Może
nigdy nie czekaliście z praniem, aż skończą się wam
wszystkie czyste koszule. Może nigdy nie musieliście jeść fast
fooda w drodze do pracy, bo rano zaspaliście. Ale jeżeli
jesteście w większości, to wiecie, co znaczy odkładać coś
na ostatnią chwilę, a potem zwijać się jak w ukropie,
żeby zdążyć. Na pewno wiecie, jak to jest. Wszyscy wiemy.
Dlatego właśnie markety pod koniec tygodnia i dzień
przed Gwiazdką pękają w szwach. I może dlatego tylu
ludzi uważa szykowanie się na powtórne przyjście Chrystusa
za wariactwo.
Gros
chrześcijan chciałoby przygotować się na dzień powrotu
Chrystusa i zdaje sobie sprawę, że przyjście Pana oznacza
dzień sądu bez możliwości apelacji. Większość z nas
jednak traktuje paruzję (drugi adwent) mniej więcej tak jak wizytę
u dentysty, tzn. na pewno wiemy, że nastąpi, i faktycznie
powinniśmy czyścić zęby nicią, ale kto z nas ma na to
czas? Przecież musimy dziś pójść do fryzjera, zbilansować
książeczkę czekową i wykombinować, co powiedzieć szwagrowi
o terminie zwrotu zaciągniętej u niego pożyczki.
Udana
zwłoka
Choć
może dziwnie to zabrzmi, udana zwłoka musi być dobrze zaplanowana.
Czemu? Bo nie można czekać do ostatniej chwili, chyba że ma
się bardzo dobre informacje o tym, kiedy ten moment nastąpi.
Jeślibym
na przykład powiedział wam, że zrobienie świątecznych
sprawunków odłożę do Wigilii, moglibyście wziąć mnie
za głupca. A gdybym powiedział, że kupno autocasco
odłożę na dzień przed wypadkiem, wzięlibyście mnie
za głupca do kwadratu.
Boże
Narodzenie to ustalona data, którą znam zawczasu. Prawdopodobnie
z dużym przybliżeniem mogę nawet przewidzieć pierwszy opad
śniegu, zwłaszcza gdy bacznie śledzę prognozę pogody. Będę
wiedzieć o tym z góry i mieć czas, żeby się
przyszykować. Lecz jeśli zwlekam z przygotowaniami
na przyjście Jezusa, to tak jakbym wiedział, kiedy ono
nastąpi.
Paruzja
przypomina miłość od pierwszego wejrzenia. Nieprzewidywalna?
Zawsze. Kłopotliwa? Czasami. Przecudowna? O ile jesteśmy
wolni. O ile z tego nieoczekiwanego momentu możemy uczynić
początek czegoś pięknego. Jeżeli natomiast nie możemy, bo
na przykład mamy żonę, sześcioro dzieci i kredyt
hipoteczny na trzydzieści lat, wówczas miłość od pierwszego
wejrzenia tylko nas unieszczęśliwi.
Oczywiście
jeśli powtórne przyjście Jezusa naprawdę przypomina zakochanie
się, nie będziemy zwlekać z przygotowaniami. Ba! Nie będziemy
się ich mogli doczekać, starając się być rzeczywiście stale
gotowi. Mało tego, Jezus powiedział, że właśnie taką postawę
powinniśmy prezentować. Oświadczył, że musimy być zawsze gotowi
na Jego powrót, bo nie możemy z góry wiedzieć, kiedy
przyjdzie, podobnie jak nikt nie wie, kto wygra w totka.
„Nie
wiecie, którego dnia przyjdzie wasz Pan! (…). W chwili, kiedy
się nie spodziewacie, Syn Człowieczy przyjdzie. (…). O tym,
kiedy nadejdzie ten dzień i godzina, nikt nie wie: ani
aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec”1.
Ilustracja
Gwoli
wyjaśnienia Jezus opowiedział swoim naśladowcom dwie historie:
jedną o człowieku, który się mocno zdziwił, gdy szef wrócił
wcześniej, niż się tego spodziewał; drugą o grupie
dziewcząt, które były bardzo zaskoczone, że wesele zaczęło się
później, niż sądziły2. Obie historie opowiadają
o ludziach, którym się wydawało, że wiedzą, kiedy trzeba
być gotowym, i którzy strasznie się z powodu swoich
domniemań rozczarowali.
W
obydwu przypowieściach Bóg na pierwszy rzut oka przypomina
nauczyciela od matematyki, który zawsze robi niezapowiedziane
sprawdziany, wiecznie starając się przyłapać nas na czymś,
czego nie wiemy. Ale gdy wspomnianym fragmentom Ewangelii św.
Mateusza przyjrzymy się dokładniej, okaże się, że Jezus
przypomina w nich raczej nauczyciela, który zaskakuje klasę
oświadczeniem: „Jeśli będziecie odrabiać prace domowe, dam wam
piątki na koniec roku bez żadnych sprawdzianów”.
Czy
to dobra nowina? Tak, jeśli będziemy odrabiać prace domowe! Zła,
jeśli nie będziemy.
Właśnie
to chce nam przekazać Jezus. Nie kazał nam kupować broni ani
długiej białej szaty. Nic z tych rzeczy! Polecił nam:
zacisnąć zęby i wytrzymać — jak było z babcią,
która pracowała na nocną zmianę, żeby opłacić studia
mojej mamy; zachować czujność — jak było z ojcem, który
czytał uważnie umowę, żeby nie dać się wykiwać facetowi
sprzedającemu mi moje pierwsze auto; mieć oczy dookoła głowy —
jak jest z każdą matką, która w centrum handlowym
ciągle ma baczenie na swoje dziecko.
Nie
są to rzeczy, które można ciach! wykonać szybciutko w ostatniej
chwili, gdy nasza pociecha skończy już studia, gdy podpiszemy już
umowę albo gdy nasze dziecko już się zgubi.
Jeszcze
dwa przykłady
Jezus
opowiedział kolejne dwie historie, chcąc się upewnić, czy dobrze
zrozumieliśmy znaczenie przypowieści, tj. czy pojmujemy, jak
zacisnąć zęby i wytrzymać, jak zachować czujność i jak
mieć oczy dookoła głowy.
W
pierwszej pewien człowiek pozostawił trzem pracownikom nadzór
nad rodzinnym interesem, podczas gdy sam wybrał się w daleką
podróż. Dwóch z nich dobrze wywiązało się z zadania,
za co po powrocie chlebodawcy otrzymali nagrodę. Trzeci
jednak tak się bał popełnić jakikolwiek błąd, że w ogóle
nie kiwnął palcem, więc niezadowolony szef, gdy wrócił, zwolnił
go3.
Brzmi
złowieszczo? Jeśli tak, to zadajmy sobie pytanie, czemu utożsamiamy
się z trzecim pracownikiem — a następnie przeczytajmy
kolejną historię.
Sala
sądowa. Wszyscy oskarżeni zaskoczeni werdyktami. Co takiego
zrobiliśmy, żeśmy na to zasłużyli? — pytają.
Byliście
dla mnie dobrzy — odpowiada Jezus jednym, a drugim
oświadcza coś przeciwnego.
Co?
Jak to? Kiedy? — wołają wszyscy. — W życiu Cię na oczy
nie widzieliśmy!
Cokolwiek
uczyniliście komuś w potrzebie — rzecze Jezus — mnieście
to uczynili. Kiedykolwiek zlekceważyliście kogoś w potrzebie,
mnieście zlekceważyli. Może osoba, która była głodna, której
było zimno lub która znajdowała się w więzieniu, nie mogła
wam odpłacić za to, coście uczynili lub czegoście nie
uczynili. Ja jednak mogę wam odpłacić w Dniu Sądu4.
Jezus
nie opowiedział nam tego jedynie po to, by skłonić nas
do wrzucenia paru groszy do skarbonki UNICEF-u (choć to
też dobry pomysł). Nie, mówił o tym, czego nam trzeba,
abyśmy przysposobili się na Jego drugie przyjście. Pokazał
rodzaj ludzi zawsze gotowych na Jego powrót.
Jak
być gotowym na przyjście Pana
Ludzie,
którzy są gotowi na spotkanie z Jezusem, nie siedzą
z założonymi rękami, pucując swoje aureole, tylko pracują
jak pszczółki. Ze wszystkich sił i wszelkimi środkami
starają się pomagać innym. I nie ociągają się, bo wiedzą,
że niektórzy potrzebują pomocy niezwłocznie: ciężarne
nastolatki, uchodźcy, podopieczni hospicjów, dzieci w szpitalach
chcące, by poczytać im na dobranoc.
Ludzie,
którzy potrzebują szczególnej pomocy, na ogół nie mogą
długo czekać. Nie dysponują środkami ani czasem. Przede wszystkim
zaś wielu z nich brakuje nadziei. Ledwie tli się w nich
wiara, że jeśli wytrzymają jeszcze trochę, los się do nich
uśmiechnie. Pomagając, dajemy im tę nadzieję.
Pomyślcie
o sytuacjach, które na cały dzień wprawiły was w dobry
nastrój, bo na przykład ktoś celowo na waszych oczach
zostawił wam monetę w wózku sklepowym. Jeżeli okażemy
trochę spontanicznej dobroci, będziemy w stanie uczynić to
samo dla innych. Możemy na przykład pomóc ludziom
uwierzyć, że Bóg ich kocha, bo zobaczą w nas odrobinę Jego
miłości. Możemy pomóc im uwierzyć, że Bóg ma dla nich
lepsze jutro, bo dzięki nam będą mieć odrobinę lepszy dzień.
Możemy
to robić codziennie. Nie musimy czekać na czasy końca, aby
rozsiewać dookoła ziarna Bożej miłości. Nie, możemy to robić,
będąc u fryzjera, bilansując książeczkę czekową albo
rozmawiając ze szwagrem o pieniądzach, któreśmy
od niego pożyczyli.
Czy
to naprawdę wariactwo? Pod warunkiem że odłożymy to na później.
Przygotowanie
się na powtórne przyjście Chrystusa nie kryje w sobie
nic tajemniczego. Szykujemy się na nie tak samo jak
na zmierzenie ciśnienia krwi albo wysłuchanie dziecka, gdy
potrzebuje z kimś porozmawiać. Na czym to polega?
Na byciu człowiekiem, który cały czas jest gotowy.
Innymi
słowy, na ujrzenie powracającego Pana będziemy gotowi
wówczas, jeżeli będziemy Go dostrzegać w każdym napotkanym
człowieku.
Greg
Brothers
1
Mt 24,42.44.36. 2 Zob. Mt 24,45-51; 25,1-13. 3
Zob. Mt 25,14-30. 4
Zob. Mt 25,31-46.
[Przedruk z „Signs
of the Times” 5/2013. Tłum. Paweł Jarosław Kamiński
dla www.adwentysci.waw.pl]
Biblijne
fakty
na temat paruzji
na temat paruzji
Powtórne
przyjście Chrystusa należy do najważniejszych prawd
biblijnych. Wspomniane jest 250 razy w samym Nowym Testamencie,
czyli w co 25. wersecie.
Paruzja
to również obietnica, którą Jezus wyraźnie złożył, będąc
na ziemi: „Nie pozwólcie, aby serca wasze były wstrząśnięte.
Wierzycie w Boga i we Mnie wierzcie. W domu mego Ojca
jest wiele mieszkań; gdyby tak nie było, to bym wam powiedział.
Teraz idę tam, aby przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę
i przygotuję wam miejsce, to znowu powrócę i zabiorę
was do siebie, abyście byli tam, gdzie Ja jestem”1.
Pokrzepiające
słowa Chrystusa są pewne jak to, że dwa i dwa jest cztery.
Mamy to jak w banku! To, że Jezus przyjdzie jeszcze na ziemię,
jest tak pewne jak to, że 2000 lat temu żył na ziemi.
„Chrystus
raz złożył siebie w ofierze, żeby ponieść grzechy wielu,
a potem objawi się już nie ze względu na grzech,
lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują”2.
W
ostatnim rozdziale Biblii Jezus przyobiecał: „Oto wkrótce przyjdę
i przyniosę ze sobą nagrodę. Odpłacę nią każdemu
zgodnie z jego czynami”3.
G.B.
1
J 14,1-3. 2
Hbr 9,28. 3
Ap 22,12. Cytaty pochodzą z Biblii Tysiąclecia.
Znaki Czasu grudzień 2014 r. www.sklep.znakiczasu.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz