czwartek, 20 lutego 2014

NIEDZIELA ZNOWU W SEJMIE

Zaledwie w maju zeszłego roku do laski marszałkowskiej wpłynął ponadpartyjny projekt ustawy o zakazie pracy w placówkach handlowych w niedziele, a już w styczniu bieżącego roku wpłynął kolejny — tym razem obywatelski. Projekt nowy, ale retoryka ta sama. Wątpliwości też te same.
Zeszłoroczna inicjatywa poselska przewidywała dodanie do Kodeksu pracy zaledwie kilka wyrazów.
Do obowiązującego zakazu pracy w placówkach handlowych w święta proponowano dodać zakaz pracy także w niedziele, a do przepisu o wyjątkach od zakazu pracy w niedziele — dodać kolejny wyjątek: pracę na stacjach benzynowych. W uzasadnieniu odwoływano się wtedy do szczególnego przeznaczenia niedzieli w europejskiej kulturze i chrześcijańskich tradycji naszego kontynentu. Podnoszono, że zmiana poprawi jakość funkcjonowania rodzin osób zatrudnionych w handlu, jak i pozostałych, zapędzonych w sza­leńczą chęć niedzielnego kupowania.
Choć projektodawcy nie przewidywali, by skutki gospodarcze i finansowe rozszerzenia zakazu handlu w niedzielę miały mieć większy wpływ na gospodarkę, to jednak ówczesny projekt spotkał się z krytyką ekonomistów. Straszono utratą pracy przez 30-40 tysięcy ludzi, wzrostem kosztów pustych w niedzielę centrów handlowych, które odbiją to sobie na klientach, oraz znacznym spadkiem sprzedaży detalicznej, co miałoby zmniejszyć wpływy z VAT-u.
Do krytyki gospodarczej doszła też krytyka światopoglądowa. Projektodawcy nie ukrywali, że ich projekt był odzewem na apel metropolity katowickiego bpa Wiktora Skworca do katolickich parlamentarzystek oraz nawiązaniem do znanego papieskiego listu Dies Domini z 1998 roku poświęconego świętowaniu niedzieli. Szydło wyszło z worka. Zeszłoroczny projekt był próbą przywrócenia rękami parlamentarzystów i przy pomocy świeckiego prawa religijnego znaczenia świętowania niedzieli. Chodziło o prawne narzucenie wszystkim, również niekatolikom, określonego sposobu spędzania czy niespędzania wolnego czasu w nadziei, że przynajmniej część Polaków niejako zmuszonych do odpoczynku od zakupów wróci do swoich kościołów na niedzielne msze. Projekt miał się nijak do konstytucyjnej zasady wzajemnej niezależności od siebie państwa oraz Kościołów i innych związków wyznaniowych. A gotowość katolickich posłów do politycznego urzeczywistniania „duchowych” życzeń swoich hierarchów okazała się porażająca, jak na standardy państwa świeckiego będącego dobrem wspólnym wszystkich obywateli.
Tak było przed rokiem. Tym razem o „wolną” niedzielę postanowił zawalczyć Obywatelski Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Wolna Niedziela”. Faktycznie komitet ten zawiązał się już w lutym zeszłego roku. Do Sylwestra zebrał pod swoim projektem ok. 114 000 podpisów i skierował go do sejmu. 17 stycznia Marszałek Ewa Kopacz skierowała projekt obywatelski do pierwszego czytania, które powinno nastąpić do 17 kwietnia.
Co do istoty projekt ten nie różni się od zeszłorocznego poselskiego — też zabrania pracy w placówkach handlowych „w niedziele i święta”. Uzasadnienie też jest niemal identyczne — mówi się o zmuszaniu kobiet do pracy w handlu w niedzielę, na czym mają cierpieć ich rodziny; o tradycji polskiej, wedle której niedziela jest dniem świętym i rodzinnym; o nowej jakości życia rodzin i zacieśnieniu więzów; o szaleńczej chęci kupowania bez szacunku dla pracujących w handlu w niedziele i dla najbliższych; o nowej szansie dla kultury, ożywieniu centrów miast, parków, deptaków i skwerów. Obywatelscy projektodawcy próbują też od razu rozprawić się z ewentualnymi zarzutami gospodarczymi, twierdząc, że projektowana zmiana nie zmniejszy wpływów z podatków i nie zwiększy bezrobocia, a wręcz je zmniejszy, przez pojawienie się dodatkowych miejsc pracy w jednostkach związanych z kulturą i wypoczynkiem.
Głosy krytyczne też są podobne, a i im bliżej będzie pierwszego czytania, będzie ich więcej. Znów pojawiają się poważne wątpliwości co do wpływu projektowanych zmian na gospodarkę oraz wątpliwości światopoglądowe. Może już nikt się nie chwali, że obywatelski projekt to prezent dla jakiegoś biskupa, ale na stronie internetowej Obywatelskiego Komitetu można znaleźć zdjęcia jego członków w towarzystwie katolickich hierarchów wraz z wyrazami ich poparcia i zapewnieniami pomocy w zbieraniu podpisów poprzez struktury kościelne. W akcję włączyło się aż czternaście diecezji. Stąd wątpliwości — czy rzeczywiście chodzi o dobro kobiet i rodzin, czy też o zapełnienie kościołów i przywrócenie z pomocą świeckiego prawa autorytetu niedzieli — pozostają ciągle aktualne.
Zaangażowanie kościelnych autorytetów w te projektowane zmiany prawa może sugerować, że święcenie niedzieli to przykazanie Boże szczególnie przez Boga wywyższone. Tymczasem z Pisma Świętego nic takiego nie wynika. Nie ma w Biblii ani jednego fragmentu nakazującego święcenie niedzieli. Czyżby oznaczało to, że Bóg nie chce, aby ludzie odpoczywali? Przeciwnie, chce. Nawet wyznaczył na to specjalny dzień, tyle że nie niedzielę. W chronologii biblijnego tygodnia niedziela jest dniem pierwszym — dniem pracy. Dniem odpoczynku zaś jest dzień siódmy — sobota.
Bardzo wyraźnie potwierdza to jedno z najstarszych katolickich tłumaczeń Biblii na język polski Biblia ks. Jakuba Wujka, która tak oddaje przykazanie dekalogu o Bożym dniu świętym: „Pamiętaj, abyś dzień sobotni święcił. Sześć dni robić będziesz i będziesz wykonywał wszystkie roboty twoje; ale dnia siódmego sabat Pana, Boga twego, jest: nie będziesz wykonywał weń żadnej roboty, ty i syn twój, i córka twoja, sługa twój i służebnica twoja, bydle twoje i gość, który jest między bramami twymi. Przez sześć dni bowiem czynił Pan niebo i ziemię, i morze, i wszystko, co w nich jest, a odpoczął dnia siódmego; i dlatego błogosławił Pan dniowi sobotniemu i poświęcił go”1.
W tym samym dekalogu znajdują się też przykazania, w których Bóg bierze w opiekę również rodzinę — o czci dla rodziców, zakazie cudzołóstwa, a nawet pożądania cudzych żon. Ten Bóg, który dba o instytucję rodziny, dba też, by te rodziny odpoczywały w dniu, który On sam przeznaczył dla nich na odpoczynek, w sobotę. Trudno uwierzyć, by był dziś zadowolony z inicjatyw, które z dobrem rodziny na ustach, chcą doprowadzić do prawnego wywyższenia dnia, którego Bóg ani nie pobłogosławił, ani nigdzie nie uczynił świętym.          
Olgierd Danielewicz

 Znaki Czasu luty 2014 r. www.sklep.znakiczasu.pl  e-mail kontakt@znakiczasu.pl Zapraszam do odwiedzenia.  Zachecam do odwiedzenia bloga www.tajemnicebiblii.blogspot.com.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz