, że nie przestrzegasz  ich tak jak należy?
Czy w takiej sytuacji zniechęcasz się i mówisz: "Lepiej dać sobie spokój, ja nigdy nie zdołam spełnić tych wymagań?" Czy poddajesz się i przyznajesz szatanowi rację, że faktycznie nie jesteś godny aby dostąpić zbawienia?
Jeśli tak jest, to znaczy, że nadal opierasz swoje zbawienie nie na Chrystusie i Jego sprawiedliwości, ale na swoich uczynkach i ciągle jeszcze nie zezwoliłeś zakonowi "zamknąć twoich ust".
W sytuacji, kiedy szatan zarzuca ci, że nie zasługujesz na zbawienie możesz powiedzieć: "Tak, jestem grzesznikiem, nie jestem godny, aby być zbawionym i nie czuję się sprawiedliwym. Tak szatanie, masz rację. ALE TERAZ, teraz mam dostęp do Bożej sprawiedliwości przez wiarę!". Tak może uczynić każdy chrześcijanin, ponieważ nasze zbawienie zasadza się nie na naszej, ale Bożej sprawiedliwości.
W drugim tomie "WYBRANYCH POSELSTW", na str. 32 i 33, E. WHITE napisała cudowne słowa: "Przez wiarę w Jego krew, wszyscy mogą stać się doskonałymi w Jezusie Chrystusie. Możemy powiedzieć, że jesteśmy uświęceni, możemy cieszyć się przychylnością Boga. Nie musimy zamartwiać się o to, co Chrystus i Bóg myślą o nas, ale co Bóg myśli o Chrystusie, działającym w naszym imieniu". (SM 32 – 33) (fragment z Lekcji  Biblijnych)
A co Bóg myśli o Chrystusie? Uważa Go za doskonałego reprezentanta ludzkości i dzięki temu w takim samym świetle widzi nas!
Nie mniej jednak ważne jest to, co autorka napisała dalej o tym jaki będzie skutek takiego przekonania:
"Taki człowiek, który poddaje się Chrystusowi w ten sposób, zostaje ukształtowany na wzór Jego charakteru".
Jeśli tylko akceptujemy tę cudowną prawdę, która jest w Chrystusie, to pomimo tego, że nie jesteśmy jeszcze doskonali, pomimo wad charakteru, błędów, a nawet grzechów jakie popełniamy, to ponieważ Jezus Chrystus jest naszą sprawiedliwością, Bóg patrzy na nas tak jakby widział nie nas, ale Swojego Syna.
Niestety, wielu szczerych chrześcijan, pomimo tego, że wierzą w Chrystusa ciągle jeszcze ma wątpliwości co do tego czy rzeczywiście Bóg ich przyjmuje.
Powiedzmy, że jakiś człowiek kupił sobie za gotówkę coś bardzo drogiego, np. nowy luksusowy samochód, za który bardzo dużo zapłacił, zapłacił pieniędzmi, które odkładał całymi latami. Co pomyślelibyśmy sobie o tym człowieku, gdybyśmy dowiedzieli się, że pomimo tego, że tak wiele za ten samochód zapłacił, to wyszedł z salonu nie przyjmując tego samochodu? Pomyślelibyśmy sobie, że jest niespełna rozumu.
Każdy normalny człowiek na tym świecie zawsze przyjmuje to za co zapłacił, i im więcej zapłacił tym chętniej przyjmuje to, co kupił. A są nawet tacy ludzie, którzy przyjmują to, za co nie zapłacili J.
Skoro więc człowiek przyjmuje zawsze to, za co zapłacił, to jak my chrześcijanie możemy wątpić w to, że Bóg przyjmuje nas, skoro zapłacił za nas "drogą krwią" swojego jedynego Syna:
1 Piotr. 1:18-19 18. Wiedząc, że nie rzeczami znikomymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z marnego postępowania waszego, przez ojców wam przekazanego, 19. Lecz drogą krwią Chrystusa, jako baranka niewinnego i nieskalanego.
SEN
Pewien człowiek, który prowadził kiedyś bardzo grzeszne życie, pomimo tego, że został chrześcijaninem nadal miał wątpliwości, odnośnie tego, czy Bóg wybaczył mu jego grzechy i czy ktoś taki jak on mógłby być zbawiony. Aż któregoś razu przyśniło mu się, że stał na zewnętrznym dziedzińcu Królestwa Bożego, przed wielką perłową bramą do nieba. I gdy tak podziwiał wspaniałość tego miejsca, zauważył jak z oddali do bramy zbliżał się zastęp świętych, maszerujących z wielką radością i trzymających w dłoniach sztandary zwycięstwa. Gdy weszli przez bramę do miasta z oddali usłyszał radosny okrzyk powitania.
"Kim oni są?" – zapytał stojącego obok anioła. "To jest grupa świętych i odważnych proroków" – brzmiała odpowiedź. Gdy to usłyszał, westchnął głęboko i powiedział: "Biada mi! Nie jestem prorokiem i nigdy nim nie będę, więc nie mogę tam wejść razem z nimi!".
Po chwili ukazała się kolejna ubrana w śnieżnobiałe lśniące szaty grupa zbawionych, którzy z wyrazem wiecznego szczęścia na swoich twarzach zbliżali się do perłowej bramy. Gdy weszli do środka, ponownie z oddali słychać było dźwięki cudownej muzyki.
"A kim oni są?" - zaniepokojony ponownie zapytał anioła. "To jest grupa świętych i pobożnych apostołów" – odparł anioł. "Biada mi! Nie jestem także apostołem, więc nie mogę tam wejść również z nimi!".
Ciągle jeszcze czekał w nadziei, że może jakimś cudem uda mu się wejść przez bramę do miasta, ale kolejną grupę zbawionych stanowiła armia świętych męczenników, którzy byli prześladowani i zostali zabici z powodu wiary w Chrystusa, więc do nich też nie mógł się przyłączyć.
I gdy już prawie stracił nadzieję, zauważył, jak z oddali do perłowej bramy zbliżała się bardzo liczna, większa od wszystkich pozostałych razem armia świętych, maszerujących z wielką radością i cudownie śpiewających pochwalne pieśni. Na czele tej wielkiej armii szła kobieta, która była nierządnicą i łotr, który zmarł na krzyżu. A gdy przyjrzał się im dokładniej, zauważył też między nimi króla Manassesa, który "przelał bardzo wiele niewinnej krwi" i zbezcześcił świątynię Bożą, ale potem się nawrócił i został zbawiony.
Gdy ci, którzy należeli do tej grupy, weszli przez bramę do miasta, zdawało się, jak gdyby całe niebo wydało jeden potężny okrzyk radości, a stojący obok anioł powiedział: "To są ci, którzy byli wielkimi grzesznikami, ale zostali zbawieni przez wielką Bożą łaskę!".
"Chwała niech będzie Bogu!" – zawołał uradowany człowiek, "więc i ja mogę tam wejść razem z nimi!".

Podobnie i my, jeśli tylko wierzymy w Chrystusa i jeśli w tej wierze wytrwamy do końca, już teraz możemy cieszyć się z tego, że pewnego dnia znajdziemy się w Królestwie Bożym wraz z innymi zbawionymi. Będzie tak, ponieważ dokonaliśmy największego i najważniejszego odkrycia w życiu i zrozumieliśmy oraz uznaliśmy fakt, że jesteśmy grzesznikami, i że Jezus Chrystus jest naszym Zbawicielem. Możemy też cieszyć się z tego, że przez wiarę w Chrystusa, wyłącznie dzięki Jego sprawiedliwości i śmierci uznani zostaliśmy za synów i córki Boga.
1 Jan. 3:1 1. Patrzcie, jaką miłość okazał nam Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i nimi jesteśmy.

W książce Droga do Chrystusa jest taki piękny cytat, który mówi o tym, że skro już uwierzyliśmy i poddaliśmy swoje życie Panu Jezusowi, to nie możemy już dłużej wątpić i koncentrować się na obawach o swoje zbawienie, ale mamy skupić się na Chrystusie i jego sprawiedliwości, która jest naszym udziałem przez wiarę:
"Wielu prawdziwie szczerych, którzy pragną żyć dla Boga, szatan często prowadzi do zagubienia się w ich własnych błędach i słabościach, a przez oddzielenie ich od Chrystusa ma nadzieję osiągnąć zwycięstwo. Nie możemy koncentrować się na sobie i żyć w ciągłej niepewności i strachu o nasze zbawienie. To wszystko odwraca duszę od źródła mocy. Rozmawiaj i rozmyślaj o Jezusie. A jeśli powierzysz w Jego ręce siebie, On przyniesie ci więcej niż zwycięstwo. Skoncentrujmy nasz wzrok na Chrystusie, a On nas uratuje. Patrząc na Jezusa jesteśmy bezpieczni. Nic nie może nas wyrwać z Jego rąk".

Jeśli nasze zbawienie będziemy opierać na własnej sprawiedliwości i na tym, jaki poziom chrześcijaństwa reprezentujemy, a nie na Chrystusie, to może się okazać, że w czasie próby nie mając pewności zbawienia ani przekonania, ze Chrystus jest naszą sprawiedliwością zaprzemy się Go, podobnie jak to uczynił Piotr. Zaprzemy się, bo koncentrując się na sobie a nie na Chrystusie, będzie nam się wydawać, że nie jesteśmy jeszcze dość dobrzy i sprawiedliwi, by móc umrzeć z przeświadczeniem o tym, że z pewnością znajdziemy się w gronie zbawionych.
W nawiązaniu do tego, pastor Jack Sequeira opowiadał kiedyś o pewnym smutnym zdarzeniu, które miało miejsce w Etiopii. Brat  Sequeira w tym samym czasie pracował w Etiopii jako kaznodzieja i sam był świadkiem tych przykrych wydarzeń. W 1974 roku w kraju tym miała miejsce rewolucja marksistowska. W wyniku tego, władzę w tym kraju przejęli komuniści, zamykając w różnych obozach koncentracyjnych wszystkich młodych wyznawców naszego kościoła w liczbie około 8 tysięcy. Następnie zmuszali ich do pracy w sobotę, a oprócz tego kazali im podnieść lewą rękę i powiedzieć, że Bóg jest oszustem, a Chrystus diabłem. Za odmowę groziła śmierć przez ukamienowanie lub rozstrzelanie. Warto przy tej okazji zastanowić się nad tym, co my zrobilibyśmy w takiej sytuacji? Czy wolelibyśmy raczej cierpieć i umrzeć niż zaprzeć się Chrystusa i znieważyć Boga? Może trudno w to uwierzyć, ale spośród tych 8 tysięcy młodych adwentystów tylko jeden młody człowiek odmówił wykonywania pracy w sobotę i nie wypowiedział bluźnierstwa przeciwko Bogu i Chrystusowi! Tylko jedna osoba!
Gdy po 2 latach komuniści uwolnili wszystkich tych młodych ludzi, nasi pastorzy próbowali dowiedzieć się, dlaczego oprócz jednej osoby, wszyscy złamali czwarte przykazanie i zaparli się Chrystusa?
W wyniku przeprowadzonych wielu rozmów okazało się, że było tak, ponieważ każdy z nich myślał, iż jeśli w takim momencie straciłby życie, to nie znalazłby się w gronie zbawionych. Wszyscy ci młodzi ludzie nie czuli się dość dobrzy, dość sprawiedliwi, by mieć pewność zbawienia. Uczucia mówiły im, że gdyby wówczas zginęli, to przy takim poziomie uświęcenia nie mogliby być zbawieni. Bali się umrzeć dla Chrystusa, bo jeszcze wtedy wszyscy – oprócz tego jednego – nie rozumieli ewangelii. Dodatkowo, wydawało im się, że zapierając się Chrystusa popełnili grzech niewybaczalny.
Gdy jednak później poproszono pastora Sequeirę, aby przedstawił im poselstwo o zbawieniu wyłącznie przez wiarę w Chrystusa na podstawie listu do Rzymian, i gdy zrozumieli jak wielka jest Boża miłość, i że Chrystus nie odrzuca ich pomimo tego, że się Go zaparli, wówczas ci sami młodzi adwentyści byli w stanie chętnie cierpieć a nawet oddać dla Chrystusa swoje życie.
I tak na przykład, jedna z dziewcząt, która liczyła sobie 15 lat i była już po chrzcie, została wydana komunistom przez własnych rodziców, dlatego że nadal była chrześcijanką. Z tego powodu umieszczono ją w więzieniu. A więzienia w Afryce w niczym nie przypominają naszych więzień. Na trzy miesiące zakuto ją w dyby i umieszczono w czymś, co przypominało raczej chlew niż więzienie. Zagłodzono ją niemal na śmierć i w tym czasie nie pozwolono jej wyjść nawet do ubikacji. Pomimo tego jednak nie zaparła się Chrystusa. W końcu, jeden z żołnierzy, rozdrażniony jej uporem, zdjął z niej dyby, złapał za kark i powiedział: "Daję ci pięć minut na zaparcie się Chrystusa. Jeśli tego nie zrobisz, zabiję cię!" Na co ona odparła: "Nie potrzebuję pięciu minut, możesz zabić mnie już teraz, bo oprócz tego doczesnego życia nie możesz odebrać mi nic więcej, nie możesz pozbawić mnie pokoju, jaki daje mi Pan Jezus". Rozdrażniony jej uporem żołnierz, rzucił ją na ziemię i skoczył na nią, łamiąc jej kręgosłup. Ta dzielna dziewczyna przeżyła wprawdzie to doświadczenie, ale od tamtej pory jest sparaliżowana. Nadal jednak cieszy się wewnętrznym pokojem, a jej paraliż dla wielu ludzi stanowi świadectwo wiary i mocy ewangelii – prawdy i miłości Bożej, która przyniosła jej wolność nie tylko od grzechu i śmierci, ale też od lęku przed śmiercią. Jeśli zaś chodzi o tego młodego adwentystę, który wcześniej jako jedyny spośród 8 tysięcy nie zaparł się Chrystusa, to Bóg uchronił go przed śmiercią i obecnie pracuje w Szwecji jako lekarz.
To smutne doświadczenie świadczy o tym, jak ważne jest należyte zrozumienie i akceptacja prawdy, która jest w Chrystusie, jak istotne jest poleganie wyłącznie na sprawiedliwości Zbawiciela w dążeniu do zbawienia.
Zgodnie z tym, co mówi Słowo Boże, my także staniemy kiedyś w obliczu prześladowań, a niektórzy z nas nawet śmierci. A kiedy ten czas nastanie czucia będą nam wtedy mówić, że jeszcze nie jesteśmy dość dobrzy, żeby już umierać, posiadając przy tym pewność zbawienia.
Ale jeśli będziemy koncentrować się na Chrystusie, Jego miłości i sprawiedliwości, która jest nam przypisana przez wiarę, wówczas, nawet gdy staniemy w obliczu śmierci, Duch Święty przypomni nam o tym, że przecież już "teraz nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie", Duch Święty przypomni nam słowa Jezusa Chrystusa z  Ew. Jana 5:24: "Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł z śmierci do żywota".
Jeśli więc będziemy patrzeć nie na siebie, ale na Chrystusa i wierzyć Bożym obietnicom, wtedy nigdy nie zaprzemy się naszego Zbawiciela, nie zniesławimy też Boga i żaden dekret, nawet dekret śmierci nie zmusi nas do pracy w sabat. Nikt nie zmusi nas do pracy w sobotę, gdyż znając głębię ewangelii będziemy świadomi tego, że sabat nie jest już tylko pamiątką stworzenia, ale w Chrystusie ten święty dzień nabiera znacznie głębszego znaczenia.
SABAT JAKO PAMIĄTKA USPRAWIEDLIWIENIA Z WIARY
Prawda mówiąca o znaczeniu czwartego przykazania może a nawet powinna być przez nas przedstawiana w świetle nauki o usprawiedliwieniu z wiary. Tak właśnie prezentuje poselstwo o sabacie pastor Jack Sequeira.
Swego czasu, gdy pracował on jeszcze w Afryce, został zaproszony do poprowadzenia cyklu wykładów biblijnych na największym uniwersytecie Ugandy. W wykładach tych uczestniczyła głównie nieadwentystyczna młodzież, która słuchała treści tych wykładów z dużym zainteresowaniem.  Jednak ostatniego dnia, pewna dziewczyna, która była córką arcybiskupa Kościoła Anglikańskiego, wstała i głośno powiedziała:
Wszyscy wiemy, że jest pan Adwentystą Dnia Siódmego.
- Tak, - odparł pastor Sequeira - nigdy tego nie ukrywałem.
- Dlaczego więc, nie mówił pan nic o sabacie, który zachowują adwentyści?
- Nie poruszałem tego zagadnienia, bo nie chciałem się narzucać, a poza tym myślałem, że nie życzycie sobie abym mówił na ten temat.
- My wiemy, – ciągnęła dalej ta dziewczyna – dlaczego tak naprawdę nie mówił pan o sabacie.
- Tak? W takim razie, proszę powiedzieć dlaczego.
- Bał się pan o tym wspominać, żeby się nie skompromitować.
Wtedy pastor Sequeira spokojnie odparł:
- Tak siostro, masz rację, bałem się o tym mówić, bo gdybym to zrobił i przedstawił prawdę na temat sabatu, to wtedy ty nie mogłabyś zasnąć dopóki nie zmieniłabyś swojego stosunku do tego zagadnienia.
Tak więc, dziewczyna ta wraz z kilkoma innymi studentami z Kościoła Zielonoświątkowego rzuciła temu bratu wyzwanie i sprowokowała go, by przedstawił wykład na ten temat.
I już następnego dnia, gdy pastor Sequeira przedstawił prawdę o sabacie w świetle nauki o usprawiedliwieniu przez wiarę, było to na tyle przekonywujące, że po wykładzie, ta sama dziewczyna, która rzuciła mu wyzwanie podeszła do niego i powiedziała:
- Bardzo żałuje teraz, że zachęciłam pastora do mówienia na ten temat. Ale, jak ja mam święcić ten dzień, skoro mój ojciec jest arcybiskupem w Kościele Anglikańskim?
Już samo hebrajskie słowo "sabat", które dosłownie oznacza odpoczynek, świadczy o tym, że dzień ten symbolizuje "odpocznienie", czyli zbawienie, które mamy w Chrystusie. Z tego powodu, sabat jest czymś więcej niż jedynie dniem odpoczynku.
O tym, że w Biblii słowo "odpocznienie" oznacza zbawienie, najlepiej świadczą słowa Chrystusa z  Ew. Mat. 11: 28:
"Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam sprawię odpocznienie (zbawienie)". (BG)
Jaką prace miał na myśli Chrystus, mówiąc: "Chodźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni?"
Czy chodziło Mu o pracę fizyczną?
Z pewnością nie, bo w następnym wierszu mówi o odpoczynku "dla dusz", co oznacza, że apeluje On tutaj nie do tych, którzy ciężko pracują fizycznie, ale do wszystkich tych, którzy są "spracowani", bo ciężko pracują, żeby znaleźć odpoczynek dla duszy, czyli zbawienie i pokój, ale w żaden sposób nie potrafią zapracować na to własnymi wysiłkami. I z tego powodu Chrystus mówi do nich: "Pójdźcie do mnie, a Ja wam sprawię to odpocznienie", czyli zbawienie, na które wskazywać ma właśnie odpoczynek sabatu.
Warto zwrócić też uwagę i na to, że Chrystus najpierw oferuje nam to odpocznienie (zbawienie), a dopiero potem zachęca do pracy, mówiąc: "Weźcie na siebie moje jarzmo".
Dokładnie tak samo jest też w odniesieniu do całego dekalogu. Bóg najpierw obdarza nas "odpocznieniem" w Chrystusie, a dopiero potem poleca nam żyć zgodnie z Jego wolą, która zawarta jest w przykazaniach.
Żeby to zauważyć, wystarczy uważnie przeczytać  sam wstęp do dekalogu, w którym Bóg mówi: "Jam jest Pan, Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli" (2 Moj. 20:2). Bóg najpierw w Chrystusie wyzwala nas z niewoli grzechu i śmierci, a dopiero potem wskazuje nam na przykazania, mówiąc: "Nie będziesz  miał bogów  innych przede mną... Nie będziesz zabijał...", "Nie będziesz cudzołożył" itd. 
Czy zwróciliśmy uwagę na to, jak sformułowane zostały te przykazania? Czy zauważyliśmy, że zostały one napisane w formie obietnic? 
We wstępie do dekalogu, Bóg mówi nam, że najpierw w Chrystusie obdarza nas wolnością od grzechu i śmierci, a potem daje nam 10 wspaniałych obietnic, gwarantując nam, że jeśli zaakceptujemy to, co powiedział we wstępie i najpierw przyjmiemy wolność w Jego Synu, to wtedy nie będziemy mieć innych Bogów obok Niego, będziemy pamiętać o dniu sabatu, nie będziemy zabijać i w Jego mocy będziemy zachowywać wszystkie pozostałe przykazania!
Innym ciekawym spostrzeżeniem jest to, że w pierwszych trzech przykazaniach Bóg obiecuje nam, że Go poznamy, poznamy Jego miłość, którą objawił nam w Swoim Synu. Następnie w czwartym przykazaniu, które zajmuje centralne miejsce w dekalogu, Bóg daje nam symboliczne odpocznienie, czyli zbawienie w Chrystusie. Potem natomiast, w kolejnych sześciu przykazaniach, obiecuje, że nie będziemy kłamać, cudzołożyć, kraść itd.  Tym sposobem zapewnia nas, że jeśli spełnimy warunek zawarty we wstępie, czyli jeśli poznamy miłość, którą Bóg objawił nam w Chrystusie, a następnie zaakceptujemy odpocznienie (zbawienie), na które wskazuje czwarte przykazanie, to wówczas będziemy spełniać wszystkie pozostałe przykazania, miłując bliźnich.
Interesujące jest również to, że pomimo tego iż Stwórca polecił człowiekowi zachowywać sabat, to często wyrażał się o nim nie jako o ludzkim, ale "Jego dniu". Dobry tego przykład znajduje się w Ezech. 20:20, gdzie Bóg mówi: "Święćcie moje sabaty i niech będą znakiem między mną a wami, aby wiedziano, że Ja, Pan, jestem waszym Bogiem!"
Dlaczego Stwórca mówi "moje sabaty"?
Jest tak głównie dlatego, że sabat dosłownie oznacza "odpocznienie", czyli zbawienie, a zbawienie jest wyłącznie dziełem Boga i człowiek niczego nie może do tego dodać. Z tego powodu Bóg mówi "moje sabaty", by dać do zrozumienia, że zbawienie (odpocznienie), którego symbolem jest sabat, stanowi wyłącznie Jego dzieło, i że grzeszny człowiek może uzyskać to zbawienie jedynie przez wiarę. Prawda ta stanowi wystarczający powód, by dojść do wniosku, że sabat stanowi symbol usprawiedliwienia z wiary, zaś zachowywanie tego dnia powinno być traktowane jako zewnętrzny wyraz akceptacji ewangelii.  W ten sposób sabat, jako pamiątka i pieczęć usprawiedliwienia z wiary stanowi przeciwieństwo niedzieli, która symbolizuje znamię bestii i wysiłki grzesznego człowieka w celu uzyskania zbawienia przez własne uczynki (Obj. 7:2-4; 14:9-11).
Poza tym, gdy uważnie czytamy Słowo Boże, zauważamy, że na początku, sobota była siódmym dniem nie człowieka, ale Stwórcy. Dzieło stworzenia, którego dokonał Bóg trwało sześć dni, po czym  odpoczął  On siódmego dnia. Adam natomiast i my w nim zostaliśmy stworzeni przy końcu szóstego dnia i naszą egzystencję rozpoczęliśmy od sabatu, czyli akceptacji odpocznienia (symbolu zbawienia), co świadczy o tym, że sabat był wówczas pierwszym dniem Adama, a siódmym dla Boga.  I dopiero, gdy Adam przyjął to symboliczne zbawienie, na które wskazywał sabat, mógł podjąć pracę w ciągu następnych sześciu dni.
Z tego powodu możemy powiedzieć, że na początku tak naprawdę, sabat był siódmym dniem nie człowieka, ale Boga, i właśnie dlatego w Biblii często w nawiązaniu do tego dnia Stwórca używa zwrotu "moje sabaty".
Widzimy zatem, że nawet w historii stworzenia zawarta jest ewangelia i zasada zbawienia, gdyż to Bóg, a nie człowiek pracował przez sześć dni dokonując aktu stworzenia. Człowiek nie miał w tym żadnego udziału i rozpoczął swoja egzystencję od sabatu ("odpocznienia") i akceptacji daru wiecznego życia. Adam zatem rozpoczął życie od przyjęcia w sabat  tego wszystkiego, co Bóg dla niego przygotował własną pracą. I dopiero, gdy zaakceptował cudowny dar wiecznego życia, wtedy mógł pracować i żyć na chwałę Stwórcy. Po raz kolejny zauważamy tutaj podstawową zasadę zbawienia, polegającą na tym, że Bóg najpierw daje zbawienie, którego symbolem jest tu sobotni odpoczynek, a dopiero potem oczekuje wypływającej z serca wdzięczności.
Oczywiście, nie ma wątpliwości, że sabat jest też pamiątką stworzenia, ale musimy pamiętać o tym, że na skutek grzechu, to pierwsze stworzenie uległo zepsuciu, a Bóg jest doskonałym oraz świętym Stwórcą, i dlatego musiał stworzyć nas jako istoty doskonałe po raz drugi. I dokonał tego w Chrystusie. Czytamy o tym w 2 Kor. 5:17:
Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe".
W Chrystusie Bóg stworzył nas po raz drugi, stworzył nas w Nim jako doskonałe istoty, i to nie niedziela, ale sabat jest pamiątką tego drugiego stworzenia, gdyż zasada, według której Bóg stworzył nas na nowo w Chrystusie jest taka sama, jak ta według której stworzył ludzkość w Adamie i ma ścisły związek z symboliką sabatu.
Bóg sam poprzez Swojego Syna, bez najmniejszego udziału ze strony człowieka, trudził się nad naszym zbawieniem, kończąc to drugie dzieło stworzenia ludzkości w Chrystusie również przy końcu szóstego dnia, kiedy to Pan Jezus powiedział: "Wykonało się!". Te ostatnie słowa, jakie na krzyżu wypowiedział Zbawiciel oznaczały, że Bóg ukończył w Chrystusie dzieło stworzenia nowej i doskonałej ludzkości. Następnie, stworzona na nowo w Chrystusie doskonała ludzkość, odpoczęła wraz z Nim w grobie w sabat, akceptując Boże dzieło zbawienia i życia wiecznego, podobnie zresztą, jak w Adamie ludzkość również w sabat przyjęła dar wieczności. Następnie, ta stworzona na nowo, doskonała ludzkość, już po sabacie, zmartwychwstała w Chrystusie nie po to by tego pierwszego dnia po sabacie nadal odpoczywać, ale powstała w Chrystusie już do pracy, przez którą może okazać wdzięczność Stwórcy i Zbawicielowi.
Widzimy więc, że również święta historia życia i śmierci Syna Bożego pokazuje nam, iż sabat jest pamiątką odkupienia w Chrystusie, a święcąc ten dzień chrześcijanie mogą dać wyraz tego, że to zbawienie i nowe stworzenie akceptują. 
Żydzi niestety nie chcieli jako naród uznać tej wzniosłej prawdy, na którą wskazywał sabat. Uważali, że to nowe stworzenie i usprawiedliwienie w Chrystusie, którego symbolem był sabat nie było im potrzebne. Z tego też powodu zachowywane przez nich sabaty przestały mieć jakiekolwiek znaczenie, gdyż święcili oni dni, które wskazywały na zbawienie w Chrystusie, a nie chcieli tego zbawienia przyjąć.  I to właśnie dlatego w Hebr. 4:7-11 Paweł mówi, że ... pozostaje jeszcze odpocznienie dla ludu Bożego". (BW)
Występujące tu słowo "odpocznienie" (gr. sabbatismos), dosłownie może być przetłumaczone jako "święcenie sabatu" ("sabatowanie"). Oznacza to, że apostoł Paweł, mając na myśli naród Żydowski mówi tu, że ponieważ naród ten (ówczesny "lud Boży") odrzucił sprawiedliwość Chrystusa, na którą wskazywał sabat, to znaczy, że nadal musi dążyć do przyjęcia tego "odpocznienia" (zbawienia). I właśnie dlatego Paweł napisał, że "jeszcze pozostaje odpocznienie (dosł. "sabatowanie") dla ludu Bożego".
W wierszu tym, autor chciał wyrazić również i to, że jakiekolwiek zachowywanie odpoczynku sabatu bez akceptacji sprawiedliwości Chrystusa i zbawienia, które dokonało się w Nim na krzyżu, nie ma najmniejszego znaczenia i świadczy tylko o tym, że ten kto w taki sposób zachowuje sabat nadal znajduje się w beznadziejnym położeniu, gdyż wciąż usiłuje wejść do odpocznienia dzięki własnym uczynkom. Z pewnością pod adresem takiego człowieka Paweł skierowałby dzisiaj te same słowa, mówiąc mu, że dla niego "pozostaje jeszcze odpocznienie", czyli, że usprawiedliwienie i zbawienie nie stało się jeszcze w życiu tego człowieka faktem dokonanym i jest czymś co może nastąpić dopiero w przyszłości o ile ten człowiek uwierzy.
Doskonałym przykładem takiego bezsensownego zachowywania sabatu może być ciekawe doświadczenie, które było udziałem pastora Sequeiry. Któregoś razu udał się on na zjazd kaznodziejów i musiał nocować w hotelu. Sąsiedni pokój zajmowała pewna starsza pani, która była ortodoksyjną Żydówką, o czym jeszcze wtedy brat Sequeira nie miał pojęcia. Pierwszego dnia, czyli w piątek wieczorem, pastor Sequeira, wracał do hotelu z nabożeństwa i kiedy zamierzał wejść do swojego pokoju, nagle otworzyły się drzwi sąsiedniego pokoju, w których stanęła właśnie ta starsza dystyngowana pani i zapytała brata Sequeirę, czy mógłby jej pomóc i zapalić światło w jej pokoju. Pastor Sequeira był nieco zdziwiony, bo zauważył, że kobieta ta nie wyglądała na niepełnosprawną, ale pomimo tego, nie pytając o nic spełnił jej życzenie. Jednak ta starsza pani, domyślając się zapewne, że była to trochę dziwna prośba powiedziała:
- Bardzo dziękuje, ale widzi pan, ja jestem Żydówką, a nam nie wolno w sabat zapalać światła...
- Ach tak, - powiedział pastor -  teraz już wszystko rozumiem. Ale pozwoli pani, że o coś zapytam. Czy prawo nie mówi czasem "nie będziesz wykonywał żadnej pracy ani ty..., ani obcy przybysz, który mieszka w twoich bramach?" (2 Moj. 20:10)
Gdy ta kobieta to usłyszała była bardzo zmieszana i strasznie zdziwiona, że ktoś, kto z pewnością nie przypominał Żyda, znał tak dobrze czwarte przykazanie.
Wtedy pastor Sequeira uprzejmie wyjaśnił tej kobiecie, jakie znaczenie faktycznie i dla Żydów i dla chrześcijan powinien mieć ten dzień  i  na kogo oraz na co sabat wskazuje.
Jednak takie pozbawione sensu zachowywanie sabatu może być również i naszym udziałem, jeśli święcimy ten dzień np. po to, żeby dzięki temu i dzięki wielu innym uczynkom uzyskać zbawienie, zapominając o tym, że sam sabat  upamiętnia zbawienie, które jest dostępne wyłącznie przez wiarę w to, czego Chrystus już dla nas dokonał.
Wiele wskazuje na to, że już w Starym Testamencie sabat miał wskazywać na zbawienie, które może być udziałem człowieka wyłącznie  przez wiarę. Doskonałym tego przykładem może być choćby to, co zostało napisane w 5 rozdziale 5 Moj.
W wierszu 12, Bóg mówi przez Mojżesza: "Przestrzegaj dnia sabatu, aby go święcić...". W 15 natomiast wierszu wyjaśnia, dlaczego polecił zachowywanie tego dnia.  Ten 15 werset zaczyna się od znamiennego słowa "pamiętaj", które w języku hebrajskim dosłownie oznacza "wyryj w pamięci i zapieczętuj"!  Użycie takiego bardzo wymownego zwrotu z  pewnością świadczy o tym, że to, co Bóg chce nam tu powiedzieć musi być bardzo ważne. Pamiętając o tym, przeczytajmy teraz cały ten piętnasty werset piątego rozdziału 5 Mojż.:
Pamiętaj (wyryj w pamięci i zapieczętuj), że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i że Pan, twój Bóg, wyprowadził cię stamtąd ręką możną i ramieniem wyciągniętym. Dlatego rozkazał ci Pan, twój Bóg, abyś obchodził dzień sabatu".
Jeśli weźmiemy pod uwagę to, że "Egipt" symbolizuje w Biblii grzech (Obj. 11:8), możemy sparafrazować ten tekst i przeczytać go w następujący sposób:
"Pamiętaj, czyli wyryj w pamięci i zapieczętuj, bo to co chcę ci teraz powiedzieć ma ogromne znaczenie, pamiętaj, że byłeś niewolnikiem grzechu, za co skazany zostałeś na wieczną śmierć. Ale Pan wybawił cię z tej niewoli grzechu i śmierci ramieniem wyciągniętym, wyciągniętym  na krzyżu. I właśnie dlatego, z tego powodu, że cię zbawił obdarzając wolnością, dlatego rozkazał ci Pan święcić dzień sabatu!"
A zatem, dlaczego Bóg polecił nie tylko Żydom, ale wszystkim ludziom święcić sabat?
Fragment ten jednoznacznie świadczy o tym, że sabat miał też być zachowywany, jako dzień upamiętniający wyzwolenie z niewoli grzechu i śmierci, która symbolizowana jest tu przez "Egipt". Możemy więc powiedzieć, że sabat, czyli odpocznienie stanowi pamiątkę wolności, którą mamy w Chrystusie, pamiątkę zbawienia przez wiarę w Niego. I to właśnie z tego powodu, lud Boży czasów końca, będzie wolał raczej śmierć niż ulec nakazom zmuszającym do łamania czwartego przykazania.
O tym, że sabat upamiętnia naszą wolność w Chrystusie, świadczy również fakt, że Słowo Boże akcentuje to, iż Syn Boży miał szczególne upodobanie w tym, aby właśnie tego dnia w cudowny sposób uwalniać ludzi od tego wszystkiego czym zniewolił ich szatan.
Wspaniałym tego przykładem może być historia uzdrowienia w sabat, opisana w 13 rozdziale Ewangelii Łukasza. Czytamy tam o pewnej biednej kobiecie, którą diabeł od osiemnastu lat trzymał w niewoli powodując, że stale chodziła "pochylona, tak że zupełnie nie mogła się wyprostować". Dalej czytamy, że "Jezus, ujrzawszy ją, rzekł do niej: Kobieto, uwolniona jesteś od choroby swojej".
Ponieważ sabat upamiętnia to, że zostaliśmy wyzwolenie z niewoli grzechu i śmierci, Chrystus powiedział do tej zniewolonej kobiety: "jesteś uwolniona".
Ponieważ jednak Chrystus dokonał tego cudu w sabat, niedouczeni w Piśmie ponownie zaczęli Go oskarżać o to, że łamie sabat.
Zwróćmy więc uwagę na to w jaki sposób Chrystus odpowiedział na te zarzuty w  w. 15 i 16:
"Obłudnicy! Czy nie każdy z was odwiązuje w dzień sabatu swego wołu czy osła od żłobu i nie wyprowadza ich do wodopoju?
A czy tej córki Abrahama, którą szatan związał już od osiemnastu lat, nie należało rozwiązać od tych pęt w dniu sabatu?"
Tym ostatnim zdaniem Syn Boży w szczególny sposób wyróżnił sabat, dając do zrozumienia, że żaden inny dzień nie mógł być bardziej odpowiedni w celu przywrócenia wolności tej zniewolonej przez szatana biednej kobiecie. Chrystus powiedział tak, gdyż sabat to dzień wskazujący na wolność jaką grzeszna ludzkość odzyskała w Nim od tego wszystkiego czym zniewolił ją szatan. Właśnie dlatego powiedział: "A czy tej córki Abrahama, którą szatan związał już od osiemnastu lat, nie należało rozwiązać od tych pęt w dniu sabatu?"
Są tacy chrześcijanie, którzy twierdza, że Chrystus szczególnie często uzdrawiał w sabat, by pokazać, że w Nowym Przymierzu dzień ten nie będzie odgrywał już żadnej roli i dlatego można już w tym dniu pracować, inaczej mówiąc można łamać sabat. Jednak powyższy fragment niezbicie świadczy o tym, że Chrystus daleki był od czegoś takiego. Zbawiciel uwielbiał uzdrawiać w sabat, bo doskonale wiedział i chciał pokazać, że sabat to dzień wskazujący na Niego samego, czyli na tego, który miał przynieść nam "uzdrowienie na swoich skrzydłach".
Jeśli w takim świetle będziemy przedstawiać prawdę o sabacie, to jestem przekonany, że znacznie chętniej akceptować ją będą ci wszyscy chrześcijanie, którzy obecnie przekonani są, że w Nowym Przymierzu dzień ten nie odgrywa żadnej roli. Wspaniałym tego przykładem może być doświadczenie, o którym opowiadał pastor Jack Sequeira podczas wykładów, w których osobiście miałem przyjemność uczestniczyć.
Brat ten otrzymał kiedyś zaproszenie od pastora dużego, liczącego prawie tysiąc wyznawców Zielonoświątkowego Kościoła, w celu przedstawienia nauki o usprawiedliwieniu z wiary w oparciu o list do Rzymian. Zaproszenie zostało przyjęte i poselstwo, które zostało przedstawione w trakcie tych wykładów zostało przyjęte bardzo entuzjastycznie, do tego nawet stopnia, że po ostatnim wykładzie pastor tego Zielonoświątkowego Kościoła zaproponował bratu Sequeirze, aby wygłosił również wykład na temat sabatu. Bardzo zaskoczony i jednocześnie uradowany tą propozycja brat Sequeira, zgodnie z życzeniem, przedstawił tam również prawdę na temat sabatu jako pamiątki zbawienia i usprawiedliwienia z wiary. Skutek tego był taki, że cały ten liczący prawie tysiąc członków zbór zielonoświątkowy zaczął zachowywać sabat i zmienił nawet nazwę na Kościół Zielonoświątkowy Dnia Siódmego!
Jeśli właściwie zrozumiemy to, jakie znaczenie ma sabat w Piśmie Świętym i umiłujemy prawdę, która jest w Chrystusie, wówczas nigdy dzień ten nie przestanie być dla nas szczególnym i świętym dniem, i to bez względu na to jak silna będzie presja ze strony wroga ewangelii. Wiedząc, że sabat jest pamiątką nowego stworzenia i zbawienia w Chrystusie, będziemy w czasie prześladowań tak samo oddani Chrystusowi i wierni jak adwentyści, o których w książce "Prześladowani Dla Chrystusa" opowiada rosyjski babtystyczny pastor Ryszard Wurmbrand. Pisząc między innymi o adwentystach, którzy przebywali w rosyjskich obozach koncentracyjnych, wspomina on, że słyszał jak w każdą sobotę byli oni bici, dlatego że nie chcieli w tym dniu pracować. Jednak cały czas byli wierni Bogu, nigdy nie godząc się na pracę w sabat. Byli wierni nawet w oddawaniu dziesięciny. Otrzymywali tylko jedną kromkę chleba na tydzień, ale pomimo tego zawsze dziesiątą część tej żywności oddawali słabszym i chorym więźniom.
AMEN!
Plik "Rola Prawa w Planie Zbawienia" w innych formatach do pobrania i wydruku:
Szablon: flankerds.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz