Zaledwie w maju zeszłego roku do laski
marszałkowskiej wpłynął ponadpartyjny projekt ustawy o zakazie pracy
w placówkach handlowych w niedziele, a już w styczniu bieżącego
roku wpłynął kolejny — tym razem obywatelski. Projekt nowy, ale retoryka ta
sama. Wątpliwości też te same.
Zeszłoroczna
inicjatywa poselska przewidywała dodanie do Kodeksu pracy zaledwie kilka
wyrazów.
Do obowiązującego
zakazu pracy w placówkach handlowych w święta proponowano dodać zakaz
pracy także w niedziele, a do przepisu o wyjątkach
od zakazu pracy w niedziele — dodać kolejny wyjątek: pracę
na stacjach benzynowych. W uzasadnieniu odwoływano się wtedy do szczególnego
przeznaczenia niedzieli w europejskiej kulturze i chrześcijańskich
tradycji naszego kontynentu. Podnoszono, że zmiana poprawi jakość
funkcjonowania rodzin osób zatrudnionych w handlu, jak i pozostałych,
zapędzonych w szaleńczą chęć niedzielnego kupowania.
Choć projektodawcy nie przewidywali,
by skutki gospodarcze i finansowe rozszerzenia zakazu handlu
w niedzielę miały mieć większy wpływ na gospodarkę, to jednak
ówczesny projekt spotkał się z krytyką ekonomistów. Straszono utratą pracy
przez 30-40 tysięcy ludzi, wzrostem kosztów pustych w niedzielę centrów
handlowych, które odbiją to sobie na klientach, oraz znacznym spadkiem
sprzedaży detalicznej, co miałoby zmniejszyć wpływy z VAT-u.
Do krytyki gospodarczej doszła
też krytyka światopoglądowa. Projektodawcy nie ukrywali, że ich projekt był
odzewem na apel metropolity katowickiego bpa Wiktora Skworca
do katolickich parlamentarzystek oraz nawiązaniem do znanego
papieskiego listu Dies Domini z 1998 roku poświęconego świętowaniu
niedzieli. Szydło wyszło z worka. Zeszłoroczny projekt był próbą
przywrócenia rękami parlamentarzystów i przy pomocy świeckiego prawa
religijnego znaczenia świętowania niedzieli. Chodziło o prawne narzucenie
wszystkim, również niekatolikom, określonego sposobu spędzania czy niespędzania
wolnego czasu w nadziei, że przynajmniej część Polaków niejako zmuszonych
do odpoczynku od zakupów wróci do swoich kościołów
na niedzielne msze. Projekt miał się nijak do konstytucyjnej zasady
wzajemnej niezależności od siebie państwa oraz Kościołów i innych
związków wyznaniowych. A gotowość katolickich posłów do politycznego
urzeczywistniania „duchowych” życzeń swoich hierarchów okazała się porażająca,
jak na standardy państwa świeckiego będącego dobrem wspólnym wszystkich
obywateli.
Tak było przed rokiem. Tym razem
o „wolną” niedzielę postanowił zawalczyć Obywatelski Komitet Inicjatywy
Ustawodawczej „Wolna Niedziela”. Faktycznie komitet ten zawiązał się już
w lutym zeszłego roku. Do Sylwestra zebrał pod swoim projektem
ok. 114 000 podpisów i skierował go do sejmu. 17 stycznia
Marszałek Ewa Kopacz skierowała projekt obywatelski do pierwszego
czytania, które powinno nastąpić do 17 kwietnia.
Co do istoty projekt ten
nie różni się od zeszłorocznego poselskiego — też zabrania pracy
w placówkach handlowych „w niedziele i święta”. Uzasadnienie też jest
niemal identyczne — mówi się o zmuszaniu kobiet do pracy
w handlu w niedzielę, na czym mają cierpieć ich rodziny;
o tradycji polskiej, wedle której niedziela jest dniem świętym
i rodzinnym; o nowej jakości życia rodzin i zacieśnieniu więzów;
o szaleńczej chęci kupowania bez szacunku dla pracujących
w handlu w niedziele i dla najbliższych; o nowej
szansie dla kultury, ożywieniu centrów miast, parków, deptaków
i skwerów. Obywatelscy projektodawcy próbują też od razu rozprawić
się z ewentualnymi zarzutami gospodarczymi, twierdząc, że projektowana
zmiana nie zmniejszy wpływów z podatków i nie zwiększy bezrobocia,
a wręcz je zmniejszy, przez pojawienie się dodatkowych miejsc pracy
w jednostkach związanych z kulturą i wypoczynkiem.
Głosy krytyczne też są podobne,
a i im bliżej będzie pierwszego czytania, będzie ich więcej. Znów
pojawiają się poważne wątpliwości co do wpływu projektowanych zmian
na gospodarkę oraz wątpliwości światopoglądowe. Może już nikt się nie
chwali, że obywatelski projekt to prezent dla jakiegoś biskupa, ale
na stronie internetowej Obywatelskiego Komitetu można znaleźć zdjęcia jego
członków w towarzystwie katolickich hierarchów wraz z wyrazami ich
poparcia i zapewnieniami pomocy w zbieraniu podpisów poprzez
struktury kościelne. W akcję włączyło się aż czternaście diecezji. Stąd
wątpliwości — czy rzeczywiście chodzi o dobro kobiet i rodzin, czy
też o zapełnienie kościołów i przywrócenie z pomocą świeckiego
prawa autorytetu niedzieli — pozostają ciągle aktualne.
Zaangażowanie kościelnych
autorytetów w te projektowane zmiany prawa może sugerować, że święcenie
niedzieli to przykazanie Boże szczególnie przez Boga wywyższone. Tymczasem
z Pisma Świętego nic takiego nie wynika. Nie ma w Biblii ani jednego
fragmentu nakazującego święcenie niedzieli. Czyżby oznaczało to, że Bóg nie
chce, aby ludzie odpoczywali? Przeciwnie, chce. Nawet wyznaczył na to
specjalny dzień, tyle że nie niedzielę. W chronologii biblijnego tygodnia
niedziela jest dniem pierwszym — dniem pracy. Dniem odpoczynku zaś jest dzień
siódmy — sobota.
Bardzo wyraźnie potwierdza to
jedno z najstarszych katolickich tłumaczeń Biblii na język polski
Biblia ks. Jakuba Wujka, która tak oddaje przykazanie dekalogu o Bożym
dniu świętym: „Pamiętaj, abyś dzień sobotni święcił. Sześć dni robić
będziesz i będziesz wykonywał wszystkie roboty twoje; ale dnia siódmego
sabat Pana, Boga twego, jest: nie będziesz wykonywał weń żadnej roboty, ty
i syn twój, i córka twoja, sługa twój i służebnica twoja, bydle
twoje i gość, który jest między bramami twymi. Przez sześć dni bowiem
czynił Pan niebo i ziemię, i morze, i wszystko, co w nich
jest, a odpoczął dnia siódmego; i dlatego błogosławił Pan dniowi
sobotniemu i poświęcił go”1.
W tym samym dekalogu znajdują
się też przykazania, w których Bóg bierze w opiekę również rodzinę —
o czci dla rodziców, zakazie cudzołóstwa, a nawet pożądania
cudzych żon. Ten Bóg, który dba o instytucję rodziny, dba też, by te
rodziny odpoczywały w dniu, który On sam przeznaczył dla nich
na odpoczynek, w sobotę. Trudno uwierzyć, by był dziś zadowolony
z inicjatyw, które z dobrem rodziny na ustach, chcą doprowadzić
do prawnego wywyższenia dnia, którego Bóg ani nie pobłogosławił, ani
nigdzie nie uczynił świętym.
Olgierd Danielewicz
Znaki Czasu luty 2014 r. www.sklep.znakiczasu.pl e-mail kontakt@znakiczasu.pl Zapraszam do odwiedzenia. Zachecam do odwiedzenia bloga www.tajemnicebiblii.blogspot.com.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz