wtorek, 24 stycznia 2012

DO BRACI I SIÓSTR ADWENTYSTÓW


Posłuszeństwo wobec prawa jest niezbędne
nie tylko dla naszego zbawienia, ale także dla naszego własnego szczęścia oraz szczęścia tych, z którymi
jesteśmy związani

Cała prawda o Kościele
Jakie masz pierwsze skojarzenia związane z tym tytułem? Pewnie kiedyś spotkałeś się z książką lub artykułem w jakimś czasopiśmie, który nosił tytuł „Cała prawda o…”. Czegokolwiek mógłbyś się spodziewać po treści, to jedno było jasne — na pewno nie było w niej wszystkiego na dany temat, a najczęściej pokazywały jakąś kwestię bardzo jednostronnie. Tytuły „Cała prawda o…” prowokują, niosą ze sobą atmosferę skandalu, aby zachęcić do przeczytania.
Czy ten artykuł będzie inny? Czy w tak małej objętości rzeczywiście można ująć całą prawdę
o Kościele ostatków, za który się przecież uważamy?
Co sądzisz o Kościele jako całości? Co sądzisz o twoim zborze? Ilu nas jest, tak wiele zdań może się pojawić. Dlatego o wiele ważniejsze pytanie, na które powinniśmy szukać odpowiedzi, brzmi: co Bóg sądzi o Kościele? A skoro i ja, i ty jesteśmy częścią tego Kościoła, to znajdziemy wtedy również odpowiedź na pytania: Co Bóg sądzi o moim zborze? Co Bóg sądzi o mnie?

Kościół paradoksów
Pan Jezus wielokrotnie mówił o swoim Kościele, szczególnie tym, który będzie istniał w czasach tuż przed Jego powtórnym przyjściem. I za każdym razem, gdy go opisywał, wyróżniał w nim dwie grupy ludzi. Bez względu na to, jakie kryteria brał pod uwagę, zawsze były to tylko dwie grupy. Co ciekawe, bardzo często w wypowiedziach Chrystusa spotykamy się z paradoksami. Faktycznie Boży Kościół to Kościół paradoksów.
Popatrzmy najpierw na ostatni Kościół opisany przez Jezusa w Jego liście do Laodycei (zob. Ap 3,14-21). Są w nim przedstawione dwie grupy wierzących: bogaci i biedni, ubrani i nadzy, widzący i ślepi. Po czym poznać kto jest kim?
Zbawiciel charakteryzuje przede wszystkim ubogiego. Bardzo łatwo go poznać, otóż nędzarz uważa się za bardzo bogatego. Jemu tylko się wydaje, że ma wszystko, chociaż tak naprawdę nie ma nic.
To kim jest w takim razie naprawdę bogaty? Bogaty to ten, kto uważa się za ubogiego i którego wciąż możesz spotkać przychodzącego do Chrystusa, „aby kupić u Mnie złoto w ogniu oczyszczone” (Ap 3,18). Prawdziwie bogatemu chrześcijaninowi wciąż jest mało największego skarbu, jaki może otrzymać jedynie od Jezusa.
Podobnie jest z nagim — on sądzi, że ma pełne szafy ubrań. Ale gdy przyjdzie mu je założyć, okaże się, że wszystkie, co do jednej, zjadły mole (zob. Mt 6,19-21) i musi stanąć przed Sędzią zupełnie goły. Natomiast człowiek, który widzi swoje braki, swoją nagość, i udaje się do Chrystusa po „białe szaty” (Ap 3,18), jest faktycznie ubrany. Chrześcijanin odziany w szatę Bożej sprawiedliwości nigdy nie będzie się tym przechwalał, wciąż będzie jej poszukiwał, ponieważ coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele mu brakuje w jego duchowym życiu.
I w końcu ślepy — człowiek, który ma prawie doskonały wzrok. To ten, kto bardzo dobrze widzi innych, jest nawet w stanie zauważyć malutkie źdźbło w cudzym oku. Ale jego problem polega na tym, że źle widzi siebie. Tylko jak może dobrze widzieć siebie, skoro w jego własnym oku tkwi potężna belka? (zob. Mt 7,3-5). Ślepy bardzo wytęża swój wzrok na błędy i wady swoich bliźnich. Jego przeciwieństwem jest widzący, który (podobnie jak nagi) zobaczył swój prawdziwy stan i udaje się do Lekarza, aby kupić maść na oczy — by ujrzeć to, co powinien widzieć, siebie.
Czy rzeczywiście Kościół Boży nie jest Kościołem paradoksów? Nikt nie jest tym, za kogo się uważa. I nie jest to domena tylko Księgi Apokalipsy, również w Ewangeliach Jezus pokazuje takie dziwne zrozumienie swego stanu wśród członków Jego Kościoła.

Dary
W Mt 7,21-23 została ukazana scena Sądu Ostatecznego, gdy zjawia się przed Chrystusem pewna grupa wierzących z wielkimi pretensjami: „Dlaczego nie jesteśmy zbawieni? Przecież pracowaliśmy dla Ciebie i w Twoim imieniu! Prorokowaliśmy, wypędzaliśmy demony, uzdrawialiśmy w cudowny sposób! A Ty teraz nie przyznajesz się do nas? To nie fair!”. Ale Jezus wyjaśnia, że nie liczy się to, co robię, tylko czy to, co robię, jest zgodne z wolą Bożą.
W tej samej Ewangelii jest zapisana przypowieść Jezusa o dwóch synach, którym ojciec zlecił pracę w winnicy. Jeden z nich powiedział, że pójdzie, ale nie poszedł, a drugi odmówił, lecz w końcu zdecydował się pójść (zob. Mt 21,28-30). Dla Boga nie tyle liczą się słowa czy deklaracje, ale to, czy wypełniam Jego wolę.
Jak w związku z tym wygląda druga grupa, tych zbawionych? Jak oni reagują? „Panie, kiedy widzieliśmy Ciebie głodnego i nakarmiliśmy albo spragnionego i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Ciebie jako tułacza i przyjęliśmy albo nagiego i ubraliśmy? Kiedy widzieliśmy Cię chorego albo w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?” (Mt 25,37-39). Może się to wydawać dziwne, ale są zaskoczeni. Nie zdają sobie sprawy z tego, ile dobra uczynili, i że to robili w imię Jezusa!

Głupota
Na początku tego samego rozdziału czytamy przypowieść o dziesięciu pannach. Ona również dotyczy Kościoła tuż przed powtórnym przyjściem Jezusa Chrystusa (zob. Mt 25,1-13). Tutaj Zbawiciel nazwał wierzących chyba najbardziej dosadnie — jednych mądrymi, a drugich głupimi. I głupi to niekoniecznie ten, kto nie wierzy w istnienie Boga (zob. Ps 53,2), ponieważ w Kościele wszyscy w Niego wierzą i wszyscy oczekują Jego powrotu. Jaka więc jest różnica między mądrymi i głupimi?
Głupie panny myślą, że są mądre, mówią: „Mam wystarczająco dużo oliwy, nie muszę jej kupować. Do nadejścia Oblubieńca w zupełności mi wystarczy”. Natomiast mądre myślą, że są głupie więc ciągle jej potrzebują, powtarzają sobie: „Wciąż muszę uzupełniać zapasy, aby nie zabrakło oliwy, aby nie zabrakło mi światła”.
Paradoks, prawda? W takim razie, czy uważasz się za mądrego wierzącego, czy za głupiego? Kiedy ostatnio zaopatrywałeś się w oliwę? Czy sądzisz, że tyle, ile masz, Ci wystarczy?

Chwasty
W kolejnej przypowieści dotyczącej czasów końca Chrystus dzieli członków Kościoła na pszenicę i kąkol, czyli zboże i chwasty (zob. Mt 13,24-30). I znowu pierwsze pytania, jakie często sobie zadajemy i tak bardzo chcemy znać na nie odpowiedź, brzmią: Kto jest pszenicą, a kto chwastem? Jak rozpoznać kąkol?
Niestety, wyjaśnienie tej przypowieści przez samego Jezusa w następnych wersetach jest smutne: „Martwi cię kąkol? To nie twoje zmartwienie, ale żniwiarzy! Nie ty będziesz żniwiarzem, ale aniołowie, których poślę” (por. Mt 13,41-43).
W ostatniej księdze Starego Testamentu czytamy obietnicę, której spełnienia być może oczekujesz z utęsknieniem: „Wtedy znowu dostrzeżecie różnicę między sprawiedliwym a bezbożnym, między tym, kto Bogu służy, a tym, kto mu nie służy”. Być może z niecierpliwością oczekujesz otrzymania „daru rozpoznawania chwastów”. Jednak kolejne wiersze, podobnie jak przypowieść, nawiązują do Sądu Ostatecznego: „Bo oto nadchodzi dzień, który pali jak piec. Wtedy wszyscy zuchwali i wszyscy, którzy czynili zło, staną się cierniem. I spali ich ten nadchodzący dzień — mówi Pan Zastępów — tak, że im nie pozostawi ani korzenia, ani gałązki. Ale dla was, którzy boicie się mojego imienia, wzejdzie słońce sprawiedliwości z uzdrowieniem na swoich skrzydłach” (Ml 3,18-20). Różnica „między sprawiedliwym a bezbożnym, między tym, kto Bogu służy, a tym, kto mu nie służy” polega na konsekwencji, jaka czeka każdego z nich — na wiecznym życiu lub wiecznej śmierci.
I tu znowu paradoksalnie możemy powiedzieć, że ten, kto uważa się za pszenicę, jest chwastem, ponieważ osądza drugiego człowieka, mówiąc: „chwast to oni”. Natomiast jeśli ktoś rozważa, czy przypadkiem nie jest chwastem, faktycznie jest pszenicą, gdyż wciąż, widząc swój stan, woła do Zbawiciela: „Boże, zmień mnie w pszenicę”.

Tajemnica spowiedzi
Jest to opowiadanie o dwóch adwentystach. Obaj wychowali się w domu z chrześcijańskimi tradycjami. Brat F. nie tylko trwał w Kościele, ale nawet zajął odpowiedzialne stanowisko, a pan C. nie tylko odszedł z Kościoła, ale nawet działał na jego szkodę. Pewnego razu spotkali się, a właściwie stanęli niedaleko siebie. Dla pana C. było to dosyć nietypowe miejsce, bardzo dawno tu nie zaglądał, w przeciwieństwie do brata F.
Tym miejscem była świątynia, a historię tę opisał sam Jezus w Łk 18,9-14. Właściwie Chrystus zdradza nam tajemnicę spowiedzi tych dwóch ludzi oraz Bożą odpowiedź na wyznanie ich dusz.
Czym się różnili od siebie poza przeszłym życiem i jego obecnymi skutkami? Faryzeusz oceniał siebie, patrząc na ludzi. Nie patrzył na Boga. Gdyby patrzył na Niego, zobaczyłby swój stan. Z kolei celnik oceniał siebie, patrząc na Boga. Nie patrzył na ludzi. Gdyby na nich patrzył, bardzo szybko znalazłby gorszych od siebie.

Cała prawda
Faryzeusz i celnik to cała prawda o Laodycei, to cała prawda o Kościele Adwentystów Dnia Siódmego, to cała prawda o twoim i moim zborze, to cała prawda o tobie i o mnie. Są tu i faryzeusze, i celnicy. Kto z nich jest święty? Czy uważasz się za świętego faryzeusza, czy za grzesznego celnika? Widząc ukrzyżowanego Chrystusa, niektórzy święci faryzeusze się nawrócili, ponieważ zrozumieli, że w rzeczywistości są grzesznymi celnikami. Byli też grzeszni celnicy, którzy się nie nawrócili, bo byli pewni, że są wystarczająco święci.
Czy zastanawiałeś się, kim ty jesteś w Kościele, w twoim zborze? Nie jest trudno to zrozumieć. Wystarczy uczciwie odpowiedzieć sobie na pytania: Na czym mi zależy — na rozpoznaniu kąkolu? Czy mam „dar” rozpoznawania błędów u brata, siostry?
O tak, bądź pewny, że wokół siebie znajdziesz wiele osób z takim „darem”. Jedni prowadzą specjalne strony internetowe, inni w nich aktywnie uczestniczą, jeszcze inni tylko czytają.
A ty? Na kogo jesteś zapatrzony?

Kościół bez paradoksów
Wróćmy do Księgi Apokalipsy i do końcówki listu Jezusa do Laodycei. Tutaj Zbawiciel już nie posługuje się paradoksami, ale wyraźnie przedstawia i konkretnie nazywa te dwie grupy członków Jego Kościoła.
„Ja tych wszystkich, których miłuję, upominam i karcę. Bądź gorliwy i nawróć się” (Ap 3,19). Jezus robi wszystko, abyś zrozumiał swój stan i się upamiętał, abyś był gorliwy, a nie obojętny na głos Ducha Świętego. Ale decyzja należy do ciebie.
„Oto stoję u drzwi i pukam. Jeśli ktoś usłyszy Mój głos i otworzy drzwi, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20). Kościół Boży składa się z głuchych i tych, którzy słyszą pukanie Zbawiciela do ich serc. Ba, nie tylko słyszą, ale i otworzą Mu drzwi, i zaproszą do środka, aby On był prawdziwym Gospodarzem ich wnętrza. I wtedy obiecuje: „Zwycięzcy pozwolę usiąść ze Mną na Moim tronie” (Ap 3,21).
Tak, dzisiejsza Laodycea to przyszli zwycięzcy i przegrani. To dzisiaj rozstrzyga się moje zwycięstwo lub przegrana, bo dzisiaj decyduję, na kogo patrzę, z kim się porównuję, o kim myślę.
Są dwie istoty we wszechświecie, które kochają całym swoim sercem — jedna kocha oskarżać człowieka, a druga po prostu kocha człowieka: „I usłyszałem donośny głos w niebie, jak mówił: Teraz nastało zbawienie, i moc, i królowanie naszego Boga, i władza Jego Mesjasza, bo został strącony oskarżyciel naszych braci, który dniem i nocą oskarżał ich przed naszym Bogiem. Ale oni zwyciężyli go dzięki krwi Baranka i dzięki słowu swojego świadectwa, i nie umiłowali swojego życia — aż do śmierci” (Ap 12,10-11).         v
Kajetan Rzeziński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz